Pamięć narodu ma wiele wymiarów.
LICZNIK PREZYDENCKI
Do końca kadencji “Prezydenta Swojego Brata”
zostało 564 dni (już poniżej dwu lat).
Wracam do sprawy, o której pisałem w poprzednim wpisie.
Oto Lech Wałęsa, jako dziewięciolatek sika do kropielnicy. Pokazuje tym istotną cechę osobowości, daje już w dzieciństwie dowód wstrętu do naszej, polskiej, katolickiej wiary. A potem przez lata ukrywa tę prawdę za plakietką Najświętszej Panienki wpiętej w klapę marynarki, aż demaskuje go Paweł Zyzak. Stąd wniosek, że nigdy nie był Polakiem katolikiem, więc jeśli już to był takim Polakiem pośledniego gatunku. Nic więc dziwnego, że został agentem. I to jest najważniejsze, a wszystko inne o wiele mniej.
Tak wygląda IPN-owski kanon pisania o Wałęsie przedstawiony tu ironicznie w „ikonografii” tego młodego adepta historii, ale przecież nie przez niego wymyślony. Przejęty z klimatu i ideologii dzisiejszej przywódczej czołówki Instytutu Pamięci Narodowej i jego wpływowych mecenasów. Wybić na czoło, wytłuścić wszystko co może być złego o Wałęsie! Celem nie jest prawda o Lechu, bo prawda to fakty, wszystkie, także niekorzystne, tyle, że zważone ich znaczeniem. Celem jest zniszczenie prawdy, przez postawienie na pierwszym miejscu krótkiego okresu schwytania młodego Wałęsy przez SB w swoje sidła, czy złych praktyk w jego niezbyt szczęśliwej prezydenturze. W przypadku książki Zyzaka zaś, bez problemu przepuszczonej przez Andrzeja Nowaka, także, być może prawdziwych, nie przesądzam tego, lecz nie mających znaczenia wygłupów chłopięcych (o rany ile ich sam mam!), czy młodzieńczych grzechów. Te bulwarowe sensacje, awansowane do rangi naukowych determinant osobowości Wałęsy, mają pokazać, jak ona jest paskudna i zmienić w świadomości Polaków pamięć o wielkich dniach Lecha, które były także bardzo ważne dla Polski i dla nas wszystkich. Mają sprowadzić ją, a właściwie, bo to jest najważniejsze, pamięć o największym polskim czynie niepodległościowym od roku 1918, jakim był Okrągły Stół i wydarzenia, które po nim nastąpiły, do zdradzieckiej machinacji „obszczymurka” i agenta oraz jego pomocników.
Jestem pewien, że to towarzystwo, włącznie z prezydentem i jego bratem, krzyczące o prawdzie, o swobodzie badań naukowych, o gwałceniu ich przez jakiś „potężny układ interesów”, to dokładnie ma w głowie. Ściągnać Wałęsę do rynsztoka, przekonać Polaków, że stamtąd pochodzi, że mentalnie nigdy stamtąd się nie wydobył, że tkwiąc tam ściągnął w to samo miejsce Polskę, z czego narodziła się Trzecia Rzeczpospolita, której nienawidzą stokroć bardziej niż komuny.
To jest sposób myślenia tego politycznego układu; PiS-owsko, prezydencko, IPN-owskiego. Jedynego układu widocznego, jak na dłoni w odróżnieniu od licznych istniejących tylko w głowach, choćby prezydenta i jego brata, którzy znowu mówią sobą; słowem, grymasem, no i układami, a nie wygładzonymi maskami dla naiwnych.
Jeśli nie likwidacja, o czym pisałem poprzednio, a co chyba nie jest realne, a może i potrzebne, to reforma IPN, idąca w kierunku, który zarysował w „Gazercie Wyborczej” Andrzej Friszke. Nie wolno, by zapowiedzi PO rozpłynęły się w ględzeniu i niejasności, której niestety ostatnio jest sporo w działaniach rządu i Platformy. IPN musi przestać być partyjną przybudówką PiS, matecznikiem jednego, skrajnie prawicowego gatunku, źródłem historii pisanej według jednej sztancy. Pamięć narodu nie może mieć jednego wymiaru. Właśnie w imię swobody badań i prawdy.
16 kwietnia 2009, o godzinie 21:56
W Polsce trwa akcja, zeby Dzien Trzech Kroli byl odpowiednio swietowany.
http://wiadomosci.gazeta......olami.html
.
Zainspirowany ta niewatpliwie potrzebną a nawet zbawienną inicjatywą, proponuje tu obecnym, abysmy tez cos zrobili dla ulzenia Umęczonej Ojczyznie. A konkretnie, zglaszam projekty dwu Inicjatyw Obywatelskich. Zachęcam tu obecnych do zbierania podpisow wsrod przechodniow oraz wsrod znajomych. Wyrazam nadzieję, ze do zbierania podpisów stworzone zostana struktury w całym kraju, zas w akcję włącza się związki zawodowe, a takze wiele stowarzyszeń i organizacji.
.
Inicjatywa Pierwsza. Uznac rydza za Grzyb Swięty, ktorego zbieranie i spozycie bedzie ogłoszone przestepstwem i karane sądownie.
.
Inicjatywa Druga. Oficjalnie oglosic Polskę Najgłupszym Barakiem Unii Europejskiej.
16 kwietnia 2009, o godzinie 21:58
Ide do domu spozywac rydze, dopoki nie jest to jeszcze zakazane. Dobranoc.
16 kwietnia 2009, o godzinie 22:04
narciarzu,
jesli Cie to interesuje chetnie podam Ci link do Fatima Groups United, ktora nadzorowala cala akcje. Fatima to nazwa tego osiedla
http://www.fatimagroupsunited.com/
16 kwietnia 2009, o godzinie 22:18
mam tez linki do city development plan i development strategy, ale to ogromne dokumenty. pewnie nie bedzie Cie interesowac calosc strony- najwiecej o problemie mowi chronologia:
http://www.fatimagroupsun....._2007.html
16 kwietnia 2009, o godzinie 22:59
Bars Says:
kwiecień 16th, 2009 at 3:05 przed południem
Glosie,
w nocy byłam tak zmęczona, że przeoczyłam fakt braku linku w moim poście – przepraszam najmocniej; proszę oto on, a w nim mini studium porównawcze:
http://nowalewica.pl/inde.....8;Itemid=5
na szczęście lub nieszczęście temat jak widzę nie jest jeszcze zupełnie passe
16 kwietnia 2009, o godzinie 23:12
W powyższym linku cytowana jest Hiszpania, ale koresponduje on z tym, co Dark pisała na temat Dublina w swoim poście jak niżej.
dark side Says:
kwiecień 15th, 2009 at 10:23 po południu
16 kwietnia 2009, o godzinie 23:55
Narciarzu,
a czy w swojej krytyce Glosa [Glos powtorzyl swoja mysl o panstwie, czyli nie bylo to przejezyczenie: Państwo musi…] , nie pomyslales, ze jednak Glos moze miec troche racji?
Dyletancko porownalam sobie przebieg obecnego kryzysu w Stanach i w Australii. W Stanach, kryzys zaczal sie nakrecac w momencie kiedy panstwo za czasow Clintona odstapilo od zasady posiadania przez banki rezerwy walutowej na pokrycie kredytu. To wtedy weszly do gry wirtualne, spakulacyjne pieniadze. Zwolnienie sektora bankowego z dozoru panstwa w Stanach dalo to co widzielismy – koniecznosc praktycznie ich nacjonalizacji.
W Australii sektor bankowy podlega duzo wiekszym restrykcjom i nasze banki i nasza gospodarka ten problem odczuly poniekad rykoszetem, a nie bezposrednio. Dlatego u nas doplat do bankow nie bylo, bo nie bylo koniecznosci takowych, wlasnie z powodow wtykania przez panstwo nosa w gospodarke.
Czy ja to napisalam zrozumiale? :)
17 kwietnia 2009, o godzinie 01:00
Bars,
dzieki za oststni link, dodalam sobie calosc do zakladek, bede tam zagladac.
’
Problem polskich „wykluczonych” ( nadal nie lubie tego slowa!) podobny jest troche do australijskiego problemu z Aborygenami, tworzac klasyczna kwadrature kola.
Prawda jest prosta – nie mozna im w zaden sposob pomoc, jezeli sami sobie pomoc nie zechca. Powoli Aborygenscy elders (starszyzna?) dochodza do tego wniosku, choc wydaje sie on malo popularny w masach. Latwiej przychodzi stwierdzenie „biali zabrali nasz kraj, biali powinni nam dac”.
’
Jak tu juz kiedys pisalam, place za obiady i wydatki szkolne jakiejs dziewczynki. I az mnie skreca, bo juz teraz wiem, ze ten dzieciak skonczy tak jak matka – z przypadkowa ciaza w wieku 17 lat najpozniej, pijanym chlopem, co to niechby pil, niechby bil, ale byl.
Bo ona nie ma motywacji, nie ma nikogo, kto moglby jej zwyczajnie powiedziec: Mozesz! Potrafisz!
’
Dopiero teraz rozumiem intencje odbierania dzieci patologicznym rodzinom Abotygenskim ( stolen generation) zeby je ochronic i ocalic. I tak naprawde, mimo wielkiego krzyku robionego dzisiaj przez niewielka ich czesc, wiekszosc siedzi cicho, chwali sobie i nie chce wracac do przeszlosci i do owych plemiennych patologii: seksu z nieletnimi, gwaltow i nowonabytego pijanstwa.
’
A teraz troche prywaty: pochodzisz z tych samych stron co moj ojciec, ktory robil wspanialy chrzan. Poniewaz szczypalo to w opczy straszliwie, normalnym jest , ze wszyscy starali sie byc jak najdalej i teraz nie bardzo wiemy jak ojciec ten chrzan przyprawial, ze byl on rozowy ale choc mocny, to „zjadliwy”. A my z siostra od kilku juz lat probujemy wspolnie ( ja sie madrze, a ona robi i zjada) to ciagle jest to podobno „nie to”! Ja na chrzan szans nie mam, tu nie rosnie, a swiezy sprowadzany jest horrendalnie drogi.
Wymyslilysmy oczywiscie sol, cukier, buraczek i nieco octu, ale czy jest cos jeszcze?
’
Kon przylecial drugi, o krotki pysk, znaczy dobrze wybralysmy, bo nie byl to faworyt ;)
17 kwietnia 2009, o godzinie 05:18
Ewo-Joanno,
oprócz Nowej Lewicy warto też czytywać Przegląd i blog Kontrowersje, ten ostatni razem z komentarzami – ja temu blogowi kibicuję od jego „urodzenia”, chociaż nie zawsze i nie wszystko czytam. O blogach Polityki nie wspominam, bo na pewno je znasz – ja znam je od dawna, przy czym z komentarzami zapoznaję się dość wybiórczo, bo po prostu już wiem, jakie są możliwości wypowiadających się tam osób (czy raczej nicków).
Warto też czytać Studio Opinii pod redakcją Stefana Bratkowskiego, tu masz link :
http://studioopinii.pl/
Prawdopodobnie o czymś zapomniałam, ale i tak muszę przejrzeć to moje komputerowe składowisko, więc jak na coś ciekawego trafię, to na pewno podam Ci link.
Z naszymi wykluczonymi (ja też nie lubię tego słowa, ale jak ich inaczej nazwać, przecież nie marginesem czy nieudacznikami), jest jeden problem – to jest z jednej strony grupa dotknięta autentyczną patologią społeczną, a z drugiej normalni ludzie, którzy padli ofiarą takich czy innych zdarzeń losowych, którzy nie potrafią bądź nie mogą wrócić do normalnego funkcjonowania w społeczeństwie. Zresztą ja nawet w tych stanowiących problem widzę ludzi i uważam, że należy im się od życia jakaś szansa. Przez cztery, czy pięć lat pracowałam naprawdę społecznie z grupami AA (alkoholicy) i Al-anon (rodziny alkoholików) i zaręczam Ci, że niewielu spotkałam w życiu ludzi tak głębokich i dojrzałych duchowo i moralnie i to niezależnie od ich wykształcenia czy statusu społecznego, jak ci spośród nich, którzy walkę z nałogiem wygrali. „Hodowałam” też przez rok wychodzącego z uzależnienia od narkotyków syna znajomych i wiem, jakie piekło przechodził. Dlatego jestem więcej niż poirytowana pohukiwaniem, że koniecznie trzeba coś zrobić i tanimi stwierdzeniami o solidarności, współczuciu i pomocy, które tu dzisiaj padły!!! Sorry, ale to zwykłe p***nie głodnych kawałków ! Jedynie Maciek wie, o czym mówi, bo naprawdę doświadczył horroru związanego z narkomanią w kontaktach osobistych z uzależnionymi. Tylko Indoor swoją pełną miłości i współczucia opieką nad schorowanymi psami zaskarbił sobie moją gorącą sympatię. Tylko oni dwaj coś dobrego zrobili osobiście i tylko oni po dzisiejszych blogowych wynurzeniach, zasługują na mój najwyższy szacunek ! Reszta naszych pięknoduchych przyjaciół jest mocna tylko w teorii i nigdy osobiście nie doświadczyła ani tego, że bieda śmierdzi, ani też tego, że w melinie jest cholernie niebezpiecznie, ale czasem trzeba tam po prostu pójść i kogoś, kto ma szanse na wyjście z uzależnienia z niej wyciągnąć. Amen.
–
Przepraszam Cię Ewo!
Przepraszam Cię też za ten niezręczny i zarozumiale brzmiący skrót myślowy, który niegdyś odebrałaś jako skierowany do Ciebie osobiście. Ja rzeczywiście jestem porządnie „obkuta” w tematach bliskowschodnich i powinnam była wówczas zadać sobie więcej trudu, a tak – wyszło, jak wyszło.
–
Cieszę się ogromnie z wygranej konia! Nigdy mi się to jeszcze nie zdarzyło! Cieszę się tym bardziej, że ja zupełnie nie mam szczęścia w grach ! Nie mam go zresztą wbrew przyslowiu i w miłości, ale za to los obdarzył mnie czymś niezwykłym i zupełnie wyjątkowym – szczęściem w przyjaźni – moi przyjaciele są absolutnie niezawodni !
–
A teraz „w temacie” chrzan – składniki się zgadzają. Zamiast octu można dodać kwasek cytrynowy, a jeśli już używamy ocet, to najlepiej by był to ocet winny lub jabłkowy. Ktoś, kto lubi ostrzej, może sobie smak wyrównać właśnie rzeczonym kwaskiem. Poza tym chrzan w miarę ucierania przekładamy do naczynia z zakwaszoną powyższymi kwasidłami niewielką ilością zwykłej, przegotowanej wody, a więc w zasadzie cukrem i solą przyprawiamy chrzan wtedy, kiedy jest już zakwaszony. Jeśli ma on być łagodniejszy w smaku, należy go przed przyprawieniem lekko sparzyć i odcedzić. Smacznego.
Ja używam chrzanu np. z kremówką lub nawet bitą śmietaną do ryb w galarecie, z dodatkiem żurawiny i śmietanki do mięs na zimno, z roztartymi żółtkami i posiekanym białkiem jaj na twardo i śmietanką do różności, itd – wariantów jest tysiąc…
–
A teraz obiecany przepis-samograj na wykwintną wołowinę :
– około 1kg. wołowiny w jednym, zwartym, kształtnym kawałku wsadzić do garnka niewiele większego niż porcja naszego mięska. Dodać 2 dość duże cebule pokrojone w półplasterki, 10 ziarenek jałowca, przynajmniej 20 ziarn pieprzu (np. 10 czarnego i 10 białego, chociaż ja sypię dużo czarnego specjalnie nie licząc) i 1/2 do 1 łyżeczki tymianku. Kiedy już wszystko siedzi ładnie w garze, wlewamy do niego 1 butelkę piwa (0,33 l.) i 1 szklankę soku z czarnej porzeczki, zapalamy palnik na maksa i błyskawicznie zagotowujemy. Z chwilą gdy zawartość garnka ostro zawrze, skręcamy ogień na minimum, tak żeby płyn zaledwie mrugał, dorzucamy 1 do 3 kostek rosołowych (może być rosół i bulion warzywny na ten przykład), przykrywamy niezbyt szczelnie przykrywką i pozwalamy zawartości mrugać ok. 1,45 do 2 godzin. Następnie wyjmujemy mięciutkie już miąsko i kroimy je w plastry. Płynną część dania, której ilość właściwie w ogóle się nie zmniejsza, zaciągamy dużą ilością minimum 18% śmietany z odrobiną mąki – ca 1 łyżeczka i zagotowujemy, a następnie wkładamy plastry mięsa z powrotem do sosu. Możliwe warianty to :
– można wołowinkę naszpikować słoninką,
– można dodać listek laurowy i ziele angielskie,
– można dodać ze dwa suszone prawdziwki
Danie najpiękniej prezentuje się i smakuje z makaronem szeroką wstążką, lub z kopytkami oraz dowolnie przyrządzonymi buraczkami – te kolory ! Pozdrawiam.
17 kwietnia 2009, o godzinie 06:24
Przykro mi Narciarzu, że odczytałeś mój komentarz na opak.
17 kwietnia 2009, o godzinie 07:41
Droga Bars,
……….Zawodowo zetknąłem się z działalnością Piotra Ikonowicza zwłaszcza w związku z procesami o zniesławienie przegranymi przez niego, oraz ich nieskuteczną egzekucją.
……….W mojej ocenie rozumie on relacje pomiędzy pracodawcą, a pracobiorcą w kategoriach rewolucyjnego socjalizmu, za którym stoi nie współczucie, chęć niesienia pomocy, ale odwet i dążenie do zmiany stosunków własnościowych, oraz ustroju państwa.
………Wprawdzie uniemożliwił on jako poseł eksmisję kilku rodzin (działając wbrew prawu), ale jednocześnie jako poseł nie doprowadził (nawet nie dokonał wysiłku) do zmiany samego prawa.
……….A jest co zmieniać nie tylko jeśli chodzi o prawo, ale także o praktykę sądową, oraz komorniczą, które omijają zakazy eksmisji na bruk i dozwalają na eksmitowanie rodzin z dziećmi do lokali tymczasowych, nie spełniających żadnych norm budowlanych i przeciwpożarowych.
………Tak więc uważam, że jest on człowiekiem mało odpowiedzialnym. Nie potrafił, gdy był posłem na Sejm korzystać z narzędzi, które daje mu prawo, jako posłowi, a działał wbrew prawu, którego nawet nie próbował zmienić, gdyż jako poseł nie miał takiej woli i wiedzy. Wg. mnie osoba/y i organizacje zajmujące się pomocą publiczną nie powinny tej działalności łączyć z działalnością wyznaniową lub polityczną. Na kształt socjalny polski wpływa jednak ustawodawstwo i praktyka więc powinny być tworzone stowarzyszenia zrzeszające osoby i organizacje udzielające pomocy w celu opiniowania aktów prawnych i występowania z konkretnymi działaniami. Wszystko ma swoje szufladki w demokracji, trzeba o tym wiedzieć. Awanturnicy zaś przynoszą społeczeństwu więcej szkody niż pożytku.
………Dla mnie awanturnictwem jest wykorzystywanie immunitetu poselskiego w celu łamania prawa i nie podejmowanie działań aby zmienić prawo i praktykę jego stosowania, bowiem prawo i państwo są formą organizacyjną w której nasza społeczność żyje.
……….Należy dążyć, wykorzystując odpowiednie procedury i mechanizmy do podniesienia prawa, państwa i społeczeństwa na wyższy poziom cywilizacyjny, a nie podejmować próby restytucji PRL w Polsce.
17 kwietnia 2009, o godzinie 07:49
Torlinku,
rozumiem Cię i podoba mi się Twoja idee fixe, ale podejrzewam, że stworzenie podstaw prawnych dla takiej działalności to potencjalnie istna droga przez mękę, a ponieważ sprawa ta jest zbyt mało spektakularna i trudno byłoby upiec przy jej okazji jakąś polityczną pieczeń, to wątpię by można było zainteresować nią kogoś mającego wystarczającą siłę przebicia, by rzecz całą załatwić z pozytywnym skutkiem. Nie znam się na tym zupełnie, ale sądzę, że dla takiej działalności musiałyby także powstać jakieś ramy organizacyjne (może coś w rodzaju spółdzielczości) i cała fura niezbędnych w tym przypadku przepisów. Tylko Głos lub Stan mogliby coś na ten temat wiedzieć i powiedzieć.
Wcale się nie dziwię, że pożeniły Ci się wpisy Stana i mój, skoro oboje przytoczyliśmy linki do rozmów z prof. Czapińskim, z których jedna dotyczyła kapitału społecznego, a druga problemu zaufania, będącego warunkiem sine qua non powstania okoliczności, w których w ogóle mógłby on zaistnieć.
Serdeczności.
18 kwietnia 2009, o godzinie 03:16
Głosie drogi,
Ikonowicz to nie mój idol i w gruncie rzeczy niewiele mnie ten czlowiek obchodzi, ale na stronie Nowej Lewicy mogę poczytać o sprawach, którymi prawie na pewno nie zajmie się Gazeta Wyborcza i jej podobne periodyki, więc tam zaglądam.
W zacytowanym przeze mnie artykule za istotne uważam przede wszystkim przytoczone przez Ikonowicza słowa Katalończyka, tyczące znacznych różnic w statusie ekonomicznym mieszkańców dość ekskluzywnej dzielnicy Barcelony, które nie pociągnęły jednak za sobą negatywnych następstw w postaci np. jakichś szczególnych podziałów czy segregacji. Przytoczyłam ten artykuł mając na myśli zagadnienie usytuowania mieszkań socjalnych w przestrzeni miejskiej w kontekście bardzo przytomnej uwagi Edwara, który zapytał, co by zrobili mieszkańcy np. Wilanowa, gdyby któregoś dnia przyszło im zmierzyć się z problemem biedy mieszkającej z nimi drzwi w drzwi. Myślę, że oboje dobrze wiemy jaka by to była reakcja.
Ale nie tylko to mnie zainteresowało. Pamiętasz urywek artykułu, który wkleiłam na blogu? Wlepiłam go, bo podobnie jak Ikonowicz sądzę, że nasi decydenci postanowili poczekać, aż problem opieki nad starymi, chorymi i słabszymi rozwiąże się sam, czyli po prostu umrze wraz z nimi. I to wszystko.
Co do Ikonowicza w roli polityka – zgoda. Część jego awanturniczych zachowań pamiętam sama, część z nich przypomniałeś mi swoim postem. Nigdy mu nie „kibicowałam”. Nie lubię i nigdy nie polubię polityków niezrównoważonych, niepoważnych, wprowadzających chaos i zamieszanie. Raz jeszcze podkreślam – chodziło mi o problem poruszony w artykule, a nie o jego autora. .
Z pozostałymi akapitami Twojego wpisu się zgadzam – to nie są zdania zapraszające do polemiki (przynajmniej dla mnie), ale po prostu rozumne stwierdzenie czy podsumowanie faktów, słowem rzecz nie do dyskusji..
„Należy dążyć, wykorzystując odpowiednie procedury i mechanizmy do podniesienia prawa, państwa i społeczeństwa na wyższy poziom cywilizacyjny, a nie podejmować próby restytucji PRL w Polsce.”
No to róbmy to Glosie – Ty masz pole do popisu w dwóch pierwszych dziedzinach, a ja spróbuję w miarę swych sił i możliwości dołożyć cegiełkę w trzeciej. :-)