Jestem z Układu


Osiemdziesiątka polityka z orlich perci.

Tadeusz Mazowiecki, mój szef, ktoś jak starszy brat, bo na mego tatę za młody, myślę, że mogę też powiedzieć, iż przyjaciel, skończył osiemdziesiąt lat. Nie mógłbym więc dziś zacząć od czegoś innego, jak od tej rocznicy. Ale najpierw fragment o Tadeuszu z książki „Obóz”, którą napisałem jeszcze w obozie internowania w Jaworzu. Jest mniej więcej półtorej godziny po tym, jak Mazowieckiego, po całonocnej jeździe czarną Wołgą z dwoma pilnującymi po bokach, przywieziono do tego internatu dla „wykształciuchów”, mówiąc po „dornowatemu”. Przeżył godziny niezłego strachu myśląc, że wiozą go do Ruskich, a wylądował wśród przyjaciół. I oto jesteśmy we dwóch w pokoju, a Mazowiecki się rozpakowuje:

„Mazowiecki w więzieniu! To wydaje się ponurą bajką, a jest faktem. Patrząc, jak krząta się wokół swego obozowego dobytku i lokuje go w szafie, uświadamiam sobie po raz już któryś, jak gwałtownie odwróciło się koło fortuny. Pierwszy raz w życiu miałem to uczucie we wrześniu 1980 roku i wtedy też nowa sytuacja przypominała bajkę, ale radosną.

Mazowiecki – ważna postać kontestującej, warszawskiej socjety intelektualnej. Opiniotwórcza, inicjatywna. Stuprocentowy polityk. Raczej gabinetowy niż trybun ludu. Znakomity negocjator, niezmiernie praktyczny, dobrze trzymający się gruntu. Realista, ale nie mięczak. Twardy i odważny. Demokrata z politycznego wyznania wiary, ale w instynktach i osobowości sporo z autokraty. W stosunkach z ludźmi nienagannie kulturalny, ale czujny i nieufny. Coś z jezuity. Na luzie z wąskim kręgiem bliskich. Bardzo niechętnie ustępujący władzę, daleki od gloryfikowania ciał kolegialnych. W decydowaniu straszliwie powolny, ale nie w sytuacjach alarmowych.

Mazowiecki – nie jedyny, ale kto wie czy nie najważniejszy po robotniczej stronie architekt porozumienia gdańskiego. Czas pokaże. Człowiek, którego działania, mało widoczne, ale skuteczne, we wszystkich prawie przesileniach minionego półtorarocza zmieniały tok wydarzeń. Niewiele, ale dostatecznie, by odsunąć zczepione ze sobą w walce strony od przepaści, by uniknąć katastrofy, a zarazem uzyskać dla ruchu to, co możliwe. Oczywiście nie on jeden to robił, ale należał do najskuteczniejszych.

Jesteśmy sami w pokoju. Nie potrwa to pewnie długo, bo Tadeusz jest tu dziś najważniejszą osobą, a jego przyjazd wydarzeniem dnia. Tym większym, bo rozpraszającym niepokój. Mamy Mazowieckiego żywego, w dobrym zdrowiu, choć narzekającego na bóle w krzyżach. A jeszcze rano radio francuskie powtarzało informacje o jego rzekomej śmierci na atak serca… mamy go więc żywego. Przesąd gwarantuje mu po takiej pomyłce długie życie”.

No i sprawdza się. I oby sprawdzało się jeszcze długie lata. Dzisiaj w jego urodziny byłem rano w TOK-FM i odkłamywałem solidnie zafałszowany medialny obraz charakteru Tadeusza. Powiada się często, że to polityk na spokojne czasy. Nic bardziej błędnego i  niedorzecznego. Mazowieckiego czasy spokojne nużą. Pamiętam jego rozmowę z Leszkiem Balcerowiczem, podczas jednego z kilku napięć między nimi. Mazowiecki tłumaczył Balcerowiczowi; „Panie Leszku, ja stoję za Panem, ja lubię strome przejścia, ale proszę mnie informować”. No właśnie, Mazowiecki to jest polityk głównie na czasy burzliwe i niebezpieczne, to człowiek, który nadaje się najlepiej i czuje się najlepiej wtedy kiedy trzeba iść po politycznej Orlej Perci bez łańcuchów. Gdyby dziś nie daj Panie Boże, przyszedł dla Ojczyzny jakiś czas dramatyczny i gdyby zapytano mnie komu w tej sytuacji oddać ster Rzeczpospolitej, odpowiedziałbym bez wahania Tadeuszowi Mazowieckiemu, nikomu innemu.

Biografia polityczna Mazowieckiego, w jej najważniejszej części, zbiegła się z osobą generała Jaruzelskiego. I akurat prawie w ten byłego Premiera jubileusz wplotło się przesłanie do sądu, przez prokuratorów IPN, aktu oskarżenia wobec Generała i jego współpracowników z okresu stanu wojennego. Uważam więc za usprawiedliwione i uzasadnione wplecienie w ten jubileuszowy zapis kilku refleksji na marginesie decyzji o sądzeniu twórców stanu wojennego. Osobiście uważam, że powinni być zostawieni w spokoju, a sąd nad stanem wojennym powinien zostać oddany historykom i przyszłym pokoleniom. Uważam tak dlatego, że nikt myślący bezstronnie, a więc i sąd – chyba, że byłby to sąd „odzyskany” przez PiS – nie może wykluczyć, że w roku 1981 groziła Polsce krwawa inwazja Paktu Warszawskiego. Pisałem o tym kilkakrotnie, więc nie będę się rozwodził dlaczego nie można tego wykluczyć. Ja osobiście jestem pewien, że gdyby nie stan wojenny finał ówczesnego konfliktu byłby stokroć bardziej krwawy, bo Związek Sowiecki Breżniewa nie dopuściłby do upadku komunizmu w najważniejszym dla niego kraju, czyli do upadku jałtańskiej konstrukcji Europy. Ale wystarczy tylko uzasadnione przypuszczenie, że tak by mogło się zdarzyć, żeby uznać, iż stan wojenny mógł być wprowadzony w stanie wyższej konieczności, a generał Jaruzelski i jego wpółpracownicy mogli być dobroczyńcami ratującymi kraj i wielu ludzi przed tragedią, a nie przestępcami. I wobec tego wyrok może być tylko uniewinniający, bo wątpliwość zgodnie z cywilizacją przemawia na korzyść oskarżonych.  

382 komentarze to “Osiemdziesiątka polityka z orlich perci.”

  1. Edwar D.Dana napisał(a):

    jasnaanielka
    Czy dla tych sympatycznych ludzi ma jakies znaczenie czy sa „inteligentami”, czy nie?
    Zwoc uwage, ze nawet „postepowy” Prus nie mogl, kreujac postac
    Wokulskiego i to w powiesci o przesadach klasowych, postapic inaczej niz w jakis sposob go uszlachcic. To tak jak pisanych w najszlachetniejszych celach powiesciach amerykanskich „bialy” to „bialy”, „czarny” to „czarny”.
    A byla to juz epoka kiedy hrabiowie poslubiali corki bankierow i przemyslowsow, czy na odwot. Nadal byla to sprawa „niewymawialna”.

  2. Edwar D.Dana napisał(a):

    Pawle
    Dzieki. Z radoscia uczestnicze w procesie ksztalcenia permanentnego.
    Ktos(?) jakas lektura(?) Makarenke mi oczernil podpuszczajac bym wierzyl, ze makarenkowskie domy bylu kuznia kadr dla NKWD. Uczyc sie, uczyc, jeszcze raz uczyc…

  3. narciarz2 napisał(a):

    Piekny dzien. Slonce. Chce sie zyc. Zagladam na strone GW i co widze? Premier znalazl nowego wroga. Dopisujemy ekologow do listy po lekarzach, dziennikarzach, naukowcach, i inteligentach. Tym razem biologia jest na linii strzalu. Robi sie nawymiotnie.

  4. Paweł Luboński napisał(a):

    Myślę, że pora przestać się przejmować tym, co Jarosław Kaczyński MÓWI. On po prostu nie umie powtrzymać się od wyrażania przy każdej okazji złości do świata i ludzi, że nie są tacy, jak on by chciał. Niech sobie gada. Przyglądajmy się raczej temu, co on i jego rząd robi (lub nie robi).

  5. Edwar D.Dana napisał(a):

    Zamyslam rzucic pomowienie.Pomowienie zupelnie nie uguntowane w materiale dowodowym.
    Pewna partia bez wiedzy i udzialu kierownictwa IPN, przygotowujac sie do wyborow, ktore nie wiadomo czy nie odbeda sie wczesniej, bada w IPN teczki i gromadzi haki na potencjalnych rywali. Powstrzymanie tego procederu jest technicznie niemozliwe.
    Jest to oczywiscie w calosci moj wymysl.

    A biolodzy? To przez nich nie bedzie autostrad. Kaczynskiemu udalo sie znalesc „dowody”.

  6. zeen napisał(a):

    Edwarze,
    Ewentualny przegrany proces za pomówienie uczyni Cię zdolnym do zasiadania w naszym parlamencie, czego bardzo bym sobie życzył!

  7. Edwar D.Dana napisał(a):

    Zeen
    Nie kus, bo zrobie cos zlego.

  8. zeen napisał(a):

    Nie dziwmy się protestom ekologów, dostrzegli wszak, że mimo biodegradalności materiału genetycznego IV RP, materiał ów w trakcie biodegradacji zatruwa środowisko okrutnie!

  9. Edwar D.Dana napisał(a):

    Biskup wzywa:

    http://wiadomosci.gazeta......82506.html

  10. Bars napisał(a):

    Witam wszystkich po prawie tygodniowej nieobecności!
    Po blisko czterech dniach pobytu w gorączkowym świecie pół-snu i pół-maligny, z trzewiami prawie na wylot przepalonymi jakimś „pigułowanym badziewiem”, którym mnie leczono, znalazłam w sobie tylko tyle sił, by wpisać się w blogu Torlina na temat dla mnie bardzo ciekawy, ale też przede wszystkim lekki i przyjemny. Do tematów politycznych po prostu bałam się wrócić, zbyt jeszcze osłabiona emocjonalnie, duchowo i niestety także intelektualnie, tym bardziej, że dotarło do mnie, że sekowany jest p.Passent i krzyżowany prof. Miodek, a znając kozacką fantazję miłościwie nam panującej rodziny, spodziewałam się większej porcji równie „apetycznych” przeżyć i nie czułam się na siłach stawić im czoła, że nie wspomnę już o możliwości dania im odporu. Krótko mówiąc bałam się, że taka rozbrojona i osłabiona przez choróbsko, poryczę się z gniewu i bezradności, tak jak wówczas, gdy usłyszałam, że stoję tam, gdzie ZOMO. Bo też i trzeba końskiego zdrowia, grubej skóry i zupełnego braku poczucia estetyki, żeby znosząc to wszystko nie znaleźć się na granicy załamania nerwowego.
    A tu – niespodzianka! Oświadczają mi, że jestem zdemoralizowana elita, a ja nic, a mnie to cieszy i śmieszy! Słowem uodporniłam się na „awanse” braci KK. Witaj, duszko, w starym, dobrym PRL-u, rzekłam sobie, w którym jeśli nie było straszno, to było przede wszystkim śmieszno, a kabarety kwitły!

    Ten wpis nie będzie nazbyt, a może w ogóle, a propos normalnej tematyki blogu. To będzie raczej „zamulacz”, ale niech mnie tłumaczy fakt, że nadal czuję się z lekka „przymulona”, a więc poziom będzie adekwatny do samopoczucia.

    Po pierwsze – Droga Zofio, dobrze że wróciłaś – brakowało nam Ciebie.

    Głosie! Uściślę moją wypowiedż lada chwila, tym bardziej, że temat aktualny, mianowicie gen. Jaruzelski i proces. Na razie mam dla Ciebie prezent z kocio-maligijnej łączki: zwidziało mi się w półprzytomności, że idę wśród drzew w piękne jesienne popołudnie otoczona chmurą opadających, złotych liści, spośród których spływa prosto w moje ramiona ogromny, czarny ptak i dotknąwszy dłoni zamienia się w dorodnego kota, Wigiliusza Puszkina, kota-poetę, specjalistę od mruczanek i przytuleń, mojego kota szachraja, egoistę i łobuza, który zaginął dwa lata temu i którego bardzo mi brak. Drzewka nie były co prawda niskopienne, a kot tylko jeden, ale zwid piękny, nieprawdaż?

    Edwardzie! Dziękuję za anegdotkę. Podobieństwo pomiędzy Twoją i moją doprawdy zaskakujące. A tu kolejna, również autentyczna. Jest to historia o honorze i wierności. Rolę Muzy-przypominaczki odegrał Torlin, pisząc u Siebie w blogu o wejściu Polski do Grupy Schengen i Swoich niepokojach związanych z problemami imigracji. Pisząc o asymilacji nadmieniłam, że sama jestem potomkiem wielopiętrowych kombinacji etnicznych, a na poparcie tezy o możliwości pełnej identyfikacji z polskością, przytoczyłam historię austriackiej części rodziny, żołnierzy z dziada-pradziada, którzy w godzinie próby polskości się nie wyrzekli i aresztowani za odmowę podpisania reichslisty, zginęli zamęczeni w Oświęcimiu. Otóż ta szlachecka rodzina, dwojga nazwisk H-S, spolonizowana jeszcze przed zaborami, miała prawo używać partykyły von. Przyszły rozbiory i rodzina zaprotestowała przeciw utracie wolności z iście sarmackim temperamentem i dowcipnie, zamieniając niemieckie von na francuskie de. Przy tym deH-S pozostali do końca. Noblesse oblige.
    Lubisz historyjki – mam nadzieję, że zrobiłam Ci przyjemność.

    Pozdrawiam wszystkich – Bars.

  11. Madzia napisał(a):

    Edwar 3:10 p.m.
    Biskup wzywa a GW czasami mija się z prawdą.
    Tu: Sprostowanie rzecznika prasowego Polskiego Radia SA do publikacji w „Gazecie Wyborczej” nr 92 z 19 kwietnia 2007
    http://www.prsa.com.pl/news.asp?id=632
    a tu przy okazji: Apel w sprawie Jerzego Targalskiego podpisany m.in. przez Gwiazdę
    http://www.abcnet.com.pl/.....038;token=

  12. jasnaanielka napisał(a):

    Edwar D. – czy dla tych sympatycznych ludzi ma jakieś znaczenie, czy są „inteligentami”, czy nie?
    Nie było powodu, aby się nad tym zastanawiać. Panowie pracowali profesjonalnie, nie robili więcej bałaganu, niż to konieczne, nie wyglądali też na pogrążonych w żałobie z powodu zdeklasowania. Rozmowa toczyła się wartko, na tematy różne – oczywiście w chwilach przerw technicznych. Parzyłam kawę, lub herbatę, było fajnie.
    Nie było problemu. Oni byli i nadal są inteligentami. Napewno już dawno nie pracują w usługach dla ludności, bo robili w międzyczasie jakieś kursy. Jestem pełna podziwu i szacunku dla ich postawy.
    No, a ponieważ lubię cytować, to coś z klasyki romantycznej…
    „Kocham lud więcej, niż umarłych kości.
    Kocham, lecz jestem bez łez, bez litości
    Dla zwyciężonych”
    Oczywiście Słowacki.
    I to by było na tyle JTS.

  13. Viteq napisał(a):

    zeen,
    Tak naprawde to pod wzgledem wzrostu gospodarczego wśród sąsiadów jesteśmy pod koniec, przedostatni.

    Obecny wzrost jest głównie wynikiem koniunktury światowej (średni wzrost gospodarki światowej w 2006, nawet łącznie z Afryką, to ok 5%, niewiele mniej niz w Polsce) a także, a moze przede wszystkim, naszego przystapienia do Unii Europejskiej (a bracia byli do tego przystapienia trochę sceptyczni, nie mówiąc o sojusznikach, Samoobronie, LPR, księdzu Rydzyku).

    A oto tabelka wzrostu gospodarczego u naszych sąsiadów:

    Estonia 11.4 %
    Łotwa 9.5 %
    Słowacja 8.3 %
    Rumunia 7.7 %
    Litwa 7.5 %
    Bułgaria 6.1 %
    Czechy 6 %
    Polska 5.8 %
    Wegry 3.9 %

    Tylko na Wegrzech jest gorzej niz w Polsce. I nie przypadkiem.Tam też ich odpowiednicy naszego SLD i PiS od lat nie robili żadnych reform, a jedynie ścigali sie w rozdawaniu pieniedzy. Tyle że tam juz podjeto trochę reform, u nas sie tylko o nich gada na konferencjach prasowych, 2 razy w tygodniu.

    Źródło: Eurostat, tabelka Real GDP growth rate. Dane jeszcze sprzed dzisiejsza porawka GUS, ale to niewiele zmienia, bo u sąsiadów też pewnie poprawią w góre.

    Czyli tam gdzie nie ma Kaczyńskich jest sporo lepiej :)

  14. głos zwykły napisał(a):

    O tak, Bars: obrazy, halucynacje i zwidy są istotną treścią mojego życia, a w półsnach kręcą sie szpule filmów wg własnego uznania. Komponuje i jednocześnie słucham czasem muzyki w umyśle wg własnej partytury.
    Może nie tylko w swoim ogrodzie, ale i na pustyni bym się wcale nie nudził.
    A koty są coraz większe, wchodzą teraz na aronie, rozciągają się na całe korony drzewek, nie wiem czy nie strząchną wszystkich kwiatów i tych czterech owoców pozbawią mnie, z dwunastu drzewek, bo tyle rośnie na tym pradoliny wiślanym piasku, przykrytym lekką glebą, co roku.
    Pozdrawiam
    I życzę ci Bars powrotu do pełni zdrowia.

  15. Torlin napisał(a):

    Viteq!
    Tematy w blogu Pana Kuczyńskiego wracają co pewien czas i czlowiek się zastanawia, czy warto po raz n-ty pisać to samo.
    Nie można porównywać rozwoju gospodarczego takich państw jak Estonia, Łotwa, Litwa, Słowenia czy Słowacja do postępów Polski. Estonia to 1,3 mln ludności, Łotwa – 2,3, Słowenia – 2 mln i tak dalej. Tak nie można, Polska to jest inny ciężar gatunkowy. W Estonii jedna duża inwestycja zmienia PKB całego kraju.
    Trochę inna sytuacja jest z Rumunią, ale na początku transformacji związanej z Unią rozwój jest zawsze szybki.

  16. Torlin napisał(a):

    Oj Soulgarden, to się wszystkim zdarza u Pani Janiny (i w ogóle w „Polityce”). Ja wtedy kopiuję swój wpis, odczekuję kilka minut, sprawdzam, czy jest „czeka na akceptację”, a jak nie ma, to jeszcze raz wklejam.
    Masz manię prześladowczą.

  17. jasnaanielka napisał(a):

    Jak ktoś chce ten sam tekst wstawić w kilka blogów, to system to automatycznie wyrzuca. Już to tłumaczyli na interwencje Zofii.

  18. Bożena napisał(a):

    A teraz to: http://wiadomości.onet.pl
    Inwazja świrów?!

  19. Bożena napisał(a):

    Jeszcze raz.
    A teraz to:http//wiadomości.onet.pl
    Inwazja świrów?!

  20. głos zwykły napisał(a):

    *spływa prosto w moje ramiona ogromny, czarny ptak i dotknąwszy dłoni zamienia się w dorodnego kota
    _______________________
    To jest wg. mnie symbolika śmierci. A ten temat pojawił się już wczoraj, niespodziewanie w mojej głowie. I dzisiaj od rana mnie natrętnie nachodził. Najpierw będąc już za kościołem Św. Wojciecha przypomniały mi się słowa Czesława Miłosza, iż śmierć jest tam gdzie mnie już nie ma. I dwie przecznice dalej, przy parku gen. Sowińskiego podsunęły mi się dalsze obserwacje ukazujące śmierć przede wszystkim jako unicestwienie, jako przejście od bytu do niebytu. Najpierw była wielka płachta, że 1 maja wystąpi pod kopułą w parku Maryla Rodowicz (wstęp wolny), ale już cztery kroki dalej czarny kot zaraz za kutym ogrodzeniem leżał w takiej pozie jak moja kotka kiedy nachodzi ją chęć na pieszczoty (co się zdarza b. często). I nagle przyciągnął moją uwagę, pokazał mi odpadniętą lewą tylną łapką jak zostaje zredukowany do poziomu rzeczy, której przeznaczeniem jest rozkład. Śmierć jest końcem określonego sposobu bytowania, jest negacją – wyszczerzył na mnie białe kiełki. Doszedłem do następnej przecznicy, a tam przy Kościele p.w. św. Wawrzyńca dwaj grabarze w tandetnej liberii w niedbałych pozach już na mnie czekali przed bramą kościoła. A przede mną były jeszcze trzy kościoły, skąd takie antycypacje? Część Woli w stronę Połczyńską to rubież obronna przed atakami od strony Rosji, a jednocześnie pas cmentarzy i kościołów różnych wyznań. Kościół św. Wawrzyńca, który przechodził od XVI w. burzliwe dzieje, zamieniony nawet został po 1834 r. na cerkiew p.w. Matki Boskiej Włodzimierskiej, patronki dnia, w którym zdobyto Warszawę. Chciałoby się krzyknąć Jezu! A ty głosie zwykły masz na drugie Włodzimierz! Ach więc te 12 rosyjskich luf armatnich z kulami, które tkwią w ścianach świątyni to jakoś i twoja wina. Cóż za znaki? Z powodu śmierci Borysa Jelcyna, to niepodobna. Chyba, że się coś złego w Polsce wydarzy.

  21. mw napisał(a):

    ” . . . jeśli cały klub PiS nie poprze wybranego przez Komitet Polityczny kandydata, to jeszcze w czerwcu mogą się odbyć wcześniejsze wybory parlamentarne.” – informuje prasa.

    Jakie społeczeństwo akceptuje rządy partii, w której poparcie JEJ CZŁONKÓW dla decyzji JEJ KIEROWNICTWA wymuszane jest przez JEJ PREZESA groźbą wyborów?

    To społeczeństwo, którego taka właśnie partia jest politycznym, moralnym i estetycznym wyrazem.

  22. Andrzej napisał(a):

    No to Madzia dała plamę swoim linkiem do „Apelu w sprawie Jerzego Targalskiego”.
    Raz, że niepoważny jest apel, w którym autorzy chcą bronić Targalskiego przed „nagonką” GW (czytaj Adama Michnika), za jedyny argument mając kombatancką przeszłość bronionego.
    Dwa – i to jest najciekawsze – w apelu znalazły się słowa: Od 1983 r. był współpracownikiem Radia Wolna Europa. A dlaczego najciekawsze? W dzisiejszym DF – dodatku do GW znalazł się artykuł o Targalskim, w którym m. in. możemy przeczytać:
    W 1984 roku Safjanowie załatwiają mu leczenie we Francji. Targalski wychodzi z ukrycia i dostaje paszport. Wyjeżdża do Paryża, ale wcale nie idzie się leczyć. Zaczyna współpracować z Radiem Wolna Europa. Pisze też do paryskiej „Kultury”.
    – Paradoks biografii Jurka polega na tym, że właśnie w RWE on sam poległ na lustracji – mówi Gadomski z rozbawieniem. – Jan Nowak-Jeziorański chciał dać mu etat. Jednak warunkiem dla każdego pracownika było napisanie szczegółowego życiorysu. Targalski w swoim curriculum pominął fakt, że był w PZPR. Sprawa szybko wyszła na jaw i Nowak nic dał Jurkowi etatu. Nie ufał mu na tyle. Targalski zrobił wówczas rzecz dość obrzydliwą. Napisał do nos na Nowaka do Kongresu USA, w którym powtórzył sfabrykowane oskarżenia o współpracę „Kuriera” z Niemcami. I przesrał sobie w środowisku RWE.

    Całość będzie dostępna w internecie jutro.

  23. Edwar D.Dana napisał(a):

    Cos tu nie tak. Jezioranski byl dyrektorem polskiej sekcji RWE do 1976 lub 77 roku.
    To zapewne jakas pomylka.

  24. Edwar D.Dana napisał(a):

    Cos tu nie tak. Jezioranski byl dyrektorem polskiej sekcji RWE do 1976 lub 77 roku.
    To zapewne jakas pomylka.

  25. Andrzej napisał(a):

    Coś nie mam ostatnio szczęścia do wpisów :((
    Póki co wysłałem zapytanie do GW w sprawie nieścisłości wychwyconej przez Edwara.

  26. Edwar D.Dana napisał(a):

    Moze szlo tylko o rekomendacje Jezioranskiego. Dyrektorem do 87
    byl Najder.

  27. Edwar D.Dana napisał(a):

    Przeczytajcie recenzje.

    http://www.gazetawyborcza.....83695.html

  28. Viteq napisał(a):

    Torlin,
    tabelkę wzrostu gospodarczego sąsiadow przygotowałem, i uzywam jej na tych blogach, gdzie próbuje sie dowodzić, ze to bracia Kaczyńscy służą tak dobrze polskiej gospodarce.

    Oczywiście wiem, ze jest różnica pomiedzy gospodarką milionowej Estonii i 38 milionowej Polski. Ale 25 milionowa Rumunię, 10 milionowe Czechy, Bułgarię, Węgry to juz mozna choć troche uzywać do porównań.

    I oczywiscie wiem,że my mamy gorzej, bo jestesmy więksi od Estonii i Litwy, i jednocześnie mamy gorzej, bo jesteśmy mniejsi od innych. W ogóle to wszyscy maja lepiej od nas, a my takie biedactwo :)

  29. jasnaanielka napisał(a):

    Dzięki Madzi i jej linkowi można się przekonać, że Katarzyna żyje i działa, bo podpisała ten apel. Czemu nie jestem zdziwiona?
    U Łysakowskiego podszczypuje też prof. Miodka – bo czemu nie?
    A ja wczoraj zobaczyłam w telewizorze pana Targalskiego na żywo.
    Ten człowiek z trudem się porusza, ma widoczne wady postawy.
    I to on z pogardą i niechęcią odnosi się do „starych kobiet”?
    Przy nim Maria Szabłowska, to Sylfida!
    Ja już zupełnie nie potrafię niektórych ludzi zrozumieć. Abstrachuję tu od meritum, tzn od życiorysu i zachowania p. Targalskiego.
    Co trzeba mieć w głowie, aby przy takich atutach własnych, tak osądzać innych? Czy jest na blogu jakiś psycholog?

  30. Andrzej napisał(a):

    A tu cały artykuł, o którym pisałem wcześniej
    http://www.gazetawyborcza.....78612.html

  31. Zofia napisał(a):

    Jasna Anielko,
    mnie cieszy, że w końcu tacy jak, Braun czy Targalski zaczynają dostawać po nosie, ze ich PiS-rewolucyjna działalność zaczyna być po prostu piętnowana coraz bardziej skutecznie. Że społeczeństwo zaczyna przecierać oczy i reagować. Czas szoku zaczyna powoli mijać by dać miejsce czasowi reakcji. I dobrze.
    Braunowi za „lustrację” prof. Miodka Radio Wrocław wstrzymało możliwość występowania na jego antenie, a Targalskiego zawiesiła za „całokształt”- rada nadzorcza.

  32. Edwar D.Dana napisał(a):

    Mysle o Targalskim jak najgorzej.Ale… Redakcja GW powinna jednak REDAGOWAC to co publikuje.
    Oskarzenia Nowaka o metna okupacyjna przeszlosc zostaly spreparowaneprzez wywiad PL w latach 70 z inspiracji W. Troscianko wieloletniego komentatora politycznego RWE i dzialacza Stronnictwa Narodowego.
    Troscianko nie bedac agentem, prowadzil rozmowy z PL wywiadem inspirujac jego dzialania przeciw Radiu i jego pracownikom.
    Spreparowane materialy dotaly oczywiscie , takze do Amerykanow. Targalski nie ma z tym nic wspolnego, a jesli ma,
    to znaczy jesli taki donos na Nowaka wykonal w latach 80, to jest tylko podlym durniem.

Skomentuj