Czuj Duch! On już nie śpi!
LICZNIK PREZYDENCKI
Do końca kadencji “Prezydenta Swojego Brata”
zostało 696 dni (mniej niż dwa lata).
W medialnym szumie na temat wyprawy do Gruzji prezydenta – czyli, co przypominam i przez jakiś czas będę przypominał, konstytucyjnej Niegłowy Państwa – dominują roztrząsania czy BOR-owcy dobrze się zachowali, czy źle, czy prezydent był bezpieczny, czy nie był bezpieczny i tak dalej. Moim zdaniem prawda jest prosta. To Kaczyński najpewniej zgodził się, by jego obstawę odseparowano jak najdalej od niego samego. On pośrednio przyznał to w TVN24 mówiąc redaktorowi Rymanowskiemu, że lepiej było trzymać BOR z daleka, bo na pewno potraktowałby incydent ze strzelaniem poważnie i mógł odpowiedzieć podobnie. Wtedy dopiero byłoby groźnie. Racja. Pytanie tylko, czy Kaczyński doszedł do tego po wydarzeniu, czy wiedział o tym przed wydarzeniem. Inaczej mówiąc, czy był uprzedzony przez gospodarza, że padną strzały, bo postrzela sobie dla prowokacji ochrona gruzińska i godził się na to? Wcale bym tak łatwo nie odrzucał tego co napisał „Dziennik” na temat podejrzeń ABW, że to Gruzini strzelali. Obstawa zaś bez szemrania dała się odseparować, bo jej dowódca – ulubieniec prezydenta – nie zareagował wiedząc, lub czując, że taka jest wola ochranianego. Dlatego słusznie został zawieszony mimo protestów Kaczyńskiego.
Ale w całej tej historii sprawa obstawy nie jest najważniejsza. Ważniejsze jest po pierwsze to, że ów tytularny prezydent i faktyczny PiS-owski aktywista, po raz kolejny złamał Konstytucję. On nie miał prawa jechać do Gruzji, bez uzgodnienia koncepcji tego wyjazdu – podobnie, jak każdego innego wyjazdu zagranicznego – z Premierem. Rację miał w jednym z „Poranków w Toku” redaktor Cezary Michalski mówiąc, że ten wyjazd wplótł się siłą rzeczy w dziedzinę polityki zagranicznej, będącej wyłączną domeną rządu, jako akt bardzo z nią sprzeczny. To jest kolejny przykład samowoli i sabotażu poczynań rządu przez owego PiS-owskiego mieszkańca Pałacu Prezydenckiego. Jeśli Konstytucja ma w Polsce coś znaczyć, to Kaczyński nie powinien, choćby trzeba czekać do powstania odpowiednich warunków politycznych, uniknąć odpowiedzialności za ten i podobne czyny.
Wyjazd i zachowanie prezydenta było nie tylko złamaniem Konstytucji, ale także czynem, wedle dość powszechnej opinii, raczej szkodzącym aspiracjom Gruzji do członkostwa w NATO i Unii Europejskiej, od czego zależeć może trwałość jej niepodległości. Rosja to jak dotąd niebezpieczny sąsiad. Więc aspiracje Gruzji są słuszne i powinniśmy je wspierać, byle skutecznie. Niestety ten incydent potwierdził, że prezydent Gruzji, bez względu na to jakie racje za nim stoją, gotów jest do działań nieprzewidywalnych, które w razie wejścia Gruzji do NATO, czy Unii mogą wciągać pozostałe kraje w sytuacje nieoczekiwane, których sobie nie życzą, czy wręcz w sytuacje groźne. Po tym incydencie Gruzja jest dalej od NATO i Unii, a nie bliżej. Powiem więcej, jest wątpliwe, aby obie te wielonarodowe struktury kiedykolwiek zgodziły się na członkostwo kraju mającego na czele takiego polityka, a na dodatek konflikt terytorialny z Rosją.
Część tytułu, jak łatwo zgadnąć ściągnąłem od posła Palikota. Bo też patrząc na to i inne poczynania Lecha Kaczyńskiego przyłaczam się do posła Palikota, który kiedy się obudzi od razu się niepokoi, bo „On też już wstał” i wytnie, jakiś następny numer. Żaden akt wyborczy po roku 1989 nie był tak wielkim błędem, jak wybranie Lecha Kaczyńskiego prezydentem Rzeczpospolitej. To był błąd dużej części tych, którzy na niego głosowali i drugi raz zapewne nie będą, o czym świadczą sondaże. Ale to był także błąd obojętnych, tych którzy pozostali w domach kiedy to wszystko się decydowało. W ubiegłym roku duża część tych obojętnych uświadomiła sobie, że trzeba jednak głosować i to dzięki nim odegnany został od władzy Jarosław Kaczyński. Jest rzeczą bardzo ważną dla pomyślności i pozycji Polski, żeby wyborcy znowu nie przysnęli, gdy przyjdzie pora decydować w lokalu wyborczym. Lech Kaczyński nie powinien pozostać na urzędzie po roku 2010. To człowiek, który nie zasługuje na urząd prezydenta Reczpospolitej, który nim poniewiera.
2 grudnia 2008, o godzinie 17:59
Głosie (5:22) nawet w puff-ie ordnung muss sein !!!
2 grudnia 2008, o godzinie 18:11
Udział jasnaanielka w linczu jest optycznie wg zaangażowania mniejszy niż 1/50, ale praktycznie może i większy niż 1/20. Jeśli zaangażowanych piszących w różnych miejscach jest wiele więcej niż 20 osób tzn, że rola podtrzymującego konwencję w tej trochę bliższej formie kontaktu jest większa. Nie mam odrobiny cienia złudzeń co do twojej roli, ale nie jest to moment by ją w pełni opisywać. Twój temat wyczerpany.
Ludzi nie mających odwagi zdobyć się na inicjatywę o której pisałem proszę o prawdziwą nauczkę dla głównych podżegaczy i upadlaczy. Nie jest trudno odnaleźć dane prywatne, które mogą być podbudową do nauczki i pokazania ich motywacji. Nie trzeba przy tym narażać się swojemu środowisku interesu.
2 grudnia 2008, o godzinie 18:48
Piotrusiu! Są tacy, co twierdzą, że tam właśnie porządek panuje największy! ;)
2 grudnia 2008, o godzinie 18:52
Nelu niedawno byłem w niemieckim wesołym miasteczku – tam nawet do karuzeli wsiadają na komendę. Sprawnie i elegancko to wygląda, ale żyć z tym na codzień – obrzydliwość.
2 grudnia 2008, o godzinie 19:24
Piotrusiu,
może i obrzydliwość dla kogoś, kto tych Niemiec na co dzień nie zna, ale wg mnie, z tego co obserwuję – ten porządek pozwala żyć Niemcom zdecydowanie łatwiej i bezpiecznie.
W Niemczech jestem b. często.
Pisałam juz nie raz, ze mam pod domem przystanek autobusowy linii transgranicznej, w ciągu pół godziny jestem za granicą, znam wielkie metropolie jak Berlin i małe miasteczka jak Geifswald i Wismar czy wioski jak Ivenack.
Bardzo bym chciała, choćby w części, mieć taki ład i porządek jaki tam panuje – wokół siebie w Polsce.
Mnie polska fantazja, irracjonalne marzycielstwo oraz partyzanckie działania i i wielka improwizacja na zmianę z prowizorką. są na dłuższą metę po prostu meczące i źle się czuję w takim otoczeniu.
Mimo wszystko, atawistycznie wręcz dążą do jakiegoś ładu i harmonii we wszystkim – działaniu, myśleniu, estetyce….
Lubię niespodzianki, ale nie jako stan permanentny.
2 grudnia 2008, o godzinie 19:38
Każdy mój post oczekuje tu od kilku dni po kilkadziesiąt minut i się ukazuje jeśli jest niekrańcowo drażniący lub niepożądany. To jest metoda na przyspawanie mnie za wszelką cenę do bloga.
Już dawno zdiagnozowano, że mogę uzyskać kontrolę nad czasem mu poświęcanym i funkcjonować w życiu. I z tą myślą przeprowadza się bardzo zaawansowaną w przewrotności kampanię. Bardzo mocne bodźce zniechęcające i niedostępnościowe to była jedyna metoda by wciągnąć mnie do poddawania się innym technikom NLP. Błyski przy odświerzeniach, wzmożenie blokad, teraz praktyczne wybieranie postów i szantaż wybieraniem tych postów i ośmieszaniem przy tej pomocy. Przyciągnięcie do określonej emocjonalności wypowiedzi i szkody z obnażających treści spowodowały sprzeczność interesu. Obecny model wydaje się spełniać obydwa zapotrzebowania: przyspawania z maksymalizacją trzepania nerwów całodobowego i rozbijania wartościowości sensu wypowiedzi przez znoszenie uwagi na wydarzenia poboczne grające rolę „elementu obserwowanego”, a mające obrzydzać mnie i rozbijać wartość zamieszczonych wypowiedzi. Niby sprzeczność – a jednak logiczne.
To mogłoby zostać znacznie utrudnione lub utrudniona nieograniczona kożyść i wykpiwanie się przez obydwie organizacje (choćby w porozumieniu czy obustronnym zrozumieniu tłumaczenia wszystkiego koniecznością obrony przed nieobliczalnym drugą formacją) kiedyś się gdyby została zawarta umowa. Zawierająca jako pkt wyjścia założenie o wspólnej funkcji kontrolnej zamiast obłudnie tą funkcję nawzajem przesadnie odgrywać – gdy wartość tego jest superpowierzchowna.
Ta odgrywana wielopoziomowa szopka „Porozumieliśmy się by zadając i ,,odgrywając” upadlanie ocalić mimo wszystko gówno ludzkie i mamy do siebie zaufanie lub gramy tym zaufaniem na partnerze” JEST JEDYNĄ PROSTĄ METODĄ ROZGNIECENIA CZŁOWIEKA.
2 grudnia 2008, o godzinie 20:21
Zofia napisala: Seks jest jedną z takich reakcji, która uwalnia napięcie, dlatego wojskom frontowym nie bez kozery podsyła się dziewczyny w różnych formach – służb pomocniczych, zespołów artystycznych czy po prostu za wojskiem ciągną markietanki.
.
Jakis czas temu czytalem w co bardziej frywolnej przystawce GW (bodajze „po bandzie”) taka wypowiedz, ze Doda jedzie z wystepami do Afganistanu, poniewaz polscy zolnierze maja „potrzeby seksualne”. Przecieralem oczy. Wiedzialem, ze Doda ma rozne talenty, ale zeby az tak? Domyslam sie oczywiscie, ze byla to jakas literacka przenosnia autorow przystawki. Dosc zabawnie to wyszlo. To tak dla ilustracji wypowiedzi Zofii.
2 grudnia 2008, o godzinie 20:29
Jesli idzie o porzadek, to ja z ulga przestalem jezdzic na nartach w Polsce. Pamietam te jatki w kolejce do wyciagu na Kasprowym, gdzie kto zyw wpychal sie bez kolejki, zas uczciwie stojacy na koncu mogli tam stac do usmiechnietej smierci. Powstawala samozwancza straz kolejkowa i dochodzilo do rekoczynow. Jesli na tym ma polegac wolnosc, to ja uprzejmie dziekuje. Miedzy innymi z powodu takiej wolnosci z ulga opuscilem nasz wspolna Umeczona Ojczyzne. Znacznie bardziej mi sie podoba karna i zdyscyplinowana kolejka, w ktorej zjawisko wpychania sie w zasadzie nie istnieje dzieki sprawnej organizacji, ktora zacheca do uczciwosci.
.
Podobne obserwacje poczynilem w autobusach w Kopenhadze. Jakos mozna tam wsiadac przednimi drzwiami i okazywac karte kierowcy albo kupowac u niego bilety. Natomiast w Polsce problem biletow, jazdy na gape, kanarow, chamstwa, i brutalnosci, jakos nie zostal rozwiazany. Taka kultura. Z prawdziwa ulga sie od niej oddalilem.
2 grudnia 2008, o godzinie 20:56
wow, niemiecka organizacja, precyzja i detaliczne planowanie jak zwykle zrobily na mnie wrazenie:) acz nie ukrywam, ze moja slowianska dusza buntuje sie przeciwko takiemu postawieniu sprawy. poza tym jedna rzecz nurtuje mnie tak, ze az zajrze do zrodla (czego zwykle unikam). byla mowa o wonnym srodku dezynfekujacym. Co, jesli mozna zadac takie pytanie, powinno zostac finalnie zdezynfekowane? moja wyobrania konczy sie w tym punkcie. nie watpie jednak, ze przy tej dbalosci o szczegoly bez trudu znajde prosta instrukcje.
2 grudnia 2008, o godzinie 21:23
wciaz nie znalazlam, ale za to to jest ciekawe:
Edwarze-z -galicji
cos dla Ciebie a’propos armii wermachtu:
„Wojska Niemieckie miały bardzo dobre kondomy marki Hygenischer Gummischutz-Dublosan w wygodnych i praktycznych pudełkach wykonanych z aluminium co gwarantowało szybkie użycie w warunkach bojowych i chroniło przed uszkodzeniami ewentualnie dzialanimi dywersyjnymi wroga. „
2 grudnia 2008, o godzinie 21:36
Dark,
Chyba żartujesz żołnierz dezynfekował to co miał w swoich uber-majteczkach.
2 grudnia 2008, o godzinie 21:39
Soulgarden – bardzo cię proszę – przestań robić niewybredne uwagi pod moim adresem. Nic cię do tego nie upoważnia a mnie się już sprzykrzyło. Mam tego dość. To nie jest zabawne.
2 grudnia 2008, o godzinie 21:47
Piotruś – 6;52 – Ja ten porządek brałam na własnym przykładzie w NRD
2 grudnia 2008, o godzinie 21:58
Uroki, czy co? samo mi przeskoczyło „na gotowo”
W NRD byłam kiedyś służbowo i miałam dojechać autobusem od hotelu, do firmy. Ustawiłam się w kolejce z markami w garści i próbowałam wejść do autobusu. Tubylcy mnie zablokowali i wchodzili do środka w karnym ordynku, trzymając w podniesionej ręce bilety miesięczne. Kiedy już wszyscy szkopi wsiedli, kierowca próbował zamknąć drzwi, aby nie wpuścić mnie do środka. Udało mi się z pewnym trudem, bo postawiłam nogę na stopniu i ręka mi w tych drzwiach też utknęła. Wsiadłam na duś i bardzo głośno i wyraźnie z dykcją, po polsku! wiedziałam, że rozumieją! pytałam, czemu jest taki nieuprzejmy, ćzemu nie chciał mnie wpuścić i poproszę jeden bilet!!!
Kierowca był purpurowy z wściekłości, nie odezwał sie, sprzedał mi ten bilet i pojechaliśmy. Szkopy – pasażerowie zachowali całkowite milczenie. Ja tam mam gdzieś ich Ordnung. I mówiąc o tym wydarzeniu nazywam ich szkopami, bo do dziś jestem na nich za to zła. A ten rudy i piegowaty pysk zapamiętałam.
2 grudnia 2008, o godzinie 22:02
No to teraz test… Mój wpis 9;39 się zawiesił i czeka na zatwierdzenie a dwa kolejne weszły natychmiast, jeden nawet sam z siebie się wyrwał. Czyżby powodowało to słowo – klucz?
2 grudnia 2008, o godzinie 22:04
Zgadza się. Gospodarza proszę zatem o niezatwierdzanie tych zawieszonych wpisów a ja to słówko będę omijać.
2 grudnia 2008, o godzinie 22:06
jasnaanielko,
nadal moj antyspamer przytrzymuje na chybi trafi wpisy. Niestety jeden z Twoich, krótki adresowany do soulgardena przez pomyłkę usunalem
Soulgarden,
mówiłem ci zebys nie pisal tu powiesci. Masz swoj blog pisz je tam
2 grudnia 2008, o godzinie 22:07
nie zartuje glosie glosie, wstyd sie moze przyznac, jednak niuanse prostytucji nie sa mi dobrze znane. zwlaszcza tak dobrze zorganizowanej jak faszystowska. jednakze osmielam sie watpic w skutecznosc srodka odkazajacego, nawet jesli bylby to czysty kwas siarkowy.
idiotyczne rzeczy mi przychodza do glowy, jak np to:
„through these fields of destrution
baptisms of fire…”
wyglada na dire straits:
http://www.youtube.com/wa.....M9U1OU0MzU
2 grudnia 2008, o godzinie 22:08
Szanowni blogowicze,
przez dwa dni bede mial ograniczony dostep do komputera wiec moze sie zdarzyc że niektore komentarze sie przeleza, o czym uprzedzam. Niestety moj ochotnik – admin ma jakies zajecia i nie mam z nim kontaktu. Zreszta nie wiem, czy by cos zaradził. Prosze o wyrozumialość.
2 grudnia 2008, o godzinie 22:20
Zofio (7:24) moim zdaniem porządek pozwala Im w ogóle życ, gdyż bez bata nad głową nawzajem oczy by sobie wydłubali. Poza tym Niemcy sa mistrzami świata w działaniu „na pokaz” więc prawdopodobnie dałaś się nabrać.
Jasnanielko (9:58) w owym czasie podobnego (segregacji rasowej ha ha ha ) można było doświadczyć na dworcu PKS w Zakopanem.
2 grudnia 2008, o godzinie 22:22
Gospodarzu – bardzo dobrze, że ten tekścik został usunięty, bo niczego do dyskusji nie wnosił, dotyczył tych losowych zatrzymań. Ja je opisuję, bo myślę, że adminowi się to przyda przy korygowaniu programu.
2 grudnia 2008, o godzinie 22:44
glosie , mylisz sie zasadniczo. Z linka do podanej przez ciebie strony:
wyznania mlodego zolnierza:
” The worst part was when she spread her legs and I had to spray her with the can of disinfectant. Only then would she sign my card. You had to bring back the empty can with the pass. If you didn’t spray or bring it back you got two weeks extra labor and guard for punishment.”
tlumaczenie moje:
” najgorsza czesc nastepowala, kiedy ona (prostytutka) rozkladala nogi, a ja musialem uzyc srodka dezynfekujacego w spayu. Tylko po tym mogla podpisac moja karte. Musialem oddac puste opakowanie po srodku dezynfekujacym razem z karta. Gdy ktos nie wysprayowal prostytutki, lub nie dostarczyl opakowania, czekaly go 2 tygodnie robot karnych”
sweet
2 grudnia 2008, o godzinie 22:52
Anielko:
opisze prawdziwe wydarzenie z drugiego konca swiata. Dark Side doceni. Rzecz działa sie w Nowosybirsku latem roku 1978. Byłem tam jako student fizyki na tzw. wzaimoobmienie (tzn. my tam na miesiac, i analogiczna grupa studentow w Warszawie tez przez miesiac). Mieszkalismy w odległosci parudziesieciu kilometrow od Nowosybirska w miasteczku akademickim Akadiemgorodok. Pojechalismy w pare osob do Nowosybirska i wracalismy poznym wieczorem. Ustawilismy sie na przystanku wraz z kilkoma tubylcami, czekajac na ostatni tego dnia autobus. Pojazd nadjechal punktualnie, minal przystanek pedem, wszyscy zaczelismy machac rekami, i autobus zatrzymal sie jakies 100 metrow za przystankiem. Rzucilismy sie w pogon, szczesliwi, ze jednak nas zauwazył. W autobusie otworzyły sie drzwi, wysiadło pare osob, po czym autobus czekał na nas. Kiedy juz bylismy kilka metrow od celu, drzwi sie zamkneły, po czym autobus odjechał. Zatrzymalismy sie, po czym ktorys z tubylcow powiedzial bez gniewu, a nawet z lekkim uznaniem „wot, pizdiec”. W ten sposob nauczyłem sie nowego slowa po rosyjsku. Do Akadiemgorodka wrocilismy taksowka.
.
Podroze kształcą.
2 grudnia 2008, o godzinie 22:54
Dark Side:
przed czy po?
2 grudnia 2008, o godzinie 22:56
Tak czy inaczej, milych snow. Dobranoc.
2 grudnia 2008, o godzinie 23:05
Narciarzu – to ja ci opowiem coś z Zakopanego…Wracałam z bratem z Rysów, mieszkaliśmy na Hali Gąsienicowej i już nie mieliśmy czasu, aby iść pieszo. Uprosiliśmy kierowcę autobusu, aby nas zabrał bez biletów powrotnych do Zakopanego, bo my jeszcze do Kuźnic i ohoho! Zabrał nas a zostawił faceta z biletem powrotnym, ale na następny kurs, tłumacząc mu że „turysta ma dwie godziny, zeby patseć na górę!!!”
Autobus był pospieszny, ale po drodze się zatrzymał, bo jakiś znajomek kierowcy potrzebował siku. Zrobił to na przednie koło, po czym autobus raźno ruszył w dalszą drogę :-D
To ja już z dwojga złego wolę ten nasz, rodzimy bałagan :lol:
;
A kolejki do wyciągów w Szczyrku były jednak kulturalniejsze, grodzone płotkami i nie było jak się wcisnąć. Tylko górnicy mieli oddzielne wejście, poza kolejką, no ale wyciągi były górnicze!
2 grudnia 2008, o godzinie 23:07
Oczywiście piszę o autobusie z Morskiego Oka do Zakopanego!
2 grudnia 2008, o godzinie 23:10
narciarzu
tu masz calosc wynurzen:
http://www.dererstezug.co.....othels.htm
2 grudnia 2008, o godzinie 23:58
Jak pisać o mongolskich kłopotach prezydenta – Wzór.:
http://budyn78.salon24.pl/104803,index.html
–
Toyah (http://toyah.salon24.pl/104809,index.html) poleca Rybińskiego
http://www.rp.pl/artykul/.....wista.html
– ja także.
–
Buziaki!
–
PS
Avec toute MON amitié, Zofio! (Quelle fainéante! – Vous n’avez pas de dictionnaire?
Fi donc, ma chère !)
3 grudnia 2008, o godzinie 03:56
EDD
uzyles jak widze zapowiadanego kopyta. Be my guest.
Opowiedzialam co slyszalam, byc moze owi kalmycy byli bardziej okrutni, ze tak sie dali zapamietac.
Troche wiecej dla przypomnienia
http://www.rp.pl/artykul/155161.html?print=tak
http://www.psz.pl/tekst-4.....y-niz-kule
3 grudnia 2008, o godzinie 04:39
Dolacze wspomnienie polskie:
Autobus z Augostowa do Elku, pora popoludniowa, pelno ludzi na przystanku, bo wracaja z pracy i wiekszosc jedzie 2-3 przystanki. Ja jade do Berlina, wiec z Elku do Poznania, tam na ekspres do Berlina. Oczywiscie z miejscowka. Nie pcham sie bo nie umiem, wszyscy wsiadaja mnie jednej kierowca zamyka drzwi przed nosem. Mowie jak czlowiekowi, ze musze zdazyc na pociag z Elku do Poznania. Milczenie.
Faceci cichcem otwieraja drzwi i pomagaja mi wejsc do autobusu. Kierowca zauwaza i mnie wyrzuca. W rezultacie wsciekla na maxa, sapiac i targajac walizke „gnam” na szose wylotowa i lapie okazje. Na pociag zdazylam, ale moje zyczenia pod adresem kierowcy autobusu nie nadaja sie do powtorzenia.
3 grudnia 2008, o godzinie 07:00
widze, ze moj wczorajszy wpis sie nie ukazal. napisze jeszcze raz zeby skonczyc temat gwaltow w armiach. obraz wyglada mniej wiecej w ten sposob, ze w armii rosyjskiej temat nie istnial, wobec tego zolnierstwo na wlasna reke szukalo sposobow rozladowania napiecia gwalcac chaotycznie co popadlo i ryzykujac rozstrzelanie. Natomiast w armii niemieckiej problem rozwiazano prowadzac zorganizowana siec burdeli, gdzie kobiety ze wschodu zmuszano do prostytucji, z tego powodu liczba gwaltow na ludnosci cywilnej byla mniejsza, co nie znaczy, ze problem nie istnial, jak chcieliby niektorzy piewcy wyzszosci armii wehrmachtu i ogolnie zachodniej cywilizacji. Do tego nalezy dolaczyc nieewidencjonowana sprawe gwaltow na wspoltowarzyszach w jednostkach.
Zastanawiam sie jak dzis rozwiazuje sie problem libido w warunkach bojowych w naszej armii i w armii nato. czy jestesmy spadkobiercami tradycji wschodniej i zolniez ma do dyspozycji wylacznie kapelana, ewentualnie psychologa? czy tez kontynuujemy niemiecka mysl techniczna? czy sa jakies normy unijne regulujace te kwestie? jesli ktos zna odpowiedz bede wdzieczna za informacje. zastanawiam sie na ile zmiany w kulturze wplynely na zmiane mentalnosci w armii. problem uwazam za powazny. tlumienie libido przez dlugi okres czasu , zwlaszcza w warunkach stalego zagrozenia zycia doprowadza do tego, ze objawia sie ono niespodziewanie-inaczej, straszniej i znacznie trudniej je kontrolowac.
.
narciarzu, ja tez poznalam dzis ciekawe slowko – chytrolubiwyj- w skrocie amerykanin, ktory zyjac na kredyt doprowadzil do finansowego kryzysu
pozdrawiam
3 grudnia 2008, o godzinie 11:00
dark,
Oczywiście, że problem istniał, a nadto był bardzo drastyczny. Warto do tego obrazu dodać jeszcze prostytuowanie się Niemek (z murzynami) po wojnie w strefie zachodniej. Nacisk walczących stron na moralne upokorzenie przeciwnika czynił miliony kobiet ofiarami tej wojny,okupacji i pokoju. Myślę, że takie a nie inne traktowanie kobiet ma jeszcze inne znaczenie. Kobiety, jako matki mają duży wpływ na cechy młodych mężczyzn. Moralnie zdegradowane kobiety, także! Tak więc ciekawą rzeczą byłoby popatrzeć szerzej na ten problem w trakcie konfliktów jakie rozgrywały się po II wojnie światowej. Sposób rozwiązywania spraw libido był np. bardzo dobrze widoczny na przykładzie konfliktu w Indochinach. Stwarzano sytuację, aby miejscowej prywatnej inicjatywie opłacały się bary go-go, burdele z dziewczętami, chłopcami, a nawet dziećmi. Znamy w gruncie rzeczy standardy armii zachodnich, bardziej niż standardy obecnej armii Rosyjskiej w tym względzie. Ciekawe czy armia ta wkroczyła do Gruzji razem z swoją żeńską częścią, i odbywało się wiele stosunków z różnymi partnerami, a stosunki wyglądały tak, że żołnierki bluzgały na żołnierzy, że to skurwysyny, a żołnierze określali swoje partnerki terminem „blaci” – nie bardzo wiem co to znaczy, ale się domyślam. Może Zofia ma w tym względzie jakąś bliższą wiedzę?
3 grudnia 2008, o godzinie 13:12
Glosie,
Ja moge sie dowiedziec, jak to dziala w armii amerykanskiej, bo moja przyjaciolka wychodzi wlasnie za maz za marine stacjonujacego na cyprze i jestem zaproszona na slub tamze. Jednak z armia rosyjska stacjonujaca w gruzji sprawa jest delikatniejsza. Nie moge po prostu zapytac przy herbacie rosyjskiego wspolpracownika: a jak wyglada dostarczanie uslug seksualnych soldatom stacjonujacym nielegalnie w gruzji, bo ryzykuje, ze rozmowca udlawi sie na smierc. I to z 2 powodow. Po pierwsze oni tu wszyscy stoja murem za prezydentem, wersja oficjalna jest dla nich swieta i obowiazujaca a armia rosyjska cieszy sie duza estyma. Suponowanie, ze moze ona dokonywac gwaltow tudziez prowadzic burdele nie spotka sie z pozytywna reakcja. Po drugie ja
z nikim pod zadnym pozorem nie rozmawiam w pracy o polityce. Nawet jesli slysze dyskusje moich kolegow I dysponuje calym zestawem argumentow trzymam buzie na kludke. Niejednokrotnie jestem swiadkiem klutni rosjan z moimi zachodnimi kolegami na temat funkcjonowania rosyjskiej demokracji, zabojstw politycznych. Rosjanie twierdza, ze zachod niesprawiedliwie ich atakuje, zwieraja wiec szyki.I utrzymuja twardo, ze Politkowska iinni dziennikarze opozycyjni zgineli w wypadkach, tudziez zabici przez nieznaniych sprawcow I jakiekolwiek miesznie do tego rosyjskich wladz, a zwlaszcza Putina osobiscie to dzialania wymierzone przeciw rosji. Dla nich armii rosyjskiej nie ma w gruzji, a jakiekolwiek gwalty i lamanie praw czlowieka w czeczenii nigdy nie mialy miejsca. nie sadze by mi sie udalo dowiedziec jakimi epitetami obdarzaja sie zolnierze i zolnierki oraz jakie utrzymuja stosunki :) ilosc i jakosc burdeli tez pewnie miesci sie w kategorii scisle tajne, jako, ze ma wplyw na zdolnosc bojowa.
Mysle, ze mozemy kontynuowac dyskusje pod nowym wpisem Gospodarza.
pozdrawiam,