Piątek 7.04.2006 r. Wolność i kręgosłupy.
Pani sędzina Waś, prezes Sądu Okręgowego w Warszawie wydała zarządzenie, że VIP-ów należy wzywać przed sąd uprzejmie. W domyśle, szaraków tak, jak dotąd, czyli – należy rozumieć – nieuprzejmie. Zrobiła to w skutek skrzywienia się „pierwszego posła IV Rzeczpospolitej”, który dostał w lutym – jak pisze „Gazeta Wyborcza” zwykłe wezwanie w charakterze świadka. Pani sędzina od razu zrobiła stosowny dyg przed rzeczywistą władzą od jesieni. Takie „dygi” się ostatnio mnożą. Gość, ze strachu przed władzą wycinający stronę z własnej gazety, czy dyrektorka liceum w strachu przed ministrem zakazująca dyskusji uczniom. Można podać inne fakty. Ten wypływ wazeliny podszyty strachem to zły symptom. Pokazuje, że pierwszą cechą IV RP, która się wyraźnie objawiła, jest powrót nieokreślonego lęku przed władzą. Rzeczywistość jest zupełnie inna niż w PRL i nieoczekiwanie pojawia się ten typ lęku, który Ci co pamiętają PRL dobrze znają. Lęku zgeneralizowanego, że można dostać od władzy za „nie wiadomo co”. Oczywiście on nie jest tak nasilony, jak w Polsce Ludowej, gdzie tam, ale fakt, że się pojawił jest przygnębiający, bo wydawało się, że pożegnaliśmy ten relikt dyktatury na zawsze. Obecna władza lubi posługiwać się argumentem – typowym nawiasem mówiąc dla zamordystów – „jeżeli jesteście niewinni nie macie się czego obawiać”. Rzecz w tym, że ta sama władza wytwarza klimat w którym każdy może mieć powody, żeby się zacząć zastanawiać, czy już jest winny, czy jeszcze niewinny, czy jak to lub owo zrobię, na przykład zostawię felieton Gretkowskiej, czy pozwolę na dyskusję, to pozostanę niewinny?
Wolność to bardzo krucha roślina, ona może trwać bezpiecznie tylko na silnych kręgosłupach. Tam gdzie dużo kręgosłupów giętkich, takich jak przytoczone wyżej, tam bardzo łatwo wgnieść wolność w ziemię. Także pod hasłem budowy IV Rzeczpospolitej. Pani sędzina, zamiast sięgać po wazelinę, powinna zarządzić, że każdego obywatela wzywa się przed sąd kulturalnie, bo przed sądem nie staje prezydent, czy poseł, lecz właśnie obywatel.
7 kwietnia 2006, o godzinie 09:37
Ta pani sędzina to jeden z wielu przykładów degrengolady wymiaru sprawiedliwości. Niestety, jak tylko ktoś zacznie mówić o konieczności głębokiej reformy, zaraz pojawia się list autorytetów krzyczących, że to zamach na trzecią władzę. Autorytetów w rodzaju choćby Jana Widackiego, któremu w byciu autorytetem nie przeszkodzi zapewne nawet oskarżenie o nakłanianie świadka do składania fałszywych zeznań. Sędziów nie można tknąć bo zaraz się zjawiają obrońcy ich niezawisłości rozumianej jako prawo do pełnej dowolności, za to jak się pojawia taki przykład jak ten to ci sami obrońcy chętnie wyciągną to jako dowód na to jak zła jest nowa władza.
7 kwietnia 2006, o godzinie 17:24
I kreatura o takiej mentalnosci jest sedzia, ktory ma prawo mnie sadzic?
Co moge teraz sadzic o niezawislosci i niezaleznosci orzeczen wydawanych przez te pania? Niezawisle i niezalezne od obywateli, a zawisle i zalezne od VIPow?
Rozumiem, ze gdy w jej sadzie zwykly obywatel bedzie mial sprawe z VIPem to ona oczywiscie zadba o uczciwy przebieg tego procesu…
Jestem wkurzony. I uwarzam, ze dopoki ta pani nie przestanie pracowac w wymiarze sprawiedliwosci to mam prawo uwazac, ze kazdy wyrok w sprawie VIP kontra zwykly obywatel moze byc z gory ustalony na korzysc VIPa.
Dobrowol
7 kwietnia 2006, o godzinie 17:54
„Pani sędzina” oznacza w języku polskim żonę sędziego. Beata Waś to pani sędzia. Chyba, że w tej okropnej IV RP zmieniono zasady rządzące językiem polskim.
Wiosna idzie i rosomak, dzielny tropiciel wstrętnego kaczyzmu, będzie mógł napisać, że w IV RP ciemny lud wypala trawy, za co jak wiadomo powszechnie, winę ponoszą bracia Kaczyńscy, Ludwik Dorn i ojciec Rydzyk.
7 kwietnia 2006, o godzinie 18:08
Szanowny Tow. Mauser,
proszę zajrzeć do: „Słownik Języka Polskiego” – PWN 1989 t.III s.204 Cytuję „Sędzina – kobieta sędzia”.
Nie tropię żadnego kaczyzmu, tropię wirusy zamordyzmu, choćby w zalążkowej formie. Po 45 latach zycia w PRL mam bardzo wyczulone na nie receptory. Robię to także po to, żeby taka baba, jak żona Andersa nie gadała mi, że „Wam nie demokracji trzeba, Was trzeba mocno ująć i poprowadzić”. Prowadzono mnie przez 45 lat i nie pozwolę się nikomu nigdzie prowadzić, a Kaczyńscy mają na to wyraźnie ochotę. Poza ty mi nie przeszkadzają.
7 kwietnia 2006, o godzinie 18:26
Ok, to mam teraz pytanie.
Co ja jako obywatel moge zrobic gdy slysze o takim postepowaniu Pani sedziny?
Uwazam, ze w demokratycznym panstwie w sytuacji gdzy sedzia narusza prawo w nierowny sposob traktujac obywateli moge sedziemu powiedziec ze mi sie to nie podoba.
Wlasnie napisalem projekt listu do niej (http://dobrowol.org/spraw.....ry_was.doc).
Jestem zly, wiec list jest lekko obrazliwy (uzasadnione wzburzenie :-) ). W liscie pisze, ze mim zdaniem swoim postepowaniem nie licujacym z godnoscia sedziego ta Pani pozbawila sie prawa do ferowania wyrokow w imieniu Rzeczypospolitej.
Jak wy cos takiego oceniacie?
Dobrowol
7 kwietnia 2006, o godzinie 22:41
Zupełnie nie rozumiem jak niby ma się wzywac VIP-y?
Telegramem na ozdobnym blankiecie?
Przeciez wezwanie do stawiennictwa przed sądem to jest zupełnie standartowy druczek. A jego odebranie musi byc poświadczone odręcznym podpisem.
co do postawy pani sędzi to słów mi brak…
7 kwietnia 2006, o godzinie 23:01
No cóż. Jestem konserwatystą. Także, jak widać, w kwestiach językowych. Postęp i emacypacja kobiet spowodowały, że można już panią sędzię nazywać sędziną. Ale czemu się temu dziwić skoro nawet jakiś czas temu wykreślono homoseksualizm z listy zboczeń seksualnych (decyzja zapadła w demokratycznym głosowaniu).
A oto co na ten temat postanowiła Rada Języka Polskiego:
„Emancypacja kobiet zostawiła swoje ślady w języku. Dawniej kobiety były identyfikowane jako czyjeś żony — sędziego, wojewody czy aptekarza. Mówiło się o nich sędzina, wojewodzina, aptekarzowa. Dziś mniej istotne jest to, jaki zawód wykonuje lub jaką funkcję pełni mąż jakiejś pani; ważniejsze jest to, czym ona się zajmuje. Dlatego sędziną zaczęto nazywać nie żonę sędziego, lecz kobietę sędzię. Postąpiono tak wbrew regułom języka polskiego (przyrostek -ina // -yna powinien wskazywać przecież na to, że mowa o czyjejś żonie, a nie o kobiecie wykonującej jakiś zawód), lecz zgodnie z potrzebą wypełniania nowych elementów rzeczywistości nowymi słowami. Istniał (i istnieje do dziś) co prawda żeński rzeczownik (ta sędzia), jednak widocznie został on uznany przez użytkowników języka za mało wygodny, ponieważ jest tożsamy graficznie z rzeczownikiem rodzaju męskiego (ten sędzia). Dawnemu słowu sędzina przypisano więc nowe znaczenie”.
Padłem ofiarą postępu i emancypacji. Moja wina. Biję się w piersi.
A i tak wszystkiemu winni Kaczyńscy! Przecież nie ich zaślepieni nienawiścią krytycy, co tak miłują wolność, że wicepremier Kiszczak im odpowiadał a wicepremier Lepper to finis Poloniae! :-)
9 kwietnia 2006, o godzinie 19:58
Zgoda tow. Mauser. Ale czyście ongiś (to jest przed 1989 rokiem chadzali (lub zawozili żonę) do krawczyni, czy do krawcowej?… Tak szczerze, po towarzysku!
Na poważnie: ekscytacja tym, czy VIP zostanie zaproszony czy wezwany na przesłuchanie rajcuje mnie raczej średnio. Bardziej drażnią mnie (gdy jestem w Warszawie, przejazdy VIPów przez miasto. A raczej to, co wyrabia samochód BORoka (umysłowego; zachęcam do nauki gwary śląskiej) na czele kolumny. Kiedyś, widzac ich z daleka, miałem szczerą ochotę nie ustąpić (jechać swoim pasem), tym bardziej, że wówczas jeździłem jeszcze Fatalną Imitacją Auta Turystycznego, ale byłem już spóźniony i stwierdziłem, że szkoda mojego czasu na takiego „VIPka”. Nota bene to było w czasach premillerowych, panie Waldemarze…
9 kwietnia 2006, o godzinie 22:12
A mnie sędzina Waś wkurzyła i zaniepokoiła.
Jesteśmy obywatelami, a nie poddanymi. Jesteśmy równi bez względu na to czy mieszkamy w pałacu prezydenckim, czy w najpośledniejsze lepiance.
Jeśli chcemy żyć w normalnym kraju to musimy „prać po pysku” indywidua, które z pozycji władzy wynoszą jednych obywateli nad innych ze względu na zajmowane przez nich stanowisko.
Takim popisem służalczej mentalności rodem z PRL sędzina Waś pozbawiła się prawa do ferowania wyroków w imieniu obywateli.
Jeśli damy sędzinie Waś skuteczny odpór to jest szansa, że inni służalcy nie będą utrudniać nam życia. Ja jutro wysyłam do niej list z prośbą o wycofanie zarządzenia o specjalnym traktowaniu VIP-ów lub zrezygnowanie ze orzekania w naszym imieniu (ostateczna wersja listu wisi w internecie http://dobrowol.org/spraw.....ry_was.doc).
Dobrowol
P.S. natomiast co do agresywnie się rozpychających kolumn samochodów oficjeli to pozdrawiam je powszechnie znanym gestem wyciągniętego środkowego palca. Niech wiedzą co o nich mysli jeden wyborca, może kiedyś się zreflektują.
P.S. 2 – Roman to co znaczy „Borok” na Śląsku?
10 kwietnia 2006, o godzinie 12:09
Biedak (ale niekoniecznie ubogi)