W 1981 nie mogło się nam udać.
Zbliża się 25 rocznica wprowadzenia stanu wojennego. 13 grudnia był dla mnie, jak dla niemal wszystkich w kraju ogromnym wstrząsem, szokiem. Oczywiście szczególnie silnie przeżyliśmy go my bezpośrednio uczestniczący w toczących się wydarzeniach, których nocą schwytano, lub którzy musieli nagle zejść do podziemia. Schwytano mnie tuż po północy kiedy odprowadzałem znajomą do taksówki. Tak to opisałem w książce „Obóz”, którą zacząłem jeszcze w obozie internowania w Jaworzu: „Zbliżając sie do klatki schodowej zauważyłem, że z dworu po schodach idzie dwóch milicjantów i cywil z jakimś zakrzywionym narzędziem w dłoni. W chwili kiedy mieliśmy się mijać ów cywil, brodaty szczupły brunet, pociągły na twarzy, poprosił mnie o dowód osobisty…Przeczytał nazwisko i spytał czy to jestem ja. Potwierdziłem. W tym momencie dwaj mundurowi energicznie chwycili mnie pod ramiona ostrzegając, bym nie próbował się wyrywać. Zrozumiałem wszystko w jednym mgnieniu! Te milicyjne ręce pod moimi pachami były jak olśnienie, straszne olśnienie…. wojna stała się dla mnie rzeczywistością. Byłem tak wstrząśnięty, że …potulnie poszedłem z ciągle trzymającymi mnie milicjantami do fiata, czekającego na parkingu. Nie przyszło mi nawet do głowy, by krzykiem zaalarmować osiedle, że biorą „Solidarność”…Gdy milicjanci chwycili mnie pod ręce, odczułem z dotkliwą wyrazistością, że czas przełamuje się na dwoje, że za tym co jeszcze przed sekundą było teraźniejszością i wydawało się być przyszłością nie tylko moją, lecz całego kraju, zatrzasnęła się krata zamykająca powrót, a otwierająca rzeczywistość nacechowaną murami, drutami, kajdankami, strażnikami, ubowcami..”. Tak to wtedy odczułem. Ale już wtedy, będąc po drugiej stronie uważałem, że nie może być dobrego wyjścia z ówczesnej sytuacji, że „Solidarność” to piękny płomień który wybuchł na bagnach i musi zgasnąć. Od dawna jestem całkiem pewien, że nie mogło wtedy się nam udać, tak jak udało się w roku 1989 i że 13 grudnia był najmniej złym, choć złym, finałem . Stąd moje oświadczenie, opublikowane przedwczoraj w „Gazecie Wyborczej”. Powtarzam je tutaj.
„Odmawiam odpowiedzi!
Przeczytałem z największym wzburzeniem informację o nasyłaniu przez IPN policji do internowanych w celu ich przesłuchania w śledztwie dotyczącym wprowadzenia stanu wojennego. Nie opuszcza mnie ono także, gdy piszę to oświadczenie.
Prokuratorzy, którzy podjęli decyzję, by do mieszkań internowanych posyłać policję z nakazem poddania się przesłuchaniom, dowodzą swej tępoty emocjonalnej. Dowodzą, że nie rozumieją emocjonalnej otoczki tamtych wydarzeń, że powinni trzymać się z daleka od tego, czego nie potrafią pojąć do tego stopnia, by fundować internowanym ponury happening przypominający im pukanie do drzwi tamtej nocy.
I jeszcze te osłupiające słowa prokurator Koj o reakcji Łagowskiego: „Może ma coś na sumieniu”.
Więc jeżeli ja, były internowany, znalazłbym się wśród wytypowanych do przesłuchania, a przysłano by do mnie policjanta, to odmówię odpowiedzi i go uprzejmie wyproszę z mieszkania.
Jest jeszcze druga sprawa. Nigdy nie będę świadkiem oskarżenia w procesie generała Wojciecha Jaruzelskiego. Stan wojenny był dramatem, dla niektórych tragedią, ale być może osłonił nas przed jeszcze większym dramatem i przed jeszcze większymi tragediami. Nie będę świadkiem oskarżenia, bo jest ogromna ilość faktów niepozwalająca wykluczyć hipotezy, która musi przemawiać na rzecz Generała, że gdyby nie 13 Grudnia, Polska zostałaby najechana przez Związek Radziecki i jego satelitów.
Ja jestem tego pewien jako uczestnik tamtych wydarzeń i jako człowiek, który lepiej niż pani Koj z Katowic i inni prokuratorzy zna mechanizmy polityki. Ale wystarczy uzasadnione domniemanie, że tak się mogło stać, aby sąd nad stanem wojennym pozostawić historykom. Nie można wykluczyć, że Generał Jaruzelski, podejmując straszną także dla niego decyzję, uratował życie wielu Polakom i oszczędził krajowi prawdziwej tragedii. A jeśli tego wykluczyć nie można, to trzeba mu dać spokój. Mówię to ja, jeden z pochwyconych 13 grudnia, dla którego Jaruzelski i WRON to byli wrogowie, mówię od siebie i za siebie. Nigdy nie będę świadkiem IPN. Natomiast deklaruję gotowość stawienia się przed sądem jako świadek obrony Pana Generała i Pana Prezydenta Wojciecha Jaruzelskiego”.
4 grudnia 2006, o godzinie 14:11
Mawar
Czy myslisz ze napaskudzic na oske B-M w toalecie w Jastarni to pomysl na polityke zagraniczna?
Jak bohater jednego z opowiadan Mrozka,co to po toaletach biegal i pisal „precz”.
4 grudnia 2006, o godzinie 14:13
„Jego [Kaczyńskiego] zdaniem opinia publiczna w Polsce jest kontrolowana przez pewne narzucone marketingowo opinie społeczne (marketingowe tj. bez uciekania się do analitycznego myślenia – metodą obrazkową). Jego zdaniem w Polsce komuniści wprowadzili w praktyce pewien system nadzoru, realizowany w dużej mierze przez polityków i ludzi pióra (czy też takich, którzy byli kierowani przez UB?), nad wolnością myśli, który w trochę zmienionej postaci dotrwał do dziś.”
I za to właśnie kocham Jarosława Kaczyńskiego. Za umiejętność tworzenia takich wyrafinowanych konstrukcji intelektualnych, których wprawdzie nie sposób ani udowodnić, ani sfalsyfikować, ale które za to świetnie tłumaczą, dlaczego nie wszyscy kochają PiS.
4 grudnia 2006, o godzinie 14:15
Glos
„wystąpienie przeciwko niepodległości Polski za 30 Judaszowych srebrników”
klisza jezykowa godna nauczyciela historii w… (dopisz sam).
4 grudnia 2006, o godzinie 14:21
Pcimiu Dolnym
4 grudnia 2006, o godzinie 14:30
To na Zakopane.
4 grudnia 2006, o godzinie 15:26
Edward
„Alez idei nie powinno sie wymieniac.
Tauryzowac i kisic w Kaczym Dole”.
Popatrz a taki Szczypiorski uważał inaczej, „idee” wymieniał – na DM. Regularnie występował w nimieckich stacjach telewizyjnych i opowiadł jak w Polsce jest ksenofobicznie i czarnogrodzko. Honorariów nie odmawiał. A Niemcy mogli przez kwadrans poczuć pełen relaks dzięki komunistycznym oficerom bezpieczeństwa – Ranickiemu i Szczypiorskiemu. Tamtejsza Polonia znosiła to gorzej.
Co do tauryzacji, pewnie nawiązujesz do sprawy szwajcarskiego kasjera lewicy pod opieką postkomunistycznych służb specjalnych, wcześniej mordercy staruszki, którego Kwaśniewski ułaskawił był z dobroci serca, jak wiadomo. Sprawa kont zagranicznych już się finalizuje, wykaż trochę cierpliwości. Nie pożałujesz.
„Co chesz od Lyzwinskiego i Leppera. Swojego gryziesz.
Kanibalizm”?
Nie wiem czy on jest mój czy twój. Sprawa względna, Andrew jest dobrem ogólnonarodowym. Kiedyś był kochankiem SLD, ostatnio TVN-u, zaraz potem oblubieńcem Tuska. Wcześniej, przez lata, był Czarnym Piotrusiem ogniskującym fascynację i nienawiść Salonu. Kochano go, że jest, kochano jako pełnokrwistego populistę – widomy znak, że populizm z którym trza wicie rozumicie walczyć – istnieje i nienawidzono, za to samo – że istnieje. Stosunki miłosne Salonu z Lepperem zawsze były pełne ambiwalencji. Ale przyznaję, przy jego pomocy rozwiązano WSI. Jak dotąd jedynie PiS umiał pana Andrzeja wykorzystać konstruktywnie – dla dobra ogółu. Ale nie wszystkim to się spodobało.
4 grudnia 2006, o godzinie 17:34
Mawarze. Churchil tez byl krytykowany i to bardzo ostro, a niekiedy, malo merytorycznie. Krytyka w demokracji jest rzecza n o r m a l n a, nawet ta zjadliwa.
Nie ma ikon. Zwlaszcza w polityce, gdzie krzyzuja sie ludzkie namietnosci, idee (tak tak – tez), zaszczyty i wielkie pieniadze.
Nie wiem, co w Polsce spowodowalo te zupelnie nierozsadne oczekiwania, ze polityk ma byc swietym i idealem. Nie wiem, kto tu bardziej zawinil, romantyzm, pozytywizm czy balamutne idee komunistyczne.
To nie jest kwestia tego, aby slabosci i nikczemnosci przemilczac dla jakichs „wyzszych celow”, to jest kwestia zachowania w miare zrodoworozsadkowego balansu. Z przyjemnoscia obserwuje takie tendencje u mlodszej kadry dziennikarskiej. To bardzo wazne, ze wsrod tego nowszego narybku sa tacy ludzie, bo oni maja ogromny wplyw na typ ocen, jakie przyjmie spolecznosc. Wiele mlodzi naucza sie pracujac na Zachodzie, ot, z marszu i na codzien obcujac ze spoleczenstwami wielopogladowymi, u ktorych owa wielopoglodowosc to drozdze, zaczyn do samodzielnego myslenia i samodzielnego zmagania sie z rzeczywistoscia w oparciu o szeroki dostep do informacji, a nie li tylko okazja do przywalania przeciwnikowi.
Zawsze beda ekstrema, ludzie malo powazni, badz natluczeni jakas jednokierunkowa wizja, poza ktora pozostaje juz tylko mur. I w Polsce rozpoczal sie proces ich marginalizacji. Naprawde, jest niezle, a bedzie lepiej. To wymaga czasu, doswiadczen, umiejetnosci dokonania doinformowanego wyboru, ktory z a w s z e bedzie dyskutowalny. Dyskusja jest SENSEM demokracji, ciaglym procesem, w wyniku ktorego rozwijaja sie nowe jakosci.
Rozwiazanie jakiego problemu zawsze generuje nowe problemy. Te tez trzeba dostrzegac dyskutowac, pokonywac, ale generalnie- trzeba przyjac do wiadomosci, ze problemy zawsze beda, zas wizja swiata idealnego to wizja bledna, nierealna, ktora przynosi juz nie problemy ale straszliwe nieszczescia.
IIWojna swiatowa byla potwornym wstrzasem dla naszej cywilizacji. Zachod ma za soba 60 lat lizania po niej ran, rozliczania, lamania glow jak co i dlaczego, podczas kiedy w Polsce dyskusje te zostaly sprowadzone do centralnie sterowanego rzady dusz i umyslow. Ten niesamowity potencjal emocjonalno-intelektualny, jak rowniez ogromne zmiany spoleczne, jakie wyzwolila, u nas dopiero kilkanascie lat temu znalazly ujscie do w miare swobodnej polaryzacji, sporow, analiz. Granice owej swobody zakreslaly nie tylko media czy autorytety, ale przede wszystkim granice naszego osobistego pojmowania, ktore ksztaltowaly sie – w jakze szerokim zakresie! – w z gory zalozonym kagancu zarowno na intelektualna samodzielnosc jak i dostep do informacji. Proby zrzucenia kaganca zawsze wiazaly sie z represjami. Badz fizycznymi, jak wyroki, wiezienie, zakaz publikacji, szlaban na kariere, badz „tylko” marginalizacja, powiazana z dotkliwa i upokarzajaca bieda.
Nie staniemy sie ludzmi wolnymi, jezeli winni temu potwornemu zniewoleniu umyslow nie znajda sie na tym miejscu historii, na ktore zasluguja, bo czlowiek wolny musi miec jakis elementarny kompas, ktory powoduje, ze wolnosc nie prowadzi do anarchii.
Tak jak sztandarowosc antysemityzmu Dmowskiego dzis w ocenie historycznej spycha go na dolna tej historii polke, tak zaangazowanie w budowe realnego socjalizmu – jako udowodnione i wykazane jako bledne i – bez wzgledu na intencje! – wspierajace system zorganizowanej zbrodni powinno zostac ocenione t a k s a m o. To nie sa zjawiska sobie przeciwne, one sa, jakosciowo, takie same. Patriotyzm Dmowskiego dla mnie ma taki sam wymiar, jak patriotyzm Jaruzelskiego: nie czyjas krzywda, nie z batem w reku, nie po trupach! Nie bylo zadnego powodu aby ustawowo przesladowac Zydow, tak jak nie bylo zadnego powodu, aby ustawowo przesladowac wolnosc mysli.
Kaska
4 grudnia 2006, o godzinie 17:42
„Prof. Fikus sugerowała, że powodem AIDS nie jest zarażenie się, tylko uszkodzenie układu odpornościowego w wyniku konsumpcji środków kancerogennych – naroktyków, leków psychotropowych, nasennych, syntetycznch afrodyzjaków popularnych w środowiskach homoseksualistów itd.”
Prof. Fikus ( jesli jeszcze zyje, bo nie znam tej pani) polecilabym co najmniej kilkumiesieczny pobyt w rejonach najbardziej dotknietych AIDSem: w Afryce – ze specjalnym uwzglednieniem badan wsrod tamtejszych homoseksualistow i narkomanow! Good luck!
Kaska
4 grudnia 2006, o godzinie 19:50
Miner,
wyraźnie wskazałam na konkretną audycję (data, tytuł, autor), można ją odsłuchać na str. internetowych RM. Wybacz, ale rozboru zdań wypowiedzi prof. Nowaka nie mam zamiaru robić, wystarczy, ze go wysłuchałam. Możesz zrobić to sam.
Nie uciekam od dyskusji, ale od metody, jaką chcesz ją prowadzić. Nie mam zamiaru odrabiać zadań z zadanej lektury. Na dodatek miernych lotów.
Dla mnie nie jest żadnym autorytetem felietonista red. R z http://www.salon24.pl, wystarczajaco przeczytałam jego materiałow, by nie mieć żadnej ochoty dyskutować nad tym co pisze.
***
Adasko,
konstatuję, że prawienie impertynencji,.ordynarność, brak taktu i chamstwo jest formą dowartościowywania się z Twojej strony.
I jest to jedyny argument w dyskusjach, na jaki Ciebie stać.
No cóż, bywają tacy, jak to nazywasz „osobnicy”. Oststatnio nawet jest to dość powszechnym zjawiskiem. Mnie nie dziwi, zawsze tak jest, jak nerwy puszczają….
Ale to nie moje małpy i nie mój cyrk.
Możesz do woli pisać o lekkim upośledzeniu umysłowym, kretniźmie, uleganiu bełkotom czy o mentalnosci gimnazistki pod moim adresem do woli. Mnie to nie wzrusza.
Co najwyżej dajesz świadectwo o sobie.
4 grudnia 2006, o godzinie 22:04
Zofia:
„mam zamiaru odrabiać zadań z zadanej lektury” i jednocześnie „wyraźnie wskazałam na konkretną audycję (data, tytuł, autor), można ją odsłuchać na str. internetowych RM.”
A ja chciałem się tylko dowiedzieć co jest „antysemityzmem w białych rękawiczkach” w Twoim świecie.
Mogę przypuszczać, że antysemityzm postrzegasz podobnie do Olejniczaka. Na drzwiach napisane „pederaści” a Ty widzisz „Żydzi” i wyciągasz z tego wnioski.
Konstatuję, że brak Ci odwagi do zakończenia tego w co się wpakowałaś.
4 grudnia 2006, o godzinie 22:57
Katarzyna Makowska pisze,
„Prof. Fikus ( jesli jeszcze zyje, bo nie znam tej pani) polecilabym co najmniej kilkumiesieczny pobyt w rejonach najbardziej dotknietych AIDSem: w Afryce – ze specjalnym uwzglednieniem badan wsrod tamtejszych homoseksualistow i narkomanow! Good luck”!
„Ostatnimi czasy usłyszeliśmy wiele na temat AIDS w Afryce. Rozpisywała się na ten temat prasa. Jej doniesienia głęboko przemawiające do naszych przekonań na temat rozmiaru epidemii AIDS w Afryce są w głębokiej sprzeczności z wynikami badań literaturowych przeprowadzonych przez Christine Maggiore Aby mieć do tych doniesień własny, wolny od indoktrynizacji stosunek, należy zrozumieć na jakiej podstawie diagnozuje się AIDS w Afryce. Otóż w przeciwieństwie do bogatych Stanów Zjednoczonych w Afryce AIDS może być zdiagnozowany w oparciu o cztery symptomy kliniczne: gorączkę, mimowolną utratę 10% normalnej wagi ciała, ustawiczny kaszel i biegunkę. Test na HIV nie jest wymagany! Te cztery kliniczne symptomy towarzyszą szerzącym się na kontynencie Afrykańskim chorobom takim jak malaria, gruźlica, infekcje pasożytnicze oraz chronicznemu niedożywieniu czy używaniu nieodkażonej wody do picia lub kąpieli. Te symptomy są wynikiem ubóstwa i innych czynników trapiących od dziesięcioleci Afrykę oraz rozwijające się obszary świata”.
http://www.zigzag.pl/jmte/aids_-_kontrowersje.htm
http://www.duesberg.com/
5 grudnia 2006, o godzinie 18:10
Nie Miner, nie masz racji Wyciagasz fałszywe wnioski.
Nie wiem czy wysłuchałeś tego co mówił w okreśłonym czasie i na określony temat prof. Nowak, ale nie widzę pwodu (to nie ucieczka, czy brak odwagi) tłumaczyć Ci dokładnie, zdanie po zdaniu, czy wyraz za wyrazem, właczając to takze poza tekstowe nośniki emocji profesora, gdzie widzę ów antysemityzm w białych rękawiczkach. Choć u prof Nowaka słowko „antysemityzm” w tym konktertnym przypadku pada nader często, a i słowo Żyd pojawia się co jakiś czas. Spróbuj sobie policzyć ile razy tymi słówkami szafował w tym konkretnym wystąpieniu na anternie RM prof. Nowak i jaki mają związek z tematem całej rozmowy.
Ja tego robić za Ciebie nie będę, bo z Tobą dyskusja jak z daltonistą lub ślepym o kolorach.
5 grudnia 2006, o godzinie 23:30
Mawar, co ty za strony mi podajesz ( mowie o AIDS)?!!!
Ty wiesz ile naukowcow calkiem zachodnich pracuje nad ADIS w Afryce i bynajmniej nie kieruja sie wylacznie goraczka w diagnozowaniu?
Slyszales o WHO?
Tylko mi nie mow, ze rozmawiales o tym z Elvisem;)
Kaska
6 grudnia 2006, o godzinie 15:11
Zofia: to jest żałosne – nie potrafisz udowodnić swojej tezy i uciekasz jak zwykle w jakiś bełkot
6 grudnia 2006, o godzinie 16:55
Miner,
no cóż, widać nie odsłuchałeś wypowiedzi prof. Nowaka….
Wskazałam co chciałeś.
Ale skoro nie potrafisz tego odczytać ze zrozumieniem, to co ja mogę zrobić?
Mam nagrać to wystąienie, potem zrobić z tego stenogram i zdanie po zdaniu Ci tłumaczyć, jak chłop krowie na rowie, że trawa jest zielona?
Wybacz, ale to nie podstawówka.
6 grudnia 2006, o godzinie 16:58
Zofia: „antysemityzm w białych rękawiczkach” to jest zarzut, który właśnie w taki (wzorcowy można by rzec) sposób się stosuje. Jak się pyta o konkrety, to ich nie ma…
Brawo!!
7 grudnia 2006, o godzinie 00:26
„Piach w nasze oczy, caly Synaj piasku,
By nie powiedzial kto, ze widzi jasno”.
Rafal Wojaczek (1970)
Zoska ! Tesknisz czasami do Prawdy ?
7 grudnia 2006, o godzinie 10:59
Adasko, a co wg Ciebie ma być tą „prawdą” – Twoja „prawda” czy „moja prawda”?
Poza tym obawiam się, że mogłabym być twoją matką, wiec zachowuj się w granicach taktu.
Miano – Zośka, jest zarezerwowane wyłącznie dla moich bliskich.
7 grudnia 2006, o godzinie 20:07
Zofia: czy można liczyć na minimum merytoryki?
17 grudnia 2006, o godzinie 15:07
Re:Leszek.Sopot
Dziekuję za próbę rzetelnej faktografii i przychylam sie do prezentowanych poglądów, z jednym wyjątkiem
1.Zarówno po stronie „S” jak i estabilishmentu obserwowałem postepującą po wykładniczej radykalizację i polaryzację stanowisk,która w każdym przypadku prowadziłaby do konfrontacji DWU PRZECIWSTAWNYCH SIł POLITYCZNYCH(tylko dzieci nie widziały,że „S” to siła polityczna i to mocno populistyczna, bo jaka mogła w tych warubkach być ?).Ewentualny wpływ KK z Glempem(niestety – Wyszyński to nie był) – mógł co najwyżej opóźnić konflikt, lub nieco stonować jesgo barwy.Ale niewystarczająco.Papież miał władzę na polu idei, nie gospodarki ,czy też polityki.Wiele by nie mógł.
2.Sytuacja krachu gospodarczego organizmu na trwale wmontowanego w ciało RWPG – wielce dolegliwa dla Polski, ale i dla Rosji, której to gospodarki RWPG było ekspozyturą w sytuacji Afganistanu,wewnętrznych trudności, możliwości dotkliwych sankcji międzynarodowych – wymuszała ze strony Rosji reakcję równie silnie, co ambicje imperialne, czy wzgledy strategiczne.A jaka to mogła być reakcja ? Filandią nie byliśmy.
3.Nie wierzę w mozliwość mądrej ugody samoograniczającej się „S” z roztronym aparatem PZPR.Contradictio in aidectio.(nie ma cudów)
4.Być może stan wojenny był najmniej kosztownym rozładowaniem konfliktu, być może nie.Tego – moim zdaniem nigdy się nie dowiemy, ale
5.Dzis już Generał nie musi kłamać.Wyszedł by lepiej , gdyby powiedział prawdę.Może nawet byśmy sie z niej czegoś nauczyli.Nie powiedział.Stchórzył.Bywa.Nie jest postacią jednobarwną, jego szlachectwo jest niezmiernie niskiej próby,jeśli objąć wzrokiem cały życiorys.Nic z bohatera, wiele z koniunkturalisty, czasem coś z patrioty , ale malutko.Na stare lata bolesna swiadomość ,że osądzone będą „czyny i rozmowy „.Może jedyną karą ,jaka Go za to spotka, jest „ciąganie po sądach”.W sumie raczej niewielka kara, choć dla duszy może być dolegliwa.
6.Dawno temu w szcególnej okazji miałem mozliwość poznania kogoś z rodziny Generała – niepokorna to była owieczka,jabłko daleko od jabłoni odpadłe,a może i nie ? Kto to wie?
Pozdr. dla Kaski i Zofiji
17 grudnia 2006, o godzinie 15:39
Chciałbym dodać ,że ojciec Generała na dalekim Sybirze po dzis dzień cieszy sie szacunkiem im dobrą ludzką pamięcią.Nie ma czarno – biało…
17 grudnia 2006, o godzinie 22:47
Jeszcze rodzynek z blogu Vupliana :
Tedy rzec mi Ci przyjdzie, żem miał okazyją takiego człowieka radzieckiego, dziś mi druha serdecznego, rodem z Czerniowiec, poznać… Służył Ci On wówczas w brygadzie piechoty morskiej w Bałtijsku i jako czasu tego podliczył, co ich alarmami na szkuty desantowe gnano, by w gotowości na sygnał do „bratniej pomocy” udzielenia czekać… to i wyszło na to, że Anno Domini 1981 więcej jako pięć miesięcy na morzu przepędzili, jedynego z lądem kontaktu mając przez korabie, co spyżę świeżą dowoziły…
Że mi się swego reumatyzmu nieraz przygaduje, że to naszej „Solidarności” zawdzięcza, kuruję go za bytnością każdą jałowcówką i żubrówką, za coż on się wielkiej krasy miodunką na pieprzu (nie do dostania u nas..:((((… wywdzięcza…
Kłaniam nisko:)
~Wachmistrz, 2006-12-17 16:04
13 stycznia 2007, o godzinie 20:26
stuknij sie w pusta glowe czlowieku poczytaj troche o historii
1 lutego 2007, o godzinie 21:33
Często w radio słucham następującej reklamy:
Pani pyta dzieci kto daje mleko?
Dzieci odpowiadają : Daje je krówka, owieczka i kózka
Na to podnosi rączkę Jasio z miasta i uzupełnia:
Mleko daje Hołowczyc, Linda, Kajah i Szrek
Co ty pleciesz Jasiu! ; pyta skonsternowana Pani
No tak!-odpowiada Jasio- widziałem w telewizji, dawali i mówili:
Pij mleko ,będziesz wielki.
Otóż o tamtych czasach nie powinni wypowiadac się ludzie którzy w tamtym czasie nie mieli więcej niż piętnaście lat bo w przeciwnym wypadku pieprzą niczym ten Jasio o mleku bez względu na tytuł który moga umieszczać przed nazwiskiem.
Dobitnym przykładem są „badacze” i prokuratorzy IPN, którzy pieprzą jak gdyby pospadali z księzyca.
Niedługo i wzorem z PRL ludzie przemianują Instytut Pamięci Narodowej na Instytut Półgłówków Nieuleczalnych.