Zasmrodzili nam Wolność
KALENDARZ POŚCIGU ZA UKŁADEM.
Minęły 562 dni od rozpoczęcia pościgu za układem!
a “UKŁADU” ANI ŚLADU, zaś o nowym GADU, GADU!
KALENDARZ POŚCIGU ZA MIESZKANIAMI (Aktualizacja).
Aby zrealizować obietnicę PiS trzeba by budować rocznie 375 tysięcy mieszkań. W roku 2006 i w pierwszym kwartale br. wybudowano 141 tys mieszkań. Pozostaje do wybudowania w ciągu 6 lat i 9 miesięcy 2859000 mieszkań. To znaczy, że dla zrealizowania programu trzeba budować teraz 423 tysiące mieszkań średniorocznie, o 13% więcej niż wynosiła ta średnia rok i trzy miesiące temu i o 2,6 % więcej niż wynosiła średnia trzy miesiące temu. Zaległość, czyli wyborczy dług rośnie.
*********
Kiedy co rano otwieram radio i internetowe wydania gazet dopada mnie smród „chwasta”, czyli IV RP. Nigdy nie napisałem o tym chwaście inaczej niż skrótowo, bo uważam, że obraziłbym Rzeczpospolitą, którą kocham, przypisując ten wyraz politycznemu tworowi, który nam funduje obecna władza. Władza złożona z najbardziej wstecznych, odwróconych od dzisiejszego świata i od rozumu sił politycznych, które wprowadziła na scenę część wyborców. Część. Niewielka. Nie naród!
Dzisiejszego ranka czytam i słyszę, jak Sancho Pansa Swego Brata – przyjmując uczonych samozlustrowanych – decyduje kto jest inteligentem, a kto nim nie jest. Inteligentami są bidule skarżące się publicznie, że prześladuje ich na uczelniach Salonowa większość, bo lojalnie wypełnili oświadczenia. A przecież nie było tak. Zbiorowe głosy protesu przeciw podpisywaniu lustracyjnych lojalek nie zawierały ataku na kolegów, którzy uznali, że chcą je podpisać. To reakcje lustracyjnych lojalistów zawierały ataki i to podłe, podejrzewające, że odmowę dyktuje agencka przeszłość odmawiających. To oni skarżący się, że są prześladowani przez – jak się okazuje – potężny, niezniszczalny Salon, to Oni zaatakowali kolegów. I, co nie wzburzyło ich wyczucia moralnego, spotkali od razu wsparcie stosownego przecieku o TW z Uniwersytetu Gdańskiego. Oczywiście zaatakowani odpowiedzieli na ataki i może też przestali rozmawiać z atakującymi ich kolegami. A ci uznali to za krzywdę i ostracyzm, ślepi na swoją paskudną rolę. Nie przez to, że podpisali deklaracje, ani, że zdecydowali publicznie uzasadnić decyzję. Przez to, że agresywnie, momentami podle, odmówili racji tym, którzy sprzeciwili się włażeniu państwa w dusze obywateli, na dodatek prawdopodobnie niezgodnego z Konstytycją.
To oczywiście nie jedyny smród o poranku. Czytam jak sądy, słusznie wykonując ustawę lustracyjną z domniemaniem konstytucyjności rozsyłają tysiące wezwań lustracyjnych do pisemek dziecinnych, nawet nie istniejących, jak „Piotruś Łamigłówka”, hobbystycznych, jak „Mały Filatelista”, osiedlowych itd. Szczyt absurdu pochodnego od prawicowego kretynizmu. Czytam, jak podle poczyna w Polskim Radiu Targalski, taki prawicowy gollum, w którego słowie mówionym i pisanym zawsze była płycizna intelektualna, połączona z nienawiścią i zemstą wobec czerwonych i różowych wrogów. Takich gollumów jest w tej władzy i otoczeniu sporo. A Janina Jankowska, o której można przecież sądzić, że jest osobą z kręgosłupem, i tak się nawet przedstawiająca, odmawia „Gazecie Wyborczej” komentarza. I takie „zapachy” codziennie.
Od objęcia władzy przez tę koalicję słychać obawy o los wolności i porównania z PRL. Ja też obawy wypowiadałem. Nie mam zaufania do demokratycznych przekonań rządzących braci. Dla nich demokracja jest dobra, jak długo ich jest na wierzchu. Kiedy przestaje, gotowi są zrobić wszystko, by demokrację dostosować do swych racji. Dlatego najcięższa próba przyjdzie wtedy, kiedy zaświta koniec władzy Kaczyńskich. Wierzę, że obronimy wolność przed braterskimi racjami. Ale na razie nam tę wolność zasmrodzono do tego stopnia, że straciła część smaku.
I jeszcze o porównaniach z PRL. Nie ma powrotu do jej ustroju, ale jest powrót pewnych praktyk i klimatów. Jesteśmy w stosunku do Polski Ludowej, choć w ostatnich dziesięcioleciach zardzewiałej i przez to bardziej ludzkiej, daleko do przodu. Ale w pewnym wymiarze jesteśmy do tyłu. Czasy PRL to był dramat narodu, społeczeństwa wciśniętego wbrew jego woli w gorset sowieckiego ustroju, w którym jako ułomne państwo – ale państwo i polskie – musieliśmy trwać. To było nieuchronne i ta okoliczność musi być brana pod uwagę przy ocenach ludzi i czynów, także najgorszych. Ona nie może uniewinniać, ale musi być brana pod uwagę, jako „plus dodatni”. Czwarta RP to nie jest dopust historii. To zbieg przypadków i ludzkiej nieprzymuszonej woli, także głupoty. To nie dramat, to farsa. Cuchnąca, ale tylko farsa i tworzenie tej farsy, wspieranie jej to „plus ujemny”, o którym nie należy zapomnieć, kiedy będzie się Chwasta podsumowywać.
18 kwietnia 2007, o godzinie 15:45
narciarz2
„Gdzie Ty widziales strajk włoski transplantologów?”
.
Z tego co dociera (… mniejsza o to gdzie), dawniej nie zawsze przejmowano się czy procedury medyczne dotyczące stwierdzenia zgonu pacjenta są zachowane. Lekarze bronili się udanymi przeszczepami, dawcami nikt się nie interesował. Dziś transplantolodzy obawiają się wpadki, a rodziny chorych zaczynają patrzeć lekarzom na ręce i cały system zacina się. Niektórzy tak rygorystycznie przestrzegają przepisów, że można mówić o strajku włoskim. Inni podsycają tę atmosferę „niemożności” licząc, że się im jednak odpuści i wszystko wróci do status quo ante, kiedy było znacznie więcej luzu.
18 kwietnia 2007, o godzinie 15:46
Do Pana Ministra w rządzie Tadeusza Mazowieckiego,
to, że Pan zaniedbał swój blog, potrafię zrozumieć. Natomiast tego, że słowem nie wspomniał Pan dzisiaj /jeszcze?/ o Tadeuszu Mazowieckim z okazji Jego 80-tych urodzin, no to nie będzie Panu zapomniane!
Przy okazji tylko wspomnę, że to był realny premier z moich marzeń i wyobrażeń, ale do dzisiaj się wstydzę swojej niecierpliwości, kiedy wydawało mi się, że wolno myśli, bo wolno mówi. I jak porównuję dzisiejszych premierów, to sądzę, że stało się z nami coś bardzo niedobrego!!
18 kwietnia 2007, o godzinie 15:49
Bożeno,
masz rację. Pan Waldemar dał plamę i będzie się przed nami musiał usprawiedliwić.
Ja na swoim blogu wieczorem bądź jutro postaram się dać małą galeryjkę zdjęć Tadeusza Mazowieckiego i kilka wspomnień.
18 kwietnia 2007, o godzinie 15:50
Leszku,
też bym chciał i dorzuciłbym ze swojej strony droge ekspresowa Gdańsk – Szczecin. Wierze jednak w „talenty” rządzących. Jako przykład może słuzyc choćby sprawa autostrady A1. W końcu pewnie powstanie, ale dużo drożej niz mogłaby i wytrzyma tylko mistrzostwa, bo budowana bedzie w ostatniej chwili.
18 kwietnia 2007, o godzinie 15:52
leszek
„Czy mam np. nie lubić zamku w Malborku bo go wybudowali krzyżacy?”
.
Przeciwnie, Malbork masz bezwzględnie lubić, ale ja bym obawiał się pieniędzy co do których istnieje domniemanie, że mogą pochodzić z dość paskudnego źródła lub nawet przestępstwa. Nie jest tak, że pieniądz nigdy nie śmierdzi.
18 kwietnia 2007, o godzinie 15:54
Mawar,
„Niektórzy tak rygorystycznie przestrzegają przepisów, że można mówić o strajku włoskim.”
Bynajmniej, jest tzw. RWD na wypadek, gdyby min. Ziobro uznał, że jeden transplantolog w więzieniu oskarżony o zabójstwo to za mało.
18 kwietnia 2007, o godzinie 16:09
narciarz2
„Z najnowszych doniesien z prawicy: ktos z lewicy nie kupil dzialki, ale chcial kupic. Mimo to, lewica jest winna wszystkiemu. Co bylo do udowodnienia.”
.
Problem w tym, że Ona to w żadnym razie nie jest Nkt. Mówimy o byłej prezydentowej kraju należącego do UE. I mówimy o tym, że teren w Gdańsku został kupiony (wylicytowany) przez firmę Kwaśniewskiej za 17 mln PLN. Biuro firmy mieści się w apartamencie, o którym Oleksy wspominał, że nie wiadomo za co został kupiony przez byłego prezydenta. To są pytania od których nie uciekniemy i dobrze że jest wolna prasa, która za tym chodzi.
18 kwietnia 2007, o godzinie 16:17
Andrzeju,
oczywiście, że droga do Szczecina jest dla Gdańszczan priotytetowa bo tą drogą się jedzie na Zachód. Kto się tą drogą nie tłuk to nie wie co stracił…
Największym jednak problemem dla samego Gdańska będzie przeogromny korek i stan dzielnicy Letniewo, w której ma stanąć stadion. Letniewo to najbardziej zaniedbana dzielnica. Jest w dużo gorszym stanie od słynnej Oruni. Do dzielnicy prowadzi w zasadzie tylko jedna droga – ta sama, która prowadzi do bazy promowej. Stadion może być piękny w slumsowej dzielnicy? Jeśli Gdańsk nie zrobi porządków na całych osiedlach, nie zbuduje nowych dróg to będzie jeden wielki wstyd. Mam nadzieję, że zajmą się tymi problemami dziennikarze (ja bym ich do tej roboty popędził, szkoda, że nie mogę) a nie tylko będą piali jak to będzie piękny i wspaniały stadion.
18 kwietnia 2007, o godzinie 16:59
Leszku: myslac na temat wladzy centralnej trzeba zalozyc maksimum absurdu i minimum rozumu. Oni nie wydadza pieniedzy na pozyteczne inwestycje. Samorzady moglyby, ale wladze centralne nie. Wladze centralne potrafia rozpieprzyc Rospude albo transplantologie, ale nie potrafia nic zbudowac.
18 kwietnia 2007, o godzinie 17:08
Mawar napisal
Niektórzy tak rygorystycznie przestrzegają przepisów, że można mówić o strajku włoskim.
Oni sie po prostu boja aresztowania przez Centralne Biuro Antylekarskie. Nie mozna winic lekarzy, ze nie chca stac sie kolejnymi ofiarami mediow i panow w kominiarkach. Jasno widac, ze odbywa sie medialno/prokuratorskie polowanie na czarownice ku wiekszej chwale wladzy centralnej. Trudno sie dziwic lekarzom, ze sie zwyczajmie boja. Trudno sie dziwic rodzinom, ktorym naopowiadano, ze w lecznictwie dzieja sie afery, ze nie zgadzaja sie na darowanie organow. To nie ma nic wspolnego ze strajkiem wloskim.
–
Mowiac obrazowo, jesli zalejesz Rospude betonem i wypuscisz wode z torfowisk, to trudno sie dziwic, ze nie bedzie storczykow. One nie robia strajku wloskiego, one po prostu usychaja. Tak samo usycha zaufanie w warunkach nagonki i nienawisci. Pamietaj, ze lecznictwo a zwlaszcza transplantacje wymagaja ogromneg zaufania zarowno dawcow jak tez biorcow organow. Wladza centralna zaatakowala wlasnie to zaufanie, i teraz widac skutki.
18 kwietnia 2007, o godzinie 17:22
Nie wierze!!! Moze dlatego ze jestem zupelnie niezainteresowany pilka nozna w przeciwienstwie do mowcy:
http://wideo.gazeta.pl/wi.....69948.html
18 kwietnia 2007, o godzinie 18:25
Edwarze,
czy wishfull thinking Cię tak przeraża?
18 kwietnia 2007, o godzinie 18:29
Edwardzie
To jest ciekawa refleksja/
18 kwietnia 2007, o godzinie 18:29
Oby więcej takich trockistów, jak Józef Pinior! Jest to człowiek o ogromnych zasługach dla wrocławskiej S. Wspomnę tylko, że uratował przed konfiskatą jej pieniądze – dosłownie w ostatniej chwili. Nigdy nie próbował odcinać kuponów od swej podziemnej przeszłości. Długie lata spokojnie robił to, co potrafi najlepiej. Pracował w banku. Jego kandydaturę do parlamentu europejskiego popierałam w miarę moich sił. Namówiłam do oddania na niego głosu parę osób, które wcale nie chciały iść do urny. Jest to wysokiej klasy fachowiec i pragmatyk, odporny na błyskotki przynależne klasie rządzącej.
Oby jaknajwięcej takich cichych, wykształconych, pracowitych i uczciwych polityków w szeregach naszych przedstawicieli.
Nigdy nie znałam J. Piniora osobiście, ale to, co o nim wiem powoduje, że mam do niego przekonanie i szacunek.
Ile razy będzie kandydował – poprę go.
18 kwietnia 2007, o godzinie 19:13
Torlin,
w sprawie generała Jaruzelskiego fundamentaliści gotowi są nawet dopuścic do zbrodni sądowej. Jednak ci z PIS-u, gdy czują knut nad grzbietem potrafią robic nawet radykalne ustępstwa (patrz rozmowy z kanclerz Merkel w Juracie). Seweryn Blumsztajn twierdzi, że Euro 2012 „zmieni Kaczyńskich”. Też tak sądzę, a ponadto uważam, że w tym czasie będziemy wspominali kaczy fetor jako niezbyt odległą przypadłośc historyczną. Myślę, że politycy europejscy po których widać tradycję europejską nie są skłonni zaprzepaścic tego projektu jakim jest Unia z powodu kilku szaleńców, którzy w życiu nosa poza Żoliborz nie wystawili. Takie prezenty jaki się nam ostatnio trafił z Euro nie są dziełem przypadku. Rozmiękczanie fundamentalistów nie odbywa się z zaciśniętą pięśćią, lecz pokazaniem swoich wdzięków i szczodrobliwośći. Myślę, że Blumsztajn nie przesadził.
P.S.
Daniel Passent, to prawdziwy Książe Felietonu. Nad Wisłą aż do Tagu trudno znalęć podobnego mistrza. Sądzę, że nawet Słonimski musiałby chodzic za nim co najmniej pół kroku z tyłu. Obronił się przed moczaryzmem i tak samo będzie z kaczyzmem, który stoi także przed poważnymi rozliczeniami. Niestety w czasie obecnej wojny gubi się czasem finezja w jego felietonach.
18 kwietnia 2007, o godzinie 19:38
Co prawda jest juz nastepny wpis Gospodarza, ale jak widac dyskusja pod tym jescze nei wygasla. Ponizsza uwaga nalezy bardziej tu niz tam. Wlasnie przeczytalem nastepujace zdanie w artykule „Prezes TK: zrobimy wszystko by orzeczenie w sprawie lustracji zapadło przed 15 maja” (czwart paragraf od konca): Rzecznik Praw Obywatelskich … Zastanawiał się też nad zaskarżeniem przepisów dotyczących zakazu publikacji dla naukowców. Jakis czas temu napisalem w tym blogu, jak zwykle ironicznie, jak to IPN bedzie mi zakazywal myslenia, czytania, i publikowania artykulow naukowych. Jak to sie czesto ostatnio zdarza, to co uwazalem za czysty absurd, wladza jak najbardziej zamierza zrealizowac. Zakaz publikacji dla naukowcow! Tego jeszcze nie bylo. No, moze bylo, za Stalina czy Hitlera. Rzeczywiscie, jesli siegnac do prawdziwych totalitaryzmow, to zdarzaly sie takie albo jeszcze gorsze rzeczy. Niemniej jednak, w panstwie rzekomo demokratycznym jest to tak absurdalne, ze jednak niemozliwe. Juz to sobie wyobrazam: dostaje zakaz pracy naukowej, po czym publikuje prace w prestizowym Physical Review, i spokojnie czekam na represje ze strony wladzy. Wiezienie dla fizyka za publikowanie prac naukowych? Mozna sobie wyobrazic reakcje ze strony swiatowej spolecznosci naukowcow, ktora jest na takie przypadki bardzo wyczulona.
18 kwietnia 2007, o godzinie 19:43
Zapomnialem podac link do artykulu w GW, wiec podaje:
http://wiadomosci.gazeta......70157.html
19 kwietnia 2007, o godzinie 22:57
Wróciłam z byczenia sie na łonie (natury). Było wspaniale
W skrócie, po lekturze dyskusji blogowej z czasu, gdy bawiłam na „wywczasach”
***
Głosie (z kwiecień 17th, 2007 at 8:00 am)
Pojęcie moralność odnosi się wyłącznie do zachodzących zależności (relacji) na linii: konkretny człowiek, jego konkretne zasady etyczne (uwewnętrznione) i ich przestrzeganie w jego codziennym działaniu.
Nie ma czegoś takiego, jak:
zasada wewnętrznej moralności prawa
a tym bardziej moralności organów prawo to stanowiących i egzekwujących.
Moralna może być wyłącznie konkretna jednostka ludzka, czyli człowiek żyjący zgodnie z wyznawanymi przez siebie zasadami etycznymi – a nie ludzki wytwór w postaci prawa, a tym bardziej jakieś organy stanowiące prawo i egzekwujące je.
Prawo z natury rzeczy jest – amoralne.
***
Miłośnicy zajączków:
Oświadczam – są, mało ich, ale kicają po polach, sarenki tracą zimowe futerko i brązowieją , przyleciały żurawie, boćki są już jakiś czas.
Kwitną majowe kwiatki i szlak mnie trafia, bo nie dostane na imieniny niezapominajek.
***
Coś z życia wiejskiego:
* W wiejskich sklepach denaturat, stoi razem z bolsem, smirnowem i innymi na półce z alkoholami. Na wsi są praktyczni.
Jaś Wędrowniczek też jest, czerwony.
* Ceny średnio wyższe od 20 do 50%!!!
* Główna prasa ogólnopolska – „Ekspress”, w tv – filmy i sport. oraz programy rolnicze.
* Nikogo nie interesują IPN, KOR, RAPCiO, zaszłosci, lustracja, deubekizacja, „dawna Solidarność”, 80-lecie Mazowieckiego a „Kaczory są głupie i gadają od rzeczy, zrozumieć ich nie można„,
* główne nastawienie polityczne – u nas nikt na nich (PiS) nie zagłosuje a Lepper lepiej się niech nie pokazuje, do dostanie po ryju.
* Papier toaletowy w sklepie bywa różny, ale „schodzi” najlepiej – zen w opasce z dwiema kaczkami i napisem Kaczory, bo najtańszy.
* najważniejsze – płot postawić do jutra i przebrać ziemniaki bo z gorąca gniją, od niedzieli sadzim warzywa w warzywniaku, maciora się będzie prosiła, chyba w połowie maja, gnój to my wywieźlim dzisiaj na pole.
Amen!
6 maja 2007, o godzinie 16:30
dzien dobry towarzysze
6 maja 2007, o godzinie 16:58
Ano, dzien dobry towarzyszu. I cóz tam nowego w sprawie? Język Wam kołkiem stanął?
25 maja 2007, o godzinie 00:42
Pan prezydent rzeczywiście stosuje raczej termin „inteligient”, myślę, że po to, żeby nie musieć kiedyś udowadniać swojej przynależności do inteligencji. (Przecież nie twierdziłem, że jestem inteligentem).
Może nie miałem szczęścia, ale nadal nie natrafiłem na wyjaśnienie – jak doszło do nadania profesury osobie nie posługującej się żadnym obcym językiem, a ojczystym – no… każdy słyszy.