Jestem z Układu


Polska bez euro to liliuput w suterenie UE

Mój czwartkowy komentarz w Wirtualnej Polsce

http://wiadomosci.wp.pl/kat,59154,title,Waldemar-Kuczynski-Polska-bez-euro-to-liliput-w-unijnej-suterenie,wid,15352171,wiadomosc.html?ticaid=1101ab

117 komentarzy to “Polska bez euro to liliuput w suterenie UE”

  1. Paweł Luboński napisał(a):

    Mawar: „Jakoś tak nerwowowo reagujesz, a tylko uwaga opisowa. :)”
    .
    Oklepany chwyt, kolego. Wiadomo, jak najłatwiej kogoś zdenerwować. Wmawiać mu, że jest zdenerwowany i błagać, żeby się uspokoił. Więc błagam, uspokój się.
    Ja się uspokajać nie muszę. Nie wiem, czy zauważyłeś, ale – w przeciwieństwie do wielu osób – na poczynania PiS spoglądam nie ze złością, lecz z uśmiechem politowania. Nie należę do tych, którzy – używając waszej frazeologii – panicznie boją się powrotu Kaczyńskiego do władzy.
    A swoją drogą bardzo jesteś przewidywalny. Z obszernego i wielowątkowego wywiadu z tym okołopisowskim ekspertem uznałeś za stosowne zacytować akurat najgłupsze zdanie o ubeckich korzeniach, a w moim komentarzu, generalnie przychylnym, zauważyłeś tylko uwagę o pisowskich obsesjach.

  2. Orteq napisał(a):

    Stan (24 lutego 2013, o godzinie 14:41)

    „konieczność nieróbstwa wynika z interpretacji z powszechnie znanych nauk. Co zatem mogą robić bohaterowie tego bloga? Ortequ zapewne bawi się ze swoim jastrzębiem”

    Ta koniecznosc nierobstwa..

    Nadszedl moment zeby ci doniesc, drogi Stanie, ze z powodu zaryglowania na najgorsze miesiace zimowe miejscowej plazy przez czapela – a wiec nie jastrzebia – Harry’ego, zmuszony jestem sie przemiescic, i to dosyc znacznie, w szerokosci geograficznej. Chodzi o dostep do plazy lezacej w klimacie pozwalajacym na jej uzytkowanie zgodnie z przeznaczeniem. A wiec juz za godzin ok. 18 bedzie baraszkowanie z delfinami, zolwiami morskimi oraz z plaszczkami manta ray. O, tymi tutaj

    http://www.konaoceanadven....._Rays.html

    W zwiazku z tym moga nastapic zaklocenia, byc moze znaczne, w aktywnosci blogowej. Co czywiscie zostanie z ogromnym zalem odnotowane przez niezliczone rzesze blogowiczow. No ale coz. C’est la vie. Oraz au revoir

  3. Stan napisał(a):

    Ortequ,

    zaraz po powrocie we wrześniu ubr. z Zakopanego, połowa mojego mózgu została zainfekowana planowaniem nowego wyjazdu w góry lub nad jeziora.
    Postawienie ścierek (czytaj, żagli) na jachcie to, mniej więcej, taka sama przyjemność jak dla Torlina wspiąć się na przełęcz w Alpach na wysokość 2900 mnpm.
    Wody morskiej z Bałtyku, która pobudzała twórczo samego T. Manna, mam pod dostatkiem, jednak nie zauważyłem żeby przyjaciele blogowi uznali, że jest ona wartością dodaną moich wpisów powstających w głębi szatni.

    Póki co, życzę stopy wody pod kilem, a właściwie kieruję ostrzeżenie, że skoro nie umiesz pływać, to nie wchodź do wody sięgającej głębiej niż do kolan.

    Z szatni

  4. Madzia napisał(a):

    „taki mamy k* haj lajf”:
    Dla kogo kradły żona Mirosława Drzewieckiego i partnerka Roberta Janowskiego?
    http://wpolityce.pl/wydar.....anowskiego

  5. Madzia napisał(a):

    Biedny Miro, w tym naszym dzikim kraju, już niejeden raz musiał się gęsto tlumaczyć. Taka widać jego „karma” …
    „Lodzermensch
    Minister sportu Mirosław Drzewiecki ma pecha do ludzi. W cokolwiek się zaangażował, zawsze w jego najbliższym otoczeniu znalazł się ktoś, kto ściągał na siebie – i na niego – jakieś kłopoty.”

    http://www.polityka.pl/kr.....z2M1sbov88

  6. Madzia napisał(a):

    Bareja wiecznie żywy :)

    „Ja bardzo przepraszam ale podejrzenia panów są całkowicie bezpodstawne. Ja niczym nie handluję. Ta pani przyszła do mnie w tym kożuchu i w nim wychodzi.”

    http://www.youtube.com/wa.....2_XI#t=87s

  7. Mawar napisał(a):

    Madzia
    „taki mamy k* haj lajf”:

    Ziemkiewicz to komentuje – z życia elyt III RP. :)
    W końcu chodzi o żonę byłego skarbnika Platformy Obywatelskiej.

    http://vod.gazetapolska.p.....mpaign=vod

  8. Madzia napisał(a):

    „Przepis się nie zmienił, zmieniła się jego interpretacja.”

    http://wyborcza.biz/Prawo.....i_.html#MT

    „Wszyscy pracownicy mają zaległości podatkowe wobec fiskusa? – Tak, jeśliby się rygorystycznie trzymać niedawnego podatkowego wyroku Naczelnego Sądu Administracyjnego – przekonują doradcy podatkowi. Niektórzy z nas nie wypłaciliby się z tych zaległości do końca życia.”

  9. Madzia napisał(a):

    „A to Polska właśnie”:

    http://dorzeczy.pl/o-murz.....h-i-zlych/
    Bronisław Wildstein

    „Dyrektor współpracy z organami centralnymi”, „dyrektor projektu ochrony przed hałasem”, „dyrektor projektu ds. koordynacji i integracji strumieni projektowych”, „dyrektor ds. monitorowania funkcji wsparcia zarządu”, „dyrektor zarządzania komunikacją wewnętrzną” itd. Nie Drodzy Czytelnicy, to nie kabaret, to nowe stanowiska dyrektorskie utworzone pod zarządem min. Nowaka wyłącznie w spółce PKP PLK. W sumie stanowisk dyrektorskich jest tam 82. Dyrektorzy zarabiają 6-8 średnich krajowych pensji.

  10. maciek.g napisał(a):

    Madziu
    za partnerów trudno odpowiadać , choć wiadomo, że ich złe działania szkodzą tym którzy są na tzw świeczniku.
    Wiadomo, że tym na „świeczniku” mniej wolno, ale oni sami wystawili się na widok publiczny. Niemniej starajmy się nie osądzać osób publicznych po zachowaniu się ich bliskich (choć intuicja mówi że coś w tym musi być, choć nie jest tak do końca). Czasem w bardzo uczciwej rodzinie trafi się dziecko które wciąż popada w konflikty z prawem i rodzina ma wybór zerwać wszelkie kontakty i ogłaszać to wszystkim (mało skuteczne) , albo starać się jakoś pomóc takiej „zgubionej” osobie.
    Znałem bardzo zacnych i bardzo moralnie żyjącą rodzinę której trafił się syn który poszedł w narkotyki i w przestępstwa bo to często się wiąże . Oni nie odcięli się od syna i starali się mu pomóc (ale robili to błędnie i stąd wręcz pogłębiali problem. Narażali się tym swoim sąsiadom i nie tylko im.
    Dobrze jest jeśli media pokazują publicznie złe postępowanie , lub mijanie się z głoszonymi hasłami osób z „czapki” politycznej, ale muszą to być informacje sprawdzone bo pomówić jest zawsze najłatwiej i zamiast korzyści są z tego tylko szkody.
    Nie powinno być tak, że pojawia się sensacyjny artykuł o malwersacjach osoby politycznej , a potem zamiast dalszego ciągu jest wycofywanie się chyłkiem ze sprawy i bagatelizowanie sprawy.
    Jak nie mamy nic na Drzewieckiego to maglem jest osądzanie go za to co zrobiła żona. To, że w małżeństwach jest różnie wiemy nie od dziś i często dochodzi nawet do rozwodów bo różnice zaczynają by nie do pogodzenia.
    Może dacie sobie spokój z tym wyszukiwanie win do 10 pokolenia w górę i wszerz a skupicie się na aktorach?

  11. Torlin napisał(a):

    No i mamy strumień podświadomości PiS-owców. Jeden elektron za drugim, po kolei. Aby nas tylko przytłoczyć, w jakim to strasznym państwie żyjemy. Kradną futra, dają sobie stanowiska, a tu przeciętny Polak siedzi w rynsztoku bez mieszkania i wyżera resztki ze śmietnika w Nairobi, bo nie miał za co wrócić, bo mu marszałek nie zapewnił powrotu z Kenii po bankructwie biura podróży. Ale najważniejsze, że Joanna Lichocka dostała ryngraf jak Pinochet. Aż całą butelkę piwa wypiłem rozkoszując się tak podniosłą sprawą.

  12. Paweł Luboński napisał(a):

    A propos tych dyrektorów. Czytałem kiedyś stary poradnik biznesowy napisany przez amerykańskiego menedżera, który odniósł autentyczny sukces (menedżer, nie poradnik). Zalecał on tam między innymi, by stanowiskom służbowym nadawać takie szumne nazwy. Raz, że dowartościowuje to pracownika, dwa – że i partnerzy biznesowi inaczej odnoszą się do „dyrektora ochrony przed hałasem” niż do referenta od tej samej sprawy.

  13. głos zwykły napisał(a):

    Mamy także strumień świadomości ludzi zupełnie nieudanych, którzy za nic nie chcą się przyznać przed sobą i innymi że są nieudani i udają udanych, ale człowiek udany zawsze rozpozna nieudacznika, tak, tak, tak i yes, yes, yes! Chociaż ten nieudany szczekał będzie do upadłego jak pies na PiS-owców, udając w ten sposób w jego mniemaniu że jest udany.

  14. Madzia napisał(a):

    Paweł

    Nazwy nazwami. Problem polega na tym, że za nimi idą równie „szumne” pensje :)

    PLK mnoży dobrze płatne stanowiska a jednocześnie wykazuje się
    (jak we wspominanym już przeze mnie wyżej linku do J. Prześlugi http://jacekprzesluga.nat.....zpoczeta-1

    ” niefrasobliwością przejawiającą się w likwidowaniu linii niedawno zmodernizowanych oraz nieumiejętnością znalezienia efektywnych rozwiązań na trasach, które dałoby się dla ruchu kolejowego uratować”

  15. Madzia napisał(a):

    Maćku
    ” Dobrze jest jeśli media pokazują publicznie złe postępowanie”
    _
    Problem polega na tym, że media (główne) NIE pokazały. Te wydarzenia miały miejsce na początku grudnia 2012. Artykuły ukazały się dopiero teraz i to jedynie w dwóch tabloidach.

    Wyobraź sobie jak zachowali by się dziennikarze gdyby sprawa dotyczyła żony pisowskiego posła.

    Wystarczyło wszak jedno słowo :”baby” rzucone przez jakiegoś posła z PIS’u a już, jak to ktoś napisał, poderwały się F16, w TOK’u i GW :)

  16. głos zwykły napisał(a):

    Jeśli chodzi o przychody z innych źródeł, to jak najbardziej okoliczność, że wykonujący zlecenie, który korzysta z narzędzi firmy w celu wykonania zlecenie uzyskuje przychód. Pies jest jednak, gdzie indziej pogrzebany. Kontrakt managerski jest zleceniem, z którego przychody są opodatkowane tak jak przychody ze stosunku pracy. Trzeba by więc analizować każdy przypadek indywidualnie takiego zlecenia dla celów obliczenia podatku dochodowego. Dlatego też orzeczenie w jeden sprawie nie będzie powodowało tak jak to sugeruje artykuł utrwalenia się praktyki w innych sprawach. Uważam, że J. Bajson, który jest specjalistą od podatku dochodowego od osób fizycznych nie powinien iść z tym problemem do prasy, tym bardziej, że oprócz pracy w Lewiatanie, wcześniej pracował w Coopers-Pricewaterhouse, a teraz jest w Horwarh consutling i prawdopodobnie orzeczenie NSA dot. strukturyzacji podatkowej oferowanej dla managerów przez jedną z tych dwóch firm. Tak więc sprawa wcale nie dotyczy szarych ludzi, lecz interesów biznesmenów, którzy i tak nie płacą takich podatków jak zwykli pracownicy i zleceniodawcy, tylko przeciwnie – mniejsze. W zamian właśnie za wynagrodzenie za usługi firm podatkowych takich w jakich pracuje p. J. Bajson. A po drugie sama korporacja doradców podatkowych, czyli Krajowa Izba Doradców Podatkowych wypełnia bzdurne PiT-y 8c od przychodów z umorzonych składek członkowskich a w swoim działaniu stara się przynajmniej dorównać wszystkim większym absurdom znanym z praktyki funkcjonowania administracji państwowej. Tak więc p. J. Bajson, który oprócz działalności zawodowej angażuje się w sprawy korporacyjne swojego samorządu zawodowego i przedsiębiorców, gdzie zajmuje kierownicze stanowiska, nie robi sam i wspólnie z kolegami nic innego niż urzędnicy państwowi. No, ale tym razem rypnęła się strukturyzacja podatkowa a biznesmeni, całkiem słusznie pytają, a za co Panu zapłaciliśmy grubą forsę Panie Bajzlon?

  17. Paweł Luboński napisał(a):

    Madziu, ja bym tym dyrektorom nie żałował pensji, pod warunkiem że będą skuteczni. Na razie jakby nie są, to prawda.
    Ale tak w ogóle, to myślę, że głównym problemem PKP nie jest kilkudziesięciu zbyt wysoko płatnych urzędników, tylko kilkadziesiąt tysięcy kolejarzy mających różne zwyczajowe przywileje branżowe, pracujących niezbyt wydajnie i w dużej części niezbyt potrzebnych, ale chronionych przez związki zawodowe.
    .
    „…nieumiejętnością znalezienia efektywnych rozwiązań na trasach, które dałoby się dla ruchu kolejowego uratować.”
    .
    To zdanie sugeruje, że z założenia trzeba ratować linie kolejowe, jeśli tylko się da. A rachunek ekonomiczny? Na ziemiach zaboru pruskiego nabudowano mnóstwo torów w złotym wieku kolei – drugiej połowie XIX wieku, kiedy transport drogowy nie był dla niej żadną konkurencją. To se ne vratí!

  18. głos zwykły napisał(a):

    Tak więc Madzia popełnia błąd myśląc że artykuł w GW dot. problemów wszystkich pracowników, przeciwnie on dotyczy tylko niektórych managerów (może także i gazety wyborczej). Doradca Podatkowy, adwokat lub radca prawny (wszystkie trzy podmioty mogą występować w sprawach podatkowych) nigdy by na łamach gazety nie wystąpił w obronie interesów pracowników. Z bardzo prostego powodu. Pracownicy nie płacą im za pracę, bo ich na to nie stać w III RP. A kto nie płaci w Polsce za usługi, ten i nie ma co liczyć na usługę :D)

  19. Madzia napisał(a):

    Maćku

    W związku z powrotem(?) naszego byłego prezydenta do polityki przykład jak media zachowały się, kryjąc jego problem alkoholowy:
    http://www.youtube.com/wa.....W2THHW84bs

  20. Madzia napisał(a):

    Widzę, że muszę nieco więcej zacytować :)

    „Grupa PKP jest mistrzem świata w odwracaniu kota ogonem.

    Najpierw wygasza pasażerski i towarowy popyt na szlakach kolejowych, zaniedbując inwestycje, marketing, relacje z partnerami i windując w Kosmos stawki dostępu do linii. Kiedy klienci rezygnują z usług PKP, zniechęceni brakiem odpowiedniej oferty – prędkość handlowa 20-40 km/h lub dramatycznie wysokie stawki za przejazd każdego kilometra – kolej mówi: ponieważ rynek nie zgłasza potrzeb, zmuszeni jesteśmy do likwidacji linii. Gdybyście chcieli płacić, ile żądamy i jeździć tak wolno, jak pozwalamy, moglibyśmy trasę zachować…

    Kto jest winny? Klienci kolei. Za mało korzystają z jej nieocenionych usług.

    W projekcie przedstawionym przez spółkę PKP PLK SA, zarządcę infrastruktury kolejowej, ogłasza się zamiar „wstępnego” bądź „definitywnego” wyłączenia 2061 km linii. Przyjrzyjmy się kilku przypadkom kolejarskiej niefrasobliwości w zapędach do likwidowania własnego majątku.

    Jest luty 2013 roku. Linię Somonino-Kartuzy w Pomorskiem PKP PLK SA zamierza „definitywnie wyłączyć”, ale w tym samym czasie – uwaga! – planuje… przetarg na jej elektryfikację! Chwali się tym dyrektor gdańskiego oddziału Centrum Realizacji Inwestycji, Eugeniusz Pietrzak, zapowiadając ponadto, że elektryczne pociągi pojadą przed rokiem 2020… Nie może być, bez torów??? Najpierw wytną, potem zelektryfikują?

    Reporter pyta, jakie korzyści odczuje pasażer po uruchomieniu elektryfikacji. Kolej odpowiada: – Przede wszystkim skróci się czas podróży. Spadną również koszty przejazdu składów pasażerskich. Zyskamy możliwość uruchomienia systemu atrakcyjnych połączeń kolejowych. Ponadto jest to świetny impuls do powstania atrakcyjnego i alternatywnego dla samochodów systemu kolei regionalnej – tak oto pięknie odpowiedział portalowi Trójmiasto.pl Leszek Lewiński z Zakładu Linii Kolejowych PKP PLK.

    Całe PKP. Buduje i wycina, wycina i elektryfikuje. Na wyciętym.

    Szczyt szaleństwa, linia 117. Zwana linią papieską, ponieważ prowadzi pociągi do Wadowic. Zmodernizowana całkiem niedawno, w 2006 roku, z publicznych pieniędzy, za bodaj 33 miliony złotych. Miała służyć pielgrzymom, służyła dwa lata, później zabrakło pomysłów, dobrej oferty, marketingu, pieniędzy, wsparcia… Spółki kolejowe prowadzą na niej ruch pociągów, marny, bo stawki dostępu nie rozpieszczają, a pomysłów na ofertę dla podróżnych – ciągle brak. Ale co to jest za problem, najpierw zmodernizować linię, a potem skazać ją na likwidację? Trasa do wycięcia.

    Linia nr 25, Ocice-Mielec-Dębica. W minionym roku wydano 1 mln złotych na studium wykonalności rewitalizacji. Lokalny samorząd zgłaszał wobec niej sporo propozycji. Sam Mielec: spory odbiorca węgla (elektrociepłownia), generator ruchu pasażerskiego, ośrodek przemysłowy, Specjalna Strefa Ekonomiczna. Ale… do wycięcia.

    Rabka Zdrój-Nowy Sącz. Jedna z najpiękniejszych w Polsce kolejowych tras widokowych, regularnie wykorzystywana do przewozów turystycznych. Na początku stycznia 2013 roku rozstrzygnięto przetarg na opracowanie studium wykonalności modernizacji tej linii. Dziś – do wycięcia. W Niemczech, Austrii lub Szwajcarii zrobiono by z niej dochodowy samograj.

    Linia nr 24, Piotrków Trybunalski-Zarzecze. Po drodze: Elektrownia Bełchatów i szansa np. na zbudowanie długoterminowej współpracy kolei z energetykami, z płynnym dojazdem do Centralnej Magistrali Kolejowej. Projekt dla wizjonera, ale linia – do wycięcia.

    Trasa Sławno-Darłowo, zmodernizowana do 100 km/h w roku 2002. Z powodu braku ruchu pociągów – hmmm… za drogie stawki dostępu – samorząd wojewódzki zamknął na niej przewozy. Linia, słusznie, do wycięcia. Po co używać coś, co zmodernizowano za 15 milionów złotych? Czyż nie prościej zamknąć, zamiast oddać trasę przewoźnikom za symboliczną złotówkę? A może pasażerowie chcieliby powrócić? A myśli o tym ktoś w takich kategoriach?

    Takich przypadków jest wiele.

    Planuje się zamknięcie linii, na których prowadzony jest regularny ruch pasażerski (Opolskie, Śląskie, Warmińsko-Mazurskie), odcina się od ruchu towarowego lub pasażerskiego całe miasta – Głuchołazy, Łomża, Kartuzy, Mikołajki – lub regiony: Bieszczady. Nie ma znaczenia wywóz kruszyw z kopalni i kamieniołomów na Dolnym Śląsku (ponad 300 tysięcy ton rocznie), ziarna z elewatorów w Kujawsko-Pomorskiem (Koronowo) i drewna na Warmii i Mazurach (Pisz-Ełk, Działdowo-Brodnica) oraz na Podlasiu. Jak skarżą się przewoźnicy, są przypadki, gdzie jedynym powodem braku ruchu na linii towarowej jest… uszkodzenie wiaduktu kolejowego przez samochód ciężarowy (linia Żagań-Bieniów).

    Ciekawe, którędy i z wykorzystaniem jakiego środka transportu wywiozą piasek szklarski z okolic Tomaszowa (ponad 800.000 ton rocznie!) dla odbiorców, którzy dotychczas korzystali z linii Tomaszów Mazowiecki-Skarżysko Kamienna. Ciekawe też jak, w przypadku awarii na linii kolejowej, zaopatrzona zostanie elektrownia w Ostrołęce, skoro PLK zamierza zamknąć alternatywny wobec linii nr 29 przejazd drogą nr 34… Pojadą samochody? Tirowa Komunikacja Towarowa PKP?

    Problemem decydentów w Polskich Liniach Kolejowych stała się właściwa weryfikacja przychodów generowanych przez poszczególne odcinki tras kolejowych. Pojedynczy wagon wyjeżdżający z małej stacji i jadący po nierentownej trasie, nie jest dla zarządcy infrastruktury łakomym kąskiem.

    To można by jeszcze zrozumieć. Ale te małe strumienie wagonów łączą się na dużych stacjach w duże potoki towarowe i jadą dalej w Polskę, czasami kilkaset kilometrów, po bardzo rentownych i ważnych dla państwa trasach. Gdy ich zabraknie, łączna masa transportów kolejowych zmniejszy się, zmniejszą się także wpływy płynące do PLK z tytułu dostępu do linii, a właśnie masa pociągu ma istotne znaczenie dla wysokości stawek i przychodów. Przychody z krótkich odcinków mają zatem ogromny wpływ na przychody z całych relacji.

    Innymi słowy, to co PLK może zaoszczędzić na zamknięciu nierentownych linii (niższy koszt), odbije się po wielokroć w innym miejscu: niższy przychód z tytułu zmniejszonej masy towarowej. Rozumieją tę zależność kolejarze w wielu krajach Europy i USA, i utrzymują odcinki linii kolejowych, po których jadą 1-2 pociągi na dobę, lub rzadziej, zasilając cały system kolejowego tranzytu. To się w skali dużych potoków po prostu opłaca.

    W swojej polityce wobec przewoźników PLK nigdy nie stosowała oczywistych zachęt finansowych, których celem byłoby wsparcie ruchu na najsłabszych liniach. Czy istnieje stawka „symboliczna złotówka” na jakiejkolwiek linii, której realne koszty utrzymania są na poziomie „zero”? Nie istnieje. Czy istnieje stawka 1 grosz za kilometr, byleby tylko utrzymać ruch na martwej linii? Nie istnieje. Czy istnieje wola tworzenia biznesowych relacji z przewoźnikami na najsłabszych liniach? Nie istnieje. Jest natomiast dyktat monopolisty. Płacisz zarządcy infrastruktury, albo nie jedziesz.

    Ba! Bywało wręcz odwrotnie, komicznie! Pamiętam czasy, gdy za każdy dodatkowy, nowo uruchamiany pociąg – na przykład na koncerty muzyczne – PKP Intercity musiało płacić zarządcy zamiast 100% stawki, stawkę… wyższą o 10-20 procent. Dlaczego? Bo dodatkowy pociąg to dodatkowa fatyga, a nie przychód. Czy coś się w tej kwestii zmieniło? Obawiam się, że wątpię.

    Z jednej strony mamy zatem niefrasobliwość przejawiającą się w likwidowaniu linii niedawno zmodernizowanych oraz nieumiejętność znalezienia efektywnych rozwiązań na trasach, które dałoby się dla ruchu kolejowego uratować, ale z drugiej – mamy problem znacznie poważniejszy. Relacje zarządcy infrastruktury z tzw. interesariuszami, czyli samorządami województw, miast i gmin, przewoźnikami oraz dostawcami masy przewozowej. „

  21. głos zwykły napisał(a):

    „Głównym problemem PKP nie jest kilkudziesięciu zbyt wysoko płatnych urzędników, tylko kilkadziesiąt tysięcy kolejarzy mających różne zwyczajowe przywileje branżowe, pracujących niezbyt wydajnie i w dużej części niezbyt potrzebnych, ale chronionych przez związki zawodowe.”
    _________________
    Co do drugiej części zdanie nie ma wątpliwości, że przywileje i mała wydajność, a także przerosty zatrudnienia szkodą rentowności. Tym nie mniej kilkudziesięciu zbyt wysoko płatnych urzędników może być takim samym problemem jak nie większym. Nie bardzo rozumiem dlaczego w pojęciu niektórych reforma ma polegać tylko na cięciu nieodpłatnych i niepełnopłatnych branżowych dodatków do wynagrodzenia zasadniczego. Poza tym nie ma czegoś takiego jak „zwyczajowe przywileje branżowe” są natomiast wynegocjowane przez związki zawodowe układy zbiorowe pracy określające warunki pracy i płacy pracowników. To czy tylko owe układy zbiorowe powodują, że firma jest nierentowna nie jest wcale oczywiste. To całkiem tak jak casus TP SA czyli grupy Orange. Do zwolnienia będzie z 1,5 tys. pracowników i kilkudziesięciu lepiej zarabiających managerów, ale na szczycie tej firmy sprywatyzowanej dzięki Kulczykowi, stoi kilku członków zarządu, którzy odpowiadają za tąpnięcia na giełdzie, a zarabiają miliony Euro i nikt ich wynagrodzeń i przywilejów nie wypomina. Zapewne członkowie zarządu w Orange prędzej czy później stracą pracę, ale na kolei urzędnik kierujący firmą może za brak efektów posady wcale nie stracić, jeśli tylko siedzi tam z rozdania politycznego.

  22. głos zwykły napisał(a):

    Chciałem napisać:

    „A kto nie płaci w Polsce za usługi, ten i nie ma co liczyć na przysługę :D)”

  23. Madzia napisał(a):

    Paweł:
    ” Na ziemiach zaboru pruskiego nabudowano mnóstwo torów w złotym wieku kolei – drugiej połowie XIX wieku, kiedy transport drogowy nie był dla niej żadną konkurencją.”

    http://www.interrail.eu/s.....p-2011.pdf

    Jeśli chodzi o ilość linii kolejowych w Polsce to na tle Europy prezentujemy się jakoś mizerniutko.

  24. Paweł Luboński napisał(a):

    Madzia: „Jeśli chodzi o ilość linii kolejowych w Polsce to na tle Europy prezentujemy się jakoś mizerniutko.”
    .
    Jeśli masz na myśli zamieszczoną na tej stronie mapę, to zechciej zauważyć, że bynajmniej nie zaznaczono na niej wszystkich czynnych linii kolejowych w Polsce.
    Żeby nie kontynuować wchodzenia w szczegóły: ja wcale nie twierdzę, że na polskich kolejach dobrze się dzieje. Wiem, że dzieje się źle, dzieje się tak od dawna i żaden rząd nie zdołał dotychczas radykalnie sytuacji uzdrowić. Widocznie nie jest to łatwe.
    Nie podoba mi się tylko uproszczone interpretowanie wszystkiego na minus. Dobrze płatni urzędnicy – źle. Zamykają linie – źle. Jakby sztucznie podtrzymywano ruch na nierentownych liniach, to też byłoby źle.
    W tym cytowanym przez ciebie artykule mowa jest między innymi o pozbawieniu Bieszczadów komunikacji kolejowej. Akurat sprawy tego regionu znam jako tako. Polikwidowano połączenia, bo z nich mało kto korzystał i samorządy nie chciały dopłacać do interesu. A mało kto korzystał, bo autobusy i minibusy w tamtym terenie są znacznie szybsze i wygodniejsze. Więc jakieś racje za tymi decyzjami stały, a nie po prostu urzędnicza głupota i indolencja, na którą tak się miło pomstuje.

  25. głos zwykły napisał(a):

    „Polikwidowano połączenia, bo z nich mało kto korzystał i samorządy nie chciały dopłacać do interesu. A mało kto korzystał, bo autobusy i minibusy w tamtym terenie są znacznie szybsze i wygodniejsze.”
    ______________
    Z tego akapitu rozeznać można że problem jest z zarządem kolei, który nie potrafi pokonać konkurencji. Sam jeżdżę pociągiem podmiejskim do Legionowa. Podróż jest wygodniejsza niż autobusem i prawie tak szybka jak samochodem. Komfort jazdy to nie jest jedna zaleta SKMi, ale właśnie szybkość. Dlaczego więc pasażerowie decydują się na bardziej uciążliwą, dłuższą i mniej komfortową i co ważne droższą jazdę autobusem z przesiadką, a SKMa świeci pustkami i samorząd do niej dokłada? Uważam, że brak promocji i częstotliwość gra tutaj rolę, ale także brak zróżnicowania wielkości SKMek. Po godzinach szczytu jedzie ten sam wielki skład żrący prąd jak czerwony smok. Zarząd kolei nie wie jak pokonać konkurencję i zarobić, a może i nie chce bo samorządy i tak dopłacą do nierentownej linii.

  26. głos zwykły napisał(a):

    Można jeszcze dodać najczęściej obskurne perony zlokalizowane w odosobnionych miejscach, gdzie z natury lokalizacji i utrudnień w dojściu i dojeździe niewiele osób może wsiąść i wysiąść z pociągu, a więc przebieg trasy i brak tzw. hubów czyli, bardziej po polsku węzłów przesiadkowych. I tym wszystkim zarządza 30 na różnych szczeblach dobrze opłacanych baranów z politycznego rozdania. A więc w rezultacie mamy niewyobrażalne marnotrawstwo środków pochodzących z budżetu centralnego i samorządowego, czyli podatku lub długu. I wszystko na skutek głupoty.

    Sytuacja ta dobrze obrazuje niedostatki intelektualne naszych władz administracyjnych i samorządowych oraz spółek skarbu państwa, a także niewydolność ekonomiczną przedsiębiorstw państwowych. Nie da się sytuacji kolei zmienić w krótkiej perspektywie, ale w długiej co najmniej na 20, 30 lat trzeba mieć plany strategiczne, realny biznes plan na których powinna na końcu pojawić się prognoza dochodu.

    Taki plan natomiast nie powstanie w sytuacji wojennej rozpierduchy rozdętej do granic absurdu przez polityków i publicystów, którzy sprzedają opinii publicznej opowiastki dla przedszkolaków. W tej sytuacji staniecie po którejkolwiek stronie takiego sporu politycznego i włączenie się w nurt wzajemnego oszczekiwania na podstawie fikcyjnych zarzutów stereotypów i mitów, to obelga dla rozumu ludzi udanych i masowa produkcja szczekających na siebie idiotów tylko udających ludzi udanych.

  27. Madzia napisał(a):

    Na głównych portalach nadal cisza. Pojawiła się jedynie pani celebrytka w działach o celebrytach :)

    Za to w USA pełne dane pani „żony byłego ministra jniny D.” ze zdjęciem (!) dostępne na jedno kliknięcie w wyszukiwarce osób aresztowanych w USA – Jail Base
    http://niezalezna.pl/3878.....utra-w-usa

    Doprawdy, dziki kraj ta Ameryka.

  28. Paweł Luboński napisał(a):

    Madziu, czy twoim zdaniem to, że ktoś coś ukradł w sklepie, to sensacja pierwszej wody, o której powinny trąbić na okrągło wszystkie media?
    Złodziej to złodziej, żadna różnica, czyim jest mężem, żoną, bratem czy pociotkiem.

  29. głos zwykły napisał(a):

    Madzia gołębica lata dziś wysoko i w osobie Pani Janiny Drzewieckiej pstrzy z precyzją laserowego celownika cały establishment III RP z wysokiego pułapu etyki PiSu i moherowych beretów ks. T. Rydzyka.

    Dziwię się tylko że z taki spokojem znosi to gołębie bombardowanie Trolin zapoznany specjalista od strumieni świadomości.

  30. Madzia napisał(a):

    „Kazda mucha, która odwazy się pscyć na nosie Mojej Wysokości będzie skrócona o głowę.
    Ciach!”
    :D
    http://www.youtube.com/wa.....E2Y#t=233s

  31. Mawar napisał(a):

    Paweł Luboński

    „Madziu, czy twoim zdaniem to, że ktoś coś ukradł w sklepie, to sensacja pierwszej wody, o której powinny trąbić na okrągło wszystkie media”?

    Ktoś? Jak tak można? Janina Drzewicka – żona i matka dwóch synów skarbnika Platformy Obywatelskiej (Miro był nim 6 lat), posła na Sejm I, III, IV, V i VI kadencji, konstytucyjnego ministra sportu i turystyki w rządzie Donalda Tuska. Wybitnego działacza Kongresu Liberalno-Demokratycznego i Unii Wolności. Nie lekceważ jego dorobku.

    To elita III RP, całkiem przypadkiem i zupełnie niesłusznie zamieszana w aferę hazardową.

    Nie stać cię Pawle na więcej szacunku dla swoich elit?

  32. Mawar napisał(a):

    Ponieważ Przewodniczący Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych Maciej Lasek obawia się rozmowy z ekspertami Zespołu Parlamentarnego A. Macierewicza, Zespół skierował oni do niego publicznie 10 pytań:

    Pytanie 5. „Pisze pan, że „oględziny wraku samolotu przeprowadzono na miejscu zdarzenia”.
    Prosimy o wyjaśnienie, kto personalnie dokonywał ze strony polskich ekspertów w Smoleńsku tych oględzin i badań i kiedy tego dokonał. Prosimy też o wyjaśnienie, gdzie znajduje się jakakolwiek dokumentacja tych badań? Gdzie możemy zapoznać się z raportem, ekspertyzą czy choćby opisem badań i oględzin, o których Pan mówi? Nie ma ich bowiem ani w raporcie Millera, ani w załącznikach dołączonych doń w lipcu 2011 r. zaraz po jego opublikowaniu, ani też w załącznikach do protokołu z badania Komisji, które zostały opublikowane we wrześniu 2011 r. Nie jest też znana żadna inna publikacja zawierająca taki raport, opis czy ekspertyzę.
    Pytamy o to dlatego, że płk Edmund Klich, polski akredytowany kierujący pracami ekspertów w tym okresie, napisał w swojej książce „Moja czarna skrzynka”, że takich badań nie prowadzono, że w zespole nie było żadnego specjalisty od takich badań, a pan Wierzbicki, który miał to zrobić po prostu przepisał dane rosyjskie!
    Pytamy o to także dlatego, że Pan osobiście i pańscy koledzy eksperci przebywający w Smoleńsku, w lutym 2011 roku w liście do ministra Grabarczyka napisaliście, że nie zbadaliście wraku na skutek niedopełnienia obowiązków przez akredytowanego Klicha. Pański podpis znajduje się pod tym dokumentem. Dlaczego więc, skoro wszystkie dane pochodzą nie z własnych badań, a z informacji rosyjskich, stwierdza Pan, że wrak został przez Was zbadany, że przebadano krawędzie przełomu i sposób odkształceń, i że te badania wykluczyły eksplozje i potwierdziły tezę o katastrofie na skutek uderzenia w ziemię”?

  33. Mawar napisał(a):

    Marek Pyza krytykuje Waldemara Kuczyńskiego. Moim zdaniem stosunkowo łagodnie.

    Tytuł: „Stachanowiec Kuczyński – na pełnym etacie w przemyśle pogardy”.

    reszta:
    http://wpolityce.pl/artyk.....-godzinach

  34. Paweł Luboński napisał(a):

    Mawar: „Nie stać cię Pawle na więcej szacunku dla swoich elit?”
    .
    A może ty być okazał nieco szacunku dla rozmówcy i nie stosował chwytów właściwych przy agitowaniu małomiasteczkowych wyborców z wykształceniem podstawowym? Im wystarczy krzyknąć: „Oni kradną!” i już wiedzą, na kogo mają głosować.
    Mógłbym wyjaśniać, jaki jest mój stosunek do tego, co ty nazywasz „elitą III RP”, ale po co rzucać grochem o ścianę?

  35. Torlin napisał(a):

    Ja uważam, że Pan Waldemar w reakcjach zaczyna przypominać Wojewódzkiego – od razu mówię, bardzo go lubię i cenię. Są ludzie, którzy umieją iść po bandzie i przedstawić problem w jego normalnych rozmiarach, a nie zminimalizowany przez pseudoprzyzwoitość.

  36. Madzia napisał(a):

    http://www.rp.pl/artykul/.....w-tle.html

    „Minister Arłukowicz niejednokrotnie krytykował działania CBA za rządów PiS, gdy Biuro zatrzymało doktora G. Ale w styczniu dr G. został skazany za łapówkarstwo. Prof. Szaflik, którego ostro zaatakował urzędujący minister, jest niewinny. 
A co z odpowiedzialnością 
za niesłuszną decyzję urzędnika?”

  37. Paweł Luboński napisał(a):

    Torlinie, nie jestem pewien, czy cię dobrze rozumiem. Ty popierasz postawę p. Kuczyńskiego, czy przeciwnie?
    Moim zdaniem Kuczyński, mając skądinąd rację w swych ocenach, podkłada się niepotrzebnie przeciwnikom, używając mocnej frazeologii. Wprawdzie traktowanie liczby wyrazów na k… i sk… użytych w wypowiedzi jako głównej miary przyzwoitości jest obłudą, ale wielu ludzi takie słowa rażą. Mnie też.

  38. Madzia napisał(a):

    Dzień „Żołnierzy wyklętych”

    „1 marca 1951 r. w więzieniu na warszawskim Mokotowie, po pokazowym procesie, zostało rozstrzelanych siedmiu członków niepodległościowego IV Zarządu Głównego Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość”. Dzień ten obchodzony jest jako dzień „Żołnierzy wyklętych”

    http://www.rp.pl/artykul/.....tych-.html

  39. Madzia napisał(a):

    http://wpolityce.pl/wydar.....szalskiego

    „Nie udało się zabić pamięci o Żołnierzach Wyklętych. Ale ich oprawcy pozostali nierozliczeni. Gorąca dyskusja o historii najnowszej u Jana Pospieszalskiego”

  40. Torlin napisał(a):

    Popieram Pawle. Chodzi o to, że pewne sprawy trzeba przejaskrawić, aby można było zobaczyć problem od podstaw. Tylko jest jedna zasadnicza rzecz, tego rodzaju wypowiedzi są dla ludzi inteligentnych, ludzie mający umysł prosty jak konstrukcja cepa będą odczytywali tekst literalnie. To właśnie dotknęło Wojewódzkiego, który poruszył sprawę straszną – stosunku Polaków do Ukrainek. I co? I cepiści (a są i tacy w tym blogu, którzy z tego, co ja napisałem, nic nie zrozumieją) zamietli sprawę pod dywan. I słusznie. A dlaczego przeszkadzać mężczyznom polskim wymagać posłuszeństwa seksualnego od Ukrainek? A co? Źle jej u nas? Przecież on jej płaci.
    I dokładnie to samo jest tutaj. Zrozum Pawle, że normalne rozmowy nic nie dają, Madzia znowu da linki do wpolityce.pl, Mawar będzie mówił o pancernej brzozie. Żadnej refleksji, zastanowienia się. Pan Waldemar występuje tutaj jako Stańczyk, ośmieszający nadętych wszystkowiedzących. Trzeba to ośmieszać, pokazywać jako satyrę. Zaprosić Michnika na jubileusz KOR-u? Bzdura, należałoby zaprosić Gomułkę. Wręczyć nominację na premiera Tuskowi na pokojach? Służba ma zawsze osobne wejście, od kuchni. Żołnierze Wyklęci w rodzaju „Ognia”? Fantastycznie kradło im się bydło po stronie słowackiej.
    Moim zdaniem nie ma innej drogi, tylko satyra. Bo inaczej zwariujemy.

  41. Torlin napisał(a):

    Dla Madzi!
    http://obserwatorpolitycz.....-i-prawdy/

  42. Paweł Luboński napisał(a):

    Torlinie, ale co twoim zdaniem ma dać ośmieszanie? Ci z tamtej strony też usilnie próbują ośmieszać Tuska, Komorowskiego, „salon” i tak dalej. Te dwa ośmieszania mijają się obojętnie. Nikogo nie przekonują, utwierdzają tylko już przekonanych w poczuciu własnej wyższości.
    A Wojewódzki? Wybacz, ale dla mnie to nie była inteligentna refleksja nad stosunkiem Polaków do Ukraińców, tylko niewybredny, prostacki dowcipas. Reakcją powinno być jednak zatykanie nosa i odwracanie się plecami, a nie grzmot głosów oburzenia. Bardzo podoba mi się definicja podana w jednej z książek przez Karola Olgierda Burchardta: Dżentelmen to jest człowiek, który nie widzi, kiedy ktoś robi coś niestosownego.

  43. głos zwykły napisał(a):

    „Symboliczne jest jak Aleksander Kwaśniewski wręczał order Orła Białego Karolowi Modzelewskiemu i Jackowi Kuroniowi i mówił „Wyście pierwsi sprzeciwili się komunizmowi!”
    _____________
    No, właśnie o to chodzi o zawłaszczanie sprzeciwu wobec komunizmowi do pionierów w osobach Karola Modzelewskiego i Jacka Kuronia, którzy w tym czasie, owszem, sprzeciwili się, ale jako ideowi komuniści w celu reformowania systemu komunistycznego.

    Tymczasem Polacy sprzeciwiali się komunizmowi od roku 1919r. Częścią tego sprzeciwu był w warunkach zdrady alianckich sojuszników plan Burza, oraz Powstanie Warszawskie, a następnie organizacje podziemne, których celem było tworzenie zbrojnej opozycji w latach 45-46. Sprzeciw wobec komunizmu w zasadzie trwał przez cały okres PRL-u i jego kulminacją była Solidarność. Zapytać się można dlaczego się Polacy komunizmowi sprzeciwiali. Polacy sprzeciwiali się ponieważ znali naturę tego systemu, od samego początku. Paweł Śpiewak wymienia w I rozdziale: Totalitarny Żywioł monografii „pamięć po komunizmie” setki nazwisk i dziesiątki środowisk. W czasie wojny po wkroczeniu armii czerwonej na kresy mieliśmy już własne doświadczenia, podobnie w trakcie „wyzwalania” terytorium byłego państwa polskiego i utrwalania władzy ludowej.

    A że zdarzały się przypadki bandytyzmu i skrajnego okrucieństwa także po naszej stronie. No, zdarzały się. W tych warunkach trudno oczekiwać, aby z czerwonym bandytami i co trzeba podkreślić zwykłymi zdrajcami Polski niepodległej, wojowali sami dżentelmeni.

  44. głos zwykły napisał(a):

    „Wyklęci byli przeważnie narodowcami, wrogami ustroju sprawiedliwości społecznej, no i przede wszystkim – wrogami środowisk, z których biorą się elity III RP. Ci, którzy ich mordowali, to dziadkowie, ojcowie, wychowawcy i patroni dzisiejszych prezesów, sędziów i prokuratorów, celebrytów. A więc słuszni też być nie mogą.”

    http://fakty.interia.pl/f.....ow,1898033
    _______________
    A o to przykład tworzenia przeciwstawnego mitu przez R. Ziemkiewicza. Ciekawy jestem jaką statystyką aby sprawdzić fakty posłużył się ów dziennikarz, aby odpowiedzialnie postawić taki zarzut mając za sobą wykonany ogrom pracy dziennikarskiej. Podobnym mitem jest utrzymywanie że całe elity PO są takie jak żona Drzewieckiego, oraz że to właśnie PO i elektorat PO to lemingi prowadzone przez elity III RP. Ziemkiewicz jest takim samym przedszkolakiem jak Pan Kaczyński i Pan Kuczyński. Wszyscy oni opowiadają swoim słuchaczom i czytelnikom bajki o żelaznym wilku.

    I koniec i bomba, a kto ich słucha ten trąba, jak mawiał W. Gombrowicz.

  45. głos zwykły napisał(a):

    I jeszcze jedno. W roku 1960 w PRL określono zasady tzw. nomenklatury. Czy jeżeli brać za dobrą monetę, to o czym pisze RAZ lub Jarosław Kaczyński o podziale współczesnym Polaków wg. linii beneficjent dawny komunista, a biedny dany żołnierz wyklęty, to jaka jest tego konkluzja. Ustalenie nowej monopolistycznej prerogatywy dla wyznaczania członków nowej elity. I niby kto miały ustalać nową nomenklaturę IV RP. Ziemkiewicz czy Kaczyński w charakterze jakiegoś świeckiego Ruhollaha Chomeiniego kierującego biurem karier i biznesu, a zastępy czytelników Gazety Polskiej lub członkowie PiS mieli by to przez aklamacje akceptować?

    Niesamowite bzdury wynikają z tego co pisze sobie od tak sobie Ziemkiewicz i mówią koryfeusze IV RP.

  46. głos zwykły napisał(a):

    biedny dawny żołnierz wyklęty

  47. wiesiek59 napisał(a):

    Na oficjalnej stronie Biuletynu Informacji Publicznej, w zamówieniu nr 42/2007 o zakupie leków, materiałów medycznych i kosmetyków aptecznych dla Gospodarstwa Pomocniczego Kancelarii Prezydenta RP, w spisie leków, na które rozpisane jest zamówienie widnieje Viagra – w różnych dawkach – od 25 do 100 mg – razem 36 opakowań. Dla porównania, testów na obecność bakterii wywołujących chorobę wrzodową zamówiono jedynie 6 opakowań.
    W zamówieniu ponadto znalazły się leki antypsychotyczne, w tym Xanax – dla (o ironio!) paranoików.
    W okresie styczeń-kwiecień 2007 Kancelaria Prezydenta wydała na alkohol 83 tysiące złotych.
    =============

    Takie cudeńko w sieci znalezione……
    Znaczy, leczą się, chleją i dupcą za nasze……

  48. wiesiek59 napisał(a):

    głos zwykły napisał(a):
    1 marca 2013, o godzinie 16:47

    Że też tak opresyjny system pozwolił żyć przeważającej części wyklętych……
    Taki niewydolny, że nie wytłukł?
    Toż pies z kulawą noga by się o nich wtedy nie upomniał…..

  49. głos zwykły napisał(a):

    Nie bardzo rozumiem dlaczego tych żołnierzy nazwano wyklętymi. Mój dziadek, który przeszedł cały walczył z Hallerem w czasie wojny był w AK. Był lojalnym żołnierzem w służbie narodu polskiego reprezentowanego przez rząd polski na wychodźstwie, ale z polecenie dowództwa współpracował z partyzantką sowiecką. W czasie jednej z akcji osobiście zastrzelił jednak dowódcę sowieckiego oddziału. Nigdy się nie ujawnił. Nie został zdekonspirowany dlatego, że jak wielu osadników na kresach wschodnich był chłopem i jako chłop z rodziną był repatriowany do Polski. Dla pokolenia moich dziadków oczywistą rzeczą były zaskakujące dla nas i zmienne doraźne sojusze, oraz kamuflaż. Właśnie dlatego reżim komunistyczny nie potrafił sobie z nami poradzić. Ideały niepodległościowe i Polskość u schyłku XIX wieku i na początku XX wieku były już ideami z którymi utożsamiały się nie tylko warstwy wykształconej inteligencji szlacheckiej, ale także warstwy włościańskie i robotnicze, które nie były już tylko tutejsze, lecz były Polakami. I ten opresyjny system po prostu sobie nie poradził z takimi Polakami. Walczyliśmy dotąd dopóki było można, a kiedy trzeba było zagroziliśmy już jako armia ludowa Chruszczowowi że się mu postawimy. Poszliśmy na inteligenty kompromis z żydami, którzy wcześniej byli naszymi oprawcami stalinowskimi. I sowiety musiały się cofnąć. A gdy się już raz wycofały kroczek po kroczku były dalej wypierane. I tak po latach znaleźliśmy się w erobaraku.

  50. wiesiek59 napisał(a):

    głos zwykły napisał(a):
    1 marca 2013, o godzinie 21:32

    Mądra strategia.
    Ginąć z honorem to nie sztuka.
    Żyć dla kraju, jest większą…..

    Tyle że nie każdy potrafi powiedzieć „pas” w stosownym momencie.
    Niektórzy licytują wysoko z marną kartą.
    I przegrywają.
    Nawet życie siebie i swych bliskich.

Skomentuj