Jestem z Układu


Kuczyński mówi 12.6.1989 z Wolnej Europy – „Rządy czynu, czy bezsilności”

Proszę Państwa,

4.6.1989 to dla mnie Big Bang! Czuję promieniowanie tamtego dnia przez wszystkie dni 24 lat! Najpiękniejszy dla mnie dzień, jako obywatela!

Z tej okazji publikuję treść mojego komentarza w Radio Wolna Europa, który wygłosiłem osiem dni po wyborach czerwcowych. To dziś rodzaj dokumentu historii, bo pokazuje jak w tamtych dniach widoczna była sytuacja w Polsce obserwowana z Paryża. Komentarz jest dość długi, ale sądzę, że będzie dla Państwa interesujący. Są w nim obawy, które okazały się nieuzasadnione i nadzieje, które się potwierdziły. Tekst jest pisany czcionką bez polskich znaków, bo wtedy nie miałem polskiego edytora.

 
             Widziane z daleka.                         Waldemar Kuczynski

                            Rzady czynu czy bezsilnosci ?
                      ——————————————
                  Zwyciestwo wyborcze opozycji wprowadzilo do Zgromadzenia
Narodowego liczna grupe deputowanych. Jednoczesnie wzmocnilo wage polityczna calej formacji opozycyjnej na scenie krajowej, takze             pozaparlamentarnej, w stosunku PZPR i jej coraz bardziej zreszta             niechetnych sojusznikow. Takiego wzmocnienia mozna bylo sie             spodziewac juz po opublikowaniu dokumentow Okraglego Stolu choc             istnialy powody by sadzic, ze ewolucja ukladu sil na korzysc  opozycji bedzie wolniejsza. Stalo sie inaczej wzbudzilo nawet niepokoj, rozproszony przez bezprecedensowa i zaslugujaca na uznanie deklaracje rzecznika prasowego Partii, akceptujaca wynik glosowania. Spektakularne wzmocnienie znaczenia opozycji na krajowej scenie politycznej powinno dac w zasadzie pozytywne skutki gospodarcze. Powazne komplikacje powstac moga natomiast dlatego, ze z wyborczego wedryktu nie beda zapewne wyciagniete  normalne w takich okolicznosciach konsekwencje. 

 Zacznijmy od skutkow pozytywnych. Pojawienie sie wplywowej             opozycji zamyka, miejmy nadzieje na zawsze, okres kiedy decyzje             gospodarcze angazujace ogromne srodki i przesadzajace sytuacje              ekonomiczna na lata podejmowane byly w wyniku przetargow miedzy              nie kontrolowana spolecznie wladza i jej aparatem. W tych przetargach interesy reszty, czyli ogromnej wiekszosci ludzi interpretowane byly calkiem dowolnie bez pytania ich o zdanie. To miedzy innymi doprowadzilo do powstania struktur gospodarczych odwroconych od ludzkich potrzeb i co za tym idzie do upowszechnienia sie przekonania, ze praca nie mozna dojsc do niczego. Mozliwosc wyrazania roznych interesow i punktow widzenia na sprawy ekonomiczne jaka sie obecnie pojawia oraz wywierania nacisku by zostaly one uwzglednione stwarza o wiele bardziej, choc jeszcze nie calko-    wicie, normalne warunki uzgadniania decyzji gospodarczych. Oczywiscie nowa sytuacja nie gwarantuje, ze podejmowane beda zawsze decyzje najlepsze i ze to opozycja bedzie ich inicjatorem. Zdarza sie w systemach demokratycznych, szczegolnie przy trudnosciach gospodarczych, ze pod naciskiem wyborcow albo w obawie przed nimi  unika sie decyzji koniecznych lecz niepopularnych badz podejmuje takie co jeszcze pogarszaja stan rzeczy. W takim wypadku jednak spoleczenstwo w jakims sensie placi za bledy wlasne a nie cudze i co bardzo wazne ma mozliwosci naprawienia tych bledow.
         Przejdzmy teraz do komplikacji jakie w rzadzeniu panstwem i         gospodarka moze spowodowac sytuacja zaistniala w skutek wyborow. W           normalnych warunkach wynik taki pociagnalby przekazanie wladzy w             rece opozycji „Solidarnosciowej”, ktorej wyborcy okazali swe  zaufanie czyli dali legitymacje do rzadzenia krajem. PZPR i jej sojusznicy natomiast, ktorym spoleczenstwo dalo wotum nieufnosci i odmowilo legitymacji powinni przejsc do opozycji aby uwolnieni od ciezarow wladzy mogli pomyslec dlaczego przegrali, zrobic porzadki we wlasnych szeregach wymyslic nowe koncepcje i starac sie odzyskac zaufanie spoleczne dla ewentualnego powrotu do wladzy w ktorychs z nastepnych wyborow. To bylaby sytuacja normalna, krajem       rzadzil by rzad z mandatem a wiec majacy autorytet czyli zdolny do      podejmowania trudnych decyzji i do ich egzekwowania. To normalne              rozwiazanie, najprawdopodobniej w skutek geopolityki nie wchodzi w              gre. Pozostaje rozwiazanie dziwaczne polegajace na tym, ze rzadzil             bedzie nadal rzad koalicyjny wyloniony z formacji pozbawionej mandatu spolecznego a wiec rzad bez legitymacji natomiast majacy mandat i legitymacje zostana w opozycji. Rozwiazanie polegajace na dodaniu paru ministrow „solidarnosciowych” nawet jezeli nie bylyby to ministerstwa zupelnie drugorzedne nie da rzadowi autorytetu a opozycje obciazy odpowiedzialnoscia nie proporcjonalna do wplywu na rzadowe decyzje. Slusznie wiec „Solidarnosc” takie sugestie ze strony koalicyjno-rzadowej odrzuca. Rozwiazaniem zgodnym z logika powyborczej sytuacji a zarazem uwzgledniajacym czynnik geopolityczny byloby -to jest prywatna imaginacja autora – przesuniecie  ministerstw obrony i spraw wewnetrznych oraz ewentualnie spraw  zagranicznych do pionu wladzy prezydenckiej i powierzenie uformowania reszty rzadu solidarnosciowemu premierowi. Taki rzad mialby o wiele wiekszy autorytet co tak bardzo potrzebne jest w obecnej sytuacji krajowej ale najprawdopodobniej nie wchodzi w gre. Pomimo tego wiec, ze przezylismy najbardziej demokratyczne wybory w    historii powojennej ich rezultat dla sprawnosci kierowania panstwem i gospodarka moze okazac sie wrecz niekorzystny. Jak dlugo bowiem PZPR rzadzila bez legalnej opozycji tak dlugo mogla wystarczac legitymacja sily nadajaca autorytet jej decyzjom. Dopuszczenie opozycji oznacza rezygnacje z rzadzenia w oparciu o sile. W tej sytuacji jedynym zrodlem autorytetu wladzy moze byc mandat wyborczy. Jezeli sie z jednego rezygnuje a drugiego nie ma to mozna co najwyzej urzedowac w budynkach panstwowych ale rzadzic        nie mozna. Wladza bowiem to zdolnosc do wplywania na zachowania            obywateli w tym takze – a w obecnym polskim przypadku szczegolnie -zdolnosc do stawiania czola doraznym rewindykacjom ekonomicznym.
        Teoretycznie i nader optymistycznie rozumujac mozna wyobrazic            sobie program sanacji gospodarki polskiej bez czasowego obnizenia           stopy zyciowej, choc napewno bedzie wymagal jej zamrozenia na ladne pare lat. Nie obejdzie sie tez bez surowej dyscypliny finansowej z drenazem pustych pieniedzy wlacznie co odbierane jest  przez spoleczenstwo jako obnizanie jego sily nabywczej i grozi konfliktami. Rowniez zmiana struktury gospodarki polskiej i nadawanie jej rynkowego charakteru wywola bardzo trudne problemy socjalne nie mozliwe do zadawalajacego rozwiazania. Wszystko to na dodatek potrwa dlugo. Szybko poradzic sobie mozna tylko z kolejkami, czarnym rynkiem i spekulacja jezeli tylko znajdzie sie sposob na puszczenie luzem niemal wszystkich cen. Natomiast gdy chodzi o materialny poziom zycia odczuwalne rezultaty gospodarczej kuracji – o ile jest ona wlasciwa rzecz jasna – prawie nigdy nie zjawiaja sie przed uplywem pieciu, szesciu lat a czasami czeka sie jeszcze dluzej. Temu natezeniu problemow nie sprosta w nowej sytuacji politycznej rzad zdewzawuowanej przez wyborcow   koalicji pezetpeerowskiej. Bedzie on tez zla dla Polski wizytowka przy staraniach sie o pomoc ekonomiczna czy przy zabiegach o sciaganie zagranicznego kapitalu. W pelnej sprzecznosci sytuacji gospodarczej kraju rzad slaby potrafi skutecznie wykonywac jedyna tylko funkcje ekonomiczna – drukowac pieniadze. Nie bedzie to wiec rzad czynu lecz bezsily narodowej. Taka sytuacja moze wytworzyc rowniez trudne polozenie dla opozycji wymagajace od niej nie malej odwagi cywilnej. Stanie ona nie raz wobec dylematu; czy popierac konieczne chociaz nie popularne decyzje wladzy dla nadania im autorytetu ponoszac za nie odpowiedzialnosc i konsekwencja jak za wlasne ? Czy sprzeciwiac sie im utrwalajac sytuacje gdy kraj nie              rzadem stoi, co takze bedzie obciazalo konto opozycji u obywateli?
          Nie rzadzac formalnie czyli nie majac tych mozliwosci jakie daje            posiadanie wladzy, opozycja bedzie zmuszona w niej uczestniczyc i             placic za to uczestnictwo pod grozba, ze w przeciwnym razie kraj             pozostanie nadal na rowni pochylej. Oczywiscie te spekulacje moze              przekreslic praktyka znajdujaca czasami rozwiazania wczesniej zupelnie nie widoczne i oby tak sie stalo.
                
                  Sartrouville 12.6.1989         Waldemar Kuczynski

24 komentarze to “Kuczyński mówi 12.6.1989 z Wolnej Europy – „Rządy czynu, czy bezsilności””

  1. Orteq napisał(a):

    Noo, smialo. Jest nowy stary wpis. Prosiemy o nowe stare komentarze

  2. głos zwykły napisał(a):

    Należałoby najpierw zastanowić nad pojęciem „kontrola”.

    Po latach życia w ustroju parlamentarnym akurat wiemy, że jedynym faktycznie skutecznym środkiem kontroli społecznej jest realna możliwość zmiany władzy, czyli możność dokonania wyboru partii opozycyjnej i odsuniecie od władzy przez wyborców partii rządzącej.

    W realiach roku 1989 tak daleko posunięta kontrola władzy nie była możliwa, a i po roku 1989 kontrola władzy odbywała się w ramach swoistej reglamentacji partii politycznych i spośród tych które były nowoczesne i tych które nie były dość postępowe.

    Powrót do retoryki komunistycznej czy autorytarnej nie wymaga tutaj dalszych wyjaśnień, jak i sens sprzeciwienia się stereotypom i dogmatom jedynie słusznej dla Polski linii politycznej.

    Wydaj się że po ćwierćwieczu okresu przejściowego do demokracji widać jednak zarys przyszłego ładu demokratycznego w którym nie będzie się wybierać już więcej partii politycznej z tego powodu tylko że jest inna partia polityczna, której broń Boże wybierać nie należy, choć nie jest to partia zdelegalizowana przez TK!

    Kontrola w państwie demokratycznym polega na odsuwaniu od władzy partii, które nie poradziły sobie z rządzeniem i dawanie szansy innym partiom. Rachunek za wybór płaci jednak zawsze społeczeństwo, dlatego też należy przekonać społeczeństwo drogą własnych niekiedy bolesnych doświadczeń, czyli zapewniając społeczeństwu możność korzystania z wolności, że wybór taki powinien być bardzo starannie przemyślany.

  3. Orteq napisał(a):

    Pan min. Kuczynski tak zapowiedzial wklejenie swojego komentarza w WE z przed 24 lat:

    „publikuję treść mojego komentarza w Radio Wolna Europa, który wygłosiłem osiem dni po wyborach czerwcowych. To dziś rodzaj dokumentu historii, bo pokazuje jak w tamtych dniach widoczna była sytuacja w Polsce obserwowana z Paryża. Komentarz jest dość długi, ale sądzę, że będzie dla Państwa interesujący.”

    Komentarz jest niewatpliwie interesujacy. Dlugoscia raczej nie powinien zbyt wielu ludzi wystraszyc. Wiec dlaczego brak don komentarzy, po 24 latach?

  4. Orteq napisał(a):

    Gospodarz sie sumituje, wklejajac swoj komentarz z RWE z przed bez mala cwierc wieku:

    „Są w nim obawy, które okazały się nieuzasadnione i nadzieje, które się potwierdziły.”

    Rozumiem ze te 'potwierdzone nadzieje’ to zakonczenie komentarza:

    „Nie rzadzac formalnie czyli nie majac tych mozliwosci jakie daje posiadanie wladzy, opozycja bedzie zmuszona w niej uczestniczyc i placic za to uczestnictwo pod grozba, ze w przeciwnym razie kraj pozostanie nadal na rowni pochylej. Oczywiscie te spekulacje moze przekreslic praktyka znajdujaca czasami rozwiazania wczesniej zupelnie nie widoczne i oby tak sie stalo.”

    Rozumiem tez, ze zaraz po wygloszeniu tego komentarza w RWE pan Kuczynski zostal ciupasem sprowadzony z powrotem z Paryza do Polski. Bo okazalo sie, ze rozwiazania wczesniej zupelnie nie widoczne staly sie widocznymi i „Solidarnosc” wystawila swojego premiera. Ktos musial sie porwac, w nowym rzadzie Tadeusza Mazowieckiego, na teke ministra restrukturyzacji i przeobrazen wlasnosciowych. Gospodarz sie porwal i chwala mu za to.

    Szczegolnie wiedzac dzisiaj, ze na TYM akurat stanowisku za dlugo nie mozna bylo usiedziec..

    PS. Jedyny, jak dotychczas, komentarz merytoryczny, glosa zwyklego, zostal zauwazony. Gz tez chwala za to. Nie za trafnosc komentarza, co prawda..

  5. głos zwykły napisał(a):

    „Czuję promieniowanie tamtego dnia przez wszystkie dni 24 lat”.
    ___________
    Wydaje się że reliktowe promieniowanie Pana Waldemara Kuczyńskiego nie wywodzi się tylko z big bangu, który miał miejsce 24 lata temu. Żółtko gospodarza, czyli w przenośni jego móżdżek, nasiąkł wszak nieco wcześniej różnymi i to także dość wątpliwymi treściami!

    Ostatnio sporo czytałem na temat sojuszu Ribbentrop-Mołotow i jego konsekwencji. Nowe spojrzenie historyków anglojęzycznych na ten problem ukazuje daleko idące zbieżności jeśli chodzi o ideologie tych dwóch państw: Niemiec i Sowieckiej Rosji, także współczesne badania np. problematyki tzw. teorii czystości rasowej, która łączy społeczeństwa północnej i południowej Korei, a jest niczym innym jak ideologiczną kontynuacją japońskiego faszyzmu, pokazuje granice umysłowości osób nasiąkniętych ideologią totalitarną.

    Tak więc Pan Waldemar Kuczyński zamiast ożywiać intelektualnego trupa swojego bloga dość wątpliwej natury przemyśleniami z swojej przeszłości, powinien raczej zastanowić się nad problematyką radiacji adaptatywnej osobnika który wychował się w państwie totalitarnym, zaś swój talent publicystyczny rozwinął w państwie przechodzącym do fazy demokratyzmu. I przedstawić wyniki owych przemyśleń na swoim przykładzie na tym blogu, bowiem facebook konceptualnie nie nadaje się do niczego innego jak monosylabicznego bełkotu.

  6. Orteq napisał(a):

    Napisal gz:

    „W realiach roku 1989 tak daleko posunięta kontrola władzy nie była możliwa, a i po roku 1989 kontrola władzy odbywała się w ramach swoistej reglamentacji partii politycznych i spośród tych które były nowoczesne i tych które nie były dość postępowe.”

    Po runieciu muru berlinskiego jesli byla jakas 'reglamentacja’ to tylko w umyslach niepoprawnych postkomuchow. Wszyscy inni wiedzieli, ze wolnosc tworzenia partii, szczegolnie kanapowych, byla pelna. Wiec je tworzono na potege. Partii Jacka i Placka nie stworzono, w 1990 roku, tylko dlatego, ze pan min. Kuczynski jeszcze wtedy nie wpadl na pomysl wypromowania Lecha Kaczynskiego na ministra sprawiedliwosci. Gdyby byl wtedy juz wpadl na ten genialny pomysl, kaczyzm by sie nam narodzil kilka lat wczesniej. I dzisiaj mielibysmy o kilka lat dluzsza historie postsmolenkiej traumy

    PS. Zgoda co do oceny FB pana ministra. Zenua, really. Wiek troche tlumaczy te zenue..

  7. Orteq napisał(a):

    Jedynym rozroznikiem obecnej demokracji polskiej od demokracji wszystkich innych post-demoludzkich krajow jest swoistosc naszego kaczyzmu. Tego osiagniecia „demokracji” nie danym bylo dostapic zadnemu innemu krajowi. Czy ktos zauwazyl te unikalnosc? Mysle ze watpie. I min. Kuczynski niech sobie zapisze to osiagniecie do tylko wlasnego sztambucha.

    Waldemar Kuczynski, tuba „Solidarnosci” w RWE w 1989 roku, wypromowal Kaczorow zaraz potem. Tego mu nikt nie odbierze

  8. Mawar napisał(a):

    ” …. bo wtedy nie miałem polskiego edytora”.

    Należało się nieco zmodernizować i za parę groszy kupić ChiWritera – „edytor tekstu wydany przez firmę Horstmann Software Design Corporation, sprzedawany i rozwijany od roku 1986 do 1996. Popularny w Polsce w końcu lat 80. i na początku lat 90. ze względu na możliwość definiowania polskich znaków diakrytycznych”.

    Nic tak nie uszlachetnia jak niechlujstwo elit. :)

  9. Mawar napisał(a):

    głos

    „… bowiem facebook konceptualnie nie nadaje się do niczego innego jak monosylabicznego bełkotu”.

    I dlatego Kuczyński tam właśnie antyszabruje, bo z trudnością przychodzi mu napisanie jednego oryginalnego akapitu. Zbiór antykaczyńskich bluzgów w postaci zdań złożonych już mu się przecież wyczerpał. Pozostały fonemy i morfemy.

  10. Orteq napisał(a):

    Mawar,

    Jakich elit? Zanim Kuczynskiego nie sciagnieto na stanowisko ministra w 1989, on, jesli byl jakas „elita”, to tylko ta z RWE. A ta polegala, tylko i wylacznie, na Giedrojciu. Co stalo sie po mianowaniu p. Kuczynskiego na ministra, to inna sprawa. Wtedy jednakze tekst napisany dla RWE byl juz hasbinem. Tym, ktory wypromowal p. Kuczynskiego

  11. Orteq napisał(a):

    Mawar,

    „Zbiór antykaczyńskich bluzgów w postaci zdań złożonych już mu się przecież wyczerpał. Pozostały fonemy i morfemy.”

    Jak to ladnie jest wszystko „unaukowic”. Fonemy i morfemy! A po co ty, lebiego, unaukawiasz belkoty roznych wesolkow?

    Pozostaw wyczerpanie zdan zlozonych tam gdzie jest i bedzie spokoj. Antykaczynskie bluzgi wystarczy zlekcewazyc. Tak sie dzieje w demokracjach mniej zapyzialych niz ta przez ciebie zaproponowana

  12. głos zwykły napisał(a):

    Jeśli chodzi o niechlujstwo elit, to mocno zniechęcony polskim sądownictwem i prawem postanowiłem przesunąć swoje zainteresowania w pola odległe jurystom. Zacząłem więc czytać trochę więcej o muzyce i o życiu towarzyskim w dawnych czasach. I tutaj wielka niespodzianka. Kontrowersyjna nieco, ale w gruncie rzeczy bardzo sympatyczna postać Artura Rubinsztajna nie tylko pozwoliła mi się oderwać od zaściankowości rodzimego prawa, ale także poczuć zdziwienie, że bezsprzecznie jednej z największych przyjaznych Polsce i Polakom, a w szczególności Polkom postaci światowej muzyki, co znajduje wyraz w trylogii Rubinsztajna: „Moje młode lata” i „Moje długie życie” dajemy umierać na półkach nielicznych polskich bibliotek. A przecież trudno znaleźć źródło lepszej promocji dla Polski niż jego wspomnienia!

    W to miejsca natomiast promujemy głównie chłopski wizerunek polski barbarzyńskiej z czasów wojny i PRL-u. Na dodatek wizerunek skrajnie niesprawiedliwy dla polskich chłopów. Zapominamy tymczasem o tym, że Warszawa roku 1904 nie była wcale miastem prowincjonalnym i nasze ziemiaństwo oraz arystokracja kulturowo była częścią jednej Europy i jednego zachodniego świata. Owo dziedzictwo zostało przejęte przez awansujących polskich chłopów w PRL i z pewnością był to ewenement. Dzisiaj także dzięki PRL mamy społeczeństwo, którego elita nie jest zamknięta w gronie kilkudziesięciu tysięcy osób, lecz setek tysięcy osób i z pewnością sięgnie za jakiś czas do poziomu elit państw zachodnich.

  13. Orteq napisał(a):

    glos zwykly (23:18)

    „Warszawa roku 1904 nie była wcale miastem prowincjonalnym i nasze ziemiaństwo oraz arystokracja kulturowo była częścią jednej Europy i jednego zachodniego świata. Owo dziedzictwo zostało przejęte przez awansujących polskich chłopów w PRL i z pewnością był to ewenement.”

    Noo. Ten ewenement wciaz trwa. Wystarczy tylko poupychac slome wystajaca z chodakow i mamy elite gdzie sie tylko POpatrzy!

  14. Orteq napisał(a):

    Jestem nieustajaco zadziwiony

    To ze np. Kaczory reperezentuja soba tylko to co reprezentuja, nie jest zadnym tylko naszym ewenementem. Nieudacznikow i pseudo-intelektualistow sporo jest w kazdej spolecznosci. Jak sie jednak tak dzieje, ze az jedna trzecia naszego spoleczenstwa nie widziala, i dalej nie widzi, plaskosci oraz smiesznosci tych pokrak? Caly swiat widzial owe parskanie slina wrednych konusow. Nazwanych trafnie The Terrible Twins

    http://www.telegraph.co.u.....twins.html

    Nasze mohery nic zlego nie widzialy, i dalej nie widza, w zasmarkanym zapyzialstwie kaczystow. Tych dzisiaj z dala stojacych od obchodow 24-tej roznicy wyborow 4-go Czerwca. Czyzby to na tym miala polegac nasza wyjatkowosc jako Narodu Wybranego Number Two?

    Dodam, nawiasowo

    Warszawa 1904 roku byla pod zaborem rosyjskim. Jak ona, ta bedaca we wladaniu carskiej Rosji Warszawa, mogla byc kulturowo częścią jednej Europy i jednego zachodniego świata, trudno pojac. No ale my nie takie rzeczy potrafimy o sobie zmyslic. No to i zmyslamy. Kiedy sie tylko da i gdzie sie tylko da. Oraz przez byle kogo

  15. głos zwykły napisał(a):

    Ano mogła Warszawa być taka a nie inna w 1904r. z uwagi na charakter społeczeństwa polskiego, które zachowało wartości cywilizacji zachodniej, a i elita społeczeństwa Rosyjskiego nie była wszak wówczas Azjatycka. Do czasów Marksizmu Leninizmu kultura Rosyjska święciła wielkie triumfy i początek wieku należał właśnie do niej. Wielkim światłem w zachodnich stolicach świeciła muzyka rosyjska i balet. Wcześniej rosyjska literatura weszła już na piedestał literatury światowej. Tylko ustrój państwa rosyjskiego, cały czas, nie odpowiadał temu co była w stanie gospodarka Rosyjska stworzyć.

    Nawet w biednej Galicji polski ruch ludowy był w stanie wyłonić bardzo dobrze wykształcone elity chłopskie. Tam też powstawały wielkie dzieła ekonomi światowej, które niestety praktyczne zastosowanie miały znaleźć gdzie indziej.

    Tylko „byle kto” nie jest w stanie tego dostrzec jak i tego, że za PiS-em nie opowiedzieli się sami idioci, że w samym PiS-sie nigdy nie byli sami idioci, że Lech Kaczyński nie prowadził całkowicie absurdalnej polityki jako Prezydent, że uratowanie Gruzji było jego sukcesem, a powiedzenie w oczy Putinowi, iż byłe narody wcześniej żyjące w ZSRR mają prawo do wyboru własnej drogi i wolności tym co uczciwego i prawego człowieka najpełniej określa. Także tylko „byle kto” sądzi, że kościół katolicki nie jest zbiorem zamkniętym pedofilów i ultra konserwatystów oraz malwersantów, zaś katastrofa smoleńska pociągnęła za sobą umniejszenie międzynarodowego znaczenia Polski na skutek naszego serwilizmu i błędów związanych z wyjaśnianiem jej przyczyn.

  16. głos zwykły napisał(a):

    Także tylko „byle kto” sądzi, że kościół katolicki jest zbiorem zamkniętym pedofilów i ultra konserwatystów oraz malwersantów i nie zauważa, że katastrofa smoleńska pociągnęła za sobą umniejszenie międzynarodowego znaczenia Polski na skutek naszego serwilizmu i błędów związanych z wyjaśnianiem jej przyczyn, a także samą genezą tej katastrofy w której zawarta jest także zawarta osobista moralna odpowiedzialność Pana Waldemara Kuczyńskiego za wytworzenie atmosfery szczucia i dezynwoltury wobec organów władzy państwowej.

    Trzeba sobie jasno przy tym powiedzieć, że kampania anty-pisowska jest oparta na „najlepszych” wzorach prowadzenia kampanii prasowych i walki politycznej polskiej endecji.

  17. Orteq napisał(a):

    Zacytujmy prawde objawiona:

    „Lech Kaczyński nie prowadził całkowicie absurdalnej polityki jako Prezydent, że uratowanie Gruzji było jego sukcesem”

    A wiec, On nie tylko Polskezbawa. On Gruzje uratowal!

    Poczytajmy co na ten temat inni sadza

    „Matthew Bryza, współpracownik prezydenta USA, uważa, ze Kaczyński nie wstrzymał rosyjskich czołgów w trakcie wojny rosyjsko-gruzińskiej. Amerykanin zasługi zaprzestania działań wojennych zapisuje na konto Busha, który w ostrym przemówieniu spowodował, że Kreml zatrzymał czołgu rosyjskie w drodze na Tbilisi.”

    http://nadblog-wszystkich.....-w-gruzji/

    „Wizyta przywódców Polski, Ukrainy, Litwy, Łotwy i Estonii w Tbilisi podczas wojny z Rosją była ogromnie ważna, ale rosyjskie czołgi już wtedy stały w miejscu. Gruzini zawdzięczają to ostremu przemówieniu Busha – mówi Matthew Bryza, który w 2008 r. odpowiadał w Białym Domu za sprawy Kaukazu”

    I dodajmy puente

    „Koalicja Gruzińskie Marzenie miliardera Bidziny Iwaniszwilego wygrała zeszłoroczne wybory parlamentarne i po dziewięciu latach odsunęła od władzy Zjednoczony Ruch Narodowy prezydenta Micheila Saakaszwilego. Nowy rząd chwali się reformami systemu ubezpieczeń zdrowotnych czy obniżką cen prądu i gazu, ale najwięcej uwagi zdaje się poświęcać rozliczaniu poprzedniej ekipy. Jeden z pomysłów to wyjaśnienie okoliczności wojny z Rosją w 2008 r., kiedy Gruzja ostatecznie utraciła dwie zbuntowane od lat 90. XX w. prowincje Abchazję i Osetię Południową. Przed sądem miałby zeznawać sam Saakaszwili, który konsekwentnie podkreśla, że został w 2008 r. sprowokowany przez Rosjan”

    Saakaszwilego przed sąd stawiają za spowodowanie wojny z Rosją w 2008. A Kaczynskiego za namowienie go do tej wojny, mohery w szeregi swietych umieszczają niewzruszenie. Glosa zwyklego uczyniwszy swoim rzecznikiem.

    Mozg staje i nie przestaje

  18. Orteq napisał(a):

    Nastepny kwiatek mysliciela blogowego

    „katastrofa smoleńska pociągnęła za sobą umniejszenie międzynarodowego znaczenia Polski na skutek naszego serwilizmu i błędów związanych z wyjaśnianiem jej przyczyn, a także samą genezą tej katastrofy w której zawarta jest także zawarta osobista moralna odpowiedzialność Pana Waldemara Kuczyńskiego za wytworzenie atmosfery szczucia i dezynwoltury wobec organów władzy państwowej.”

    Umniejszenie znaczenia jak najbardziej. Tyle tylko, ze nie przez serwilizm jakis a przez paranoje ludu smolenskiego.

    National Geographis nadaje, na caly swiat, film o katastrofie spowodowanej przez Polakow. I co tzw. Zespol Parlamentarny Macierewicza na to? A no nowa teorie zamachowa wypuszcza z rekawa. Im nowsza teoria tym durniejsza. Nie da sie skuteczniej umniejszac znaczenia miedzynarodowego jak przez co raz to durniejsze teorie zamachowe. Naprawde nie da.

    O atmosferze szczucia przeciwko „organom wladzy panstwowej”, niby wytworzonej przez Waldemara Kuczynskiego, szkoda gadac. Ten „organ”, czyli kacza prezydentura, to byl smiech na sali. To byl prezydent swojego brata, a nie zadnej wladzy panstwowej z prawdziwego zdarzenia. Skladajacy temu bratu kolejne meldunki z 'wykonania zadania’. Ostatnim meldunkiem mial byc raport o w koncu skutecznej kradziezy Ksiezyca. Niestety, zamiast na Ksiezyc, trafil w smolenskie blota. A z nim 95 innych osob.

    Jesli z takiego „organu” wladzy panstwowej nie mozna sie bylo naigrywac to z jakiego mozna? No niech mi ktos powie, z jakiego mozna?

  19. głos zwykły napisał(a):

    A nie napisałem, że kampania przeciwko PiS jest wzorowane na endeckich pomysłach!? Lech Kaczyński obronił Gruzję a GW napisała, że to był ekwiwalent cudu nad Wisłą, bowiem wcześniej Bush przestraszył Rosjan swoją przemową. Widać nie przez przypadek Adaś M. ma dobrą opinię o Romku D.

    Od kiedy jednak Rosjanie liczą się ze straszącymi ich amerykańskimi pogróżkami?

  20. głos zwykły napisał(a):

    Owszem można się naigrawać stawiając samosprawdzające się tezy w każdych warunkach, jeśli ma się odpowiednią publikę matołów za sobą. Dodać należy, że można się naigrawać jedynie we własnym gronie szef kuchni pod karaluchem i jego wierni konsumenci, bo ktoś niewierny może jednak poczuć się niedobrze i puścić z obrzydzenia wylewnego i mocno treściwego „pawia” pośród owej dystyngowanej publiki.

  21. Orteq napisał(a):

    Rosjanie OD ZAWSZE liczyli sie ze straszacymi ich pogrozkami polskimi. Uoj jak oni sie liczyli. I liczyli.

    Z pogrozkami amerykanskimi Rosjanie ani jak sie nielicza i to jest najprawdziwsza prawda

    http://wpolityce.pl/wydar.....sci-gruzji

    „O tym, że rosyjskie wojsko stawia ogrodzenie na granicy administracyjnej między Osetią Płd., a pozostałą częścią Gruzji – poinformował gruziński portal civil.ge. Jak pisze portal, w ostatnim czasie rosyjscy żołnierze przyspieszyli ustawianie siatki oddzielającej separatystyczną Osetię Południową od reszty Gruzji, co – jak twierdzą okoliczni mieszkańcy zamieszkujący tereny kontrolowane przez Tbilisi – negatywnie wpływa na ich codzienne życie.”

    PS. Kacza prezydentura to byl smiech na sali. NajwyzszyCzas zaczac juz rozumiec podstawowe prawdy

  22. głos zwykły napisał(a):

    Akurat okoliczność, że Rosjanie nie liczyli się z naszym stanowiskiem nie jest najmocniejszą stroną ich polityki. Sztuka dyplomacja nie polega na tym, aby za każdym razem manifestować, że ma się drugą stronę w dupie. Co innego sztuka duplomacji. W duplamacji to jest OK.

  23. Orteq napisał(a):

    Duplomacja to zajmowanie sie oceną mocnych i slabych stron gosci wiekszych od nas. O wiele wiekszych od nas. Inaczej nazywane grą w dupniaka.

  24. głos zwykły napisał(a):

    Iwan Kupielicz z Wilanowskij obłasti całe życie się czegoś bał. No, nie był to postawny chłop, trzeba przyznać. Nawet kiedyś, ktoś go tam gdzieś nie zauważył, ale to dawno było … Dziś znoszone onuce i wieloletni kożuch budził taki respekt, że uhh! i Iwana nie dało się już nie zauważyć! Prawdę mówiąc wszyscy wiali czem prędzej, gdy Iwan rozsiadł się w Mac Rosjaldzie przy małej cziornej ze swoim wnuczkiem. Ij wiali czem prędzej. Wnuczek jak wnuczek znał swojego dziadzię i jakoś się przyzwyczaił do niego, tym bardziej że od czasu do czasu skapnęła mu kopiejka albo nawet i dwie od dziadzi. Kupielicz nie wiedział więc czy to strach tak bardzo wżarł się w niego, że niejako materializuje się, czy jakiś innyj czort. Czasami pytał się siebie. No, czego się Iwanie boisjasz. Czego się przy każdym skrzyżowaniu na bitej drodze żegnasz trzy razy, a potem jeszcze trzy razy i ponownie trzy razy? Czemu nigdy nie wiesz w którą stronę pojechać, bo a nóż zza zakrętu, jakiś czort pijany, jakiś Pop, jakaś baba zadrze suknię do góry i przykucnie by sobie ulżyć koło drogi. I co i znowu lejce będzie trudno utrzymać w ręce. Trojka w lewo się przychyli, później w prawo obija i łup z sianem wyląduje w rowie. Dyszel się złamie, a koło odpadnie, a i uderzy w polcjamstra. Ajjaj, ajjj. Ile bimbru trzeba będzie, aby potem go przekupić, a jak się nie zgodzi, to trzy grube kaczki i pięć gęsi i 20 butelek będzie trzeba zawieść do cyrkułu. Demokracja demokracją, jak to mówią, ale policjamster policmajstrem i cyrkuł został cyrkułem. I ten straszny Kaczor Kaczorowicz Kaczenko, który go prześladuje od dawna w snach na zmianę z białymi myszkami, to w czarne paski, to gwiazdki, to znowu paski. Kiedy niknie na Kaczenko. Myszki się mnożą. A kiedy myszki gdzieś znikają pojawia się nie jeden Kaczenko, ale i dwóch, a nawet raz trzech Kaczenków na raz widział. Widział? Widział. Na spowiedzi powiedziałby i przysiągł i przeżegnał się trzy raz, że trzech ich był a potem 30 myszek i tak na przemian. Raz to, raz tamto. Raz to, raz tamto. Raz tamto, raz to.

Skomentuj