Powiało smrodem IVRP!
Prezes Kaczyński po długim okresie chowania się po kątach, by nie przeszkadzać wizażystom w przedwyborczym ocieplaniu wizerunku brata dał wywiad Newsweekowi. Trzeba mu bardzo za to podziękować, bić mocno brawo zachęcając do dalszych podobnych i częstych występów.
Zobaczyliśmy świeżutki, nietknięty czasem i chowaniem się, styl opisywania świata i ludzi, który słyszeliśmy i widzieliśmy niemal codziennie przez dwa ponure lata 2005-2007. Znane słowa, zwroty i frazy, płytę i taśmę odtwarzaną od lat. Każdy występ tego człowieka to polityczny „dzień świstaka”, intelektualna próżnia, wypchana czarną materią, tyle, że w przeciwieństwie do fizycznej, dobrze znaną.
Wszędzie złe moce, złe intencje, złe myśli, złe plany, skrywane parszywe czyny i biografie, TW, WSI, KPP, Werhmacht. Wszędzie, poza braćmi – bezwględnie i raz na zawsze – oraz świtą partyjną póki nie podpadnie. Macki wypełzają z zakamarków, dobrze znanych prezesowi, ale niemożliwych do wskazania, choć duszą za gardło zniewoloną przez nie ojczyznę. Układ wszędzie, choć lepiej nie mówić, bo media skołowały ludzi, że go nie ma. Ale jest – kłębi się wokół zły świat; Niemiec, Rusek, Unia, Rura, Sobiesiak, przeciek. I Tusk, synteza, krystalizacja czarcich mocy, większa niż generał Jaruzelski.
Ale pojawiła się nadzieja dla narodu, jeden złoczyńca już zawisł na haku wyszykowanym w lochach CBA i ustąpił z walki o prezydenturę, a na dwóch pretendentów po nim czeka haków zatrzęsienie o których prezes, „kapitan Hak” III Rzeczpopspolitej doskonale wie, ma je w kuferku i już zaciera ręce rozmyślając kiedy i który wyciągnie. I patrzy na przerażone twarze Sikorskiego i Komorowskiego oraz Agnieszki Kublik, cynglówy Michnika nie przejmując się tym, że owe jego radości pełne opowieści o hakach kojarzą się jej raczej z wizerunkiem politycznego łajdaka z marginesu niż prezesa dużej partii.
Teraz poważniej. Jarosław Kaczyński tym wywiadem przypomniał nam dobrze znaną twarz i zapach „kaczyzmu” oraz ich IVRP. Nic, absolutnie nic się nie zmieniło. Miejmy tą twarz w pamięci ilekroć będzie się gadało o „ocieplaniu” wizerunku prezydenta Kaczyńskiego i część komentujących naiwniaków weźmie to serio. Nie dajmy się zwieść oszustwu. Nie ma dwóch Kaczyńskich, jest jeden w dwóch osobach i ten właśnie pokazuje się nam w Newsweeku. Ocieplanie to kłamstwo, pułapka na wyborców, puderek nowy, charakterek stary. Nie można ocieplić zimnych. Za ocieploną kotarką jest smród IVRP, który właśnie się ulotnił. Na razie bezpiecznie dla otoczenia, choć niemiło.
20 lutego 2010, o godzinie 20:06
Przepraszam, ale czasem to tak by nie obrażać pochodzenia.
20 lutego 2010, o godzinie 20:13
Tam się szykowały kolejne zbrodnie, na szczęście zdołano ich uniknąć, ale jak PełO zacznie rządzic na Podkalu czarno to widzę. Kolejka na Kasprowy jest z 1936 roku, na Gubałówkę z 1938. W przypadku kolejki na Kasprowy już wówczas bardzo protestowano. Ale rządzilo przedwojenne PełO.
Ależ zbrodnia została dokonana w 2007r. Dokonano gruntownej modernizacji kolejki co wzbudziło protesty równie gorące jak przed wojną. Pewnie PełO już co najmniej od 2007r. rządzi z podziemia na Podhalu.
W ogóle PełO ma ogromne „zasługi” w niszczeniu środowiska naturalnego. Zieleniec to pikuś wobec zbrodni jaką PełO chciało popełnić na Rospudzie. Na szczęście teraz z podziemia rządzi PiS i skutecznie zablokował niecne zamiary „Józiów i Mieciów” :D
20 lutego 2010, o godzinie 20:25
Dziś u mnie na blogu dowód, że po zeznaniach Rosoła, afera hazardowa skończyła się. Skąd jednak Sobiesiak wziął pozwolenie na gondole na Wiśle?
http://balsamlomzynski.bl.....dowej.html
20 lutego 2010, o godzinie 20:40
Nie cirpię gór. Patrząc z góry niedobrze mi się robi. Patrząc z dołu w głowie mi się kręci. Te kolejki linowe to jakiś diabelski wynalazek, kiedyś musiałem przez miesiąc 5-6 razy dziennie na Kasprowy Wierch się udać to był jakiś koszmar. Na szczęście spanie miałem i na dole (w Kasprowym) i na górze (na Kasprowym, jest tam takie schronisko) ale i tak pamietam kiedyś musiałem z okazji pierwszego sniegu brodzić po kolana w sniegu żeby jeszcze złapać ostatnia kolejkę na góre. Śmiesznie musiało wygladac, bo z jakiejś okazji byłem w garniturze i na dodatek pod krawatem. Patrzali też na mnie ze zdziwieniem turyści idący od strony stacji. Na wszelki wypadek zapytaolem ich z łamaną polszczyzną (akurat o to nie jest u mnie trudno) czy dobrze idę na Budapeszt. Jedna grupa nic nie mówiła, ale druga mi skazała nawet droge, „za górą w lewo a później prosto przed siebie i niech się Pan znowu kogoś zapyta”.
20 lutego 2010, o godzinie 20:46
balsam:
Za lapowke, oczywiscie, zalatwil sobie licencje pilota balonowego.Z tym kwitem pozwolenie na gondole to juz maly pikus.
m@B
neospasmin.blox.pl
20 lutego 2010, o godzinie 20:51
p.Kuczynski:
uprzejmie prosze by uproscic slupki jakie w antyspamie:
niektore z dodawan moga dyskryminowac slabszych w matematyce komentatorow.Pisze tu oczywiscie w interesie spolecznym a nie tylko wlasnym…
Proponuje by ograniczyc dzialania do tych przy ktorych nie bedzie koniecznym butow sciaganie.
m@B
20 lutego 2010, o godzinie 20:56
Neospasmin!
Gdzieś ty był, jak ciebie nie było?
20 lutego 2010, o godzinie 21:42
jasnapanienka:
nie bylo mnie boo zle wyniki w kratke antyspamowa wpisywalem.
Kiedy nie bylem pewny to pisalem na chybil trafil; czesto pudlowalem,ale gdy przychodzila kumulacja…
…wtedy wracalem do siebie: neospasmin.blox.pl
m@B
20 lutego 2010, o godzinie 22:16
Rozumiem. Sama byłam tępa w słupkach. Ale jasnapanienka to ja nie jestem z pewnością :D