Materiał dla przyszłych komisji śledczych.
KALENDARZ POŚCIGU ZA UKŁADEM
Minęło 359 dni od rozpoczęcia pościgu za układem.
A “UKŁADU” ANI ŚLADU!
Pierwszym winowajcą w tak zwanej aferze PZU jest „patriotyczna” część polskiego sejmu, ta która uważa, że gospodarka narodowa powinna składać się z firm narodowych. Z narodowego górnika i hutnika, z narodowego operatora, z narodowego rolnika, z narodowego piekarza, z narodowego bimbrownika, z narodowego wytwórcy prezerwatyw i narodowego ubezpieczyciela też. Wszystko ma być rodzime, narodowe, oczywiście z udziałem inwestorów zagranicznych, ale mniejszościowych. I tak kilka lat temu Sejm zdecydował, że PZU może być sprywatyzowane tylko „mniejszościowo”, by pozostało narodowe.
Wtedy, wedle opinii specjalistów, PZU potrzebowało dobrego zagranicznego inwestora strategicznego z branży. Uchwała sejmowa rządu nie wiązała, ale rząd ze strachu się przed nią ugiął i zdecydował o prywatyzacji mniejszościowej. Rzecz w tym, że poważni inwestorzy do takiej prywatyzacji się nie palili i nie dziwota. Nikt na „patriotyczne” polskie oczy nie da forsy pozostając w roli figuranta. Wobec czego rząd, żeby nie podpaść sejmowi i zarazem zdobyć inwestora poważniejszego zaoferował, przy udziale mniejszościowym w akacjach, większe uprawnienia w zarządzie PZU. To nie było coś bez precedensu, takie przypadki zdarzały się w prywatyzacjach na świecie. Chodziło o to, żeby obejść sejmową bzdurę, szkodliwą dla firmy. Ale i to wielkiego entuzjazmu inwestorów nie wywołało. Sejm przetrącił prywatyzacji obie nogi na samym początku i postawił ministra w sytuacji, która była brzemienna w ciąg dalszy, który znamy. On prawie na pewno będzie kosztował Polskę duże pieniądze. Nie wykluczam, że Emil Wąsacz popełnił błąd wybierając Eureko, ale, jeśli tak, to pierwszymi winowajcami tego błędu są „posłowie – patrioci”.
Potem zaczął się tygiel i magiel, polityczna łomotanina, mieszanka ignoracji, popisów medialnych, a nawet czegoś, co przypominało chorobę psychiczną i na koniec z tego groteskowego, raz ponurego, raz śmiesznego cyrku wyskoczył, jako główny winowajca Emil Wąsacz. Co takiego zrobił złego do dziś dokładnie nie możnaby powiedzieć chociaż sprawa toczy się od kilku lat. Pewno czegoś „niedopatrzył” i coś „przekroczył”. To są enigmy, które pozwoliłyby zawlec przed Trybunał Stanu, albo przed oblicze prokuratora do Gdańska, nawet koty wałęsające się koło Sejmu, jeśli ma się odpowiednią większość poselską, spolegliwych prokuratorów i rozumienie sprawiedliwości, jak matka Pawlaka ze znanego filmu.
Powtarzam, być może Wąsacz popełnił błędy, nawet kwalifikujące się do sądu. To się zobaczy, ale to co wydarzyło się dzisiaj jest spektakularną propagandówą na polityczne zamówienie. I samo zatrzymanie człowieka, który stawiał się na przesłuchania i uzasadnienie nie wnoszące dokładnie niczego nowego do tego co było znane. Ja rozumiem, że prokuratura zdobywa dowód, wskazujący iż Wąsacz wziął łapówkę. To jest podstawa, ale raport firmy konsultingowej? To może być wspierający materiał dla prokuratora w sprawie sądowej, ale nie powód do zaproszenia mediów pod mieszkanie córki Wąsacza, wysłania ekipy w mundurach bojowych i pod bronią, dobrze, że nie zamaskowanej, wleczenie czlowieka przez całą Polskę, jakby nie można go wezwać na przesłuchanie. I od razu, jeszcze gościa nie dowlekli do Gdańska, a już minister Ziobro ze swoim Służbowym Basem w postaci prokuratora Kaczmarka zaczął obwieszczać, jaki to wielki sukces odniesiono uzyskawszy raport firmy konsultingowej. Ciekawe za ile? I może by dziennikarze zbadali jaka jest na rynku relacja między ta firmą i ABN Amro, czy aby nie wchodzą sobie w drogę? Oczywiście nie mogło obejść się bez napaści ministra Ziobry na dziennikarkę, jedyną która odważyła się zapytać, jakie to ważne nowe powody spowodowały zatrzymanie Wąsacza z rozgłosem na całą Polskę i na kilka dni medialnych. Było pokrzykiwanie, odpowiedzi na pytanie dziennikarki nie było.
Od pewnego czasu powtarzam, że obsesja, ocierająca się chwilami o paranoję „Układu”, może stworzyć sytuację, w której popełnione zostanie, przez organa ścigania przestępstw, niemało przestępstw przeciwko wolności jednostek. Że może ta obsesja pociągnąć władze i potulny wobec niej aparat do stosowania środków ponad potrzebę, a nawet do „dobierania z niewinnych”. Mam wrażenie, że narasta materiał dla przyszłych prokuratur i dla przyszłych komisji śledczych.
21 września 2006, o godzinie 15:12
Andrzej Says:
wrzesień 21st, 2006 at 1:42 pm
johndoe Says:
wrzesień 21st, 2006 at 1:25 pm
“Pan napisze do ambasady amerykasnkiej i niemieckiej np., ze oni sa zascianek, Polska to pepek swiata, a Belka to geniusz ekonomii.”
>To Pana poglądy więc niech Pan napisze.
Wyleżć z zaścianka i popatrzeć bezstronnie na świat. Belka był w Iraku nie po to aby pilnować polskich interesów gospodarczych tylko irackich.
—–
skoro myslenie w tych kategoriach to zascianek, to najbardziej zasciankowi sa Amerykanie. oni jak najbardziej sa zainteresowani, co wysocy urzednicy z amerykanskim paszportem rozbia dla USA. skoro jest to myslenie zasciankowe, to poglad przeciwstawny, czyli 'tumiwisizm’ w kwestii przydatnosci rodakow przebywajacych akurat poza granicami kraju, ale poniekad kraj reprezentujacych, musi byc wielce postepowe. z czego wynika, ze skoro nam 'wisi’ w przeciwienstwie do innnych narodow, to jestesmy naj naj naj postepowi na swiecie, co implikuje z kolei, ze jestesmy tego swiata pepkiem. CBDU.
o Panskim szacunku dla Marka Belki -ekonomisty nie pisze, bo to sa
mo z Panskich postow wyplywa.
Wiec teza o zasciankowosci USA, geniuszu Polski i Polakow, a w szczegolnowsci Belki, to Panska teza, jakby nie patrzec. co tez BDU
21 września 2006, o godzinie 15:26
Panie Bernardzie,
Jeśli się ten wizard utrwali, to za dwadzieścia lat będzie poprawnym słowem polskim. Ale d z i ś jest śmieciem językowym. Równie dobrze można pisać „krul Kazimież” i bronić się, że ortografia przecież też ewoluuje…
A wracając do meritum, przyznam, że nie rozumiem, dlaczego to określenie pasuje do Belki i dlaczego uważa je Pan za niepochlebne.
21 września 2006, o godzinie 16:23
ależ nie jest negatywna! Wizard z OZI wizardował (czarował), a potem się okazało, że nie był żadnym wizardem, a sukces odnieśli blaszany drwal, lew, strach na wróble i Dorotka (?). Ot i cała historia z OZI. Na końcu czarnoksiężnik się przyznał że nie jest żadnym czarnoksiężnikiem i wszystko skończyła sie happy-endem (znów śmieć językowy). Więc postać pozytywna, czego i panu Belce życzę.
21 września 2006, o godzinie 16:28
Bernardzie! zadziwiasz mnie!
Starałam się w moim wpisie wyrazić swoje zdanie o odszkodowaniach za… w ten mniej więcej sposób, że JA nie domagam się rekompensaty za krzywdy, które spotkały moją rodzinę, a więc i mnie.
Nie czuje się także w obowiązku finansować z mojej mizernej emerytury odszkodowań dla byłych właścicieli czegokolwiek. To co posiadam wypracowałam przy pomocy własnej głowy i rąk i nie widzę potrzeby oddawania tego jakimś bezdomnym, lub niezaradnym.
Czytasz, co napisano, rozumiesz, jak chcesz. Stąd ta łopatologia w aktualnym wpisie.
Uważam, że w ponad 60 lat po wojnie, każdy powinien żyć na WŁASNY RACHUNEK. I tyle.
21 września 2006, o godzinie 16:52
Panie Waldemarze!
Ten materiał został już skomentowany (w chwili pisania tych słów) 104 razy. Czas napisać nowy materiał, bo trudno się odnaleźć w odwołaniach do czyichś wpisów. Drogi Panie Waldemarze – to jest żart – ale czas zabrać się do roboty
21 września 2006, o godzinie 18:43
Szanowny panie Torin, dziekuje za zachętę do pracy, ale prosze o jeszcze trochę cierpliwości. Na razie polecam mój artykuł z kwietnia, jest w dziale publicystyka, „Koalicja zamętu”, który pasuje do tego co się dzieje.
Do Pana Bernarda, nie mam pojęcia co to była Mewa z Biłgoraja, a gdy chodzi o bezrobocie to polecam moj artykul w dziale „Publicystyka” pod tytułem „Nasze bezrobocie naturalne”. Nie mam nic do dodania.
21 września 2006, o godzinie 19:15
jasnaanielko
to byłironiczny komentarz do kłaniających się w pas włościan
Panie Waldemarze,
podał Pan w którymś wpisie statystykę zakładów włączonych do NFI (ile zyskało startegicznych inwestorów, ile upadło, itd), ja znam przypadek ZPDz „Mewa” z Biłgoraja i jestem ciekaw do której kategorii jest zaliczony. Pytanie bez podtekstów.
pozdrawiam
Bernard
21 września 2006, o godzinie 21:10
Bardzo rzeczowa dyskusja. Tylko klaskać!!!!!
Już widzę tych szczęśliwych włościan, kłaniającym się w pas panom dziedzicom i dziedziczkom. Będą z radością pracować na pańskim za łyżkę strawy i okrycie na grzbiet. Z radością przeniosą się do czworaków i będą nosić chrust na opał do kuchni. Takie samo szczęście ogarnie rzesze pracowitych łódzkich prządek, które tłumnie będą szturmować bramy przędzalni w Łodzi, bo wrócił na swoje pan Szajbler!
No i łysek wróci do pokładu Idy i gónicy będą mieli idyllę!
Johndoe! z całym szacunkiem – czy ty czasem myślisz?
I WASZE ULICE NASZE KAMIENICE.
21 września 2006, o godzinie 21:26
johndoe Says:
wrzesień 21st, 2006 at 3:12 pm
„oni (Amerykanie) jak najbardziej sa zainteresowani, co wysocy urzednicy z amerykanskim paszportem rozbia dla USA.”
—
Szczera prawda, Amerykanie mają wręcz obsesję na punkcie tego jak wydawane są ich dolary przekazane za granicę. A ich urzędnicy pilnują ich wydawania aż do bólu. I robią to dla dobra kraju, a nie firm amerykańskich.
W przypadku Iraku wydatki USA na prowadzenie wojny szacowane są na setki miliardów dolarów
http://www.msnbc.msn.com/id/11880954/
Te koszty nigdy się im nie zwrócą. A zadaniem amerykańskich urzędników jest tak działać, aby jak najszybciej doprowadzić do stabilizacji w Iraku m.in. poprzez wzmacnienie ich gospodarki, bo to jest w interesie USA. I to jest godne szacunku.
A jak jest w Polsce? Udział Polski w wojnie w Iraku rozpatruje się tylko w kategoriach:
– a co nasze firmy będą z tego miały?
– a ile dolarów uda sie nam z tego tytułu od Amerykanów wyciągnąć
– itd. itd.
I to jest zaściankowość. Zaściankowość, którą Pan też reprezentuje pisząc:
„co konkrtetni Belka zwojowal dla naszego kraju w Iraku. a mialo byc tak pieknie. morze kontraktow mialo byc.”
—
„o Panskim szacunku dla Marka Belki -ekonomisty nie pisze”
I nie musi Pan pisać, bo wcale się tego nie wypieram. Ale od szacunku dla ekonomisty, do uznania go za geniusza droga daleka, bardzo daleka.
Tak więc nic Pan nie dowiódł, Panie Johndoe.
21 września 2006, o godzinie 22:49
NO NIE!!! KRANADHA w całości zacytował mój wpis, dodając od siebie jedno zdanie na końcu!:-P
…
Idę popełnić sepuku:’-(
21 września 2006, o godzinie 23:58
SZANOWNY GOSPODARZU BLOGU!
Bardzo proszę o interwencję w sprawie wykorzystania tekstu mojego wpisu do niniejszego blogu przez p.KRANADHE. Zacytował on ów tekst w całości, dodając od siebie ostatnie zdanie, które całkowicie zmienia sens mojego wpisu i obraża dobre obyczaje. Nie zaznaczył też, że tekst jest cytatem.
Otóż – jeśli ten pan pisze swoje opinie na temat moich wpisów – jego prawo i odpowiadam mu lub nie. Ale nie godzę się na wykorzystywanie moich wpisów do obrzydliwych celów. Niech każdy pisze własne teksty, we własnym imieniu, albo podaje żródło. Uważam, że Pański blog nie powinien być miejscem, gdzie – tak sobie – można poprostu kraść.
Liczę na Pański komentarz.
22 września 2006, o godzinie 00:06
Jasnaanielko,
Witaj w elitarnym klubie „prześladowców” Pana Kranadhy ;-)
22 września 2006, o godzinie 06:47
Wpadła mi w ręke Gazeta Polska i ciekawe newsy, pomnięte przez inne media (albo przoczyłem). A mianowicie:
SLD podpisało porozumienie, zgodnie z którym z list Wspólnej Polski wystartuje m. in:
BTSK z Janem Syczewskim znanym miłośnikiem demokracji białoruskiej i Łukaszenki w szczególności, UChS – Kazimierz Morawski (w 1968 roku zajmował się antysemicką propagandą), Towarzystwo Kultury Świeckiej, (Jerzy Wiatr), Ordynacka (ZSYPowcy Czarzastego), Pokolenie (ZSMPowcy Szmajdzińskiego).
Waldemarowi Kuczyńskiemu gratulujemy Centrolewu.
Proponuje hasło wyborcze – głosując na Onyszkiewicza, głosujesz na Prawdziwych Polaków i Prawdziwych Komunistów – dobre nie, i nie trzeba nikomu zadnych kalek wytykać, bo tu antysemitów ma Pan na talerzu.
22 września 2006, o godzinie 08:01
KRANDAHA jeśli się cytuje czyjś tekst to się wyraźnie mówi, że jest to tekst cytowany danej osoby. Wbij sobie to do głowy.
Po drugie nie życzę sobie na tym blogu treści ani nawet aluzji treści rasistowskich, antysemickich i faszystowskich. Nie obsrywaj mi blogu tym gównem, trzymaj je przy sobie i syć się nim sam.
Do Bernarda, nie ma na polskiej scenie politycznej sily groźniejszej dla wolności i bardziej wstecznej niż PiS i jego wasal LPR. Centrolew, do którego nie należę, ale może będę na niego glosował, to dobra alternatywa dla prawicowego wstecznictwa i dla rządów polityków chaosu i zamętu. Co widać, słychac i nawet czuć.
22 września 2006, o godzinie 08:44
Gospodarzu – dzięki.
Andrzeju – jako nowy członek elitarnego klubu czuje się zaszczycona.
Na otrzęsiny wieczorem postawię sobie kieliszeczek przedniego likieru – odpowiednio oprocentowanego!
22 września 2006, o godzinie 09:24
Panie Pawle
Przepraszam za zwłokę. Obowiązki….
Co do pytania o monarchię. Mnie chodzi o monarchię dziedziczną, absolutną. Kto miałby ja tu ustanowić? A Sejm po prostu (uwaga do Pani JasnejAnielki: „po prostu” pisze się osobno).
Ewentualnie, gdyby Sejm nie chciał, ja to zrobię, jak tylko do władzy dojdę.
Prawo stanowić będzie Rada Stanu.
Teraz odbiegam już od tematu (naszego) i wracam do tematu przewodniego tego blogu. Znalazłem właśnie bowiem ładną definicję układu:
„Ten sposób sprawowania władzy, to wszechpotęga urzędników plus system powiązań i świadczeń koleżeńsko – kumoterskich. W gospodarce święci triumfy system koncesyjny, koncesji udzielają urzędnicy, urzędnicy udzielają koncesji wedle niejasnych kryteriów, często po znajomości. Odbudowuje się system nakazowo – rozdzielczy. Siłą bezwładu wracają dawne nie zawsze jasne powiązania, odbudowują się kontakty, rekonstruuje się system świadczeń wzajemnych. Centralizm eseldemokratyczny.”
Przy okazji. Znalazłem jeszcze to:
„Kiedyś letnie, skwarne miesiące były w prasie tak zwanym „sezonem ogórkowym”. Teraz są „sezonem agentowym”, jak o tym świadczą tytuły takie jak „Wakacje z agentem”. Można się pytać: dlaczego?
Wydaje się, że dzieje się tak dlatego, że nie dokonaliśmy oceny PRL-u. Miedzy drugą i trzecią Rzeczpospolitą zieje półwieczna dziura. Dziura ma charakter tak czasowy, jak i moralny – nikną w niej wszelkie próby ocen i budowania wzorów osobowych. Bo jak tłumaczyć dzieciom słowo „patriotyzm” kiedy nie wiemy, czym przez pięćdziesiąt lat była nasza Ojczyzna. Kto był w niej zdrajcą, a kto bohaterem. Więc czym była PRL?
Jest jasne, że była państwem niesuwerennym. Powstała z sowieckiego nakazu, realizując moskiewskie aspiracje imperialne i pod osłoną rosyjskich bagnetów. Na marginesie spieszę przypomnieć, że ostatni oddział Armii – już wtedy – Rosyjskiej opuścił Rzeczpospolitą dnia 17 września (ciekawa data) 1993 roku. W dwa dni później koalicja SLD/PSL miażdżącą przewagą wygrała wybory. Dwa dni, to nie tak dużo – ale wracajmy do PRL-u. Była państwem okupowanym, niesuwerennym, a więc państwem agenturalnym – to jest państwem działającym nie we własnym interesie, ale w interesie obcego mocarstwa. Ale ja – urodzony w 1943 roku – innej Polski nie znałem.
Czy zatem w takiej Polsce można było robić każde świństwo, bo i tak nic od nas nie zależało, a o wszystkim decydował Wielki Brat w Moskwie, albowiem inni wielcy bracia sprzedali mu nas w Jałcie (taka jest, na przykład, linia obrony władz byłej NRD, oskarżonych o strzelanie do uciekinierów). Otóż nie! Od zachowywania się jak porządny człowiek nie zwalnia żadna sytuacja międzynarodowa. Nic od tego nie zwalnia.
Należy dokonać oceny minionego czasu. Należy stwierdzić, co było działaniem w czyim interesie. Wiadomo, że rządziła nomenklatura partyjne. Ta, z kolei, rządziła w interesie Kremla, z jego nadania i wedle jego instrukcji. Niektórzy więc – ci bardziej ambitni – towarzysze szli na skróty. Udawali się od razu do źródła władzy. Protekcja towarzyszy radzieckich znakomicie ułatwiała karierę. Tak jak pupilek naszej pani informuje, co klasa robi na przerwie, tak i ambitni towarzysze informowali radzieckich druhów o sytuacji w kraju. Przysługa za przysługę.
Kiedy Polska zaczęła się wybijać na niezależność przysługi zaczęły rosnąć w cenie. Ponieważ sytuacją w międzynarodowym ruchu komunistycznym zajmowały się Wydział Zagraniczny KC KPZR i KGB – obie te instytucje wychodziły ze skóry aby utrzymywać stare kontakty. Niech mi nikt nie wmawia, że jakiś wywiad mówi, aby kogoś nie werbować. Nie dajmy się zwariować – dla wywiadu każde źródło jest cenne. A im bliżej władzy, tym cenniejsze. Wywiadowi Rosji nie ma się co dziwić, że jest tak aktywny „na kierunku polskim”. To dla nich newralgiczny kierunek. Nie dziwi też, że podtrzymują stare znajomości – z wywiadu się nie odchodzi. Do kogo miał się zwrócić Ałganow jak nie do starych wypróbowanych towarzyszy.
Niektórzy powiadają, że może nam to zaszkodzić w drodze do NATO więc lepiej ani mru,mru.. Ano, jak się z tym nie uporamy, to może. Nie należy jednak wyciągać z tego wniosku, że jak nic z tym nie zrobimy, jak my będziemy siedzieć cicho, to się NATO nie dowie. Nie traktujmy naszych potencjalnych sojuszników jak dzieci specjalnej troski. CIA i NSA mają większą wiedzę na temat penetracji naszego kraju przez KGB niż my uzyskamy kiedykolwiek. Jeżeli już nie wiedzą, to dowiedzą się z całą pewnością – tylko, że wtedy my wyjdziemy na durniów. A z durnym nikomu nie po drodze.
Dlatego trzeba wyciągnąć te kościotrupy z szafy. Ocenić PRL – wskazać, kto był zdrajcą, a kto patriotą. Wykazać, gdzie są granice zdrady. Bo tak to już jest, że żeby wybrać przyszłość trzeba ocenić przeszłość. Inaczej będzie tak, że skończą się upały, a sezon agentowy – ku naszemu utrapieniu – będzie trwał dalej.”
Na zakończenie. Panie Pawle, tu adres strony o monarchii.
http://www.konserwatyzm.pl
Jeszcze jedno. Tym razem do Pana Rafała. Traktowałem ostatnio Pana po macoszemu, proszę o wybaczenie. Na podanej właśnie stronie znajdują się materiały o gen. Franco. Proszę poczytać. To a`propos „złych” dyktatur.
22 września 2006, o godzinie 09:34
Panie Andrzeju
W sprawie nagrody. Tego, że Galba napisał, że są tysiące zródeł – wg mnie – dosłownie traktować nie można. Znaczy to tylko, że tych źródeł jest wiele. I to żadna manipulacja.
A jedno z takich źródeł wskazał Pan sam (zamieszczony link do niego prowadzi). Z gazety dowiadujemy się, że ks. Popiełuszko był odznaczony pośmiertnie.
Natomiast jak nagroda była wręczana i jak dzielona, tego z tej notki ja się nie dowiedziałem. Nic na ten temat tam nie ma.
22 września 2006, o godzinie 09:51
No to macie coś, co zależy od aktualnej władzy. Wiem, wiem wizard Belka w 2005 cudotwórca (chociaż spieprzył), a Kaczory pieprzą teraz, chociaż się poprawiło… Niektórzy będą zmartwieni, siąść i płakać, przecież miało się zawalić!
>>W roku 2006 Polska przyspieszyła wykorzystywanie unijnych funduszy strukturalnych w porównaniu z rokiem 2005, który był „nieudany” – powiedziała komisarz UE ds. regionalnych Danuta Huebner.
„Ale rok 2006 jest rokiem przyspieszenia” – powiedziała polska komisarz.
Odniosła się tym samym do czwartkowych informacji Komisji Europejskiej, która przedstawiła sprawozdanie z realizacji budżetu UE w 2005 roku. Wynika z niego, że obok Czech, Polska ma najgorsze wyniki w wykorzystaniu funduszy strukturalnych. W efekcie do Polski trafiło w ubiegłym roku zaledwie 787 mln euro w ramach tych funduszy, czyli nawet mniej niż w roku 2004, kiedy otrzymaliśmy ponad 840 mln euro.
„Po nieudanym roku 2005 nastąpiła mobilizacja i w ministerstwie transportu, i w ministerstwie rozwoju regionalnego. Uproszczono niektóre procedury, znowelizowano ustawę o zamówieniach publicznych” – zapewniła Huebner.
22 września 2006, o godzinie 10:31
Szanowny Panie Bekas!
O ile dobrze zrozumiałem w powyższym wpisie (tym długim) cytuje Pan cudzy tekst. Zainteresował mnie następujący urywek:
„Wydaje się, że dzieje się tak dlatego, że nie dokonaliśmy oceny PRL-u.”
Czy mógłby Pan dokonać krótkiej egzegezy tego zdania i wyjaśnić kogo autor miał na myśli pisząc „my”.
22 września 2006, o godzinie 10:37
Panie Jeffa!
Autorem jest p. Wałęsa Lech ps. „Bolek”. I pewnie pisze o sobie i całej reszcie będącej wtedy u steru władzy. Ale – rzecz jasna – jego by o to trzeba pytać.
A tak przy okazji. Ta „egzegeza”, jak dla mnie, tu się bez powodu znalazła.
22 września 2006, o godzinie 10:47
Panie Bekas!
Tym bardziej nie pojmuję po co cytuje Pan teksty, których Pan nie rozumie?
P.S. Być może Wałęsa był pod tym tekstem podpisany, ale raczej to nie on był autorem :-)
22 września 2006, o godzinie 11:02
Panie Jeffa!
Nie wiem, po co mnie Pan obraża. Ja Panu „egzegezą” po oczach nie biję. Ale mniejsza…
TW „Bolek” w rzeczy samej sam nic nie pisze („do gazet”). On podpisuje.
22 września 2006, o godzinie 11:25
Szanowny Panie Bekas!
Jeżeli poczuł się Pan urażony, to serdecznie przepraszam.
Świadectwem mojej skruchy niech będzie obietnica, że z dniem dzisiejszym usuwam słowo „egzegeza” z mojego słownika.
22 września 2006, o godzinie 11:42
Panie Jeffa!
A dlaczegóż to? Może się kiedyś przyda….
23 września 2006, o godzinie 19:52
Przepraszam jasnaanielke za cztery zapomniane kreseczki cytatu. Wyjasnialem juz wiele razy i jasnejanielce i Panu Andrzejowi zem nieksztalcony. Co chyba nie dyskwalifikuje mnie z dyskusji.
Chcialem przedluzyc tylko Pani wyliczanke, jeszcze raz przepraszam. Znam sie troche na kulturze.
Sorry Kuczynski za moja ciemnote, nie dane mi bylo zostac magistrem.
Cytuje slowa panskiej mamy oraz ciotek.
” WASZE ULICE NASZE KAMIENICE”
Czy teraz tez bedzie zle.