Jestem z Układu


Piątek 17.3.2006 r. Kaczyński o Helenie Łuczywo.

Szesnastego marca w „Radio Maryja” Jarosław Kaczyński tak oto wyraził się o Helenie Łuczywo „- Pani Łuczywo pisze, że Donald Tusk w końcu powiedział to, co powinien powiedzieć – cytował Kaczyński. – Nasza diagnoza została potwierdzona: mamy do czynienia z szybko budowanym sojuszem sił lewicowych, znów siły wywodzące się z Komunistycznej Partii Polski, bo takie reprezentuje pani Łuczywo, są na pierwszej linii. To one znów dyrygują, tym razem PO”.

Jest to wypowiedź, która na tle faktów wygląda, jak słowa z domu obłąkanych. Helena istotnie jest córką działacza Komunistycznej Partii Polski. I na tym kończy się prawda o związkach Heleny Łuczywo z KPP. Wszystko co powiedział Kaczyński jest łajdactwem. Helena Łuczywo to jedna z najważniejszych, najbardziej aktywnych, najskuteczniejszych i najbardziej twórczych postaci opozycji antypeerelowskiej drugiej połowy lat sześćdziesiątych, siedemdziesiątych i osiemdziesiątych. W porównaniu z jej dokonaniami Jarosław Kaczyński nie sięga jej pięt. Dziełem Heleny Łuczywo był „Robotnik”, jedyne pismo opozycji lat 70-tych skierowane do robotników, podręcznik niezależnej działalności związkowej. Jej dziełem była „Agencja Solidarności” działająca przy MKZ Mazowsze i biuletyn, słynny AS, bezcenne dziś źródło wiedzy o 16 miesiącach „Solidarności”. Jej dziełem był podziemny „Tygodnik Mazowsze”, najbardziej wpływowe pismo podziemia lat 80-tych. Wreszcie, w niemałym stopniu jej dziełem jest „Gazeta Wyborcza”. Oczywiście robiły to wszystko zespoły wspaniałych ludzi, ale skrzykiwane przez nią, kierowane przez nią.  I taki oto „szarak” opozycji z tamtych lat, jakim był Jarosław Kaczyński, o którym niewiele było słychać opowiada brednie, że Ona reprezentuje siły wywodzące się z KPP!! I co więcej, że siły te stoją także za Platformą? To straszne, że faktycznym władcą Polski jest polityk o myślach tak głęboko upośledzonych, pełnych zwidów i KKP-owskich duchów, bo to są dziś jedyne siły tamtej partii. Najlepiej szukać je w Dzień Zaduszny. Narodzie do czego dopuściłeś, co Cię napadło, że oddałeś kraj i swój los w ręce takiego człowieka?

3 komentarze to “Piątek 17.3.2006 r. Kaczyński o Helenie Łuczywo.”

  1. andrzej napisał(a):

    Punkt! Tyle, że Jarosław nie jest szaleńcem. Niestety. Zrobił to, czego nie ważył się Macierewicz, Giertych i Lepper. Ale wina po części i nasza. Unia kompletnie ignorowała edukację, kulturę, informację i formację. Zepchnelismy gdzieś na marginesy polską inteligencję. Puszyliśmy się jak pawie przed swoimi przyjaciółmi pozostającymi akademikami. Lewica zdradziła swój program. Lewarowała ludzi z PRL’u rozpychających się jak na swoim. Powstała ideowa próżnia i polityczna pustka. Jak nie ma oferty na rynku, to pozostaje się w domu. Oddaliśmy nasz Kraj neurastenicznej gawiedzi. My oddaliśmy, a nie komus zabrano. Wnioski? Andrzej

  2. Mariusz Witczak napisał(a):

    Zastanawiam się nad sposobem komentowania tego typu podłości. Kaczyński zrobił to co zrobił, pewnie nie jeden raz jeszcze obnaży swoją podłą i zakompleksioną naturę. Ludzie, którzy znają go lepiej może łatwiej zdiagnozują jego obecny stan psychiczno-emocjonalny. Primo – nie jestem pewien czy ma sens obrona Heleny Łuczywo przed zarzutem … no właśnie jakim? Podawanie życiorysu Pani Heleny tak jakby przyjąć wyzwanie rzucone przez niegodnego przeciwnika (kodeks Bodziewicza). Secundo to osoba samego Oszczercy, jest dzisiaj najbardziej wpływowym politykiem, skupia pełnie władzy jakiej w Polsce demokratycznej nie miał nikt, ale wszystko wskazuje na to, że daleki jest od wewnętrzej satysfakcji. Jego żywioł to bezustanny konflikt i tropienie faktycznych lub urojonych przeciwników. Jak ryba wody Kaczyński potrzebuje nowych konfliktów, będzie dalej atakował i judził. Gdy walczy nie przebiera w słowach, bezpieczni (względnie) mogą być tylko wierni pretorianie oraz brat zwany od czasu do czasu Prezydentem RP. Reszta niech nie zna dnia ani godziny. Urodziłem się zbyt późno żeby to pamiętać, ale trochę czytałem i przypomina mi to zachowania typowe dla systemów niedemokratycznych. Raczej później niż prędzej, ale przyjdzie nam się z tym zmierzyć. I to nie jest Pani problem Pani Heleno, to będzie problem nas wszystkich!

  3. Roman napisał(a):

    Nie jestem wielbicielem Jarosława Kaczyńskiego (takie to czasy nastały, że trzeba się w ten sposób zastrzegać). Jednak po stokroć nie jestem wielbicielem tej opcji, którą w Polsce reprezentuje Adam Michnik i jego „Gazeta Wyborcza” – nazwijmy ją roboczo: „socjalizm tak, wypaczenia nie”.
    Pierwsze zdanie było konieczne, bo pisząc dzisiaj przeciw opcji reprezentowanej przez środowisko A-Ż (od Adama Michnika do Żakowskiego Jacka lub Życińskiego biskupa) trafia się automatycznie do szuflady z etykietką „Kaczyńscy”.
    A ja po prostu jestem przeciwnikiem socjalizmu. W każdej postaci i w każdym odcieniu. Zarówno opcji trockistowsko-międzynarodowej jak i narodowo-katolickiej. Innymi słowy: nie pociąga mnie ani ani Sorbona, ani toruńska rozgłośnia. Jest mi doprawdy obojętne, czy ojciec pani Heleny Łuczywo był zacofanym komunistą, a ona jest światłą socjalistką, czy odwrotnie.
    Dla mnie liczy się to, że szatański plan przedstawicieli feudalizmu skutecznie zablokował jedyny sensowny kierunek rozwoju cywilizacji białego człowieka (niezależnie od koloru skóry – by było jasne!!!). Bowiem Szanowni Państwo Socjaliści! Wy, tak dumni ze swoich „postępowych” ideologii, realizujecie program ratunkowy, dawno już upadłych wielkich posiadaczy ziemskich, którzy nie potrafili znaleźć się w nowej, dziewiętnastowiecznej rzeczywistości. Kiedy okazało się, że taki prostak, jak literacki Wokulski ma lepszy modus vivendi od hrabiego Łęckiego, a nieliteracki hrabia von Thiele musi wydać swoją córkę za chama, ale inżyniera Winklera. Człowieka, który zaczynając od zera, w ciągu kilkunastu lat, dzięki pracowitości i pomysłowości, stał się właścicielem kilkunastu kopalń na Ślasku i uratował hrabiowski ród z Mosznej na Opolszczyźnie przed konecznością podjęcia własnoręcznej pracy na roli. Tym „programem ratunkowym”, mającym powstrzymać arystokrację przed utratą odwiecznej pozycji, a cierpiącą dramatycznie na niedostatek Borowieckich, był socjalizm – swoisty sojusz panów i ich niedawnych forysiów. Socjalizm – choroba społeczeństwa, osłabiająca jego żywotne siły, system wysuwający na czoło miernoty, a usuwający w cień ludzi zdolnych wziąć w swoje ręce nie tylko swoje sprawy, ale także stworzyć w swoim otoczeniu warunki dla godziwej egzystencji ludzi mniej zdolnych i przebojowych. Na czym polegał osiemnasto i dziewiętnastowieczny „wyzysk człowieka przez człowieka”? Ano na tym, że chłop zamiast po staremu spłodzić piętnaścioro dzieci, a wychować dwoje, szedł do miasta i tam napychał kabzę wrednym „kapitalistom”, przy okazji wychowywując z tej piętnastki siedmioro albo i więcej.
    Tak więc to, że narodowo-katolicki socjalista Jarosław Kaczyński naskoczył na międzynarodowo-laicką socjalistkę Helene Łuczywo, jest mi z lekka obojętne. Ba! Nawet daje mi cień nadziei, że (co daj Boże!) socjaliści zająwszy się sobą, stracą z pola widzenia sterowniki władzy. I może wreszcie tu, nad Wisłą będzie można pożyć w normalnym kraju. Takim jak przez dziesięciolecia były kraje Europy Zachodniej, zanim wiadoma infekcja nie zaczęła brać przewagi nad żywotnymi, naturalnymi siłami organizmu. Tak więc z całego serca życzę wszystkim Kaczyńskim w Polsce i Europie, żeby rośli w siłę tak długo, aż zrównają się ze swoimi ideologicznymi braćmi, a doktrynalnymi wrogami. A potem niech stanie się to, co się stało na polu zasianym smoczymi zębami.

Skomentuj