Środa 7.06.2006 Patriotyzm i naftalina.
Słyszę określenie „wychowanie patriotyczne”. O nim już było kiedyś głośno. Kończyło się czternastolecie rządów Gomułki i do przodu parła ofensywa moczarowska pod sztandarem patriotyzmu (przy okazji antysemityzmu), skierowana przeciw rzekomym prześmiewcom bohaterstwa narodowego, łże-elitom z salonu, jakby powiedziało się w dzisiejszym żargonie „patriotów”. To była ofensywa mieszanki endeckiej kołtunerii z młodymi wilkami z PZPR spragnionymi przejęcia władzy. A to wymagało zagryzienia „żydów” i gomułkowców. Jednym ze sloganów było właśnie patriotyczne wychowanie, wszystkich, ale szczegolnie młodzieży. Kisiel nazwał tamte czasy „dyktaturą ciemniaków”.
No i mamy znów „wychowanie patriotyczne”. Trudno mieć cokolwiek przeciwko patriotyzmowi, tym bardziej, że to słowo jest niezmiernie rozciągliwe. Przypomina elastyczny worek, do którego wkłada się tak różne treści, że nie pozostaje im nic innego jak się między sobą gryźć. Polska daje się kochać na tyle sposobów, że miłujący ją mogą w skrajnych przypadkach nawet podcinać sobie gardła, jeśli zechcą swoją miłość narzucać innym. Patriotyzm najlepiej definiuje się przeciw komuś, dlatego jego złotym czasem bywają wojny. I dziś, jak zapytać co to znaczy być patriotą, to padną głównie odpowiedzi wojenne. Być może więc w czasach pokoju i raczej współpracy między narodami, niż mordowania się, należałoby obchodzić się z patriotyzmem, jak z mundurem polowym. Generalnie najlepiej posypać go naftaliną i odłożyć na półkę, nie zapominając, że się go ma. Nie zapominać o nim, ale nie stroić się w niego na codzień, żeby nie wyjść na dziwadło.
Ponieważ Polskę kochać można na różne sposoby, na przykład można boleć, że też mordowaliśmy Żydów, albo wszelkimi sposobami dowodzić, że w żadnym razie. Można kochać Polskę uważając, że nigdy nie wolno dopuścić do tak zbrodniczej w istocie (to powtarzam za generałem Andersem) decyzji, jaką była decyzja o powstaniu warszawskim, albo dowodzić, jak wielkim było ono zwycięstwem moralnym. I tak dalej i tak dalej. Można ją kochać nawet nie uważąjąc się, ze skromności, za patriotę. Skoro tak, to państwo nie powinno się odgórnie wtrącać w to, jak mamy kochać nasz kraj. Bo kochamy go każdy po swojemu, bez pomocy władzy. I powiem tak, tym to uczucie jest prawdziwsze, im mniej się patriotyzmem wyciera gęby. Najbardzie dętymi patriotami są ci co ciągle deklamują o nim i o Polsce.
Władza zaś ma zapewnić to tylko, żeby kraj objawiał się nam, jako taki który warto kochać, i to mocno. Proszę bardzo władza ma okazję. Polska generalnie nie jest krajobrazowym cudem, ale mamy swoje piękno, choć mniej, niż wiele innych krajów. Może więc państwo powstrzyma durniów i barbarzyńców, a pewno i przestępców nabijających sobie kabzy, którzy nakazują masowe wycinanie przydrożnych alei, dewastując polski krajobraz. To są przestępcy przeciwko patriotyzmowi, bo trudniej kochać brzydactwo. Panie Premierze, Panie ministrze Szyszko, co Panowie zrobiliście, żeby tych ciemniaków powstrzymać? Panie Prezydencie, zamiast opowiadać bajdurki o układach, ukrytych siłach i wrogach Pana oraz Pana brata, może Pan zrobi coś pożytecznego i powstrzyma to antypatriotyczne szaleństwo.
Wychowanie patriotyczne – z tego jak się je definiuje, co nam się chce wcisnąć wynika jednoznacznie; tak jak tamto w PRL miało być ponurą mieszanką endecji i komuny, tak to ma być mieszanką popłuczyn po endecji i sanacji. Przeżyte kształty, stare truchła mają kształtować młodzież. W pełni rozumiem i podzielam obawę posłanki Jarugi Nowackiej, że nie chce, by na pytanie kto ty jesteś, padała odpowiedź Wszechoplak Mały.
7 czerwca 2006, o godzinie 16:20
Podobno z inspiracji Jarosława K. i jego solowego występu wokalnego mają być na „wychowaniu patriotycznym” przeprowadzone lekcje słów hymnu ;)
7 czerwca 2006, o godzinie 16:43
Moim skromny zdaniem nie ma co sie przejmować pomysłami Giertycha. Życie(jak zwkle zreszta) zweryfikuje ten pomysł, a dzieciaki bądą miały kolejną godzine(obok religi, wiedzy o społeczeństwie i godziny wychowawczej) wolnego. Więcej wiary w młodych, nikt nienabierze się na pomysły wszechpolaka. Tylko szkoda energi i pieniędzy na takie głupoty.
7 czerwca 2006, o godzinie 18:52
Szanowny Panie!
W Pańskim blogu poruszył Pan temat powstania warszawskiego,którego byłem uczestnikiem i krew mnie zalewa
na te durnoty,które tępi ludzie wypisują.Zmarnowana Warszawa,
zmarnowana młodzież,jeden pistolet na drużynę.Żadne zyski.
Ze wszystkimi poruszonymi sprawami,które Pan przedstawił w pełni się zgadzam.Pozostało nam tylko opowiadać ludziom dookoła prawdę i apelować do pójścia do wyborów.Pozdrawiam
7 czerwca 2006, o godzinie 19:14
Szanowny „Kombatancie”,
bardzo dziękuję za ten komentarz.
Waldemar Kuczyński.
7 czerwca 2006, o godzinie 19:46
Widze ze nasz Gospodarz czasem sie odezwie ( jak ma pozytywny komentarz), ale jest to bardzo rzadko. Chcialbym go zapytac dlaczego tak lubi poruszac temat o zydach chociaz to ni przypial ni przylatal do patriotyzmu. Bo mam na to odpowiedz ale nie chce urazic Gospodarza.
7 czerwca 2006, o godzinie 20:06
Dzięki temu, że wpisał się Pan do blogu Pana Pasenta czytam pański komentarz. Przez wiele lat czytałem Pana we WPROST ale jakoś od kilku lat nie po drodze mi z tym tygodnikiem. Moim zdaniem jeżeli rodzice w domu nie będą wpajać dziciom patriotyzmu takiego codziennego to nawet szkoła tutaj nie pomoże. Jak ja mam synowi komentować to co się dzieje w naszym państwie. Czyta razem ze mną prasę, słucha radia, ogląda tv i zadaje pytania. Nie jestem profesorem nauk społecznych i jak na średniego inteligenta to za dużo abym mógł logicznie mu to wytłumaczyć, o ile to da się zrobić. Co zrobić aby chłopaka nie zniechęcić do własnego państwa. Córka niestety wyjechała z tego wesołego miasteczka i szlak mnie trafia, że przez pięć lat łożyłem na jej studia, a jej tu nie ma. Pytam się dla kogo my to wszystko robimy. Może Pan będzie umiał to wyjaśnić. Serdecznie pozdrawiam marekk
7 czerwca 2006, o godzinie 20:28
Witam,
poruszył pan kwestie patriotyzmu. Nie dane mi było ani stawać w trudnych sytuacjach (i Bogu dzięki), bo jeden strajk studencki w ’89 roku to się nie liczy, nie wymagało to żadnej odwagi. Więc mogę mówić tylko jako teoretyk. Ale mam kilka refleksji i to refleksji jeszcze sprzed wyborów (sprzed ministra Giertycha).
Moje refleksje niestety były przygnębiające. Pod wpływem mediów (głównie GW, której byłem namniętnym czytelnikiem) wytworzył się we mnie jakiś taki lęk, poczucie niestosowności i niepokoju na same słowo „polski”, „polska”, „naród” itd. jak „polska” (np. gazeta) – to nacjonalistyczna, jak „polski” to ksenofobiczny, jak „narodowy” to antysemicki. Od razu niepokój i włącza się sygnał ostrzegawczy. Słowa te zostały napiętnowane w przekazie medialnym jaki docierał do mnie (a więc do przeciętnego Polaka-Szaraka). Szczególne uczulenie na antysemityzm. Itd. Oczywiście nie mam na mysli oficjałek, które pachniały na 100 kilometrów obłudą, gdy np. Kwaśniewski swiętował państwowe uroczystości wyklęte w PRLu.
W tę pustą przestrzeń weszli ci, którzy nie wstydzili się słów „polski”, „patriotyczny”, „naród”. Naprawdę szlag mnie trafiał (a było to jeszcze na długo przed wyborami) że te słowa i pojęcia zostały zawłaszczone właśnie przez Giertycha, Jakowskiego, by nie wymieniać bardziej dosadnych przykładów.
A teraz są tego skutki. Tak jak Pan Waldemar wszędzie widzi złego ducha Kaczyńskiego, tak ja obwiniam o taką atmosferę Michnika. Zresztą nie są to tylko moje wrażenia.
pozdrawiam
Bernard
7 czerwca 2006, o godzinie 21:00
Poruszył Pan w swoim blogu jedną z tych spraw, co do których nigdy nie będzie w Polsce ani dyskusji, ani konsensusu… Bo historia Polski była pisana na różne sposoby, w zalezności od okresu…
Proste pytanie. które wystarczyłoby zadać Giertychowi – co sądzi o 20-leciu międzywojennym i spuściźnie Marszałka…
Chciałbym zobaczyć, jak się wije…
Inną sprawą jest rola Kościoła Katolickiego, np. w okresie rozbiorów…
Tych bolesnych spraw jest wiele…
Ale nawiązując do Giedroycia – źle jak Państwem rządzą trumny… a ideologie quasi prawicowe PiS i LPR – to własnie trumny…
Ukłony
Azrael
7 czerwca 2006, o godzinie 21:40
Ja bym Giertycha nie lekceważył. To bardzo bystry polityk. Nie przypadkiem wybrał MEN . Nie obawiam się jawnej „wszechpolacji” nauki bo to byłaby dla Giertycha prosta droga do klęski. Dlatego Minister zaczął od nośnych haseł jak walka z pornografią czy bezpieczeństwo w szkołach( choć to nie jego kompetencje).Tanie podręczniki, hymn też się w ten trend wpisują. Chodzi o zdobycie zaufania nie tyle uczniów co ich RODZICÓW. Wychowanie i edukacja to nadal bastion konserwatyzmu. O ile więc młodzież aktywizuje się przeciwko Romanowi G. (chwilowo bo sesja a potem wakacje) o tyle rodzice przestraszeni chaosem w szkołach mogą Giertycha poprzeć. A przecież MEN ma być trampoliną do dalszej kariery. Z dwojga złego wolę więc próby ideologizacji szkoły przez Ministra bo jest to i tak z góry skazane na niepowodzenie a ponadto ukaże prawdziwe niebezpieczeństwo Giertych u realnej władzy w Polsce.
8 czerwca 2006, o godzinie 01:18
Kiedykolwiek jest mowa o patriotyzmie, to zawsze mam na myśli Amerykanów i im zazdroszczę. Naród amerykański, a właściwie zlepek narodów, ras, religii, kultur, obyczajów etc. potrafi imponować całemu światu swoją miłością do ojczyzny i to często będącej ich drugą ojczyzną. Oni się nie wstydzą na co dzień patriotyzmu i nie odkładają go na półkę i nie posypują naftaliną. Który to naród oprócz amerykańskiego kładzie prawą dłoń na sercu podczas wykonywania hymnu narodowego? Ile jest wymowy w tym prostym geście?
A Pan Gospodarzu przedstawił jakieś takie dziwne widzenie patriotyzmu, że u nas to on jest w sytuacjach – hej, kto Polak na bagnety, a potem to bij Żyda? Skoro już jesteśmy w UE, to o Polsce mamy powoli zapominać? A gdzie duma narodowa?
Wybaczy Pan, ale nie podobało mi się stwierdzenie: „tym to uczucie jest prawdziwsze, im mniej się patriotyzmem wyciera gęby” – czyżby to było pod adresem Ministra Oświaty Romana Giertycha? Czy on ma mniejsze prawo mówić o patriotyzmie niż Pan, ja czy jakikolwiek inny Polak? Czy pomysł z wprowadzeniem do szkół przedmiotu wychowanie patriotyczne przyniesie szkodę uczniom?
Pozwoli Pan, że przytoczę trochę inne rozumienie patriotyzmu. Nie szowinizmu, nie ksenofobii, nie nacjonalizmu tylko właśnie prawdziwego patriotyzmu polegającego na kochaniu tego, co polskie z poszanowaniem tego, co obce.
Gdzieś w Necie znalazłem tekst, z którym się utożsamiam i którego obszerne fragmenty przytaczam poniżej:
„Społeczeństwo polskie tym różni się np. od społeczeństwa zamieszkującego Sudan, że stanowi wspólnotę narodową czyli swojego rodzaju wielką rodzinę rodzin. Osoby będące innej narodowości niż polska, ale żyjące w państwie polskim i poczuwające się do obywatelstwa i odpowiedzialności za to państwo, uczestniczą, jeżeli są lojalne we wspólnocie Polaków.
Socjalizm niszczył w sposób bardzo perfidny wszelki ślad patriotyzmu. Poprzez nachalne lansowanie haseł patriotycznych w zestawieniu z socjalizmem (np. „Budowanie socjalizmu patriotycznym obowiązkiem obywatela”) doprowadzono do zszargania pojęcia patriotyzmu. Dzisiaj można obserwować tego skutki w postaci upadku dumy narodowej. Ludzie nieomal wstydzą się, że są Polakami. Panuje swojego rodzaju moda na wszystko, co zagraniczne. Wykupywane są błyszczące w ładnych opakowaniach buble zachodnie, a polskie towary, chociaż często zdrowsze, tańsze i lepsze, zostają na półkach, gdyż mają gorsze opakowanie lub nie są reklamowane w telewizji. Na szczęście obserwujemy już pierwsze symptomy odejścia od tego rodzaju postaw.
Celem naszym jest doprowadzenie poczucia godności i dumy narodowej do tego stopnia, aby społeczeństwo było połączone głębokimi więzami emocjonalnymi. Ażeby każdy chwalił to co polskie i aby wszystko, co w Polsce jest złe, smuciło, a dobre cieszyło ludzi. Ażeby przed obcymi występowała solidarność w obronie naszego kraju itp. W przypadku rozbudzenia drzemiącego teraz patriotyzmu, kraj nasz mógłby pozwolić sobie np. na zniesienie większości ceł. Każdy Polak wiedziałby bowiem dobrze, że kupując polskie towary przyczynia się do rozwoju polskiego producenta, a więc do rozkwitu gospodarczego kraju i tym samym do własnej pomyślności. Do takiego stopnia musi zostać rozbudzony nasz patriotyzm. Patriotyzm i duma narodowa leżą w interesie Polski, nie tylko ze względów gospodarczych. Obce nacje patrzą na nas z pewnego rodzaju politowaniem, jako na tych, którzy nie posiadają własnej godności. To leży w naszym dobrze pojętym interesie, ażeby ludzie, którzy reprezentują nasz Kraj, byli z niego dumni i zabiegali o wzrost prestiżu Polski za granicą. Ostatnimi laty mieliśmy okazję oglądać wiele upokarzających relacji z wyjazdów polityków za granicę i ich spotkań z przywódcami innych państw. Obrzydzenie nieraz brało na kompletny brak godności i dumy narodowej wśród polityków. Przecież oni reprezentowali naród, który sam jeden, pomimo zdrady aliantów zachodnich, zdołał wyzwolić się z sowieckiego jarzma, który ta zdrada nam nałożyła. Naród ten liczy na całym świecie 60 milionów ludzi, ma olbrzymią tradycję, wspaniałą historię i wielkie perspektywy. Dlaczego więc mamy klęczeć przed tymi, którzy nas zdradzili i rzucili na żer sowietom? Nie mamy żadnych powodów, aby się wobec tych państw czegokolwiek wstydzić. Dlatego też politycy w Polsce muszą być wreszcie ludźmi honoru i godności. W stosunkach z zagranicą trzeba dbać o swoje dobre imię. Ażeby inni nas szanowali, musimy najpierw sami się szanować.
Duma narodowa, patriotyzm, poczucie godności, honor. Te cechy, z których kiedyś słynęliśmy, muszą znowu do Polski powrócić. Nie możemy zapominać o naszych wadach narodowych, które są wielkie i które musimy zwalczać, ale musimy też pamiętać, że zawsze mieliśmy także i wielkie zalety. Dzisiaj musimy wskrzesić nasze tradycyjne zalety. Dość już ślepego zapatrzenia w Zachód. Teraz czas na szukanie tego co dobre, bo polskie.”
Jeszcze Polska nie zginęła!
k.
8 czerwca 2006, o godzinie 01:44
Dr. Jekyll Says:
czerwiec 7th, 2006 at 4:43 pm
„…godzine(obok religi, wiedzy o społeczeństwie i godziny wychowawczej)…”
Mr Hyde
obok Religi, to może być np. wicemin. Piecha, tylko, że to bez sensu
8 czerwca 2006, o godzinie 07:43
Dzisiaj mamy czwartek, tyle się dzieje, a Pan nic ?
pozdrawiam serdecznie
8 czerwca 2006, o godzinie 10:48
Panie Konstanty
Spór o nie tylko rozumienie ale nawet samo zdefiniowanie patriotyzmu jest bardzo trudny, jeżeli nie nierozstrzygalny. Jan Nowak Jeziorański ( trudno nie uważać go za patriotę) pisał, że inna jest temperatura patriotyzmu w czasach pokoju a inna w czasach wojny. Idąc tym tropem można powiedzieć, jak dobrze, że dzisiejsze czasy nie wymagają bohaterskiego patriotyzm, jak dobrze że nastały czasy bardziej pozytywistyczne.
Duma i honor, szacunek do samego siebie to nie tylko wyznaczniki patriotyzmu ale zwykłego człowieczeństwa. Postrzegać państwa można różnie Tak jak Sienkiewicz albo tak jak Gombrowicz. Do mnie bardziej przemawia ten drugi bo jak pisał Norwid „Zły to ptak co własne gniazdo kala czy ten co o tym mówić nie pozwala.” Czy dbanie o dobre relacje sąsiadami to patriotyzm ? Czy gdy prezydent Kaczyński powiedział , że nigdy nie był w Niemczech i jest z tego dumny to zachował się jak patriota ?
Dla mnie to , że Giertych wyciera sobę gębę patriotyzmem jest oczywiste, ale nie tylko on. Tekst przez Pana wklejony niestety zalatuje gospodarczym szowinizmem .Jak wyobraża Pan sobie eksport ( który napędza gospodarkę) jeżeli w każdym kraju obywatele kupowali by wyroby tylko rodzimej produkcji, Polacy polskie, Niemcy niemieckie itp. Doprowadziłoby to do paraliżu międzynarodowego handlu i to Polska straciłaby najwięcej. Bez naszych jabłek dadzą sobie radę, ale my bez ich samochodów już nie. Nie przypadkiem odwoływanie się do narodowego pochodzenia produktu jest w UE zakazane. Czy autor tego tekstu nie pomyślał, że w tych zakładach gdzie produkowane są obce wyroby często pracują Polacy? Dlaczego rządy wszystkich państw zabiegają o wielkie zagraniczne inwestycje? Cały świat jest niepatriotyczny?
8 czerwca 2006, o godzinie 16:08
Do majora, który się znów zagalopował.
„Spór o nie tylko rozumienie ale nawet samo zdefiniowanie patriotyzmu jest bardzo trudny, jeżeli nie nierozstrzygalny.”
Zgoda. I nie wiem czy jest sens ten spór toczyć. Każdy obywatel ma własną wizję swojej ojczyzny i stosunek emocjonalny do niej. Nikt nie wymaga, aby każdy człowiek był gotów oddać życie za swój kraj. Pisząc o patriotyzmie nie miałem na myśli patriotyzmu heroicznego, który się ujawnia w sytuacjach ekstremalnie niebezpiecznych dla jakiegoś kraju. Na szczęście czas pokoju i spokoju jest wielokrotnie dłuższy niż czas wojny dla prawie wszystkich państw naszego globu.
„Duma i honor, szacunek do samego siebie to nie tylko wyznaczniki patriotyzmu ale zwykłego człowieczeństwa.”
Czy ja napisałem, że patriotyzm sobie zawłaszczył tak piękne cechy człowieka? Czy tym stwierdzeniem chciał pan zdeprecjonować znaczenie patriotyzmu? W jakim celu? Zaczynam się domyślać, ale „o tem potem”.
Zestawił pan patriotyzm Sienkiewicza z gombrowiczowskim wybierając ten drugi. Trochę dziwne zestawienie, bo Sienkiewicz pisał „ku pokrzepieniu serc” w czasach, gdy Polski nie było na mapie Europy, a Gombrowicz przebywał na emigracji w czasach gdy Polska, choć zniewolona, jednak była. Chyba jest różnica między tęsknotą do ukochanego kraju, którego fizycznie nie ma, a tęsknotą za krajem nie do końca suwerennym?
Cytuje pan Norwida, ale nie zupełnie dokładnie:
„Zły to ptak co własne gniazdo kala czy ten co o tym mówić nie pozwala.”
Powinno być:
„Czy ten ptak kala gniazdo, co je kala,
Czy ten, co mówić o tym nie pozwala?”
I znowu się pan majorze zagalopował.
Pisząc o Gombrowiczu przypomniał mi pan jeszcze jednego Wspaniałego Polaka emigranta – Jerzego Giedroycia. Czy może pan powiedzieć, że nie był wielkim patriotą? Nie można przecenić jego długoletniej walki z komunizmem. Czy z jego patriotyzmem też się pan utożsamia? To proszę mi powiedzieć, czemu po r. 89 nie chciał wrócić do kraju. Z jego wypowiedzi wynikało, że to nie jest jeszcze ta ojczyzna, o jaką tak wytrwale walczył piórem. III RP nie jest tą ojczyzną!. Szkoda, że nie będzie już mógł wrócić do IV RP, a jestem pewien, że gdyby dożył, to by wrócił.
„Czy dbanie o dobre relacje sąsiadami to patriotyzm ?”
Odpowiem używając pańskiego specyficznego traktowania patriotyzmu:
Dbanie o dobre relacje z sąsiadami, to nie tylko wyznaczniki patriotyzmu, ale zwykłego człowieczeństwa.
„Czy gdy prezydent Kaczyński powiedział , że nigdy nie był w Niemczech i jest z tego dumny to zachował się jak patriota ?”
I znowu się pan majorze zagalopował, bo zdanie wyrwane z kontekstu często zmienia sens i intencje autora.
Odpowiem panu tak, zachował się jak patriota, w kontekście kurtuazyjnej wizyty Niemców w naszym kraju 1 września 1939 roku. I jeszcze dodam, że jadąc na spotkanie z panią Angelą Merkel jako Prezydent RP nie był wrogo nastawiony do Niemiec (już nie hitlerowskich), wręcz przeciwnie, mimo trudnych tematów (centrum wypędzonych i rura pod Bałtykiem).
Nie ładnie jest łapać kogoś za słówka, trzeba się zastanowić, co ktoś miał na myśli wypowiadając daną kwestię.
„Dla mnie to , że Giertych wyciera sobę gębę patriotyzmem jest oczywiste, ale nie tylko on.”
Gdybym był złośliwy, to bym napisał, że to wy wycieracie sobie gębę Giertychem, ale tego nie napiszę, bo to nie jest moja retoryka.
Odnośnie wklejonego tekstu:
„w każdym kraju obywatele kupowali by wyroby tylko rodzimej produkcji,”
Co za bzdury pan wypisuje. Autorowi chodziło o wybieranie polskich produktów, jeśli ma alternatywę między produktem zagranicznym a polskim często wyższej jakości. Nikt nie każe kupować polskich bubli mając do dyspozycji lepszej jakości produkt zagraniczny. Autorowi chodziło o większą promocję naszych wyrobów, a nie likwidację importu.
„Nie przypadkiem odwoływanie się do narodowego pochodzenia produktu jest w UE zakazane.”
A produkty regionalne z odpowiednim certyfikatem też są zakazane?
Nie. Na zasadzie tolerancji najwyżej regionów.
„Czy autor tego tekstu nie pomyślał, że w tych zakładach gdzie produkowane są obce wyroby często pracują Polacy”
To zabrzmiało demagogicznie. A czy pracujący tam Polacy podnoszą koniunkturę gospodarczą Polski czy kraju, w którym pracują?
„Dlaczego rządy wszystkich państw zabiegają o wielkie zagraniczne inwestycje?”
A co w tym niepatriotycznego, że kapitał zagraniczny wpłynie do kraju, że rodacy znajdą zatrudnienie, że podatki będą wpływały do skarbu państwa?
Napisałem wcześniej, że zaczynam rozumieć tych, którzy wartość patriotyzmu próbują obniżyć. Im się marzy Europa bez granic – keine gränze – jak śpiewał debil z upstrzoną buzią kolczykami i kolorowymi włosami. Historia, dorobek kulturalny, folklor, wyroby etc. regionalne – tak; polskie – nie. To jest ich wizja przyszłości. Oni się wstydzą być Polakami, oni są EUROPEJCZYKAMI. Niedługo, jak wielkie korporacje (z racji swych niewyobrażalnych fortun) przejmą władzę od o wiele uboższych rządów, państwa jako takie przestaną istnieć. Suwerenność stanie się pustym słowem. I wtedy staną się ŚWIATOWCAMI.
I tu jest odpowiedź na pana ostatnie pytanie:
„Cały świat jest niepatriotyczny?
I jeszcze jedno.
Nie jestem przeciwnikiem bytności Polski w UE, pod jednym warunkiem, że będzie to korporacja suwerennych państw.
k.
PS.
Np. Romom (nie mówiąc o innych nacjach, żeby przypadkiem kogoś przewrażliwionego nie urazić) są potrzebne granice? Nie, wręcz im przeszkadzają w migracjach.
8 czerwca 2006, o godzinie 18:38
Panie Konstanty
Rozumiem, że termin „znowu” się zagalopowałem odnosi się do poprzedniego wpisu( wtedy zagalopowałem się ponoć raz pierwszy). Nie wiem jednak dlaczego się zagalopowałem skoro nie zechciał mi Pan tego wytłumaczyć.
W tekście który Pan wkleił ktoś napisał „Duma narodowa, patriotyzm, poczucie godności, honor. Te cechy, z których kiedyś słynęliśmy, muszą znowu do Polski powrócić.”
Po pierwsze duma, honor to cechy typowo ludzkie więc nie mogą być przypisywane jakiemuś krajowi. Po drugie, ja nie straciłem dumy ani honoru. Wielu moich bliskich również. Także znaczna część polityków których popierałem. Kiedy więc Polska straciła ta dumę, bo ja tego nie zauważyłem? Owszem są w Polsce politycy ( m.in. bracia Kaczyńscy) którzy moje poczucie dumy, z tego co Polska osiągnęła, starają się zachwiać, zakrzyczeć. Okazuje się, że żyje w państwie Układu, Rywinalandzie itd. Deprecjonuje się cały dorobek III Rp, podczas gdy moim zdaniem jest to NAJLEPSZY okres w historii. Nie znaczy to oczywiście, że nie powinno być lepiej, zwłaszcza patrząc na sąsiadów. Swoimi obelgami dotyczącymi najnowszej historii Polskim, dotyczącymi jej twórców, pan Kaczyński obraża mnie i jak podejrzewam setki tysięcy ludzi żyjących po 89 roku.
Porównanie Gombrowicza z Sienkiewiczem jak najbardziej zasadne. Nie wiem czy Pan czytał „Dzienniki” tego najsłynniejszego prześmiewcy polskości, ale ostatnie co może przyjść na myśl po ich lekturze to tęsknota autora za krajem. Być może Gombrowicz tęsknił za swoim dawnym światem , ale wszelkie organizacje polonijne i apele w stylu wklejonego przez Pana tekstu brutalnie wyszydzał, a czasami czuł do nich nawet wstręt. Przecież to on wszem i wobec głosił, że polska kultura nie dorównuje kulturze rosyjskiej, nie mówiąc o niemieckiej czy francuskiej. (Swego czasu Młodzież Wszechpolska postulowała aby jego pozycje wykreślić z kanonu lektur). Mimo to uważany jest za patriotę które nasze nadęcie narodowe i wadę megalomanii piętnował tak trafnie, że w kraju budził zarazem podziw i nienawiść po
O zupełnie innym podejściu do tego tematu przez Sienkiewicza pisać nie będę bo Pan z pewnością to wie. Dlatego posłużyłem się cytatem, co prawda myląc poszczególne słowa ale nie sens. A przecież o sens tu chodzi.
Odpowiedź Lecha Kaczyńskiego padła przed wizytą do Niemiec i była szeroko komentowana przez tamtejszą elitę polityczną. Wywołała konsternację, niesmak a u niektórych oburzenie. Pozwolę sobie sparafrazować Pański komentarz „ prezydent nie zachował się jak patriota , w kontekście niekurtuazyjnej ale realnej pomocy Niemców dla naszego kraju w stanie wojennym i staraniu do wejścia do NATO i UE.” Dla mnie wyciąganie spraw drugiej wojny światowej tuz przed wizytą do Niemiec to impertynencja najwyższej miary. Ile razy Niemcy mają jeszcze przepraszać i jak budować porozumienie gdy polski prezydent żyje przeszłością nawet nie tyle swoją co swoich rodziców. Choć wizyta była udana , nie przeczę i doceniam w tym względzie prezydenta.
Gdzie widać patriotyzm wg. Pańskiej miary Panie Konstanty u Romana Giertycha , którego ojciec doradzał wprowadzanie stanu wojennego gen .Jaruzelskiemu a w ostatnich wyborach był przez niego rekomendowany jako najlepszy kandydat na prezydenta. Niech Pan przejrzy program LPR pod kątem uległości wobec Rosji .Jak organizacja protestowała w Poznaniu przeciwko przyjmowaniu prześladowanych białoruskich studentów na Polskie uczelnie i fundowania im skromnego stypendium. Poznańska Młodzież Wszechpolska. To patriotyzm czy szowinizm? Niech Pan przypomni sobie przewidywania pana Giertycha dotyczące wejścia Polski do UE. Ile bzdur świadomie lub nie powiedział przed referendum .Nigdy się z tego nie wytłumaczył. A do dziś nie wyjaśniona sprawa prywatyzacji banku rolniczego.
Jeżeli on jest patriota , to ja z takim patriotyzmem nie chce mieć nic wspólnego.
Sprawiedliwe zasady zakładają wolna konkurencję w całej UE ( swobodny przepływ towarów i usług) To konsument ma wybrać produkt kierując się własnym wyborem a nie być podjudzanym przez innych do kupna towaru polskiego tylko dlatego, że jak polski to lepszy. Autor tekstu demagogicznie mówi o złych bublach z zachodu i dobrych nie docenianych z Polski. Przecież właśnie po to jest promocja by polski produkt dobrze zareklamować. Ja mam ponosić winę, że polski produkt jest źle promowany. Ostrzegam przed takim myśleniem bo wówczas polskie towary świetne wypromowane ( za wielkie pieniądze) zagranicą przegrają z towarami zagranicznymi. Jeżeli konsument polski będzie się kierował również pochodzeniem towaru to nie możemy mieć pretensji gdy analogicznie postąpi konsument włoski. A wówczas polski eksport się załamie. Certyfikaty są po to by zachwalać jakoś towaru ( bawarskie kiełbaski , ser szwajcarski, polskie mleko) a nie nawoływać do kupna sera przez szwajcarów. Hasło dobre bo polski jest w UE zakazane. Skąd Pan wie , że dany „polski produkt” nie jest produkowany z afrykańskich półproduktów w rosyjskiej fabryce gdzie pracują Ukraińcy dla firmy zarejestrowanej na Cyprze. Polska jest tylko marka, ewentualnie część akcjonariuszy jest z Polski. Tego nie wyczyta Pan na opakowaniu.
Praca nad zagranicznymi produktami to praca Polaków również w Polsce ( np. w fabryce opon ) Czy gdyby istniał całkowicie jeszcze polski STOMIL i Polacy kupowaliby te opony zamiast opon np.Michellin to nie straciliby pracy Polacy pracujący w zakładzie Michellin na terenie Polski. Czy nie przeklinaliby Pana w duchu? Wyjątkowo łatwo i trochę naiwnie poradził Pan sobie z problemami globalizacji.
8 czerwca 2006, o godzinie 20:14
Widze ze ludzie wyksztalceni maja problem z okresleniem patriotyzmu. Dyskusji nie ma konca. Trzeba napisac kilka rozpraw naukowych. Kiedys w szkole podstawowej kazde dziecko wiedzialo co to jest patriotyzm. I kazdy wiedzial co nalezy robic kiedy Ojczyzna byla w potrzebie.
9 czerwca 2006, o godzinie 04:18
Panie Galopujący
Nie będę polemizował o prezydencie, któremu nie wolno pamiętać II wojny światowej, tak jakby Niemcy zapomnieli o ich wysiedleniu (muzeum), a Żydzi o holocauście.
Nie będę dyskutował o wartościach towarów polskich i zagranicznych, bo to z patriotyzmem niewiele ma wspólnego, a poza tym te sprawy poruszył ktoś, kogo cytowałem.
Nie odniosę się do ironicznego potraktowania mojej wizji globalizmu, bo to co dla mnie jest nie do przyjęcia, dla pana normalną koleją losu.
„duma, honor to cechy typowo ludzkie więc nie mogą być przypisywane jakiemuś krajowi”
Ejże, obywatele nie są podstawowym składnikiem danego kraju? A obywatele, to nie ludzie?
Być może hasła wyhaftowane na polskich sztandarach: Bóg, Honor i Ojczyzna dla pana nic nie znaczą (podobnie jak dla Gombrowicza) a dla mnie znaczą bardzo dużo.
Jak się czepiał Kurski dziadka Tuska, to był wielki raban, ale panu wolno się czepiać ojca Giertycha, – moralność Kalego?
Maciej Giertych namawiał Jaruzelskiego do wprowadzania stanu wojennego? To żeś się pan majorze mocno zagalopował i za takie oszczerstwo nie zdziwiłbym się, gdyby Roman G. dał panu po buzi.
Cytat z Wikipedii:
„W latach 1986-1989 był członkiem Rady Konsultacyjnej (skupiającą opozycję narodową) przy Przewodniczącym Rady Państwa gen. Wojciechu Jaruzelskim, bojkotowanej przez część opozycji demokratycznej. Przestrzegał w niej przed rozluźnieniem polskich więzów z ZSRR i zagrożeniem zachodnioniemieckim. Krytykował wówczas lewicowy odłam opozycji solidarnościowej (z Jackiem Kuroniem i Adamem Michnikiem) jako „służący niepolskim interesom” – koniec cytatu.
„Niech Pan przypomni sobie przewidywania pana Giertycha dotyczące wejścia Polski do UE. Ile bzdur świadomie lub nie powiedział przed referendum .Nigdy się z tego nie wytłumaczył.”
Słabo śledzi pan wystąpienia Romana Giertycha, bo ja słyszałem jak z tego „się tłumaczył”. To tłumaczenie w TVP polegało na tym, że na konkretach potwierdzał swoje obawy przed przystąpieniem do UE. Coraz wyraźniej widać czemu Niemcy tak pomagały nam w akcesji i jaką pozycję we wspólnocie zajmują pospołu z Francją.
Robert Schuman uznawany za jednego z ojców UE (początkowo EWWiS) chyba w grobie się przewraca widząc co zrobiono z jego wizji zjednoczonej Europy.
Wracając do patriotyzmu. Pański idol ściśle współpracował z paryską Kulturą pisząc do niej swoje Dzienniki. Szefem Kultury był wspomniany przeze mnie Jerzy Giedroyć. Szkoda, że nie odpowiedział pan na moje pytania odnośnie jego. Ja bym się bardziej skłaniał do zrozumienia a nawet akceptacji zachowawczego patriotyzmu Giedroycia. Natomiast przy całym uznaniu dla kunsztu pisarskiego Gombrowicza (który osobiście mi się nie podoba – ponoć o gustach się nie dyskutuje), ja patriotyzmu w tym człowieku nie mogę się dopatrzeć. Można z troską wytykać wady czy przywary narodowe (już drzewiej sam Mikołaj Rej to czynił), ale wypowiadać się o Polsce z pogardą? On nie był Polakiem, on miał tylko pochodzenie polskie, podobnie jak wcześniej Conrad Korzeniowski. Jeżeli pan się utożsamia z „patriotyzmem” Gombrowicza, to panu gratuluję.
k.
PS.
W następnym poście pragnę przedstawić sylwetkę Gombrowicza pióra Piotra Czartoryskiwego-Szilera
Mam nadzieję, że nie jest on na „czarnej liście” Gospodarza
9 czerwca 2006, o godzinie 04:34
Obiecany esej o Witoldzie Gombrowiczu:
„Jeden z najwybitniejszych pisarzy polskich XX w.”, „Wielki pisarz”, itd. – czytamy w różnych opracowaniach krytycznych dorobku Gombrowicza. I chociaż na pewno warto wziąć pod uwagę odkrycia pisarza w kwestii języka i jego zabawy formą, czytając i poznając literaturę polską, to trzeba jednak zdać sobie sprawę z destrukcyjnej wymowy jego utworów. Piszący o nim podkreślają wagę jego rozpraw z wszelkimi zniewoleniami człowieka, odbierającymi jednostce wolność i zdrowy ogląd rzeczywistości. „Atakuje formy, wszystkie te rodzaje zniewolenia, jakie na jednostkę spadają ze strony społeczeństwa, języka, konwencji zachowania, rozumienia świata, siebie samego i innych. Wszystko wokół jak gdyby dybie na autentyczność człowieka – i on musi sobie z tym dać radę” – pisze Jerzy Jarzębski w tekście „Literatura polska pod znakiem Gombrowicza”.
Ale pomija się jakże często milczeniem ataki pisarza na Polskę i polskość, na patriotyzm, rodzinę, tradycję i stare wartości. Oczywiście przydaje się temu nazwę walki z „fałszywą formą” i nie zajmuje się głębiej tym problemem. Lecz czy można obojętnie przejść nad wyśmiewaniem przez Gombrowicza w swoich utworach tego wszystkiego, co od wieków mówiło o tożsamości Narodu i stanowiło dla niego najwyższe świętości? Czy można traktować to jedynie jako „opowiadanie wciąż własnej historii” przez pisarza – jak mówi dalej Jarzębski – albo jako nieustanną jego autokreację? Zapytajmy się jeszcze, czy zwrócenie uwagi na ten problem świadczy – jak wielu sądziłoby – o płytkim odczytaniu Gombrowicza. „Przezwyciężyć polskość. Rozluźnić to nasze poddanie się Polsce! Oderwać się choć trochę! Powstać z klęczek! Ujawnić, zalegalizować ten drugi biegun odczuwania, który każe jednostce bronić się przed narodem, jak przed każdą zbiorową przemocą. Uzyskać – to najważniejsze – swobodę wobec formy polskiej, będąc Polakiem być jednak kimś obszerniejszym i wyższym od Polaka! Oto – kontrabanda ideowa 'Trans-Atlantyku'” – powie Gombrowicz w przedmowie do książki, która wywołała ogromne oburzenie wśród emigracji polskiej i w kraju.
Polacy nie mogli zaakceptować jego lekceważącego tonu, z jakim mówił o Ojczyźnie i patriotyzmie i z jakim atakował wszelkie autorytety. Sławny był atak Józefa Mackiewicza na pisarza, który swoim prowokacyjnym pisarstwem pragnął ukazać w krzywym zwierciadle własną Ojczyznę i jej obyczaje. W „Trans-Atlantyku” bowiem krytykuje on ideę mesjanizmu, pojęcie honoru traci swój narodowo-polski wymiar, a rodzimy obyczaj okazuje się tak żałosny, że aż nieautentyczny! Wszyscy pamiętamy jego bluźniercze słowa zamieszczone w utworze: „A płyńcież wy, płyńcież Rodacy do narodu swego! Płyńcież do Stwora tego św. Ciemnego, co od wieków zdycha, a zdechnąć nie może! Płyńcież do Cudaka waszego św., od Natury całej przeklętego, co wciąż się rodzi, a przecież wciąż Nieurodzony! Płyńcież, płyńcież, żeby on wam ani Żyć, ani Zdechnąć nie pozwalał, a na zawsze was między Bytem i Niebytem trzymał. Płyńcież do Ślamazary waszy św. Żeby was ona dali Ślimaczyła! (…) Płyńcież do Szaleńca, Wariata waszego św. ach chyba Przeklętego, żeby on was skokami, szałami swoimi Męczył, Dręczył, was krwią zalewał, was Rykiem swym ryczał, wyrykiwał, was Męką zamęczał, Dzieci wasze, żony, na Śmierć, na Skonanie sam konając w konaniu swoim Szału swojego was Szalał, Rozszalał!”.
Jakże karykaturalnie brzmią słowa Tomasza Wroczyńskiego zamieszczone w „Literaturze polskiej po 1939 roku. Podręczniku dla klas maturalnych”, który pisze o „Trans-Atlantyku”: „W dziesięć lat po wybuchu II wojny światowej, na dalekiej obczyźnie, z tęsknoty za synczyzną, powstał a n t y- P a n T a d e u s z , który budzi nas ze snu fałszywego, uczy nowego patriotyzmu i każe 'buch-bachnąć’ śmiechem wobec pustych mitów przeszłości”. W innym zaś opracowaniu czytamy: „’Trans-Atlantyk’ to próba rozrachunku Gombrowicza z tradycją narodową, zastygłą w postaci podniosłych mitów i stereotypów emocjonalnych”.
Jaki to „nowy patriotyzm”, jakie „mity przeszłości” czy „stereotypy emocjonalne” daje nam Gombrowicz, dla którego kultura polska, o czym otwarcie mówił, była niedojrzała i „drugorzędna” wobec Zachodu, nieudolnie wciąż maskująca swoje kompleksy. Te zaś miałyby mieć związek z jej przywiązaniem do katolicyzmu i szlacheckości! Wśród miłośników Gombrowicza są i tacy, którzy jak Jerzy Jarocki mówią, że Gombrowicz „atakując, demaskując nasze polskie kompleksy, w jakimś sensie nas od nich odczarował, zeuropeizował” (sic!). Powiedzmy wreszcie, że w tekstach jego nie ma żadnej sankcji transcendentnej! Jakże bowiem zaufać jakiejkolwiek wartości, skoro może ona w konsekwencji zniewalać człowieka – powiedziałby Gombrowicz. Lecz czymże jest człowiek bez nich?! Przerażonym zwierzęciem, uciekającym wciąż we własny prywatny świat, owładnięty obsesją podporządkowania wszelkim wyższym racjom? Gombrowiczowski świat bez Boga musi prowadzić do relatywizmu wartości i nihilizmu, o czym świadczą chociażby późniejsze jego utwory, a mianowicie „Pornografia” czy „Kosmos”.
http://republiPiotr Czartoryski-Sziler
4 sierpnia 2003″
I to by było na tyle;
jeżeli Gombrowicz był patriotą, to ja jestem Księciem Konstantym
k.
9 czerwca 2006, o godzinie 10:19
Panie Konstanty
Widzę, że gdy Panu coś w niesmak to pan nie komentuje. Nie zgadza się pan na wizje globalizacji, coż ma ona wady ale pan zamiast zbić moje argumenty trochę obraża się na rzeczywistość.
Dlaczego czepianie się ojca Giertycha nie jest tym samym ci dziadek Tuska. Otóż Maciej Giertych jest nadal czynnym politykiem , europarlamentarzystą, kandydował na prezydenta. Mimo stania po tamtej stronie czasie stanu wojennego ma dziś czelność pouczania i wychwalanie swego patriotyzmu. Sekunduje mu w tym jego syn Roman, który Michnika nazywa aparatczykiem PRL-u. Kim wiec jest w takim razie Maciej Giertych, skoro tak oceniany jest Michnik. Dla mnie jest to czysta hipokryzja. Nie wypominam przeszłości SLD , bo oni nie ubierają się w szatki bojowników o wolność . Wszyscy wiedzieli co robili w czasach komunizmu. Tymczasem Maciej Giertych pozuje na patriotę dziś , a gdy trzeba było walczyć i ryzykować to był po tamtej, bezpiecznej stronie.Pisze pan, że Roman Giertych dalby mi po buzi (nie pierwszy raz czytam u Pana tym dawaniu po buzi) Otóż swego czasu programie Forum Władysław Frasyniuk obecności Romana Giertycha powiedział o jego ojcu dokładnie to ca ja napisałem i pan Roman nie zareagował, spuścił nos na kwintę i zaczerwienił się za złości. Po programie nie było nie tylko bicia po buzi, ale również żadnego sprostowania obecnego Ministra. Tak więc jest pan bardziej „progiertychowski” od Giertycha seniora. Proponuje pozbyuc się fetyszu wikpedii i czasami poszukać w innych źródłach.
Powtarzam Polska nie może być dumna , dumni mogą być tylko Polacy.Nie będę pisał o szefie Kultury i jego wyborach życiowych bo po pierwsze mało jest to związane z tematem po drugie stosunkowo mało o nim wiem a po trzecie jest to temat rzeka.Nie wiem ile oglądał pan programów dotyczących oceny integracji z UE dokonaną przez Romana Giertycha, ale ze względu na ilość głupot wygadywanych przez LPR, powinno ich być znacznie więcej niż było we wszystkich telewizjach łącznie. Czy alkohol i papierosy podrożał o 50 procent. Czy Niemcy już wykupili wszystkie nieużytki rolne, jak to mieli zrobić w ciągu dwóch lat. Czy dopłacamy do budżetu UE więcej, czy Polska cofa się w rozwoju, Czy straciliśmy suwerenność itd. Pytań jest mnóstwo a Roman Giertych zamiast się przyznać do błędu wyławia nieliczne negatywne aspekty integracji i twierdzi, że się nie mylił. Dziwę się, że daje się Pan nabrać na tą prostą retorykę.
Nie odpowiedział Pan ani na uległość LPR wobec Rosji ani o skandalu w stosunku do białoruskich studentów. W sprawie prezydenta Kaczyńskiego tez zgrabnie pan nie przynal się , że nie wyrwałem zdania z kontekstu tylko właśnie jak najbardziej wskazałem ów kontekst. Nie odmawiam prezydentowi prawa do pamięci, popieram zbudowanie muzeum powstania Warszawskiego. Tylko , że o niektórych sprawach należy mówić o odpowiedniej porze w odpowiednich miejscach i z odpowiednimi ludźmi. Co innego polsko-niemiecki panel dyskusyjny dotyczący bolesnych spraw naszych narodów a co innego impertynenckie oświadczenie tuz przed wizytą. To się nazywa dyplomacja, i Pański idol nie za bardzo rozumie jej znaczenie.
Wreszcie Gombrowicz . Cieszę się, że nie będzie Pan już głosił tez o tęsknocie Gombrowicza za krajem( tak jak w pierwszym poście). Poczytuje to sobie jako swoja zasługę.O gustach się nie dyskutuje aczkolwiek podziw dla dzieł pisarza na całym świecie świadczy o tym, że jest coś w jego twórczości co przyciągało i nadal przyciąga wielu czytelników. Czy się to Panu podoba czy nie Gombrowicz jest Polakiem tak jak Pan. Uczucie pogardy( jeżeli nawet było) do własnej ojczyzny nie determinuje narodowości. Gombrowicz był jako Polak postrzegany wiedział o tym i czuł się Polakiem choć często go to uwierało. Samozwańcze wykluczanie przez Pana kogoś z naszej narodowości jest śmieszne, trąci absurdem i bezsilnością.Wybrał Pan prosty esej, nie docierający do istoty twórczości Gombrowicza, powielający naiwne klisze interpretacyjne. Cos jak wypracowanie maturalne zdolnego ucznia ubrane w zgrabne słownictwo. O autorze „Ferdydurke” pisali takie tuzy jak m.in. Brunon Schulz, Czesław Miłosz, Milan Kundera i zapewniam Pana, że żaden nie poszedł na taką łatwiznę. To co napisał autor eseju jest bardzo przewidywalne i niestety płytkie. Polecam więc ciekawsze eseje oby tylko nie z wikpedii.
Od siebie pragnę dodać, że żaden powojenny pisarz nie odcisnął takiego piętna na polskiej kulturze jak właśnie Gombrowicz. Śmiem twierdzić ,że nawet Miłosz. Dorobek artystyczny Reja i Sienkiewicza przemilczę to nie ta liga. Patriotyzm Gombrowicza postrzegam w sposób nieco przewrotny. Po pierwsze rozsławił polska kulturę jako jej świetny ambasador. To sfera faktu która działa się samowolnie. Po drugie Gombrowicz w przeciwieństwie do Conrada pisał bardzo wiele o Polsce. Z chirurgiczną precyzja , bez znieczulenia piętnował nasze wady. Nie kokietował polskiego czytelnika . Pytał wprost czy megalomański Polaku masz kogoś na miarę Dostojewskiego. Oj gdyby doczekał pontyfikatu Jana Pawła II, ale by się nam dostało. On rozumiał „polskość” jako kompleksy i garb który paradoksalnie hamuje i przytłacza Polaka, cały polski naród. Jednocześnie jest to źródłem naszej siły. Krótko mówiąc polskość jako źródło dumy a nie megalomanii i kompleksów. Jako nasza nieodwracalna cecha, która nie jest powodem do wywyższania się bo to jakim jesteś człowiekiem zależy od ciebie a nie narodowości. Wiele by jeszcze pisać, ale zapewniam pana patriotyzm Gombrowicza to nie jest mój wymysł ale poglądy wielu czytelników i znawców literatury.
9 czerwca 2006, o godzinie 20:02
Do majora, który się już całkiem zagalopował.
„Widzę, że gdy Panu coś w niesmak to pan nie komentuje”
To już pan do siebie pisze? Ciekawe.
„Nie zgadza się pan na wizje globalizacji, coż ma ona wady ale pan zamiast zbić moje argumenty trochę obraża się na rzeczywistość.”
„Wyjątkowo łatwo i trochę naiwnie poradził Pan sobie z problemami globalizacji.”
Nie było argumentów, więc nie miałem co zbijać. Handel międzynarodowy to pikuś w porównaniu z globalizmem.
„
„Wreszcie Gombrowicz . Cieszę się, że nie będzie Pan już głosił tez o tęsknocie Gombrowicza za krajem( tak jak w pierwszym poście). Poczytuje to sobie jako swoja zasługę.”
Hola, hola majorze, nie za wcześnie na tryumfalizm? Buńczucznie się panu wydaje, że mi dał lekcję poglądową o zdrajcy ojczyzny – Gombrowiczu? A w którym miejscu ja napisałem o jego tęsknocie za krajem? Żeby się pan nie trudził, przytoczę ten fragment:
«Trochę dziwne zestawienie, bo Sienkiewicz pisał „ku pokrzepieniu serc” w czasach, gdy Polski nie było na mapie Europy, a Gombrowicz przebywał na emigracji w czasach, gdy Polska, choć zniewolona, jednak była.
Chyba jest różnica między tęsknotą do ukochanego kraju, którego fizycznie nie ma, a tęsknotą za krajem nie do końca suwerennym?»
Teraz radzę wytężyć swój intelekt i uważnie przeczytać moje wyjaśnienie.
Panu się wydawało, że w drugim zdaniu ściśle się odniosłem do pierwszego. Tu popełnił pan błąd. Zdanie drugie miało znacznie szersze odniesienie niż pierwsze. Idąc pańskim tropem, a więc sugestią, że tęsknotę za krajem nie do końca suwerennym przypisałem nie szerokiej powojennej emigracji, tylko Gombrowiczowi (co by świadczyło o mojej ignorancji odnośnie tegoż), logicznym jest przypisanie Sienkiewiczowi pobyt na obczyźnie i tęsknotę do ukochanego kraju, którego nie ma. I tu miałem na myśli Norwida, Słowackiego, Mickiewicza, Chopina – jednym słowem tamtą Wielką Emigrację, a nie Sienkiewicza, który tylko odbywał podróże do USA, Londynu, Paryża, Konstantynopola, Hiszpanii, Afryki – dużo, co? Ale to były tylko podróże, a nie emigracja. Nie było państwa, ale na ziemi ojczystej przebywał (namiastka państwa w postaci Księstwa Warszawskiego jednak była). Dopiero na dobre wyjechał pod koniec życia do Szwajcarii, jak wybuchła wojna.
Czy nie wolno mi przejść od szczegółu w jednym zdaniu do ogółu w drugim? To taka popularna figura logiczna. Nie spotkał się pan z nią?
Nie za wcześnie pan się cieszył?
I co z tym galopem?
„O gustach się nie dyskutuje aczkolwiek podziw dla dzieł pisarza na całym świecie świadczy o tym, że jest coś w jego twórczości co przyciągało i nadal przyciąga wielu czytelników”.
Zgoda, tylko patriotyzm jego do niczego nie jest potrzebny obcokrajowcom.
Teraz nie wypada się nie utożsamiać z Gombrowiczem – wszak nadszedł czas całkowitego wyzwolenia – ze wszystkiego. Może w pańskich oczach uchodzę za żłoba, ciemnogród – a niech ta. Zauważyłem, że ma on zwolenników w ściśle określonych środowiskach, którym jego wizja świata, Polski, wartości jest bardzo bliska. Mnie nie. Wie pan co on powiedział?
„Mnie Bóg, w życiu moim, nigdy nie był potrzebny – od najwcześniejszego dzieciństwa, ani przez pięć minut – byłem zawsze samowystarczalny.”
A mnie jest potrzebny i to bardzo.
Możecie, pan i pańscy znajomi, zachwycać się nie tylko jego spuścizną, ale i nim samym. Proszę bardzo.
Kiedyś Zenon Kliszko też publicznie twierdził, że się zachwyca poezją Norwida (kwestia tylko czy ją czytał, a jeśli już, to czy rozumiał, bo ja nie wszystko rozumiem).
„Czy się to Panu podoba czy nie Gombrowicz jest Polakiem tak jak Pan.”
Nie, nie i jeszcze raz nie!
Ja i wielu jeszcze innych, prawdziwie kochających Ojczyznę pośmiertnie odbieramy mu moralne prawo do określania się tym dumnym (nie megalomańskim) mianem. Nie mam talentu pisarskiego, ale ja na Boga i Ojczyznę nie plułem!!!!!!!
Jeżeli znawcy literatury (NIEKTÓRZY) dopatrzyli się u niego patriotyzmu, to chyba tylko dlatego, że byli nim zauroczeni, patrzyli przez różowe okulary i tego bardzo chcieli (przecież wypada być bardzo modern – inaczej nie uchodzi). Są ludzie, którym można pluć w twarz, a oni powiedzą że to deszcz pada. Taki ożywczy, oczyszczający –wręcz catharsis.
Ten cały pana pean pochwalny świadczy o tym, że pan musi słabo znać jego twórczość, a już na pewno świadczy, że pan nie przeczytał cytowanego przeze mnie eseju o nim. A szkoda, może by się wreszcie panu oczy otworzyły.
„Proponuje pozbyuc się fetyszu wikpedii i czasami poszukać w innych źródłach.”
Mam szukać w źródłach „jedynie słusznych”?
Wikipedia jest największą encyklopedią w Internecie i zapewniam pana, że „bezpartyjną”.
Może dla pana Dzienniki pańskiego guru są fetyszem , bo dla mnie Wikipedia jest tylko przydatnym narzędziem, jak coś zapomnę lub chcę sprawdzić czyjąś manipulację faktami.
Nie mam już siły i ochoty ciągnąć tego wątku. Stajemy się coraz bardziej agresywni. Pan wie swoje i ja swoje. Szkoda naszego wysiłku i czasu.
Żegnam
k.
9 czerwca 2006, o godzinie 20:05
Odpowiedź Macieja Giertycha na zarzuty stawiane mu przez Pana Galopującego Majora
„Ostatnio z wielu stron stawia mi się zarzut, że współpracowałem z gen. [Wojciechem] Jaruzelskim, bo byłem członkiem Rady Konsultacyjnej. Zwracają też się do mnie ludzie mi przyjaźni, bym wytłumaczył, o co chodzi, aby wiedzieli co odpowiadać, gdy się z tym zarzutem spotykają. Zarzut jest bez sensu, ale może on funkcjonować tylko dlatego, że dzisiaj już mało kto pamięta, czym była Rada Konsultacyjna. Koniecznych jest kilka wyjaśnień:
1) Zarzut stawiany jest głównie przez środowisko KOR-owskie („Gazeta Wyborcza”, Unia Wolności), które odmówiło wejścia do Rady Konsultacyjnej i czyni sobie z tego dzisiaj laur politycznej poprawności. Tymczasem to właśnie środowisko KOR-owskie zawarło porozumienie z gen. Jaruzelskim w Magdalence i przy Okrągłym Stole (podział władzy, gruba kreska). Dzisiaj, gdy staje się coraz bardziej oczywiste, że to porozumienie nie było dla Polski wyłącznie pożyteczne, próbuje się wmówić niezorientowanym, że to Rada Konsultacyjna bliżej współpracowała z Jaruzelskim, niż uczestnicy Okrągłego Stołu. Otóż Rada Konsultacyjna żadnego porozumienia czy uzgodnienia z rządem czy Jaruzelskim nie dokonała ani ku temu nie zmierzała.
2) Zarzut stawiany jest w kontekście tajnej współpracy z władzami PRL, w związku z tematem teczek, służb specjalnych i tajnych współpracowników. Autorzy zarzutu mają nadzieję, że dziś już nikt nie pamięta, że Rada Konsultacyjna działała jawnie. Wszystko, co na posiedzeniach Rady było mówione, natychmiast było w pełni drukowane, bez cenzury, co stanowiło wyłom w praktyce PRL. Autoryzowane protokoły ukazywały się najpierw w piśmie „Rada Narodowa”, a po zakończeniu pracy Rady, w specjalnie wydanych dwóch tomach. Każdy może sprawdzić, co tam mówiłem. Natomiast porozumienie w Magdalence ma do dziś swoje nieujawnione kulisy. Gdy jakiś czas temu [Czesław] Kiszczak ujawnił fragmenty tajnych nagrań filmowych rozmów w Magdalence, ze środowisk KOR-owskich posypały się pretensje o złamanie poufności i domaganie się utajnienia wszelkich innych nieznanych jeszcze nagrań i podsłuchów. Uczestnicy Magdalenki czegoś się wstydzą. Myśmy w tym samym czasie apelowali o coś wręcz przeciwnego, o odebranie Kiszczakowi wszelkich nagrań, które posiada od PRL-owskich służb specjalnych, które mu wtedy podlegały, aby wszystko w pełni ujawnić.
3) By zaprzestać łączenia tematu Rady Konsultacyjnej z tajnymi teczkami, udostępniłem mediom moją własną teczkę. Już parę lat temu wystąpiłem do IPN o uznanie mnie za pokrzywdzonego i wydanie mi mojej teczki. Tak się stało. Co w mojej teczce jest, media już przeanalizowały i parę artykulików na ten temat było. Głównie „Gazeta Wyborcza” pastwi się nad tym, co to ja rzekomo w różnych latach mówiłem, a co służby specjalne po swojemu odnotowywały. One wyrywały moje wypowiedzi z kontekstu lub nie do końca je rozumiały, a i obecnie „Gazeta Wyborcza” dodatkowo wyrywa je z kontekstu. Nie odpowiadam za nie autoryzowane przeze mnie teksty, ale w zasadzie niczego z mojej działalności odnotowywanej przez SB się nie wypieram. Wszyscy mogą sobie moją teczkę przeczytać i apeluję do innych uczestników życia politycznego by zrobili to samo, czyli ujawnili swoje teczki. Apel ten kieruję szczególnie do Adama Michnika i Heleny Łuczywo. Najpierw pokażcie swoje teczki, a potem porównamy, co o kim pisali agenci.
4) Zarzut udziału w Radzie Konsultacyjnej jak na razie stawiany jest tylko mnie. Składała się ona z 56 osób, w tym około połowa to byli ludzie obozu rządzącego w PRL, w większości byli ministrowie, sekretarze itd., a połowa to ludzie opozycji, którzy zaproszenie do Rady przyjęli. Do udziału w pracach Rady zachęcały władze kościelne. Mimo nalegań Prymasa Glempa środowiska KOR-u i „Tygodnika Powszechnego” odmówiły, ale przecież na nich gremia opozycyjne się nie kończyły. Ja w tym czasie byłem wiceprzewodniczącym Rady Prymasowskiej i przed wstąpieniem do Rady Konsultacyjnej upewniłem się, że Prymas nie będzie miał o to do mnie pretensji. Do Rady Konsultacyjnej należało też trzech innych byłych członków Rady Prymasowskiej (prof. Krzysztof Skubiszewski, Andrzej Święcicki i Julian Auleytner). Byli też ludzie, którzy aktywnie uczestniczyli w strukturach „Solidarności” (mec. Władysław Siła-Nowicki, prof. Andrzej Tymowski, Jan Kułaj, Stanisław Zawada). Z bardziej znanych osób wymienić można Marka Kotańskiego, aktora Jerzego Trelę, reżysera Kazimierza Dejmka, prof. Józefa Gierowskiego, prof. Aleksandra Gieysztora, prof. Gerarda Labudę, prof. Aleksandra Legatowicza i innych.
5) Zarzut najczęściej sformułowany jest w taki sposób, że sugeruje, iż łączyła mnie jakaś wyjątkowa bliskość z Jaruzelskim („współpracownik”, „bliski doradca” itp.). Praca Rady wyglądała następująco. W sumie było 12 posiedzeń Rady w okresie od grudnia 1986 do lipca 1989, czyli odbywały się one mniej więcej co dwa miesiące. Posiedzenie otwierał Jaruzelski wprowadzając jakiś temat, a potem uczestnicy zabierali głos, zwykle w niewielkim związku z zadanym tematem. Część opozycyjna Rady, w tym ja, stawialiśmy władzy różne zarzuty, zgłaszaliśmy pretensje, sugerowaliśmy, co trzeba w Polsce zmienić. Trwało to od godziny 11.00 zwykle gdzieś do około północy. Jaruzelski cały czas robił notatki. Potem on nam odpowiadał, bardzo drobiazgowo. Rozchodziliśmy się zwykle około 2 czy 3 w nocy.
6) Za udział w pracach Rady nie otrzymywaliśmy żadnego honorarium. Jedynie zwracano nam koszta przyjazdu (tzw. delegację).
7) Politycznie Rada Konsultacyjna była ze strony rządu ograniczoną ofertą dopuszczenia opozycji do nieocenzurowanego głosu. Czy w czasach pełnej cenzury prewencyjnej należało z tego skorzystać? Były w Polsce pisma koncesjonowane jak np. „Tygodnik Powszechny” czy „Słowo Powszechne”, które przez cały czas istnienia PRL miały prawo wychodzić i karmić czytelników słowem, rzekomo opozycyjnym, ale w rzeczywistości cenzurowanym. Ja uznałem, że należało skorzystać z możliwości mówienia publicznie bez cenzury i nie żałuję tego. Cała Polska rozczytywała się w protokołach z Rady Konsultacyjnej, bo tam był głos wolny.
8) I oto mój udział w Radzie Konsultacyjnej redaktor „Tygodnika Powszechnego” Krzysztof Kozłowski komentuje w następujący sposób w Gazecie Wyborczej (11.I.05): „Lista, której publikację proponuje LPR jest niepełna. Od lustratorów i dekomunizatorów wymagam konsekwencji: jak wszyscy, to wszyscy. Jeżeli haniebne jest bycie tajnym współpracownikiem i funkcjonariuszem Służby Bezpieczeństwa, to pytam: W czyich rękach była SB? Proszę o podanie listy ludzi, którzy sterowali SB na szczeblu Komitetu Centralnego i Biura Politycznego PZPR, i ludzi, którzy im pomagali. Na tej liście widziałbym Macieja Giertycha, eurodeputowanego LPR i kandydata Ligi na prezydenta, który był w latach 80. członkiem Rady Konsultacyjnej przy gen. Jaruzelskim. Jeżeli ścigamy i piętnujemy funkcjonariuszy, ścigajmy też tych, którzy nimi kierowali. Szkodliwość działań tajnego współpracownika nie da się porównać ze szkodliwością osób, które wydawały mu polecenia”.
Oto klasyczne wywracanie kota do góry ogonem. Krzysztof Kozłowski, były wiceminister spraw wewnętrznych, gdy ministrem był gen. Czesław Kiszczak, stawia mi zarzut, że współpracowałem ze służbą bezpieczeństwa i kierowałem jej funkcjonariuszami i tajnymi współpracownikami. Oczywiście tę wypowiedź Kozłowskiego zaskarżyłem do sądu jako naruszającą moje dobra osobiste.
Prof. Maciej Giertych”
10 czerwca 2006, o godzinie 12:58
Ma Pan racje panie Konstanty raczej się nie dogadamy.
Kilka słowa wyjaśnień co do intelektu. Ja i nikt inny czytających Pańskie komentarze nie wiemy co sobie Pan myśli. Pańskie zdanie poznajemy po tym co Pan napisał. O tęsknocie do ojczyzny pisał pan w kontekście nazwisk Sienkiewicza i Gombrowicza . To, że myślał Pan o kimś innym trzeba było napisać a nie teraz dopisywać nowy sens. Nikt nie siedzi w Pańskiej głowie. Równie dobrze mógł Pan myśląc o romantykach o pozytywistach jak i wszystkim innym .Czy gdy w szkole pisał Pan wypracowanie albo na maturze też Pan się wykłócał , że nauczyciel nie wpadł a to co Kontanty miał na myśli. Popełnił pan błąd nieścisłości i zamiast się przyznać jest Pan niegrzeczny .Nie ja pierwszy zauważyłem to na forum.
Maciej Giertych stosuje obronę przez atak. Był w Radzie a teraz w bezpiecznych czasach pozuje na patriotę i bohatera. Jedni byli internowani a drudzy siedzieli z generałem przy kawie i ciastkach. Nie może Pan tego zrozumieć. Dziwię się, że Pan jako osoba wierząca brnie w ten ‘girtychowski”relatywizm.
Pański odbieranie Gombrowiczowi obywatelstwa nie pomoże mu ani nie zaszkodzi. Czy ludzie , którzy dopuścili się autentycznych zbrodni (zabójcy) są Polakami czy nie. Może Pan jednak zebrać podpisy i złożyć wniosek do Pana idoli z koalicji o pośmiertne odebranie obywatelstwa temu” zdrajcy”. Mielibyśmy absurd jak z Mrożka. Chętnych na pewno Pan znajdzie. Jedni czytają Gombrowicza a drudzy Michalkiewicza Na szczęście każdy z nas ma wybór
Kolejny raz dziękuję za wyjaśnienie gdzie się zagalopowałem w swoim pierwszym wpisie dotyczącym obłudy PiSu
Miłego dnia i trochę mniej zawziętości
10 czerwca 2006, o godzinie 20:58
CYTAT Z GIERTYCHA (STAREGO) – BROŃ NAS BOŻE OD TAKIEGO PATRIOTYZMU!!:
(?): „Nie powinniśmy nigdy zapominać, że największe zagrożenie dla nas zawsze przychodziło z Niemiec, toteż jest w interesie Warszawy, by pozostać w sprzężeniu z Moskwą, nie opuszczać Paktu Warszawskiego ani RWPG, zwalczać ruch litewski niepodległościowy i odmawiać przystąpienia do Wspólnoty Europejskiej; do tego tygla w stylu amerykańskim, który pragnie zniszczyć Polskę swoim kapitalizmem bezosobowym, kosmopolitycznym, cudzoziemskim. Natomiast w naszym interesie jest Wspólny Dom Gorbaczowa, bo w nim nikt nie zrezygnuje z własnej suwerenności i dlatego że ZSRR będzie dobrze włączony do Europy” („La Stampa”, czerwiec 1990)
10 czerwca 2006, o godzinie 23:56
r Says:
czerwiec 10th, 2006 at 8:58 pm
Nie znałem tych tekstów. Jeśli są prawdziwe, to Maciej Giertych jest dla mnie od teraz na cenzurowanym.
Na szczęście M.G. jest daleko – w Brukseli.
Tylko nie rozumiem, dlaczego to ma być obciążeniem dziedzicznym dla Romana Giertycha?
k.
11 czerwca 2006, o godzinie 00:48
SZANOWNY PAN GALOPUJĄCY MAJOR
Jak się bardzo chce, to czyjś tekst można interpretować według własnych potrzeb.
Subtelne aluzje o moich wyklócaniach na maturze po chrześcijańsku panu wybaczam.
Nie pan pierwszy zauważył na tym blogu, że jestem niegrzeczny.
To prawda. Była taka osoba (nawet już zapomniałem kto), ale się cieszę, że to na pewno nie byli Państwo: Kataryna, Bernard, Mauser, Jan i jeszcze kilka innych osób.
Nieraz mnie ponosi. Nie chcę się usprawiedliwiać, ale jak można być spokojnym i grzecznym, gdy mi się wmawia, że nie wiem kim był Gombrowicz (bo rzekomo uważałem, że tęsknił za krajem) i próbuje się mi wciskać kit, że ten typ lżący Boga, lżący Polskę i lżący wszelkie wartości – był wielkim patriotą. „Rozsławił polska kulturę jako jej świetny ambasador” – robiąc z własnej ojczyzny karła w oczach świata.
Zauważyłem, że przy pańskim całkowitym braku ZAWZIĘTOŚCI, pańskie subtelne, delikatne i uprzejme riposty muszą być zawsze na wierzchu.
Dlatego nie będę już w ogóle komentował tego co pan napisał i nie dlatego, że mi brakło argumentów, tylko po to, by ten żenujący i niekończący się dialog wreszcie przerwać.
Dziękuję bardzo za życzenia miłego dnia, w których wyraźnie dźwięczy tryumfalna nutka.
Jeżeli pan uważa, że to co pan napisał było grzeczne, to gratuluję i życzę dalszego dobrego samopoczucia.
Szkoda pańskiego trudu, a moich nerwów. Tak nerwów. Jeśli zależało panu na wyprowadzeniu mnie z równowagi, to uczciwie przyznaję – cel pan osiągnął.
Może pan sobie darować odpowiedź, ponieważ ja na tę stronę już zaglądać nie będę.
k.