Jestem z Układu


Po pierwszej turze na Ukrainie.

LICZNIK  PREZYDENCKI
Do końca kadencji “Prezydenta Swojego Brata”
zostało już tylko 288 dni.

Polityka zagraniczna nie jest dziedziną, którą śledzę pilnie na codzień i komentuję, ale napiszę kilka uwag na marginesie wyniku pierwszej tury wyborów prezydenckich na Ukrainie. One pokazały, że Ukraina, jak była tak i jest podzielona politycznie na zachodnią i wschodnią. Obie muszą z sobą żyć i znaleźć wspólny mianownik, by to życie było możliwe. To jest sprawa Ukraińców. Ale podział na Ukrainę, ciążącą ku zachodowi i na tę, której bliższe są ściślejsze związki z Rosją powinien być też brany pod uwagę w naszej polityce w stosunku do tego kraju. Nie ulega wątpliwości, że w naszym interesie jest istnienie Ukrainy niepodległej. Z tego stwierdzenia moga wynikać różne wnioski co do sposobu postępowania wobec naszego bezpośredniego wschodniego sąsiada. Dotychczasowe podejście, szczególnie to z czasów rządu PiS, a także prezydenta dostrzega wyłącznie prozachodnie siły na Ukrainie, w nich jedynie widzi partnera, a za główny cel polityki stawia oddalanie Ukrainy od Rosji i przeciąganie jej na Zachód. Rozumiem intencje tej polityki, nawet gotów jestem je uznać za dobre, tyle, że w polityce dobrymi intencjami jest wybrukowane piekło. I dzisiaj w obliczu zwycięstwa Janukowycza i druzgocącej klęski Juszczenki, skutki takiego pojścia są mizerne.

Ono miałoby szansę pod dwoma jednocześnie warunkami – gdyby obóz pomarańczowych nie żarł się z sobą przez ostatnie lata i gdyby dla Unii Europejskiej oraz dla NATO przyciagnięcie Ukrainy do siebie było ważniejsze od dobrych stosunków z Rosją, a jak wiadomo jedno psuje drugie. Ale nie jest ważniejsze, bo dla Stanów Zjednoczonych i dla głównych krajów Unii nie ma dziś konfliktu Wschód – Zachód i wobec tego Rosja nie jest dłużej wrogiem, lecz partnerem. Ważnym, choć przewrażliwionym, sfrustrowanym, bo po największej klęsce narodowej od wieków. W Rosji, z rozpaczy za utraconym supermocarstwem nie przyjmuje się do wiadomości, że Zachód już na nich nie czycha. Oni nadal myślą w kategoriach supermocarstwowej równowagi sił i strachu, choć sił już nie mają, a strach próbują podtrzymywać grożnymi minami i stroszeniem piór. I paradoksalnie także część polityków z dawnych bratnich krajów, w tym i polskich, również swoje podejście do Rosji i jej dawnych prowincji kształtuje pod wpływem owego schematu. Jego żywotność w społeczeństwach byłych satelitów Moskwy jest zrozumiała. Dla nas Rosja, choć już nie totalitarna, ale i nie w pełni demokratyczna, jest ciągle zagrożeniem. Warto sobie jednak uświadomić, że nie wciśniemy całemu Zachodowi naszej antyrosyjskiej alergii, choćby nawet była uzasadniona, co dziś nie jest już tak pewne jak dawniej.Wyrazem tego, jest beznadziejna próba namawiania Ameryki i Unii, by uwierzyli, że rywalizacja z Rosją i jej powstrzymywanie jest nadal najważniejszą cechą globalnej polityki, co w szczególnym przypadku Ukrainy, czy Gruzji, wyraża się postulatami, żeby najszybciej wzięto pod natowskie i unijne skrzydła te kraje bo inaczej wpadną w łapy głównego wroga.

Nie twierdzę, że z takich perswazji trzeba zrezygnować, ale na pewno nie one i nie ciągnięcie za uszy Ukrainy na zachód, czy bronienie jej niepodległości bardziej od nich samych, powinno być głównym celem naszej polityki. Za takie próby myśmy już cenę zapłacili. Jest prawdopodobne, że jednym z argumentów za budową gazociągu przez Bałtyk była nasza nadgorliwość w obronie interesów Ukrainy przy rozmowach o tak zwanej „pieremyczce”, odcinku gazociągu omijającego Ukrainę. Broniliśmy ich tak, że w końcu zirytowało to samych Ukraińców.
Uważam, że najważniejsze powinno być dla nas aby Ukraina była nam przyjazna, a nie to, żeby była wroga Rosji. Powinniśmy mieć dobre stosunki z wszystkimi głównymi siłami w tamtym kraju, z tymi, którym bliższa jest Unia i z tymi, którym bliższa Rosja. Nie mam nic przeciwko temu, by Ukraina znalazła się w Unii, czy w NATO, choć wcale nie jestem pewien, że wiązałyby się z tym tylko dobre dla nas skutki, a w końcu w polityce zagranicznej na pierwszym planie trzeba mieć nie cudze dobro, lecz własne. Ale niech decyzja o tym zapadnie na samej Ukrainie bez stronniczej, a czasami i natrętnej asysty z zewnątrz. Będzie to też z korzyścią dla naszych stosunków z Rosją, które nie są wcale mniej ważne od stosunków z Ukrainą, a także z korzyścią dla naszej wiarygodności i skuteczności w Unii, bo nic nie odbiera jej bardziej niż robienie z siebie gęsi kapitolińskiej gdy Gallów nie widać.

574 komentarze to “Po pierwszej turze na Ukrainie.”

  1. Torlin napisał(a):

    To są Wasze PiSowskie poglądy i macie oczywiście do nich prawo. Tylko ciągle nie zapominajcie o prawdzie, bo Wam ta totalna opozycja i negacja zasłania obiektywizm. Nie odpowiecie mi oczywiście na żadne z pytań, tak jak to jest tutaj ciągle.
    Pytanie pierwsze i zasadnicze – czy stocznie były państwowe, czy prywatne? Jeżeli odpowiedzi na to pytanie będziecie usiłowali uniknąć, to jak Was mam traktować poważnie?
    Pytanie drugie, co zrobilibyście na miejscu rządu, jak widzicie, że wielka własność prywatna idzie na dno, a razem z nią tysiące pracowników? Co byście zrobili na miejscu rządu, gdyby okazało się, że nie ma żadnych chętnych na kupno nawet za przysłowiową złotówkę?
    Pytanie trzecie do Was jako poważnych PiSowców – co zrobilibyście na miejscu rządu, gdyby się okazało, że jest jeden kontrahent z Kataru, rząd go właściwie nie zna, ale jego pozycję jako biznesmena poważnego gwarantuje człowiek, który lata razem z Prezydentem Polski do Gruzji prezydenckim samolotem?
    Spróbujcie na poważnie odpowiedzieć na te trzy pytania.

  2. Indoor napisał(a):

    Daj se spokój Torlnie! Jesli coś udowodniłes, to to, iż patrzenie na świat w punktu widzenia „konfliktu” PO-PiS prwadzi na manowce. Ja nie jestem (jakbyś nie wiedział to Ci „po raz czterdzieści ósmy” przypominam) żadnym „PiS”owcem jak też nie jest „za Legią” i kilka jeszcze kryteriów myślenia przedpolitycznego mogę Ci wymienić który nie jestem. Ja uważam, że cała klasa polityczna jest do natychmiastowej wymiany zanim nie będzie za późno. Dla mnie PO i PiS w niczym się nie róznia. Reprezentują nieco inne grupy interesów, ale starują o względy tego samego Głównego Sponsora.

  3. Indoor napisał(a):

    Chociaż co do tego Głównego Sponsora to wczoraj przeczytałem ciekawą myśl jakoby rezygnację Tusk’a z kandydowania o prezydenturę należałoby traktować jako efekt gry Merkel-Obama. Może, chociaż może być też tak, że Główny Sponsor widząc słabość kandydatury PiS zrobił krok do przodu i wylansuje Radka Sikorskiego. Nie pyta się tylko kto to jest Główny Sponsor, bo nie mam zielonego pojęcia.

  4. Indoor napisał(a):

    „nie pytaj się” miało być.

  5. Torlin napisał(a):

    A mnie się wydaje, że jest to efekt gry Krzysztofa Kononowicza z „Che” Guevarą.

  6. Indoor napisał(a):

    Torlin! Nie bądź niepowazny! Przecie.ż ani Kononowicz ani Guevara nie mają żądnej kasy! Co to za Sponsor bez kasy!

  7. dark side napisał(a):

    „Że pieniacz, awanturnik, sknerus, smutas….”
    Bekasie,
    Zaskoczyłeś mnie….gdzieś ty wyczytał takie podsumowanie Twojej osoby? Opowiadanie było tobie dedykowane, co NIE oznacza, że opisuję w nim Ciebie. To chyba jasne. Twoje opowiadania stały się dla mnie czymś w rodzaju inspiracji- stąd ta dedykacja należna muzie. Nie znam cię na tyle, by móc napisać, żeś ty sknerus i pieniacz. Smutas chyba nie:) Znacznie bliżej znam za to kilku innych narodowych konserwatystów, którzy są tacy a nie inni i nic na to nie poradzę. Lubię ich takimi jacy są. Nie przypuszczałam, że aż tak bardzo będziesz się identyfikował z fikcyjnym bohaterem mojej ramotki.
    Co do meritum sprawy- to nie za bardzo wiem o którym z podrzuconych przez ciebie tematów miałabym dyskutować. Nie jestem glacjologiem, z krajowej służby zdrowia nie korzystam, na hodowli buraka cukrowego się nie znam. Z Twoich komentarzy wynika jednak jednoznacznie, że gdybyśmy mieli monarchię i wolny rynek (swoją drogą: jak zamierzacie pogodzić jedno z drugim?), zamiast być złodziejską, socjalistyczną demokracją i należeć do złodziejskiej Unii, to problem buraka i służby zdrowia przestałby istnieć. Choć z lodowcami zapewne nie poszłoby tak łatwo :)
    W idealnym świecie Król wydałby nakaz uprawiania buraków i bylibyśmy buraczaną potęgą, a służba zdrowia byłaby płatna i nikt nie ośmieliłby się mieć zastrzeżeń. Biedota, której nie stać leczyła by się dzięki wielkoduszności i miłosierdziu lekarzy pracujących za darmo, a nie od dziś wiadomo, że darowanemu koniowi nie zagląda się w zęby. Widzę też szerokie pole do popisu dla Wielkich Orkiestr Świątecznej Pomocy.
    Chyba, że król kolejnym słusznym dekretem zabroniłby ich działalności z powodów ideologicznych.
    Tak więc pole do dyskusji jest znikome.
    Nie twierdzę, że demokracja to system idealny i bezbłędny. Przeciwnie- jest powolna w działaniu i obfituje w paradoksy i niedociągnięcia. Dobrze się dzieje, że ktoś je wyłapuje, bo jest to system zdolny do samo naprawy i samoregulacji. Jednak te niedociągnięcia i błędy nie są według mnie wystarczającym powodem do tego, by całkowicie zrezygnować z demokracji. Na rzecz monarchii na przykład.
    Co zaś do Unii to tu, mimo wszystkich minusów, przekonują mnie ostatecznie wskaźniki makroekonomiczne.
    Na przykład produkt krajowy brutto (nominalny) według danych Międzynarodowego Funduszu Walutowego (IMF) z 2008 r
    http://en.wikipedia.org/w.....of_USD.jpg
    Niestety nie mam podobnych danych per capita (na osobę) dla całej Unii.
    Te dane, które uwzględniają UE jako całość pokazują jak silna jest unijna gospodarka. Poszczególne unijne państwa radzą sobie dobrze w rankingach (na 9 najsilniejszych 5 należy do Unii), ale jako całość jesteśmy bezkonkurencyjni. Silniejsi i dynamiczniej rozwijający się niż USA, pomimo mniejszego terytorium, 5-cio krotnie silniejsi niż Chiny mimo znacznie mniejszej liczby ludności, 10 razy silniejsi niż Federacja Rosyjska. To są atuty, które mamy.To pozwala nam z powodzeniem konkurować na wszystkich rynkach i liczyć się jako partner. Jako mały ,zamknięty kraj -21 pod względem PKB i w okolicach piątej dziesiątki pod względem PKB per capita nie mielibyśmy takich możliwości. Realnie patrząc bylibyśmy pewnie gdzieś w okolicach Białorusi. Mrzonek o monarchii i izolacji gospodarczej nie traktuję poważnie, podobnie jak większość społeczeństwa, które obdarza UPR stosownym do tego zaufania poparciem.
    Swoją drogą czy zauważyłeś jak bliscy jesteście w swoich przekonaniach dynastycznym dyktaturom komunistycznym?

  8. jasnaanielka napisał(a):

    #

    Nelu!
    W swojej historii nie widziałem innego taryfikatora dla mężczyzn i innego dla kobiet.
    #
    Torlin!
    Bo to nie jest prawo pisane, tylko zwyczajowe i bardzo skrupulatnie przestrzegane, przynajmniej wtedy, kiedy ja pracowałam, budując potęgę PRL. Z tego co czytam, to ono nadal spokojnie funkcjonuje na tej samej zasadzie kalodontu, ale nie ma takiego przepisu w Dzienniku Ustaw, ani w Monitorze Polskim. Taka świecka tradycja :)

  9. dark side napisał(a):

    Pawle Luboński,
    W GO zawsze możesz zagrać on line na kurniku.
    http://www.kurnik.pl/go/

  10. jasnaanielka napisał(a):

    Indoor – 17:31

    „Ja uważam, że cała klasa polityczna jest do natychmiastowej wymiany zanim nie będzie za późno.”
    #
    To ja się zapytam; kto wg ciebie ma zastąpić obecną całą klasę polityczną i to w dodatku natychmiast???

  11. Orteq napisał(a):

    Wiem teraz z cała pewnością, że Indoor jest cool. Tylko taki wniosek można wysnuć przeczytawszy dekonstrukcyjną analizę syntetyczną na Bardzo Przyjaznym Blogchlapie. Jak ponizej. Wklejam to tylko dla Indora bo on mówił ze z piedestału słabo widzi Przyjaznych Tetrykow.
    :
    „Dekonstrukcja bełkotu

    kuczyn.com/2010/01/18/po-pierwszej-turze-na-ukrainie/#comment-89750

    1.Ciekawy jest ten Wielki Plan Naprawy Wszystkiego. Póki, co zresztą słyszę, że oznajmili, jaki jest cel, nie słyszałem o środkach.

    Środki tworzy reguluje procedura parlamentarna i procedury władzy wykonawczej. Każdy obywatel i rezydent, który nie jest analfabetą może się z tymi procedurami zapoznać. Analfabeta może skorzystać z pomocy żony lub innych piśmiennych członków rodziny.

    2.Może należałoby zapytać obywateli (o rezydentach chwilowo zapomnijmy) czy sobie życzą, by duet Tusk-Rostowski cokolwiek naprawiał? A może ICH wpierw zapytać czy cokolwiek w życiu już naprawili zanim im Naród powierzy sprawę WIlkiej Naprawy? Albo ich żony?

    Zostali zapytani w ostatnich wyborach i będą pytani w kolejnych. Żony także.

    3.Może być to kran, zepsuty zlew, cokolwiek.

    Kran i zlew obywatel i rezydent reperuje we własnym zakresie. W pewnych okolicznościach może skorzystać z opieki socjalnej.

    4.A może sobie zażycza, żeby Czarny Koń im coś ponaprawiał?

    Uparte prostackie chamstwo wobec innego uczestnika blogu.

    5.Jak demokracja to demokracja.

    Jak wyżej. ”
    :
    Zgadza sie. Uparte prostackie chamstwo wobec innego uczestnika blogu. Sam to wiedział i to zanim napisał!

  12. Zofia napisał(a):

    No, no – poważna dysputa o naprawie Rzeczpospolitej, prozą, reportersko oraz od serca – a ja profanuję takie chwile malowaniem schowka na domowe rupiecie.
    Ale malowanie mi bardzo się podoba, więc wracam do pędzla, wałeczka i farbek.
    A potem napisze kilka słów jak PiS w Europarlamencie walczy jak lew razem z SD o dobre imię Polski i oburza się na „Zielonych”, ze palcem wytykają polskich rybaków-kłusowników.
    „Zieloni” wredoty jedne, puściły na otwartym pokazie w europarlamencie filmik o ochronie zasobów dorsza w Bałtyku, w tym o tych polskich rybakach-kłusownikach i draka jak się patrzy.
    Sprawa kłusownictwa jest bezdyskusyjna – Polacy kłusują i to nie od dzisiaj i nie od dzisiaj kraje skandynawskie walczą z tym polskim procederem na Bałtyku, UE – także.

  13. Paweł Luboński napisał(a):

    JasnaAnielka: „To ja się zapytam; kto wg ciebie ma zastąpić obecną całą klasę polityczną i to w dodatku natychmiast?”
    .
    Proponuję drogą losowania. Niech komputer wybierze losowo kilka setek numerów NIP lub PESEL i ich właścicieli mianuje się klasą polityczną. Wynik nie może być zły. Przecież w Polsce każdy wie, co trzeba zrobić, żeby było dobrze. Z wyjątkiem tych pacanów, co siedzą w rządzie i sejmie.

  14. Paweł Luboński napisał(a):

    A propos „każdy wie”, przypomniał mi się dowcip. Kiedy sytuacja jest naprawdę poważna? Kiedy taksówkarz mówi, że nie wie, co by zrobił na miejscu prezydenta USA.

  15. Bekas napisał(a):

    Przerwa łikendowa
    Ale…
    ajl be bek(as)!

  16. Indoor napisał(a):

    Co do zastąpienia pozostała tylko młodzież. Trzeba załozyć partię , do którego można nalezeć tylko mając do 25 lat, antylustrację, co by polegało na tym, że członek tej monopartii musi napisać oświadczenie, że ani on ani nikt z jego krewnych nigdy nie walczył o wolną i niepodległą Polskę a tym bardziej o żądną demokrację. To samo (antylustracja) powinno dotyczyć administrację państwową i samorządową.

  17. Indoor napisał(a):

    Pawel! Co do losowania to według mnie nie jest głupi pomysł. Gorzej niż jest trafić raczej nie powinniśmy. Póki co trwa eliminacja negatywna. Tusk nie chce. Cimoszewicz powiedział, że nie chce. Może Sobieszak?

  18. Mawar napisał(a):

    Paweł Luboński
    .
    „Otóż uważam, że środowiska SPECYFICZNIE prawicowe nie są głupsze, tylko zwyczajnie są słabsze i coraz słabsze. Po prostu na całym świecie (z wyjątkiem może krajów islamskich), a już na pewno w Europie, ten styl myślenia jest od dawna w odwrocie i nie widać oznak, by trend ten miał się odwrócić”.
    .
    Lewica to bardzo szerokie pojęcie: Kautsky, Lenin, Castro, Pol-Pot, Stalin, Mao, Chaves, Chomsky, Žižek, etc. Nie wiem, czy da się obronić tezę o wszechpotędze lewicy jako takiej? Większość rozwiązań lewicowych okazała się w praktyce błędna, choć w teorii wiele z nich nadal funkcjonuje w najlepsze. Ale rzadziej w gospodarce, mimo że nadal mamy kolejne eksperymenty – jak w Wenezueli. W gospodarce nie da się teoretyzować i kuglować, bo ekonomia to nauka empiryczna, więc większość lewicy przyjmuje po cichu rozwiązania prawicowe, twierdząc oczywiście obłudnie, że one nie są prawicowe tylko rynkowe. Porzuciwszy robotników lewica nerwowo poszukuje coraz to nowych „grup uciskanych”, nad którymi można by objąć patronat by ich docześnie zbawiać. Ponieważ to „zbawienie” może być rzecz jasna jedynie pozorne to i lewica ogranicza się do haseł i propagandy, a tam gdzie ma okazję realnie porządzić natychmiast zaczynają się problemy, dramaty lub nawet zbrodnie.
    .
    „Tak już jest, że człowiek o szerokiej wiedzy, który zna różne kraje, różne religie i różne kultury, częściej skłania się ku poglądom liberalnym …”
    .
    Czy nie nazbyt płynnie przeszedłeś od lewicy do liberalizmu. Zdecyduj się o czym piszesz i jak definiujesz liberalizm. Milton Friedman czy Izaak Berlin? Przy takim pojęciowym grochu z kapustą to doprawdy trudno rozmawiać.
    .
    „… i łatwiej mu zdobyć się na tolerancję i szacunek dla odmienności …również odmienności ideologicznej i światopoglądowej – niż mieszkańcowi zaścianka”.
    .
    Zawsze mnie śmieszył napuszony taki język w ustach teoretyków, którzy gdyby mieli zamieszkać po sąsiedzku z Cyganem, to by chyba zawału dostali. Ja już bym wolał byście zajęli się realnymi problemami robotników lubpracowników supermarketów. Ale lewica ma z nimi z nimi kontakt glównie przy zakupie dóbr luksusowych (czasem spotykam przy takiej partyjnej robocie Izabelę Jarugę-Nowacką).
    .
    „… na przykład USA dwa najważniejsze opiniotwórcze dzienniki, “New York Times” i “Washington Post”, to organy gabinetowej, kawiorowej lewicy. A o konserwatywnych, a więc podwórzowych i jedzących kaszę gryczaną “New York Post” i “Washington Times” mało kto słyszał”.
    .
    To nie jest prasa opiniotwórcza w ogóle tylko lewicowa prasa opiniotwórcza. Należy to rozróżnić. Istnieje także opiniotwórcza prasa konserwatywna, ale nikt nie może jej nazwać opiniotwórczą w ogóle. Odkąd lewica porzuciła robotników i zaczęła koncentrować się na „nadbudowie”, propagandzie, marszach tolerancji, klimacie etc. nie ma prasy neutralnej światopoglądowo, są tylko poszczególne obozy.
    .
    „Znowu nasuwa się pytanie: dlaczego? Niestety, stwierdzam, że powtarzasz komunały, za pomocą których polska (tzw.) prawica tłumaczy sobie swoją słabość intelektualną, żeby nie wpaść w depresję”.
    .
    A przecież łaskawie napisałeś na wstępie, że środowiska „prawicowe nie są głupsze”, a teraz piszesz, że niedomagają intelektualnie, co je prowadzi do depresji. :) Pozwolisz więc, że też nazwę ciebie tzw. lewicą, zwłaszcza że masz kłopoty z samookreśleniem, czy jesteś liberałem czy lewicowcem? Nie wiem, czy to efekt słabości intelektualnej, czy niezdecydowania?

  19. Mawar napisał(a):

    Paweł Luboński
    Mawar: “Moja koszmarna prognoza noworoczna zaczyna się sprawdzać. Teraz L. Kaczyński wygrywa dość łatwo (…)”.
    „Póki życia, póty nadziei, co? Choć emotikon na końcu sugeruje, że to tylko dowcip z gatunku pure nonsensu…”.
    .
    Emotikon może sygnalizować różne rzeczy. W 1984 lub 85 roku powiedziałem znajomym (nawet pamiętam, że było to w kawiarni „Szwajcarska” w Warszawie), że Rosja powinna przejść na kapitalizm i odpuścić sobie cały ten blok wschodni. Powód ma oczywisty, interes Rosji jest ważniejszy niż komunizm. Znajomi odrzekli, że to zwykły nonsens i przeszli do pasjonującej dyskusji o problemach strategicznych: co w najbliższym czasie zrobi lub nie zrobi podziemna RKW z uwzględnieniem siedzącego głęboko w piwnicy Zbyszka Bujaka. Tak więc Pawle …. oj nie traćwa nadziei. :)

  20. Stan napisał(a):

    Torlinie,

    Byłbym nieuczciwy gdybym nie oddał Ci honoru i nie uznał, że Twoje racje są racjonalne.
    Sęk w tym, że przy podejmowaniu decyzji o charakterze politycznym racje, które przeważają za podjęciem decyzji jest sporo. Ponieważ nie wszyskie racje można dogłębnie sprawdzić, więc bywa, że w chwili podejmowania decyzji racje które wydawały się racjonalne po pewnym czasie okazują się błędne lub zbyt pochopnie się na nich oparto (np. z braku wiedzy w czym celuje Tusk). Kiedyś z dreszczykiem emocji pisał o tym Gospodarz w odpowiedzi na wątpliwośći zgłaszane przez głosa.
    Więc, uwzględniając Twoje argumenty w sprawie przyczyn wycofania się Tuska z biegu po prezydenturę, swoje racje traktuję jako jedne z ważnych przy podjęciu decyzji o rejteradzie Tuska. Warto jeszcze, choćby przez chwilę, zastanowić się czy panowie JK i LK mają w zanadrzu racje, które mogą się wydać nie do odrzucenia.
    Dla mnie najbardziej zabawowa wydaje się argumentacja Premiera-Skały o podjęciu fundamentalnych reform własnie w okresie w zbiegu dwóch kampanii wyborczych i, trzeciej stukającej do sztabów wyborczych.
    Skłonny jestem przyjąc do wiadomości, że Premier spieszył się na swój zaplanowany miecz, w którym zawsze odgrywa znaczącą rolę, więc nie miał głowy na przygotowanie logicznego uzasadnienia reform, które wydają się być szumem medialnym, bo wokół Platformy zaczął unosić się niezdrowy zapaszek (m.in. stąd się wzieła moja argumentacja), więc trzeba go czymś przykryć.

    I jeszcze coś osobistego.
    W roku 1970 po usłyszeniu komunikatu radiowego (chyba 17 grudnia) poderwałem się zza biurka i ruszyłem na przystanek SKM Stocznia (pracowałem w pobliżu) żeby odebrać żonę z pracy, bo zaczęto strzelać przed Komitetem Wojewódzkim PZPR do ludzi.
    Na przystanku, na którym przez wiele miesięcy wcześniej wysiadałem do pracy w Stoczni (pracowałem jako pomocnik montera w firmie instalującej urządzenia klimatyzacyjne na statkach) była blokada, więc pieszo pofatygowałem się na Politechnikę, gdzie po peronie spacerował młodzieniec w masce przeciwgazawej. Przy wyjściu z Dworca Głownego zobaczyłen wóz pancerny (chyba skot) w którego ktoś rzucił palącą się nasączoną szmatę. Miałem trochę szczęścia, bo szmata przeleciała tuż obok mojej twarzy, ale pamiątki żadnej po tym wydarzeniu nie mam (szkoda bo byłbym kombatantem).
    Na Gdańską Starówkę, gdzie pracowała żona poszedłem uilicą Rajską. O swoich szokujących wrażeniach związanych z rabunkiem sklepów już kiedyś na tym blogu pisałem. Po wielu latach z wywiadu red. Paradowskiej dowiedziałem się jakoby Donald Tusk miał już wtedy znaczący wplyw na na wydarzenia, których się nie zapomina (chodził w krótkich spodenkach). Ta skłonnośc do jedynie prawdziwej oceny historycznej widać się w nim utrwaliła.
    W grudniu ’70 pewien znany dygnitarz polityczny stwierdził, że stocznie są nierentowne i trzeba je zaorać. Wiele lat póżniej inny dygnitarz także uznał małą przydatność ekonomiczną (tym razem Stoczni Gdańskiej i chciał jej upadlośći, co wywołało prawdziwe wzburzenie społeczne). Jednak kiedy dyletanci dorwali się do władzy uznali, że można cały przemysł stoczniowy zlikwidować i była to „racjonalna” decyzja. Jakoś nikt z neoliberałów nie wpadł na pomysł żeby zrekstukturyzować te olbrzymie zaklady pracy, jak to robi się na zachodzie, na ktory ci analfabeci gospodarczy się powolują.
    Walczę z sobą żeby nie powiedzieć czegoś wulgarnego pod adresem nowych władców, ktorzy zaczynają się rozmywać już we mgle, pozostawiając kraj wyjałowiony technologicznie.
    Właśnie ostatnio wracałem z Uniwersytetu Medycznego, gdzie jestem coraz częściej gościem, i widziałem jak kadłuby dwóch dużych statków lśniły w słońcu na dokach w Stoczni, którą Ukraińcy uznali za rentowną. Francuzi spłacili niefortunną pomoc państwową wielkich zakladów aby uratować je przed pomyslem biurokratów unijnych, dla których dobrym rozwiązaniem jest ostre cięcie – likwidacja.
    Ciekaw jestem, czy Zosia zrejestrowała np. w Niemczech jakąś likwidację stoczni, czy też uzyskiwały one jakieś kolo ratunkowe jak stocznie w Rostoku?
    Wydaje się, że jest już najwyższy czas na wymianę generacyjną tych chachmęciarzy gospodarczych, dopóki nie jest za późno.

  21. Mawar napisał(a):

    Zofia
    .
    „Jak przeanalizujesz niektóre poglądy polityczne prezesa PiS – to wypisz wymaluj Szygalew”. Chyba Mawar, za dużo Twojej imaginacji z tymi “Biesami”. Widzę, ze jesteś nimi zafascynowany, i chyba wiem dlaczego…. Taki mały Szygalew się kłania, co?

    Co jak co, ale była komunistka projektująca 20 lat później na innych swoje kompleksy to ciekawostka dla psychologów. To oczywisty nonsens co piszesz, Szygalew (postać w powieści jednak marginalna) może być prefiguracją fantasty i despoty. Najważniejszy w „Biesach” jest młody Wierchowieński, rewolucjonista. To jest ten główny Bies od którego to się zaczęło. Na początku prawie że sympatyczny, na końcu demoniczny. Przy nim Stawrogin to zwykłe Biesiątko.

  22. Zofia napisał(a):

    Mawar,
    ze mnie taka komunistka, czy nawet była komunistka, jak z koziej d..y trąba.
    Od komuny i bolszewii to Ty jesteś tutaj specjalistą, prymat masz niepodzielny.
    Poza tym najpierw poczytaj sobie jakie to idee głosi Szygalew, a potem ew. porównuj do młodego Wierchowieńskiego, który wprawdzie cynik, ale głupi.
    Kudy mu do prototypa ruskiego rewolucjonisty z XIX w.
    Sympatie i wpływy w kręgach rewolucyjnych to chyba, wg tego co napisał Dostojewski – ma Stawrogin, ziemianin, b. oficer, zdegradowany, taki trochę Bakunin.

  23. Paweł Luboński napisał(a):

    Mawar:
    .
    „Lewica to bardzo szerokie pojęcie: Kautsky, Lenin, Castro, Pol-Pot, Stalin, Mao, Chaves, Chomsky, Žižek, etc. Nie wiem, czy da się obronić tezę o wszechpotędze lewicy jako takiej?”
    .
    Ależ ja nie bronię takiej tezy. Ponieważ w ogóle nie dzielę świata na dobrą lewicę i złą prawicę ani odwrotnie. Mogłeś więc sobie darować rozważania o wadach lewicy – ani mnie to ziębi, ani grzeje, a w kwestiach ekonomicznych lewicowych poglądów z całą pewnością nie mam.
    .
    „Czy nie nazbyt płynnie przeszedłeś od lewicy do liberalizmu. Zdecyduj się o czym piszesz i jak definiujesz liberalizm. Milton Friedman czy Izaak Berlin? Przy takim pojęciowym grochu z kapustą to doprawdy trudno rozmawiać.”
    .
    Masz rację. To takie przyzwyczajenie powstałe przy obcowaniu z polską tzw. prawicą, dla której lewicowcem albo wręcz lewakiem jest każdy, kto czyta Gazetę Wyborczą, nie głosuje na PiS, jest przeciw lustracji i nie ma nic przeciwko paradom gejów. Jeśli ty to widzisz inaczej, to przepraszam.
    I precyzuję. Ten człowiek znający świat, o którym pisałem, skłania się oczywiście nie ku poglądom stricte lewicowym, tylko liberalnym, w opozycji do konserwatywno-prawicowych.
    .
    Zawsze mnie śmieszył napuszony taki język w ustach teoretyków, którzy gdyby mieli zamieszkać po sąsiedzku z Cyganem, to by chyba zawału dostali. Ja już bym wolał byście zajęli się realnymi problemami robotników lub pracowników supermarketów. Ale lewica ma z nimi z nimi kontakt glównie przy zakupie dóbr luksusowych.”
    .
    Masz kogoś konkretnego na myśli? Bo ja bym zawału nie dostał.
    Po drugie, co to znaczy „byście zajęli się”? Jacy my? Nie sprawuję i nigdy nie sprawowałem żadnej władzy większej niż prezesura w kanapowym stowarzyszeniu. Nie jestem członkiem żadnej partii ani nawet jej oddanym zwolennikiem (kiedyś byłem zwolennikiem – Unii Wolności). Więc do kogo ta mowa? Na jakiej podstawie przypisujesz mnie do lewicy?
    .
    A przecież łaskawie napisałeś na wstępie, że środowiska “prawicowe nie są głupsze”, a teraz piszesz, że niedomagają intelektualnie, co je prowadzi do depresji.”
    .
    Nie zrozumiałeś. Pewnie wyraziłem się za mało precyzyjnie. Przez słabość intelektualną prawicy rozumiem fakt, że jednoznacznie prawicowe poglądy (czyli, powiedzmy, takie jak twoje) deklaruje w Polsce stosunkowo nieliczna grupa wybitnych postaci życia umysłowego. Nie ja to wymyśliłem. Już sporo lat temu czytałem tekst jak najbardziej prawicowego publicysty (niestety, nie pamiętam kogo, zdaje się, że było to we Frondzie), który sam na tę słabość wskazywał, tłumacząc ją między innymi tym, że za czasów stalinowskich prawicowe elity uległy zagładzie, przez co została zerwana ciągłość pokoleniowa.
    Nie twierdzę natomiast, powtarzam dobitnie, że przeciętny człowiek o poglądach prawicowych jest głupszy od przeciętnego lewicowca czy liberała. Twierdzę tylko, że prawicowcy są mniejszością w grupie osób dobrze wykształconych i obytych w świecie.

  24. Zofia napisał(a):

    Dark
    Ja nie rozpatrywałam wywodu prof. Staniszkis w kontekście przyczyna i skutek ale przesłanka i teza.
    Ponieważ jej wypowiedz nie jest zbyt długa, przedstawiam poniżej analizę tego wywiadu w oparciu o wypowiedzi pani profesor.
    *
    Mamy zdarzenie, fakt, który zaistniał – premier Tusk ogłosił, że nie będzie kandydował na prezydenta Polski. W dyskusji, jest o przesłanką prawdziwą. Premier też podał przyczyny swej decyzji.
    Moja przesłanka
    premier nie należy do tej części polskiego społeczeństwa, które jest wg socjologów – schizoidalne.
    Czyli cechuje go zgodność w tym, co myśli, mówi i czyni.
    Zgodnie z moją przesłanką teza brzmi:
    – przyczyna takiej decyzje jest taka, jaką podał do publicznej wiadomości: prowadzenie dalszej pracy rządu, bo jest określony program działań, które ze swoim gabinetem chce wykonać, i jednocześnie przewodniczyć Platformie Obywatelskiej.
    Nie oceniam natomiast tych zamierzeń. Bo to już jest zupełnie inna historia.
    *
    Prof. Staniszkis ma odmienne zdanie.
    Przesłanki prof. Staniszkis:
    1. Wprawdzie nie wyartykułowana, ale widoczna – premier Tusk, co innego myśli a co innego mówi, i jeszcze, co innego robi. Zgodnie z opinią socjologów – trzeba by go zaliczyć do grona schizoidalnych Polaków.
    2. Przyczyny dymisji:
    – niewiarygodne, (zaskakuje „miałkość uzasadnień dla tej decyzji”), („premier przedstawił tylko zarys minimalnych działań stabilizujących. Taki program potrafiłby przeprowadzić każdy, kto po ewentualnym wyborze Tuska na prezydenta, kierowałby rządem Platformy, więc dość trudno uwierzyć w podane przez premiera motywy.”).
    – nieznane (”rodzi pytanie o faktyczne przesłanki podjętej decyzji”)
    – miałkie i nieuzasadnione („Misja rządu mającego wdrożyć plan finansowy, wcale tego nie tłumaczy, bo przedstawiony plan jest mizerny”).
    Tezy prof. Staniszkis:
    1. Decyzja Tuska „zasadniczo zwiększa szanse na reelekcję Lecha Kaczyńskiego”.
    2. Premier Tusk kłamie i są inne przyczyny nie kandydowania („Zastanawiam się nawet, czy ten faktyczny, nieujawniony publicznie plan Tuska nie zakłada po prostu drugiej kadencji urzędującego prezydenta”).
    3. Są różne powody, że Tusk nie kandyduje i daje fory Kaczyńskiemu na reelekcję:
    a. „chęć rozłożenia bieżącej odpowiedzialności za państwo i skupienie się na wyborach parlamentarnych”
    b. „rozszerzenie politycznej oferty Platformy wobec lewicy, o czym mogłyby świadczyć próby kooptacji Cimoszewicza i Hausnera”,
    c. zwycięstwo wyborcze i samodzielne rządy PO,
    d. wtedy – „można byłoby wtedy zmienić konstytucję i ograniczyć uprawnienia prezydenta”.
    *
    Reasumując, prof. Staniszkas z góry założyła, bez racjonalnych przesłanek, że premier Tusk kłamie, podając przyczyny swojej decyzji o nie ubieganiu się o prezydenturę, bowiem, jak wynika z jej tez – lansuje Kaczyńskiego na II jej kadencje, bo mu tak wygodnie.
    Żeby nie wiem jak na to patrzeć, pani profesor plecie bzdury piramidalne.

Skomentuj