Niedziela 30.04.06 Informator „Wolski”.
Broniłem i będę bronił decyzji generała Jaruzelskiego o wprowadzeniu stanu wojennego w grudniu 1981 roku, choć byłem wtedy jego przeciwnikiem, internowanym w pamiętną noc 13 grudnia. Uważam, jestem najgłębiej przekonany, że tą decyzją uratował wiele ludzkich istnień. Mam nadzieję, że niezawisły sąd uwolni go od zarzutów stawianych przez Panią Koj i innych prokuratorów po fachu i nie po fachu. Ile razy ich widzę, jak zapowiadają swoje działania, tyle razy widzę naprzeciw nich tłumy ludzi, którzy żyją, a być może od dawna próchnieliby w ziemi, gdyby socjalizm w Polsce w roku 1981 obroniły wojska Układu Warszawskiego, czego nie wolno odrzucić, a moim zdaniem co było, jak w banku, gdyby „jak niepodległości” nie obronił go Jaruzelski i wojsko polskie.
Fakt, że generał Jaruzelski był zarejestrowany, jako informator Informacji Wojskowej nie ma żadnego wpływu na moją ocenę jego grudniowej decyzji.
Nie jestem obrońcą całego życiorysu Generała, ale inaczej niż wielu zapalczywych w antykomunizmie ludzi młodych, czy tym bardziej starych wiekiem „antykomunistów dni dzisiejszych” widzę historię Polski po drugiej wojnie światowej. Inaczej niż oni widzę dramatyzm wyborów ludzkich, to co było i nie było patriotyzmem, wreszcie nie tak prościutko oceniam samą Polskę Ludową, której – kiedy w niej żyłem – nienawidziłem i do dziś czuję szczęście, że odeszła, tak duże, że pewno mimo woli wybielam czasy po roku 1989. Ale nie mogę zaakceptować prostackich, fałszujących schematów na przykład niektórych historyków IPN.
Myślę, że Generał Jaruzelski się wobec historii obroni, w tym sensie, że zostanie postacią wywołującą i pozytywne i negatywne opinie, a nie tylko negatywne. Oczywiście, żałuję, że były Prezydent III RP sam nie ujawnił tego kawałka swego życia, które teraz wychodzi na jaw wraz z zapisem w rejestrze agentury. Może to najgorszy kawałek jego życia, a może bardziej prozaiczny, niż wielu ma nadzieję. Generał napisał kilka książek broniących swej decyzji z 1981 roku, czyli tego co wielkiej obrony nie wymaga, bo przynajmniej połowa narodu przyznaje mu rację. Szkoda, że nie napisał spowiedzi, właśnie spowiedzi, ze swego życia od chwili kiedy znalazł się w ZSRR i kiedy dostał od Sowietów broń do ręki. Jak widział wtedy świat, przyszłość kraju, jego dramaty, jak przeżył stalinizm, co myślał, czy nie wątpił, wiele możnaby powiedzieć.
Dla mnie generał Jaruzelski jest postacią z dramatu, podobną, gdy chodzi o sytuację w jakiej działał, do margrabiego Wielopolskiego. Jaruzelskiemu branka się udała, wskutek tego wielu żyje, ale wielu go dziś wyklina i stawia się go przed sądem. Tamtemu się branka nie udała i kraj przeżył największą tragedię w XIX wieku, jaką było Powstanie Styczniowe. Oba dramaty, dokonany w XIX wieku i przerwany w XX były skutkiem starcia dwu ważnych racji narodowych; pragnienia by być wolnymi i niepodległymi i konieczności zachowania narodowej materii do właściwego czasu. Wielopolski go nie doczekał, Jaruzelski doczekał i nawet poważnie przyłożył rękę do tego, że zyskaliśmy wolność i niepodległość bez jednego skaleczenia.
Informator „Wolski” niczego w istocie tu nie zmienia.
1 maja 2006, o godzinie 07:48
Są tu dwie kwestie: pierwsza to stan wojenny, druga to agenturalna działalność generała.
Broni Pan stanu wojennego. Czy oznacza to, że szykował Pan krwawą łaźnię? gromadził Pan broń i szykował butelki z benzyną? A może to Pan szykował listy proskrypcyjne z nazwiskami komunistów do powieszenia (o których w sejmie prl-u bredził Przymanowski)? Nie?, a może Panan koledzy z opozycji to robili? Nie? to dlaczego jest Pan za stanem wojennym? Dlatego, że gdyby go nie wprowadzono to co? Sowieci wkraczać nie chcieli (ostatnio ujawniane dokumenty, czeskie, polskie, nawet chyba sowieckie). Więc dlaczego? Dlaczego więc do licha broni Pan stanu wojennego? Bo socjalizm był zagrożony? I tak w końcu upadł!
I druga sprawa – biografia generała. Jak się okazuje był szpiclem i zdrajcą. Prawdopodobnie ma na rękach zwichnięte życiorysy żołnierzy na których donosił, a może nawet krew. Jego dalsze życi to potwierdza – Czechosłowacja, grudzień ’70 itd. Nie jest on człowiekiem honoru jak nazywał go guru środowika UD/UW Adam Michnik. Jest zdrajcą. I nie chodzi tu o stan wyższej konieczności. Bo o ile jestem w stanie zrozumieć ludzi zmuszanych do współpracy, to nie mogę zrozumieć gdy ktośś będąc zdrajcą pnie się szybko po szczeblach kariery. To nie jest stan wyższej konieczności.
Czy równie łatwo stawałby Pan w obronie targowiczan? Że chcieli uniknąć rosyjskiej interwencji i domowej wojny? Że chcieli dobrze i byli ludźmi honoru? wręcz z urdzenia?
Nigdy nie zaakceptuję tej atencji ludzi środowiska UD/UW do Jaruzelskiego, Kiszczaka i całej gromady donosicieli i agentów z UB/SB – rozmaitych TW.
1 maja 2006, o godzinie 08:55
Mam zupełnie inny niż Pan pogląd. Jestem najgłębiej przekonany, że „Solidarność” zostałaby zmiażdżona przez Sowiety Breżniewowskie i żaden dokument tego nie podważy. O stanie wojennym i o Polsce Ludowej i o Jaruzelskim pisałem wiele razy i nie mam siły powtarzać tego. Na tej stronie w dziale publicystyka są o tym następujące teksty:
„Schwytany nocą 13 grudnia”; „Pojednanie to zrozumienie”; „Kto to ta postkomuna”; „Dyktatura i pamięć” oraz wywiad z 2003 roku „Panna S na falach przemian”. Nie mam nic do dodania. Potępiam jednoznacznie system PRL, system to podkreślam. Natomiast ocena 45 lecia i ocena ludzi, którzy zarządzali PRL to sprawa znacznie bardziej skomplikowana.
Pozdrawiam
W.K.
PS; nie zgadzam się także z Pana bilansem 17 lecia w porównaniu z PRL i to zdecydowanie się nie zgadzam. Dlaczego, o tym też wiele razy pisałem i nie mam naprawdę siły powtarzać tego. Proszę mi wierzyć, to nie jest wymigiwanie sie od dyskusji. Jest w dziale Publicystyka wiele tekstów o tym. Zawaliłbym to forum gdybym miał powtarzać to co już wiele razy napisałem.
1 maja 2006, o godzinie 09:34
Tylko krótkie sprostowanie. Nie chodzi o porównywanie III RP z PRL’em, a o pewną fotografię sytuacji. Odniesienia do PRL’u (np. zadłużenie) tylko by uwypuklić pewne elementy obecnego stanu.
1 maja 2006, o godzinie 14:44
Czasem lubię zbyt jaskrawe analogie, ale one niejednokrotnie pomagają lepiej ocenić zjawiska lub sytuacje…
A jakby Pan, panie Waldemarze odniósł się do takiej hipotetycznej sytuacji: 5 kwietnia ’39 minister Beck odrzuca żądania terytorialne Hitlera wobec Polski, a dowódca sił zbrojnych (proszę o wybaczenie samej myśli, panie marszałku!) dokonuje przewrotu wojskowego, wprowadza stan wojenny na terenie całego kraju i żeby nie dopuścić do „zmiażdżenia” Polski przez Wermacht, zawiera sojusz z Niemcami?
Ileż istnień ludzkich ocaliłby wtedy „bohaterski” wódz!
(Nota bene są znane analizy polityczne ewentualnego sojuszu polsko – niemieckiego; ich autorzy posuwają się nawet tak daleko, że twierdzą, iż Hitler nie dopuściłby się eksterminacji Żydów, mając za sojusznika Polskę, w której ludność żydowska stanowiła 10 – 15 % mieszkańców).
Chociaż sojusz polsko – niemiecki to zła analogia z wojną jaruzelsko – polską: lepiej pasowałaby na przykład pacyfikacja partyzantki polskiej przez jakiegoś polskiego Petain’a czy Quislinga.
1 maja 2006, o godzinie 16:00
Może byśmy na tym lepiej wyszli niż wyszliśmy, nie wiem, nie zamierzam wdawać się w dyskusje co by było gdyby. Jestem absolutne pewien, choć też tego nie wiem, że Polska byłaby zmiażdżona przez ZSRR gdyby Jaruzelski nie załatwił sprawy polskimi rękami. Mamy w naszej historii serię tragicznych zrywów, krwawo okupionych i właściwie pozbawionych sensu, z powstaniem warszawskim, jako ostatnim. Jaruzelski jest dla mnie – gdy chodzi o tędecyzję grudniową – bardziej pozytywną postacią niż na przykład generałowie Okupicki i Pełczyński, którzy, ostrzegani, uprzedzani posłali młodzież warszawy na rzeź bez broni. Anders powiedział, że to autorzy decyzji zbrodniczej. Tak samo uważąm. Byli w „Solidarności” kandydaci na podobnych „bohaterów”.
Jest taki moment kiedy dyskusja się kończy bo strony się nie przekonają i dalsza wymiana zdań to kręcenie się w kółko.
1 maja 2006, o godzinie 19:52
Panowie Bernard i Roman,
Strasznie mnie dziwi jak latwo przeciwnicy „komuny” daja wiare dokumentom sowieckim upublicznionym po 1989, ktore jakoby twierdza, ze Sowieci nie chcieli wejsc do Polski i biernie by patrzyli jak w Polsce demontuje sie monopol PZPR na wladze.
Tak, tak … te dokumenty to bardzo wiarygodne oryginaly i oddaja w pelni myslenie owczesnego kierownictwa sowieckiego. A ich publikacja po 1989 to chec wyjawienia pelnej prawdy historycznej przez spadkobiercow Brezniewa i KGB… a bocian przynosi dzieci, a swistak czekoladki w sreberka zawija.
Dobrowol
P.S. Dla mnie Jaruzel to postac z dramatu (nie mial zadnych dobrych opcji), moze karierowicz, ale przerastal swoje otoczenie, a w krytycznym momencie (1981) wybral mniejsze zlo.
1 maja 2006, o godzinie 23:10
Panie Dobrowol
Dokumenty są z różnych źródeł – sowieckich oficjalnych, sowieckich pół-oficjalnych również czeskich, chyba też nrd-owskich.
I wszyscy nagle się zmówili, żeby trzymać linię.
Przypomina to trochę bełkotliwe argumenty wrogów lustracji – że SB sama siebie oszukiwała i fałszowała teczki. Na pytanie Dudka – żeby pokazać chociaż jeden taki przykład, zapada cisza. Bo nie ma takich przykładów.
To Jaruzelski dopytywał się o pomoc radzieckich, to Jaruzelski domagał się sygnałów, żeby postraszyć Solidarność i mieć alibii.
Jaruzelski nie jest postacią z dramatu. Jest zwykłym sprzedawczykiem i zdrajcą. Doprawdy zadziwie mnie jak łatwo dawni opozycjoniści spoufalają się z Jaruzelskim, czy Kiszczakiem. Doprawdy mają oni krew na rękach i zbrodnie nieporównywalnie większe niż przestępstwa Leppera. Cóż, kwestia smaku. Lepper smakuje gorzej niz komunistyczni aparatczycy, czy mordercy. Bywa.
1 maja 2006, o godzinie 23:19
Też mi zaskoczenie z „Wolskim”…
Mam go za sowieckiego psubrata i nie zdziwi mnie nawet jeśli znajdą rozkazy mordowania AK-owców z jego podpisem.
Wielkie halo, że był donosicielem. Też mi nowina! To tak, jak gdyby ogłoszono rewelację, że Hans Frank współpracował z Geheime Staatspolizei.
2 maja 2006, o godzinie 11:00
Panie Waldemarze!
Pozwalam sobie zauważyć, ze lansując patriotyzm i „poświęcenie” Jaruzelskiego, cały czas ma Pan w zanadrzu argumenty z serii „co by było, gdyby”.
Zakładając, że Pan i Michnik macie rację, skąd przekonanie, że gdyby Sowieci wyręczyli Jaruzelskiego, byliby bardziej brutalni niż rodzime wojsko czy milicja?
A może górnicy z „Wujka” na wieść o inwazji, nie ryzykowaliby strajku?
Może Grzegorz Przemyk jako syn poetki zostałby potraktowany przez Rosjan jak filomata?
Może?…
2 maja 2006, o godzinie 11:08
Panie Bernardzie!
Czy nie odnosi Pan wrażenia, że uczestnicy publicznych dyskusji na rozmaityczh szczeblach i „forumach”, zbyt rzadko korzystają z siły tej formuły retorycznej, jaką jest pytanie? Czy po zadaniu pytania i (zazwyczaj) nieuzyskaniu na nie odpowiedzi, „odpuszczają”, bo wolą sami tokować, niż zmuszając przeciwnika w dyskusji do niewygodnej odpowiedzi, ustąpić mu na chwilę głosu?
2 maja 2006, o godzinie 17:22
Pan Jaruzelski to dobry wykonawca Sowieckiego experymentu, jak spacyfikowac slabe ogniwo Sowieckiego Imperium. Wiadomo bylo od lat, ze system powoli upada nie wiadomo bylo tylko kiedy i jak. Nie musze przytaczac znanych publikacji jak o roku 1984 i innych np. Tadeusz Podgorski z Radia Wolna Europa przytaczal kiedys analyzy, ktore wskazywaly, ze „bogata” Rosja nie jest w stanie w nieskonczenie „dokladac” do utrzymania Imperium bo koszt utrzymania wzrastal niewspolmiernie do mozliwosci Rosji.
Probowano powtrzymac rozpad mieko i Jaruzelskiemu to sie udalo bo zginelo tylko okolo 100 osob, ale na dluzsza mete wladze Imperium zrozumialy, ze sie nie da tego procesu powtrzymac i w ciagu kilku latach prawie bezkrwawo nastapila transformacja ukladu z czego prawie wszyscy teraz korzystaja.
Pan Jaruzelski wykonal niezle zadanie jako administrator woli Kremla, ktory nie wiedzial co i jak zrobic, wiec ani bohater ani zdrajca czy wrog. Dajcie mu spokoj, czas isc do przodu, cieszyc sie demokracja i wolnoscia i uwazac na Andrzeja Igo bo moze Wam zrobic psikusa i wtedy podlaczycie sie do Lukaszenka, czego Wam szczerze nie zycze.
Dyskusja na temat „co by bylo gdyby bylo” moze miec jakis sens ale generalnie to chyba bez sensu.
2 maja 2006, o godzinie 18:54
Włodku witam na tym forum.
Dla niezorientowanych wyjaśniam, że „Woodym” znamy się od jakichś 40 lat albo i dłużej, ale ostatnio widzieliśmy się 17 lat temu w USA, bo od dawna mieszka On w USA.
Witam Włodku
2 maja 2006, o godzinie 22:41
Woody: ” (Jaruzel) ani bohater ani zdrajca czy wrog. Dajcie mu spokoj, czas isc do przodu, cieszyc sie demokracja i wolnoscia (…)”
Amen,
Dobrowol
3 maja 2006, o godzinie 20:11
Spędziłem parę dni bez telewizora. Dziś obejrzałem w dzienniku sprawozdania z majowych obchodów i poczułem zapach PRL-u. Oczywiście jest to PRL a’ rebours. Czy jestem przewrażliwiony?
4 maja 2006, o godzinie 10:57
„zapach PRL-u. Oczywiście jest to PRL a’ rebours”? Powinien się Pan wstydzić. Trzeba było oglądać TVN, tam miałby Pan TV Kwiatkowskiego w czystej formie.
Polska jest wolnym krajem, jeżeli rażą i smieszą Pana takie słowa jak Polska, patriotyzm, niepodległość, to może Pan czytać Urbana, albo Michnika. Niestety w Polsce doszło do paranoi, przymiotnik „polski”, patriotyczny kojarzy się elytom wyłącznie z antysemityzmem. Słowa te zostały „przyspawane” do słowa „antysemiyzm”. Polacy z lękiem mówili o patrityzmie, czy polskości, bo wywoływało to w najlepszym przypadku kpiny.
Korzystając z takiej atmosfery wytworzonej przez elyty słowa „polski” i „patriotyzm” były zawłaszczane przez skrajności: LPR, RM, ME, Jankowski itd. Co mam wrażenie było elytom bardzo na rękę – i tak oto spełniałą się samosprawdzająca przepowiednia.
Teraz trwa odzyskiwanie tych słów dla zwykłych ludzi, żadnych skrajności. I jeszcze strasznie nam daleko do patriotycznych postaw takich jakie reprezentują np. Amerykanie – czy tam też wyczuwa Pan PRL? Ale idzie ku lepszemu, no może lezie, ale dolezie.
4 maja 2006, o godzinie 16:26
Szanowny Panie Bernardzie,
Wydaje mi się, że patriotyzmu się nie deklaruje, a o tym czy ktoś jest czy nie jest patriotą świadczą jego czyny, a nie puste słowa. Adam Michnik z pewnością jest. Czytam go, czytam i Panu to serdecznie doradzam.
4 maja 2006, o godzinie 20:18
Panie Lucjanie,
Adam Michnik – czy to ten sam Adam Michnik, który agentów i szefów agentów, ludzi którzy mają krew na rękach obwołał ludźmi honoru? Czy to ten sam Adam Michnik, który w więzieniu napisał książkę z obfitymi cytatami? (może ktoś mi wreszcie wyjaśni jak było to możliwe?). Czy to ten sam Adam Michnik, który na procesie Kiszczaka w sprawie Wujka był świadkiem obrony Kiszczaka? Czy to ten sam Adam Michnik, którzy grasował po archiwach bezpieki? Czy to ten sam Adam Michnik, którego naczelnym piórem był niejaki Return, vel Ketman, vel Maleszka? (i któremu GW wciąż płaci kasę – podobno za adjustację).
Mam o Michniku bardzo złe zdanie. Tym to dla mnie jest smutniejsze, że byłem niegdyś fanem pana Adama i GW. Im więcej jednak czytałem i słuchałem tym bardziej otwierały mi się oczy. Ostateczne odarcie Michnika nastąpiło podczas afery Rywina, pseudo-śledztwa dziennikarskiego i zeznań przed komisją.
Tak jak pan Waldemar Kuczyński uważa Kaczyńskiego za złego ducha polskiej polityki, tak ja uważam Michnika za złego ducha polskiej polityki i przyznaję tu w pełni rację (po niewczasie) Zbigniewowi Herbertowi.
4 maja 2006, o godzinie 23:37
Panie Bernardzie,
Ci agenci i ich szefowie podpisali porozumienia oddając władzę i ich dotrzymali. Czy bardziej honorowe jest postępowanie na zasadzie „pacta servanda sunt” czy zmiana postępowania w zależności od sytuacji politycznej – ustąpiły zagrożenia – dalej komuchom do pieca i Jaruzelskiego na szafot – tacy jesteśmy odważni. Czy nie jest wiekszą odwagą i honorem, nie wspominając o chrześcijańskim miłosierdziu, sprzeciwienie się tej, niestety dość powszechnej tendencji? Czy sugeruje Pan, że wieloletnie wyroki to był pobyt w sanatorium z bogato wyposażoną czytelnią? Czy Maleszka, ze względu na swoją przeszłość powinien umrzeć z głodu?. Wilcze bilety i odmowa zatrudnienia z niczym się Panu nie kojarzą? Czy zna Pan pochodzenie pseudonimu Ketman? Może młody chłopak podjął swoją grę i został przez władzę ograny? Teraz odważnych i roszczących sobie prawo do oceny jest więcej niż legionistów Piłsudskiego, których tez przybywało wprost proporcjonalnie do upływu lat. Gdyby do mnie przyszedł dobry znajomy z propozycją łapówki, to najpewniej bym go wyprosił i puścił sprawę w niepamięć. Trzeba było czegoś więcej, by tą sprawę poprowadzić dalej. Śledztwo dziennikarskie kiepskie? – a co można powiedzieć o śledztwie prowadzonym przez komisję i prokuraturę – dużo wniosły do sprawy? Zamknięcie Rywina cokolwiek załatwiło? Chodzi o to, że Adam Michnik wszystkich uwiera – kiedyś uwierał komunistów a teraz zwolenników „PRL a’ rebours”. Ale to czują tylko elyty.
5 maja 2006, o godzinie 08:21
O jakich pactach tu mowa? Czy były jakieś pakta które gwearantowały mordercom nietykalność? Prosze powiedzieć gdzie te pacta są? Może były pacta, które zapewniały zbrodniarzom miano „ludzi honoru”?
Uważam że więzienie to okropnarzecz, tylko zastanawia mnie jak było to możliwe, by Michnik w więzieniu napisał książkę z obfitymi cytatami – może Pan mi to wyjaśni.
Jak dla mnie Maleszka może zdechnąć z głodu, może grzebać po smietnikach, może załozyć firmę transportową, może prowadzić sklep warzywny, może grać na giełdzie, albo może wyjechać do Irlandii, albo na białoruś. Nic mnie to nie obchodzi. Nie mogę się tylko pogodzić z tym, że wciąż pracuje w GW.
Co do afery rywina, to gdyby to była zwykła łapówka, być może też tak by się stało – tu chodziło o grę Agory z Millerem – i stąd, moim zdaniem, demaskacja całej tej sprawy – przypominam po jakim czasie, a w tym czasie negocjacje Agora – rząd. Moim zdaniem śledztwo komisji wyjaśniło bardzo wiele – przede wszystkim odarło pewne „łałtorytety”
5 maja 2006, o godzinie 21:32
Nie szafowałbym określeniem „zbrodniarz” w stosunku do twórców stanu wojennego. Tego typu postacie nie dają się tak łatwo kwalifikować. Co Pan powie o Piłsudskim? Przewrót majowy przyniósł 360 ofiar, wielokrotnie więcej niż stan wojenny. Nie słyszałem, by nawet w epoce minionej ktokolwiek z takim określeniem wystąpił, mimo że Piłsudski był na indeksie. A Marszałek wystąpił przeciwko legalnemu rządowi bez żadnego zagrożenia w postaci przyjacół u granic. A Pana protoplasta Dmowski et cohortes – natłukli całkiem sporo zwolenników Piłsudskiego na początku ubiegłego wieku. Ludzi, którzy walczyli nie tylko o sprawę robotniczą, ale także o wolną Polskę, jak to PPS. A zapewne bliscy Panu posłańcy składający w Londynie uszanowanie jednemu z ich zdaniem największych bojowników o prawicowe ideały doby obecnej – Pinochetowi, który obalił legalny rząd i mordował opozycję są ludźmi honoru? Nic nie jest tak proste, jak się to wydaje wyznawcom spiskowych teorii.
5 maja 2006, o godzinie 21:52
Proszę nie odwracać kota ogonem „a u was bija Murzynów”. Bo nie Murzynów, tylko muzyków i nie biją tylko z nimi piją i nie u nas tylko w filharmonii. Pana wywody o moich protoplastach („et cohortes”), i sympatiach nietrafione. Ja nie domniemuję Pana poglądów, tylko odnoszę się do tego co napisane.
I tylko krótko dwie sprawy:
1. Kiszczak i Jaruzelski są zbrodniarzami, ponieważ mają na rękach krew i to w sumie znacznie więcej niż 360 ludzi (przynajmniej Jaruzelski – że wspomnę 1970, Czechosłowację, stan wojenny, że o donosicielstwie i konsekwencjach nie wspomnę), a Kiszczak ponadto liczne skrytobójstwa i jawnobójstwa.
2. Piłsudski przynajmniej nie był zdrajcą i sprzedawczykiem. W latach międzywojennych nie pozostawał na garnuszku i sznureczku obcych wrogich Polsce krajów. Zrobił wiele dla tego kraju, choć przelał również bratnią krew o czym trzeba pamiętać.
A z PPSem, jak również Pinochetem nie mam nic wspólnego. To tak jakbym nazwał Pana miłośnikiem Lenina i republik radzieckich. Albo zarzucił Panu goebelsowsko-stalinowską propagandę – więcej rozsądku drogi Panie.
6 maja 2006, o godzinie 13:58
Panie Bernardzie!
Zanim się Pan tak brutalnie i bezwzględnie odetnie od Generała, proszę pamiętać, że dokładnie czterdzieści lat wcześniej, w innym kraju, też legalną, pochodzącą z demokratycznych wyborów władzę, sprawowali socjaliści. (Nota bene zdobyli ją dzięki poparciu udzielonemu przez komunistów).
Gdyby wówczas znalazł się tam jakiś przewidujący i odważny generał…