Żubrze, przywal jak spróbują!
LICZNIK PREZYDENCKI
Do końca kadencji “Prezydenta Swojego Brata”
zostało już tylko 438 dni.
Nasi prawicowcy, zakochani w PiS, albo w Rydzyku, albo w obu, kochają nieszczęścia, które dotknęły naród. Im większa tragedia, tym większe uwielbienie. A znów gdy ludzie chcą być zadowoleni, w takim najzwyklejszym, a więc najważniejszym sensie to rwą włosy z głowy, że dzieje się coś niedobrego.
Pierwszy przypadek, to zachwyty nad trwającym 63 dni końcem świata dla Warszawiaków i Warszawy. W nich było powtarzanie, jak bohatersko umierano wtedy za ojczyznę. To prawda. Ale nie było o zwierzęcym strachu ludności w piwnicach, o lęku o najbliższych i rozpaczy za nimi, o cierpieniu rannych, chorych i głodnych. Nie było o warszawskim powietrzu złożonym z dymu i smrodu trupów. Nie było o złorzeczeniach na swoich, którzy to sprowokowali. Były hołdy dla generałów, co o walkach zdecydowali i milczenie o tych, co chcieli im zapobiec. Apokalipsę zamieniono w patriotyczny piknik, straszliwą prawdę czasu w cukierowy fałsz rocznicy. Tak słodki, że wielu zapragnęło powtórki na niby. Fałszywej, bo nie widziałem wśród nich nikogo z gołymi rękami, czy z pałką zamiast karabinu. Wyglądało to wszystko nie patriotycznie, lecz idiotycznie, a durnych rodziców poprzebieranych dzieci wartoby zapytać, czy o tym dla nich marzą.
Przypadek drugi, to negatywna kariera grillowania, w oczach prawicowej elity, tej, wedle Marka Rymkiewicza, nienadgryzionej przez donoszenie bezpiece, tej niezbrukanie polskiej, patriotycznej od naskórka po jelito grube. Parę dni temu słyszałem w TOK-FM trzech takich, jak wytrząsali się nad narodowym grillowaniem, komentując nadal bardzo wysokie notowania Platformy, o których marzą, by spadały, a one nie chcą. Naród zmarniał, bo pokochał grillowanie, czyli po prostu zadowolenie z dnia codziennego, z życia po prostu, w tym z grillowania w dosłownym znaczeniu. Naród zmarniał, bo grillując rozpadł się na jednostki, na jakieś grupki wokół tego grilla i przestał nie tyle istnieć, co działać, jako naród. A naród ma działać, jako naród, ma umacniać tożsamość, najlepiej pielgrzymując do Muzeum Powstania Warszawskiego i innych muzeów budzicieli narodu, które są w pomysłach. Naród ma wiedzieć, że ma wroga na Wschodzie otwartego i na Zachodzie, przycichłego, ale niewygasłego, a jeszcze dalej na Zachodzie jest najgroźniejszy, a mianowicie liberalizm. Ten od skrobanki na życzenie, eutanazji, małżeństw gejowskich i bezbożnictwa. Narodowi nie wolno więc grillować wobec tylu wrogów, bo mogą go zagryźć. Naród musi być czujny i pobudzony, by sam gryzł. W tym celu musi mieć przewodników i ich słuchać. Dlatego grillowanie to katastrofa.
A największa już z tego powodu, że naród uznał, iż najlepiej mu będzie przeżywać owe relaksowe, niepatriotyczne nastawienie, jak najdalej od Prawa i Sprawiedliwości i najpierw z zapalczywością wyborczą, jakiej nie dał świadectwa wcześniej odegnał od władzy tę partię. Postawił, o zgrozo, na Platformę Obywatelską, niepatriotyczną, rodem z Wehrmachtu, marzącą – jak pisał J. Kaczyński – o dezintegracji społeczeństwa i państwa. I przy niej trwa, czego pisowcy, w polityce i mediach nie są w stanie pojąć.
I trwaj narodzie, nie bądź głupi. Trwaj póki nie rozpyli się w pył pisowska zjawa, lub póki nie wyrośnie bezpieczny zmiennik, dla – w oczach wielu – niedoskonałej, wręcz wkurzającej, ale właśnie bezpiecznej Platformy. To nie jest zła ekipa. Zmiennik nie wyrośnie, dopóki – czy to na lewicy, czy to na prawicy – nie zrozumie się, że nim może zostać tylko ktoś, jakaś partia, która by móc zastąpić Platformę, zastąpi najpierw PiS w roli opozycji bezpiecznej. Wspomniany Rymkiewicz napisał kiedyś, że Kaczyński ugryzł polskiego żubra w d… i on gdzieś pognał, co się poecie bardzo podobało, choć nie wiedział dokąd żubr pognał, jakby to było zupełnie nieważne. Pomylił się, żubr nie pognał, lecz przywalił kopa gryzącemu. Żubrze gdyby próbowali powtórzyć, to jeszcze raz!
20 sierpnia 2009, o godzinie 17:22
Indorze,
masz racje piszac o deklaracjach zgodnosci wystawianych przez producenta na wyrob, jednak to nie jest tak, ze badanie zgodnosci z norma moze przeprowadzac ktokolwiek. Musi to byc jeden z akredytowanych europejskich lub krajowych instytutow badawczych (listy takich instytutow sa dostepne)
Niestety znam sie tylko troche na rynku budowlanym (z koniecznosci jestem na biezaco z przepisami UE), nie wiem jak to wyglada na innych rynkach ,ale mysle, ze zasada jest ta sama.
Napisze troche jak to wyglada na rynku materiałów budowlanych , bo moze sie to komuś przydac, a te uregulowania sa stosunkowo nowe i mało kto wie czym sie kierowac przy zakupie :)
Na rynek polski sa dopuszczone 2 rodzaje wyrobów- ze znakiem budowlanym B (charakterystyczne logo) – wyrob dopuszczony do obrotu wyłącznie na rynku polskim
i ze znakiem CE- wyrob dopuszczony do obrotu w całej unii
Kazdy inny towar jest niepewny (nie wiadomo czy spelnia jakiekolwiek normy i czy nie sa to np. normy chinskiego producenta) dlatego inspektoraty nadzoru budowlanego wycofuja ze sprzedazy takie produkty (bardzo przykre dla osob, ktore zakupily wadliwy towar, bo producent ma obowiazek wycofac cala partie co do sztuki, szczególnie jesli sa to np. rury, ktore ktos wmurowal juz w sciane i położył kafelki) Inspektor moze tez wstrzymac sprzedaz do momentu uzyskania certyfikatu. Nad celowoscia takich działań nie ma sie co rozwodzic- budynek wraz z instalacjami musi byc bezpieczny dla uzytkownika.
Znak B lub CE oznacza, ze producent wystawil na swoj wyrob deklaracje zgodnosci z odpowiednio polskimi lub europejskimi normami. Za takim znakiem idzie tez szereg dodatkowych informacji o produkcie,ktore musza byc na opakowaniu. Najwazniejsza z tego dla nabywcy jest nazwa i adres producenta (nie dystrybutora, sprzedawcy czy innego posrednika). Jesli chcemy pozniej dochodzic odszkodowania musimy wiedziec, kto wyprodukowal towar. Producent jest tu jedyna odpowiedzialna osoba, bo on wystawia deklaracje zgodnosci.
Oczywiscie system nie dziala w 100% ze wzgledu na ogromna ilosc produktow, ktore stale wchodza na rynek- urzedy nie nadazaja po prostu, ale poziom bezpieczenstwa podniosl sie znaczaco. Chinska budowlana tandeta jednorazowa, ktora zalewa rynki trzeciego swiata oraz rosji do nas nie ma tak latwego dostepu.
Poza tym jest szereg materialow budowlanych wykonywanych wprost na budowie (np. beton), których nie da sie wczesniej zacertyfikowac, a ktore musza miec odpowiednia klase wytrzymałości. Na powaznych budowach, gdzie inwestor zatrudnia inspektora, lub na budowach z ubezpieczycielem sa osoby, ktore odpowiadaja za sprawdzanie jakosci. W praktyce np. z kazdej betoniarki pobierana jest próbka i sprawdzany stozek rozpadu betonu.
Tak na prawde jednak ogromnie duzo zalezy od etyki i rzetelnosci ludzi- zarowno producentow jak i wykonawcow. I to sie nie zmieni w zadnym systemie, bo trudno przy kazdym robotniku postawic rzadowego kontrolera.
Najwieksza radosc mojego zycia :( ale tez zarazem najlepsza lekcja – jako project managera -to jest budowa z ubezpieczycielem. Firma, ktora ubezpiecza obiekt kieruje sie wlasnymi standardami, znacznie ostrzejszymi niz jakiekolwiek krajowe czy unijne i kazdy element musi uzyskac ich akceptacje. Pole do negocjacji jest prawie zadne, nieraz zdarza sie, ze caly sytem odwodnienia lub wszystkie swietliki dachowe laduja na wysypisku,bo lista firm i produktow przez nich akceptowanych jest bardzo krotka i kazdy z nich jest sprawdzony w uzyciu od conajmniej 20 lat.
.
Reasumujac- rynek bez regulacji w zakresie jakosci produktow, to byloby cos w rodzaju pola walki- koszmar dla konsumenta, który jest przeciez zawsze na pozycji gorszej -musi nabyc szybko, podjac ryzyko wyboru, jako laik jest podatny na marketingowe sztuczki i fachowa manipulacje itd.. Nie kazdy z nas ma nature wojownika, a idac po codzienne zakupy nie powinnismy byc zmuszeni zabierac ze soba podreczne laboratorium.
Ja rozumiem liberałów takich jak miner, który chciałby cały ciężar walki przezucic na konsumenta, jednak drogi minerze zwaz, ze Twoja filozofia jest dobra dla ludzi zamknietych w sobie, nieufnych i cynicznych, nieskłonnych do ryzyka probowania rzeczy nowych i nieznanych. Dla mnie to troche jak bezpieczenstwo fortecznego muru, zza ktorego łypie sie na bliźnich podejrzliwie myslac jak tez Ci mogliby nas oszukac. Nie kazdy z nas jest taki. niektorzy sa ufni, otwarci i zyczliwi (np. oddzwaniaja, gdy ktos do nich dzwoni) i te dobre i tworcze cechy wykorzystuja przerozni oszusci i naciagacze. Dlatego ten proceder jest taki obrzydliwy i dlatego niektorzy domagaja sie odpowiedzialnosci karnej dla naciagaczy. W mojej ocenie nie powinnismy ludzi zyczliwych i otwartych tepic i karac za to, ze tacy sa, bo stanowia prawdziwy skarb. Swiat bez nich bylby miejscem nie do zniesienia :) Z drugiej strony jest tak jak piszecie Ty i Ewa- zdrowy rozsadek, nieuleganie emocjom i czas na przemyslenie przy podejmowaniu decyzji finansowych to podstawa sukcesu.
Jest wiele innych dziedzin Zycia, w ktorych mozemy byc ludzcy: naiwni, słabi, szaleni badz kompletnie wyprani z poczucia realności
20 sierpnia 2009, o godzinie 17:42
Ewa-Joanna
„Mawar, PRL byl i moja ojczyzna. Mam wrazenie, ze i twoja. I kilkudziesieciu milionow Polakow, Prezydenta RP i wiekszosc politykow wliczajac”.
–
Sorry, ale mów za siebie. PRL nie był moją ojczyzna mniej więcej od 22 roku życia, mam to zresztą w papierach IPN-u.
–
Natomiast piszac ” takich gnojkow jak ci dwaj sa cale zastepy” masz racje zupelna. Zastanowic by sie nalezalo, dlaczego sa. Bo CBA sprawy nie rozwiaze, a kto bedzie pilnowal CBA?
.
To akurat proste, sejmowa komisja ds. służb specjalnych. No i premier, któremu CBA bezposrednio podlega. Premier ma od służb specjalnych koordynatora, w randze chyba podsekretarza stanu, obecnie jest nim Jacek Cichocki.
20 sierpnia 2009, o godzinie 18:03
Jestem Polakiem. Mam na to papier. :)
20 sierpnia 2009, o godzinie 18:18
Mawar,
ty sie zlituj i nie ciagnij dalej tematu jasniepanstwa, bo sluchac hadko.
Jestem pewna, ze tak Maria jak i Zofia ujmuja to słówko w duuuży cudzysłów w swoich wypowiedziach:) Zwlaszcza, ze mowia przeciez o Londynie, gdzie lokalny establiszment zna sie jak lyse konie i to od conajmniej 13 wieku, spoleczenstwo jest mocno klasowe, a miejsce zamieszkania momentalnie zdradza do jakiej klasy nalezysz. Zofia zreszta w jednej ze swoich galerii prezentuje zdjecie mamy na tle ładnego domku, typowego dla robotniczego przedmiescia Londynu. Domki takie jako niezbyt drogie zamieszkane byly tez przez niska klase srednia, lub emigrantow. Moim zdaniem nie ma się czego wstydzic. Jako socjalistka jestem wszak zdania, ze ludzie sa rowni, szwaczka waży dokładnie tyle co królowa, a uczciwa praca ujmy nie przynosi.
Bardzo trudno jednak sie „jaśniepanic” na obcej ziemi, zwłaszcza przy ograniczonych zasobach finansowych :) Nawet najwieksze osobistosci naszego teatru (jak Helena Modrzejewska), świata muzyki i sztuki ( Wieniawski, Paderewski) zapraszane na salony doswiadczaly legendarnej brytyjskiej arogancji od przedstawicieli (a zwlaszcza przedstawicielek) wysokich rodów. Paderewski na przykład zaproszony przez pewną szkocką matronę do akompaniowania przy obiedzie nie został zaproszony do stołu z innymi gośćmi, a zamiast tego rozłożono mu nakrycie w jadalni dla służby. Oburzony artysta przyjął od gospodyni tylko połowę honorarium, mówiąc, ze skoro nie jadł obiadu, to koszt jego występu jest mniejszy …
20 sierpnia 2009, o godzinie 19:29
Indorze,
czy: „…. byłoby nieco dziwne, gdyby paragraf ten skończył się słowami “(Każdy kto) … nie podlega żadnej karze a szczególnie karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8″– to nie jest wyprowadzanie problemu poza granice absurdu ?
20 sierpnia 2009, o godzinie 20:18
Mawar,
No i co z tego, że w Wembley te kilkadziesiąt lat temu mieszkali jacyś kolorowi i robotnicy.
Wyobraź sobie, moi rodzice w Londynie też byli emigrantami, jak ci kolorowi. Też pracowali jako siła najemna.
Ojciec przecież floty na własność nie miał, pływał na polskich statkach, lub uczył na polskich wydziałach nautycznych brytyjskich uniwersytetów.
Mama była zwyczajną teletypistką (maszynistką) w polskim sztabie.
W moich foto-albumach masz tego dowody.
Dom kupili na miarę swoich potrzeb.
Przykro mi że Cię rozczarowałam, rezydencji na własność w Londynie nie posiadaliśmy.
Ale moja rodzina ma dworek w Polsce i to od czasów przedwojennych.
Jeśli Ci to w jakimś stopniu osłodzi rozczarowanie.
W imieniu rodziny zapraszam.
I skąd ta troska o moje potrzeby duchowe?
No i ta zazdrość o dobre samopoczucie.
U Ciebie fatalne, że Ci moje przeszkadza?
Gwoli wyjaśnienia – owszem lubię zgrabne męskie tyłeczjki, zwłaszcza dobrze uchwycone na fotografii i takowe wiszą mi w sypialni. Oka nie drażnią, bo fotograf przedni.
Dokładnie – ta fotografia i kilka innych równie udanych
http://www.mapplethorpe.o.....nudes/?i=1
Stosownie duży format.
Poza tym nie muszę marzyć, konsumuję w naturze – tyłeczek zgrabny, z pośladkami twardymi jak dwa włoskie orzechy.
Niestety, znowu Cię rozczaruję, nie ma na imię Wołodia.
Hipokryzja, konformizm, zadowolenie z życia, nie wstydzę się pzresżłosci, a nawet sobie ją chwalę? – A i owszem, życie ma wiele barw, jak słusznie zauważasz i nic co ludzkie nie jest mi obce.
***
Widzę, że Dark mnie uporzedziła.
Dzięki serdeczne.
Mawar usiłuje być złośliwy.
Pewnie znowu coś nie pomyśli na prawicy…. Jak mniemam.
20 sierpnia 2009, o godzinie 20:27
Mawar,
z rachunkami u Ciebie nie tęgo.
Jak sam tutaj przynałeś masz 60 -61 l.
Skoro przez 22 lata Twego życiorysu był PRL (1949 + 22 = 1971) na co masz ponoć papiery z IPN, to, co w Polsce było przez kolejne prawie 30 lat , od 1971 do 1989 r.?
Kokietek z Ciebie, odmładzasz się…
Albo poplątałeś się w swoich mistyfikacjach.
20 sierpnia 2009, o godzinie 20:46
Zosiu, dziecino:
ze słów Mawara
Sorry, ale mów za siebie. PRL nie był moją ojczyzna mniej więcej od 22 roku życia, mam to zresztą w papierach IPN-u.
wyczytałaś:
Skoro przez 22 lata Twego życiorysu był PRL
.
Nie zachowuj się jak idiotka, przecież to co napisał Mawar nie znaczy tego co próbujesz „dowieść” analityczko od siedmiu boleści. Może już lepiej pisz o tej dupie Maryni.
20 sierpnia 2009, o godzinie 20:52
darkside:
.
swoim poglądom przydzieliłaś cechy pozytywne:
ufni, otwarci i zyczliwi (np. oddzwaniaja, gdy ktos do nich dzwoni) i te dobre i tworcze cechy
moim, negatywne:
zamknietych w sobie, nieufnych i cynicznych, nieskłonnych do ryzyka probowania rzeczy nowych i nieznanych.
.
Wybacz, ale ja nie mam ochoty prowadzić kolejnej dysputy, którą sprowadzasz do czystych emocji. Do dzielenia poglądów na szlachetne i nieszlachetne, dobre i złe, przyjemne i nieprzyjemne. Nie chce mi się nawet dochodzić do tego czy to świadoma manipulacja, czy po prostu tak postrzegasz świat…
20 sierpnia 2009, o godzinie 20:54
E-J:
problemy z Madoffem nie były w Polsce, system kredytowy wywalił się poza Polską. Dlaczego wypierasz się własnych przykładów?
20 sierpnia 2009, o godzinie 20:59
E-J:
To, o czym pisze a czemu ty sie opierasz, istnieje i funkcjonuje w wiekszosci krajow tzw. zachodnich juz od dawna. I dlatego w Australii mozesz zalozyc firme w ciagu 10 minut przez internet, zalatwic wiekszosc spraw przez telefon, nie musisz miec meldunku ani dowodu osobistego i nie musisz ciagle udowadniac, ze nie jestes wielbladem.
.
A tego to już nie rozumiem… Czy ja mam z tego czytać, że w Polsce nie można założyć firmy w 10 minut dlatego, że nie ma wszechogarniających regulacji broniących mnie przed własnymi decyzjami?
W Polsce nawet do wzięcia ślubu cywilnego jeszcze niedawno urzędnik stanu cywilnego wyznaczał odpowiednio odległy termin na wypadek gdyby kandydaci się rozmyslili.
.
W Polsce jest problem braku zaufania dla decyzji dorosłych obywateli, odpowiedzialności za oświadczenie poręczone własnym podpisem raczej…
.
Bo w Polsce rządzi „Urzędowa Pieczęć”, najlepiej okrągła i czerwona…
.
A Ty mi jako lek na to schorzenie aplikujesz jeszcze więcej regulacji?
20 sierpnia 2009, o godzinie 21:19
Tak mi się przypomniało takie polskie powiedzenie : „Chłop jak dąb, jaja jak żołędzie”. Mozna rozwinąć.
Jasnaanielko! Ja nie jestem Polakiem, nigdy nie byłem i nie bedę. Mam na to papiery. Ale podatki płacę polskie a nawet ZUS.
Dark Side!
Ja z tymi Europejskimi Instytutami sobie żartowałem. Jak wpisześ do Googla „Europejski Instytut” i „spółka” to wyskakuje cała masa przeróznych instytucji, głównie szkolenie, doradctwo, certyfikacja. Czasami certyfikacja w zakresie szkolenia, kiedy indziej szkolenie w zakresie certyfikacji. Ja kiedyś kliknałem na taką firmę i na stronie „Kwalifikacje naszych pracowników” okazało się, że posiadają oni certyfikaty wystawione przez „Globalny Instytut”. Też spółka z o.o. A klienci czasami bardzo poważni.
20 sierpnia 2009, o godzinie 21:39
przedwczoraj pisałem:
A ja jestem ciekaw czy dożyję takich czasów, w których na przykład na dostęp do internetu położy łapę państwo.
.
No to chyba już mamy pierwsze podejście…
.
http://technologie.gazeta.....darmo.html
20 sierpnia 2009, o godzinie 21:42
Zofia
.
„…. z rachunkami u Ciebie nie tęgo.
Jak sam tutaj przynałeś masz 60 -61 lat”.
.
Skoro przez 22 lata Twego życiorysu był PRL (1949 + 22 = 1971) na co masz ponoć papiery z IPN, to, co w Polsce było przez kolejne prawie 30 lat , od 1971 do 1989 r.?
.
A ja napisałem: „PRL nie był moją ojczyzną mniej więcej od 22 roku życia, mam to zresztą w papierach IPN-u”.
Aby ułatwić ci pełne zrozumienie dodam, że: mojego życia, choć zdanie w pierwotnej wersji też jest całkiem zrozumałe. Zatem graniczne daty mojego urodzenia to lata 1923 (1945-22=1923 ) oraz 1967 (1989-22=1967). Zatem mam lat nie więcej niż 86 i nie mniej niż 42.
Ale żeby ci sprawic radość napiszmy, że mam 99 lat, choć czuję się o rok młodszy. :)
20 sierpnia 2009, o godzinie 22:33
dark side
.
„… ty sie zlituj i nie ciagnij dalej tematu jasniepanstwa, bo sluchac hadko. Jestem pewna, ze tak Maria jak i Zofia ujmuja to słówko w duuuży cudzysłów w swoich wypowiedziach”.
.
Nie, Zofia blefowała, bo była pewna, że się nabierzemy, a widocznie ma potrzebę takiej ekspresji. Potem już z tylko stroiła miny.
.
„Moim zdaniem nie ma się czego wstydzic. Jako socjalistka jestem wszak zdania, ze ludzie sa rowni, szwaczka waży dokładnie tyle co królowa, a uczciwa praca ujmy nie przynosi”.
.
Niestety tak nie jest. Już bardziej „socjalistyczne” jest chrześcijaństwo, które każdemu przyznaje przynajmniej duszę i szansę zbawienia. Szwaczce i królowej. Socjalizm to utopia, w dodatku doczesna. Ciekawy jest epizod, który przytoczyłaś o Paderewskim. Czegoś podobnego musiał doświadczyć Antoni Słonimski, że zdecydował się wracać z londyńskiej emigracji. Wspominał po powrocie, że – choć dobrze znał angielski – na przyjęciach nie rozumiał wszystkich dowcipów, co miało go zniechęcać do pozostania, bo przecież dowcip to jego specjalność. Ale być może, jak Paderewski, jadał przy innym stole, a już gorzej słyszał? :) Człowiek nie wytresowany od dziecka i nie ukończywszy tamtejszych szkół jest bez szans, nigdy, w najmniejszym stopniu, nie będzie uważany za insidera. Istnieją dobre przewodniki opisujące z etnograficzną precyzją kody kulturowe angielskich wyższych sfer, co jest nawet fascynujące, ale tylko jako teoria. Nie radziłbym nikomu próbować robić z tego użytku, nawet jeśli posiada naturalne zdolności ironiczne. Kto chciałby przekroczyć te progi najpierw powinien cofnąć się w czasie i tam się urodzić, najlepiej w zamku.
20 sierpnia 2009, o godzinie 22:34
Miner,
nie nie tak masz to czytac! Sytuacje w Polsce ty znasz przeciez o niebo lepiej, bo tam mieszkasz. Wiesz jak jest, dodatkowo twoje pozniejsze slowa sa potwierdzeniem tego, ze sytuacja jest niezdrowa i meczaca.
Ja juz mam inne doswiadczenia i usiluje troche nieporadnie je ci przekazac – ze moze byc inaczej, lepiej, normalniej dla zwyklego czlowieka. Tylko nie wiem dlaczego i jak to sie dzieje, ze w POlsce nawet najlepsza idea zostaje wykrzywiona groteskowo i spartolona.
Moze ma to cos wspolnego z nasza polska podejrzliwoscia, weszeniem zagrozenia, nieufnoscia polaczona z zarozumialstwem i sobiepanstwem? Nie wiem, miner, ale jest w tym cos, co rozni Polakow od innych nacji.
Od przykladu Marduffa sie nie odcinam, ale nie wiem czy zanotowales, ze facet juz zostal osadzony przez sad. Ile czasu trwalo by to w Polsce? I byc moze w tym wlasnie, w skutecznosci dzialania a nie czerwonej pieczatce ( wiem cos o tym!) jest pies pogrzebany? Ze wiekszy blad lezy po stronie wykonawczej prawa, niz w samym prawie, co slusznie Lex zauwazyl.
Ja tylko chcialam ci podkreslic, ze obywatel nie moze byc pozostawiony sam sobie, bez pomocy prawa, w sytuacjach kiedy jest krzywdzony. Mowienie, ze ktos zostal skrzywdzony, bo sam chcial i teraz ma zaplacic za to jakas cene jest krotko mowiac niemoralne, bo usprawiedliwia wszelka przemoc.
Dark napisala to zgrabnie, dzieki jej za to. I za emocje tez!
’
Mawar,
zebys nie wiem jak sie krecil, to dupa z tylu. Sorki za porownanie, ale wydalo mi sie najbardziej adekwatne.
I w twoim przypadku tez. Mozesz sobie twierdzic, ze od 22 roku zycia nie miales ojczyzny. Twoja rzecz.
Ale wychowales sie i zyles w okreslonych warunkach i zebys nie wiem jak sie wypieral i jak bronil, to PRL w tobie tkwi, bo to jest niestety to w czym wyrosles. I zaden IPN na to nie pomoze.
Co wiecej, nadal tkwiac miedzy podobnymi sobie, ten mentalny peerel podtrzymujesz i kultywujesz, nawet wypierajac sie go ze wszystkich sil.
Ja sie nie oszukuje, to sobie kiedys obiecalam i dotrzymuje. Ten peerel i we mnie, mimo prawie 20 letniego pobytu tutaj, nadal tkwi, wylazac znienacka w roznych okolicznosciach i czesto mnie zaskakujac swoja obecnoscia.
’
Bylabym zapomniala.
Miner,
to w Polsce mozna zalozyc firme w 10 minut i natychmiast zaczac dzialac legalnie? Naprawde? Bez tych pieczatek?
20 sierpnia 2009, o godzinie 22:39
minerze,
ja tak mysle na prawde :) ale nie przypisuje osobom konserwatywnym i liberalnym braku szlachetności, czy złych cech charakteru. To nie tak. Mało kto potrafi być tak otwarty i zyczliwy jak liberal i konserwatysta (najczesciej jednak tylko dla wybranych :) uwazam, ze choc roznimy sie znacznie kazde z nas ma cechy, ktore moga byc przydatne w roznych okolicznosciach .
Ja na doradce wybieram sobie z reguły wlasnie konserwatyste, ktorego podejzliwosc i zdroworozsądkowy cynizm schładza mój zapal i entuzjazm dla co bardziej genialnych pomysłów. W grupie osob roznych osiaga sie przeciez wiecej niz w pojedynkę a ryzyko popelnienia powaznego bledu jest mniejsze.
Tak wiec kazdy szanujący się socjalista powinien miec na podorędziu jakiegoś konserwatywnego liberała – z jego czarnowidztwem, niezadowoleniem , marudzeniem i narzekaniem – zwanymi przez tegoz trzezwa ocena sytuacji i dalszych perspektyw jej rozwoju.
20 sierpnia 2009, o godzinie 22:42
Miner,
mnie duzo bardziej niepokoi to: http://wiadomosci.onet.pl.....,item.html
bo przy tym darmowym distepem do internetu bedzie tak jak ze wszystkim – dostep bedzie za darmo, ale zaplacisz za telefon! Z dostepem :)
20 sierpnia 2009, o godzinie 23:01
Ewo-Joanna!
Po 20 latach się nie wraca. Nawet po 5 by było ciężko, chyba, że tak na prawdę nigdy nie wyjechało tylko najwyżej mieszkało gdzie indziej.
Ja do Polski trafiłem jako młody człowiek (19 lat) trochę przypadkiem (chciałem się z domu wyrwać) ale o pozostaniu na stale już decyzję podjałem świadomie. A bynajmniej nie ustrój pociagał. Czy tamto to polska specjalność? Tak i nie. Polska ma pewną specyfikę w porównaniu z okolicznymi krajami (Wegry, tereny dawnej Czechosłowacji). W Polsce stosunkowo mniej jest tych poczciwych i grzecznych obywateli niż tam. A nawet ci poczciwy są mniej poczciwi. Więcej jest ludzi mobilnych , z fantazją ale też z energią by te swoje pomysły doprowadzić do skutku. Większa jest też (wbrew powszechnemu mniemaniu) tolerancja tych „poczciwych” do tych z pomysłami. Czasami zwariowanymi. Ale ma to też pewną cenę. Więcej jest również Faflunów i Miglanców. Prawdopodobnie te dwie rzeczy chodzą ze sobą parami. To co mnie zastanawia to to, dlaczego od kilku lat ci ostatni nami rządza.
Gdyby polityków 20 lecia podłaczyć do wykrywacza kłastw i przeprowadzić sondaż co do powodów z jakich zajeli się polityką, mam wrażenie że połowa by się przyznała, że dlatego, że lubi pózno wstawać a druga połowa dlatego, że nie zna się na niczym.
21 sierpnia 2009, o godzinie 00:40
Miner i Mawar,
umiem czytać, u was natomiast kłopoty z liczeniem, nadal.
Z logiką jeszcze większe.
Teraz wywód dla nieuków.
Mawar sam podał ongiś w blogu swój wiek, aktualnie wypada, ze ma 60-61 l.
Zgodnie z logiką:
2009 – 60 = 1949, czyli urodził się w PRL.
Wczoraj napisał, ze od 22 r. życia PRL nie jest jego ojczyzną.
Zgodnie z logiką 1949 +22 = 1971, czyli dla Mawara PRL była ojczyzną do 1971 r.
Potem już ponoć nie, na co Mawar ma IPN-owskie papiery, czyli z dawnej „bezpieki”.
Nazwa państwa polskiego – PRL obowiązywała potocznie do 1989 r. a oficjalnie do uchwalenia nowej konstytucji w 1997 r. – gdy z RP zdjęto przymiotnik Ludowa.
Pytanie – gdzie był Mawar, skoro nie w PRL do 1997 r.
Rzeczpospolita Polska, z przymiotnikiem Ludowa czy bez niego to ta sama Polska. I ciągle ta sama ojczyzna.
Wynika z tego, że Mawar ponad ćwierć wieku, czy jak kto woli prawie 30 lat – wykreślił sobie z życiorysu i pożeglował w niebyt.
Wywalił za burtę całą swoją PRL-owską młodość i wiek dojrzały, jakże piękny dla każdego normalnego mężczyzny, swoje fascynacje, zauroczenia i miłości.
Smutny człowiek.
21 sierpnia 2009, o godzinie 08:16
Zosiu, dziecino:
radziłem, pisz o dupie, to ci wychodzi. A tak to znowu odwalasz ten swój taniec w rytmie walca z akcentami bluesa, czy jak tam ten bełkot brzmiał…
.
Na marginesie tylko dodam, że:
http://static1.money.pl/d.....750444.pdf
.
Więc tu już nie chodzi o Twoje bełkoty wokół wypowiedzi Mawara, której nie rozumiesz i o klasyczne „struganie Zofii”. Tu chodzi o to, że w ramach „walki politycznej” starasz się „dowieść” że nazwa „PRL” obowiązywała oficjalnie” do 97.
.
Co to jest? Gdy masz do wyboru przyznanie się do winy albo pogrążenie w śmieszności, wybierasz to drugie…
21 sierpnia 2009, o godzinie 08:18
E-J: jeżeli chodzi o pomysły na „obserwacje” internetu to rząd w sam raz ponoc właśnie się z tego wycofuje… Wystarczyło jedno medialne tupnięcie, żeby PRemier uznał, że nie warto, jeszcze teraz albo nie tak głośno…
21 sierpnia 2009, o godzinie 08:30
darkside:
brniesz dalej w swoje podziały na dobrych/złych, jesteś już coraz bliżej jasnoanielkowej zdolności oceniania umiejętności gry w golfa przez pryzmat poglądów…
.
Jak pisałem wcześniej, mnie się tak rozmawiać nie chce.
.
Leży mi koło klawiatury film Wima Wendersa: „Koniec przemocy”. Wspaniałe kino (Wenders to klasa sama w sobie, Andie MacDowell, Bill Pullman, Gabriel Byrne – to gwarancja wspaniałego aktorstwa) , doskonała muzyka (Ry Cooder), piękne odwołania do malarstwa (E. Hopper), a i tematyka nieco kręcąca się wokół tego w co wydajesz się wierzyć. Wiary w mozliwość sformalizowania i skanalizowania zła, które jest naturalną częścią świata i człowieka, w mozliwosc kontrolowania go.
Nie podejrzewam, żeby W. Wenders był koliberałem, a taki powinien byc „z jego czarnowidztwem, niezadowoleniem , marudzeniem i narzekaniem”. Bo film raczej jest smutny dla wierzących w taki obrót spraw.
21 sierpnia 2009, o godzinie 08:42
E-J:
Od przykladu Marduffa sie nie odcinam, ale nie wiem czy zanotowales, ze facet juz zostal osadzony przez sad. Ile czasu trwalo by to w Polsce? I byc moze w tym wlasnie, w skutecznosci dzialania a nie czerwonej pieczatce ( wiem cos o tym!) jest pies pogrzebany? Ze wiekszy blad lezy po stronie wykonawczej prawa, niz w samym prawie, co slusznie Lex zauwazyl.
.
Jeżeli Ty chcesz wrzucać do jednego wora pomysł zwiększania regulacji z tezą Lexa (z która ja się w sumie zgadzam) to do czego zmierzasz?
Chcesz zwiększać regulacje? Czy chcesz poprawiać egzekwowanie istniejącego prawa?
Bo ja przypominam, że gdy zaczęliśmy dyskusje to postulowałem bezsensowność dopisywania kolejnych wersji (bardziej szczegółowych) do dekalogu. Przenośnia była może za duża ale ja miałem na myśli to, że jeżeli istnieje już prawo, które nie jest respektowane to pisanie kolejnych bardziej szczegółowych regulacji jest bez sensu bo tylko spowoduje rozrost biurokracji. Nic więcej.
.
Nadal jednak będe się upierał (podobnie jak Lex, jak sądzę), że opisane przypadki (telefony, inwestycje, itp) nie mieszczą się w kategorii „oszustwo”. Można je zmieścić w kategorii „nieeleganckie”, „niedobre”, „niestetyczne”… A ludzi, którzy tego typu działania chcą włożyć w przepisy prawa to ja nie chce… Wyobraź sobie Zofię ustalająca co jest a co nie jest „eleganckie”, „estetyczne” i.t.p. Chciałabyś pić whisky single malt z lodem? Chciałabyś obowiązek podziwiania posladków Putina? Ja jednak wybieram wolnośc…
.
Miner,
to w Polsce mozna zalozyc firme w 10 minut i natychmiast zaczac dzialac legalnie? Naprawde? Bez tych pieczatek?
.
A skąd takie wnioski? Przecież ja nic takiego nie napisałem… Nie wiem co mam powiedzieć…
.
Na marginesie: w Polsce to jest niemozliwe „dla naszego dobra” zapewne :)
21 sierpnia 2009, o godzinie 09:43
Miner,
masz rację, nazwę zmieniono oficjalnie z PRL na PR w 1989 r.
Zapomniałam o tej ustawie.
Ale to nie zmienia faktu, że Mawar usiłuje kawał swego życiorysu postawić w stan niebytu.
Co interesujące ojczyzną była mu Polska doby stalinowskiej, bierutowska, natomiast doby Gomułki, Gierka i Jaruzelskiego – już nie.
Zabrakło papierów w IPN na poprzedni okres?
21 sierpnia 2009, o godzinie 09:45
http://www.dziennik.pl/sw.....ilami.html
.
przepisy wprowadzone właśnie przez Air France są bezlitosne: mężczyźni podróżujący samotnie nie będą mogli siedzieć obok dzieci poniżej 12 roku życia, które znajdują się na pokładzie samolotu bez opiekuna. Regulacje nie przewidują żadnych wyjątków i odstępstw od tej zasady. Przepisy nie dotyczą kobiet.
.
No proszę, czy potrzeba lepszego przykładu na to do czego zmierzają próby regulowania wszystkiego…
21 sierpnia 2009, o godzinie 09:47
Miner,
masz rację, nazwę zmieniono oficjalnie z PRL na PR w 1989 r.
.
Na PR to dopiero PRemier w sam raz chyba zmieni… :)
21 sierpnia 2009, o godzinie 10:10
Miner,
To wcale sie wzajemnie nie gryzie, tylko na pewno ja nie znam realiow polskich. I prawa tez nie. Bo pewnie mowimy o tym samym, tylko spojrzenie mamy z innego kata. Ja byc moze z ciemnego :)
Pamietam nasza pierwsza wizyte w tutejszym biurze Socjalu. Nasz angielski w tamtym okresie byl taki nieco bardziej pisany niz gadany, wydukalismy kobiecie cos tam i podstawilismy pod nos paszporty z wiza stalego pobytu. I ona zalatwila nam WSZYSTKO czego potrzebowalismy. To bylo zadziwiajace uczucie: nic nie musiec tlumaczyc, nic udowadniac, zadnych dodatkowych zaswiadczen nie uzyskiwac. I zadnych pieczatek.
Czy ty wiesz, ze oni wtedy nawet prawa jazdy mieli bez zdjec? To byl taki swistek papieru… Zdjecia wprowadzili dopiero jak im Azjaci zaczeli wszyscy na jedno prawo jazdy jezdzic ;)
Ale wracajac do tematu.
To nie jest tak, ze panstwo pcha sie w zycie obywatela jak to bylo w PRL na ten przyklad. Ale po to ono jest, zeby zapewnic obywatelowi jakies tam poczucie bezpieczenstwa. I robi to. Bo takie miedzy innymi jest zadanie panstwa. Po to tworzy ono prawne regulacje, tak jak tworzy sie przepisy ruchu drogowego na przyklad,
zeby zycie toczylo sie w miare spokojnie dla wszystkich, bo wiadomo, ze w spoleczenstwie sa i ci sprytni i ci durnowaci.
Wiec uwazam, ze te regulacje jednak powinny byc, bo sa potrzebne.
Choc moge zrozumiec twoja naturalna niechec do mieszania sie panstwa w kazda dziedzine zycia.
’
A skąd takie wnioski? Przecież ja nic takiego nie napisałem… Nie wiem co mam powiedzieć…
Znaczy wnioski falszywe wysnulam. Ale za to cie zatkalo, co tez jest jakims osiagnieciem :)
’
Whisky mi smierdzi nikt mnie na to nie namowi, nawet Zofia. A coz dopiero o nakazach mowic!
21 sierpnia 2009, o godzinie 10:45
A prawda – jak zwykle – leży po środku.
Doskonalenie prawa powinno iść w parze z zwiększeniem skuteczności jego egzekwowania. Cóż z tego, że „w prawie” zapiszemy i opiszemy wszystko – w najdrobniejszych nawet szczegółach jeżeli nikt tego prawa nie będzie egzekwował i przestrzegał (pisząc „nikt” mam na mysli zarówno organy państwa, urzędy i urzedników jak i obywateli, którzy często z obchodzenia prawa i jego łamania uczynili cnotę i powód do satysfakcji jeśli nawet nie dumy) ?
Jak bez egzekwowania/stosowania prawa sprawdzić czy jest ono dobre czy złe, wystarczające i czy nie ?
Ostatnie pytanie wydaje mi się być retorycznym.
21 sierpnia 2009, o godzinie 12:53
„Po środku” to pisze się razem – pośrodku – panie Lex.
Wstyd mi, ale się zdarzyło….
21 sierpnia 2009, o godzinie 13:33
Co ja takiego kiedyś napisałam o Hitlerze i grze w golfa, nie mam pojęcia.
Nie znałam człowieka. Zresztą – nie za to go cenimy…