Jak miało pójść, a nie poszło.
KALENDARZ POŚCIGU ZA UKŁADEM
Minęło 349 dni od rozpoczęcia pościgu za układem.
A “UKŁADU” ANI ŚLADU!
Pan Stach w dyskusji wokół poprzedniego zapisu napisał, że:
„Podzielając wiele opinii wyrażanych przez W. Kuczyńskiego, dostrzegam jednak skłonność do idealizowania dorobku lat 1989-2005. Jest to zrozumiałe ze względu na rolę, jaką Gospodarz blogu odgrywał w rządzie Mazowieckiego, niemniej jednak – mówiąc kolokwialnie – chyba “nie tak to miało wyglądać”. Na niedostrzeganiu lub pomniejszaniu przez ludzi orientacji “unijnodemokratcznej” skali porażek w procesie transformacji zbudował swój sukces właśnie m. in. PiS. Ten sukces nie wziął się przecież znikąd”.
Nie wykluczam, że moja rola na starcie trasnformacji stępia nieco spojrzenie na cienie okresu, o którym Pan Stach mówi. Ale nie to decydowało, że parę lat temu napisałem artykuł „Kocham Trzecią Rzeczpospolitą” i powtarzam dzisiaj. Nie to decydowało, że byłem, w pewnym momencie, prawie jedynym alarmującym, że źle się skończy medialny obłęd polegający na zamalowywaniu obrazu kraju na czarno, w jaki wpadła, szczególnie wraz z powołaniem komisji śledczych, ogromna część elity opiniotwórczej, także bardzo znani dziennikarze i profesorowie, dziś w czołówce krytyków PiS. O mojej publicystyce decydowała wielkość osiągnięć piętnastolecia, bez precedensu w dwudziestym wieku, i zalew fałszerstw medialnych na jego temat. Nie będę robił złotej listy tego okresu. Pisałem o tym wiele razy, znaczna część tych artykułów jest na stronie. Polacy, bo w ostateczności to była praca Narodu, powinni być dumni z tych lat, powinni mieć poczucie sukcesu kraju, satysfakcję, że generalnie sprawdzili się w warunkach wolności, że kraj przez cały czas pozostawał w czołówce krajów transformacji, a pozycja Polski w Europie i świecie rosła. Polacy mogą być dumni z tego, i nie mała część jest, a w przyszłości, kiedy spojrzą na te lata z perspektywy, jako nasi wnukowie, będą jeszcze bardziej dumni.
Pan Stach napisał, że „nie tak miało wyglądać” i że dlaczego tak się stało wartoby podyskutować na osobnym wątku. To dobry pomysł. Podejmuję go. Na starcie transformacji miałem trochę do powiedzenia i to w jakim kierunku poszliśmy w jakimś stopniu zawiera dotyk mojej myśli i ręki.
Proszę bardzo podyskutujmy; jak miało pojść, jakie były alternatywy, co w tym, jak poszło było niedobre, a można było tego uniknąć. Czekam na opinie, wypowiedzi. Proszę tylko przy zadawaniu ich wstawić się w moment „przed bitwą”, bo jak wiadomo „po Waterloo”, Napoleon i każdy z nas byłby Wellingtonem. Czekam na głosy. Postaram się odpowiadać, za wyjątkiem inwektyw, insynuacji i jadu. Czyli poważnie, bo tylko taka dyskusja na ten temat ma sens. Oczywiście tam, gdzie będę w stanie to zrobić. I nie po każdym głosie, bo nie mogę cały czas tkwić przed komputerem, mam inne zajęcia także pisarskie, a także zabawy z wnuczką Zosią w smoki, dinozaury i Głoducha (gra wymyślona przez Zosię, wyjątkowo kultowa).
Czekam na poważną dyskusję.
Dopisek:
Rzućcie okiem http://blogfm.blox.pl/html
13 września 2006, o godzinie 07:50
Panie KRANADHA,
najpierw odpowiedz sobie Pan na pytanie. Czy jestes Pan wykształconym mędrcem, czy niedouczonym kretynem. Wyobraź Pan sobie, że jest Pan prezydentem i musisz Pan podjąć decyzję.
13 września 2006, o godzinie 09:46
Panie Bekas.
MI się nie opłaca, dopóki ma mnie kto leczyć. Jeśli z budżetu nie zostaną wypłacone podwyżki, cały personel medyczny pomacha mi przez okno Eurocity i pójdę do znachora albo wiedźmy.
PANU się nie opłaca, dopóki na ulicach nie trwa rewolta rolników, rencistów czy kogo tam jeszcze i może Pan spokojnie wyjść po bułki.
NAM się nie opłaca, jeśli są jeszcze nauczyciele w szkołach, bo już czekają na kolejny pociąg i pytają w kasach o bilety.
To przecież na to idą pieniądze z budżetu. A Pan się uparł, że te miliardy schowali do kieszeni Balcerowicz i Kuczyński. Czy wtedy zostawili by kwity? To jest manko, nie deficyt!
A zadłużenie? Jest duskusyjne, ale nie jednoznacznie negatywne! Jak Pan sobie wyobraża rozruch przedsiębiorstwa bez wcześniej zaciągniętych kredytów? Czy wg Pana lepiej upaść, pogrążyć się w chaos, czy się zadłużyć?
Nie chcę Pana przekonać na siłę do akceptacji tamtej polityki. I pewnie by mi się nie udało, bo krytyka jej ma wiele racjonalnych przyczyn. Tylko po co na siłę urabiać fakty do z góry przyjętych założeń, że Balcerowicz to złodziej. Zgodnie Pan sobie o tym pogada z druhem Zawiszą.
Pozdrawiam.
13 września 2006, o godzinie 09:56
Do „odświeżarki pamięci”.
Dwa komentarze, dwa z GW, dwa odnoszące się do tej samej sprawy – łamania obowiązującego prawa.
http://gospodarka.gazeta.pl/gospodarka/1,72241,3609620.html
i
http://wiadomosci.gazeta......47806.html
Jak łamie prawo Lepper, to jest to „publiczne kpienie z wymiaru sprawiedliwości”, jak guru Balcerowicz, to jest to uzasadnione „obywatelskie nieposłuszeństwo”…..
Co do Pańskiej wypowiedzi, Panie Waldemarze, że „Nie trzeba wielkiej przenikliwości, by dostrzec, że w intencjach powołania bankowej komisji śledczej prawda materialna jest na dalekim miejscu.”, to ma Pan jakieś dowody na to? Jeśli tak, niech Pan do prokuratora biegnie, jeśli nie, to niech Pan nic nie insynuuje. Tym bardziej, że komisja nie zdążyła jeszcze zadać choć jednego pytania.
13 września 2006, o godzinie 10:18
Panie Rafale
Nasze wizje państwa są zgoła inne. Pańskie państwo wypłaca podwyżki medykom, moje w ogóle się tym nie interesuje. Pańskie dopłaca rolnikom ucząc ich roszczeniowości, moje w ogóle produkcją rolną się nie interesuje. Pańskie płaci nauczycielom (tu biję w Pana, bo Pan jest nauczycielem, prawda?), moje w ogóle się oświatą nie interesuje. Pańskie ma strajki i rewolty, moje nie.
Ale jak powiedział Stefan Kisielewski: Państwo socjalistyczne to takie państwo, w kórym walczy się z problemami w innych państwach nieznanymi.
Teraz to „korzystne zadłużenie”. Przepisuję, co Pan napisał:
„Jak Pan sobie wyobraża rozruch przedsiębiorstwa bez wcześniej zaciągniętych kredytów? Czy wg Pana lepiej upaść, pogrążyć się w chaos, czy się zadłużyć?”.
Rozruch wyobrażam sobie normalnie. Mam pomysł, mam pieniądze, wkładam pieniądze i się rozruszam. Nie mam wystarczających środków na to? To decyduję się wziąć kredyt. JA, nie urzednik za nic nieodpowiadający. I to jest różnica, której Pan dostrzec nie chce. Jeśli upadnie prywatna firma, to traci właściciel i jest to jego prywatna sprawa. Odpowiedzialność za złą decyzję spada na niego i jego tylko obciążą. Jak pada państwo (a tu już chyba niedługo – 70% aktywów OFE to obligacje), to tracą wszyscy (oprócz rządu ten się zawsze wyżywi). Odpowiedzialności za złe decyzje nie ma żadnej, a obciążeni, zamiast winnych, zostajemy my. I tyle.
Nie pamiętam dokładnie, ale Michalkiewicz zdaje się nie tak dawno pisał, że same koszty obsługi zadłużenia państwa (bez spłaty kapitału) , to w tej chwili 1000 złotych rocznie na każdego. Więc czteroosobowa rodzina płaci rocznie 4000 złotych. A ponieważ wg Pana jest to korzystne, niech Pan napisze, co za te 4000 złotych ma?
13 września 2006, o godzinie 11:21
Mówi Pan, że Polacy „mogą być dumni”, że „powinni być dumni”… Ilu Pan takich znajdzie?
Nie! Polacy nie są dumni! Mimo, że Pana zdaniem powinni, oni jakby się zawzięli i nie są. Pokazują ten stan media, pokazują to badania i pokazuje to szara codzienność ulicy. Nie jesteśmy dumni z tego, co osiągnęliśmy. Czy to jest zbiorowa paranoja czterdziestu milionów ludzi? Czy może faktycznie nie za bardzo jest się czym szczycić?
Pan oczywiście nie jest winien, bo Pan był „w pewnym momencie, prawie jedynym alarmującym, że źle się skończy medialny obłęd…”. Ale jacyś winni chyba są? To piętnastolecie miało przecież swojego guru medialnego i swojego guru gospodarczego. Ktoś przecież te osiągnięcia kreował! Ktoś więc powinien poczuć się ojcem…
Ale do rzeczy. Pyta Pan jak miało pójść?
Dwa przykłady.
Pierwszy to „szalony obłęd lustracyjny”, który od piętnastu lat przyprawia nas o wymiotne skurcze żołądka, który swym natręctwem nawet i mnie skłania do myśli emigracyjnych… Jak to mogło pójść inaczej? Myślę, że jeśli pokażemy kraj, który startując razem z nami uporał się z problemem, to będzie wystarczające wskazanie alternatywy – nie jakaś tam mądrość „po Waterloo”. Tak? A więc proszę: Niemcy – otwarcie archiwów i prawda jako fundament! Proste! Tam nikt nikogo teczką nie nastraszy!
Któregoś dnia i u nas archiwa zostaną otwarte. Żaden sztucznie wykreowany „autorytet” nie ostanie się na piedestale. Po co więc nam te kolejne piętnastolecia ukrywania teczkowej prawdy i całej tej lustracyjnej sraczki? Jeśli Niemcy z różnych powodów uzna Pan za zły przykład to proszę popatrzeć na Czechy. Jeśli mimo wszystko uważa Pan ze u nas to było nie możliwe, to proszę przypomnieć sobie obalony rząd Olszewskiego. Było możliwe! Tylko naszym politycznym guru zabrakło dziejowej mądrości. (…bo nie chcę przypuszczać, że guru trzęśli portkami, wiedząc, co jest w teczkach).
Drugi przykład, bo tamten faktycznie strasznie nieprzyjemny – gospodarka! Popatrzmy na małą, posowiecką republikę. Na końcu świata prawie, z całym dziedzictwem „osiągnięć” komunizmu. Na starcie – zabita dechami. Wolny rynek kojarząca z żelaznym wilkiem. Estonia! Co warte jest ich piętnastolecie? Jak dziś stoją cywilizacyjnie? Jaką maja stopą wzrostu? Jak powiem – nie uwierzycie – wyprzedzają nas na każdej lini. Odsyłam do wskaźników, szczególnie tych gospodarczych, ale też i tych prostych dotyczących Internetu czy telefonów komórkowych. Można było? Można! W Estonii można, w Irlandii można …i w Polsce też można. Alternatywa była i ciągle jest. Tylko nasza myśl przewodnia jakby ze starej epoki. …A przecież czasami wystarczy zrozumieć sens słów, przez siebie wypowiadanych – WOLNY RYNEK zamiast ręcznego sterowania gospodarką. Nie! Nie potrzeba nam guru, który powtarza w kółko: „wolny rynek, mniejsze podatki, wolny rynek, mniejsze…”. Potrzeba rzeczywistych wolnorynkowych rozwiązań! Niestety, wasza złota lista osiągnięć w tym zakresie to: wprowadzenie podatku VAT, wprowadzenie podatku dochodowego, nałożenie koncesji na ponad dwieście obszarów gospodarczych, limitowanie produkcji mleka, limitowanie połowu ryb, limitowanie itd., zamknięcie granic na wschodzie (tak, tak, przypomnijcie sobie, że kiedyś można było bez wiz tam jeździć), dotowanie górników, dotowanie rolników, dotowanie itd.(wszystkich najgłośniejszych, co wybijają szyby), opodatkowanie oszczędności w bankach, no i żeby nikt już nie miał żadnych zakusów wolnorynkowych – utworzenie policji skarbowej.
A Pan pyta jak inaczej mogło pójść?
Niech Pan spyta tych dwu milionów Polaków, którzy właśnie urządzają sobie życie byle dalej stąd. Czemu nie – zróbmy „złotą listę osiągnięć”, pokażmy im ją, ciekawe co powiedzą :)
13 września 2006, o godzinie 12:37
To znaczy – Panie Bekas – trochę żyjemy w innych państwach. Pan nie jest obywatelem RP, trudno. W takim razie proszę mi dać adres, może rozważę zmianę obywatelstwa. Jednakże rozmawialiśmy o państwie konkretnym i jego konkretnych problemach.
Dla uściślenia – mam również wykształcenie pedagogiczne, jako jedno z paru. Jednakże nie pracuję jako nauczyciel, czyni to natomiast moja żona. Jednakże w Pańskim państwie oświata jest w całości sprywatyzowana i rząd się nią nie interesuje? Nie wiem, czy chciałbym, aby elektrownię atomową prowadził inżynier z dyplomem j a k i e j ś prywatnej uczelni, wystawionym przez jakiegoś prywatnego profesora tejże. Bo pewnie po jakimś czasie wolny rynek wyselekcjonował by tu najlepszych – nie wiem natomiast, czy takie selekcje przetrwały by elektrownie i skorupa ziemska.
Ale reasumując – spodziewałem się właśnie takiej argumentacji, bo ona mieści się w granicach dyskursu. A nie wykładów o księgowo-złodziejo-kasjero-zarządcach. Oczywiście, zadłużenia budżetu nie są fajne, ale obawiam się, że wprowadzenie reguł Pańskiego państwa w moim państwie – w okresie, o którym mówimy – spowodowało by taki Sajgon, że byśmy płakali za PRL wszyscy.
A gdzie jest konkretnie jest ten Pana kraj?
Pozdrawiam.
13 września 2006, o godzinie 13:15
RaVq Says:
wrzesień 13th, 2006 at 12:37 pm
>Jednakże w Pańskim państwie oświata jest w całości sprywatyzowana i rząd się nią nie interesuje? Nie wiem, czy chciałbym, aby elektrownię atomową prowadził inżynier z dyplomem j a k i e j ś prywatnej uczelni, wystawionym przez jakiegoś prywatnego profesora tejże. Bo pewnie po jakimś czasie wolny rynek wyselekcjonował by tu najlepszych – nie wiem natomiast, czy takie selekcje przetrwały by elektrownie i skorupa ziemska.
—
choc idea sprywatyzowania wszystkiego jest rownie utopijna jak idea przeciwpolozna /niestety w praktyce mielismy do czynienia tylko z ta druga, wiec niektorych wiara jeszcze rozpiera/, to ww. argument jest, delikatnie mowiac, chybiony.
w normalnym kraju wlasciciel tejze /prywatny, bo o takim jest mowa/ nie dopusci byle kogo do zarzadzania swoim dobrem, bo w przypadku o ktorym Pan pisze, czyli awarii, odszkodowania wynosilyby zapewne kilka mln $ na glowe. a glow byloby zapewne tysiace. wiec o elektrownie niech sie Pan nie boi.
ps. kto to 'prywatny profesor’?
13 września 2006, o godzinie 15:29
Panie Bekas.
W podanym – skrajnym – przykładzie weryfikacja może nastąpić za późno. Bo jak szybko okaże się, która uczelnia kształci za pieniądze prywatne byle jak, a która się przykłada? To nie jest rzecz napisana na dyplomie, na to trzeba testów praktycznych. nie trzeba gdybać, przykłady z życia uczelni wypuszczających absolwentów bez żadnych kwalifikacji są znane z życia. Ile byłoby ich, gdyby państwo nie miało nad oświatą najmniejszej kontroli (taką ideę głosił kiedyś Michalkiewicz).
Będziemy kończyć tę debatę, chyba już wyczerpaliśmy temat. Za „prywatnego” profesora uważam osobę wykładającą sa prywatnej uczelni i być może przypisującą sobie ten tytuł trochę na wyrost. Przypadki „dziekanów” bez magistra są w Poznaniu również znane. Albo wszystkich stopni osiągniętych na uczelni, której profesor jest właścicielem. Proszę się nie dziwić, że jako osoba przykładająca się do nauki (w trakcie przeewodu doktorskiego) na renomowanej państwówce trochę tymi „bastardami” gardzę.
13 września 2006, o godzinie 17:25
Kretynem to jest Pan it wielkim bo wykrztalconym, a ciemnym jak glowa kapusciana. Trzeba bylo czytac moje wypowiedzi wczesniej. Ale ja mam te odwage co w 1980 i Panu powiemjescze raz. Kuklinski to zdrajca a Pan tchorz.
13 września 2006, o godzinie 17:58
Panie Rafale
Rzeczywiście, tę rundę kończymy. Pan sobie bowiem żartuje.
Ponieważ jednak jestem złośliwy i mały dzieciak we mnie daje znać, dorzucę tu pierwszy lepszy link o awariach elektrowni jądrowych. Dla podkreślenia państwowych.
http://www.zb.eco.pl/bzb/27/energia2.htm
A co do samej prywatności. W domu Pan decyzje prywatnie podejmuje, czy zwołuje kolektyw (blokowy, osiedlowy)???
Pytam poważnie.
13 września 2006, o godzinie 19:04
Jeszcze tylko odpowiedź – w kwestiach wspólnych decydujemy z żoną. Czyli kolektywnie i globalnie. Ewentualnie w kwestiach kociego żarcia dochodzi głos kota.
A w ogóle, to pomyliłem wypowiedź p. johndoe (johna doe’a?) z wypowiedzią p. Bekasa – obu przepraszam za pomyłkę.
14 września 2006, o godzinie 13:27
Panie Rafale
Odetchnąłem. W domu podejmuje Pan decyzje jeszcze prywatnie…
14 września 2006, o godzinie 16:03
Pozorowane pogonie ;-)))
„ŚLEDZTWO
Czekanie na prokuratorów
Lubelska prokuratura pół roku bada nieprawidłowości w Komitecie Młodzieży i Kultury Fizycznej w czasach Aleksandra Kwaśniewskiego. Do dziś nie przesłuchała kluczowego świadka
(…)
całość i jeszcze wiecej w dzisiejszej „Rzeczpospolitej”
http://www.rzeczpospolita.....B/quote%5D
_________________
„Gruby”
*Quidquid agis prudenter agas et respice finem*