Poniedziałek 10.04.2006 r. Wróżby ciąg dalszy.
Nie uważam się za nieomylnego, gdzie tam, nieraz się myliłem. Ale scenariusz, który zawarłem w artykule „Detronizacja Jarosława K.” wydrukowanym w Gazecie 23 marca (jest tu w dziale Publicystyka), jak dotąd realizuje się idealnie. Więc pozwalam sobie przypomnieć jego jeszcze nie spełnioną część:
„Koalicja to detronizacja”
Będzie więc koalicja rządowa. Ale nie tak szybko, jak powstał pakt stabilizacyjny, bo tym razem straszak już nie może być zastosowany. Jak słusznie powiedział Waldemar Pawlak, następuje powrót do normalnego trybu zawierania porozumień. Mamy swoistą normalizację. Dopraszani do koalicji wiedzą też, że Jarosław Kaczyński wyborów się obawia, co jest jego dotkliwą słabością negocjacyjną. Będzie więc twardy targ. Czy i co zmieni powstanie koalicji rządowej? Dojście PSL, co wydaje się pewne, zmieni nieco jej polityczne oblicze w porównaniu z paktem. Będzie ona mniej „ekstremistyczna”, mniej „ideologiczna”, bardziej wyważona, bo w tym układzie PSL przypadnie rola centrum, i to rola poważniejsza, niżby wynikało z ilości mandatów posiadanych przez tę partię. Lider PiS doświadczy działania słynnej „reguły Rokity”, że partnerowi, którego się chce do gry, a jeszcze bardziej, którego musi się zaprosić, trzeba dać więcej, niż waży. Czy koalicja potrafi działać zwarcie, czy polityka rządzącego układu przestanie być zamętem i ciągiem awantur, jak to jest od kilku miesięcy, czy rozpocznie się normalne rządzenie krajem i zapanuje więcej spokoju? To zależy. Będzie tak, jeśli zniknie główne źródło zamętu. Jest nim sprzeczność między pragnieniem Jarosława Kaczyńskiego, by rządzić osobiście, a instytucjami ustroju i układem wyłonionym z wyborów. Nasza demokracja, całkiem nieźle pomyślana, nie dopuszcza rządów osobistych. Nie pozwala na nie dodatkowo „mniejszościowy” mandat, jaki PiS dostał od wyborców. Wyborcy „powiedzieli”, że ma się rządami efektywnie podzielić. Zamiast tego do tej pory lider Prawa i Sprawiedliwości usiłował obchodzić te ograniczenia. Przykładem był ów pakt stabilizacyjny, czyli koalicja trzymana batem władcy, a nie podziałem władzy. Rządowa koalicja będzie działała w miarę zwarcie, jeżeli Jarosław Kaczyński uzna, że władza w niej należy nie tylko do niego, że nie może być pierwszym naprzeciw nierównych. Jeżeli pogodzi się ze swoistą detronizacją samego siebie. Jeżeli się z tym nie pogodzi, wówczas pozostanie kłębowisko zamętu i awantur podobne do tego z paktu.
Obronna wojna z PiS
To jednak nie kończy sprawy. Ważne jest, czy nowy układ rządzący przywróci właściwy stosunek do instytucji ustrojowych, którego naruszenie wywołuje uzasadniony sprzeciw obywatelski. Byłoby źle, gdyby sprzeciwu nie było i dobrze, że się nasila. Jego jedyną przyczyną jest nieprzystająca do rzeczywistości wizja rządzenia krajem, którą kieruje się PiS i jego lider. Mówię to bez negatywnych odniesień osobistych w stosunku do Jarosława Kaczyńskiego. Stwierdzam fakt. Nikt nie wypowiadał jemu i PiS wojny. To ich działania dają podstawy do obaw, że wypowiedziano wojnę instytucjom państwa prawa i demokracji. Krytykowanie kierownictwa PiS nie jest zaczepne, lecz obronne. Koalicja rządowa nie rozwiąże problemu, nie uspokoi sytuacji na scenie politycznej i na szerszej scenie publicznej, jeżeli nie zostanie porzucona koncepcja rządów osobistych i jeżeli nie zostanie w rządzącym układzie przywrócony respekt do litery i ducha ustroju ustanowionego po 1989 roku. Opiera on rządy w Polsce na prawie i efektywnym, a nie fasadowym podziale władz. Jeśli się to nie stanie, wówczas czeka nas nadal to, czego doświadczamy od kilku miesięcy, może z jeszcze większym nasileniem, a na końcu kto wie, czy nie jakieś złe przesilenie, którego kształtu w tej chwili nie da się przewidzieć”.
Gazeta Wyborcza 21.03.06.
W Internecie, na Forum „Gazety” znalazłem taką oto definicję gościa z „Układu”:
„Jestem lumpen-liberałem aspirującym do łże-elit, tkwiącym w układzie i uprawiającym quasi-terror. Mój dziadek zakładał KPP i służył w Wehrmachcie, a prababcia była funkcjonariuszem carskiej Ochrany”.
Z pełnym przekonaniem się dopisuję do tej definicji, choć jest niekompletna, bo o sobie dowiaduję się jeszcze – z wypowiedzi pod moimi artykułami w „Gazecie”, że jestem; TW, gej, tłusto nakradziony, oczywiście komuch, dawny trockista, zięć byłego dygnitarza PZPR, rzecz jasna Żyd, wróg chrześcijaństwa, bo nie używam pięknego maryjnego pierwszego imienia Marian itd.
Właściwie wyfasowałem już prawie cały repertuar kwalifikujący mnie jako wroga Czwartej Rzeczpospolitej (słusznie), a opracowany przez bazę wyborczo – polityczną, na której taże Czwarta ma i będzie spoczywać.
Udzielam więc Wielkanocnego odpuszczenia przewin za te i inne serdeczności, którymi jestem obdzielany.
Wesołych świąt.
W.Kuczyński
10 kwietnia 2006, o godzinie 19:05
Panie Waldemarze!
To Pańskie państwo „ustanowione w 1989 roku” zmusiło moje jedyne dziecko do wyjazdu na stałe z ojczyzny.
Życzę Panu spokojnych świąt przy rodzinnym stole.
My spędzimy święta z żoną we dwoje.
Na szczęście nie ma już peerelu i z całą pewnością doczekamy się telefonu.
10 kwietnia 2006, o godzinie 22:30
Panie Romanie, rozumiem, że wzięli Pana dziecko w kamasze odstawili do granicy i zostawili na pastwę losu. Kurka wodna co też za państwo ustanowiłem w roku 1989! Na dodatek mój syn też je opuścił. Tak więc jak widać Pan z poza „Układu” i ja z „Układu” doświadczyliśmy czegoś wspólnego, jak Polak z Polakiem. Jeden naród, jeden PiS, jeden PREZES!
11 kwietnia 2006, o godzinie 09:56
Tym razem mnie Pan wkurzył!
Ale to typowe dla krypto-zwolenników PiSu i Kaczyńskich, że niby to udają liberałów, piszą sobie w „Gazecie Wyborczej”, ale tak na prawdę w duszy im gra co innego i po kryjomu kibicują braciom Kaczyńskim. Podobno widziano Pana, jak pan szedł na wódkę z Jackiem Kurskim. Czy dawał Panu wytyczne, jak daleko może się Pan posunąć w krytykowaniu Kaczyńskich? Tak żeby nie naruszyć wspólnych pryncypiów ustrojowych?
11 kwietnia 2006, o godzinie 10:18
A co do meritum: Anglia, podatki.
Mówi to Panu coś?
A dlaczego Pan? Bo w 89 wy, etatyści rozmaitej barwy, dogadaliście się z komunistami, jak zachować Molocha w stanie nietknietym.
11 kwietnia 2006, o godzinie 21:16
Panie Waldemarze,
też chyba jestem z Układu, chociaż w żaden sposób nie mogę zauważyć wokół siebie materialnych korzyści, ktore niewątpliwie z tego faktu powinny wynikać. Pewnie jestem mało spostrzegawczy. Pomimo tego podoba mi się to , co Pan pospołu z kolegami zbudowali i bardzo wkurza mnie to, że jest to teraz dezawuowane. Dobrze, że trafiłem na tą Pana stronę, czytam tu to, co sam bym napisał, gdybym potrafił. Życzę pogodnych Świąt
11 kwietnia 2006, o godzinie 22:01
W czasach tamtej komuny ksiądz przyszedł do pewnej rodziny po kolędzie i pyta gospodarza, dalczego ten nie chodzi do kościoła.
-Bo ja jestem komunistą – pada odpowiedź.
-A samochód pan ma?
-Nie mam.
-A to mieszkanie ma pan na własność?
-Nie, to kwaterunkowe.
-A na wczasy do Bułgarii pan jeździ?
-Nie stać mnie…
-To z pana żaden komunista. Pan jesteś zwykły bezbożnik!
12 kwietnia 2006, o godzinie 09:04
Szanowny Panie Lucjanie,
miło mi powitać Pana w moich progach. Mam nadzieję, że nie pierwszy i ostatni raz. Jestem tu raczej otoczony przez wypatrujących Czwartej Rzeczpospolitej. I ona przez jakiś czas będzie, tyle że znacznie gorsza od Trzeciej, co już widać, a także „czuć”. I część przynajmniej tych „oczekiwaczy” wprawia w rosnące zakłopotanie. Więc witam sojusznika, a że także z „Układu” tym milej, może Pan też jest z „Towarzystwa”, z „Salonu”, może też przypadkiem jest Pan „światły” i „postępowy”. Jeżeli tak to już zupełnie należy Pan do „Układu”, bo to są nowe epitety, właściwe właśnie Czwartej RP, które zostały ustalone dla odróżnienia barachła z Trzeciej Rzeczpospolitej od prawdziwych Polaków, mających dobre geny partiotyczne.
Pozdrawiam
i życzę Wesołych Świąt.
W.Kuczyński
12 kwietnia 2006, o godzinie 10:19
Panie Waldemarze!
Dał pan bardzo jednoznacznie do zrozumienia, że jest Pan ponad polemiki z ludźmi, którzy nie są Lucjanami. Zatem nie będę Panom przeszkadzał we wzajemnej adoracji.
Na zakończenie – bo bardzo ubodło mnie Pańskie spychanie do jednego worka z Kaczyńskimi (widać taki jest nieodzowny warunek bycia politykiem) – proponuję Panu świąteczną zabawę.
Prosze wziąć dużą kartkę papieru (A3, albo jeszcze lepiej AO), położyć ją na stole dłuższą krawędzią do siebie i w lewym dolnym rogu zaznaczyć punkt i napisać „PRL”, potem odmierzywszy 1 cm w górę, napisać III RP, a odmierzywszy 1 cm (od lewego dolnego rogu) w prawo – napisać IV RP.
Jeśli teraz w prawym górnym rogu napisze Pan moje inicjały, będzie Pan miał graficzny obraz dystansu moich poglądów w stosunku do Pańskiego oraz do panakaczyńskiego widzenia świata. Im większego formatu papieru Pan użyje, tym proporcje będą właściwsze. Proszę zwrócić uwagę, że właściwe ułożenie papieru wskaże, iż mimo wszystko bliżej mi do braci Kaczyńskich niż do Pana. Jednakże z zachowaniem proporcji. Wszystkich!
Pozdrawiam
RG
PS.
Jeśli czuje się Pan urażony tym, że siebie umieściłem na górze wykresu, może Pan zmienić układ punktów, przekręcając kartkę o 180 stopni wokół środka, a PRL i III RP zamieniając miejscami; dla mnie kierunek lewo-prawo nie ma praktycznie żadnego znaczenia.
12 kwietnia 2006, o godzinie 10:35
Szanowny Panie Romanie,
po pierwsze nie napisałem, ze wszyscy którzy pojawiają się wśród dyskutantów na tym Blogu to zwolennicy Kaczyńskich. Ale nawet gdyby Pan był ich zwolennikiem to co? Prawdę mówiąc nie mam nic do zwolenników Kaczyńskich poza tym, że się z nimi zasadniczo nie zgadzam, powiem nawet, że nie zgadzam się z nimi dzisiaj o wiele bardziej niż z SLD Olejniczaka, który też nie jest moją rodziną polityczną. Ja się bardzo rzadko obrażam, a już napewno nie z powodu określonego umieszczenia kartki.
Pozwoliłem sobie, pół żartem pół serio, powitać w osobie Pana Lucjana sojusznika. Panie Romanie, wykłócamy się znacznie dłużej niż istnieje to formum i niech tak będzie nadal. Miłych świąt.
W.Kuczyński
12 kwietnia 2006, o godzinie 11:39
Nie napisał Pan, to prawda!
Ale niezgadzając się z jakimś poglądem, tworzy Pan każdorazowo alternatywę w określonym kierunku („… jeden PREZES”).
– Kto nie ze mną, tego w mundurek PiSu i w łeb!
Pan się nie spiera, panie Waldemarze. Pan walczy.
A z mojej perspektywy walczy Pan w niesłusznej sprawie.
Tak jak Kaczyński.
Miłych świąt (choć jakom napisał – moje takie nie będą).