Mowa Kaczyńskiego to lep na naiwnych!
Wklejam poranny komentarz, który umieściłem na Facebooku. Jest aktualny i po mowie Kaczyńskiego.
Wiek zmienia perspektywę patrzenia na rzeczy. Im się jest starszym tym ma się większą przeszłość i mniejszą przyszłość. Coraz mniej więc to co będzie, mnie dotyczy i chociaż dotyczy moich dzieci i wnuków, to jednak zaangażowanie w tę przyszłość już mniej moją, czy wręcz nie moją maleje. Wraz z tym słabnie motywacja do zajmowania się różnymi ważnymi, ale jednak jakby trochę nie moimi sprawami. Oczywiście pozostaje motyw przywiązania do kraju, ale to jednak nie to co jego sprzęgnięcie z własnym bytem. I ja to odczuwam, jako brak motywacji do wchodzenie w różne kwestie i spory dotyczące tego czy innego premiera, ministra, słuzby zdrowia, edukacji i tak dalej. Urosło już dostatecznie dużo młodych głów z wielką przyszłością i niewielką przeszłością by się tym zająć. Natomiast jedna sprawa jest dla mnie tak samo ważna, jak była całe życie, wolność jednostki w mojej Ojczyźnie. Potrzeba wolności kiedyś popchnęła mnie do opozycji przeciw komunie. W opozycji żyło się wolnym w niewolnym kraju. Jestem dostatecznie starym by wiedzieć, że wolność choćby nie wiem jak wydawała się utrwaloną oczywistością nie jest dana na 100 % i po wsze czasy. Nawet w kraju Unii Europejskiej i NATO. Więc choć słabnie siła moich „czułków” na różne inne kweste, to na tę na los wolności w Polsce mam je tak samo nastroszone jak dawniej. Dlatego byłem w polowie lat 90-tych ostrym przeciwnikiem prezydenta Wałęsy, bo widziałem w jego ambicjach i działaniach zagrożenie dla wolności obywatelskich. To wyjdzie w moim dzienniku, juz za miesiąć w sprzedaży. Dlatego dziś jestem najostrzejszym jak tylko mogę przeciwnikiem polskiej nacjonalistycznej, konserwatywnej prawicy i jej wodza Jarosława Kaczyńskiego. Nic dziś nie jest większym zagrożeniem dla Polski niz władza tego nurtu i tego polityka. Trzymanie ich w obywatelskim sanitarnym kordonie to jakwazniejszy cel polityczny. Dobre rozwiązania wszystkich innych zależą od powodzenia tego. Prawica ujawni swoje prawdziwe zamiary wtedy gdy będzie miała potęgę państwa, także represyjną w garści. Do tej pory wszystko co robi i mówi, to lep na ludzi, jak na muchy. Słodki i zabójczy.
I parę moich uwag po mowie J.K z Twittera:
J.K nie przedstawił swej wizji, która ma byc realizowana. To jest PR, że PiS to nie wariaci lecz powaga. Jego wizja to wywrócenie państwa.
Spektakl J.K, jest nastawiony na takich naiwniaków w polityce i w mediach, jak Amber Gold na naiwniaków w ekonomii. Prawdą jest IVRP
Mowa Kaczyńskiego to lep na wyborców. Zresztą taki sobie. Prawdziwy program i prawdziwy PiS jest w Gazecie Polskiej i praktyce 2005-2007.
2 września 2012, o godzinie 22:47
To tak samo jak kolejne expose Tuska. Lep na wyborców:D
Prawdziwy program to Sawicka, Michał Tusk (chyba się znał z bohaterem z Amber Gold?:D )
3 września 2012, o godzinie 07:32
Bogdan,
a możesz mniej sloganami populistycznymi, a poważniej. miałam Cie za bardziej inteligentnego…
3 września 2012, o godzinie 07:48
Co do „expose” ex-premiera, lidera PiS – to ja się wypowiedziałam przed jego wygłoszeniem i zdania nie zmieniłam.
J. Kaczyński mnie nie rozczarował – powiedział dokładnie to, co przewidziałam.
Mnie cały czas zastanawia dlaczego ponad 60-letni polityk ze stażem, z taką konsekwencją robi z siebie idiotę.
Dlaczego otacza się jakimiś utytułowanymi imbecylami bez elementarnej wiedzy ekonomicznej, umiejętności realnej oceny tego co światu przyniósł i nadal niesie kryzys finansowy i gospodarczy?
Wygląda na to, że facet nie opanował nawet prostych rachunków na poziomie pierwszych trzech klas podstawówki i ma kłopoty z dodawaniem i odejmowaniem.
Poza tym, ktoś kto nie potrafi nawet zrobić zakupów w sklepie, nie umie prowadzić gospodarstwa domowego – nigdy nie powinien wypowiadać się a tematy gospodarcze, bo to totalnie obca mu dziedzina.
Co zresztą udowodnił będąc jakiś czas premierem.
Ponawiam apel – może w końcu ktoś kupi lustro i porządne okulary prezesowi PiS.
Co do reszty pomysłów – to są one z ancien regime, takie nacjonalistyczno-prawicowe popłuczyny po PRL czasów stalinowskich.
Ktoś kto niby walczy z „komuną”, lustruje agentów UB – i jednocześnie sam chce wprowadzać mechanizmu rządzenia tejże „komuny” – jest nie tylko mało wiarygodny, ale tragiczno-śmieszny.
Epoki się Jarosławowi Kaczyńskiemu dokładnie pomyliły, Stalin nie żyje, nawet Rosja powoli zrzuca kajdany tamtych lat – a prezes PiS ogłasza publicznie, że do nich ma zamiar wrócić!
Co ciekawsze – sam tej epoki mało doświadczył, do 1 kl. podstawówki poszedł już po śmierci Stalina.
Skąd u niego takie ciągoty do haniebnej epoki?….
3 września 2012, o godzinie 08:17
Zofijo
Poważniej napisałem poprzednim razem. Myślałem, ze jesteś bardziej inteligentna i zrozumiesz, ale cóż… Klapki na oczy:D
Tusk okłamuje wyborców. Serio tego nie widzisz? To jeszcze raz:
Obniżenie podatków
Większe środki na rozwój i edukacje
W przypadku firm należących do Skarbu Państwa – rzetelne wybierania zarządów i rad nadzorczych
Reforma instytucji publicznych obsługujących rolnictwo
Ekologiczna produkcja żywności
Ułatwienie młodym startu zawodowego
Obniżenie bezrobocia
Poprawa jakości służby zdrowia
Podział NFZ na kilka konkurencyjnych zakładów ubezpieczeniowych
Ograniczenie przywilejów władzy
Dokończenie reformy administracji publicznej
Wprowadzenie e-dowodu osobistego
Tyle na początek.
3 września 2012, o godzinie 10:23
Bogdan,
to są zapowiedzi. Trwa kadencja pracy obecnego rządu, rozlicza się ludzi po jej zakończeniu.
Jest potężny kryzys, sytuacja w UE niestabilna i trudno przewidywalna. Inna sytuacja od tej, gdy składał premier Tusk swoje deklaracje.
To jedno. Drugie – to kadry jakimi Polska dysponuje. Są fatalne. Nie ma w naszym kraju etosu rzetelnej, uczciwej pracy.
Więc jak chcesz poprawić np. służbę zdrowia, gdy pielęgniarka i salowa kradną, lekarz jest nieodpowiedzialny a księgowa niedouczona?
Ograniczenie przywilejów władzy?
A jak politycy zareagowali na ich zniesienie w Sejmie, zapomniałeś? Przypomnij sobie jak wygląda cofanie immunitetów, ograniczanie finansowania partii, jak nasi politycy parlamentarni wszelakich partii korzystają z samochodów, wyjazdów zagranicznych i innych dobrodziejstw.
Większość tych zapowiedzi to nie tylko efekt pracy gabinetu Tuska, ale też i parlamentu. Potrzeba ustaw. I co z tego, ze rząd przedłoży w parlamencie, skoro natychmiast zadziała radosna twórczość legislacyjna niekompetentnych posłów?
To nie rząd, ale posłowie wszystkich partii parlamentarnych tworzą w Polsce prawo
Koalicja co najwyżej może te wszelkie buble zastopować. I ich uchwalenie będzie się ślimaczyć.
Chyba nie do końca wiesz jak w Polsce obowiązuje system polityczny. Rząd w tym przypadku – Donalda Tuska jest władzą wykonawczą w państwie. Mimo, że ma z koalicjantem większość w parlamencie, to nie na wszystko ma wpływ. Procedura zdefiniowania ostatecznego tekstu każdego aktu prawnego trwa sporo czasu, a opozycja jest zainteresowana torpedowaniem wszelkich przejawów aktywności rządu w postaci projektu ustaw.
Poza tym znaczna część polskiego prawa rząd otrzymuje w spadku po poprzednikach, wiele z nich to dziwolągi i buble. Ich mankamenty wychodzą w czasie zastosowania prawa w praktyce.
W sprawach – e-dowodu, nie wypowiadam się, nie znam szczegółów.
Ale wydaje mi się, że najpierw trzeba stworzyć stosowne warunki do jego wykorzystania, programy informatyczne, sieć ze stosownymi zabezpieczeniami, skorelować to z całym systemem bezpieczeństwa w kraju, służb granicznych, służby zdrowia, policji, ZUS i podobnych. Na końcu można wydać ludziom e-dowody.
Inaczej będzie jak z budowanym w Polsce gazoportem – inwestycją nader polityczną, nieprzemyślaną, nie zorganizowaną należycie i będąca skarbonka bez dna.
Polecam porównanie naszej budowy z identyczną inwestycja w porcie Rotterdam , to zobaczysz na czym to wszystko polega i jakie piramidalne głupoty czyni się w Polsce z tym gazoportem.
Hasło – ułatwianie startu młodym – jest pustym sloganem.
Młodym w Polsce nic nie stoi na przeszkodzie w nauce i zdobywaniu przydatnego zawodu, mogą się uczyć w kraju lub zagranicą. Wielu z tych możliwości z powodzeniem korzysta.
Jeśli poziom naszych uczelni jest lichy, to nie wina rządu Tuska, ale kadry profesorskiej, wykładowców tych uczelni. Uczelnie są autonomiczne.
Mało inteligentny wykładowca, o wąskich horyzontach niczego nie nauczy studenta. Student zaś trafia na uczelnie fatalnie edukowany na poziomie 1-4 kl. szkoły podstawowej, nie umie myśleć abstrakcyjnie, bo nikt tego go nie nauczył, gdy była ku temu okazja i do końca życia już tego nie nauczy. Rozwój intelektualny człowieka kończy się mniej więcej na poziomie 10-12 roku życia. I ten okres w uczeniu myślenia i rozwoju intelektualnym jest u człowieka najważniejszy.
System oświatowy w Polsce – spadek po poprzednikach – jest koszmarny, nie uwzględnia tego faktu, znanego odkąd istnieje taka nauka – jak psychologia rozwojowa.
Po latach takiej szkolnej edukacji – na uczelniach widać jaki jest efekt tego systemu.
I tak jeden matoł edukuje innego matoła, produkując kolejnego niedouka na rynek pracy.
Niestety Bogdan,
nie rozumiesz istoty funkcjonowania państwa, ani też sposobu kreowania prawa w naszym kraju.
3 września 2012, o godzinie 11:15
Zofijo.
Nie wiem, czy zwróciłaś uwagę, ale ten rząd rządzi już drugą kadencję. Miał chyba dużo czasu na choćby reformę edukacji i e-dowody.
Jak Tusk składał swoje deklaracje to podobno w Polsce kryzysu nie było, więc co stało na przeszkodzie, żeby część deklaracji wyborczych spełnić? Ile jeszcze będziemy słuchać o ofensywach legislacyjnych rządu??
Mamy potężny kryzys i dlatego znajdują się nowe miejsca pracy w urzędach dla znajomych królika?
„Hasło – ułatwianie startu młodym – jest pustym sloganem.”
Nie da się ukryć, że tak jest:D Ale Tusk nie jest populistą przecież:D
Nowa podstawa programowa to wymysł rządu Tuska. Więc nie do końca to jest tak, że wszystko otrzymali w spadku po poprzednikach.
Z inicjatywą uchwalenia ustawy najczęściej występuję Rada Ministrów. To nie jest rząd?? Nie wiesz jak funkcjonuje państwo??
„Expose” (czyli zapowiedzi) Kaczyńskiego są kłamstwem, ale niespełnione zapowiedzi Tuska już nie? Zofijo coś z twoją logiką nie halo.:D
3 września 2012, o godzinie 12:21
Bogdan,
raz jeszcze powtarzam – gabinet Tuska nadal rządzi, rozliczamy po zakończeniu pracy.
Po drugie – nauka w szkole podstawowej, gimnazjum i średniej przed przyjęciem na studia to min. 12 lat edukacji.
To znaczy, ze dzisiejszy maturzysta, student I roku od października niesie ze sobą błędy w edukacji podstawowej sprzed co najmniej 8 lat i wcześniejszej.
Wtedy Tusk premierem nie był.
Do znudzenia powtarzam – najważniejsza dla człowieka jest kształtowanie procesów myślenia w wieku do ok. 10-11 lat, czyli do klasy IV szkoły podstawowej.
Jak w tym czasie dzieciak nie pokona progu myślenia abstrakcyjnego, potem już nigdy już tego nie pokona, do końca.
życia.
W wieku 2-4 lat dziecko – uczy się podstawowych nawyków, m.in. higienicznych, kulturowych. Zostają mu na całe życie głęboko zakodowane, w podświadomości Jeśli wtedy dzieciak zakodował sobie że myje zęby po posiłku, nie depcze trawników – to do końca życia będzie bezwiednie tych zasad przestrzegał.
Im później będą mu wpajane te zasady tym gorzej je koduje i przestrzega w swoim zachowaniu.
Zaczyna też jeszcze w wieku niemowlęcym kształtować swój sposób myślenia, potem w domu przy inteligentnych rodzicach albo w szkole – uczy się postrzegania, systematyzowania i analizowania, dokonywać syntezy tych obserwacji, wyciągąć wnioski na podstawie dedukcji, stosować zdobyte doświadczenie i wiedzę w praktyce.
Cały proces edukacyjny winien być temu procesowi rozwoju psychiki i intelektu dziecka – podporządkowany. Przede wszystkim w pierwszych czterech klasach podstawówki.
Dlatego też m.in. w tym wieku nie powinno dziecko używać komputera, który za nie wykonuje pewne czynności umysłowe – jak np. wyszukiwanie informacji, systematyzacja informacji, analiza tresci itp..
Komputer i internet można wykorzystywać, jeśli warsztat umysłowy dziecka jest w pełni wykształcony. czyli po 11-12 roku życia.
Inaczej z dziecka robimy umysłowego kalekę. Po prostu – matołka z maturą, który nie potrafi myśleć.
A takich na uczelniach mamy zatrzęsienie.
3 września 2012, o godzinie 13:04
Zofijo
Tusk jest premierem od pięciu lat. To za mało czasu żeby zmienić system nauczania?
Kaczyński nie rządzi a rozliczasz go cały czas z zamiarów. Tuska jakos nie ruszasz, a sto dni prac rządu już dawno minęło:D
Zresztą nie tylko o szkolnictwo chodzi…
3 września 2012, o godzinie 14:42
Panie Bohdan, najpierw niech pan napisze, gdzie się podziały te 3mln mieszkań, które miał zbudować PiS. W okresie gospodarczej prosperity. Rządy PO przypadły na czas kryzysu. W innych krajach zamraża się lub obniża pensje i emerytury, a nasz koszt kryzysu to 1 % VAT.
Rząd Tuska wielu spraw zaniechał, ale akurat gdy idzie o gospodarkę to na razie przeprowadza nas przez kryzys względnie suchą nogą, a gdy idzie o infrastrukturę robi dużo więcej niż poprzednie rządy.
Wiem, że zaraz napisze Pan tę swoją mantrę, ale nie będę polemizował z kimś, kto widzi tylko to, co chce zobaczyć
3 września 2012, o godzinie 15:27
Narzekanie na polską szkołę stał się już wręcz rytualne. Tymczasem sprawa nie jest taka oczywista. Młodzi Polacy za granicą radzą sobie ponoć całkiem nieźle. Również wyniki międzynarodowych badań porównawczych nie wypadają dla nas jakoś szczególnie źle, choć do takich Finów nam daleko.
Wolno oczywiście zadać pytanie, czy tak się dzieje dzięki szkole, czy pomimo szkoły. I drugie pytanie: jakie kryteria jakości oświaty uważamy za miarodajne. Mogą być różne, mocno rozbieżne i trudne do pogodzenia.
3 września 2012, o godzinie 17:05
Pawle,
radzą sobie Ci, którzy ów magiczny próg myślenia abstrakcyjnego przekroczyli ich rodzice lub sami zainwestowali w siebie ucząc się języków obcych. Dzisiaj studiują zagranicą, ale nikt nie daje im pewności, że znajdą pracę.
Są zagranicą polscy informatycy, jedni myją gary w pizzerii, inni pracują w swoim zawodzie na prestiżowych stanowiskach w znanych firmach. To sprawa danego człowieka, jego kreacyjności, umiejętności i jego stosunku do nauki, wiedzy, pracy i rzeczywistości.
Ale w całej masie polskiej młodzieży – ci kreatywni stanowią niewielki procent.
Niemniej jednak polska młodzież ma po otwarciu granic – olbrzymie możliwości edukacyjne i tylko od niej zależy czy skorzysta.
3 września 2012, o godzinie 21:47
Paweł Luboński
„Młodzi Polacy za granicą radzą sobie ponoć całkiem nieźle”.
Zwykle na zmywaku. A ich dzieci nawet na twoją emeryturę nie będą pracować – już tam zostaną.
3 września 2012, o godzinie 21:53
Komentarz Pana Ministra coś smutny, jakby rekapitulacja ostatecznej klęski braminów III RP.
Dla polepszenia nastroju dedykuję Panu Ministrowi mój ulubiony kawałek Janis Joplin „Piece of my Heart” (najlepiej słuchać głośno, im głośniej tym lepiej).
http://www.youtube.com/wa.....8JzwrD5dvk
3 września 2012, o godzinie 23:28
A oto inny z braminów III RP (jeden z tych stosunkowo najbardziej poczciwych) błyszczy w mediach:
http://www.youtube.com/wa.....dU1KpBDgio
Fachowiec z Unii Wolności. :)
4 września 2012, o godzinie 07:56
Mawar: „Zwykle na zmywaku. A ich dzieci nawet na twoją emeryturę nie będą pracować – już tam zostaną.”
.
Nie możesz się powstrzymać od złośliwych replik nawet gdy mowa o sprawach niewiele mających wspólnego z walką o władzę dla Kaczyńskiego?
.
Zabawne są te alergiczne reakcje wyznawców PiS na każdą sugestię, że w jakiejś dziedzinie w Polsce dzieje się dobrze albo przynajmniej nie do końca źle. Jak to tłumaczyć? Chyba tylko w ten sposób, że fatalna i pogarszająca się sytuacja kraju to jedyna szansa na ponowne objęcie władzy przez Premiera Tysiąclecia. Więc ccą wierzyć, że jest bardzo źle i w myśl tego założenia interpretują wszelkie fakty.
A ja Jarosławowi Kaczyńskiemu naprawdę nie życzę, żeby objął władzę w sytuacji tak złej, jak ją malują jego zwolennicy. Żadnemu politykowi tego nie życzę.
4 września 2012, o godzinie 08:00
Mawar (21:53)
„Dla polepszenia nastroju dedykuję Panu Ministrowi mój ulubiony kawałek Janis Joplin 'Piece of my Heart'”
Janis Joplin dla Pana Ministra? Tego samego Ministra co nabazgral cos na temat 'im się jest starszym tym ma się większą przeszłość i mniejszą przyszłość’? I jeszcze ze 'zaangażowanie w tę przyszłość już mniej moją, czy wręcz nie moją maleje’?
Cos ci sie porabało, brachu z ta dedykacja Janis Joplin dla dziadka Kuczynskiego. Bo Janis Joplin takie kawałki sadzi w Twoim linku:
„Have another little piece of my heart now, baby, hey,
You know you got it, child, if it makes you feel good.”
Baby Gospodarz, czyli to Janisowe child, jesli sie kiedykolwiek czuje dobrze to tylko wtedy gdy uda mu sie udrzec kawałek tyłka wodza Jarosława Kaczyńskiego. Tyłka przywodcy polskiej nacjonalistycznej, konserwatywnej prawicy. Wszystkie inne 'feel good’ Janis Joplin Pan Minister rozstrzakuje o kant wiadomego Stolu.
Chyba juz Najwyzszy Czas zebys z troche wiekszym wyczuciem zaczal dedykowac muzyke dla swojego ulubionego adwersarza
4 września 2012, o godzinie 09:21
Mawar (1:47)
„Paweł Luboński: „Młodzi Polacy za granicą radzą sobie ponoć całkiem nieźle”.
Mawar: Zwykle na zmywaku. A ich dzieci nawet na twoją emeryturę nie będą pracować – już tam zostaną.”
Co za stymulujaca wymiana zdan. Takie przypomnienie o zmywaku mnie napadlo w zwiazku z ta stymulacja:
„Tomejtou Story. Z Potejto Story sie wywodzace
Juz od drzwi wiedzialem, ze cos nie tak. Milczal tiwi! I nikogo na kanapie w livingroomie nie bylo. Normalnie to on tam zawsze byl zaparkowany, gdy wracalem z szyfty zmywakowej. Tyskie przed nim, a on wtopiony w Late Night with David Letterman. Lub w inne lby rżace z byle powodu. Dzisiaj nic. Zadnego halasu, zadnych lbow, ani w tiwi ani na kanapie. Drzwi do jego sypialni (‘pokoju’, poprawial mnie za kazdym razem) też przymkniete. Widac tylko tylne kolo od roweru. Bo ten dalej jest lancuchem skuty z noga od lożka. Dokladnie tak jak Potejto zostawil. Nie z wlasnego wyboru zreszta. Nikt nie wybiera ataku serca. Szczegolnie w Noc Sylwestrowa. Wlasnie minal rok.
Wprowadzil sie do tego mieszkania – ‘apartamentu’, jak to lubial wymawiac z luboscia sp. Potejto – zaraz potem jak znajomi namowili Tomejtou do przejecia tej jackowskiej schedy emigranckiej po Potejtou. Tomejtou wtedy przemieszkiwal katem po znajomkach. Nna wlasne mieszkanie nie bylo go stac.
NA ZMYWAKU
nie placono kroci, szczegolnie na czarno. A ze i ja niedlugo potem znalazlem sie w potrzebie, postanowilismy zamieszkac razem. Rzeczone mieszkanie – czyli 'apartament’, wg. Potejtou – od 30 lat bylo w polskich rekach. Az tyle lat spedzil w tym Potejto.
Fakt polskosci apartamentu tez jakas wartosc ma. Rodzimego zapaszku kapusty po angolach nie znajdziesz. Rower natomiast jest tylko kilkuletni. Nawet nie skladak. Mountain bajk. Dumny z niego byl Nieboszczyk. Choc nigdy w zadne gory na nim sie nie wybral. No i chyba juz sie nie wybierze.
Cdn. Albo niekoniecznie
4 września 2012, o godzinie 09:56
Tomejtou Story. Part Tu
– Hej, Tom. Jestes?
Tak go pozwolilem sobie nazywac i on nie oponowal. Najczesciej jednak unikalem uzywania jego amerykanskiego imienia. „Hej”, „powiedz no” czy „sluchaj” wystarczaja jak dotad. W rozmowach z innymi tez mowie o nim „on”, „jemu”, „nie namowisz go”. Jakos nie moge sie przelamac do tej amerkanskiej wymowy to-mej-to-u. Mnie uczono wymowy brytyjskiej, to-ma-to. W odroznieniu od po-tej-to. Bo to i po brytyjsku i po amerykansku tak samo sie wymawia. Wiadomo, warzywo zwyczajne. Podczas gdy tomato to ho ho. Owoc.
– No, jestem. A co?
– Tiwi nie chodzi. Myslalem, ze cos sie stalo.
– Nic sie nie stalo. Pisze.
Dopiero teraz uslyszalem chrobotanie klawiatury. To cos nowego. Dotychczas jesli uskutecznial swoje zabawy komputerowe to raczej gdy mnie nie bylo w domu. Tam mi sie przynajmniej wydawalo. Ja zreszta tez skrywalem sie troche ze swoim nalogiem. I blogowalem, w swoim pokoju, kiedy on nie widzial. Gdy ja z kolei wlaczylem stupid box – zostala ta nazwa po Potejcie – wyszedl z pokoju. Jakis taki jakby zdenerwowany.
– Ty blogujesz?
Od razu zczerwienialem. Jak burak jaki. Dobrze, ze nie Burek. Tomejtou musial wejsc na blog! Albo jeszcze gorzej: on mnie namierzyl wszedzie, gdzie ja sie uzewnetrznilem. A ja w tej blogosferze, jak zbuk najgorszy, wszedlem kiedys pod wlasnym imieniem amerykanskim i tak zostalo. Otwarta karta. Niczym jak z czasow walki z komuna. Wszystkie tewu wiedzialy dokladnie kto to Orteq.
– No, widzisz. Tak jakos wyszlo.
Pisnalem co powyzej przepraszajaco.
– Nie, nie, ja nic przeciwko blogowaniu nie mam.
Tomejtou trzyma fason. Blogowanie jest oki. Spojrzalem na czlowieka, wciaz zaczerwieniony. Czulem sie jak petak przylapany na samogwalcie. Albo jeszcze gorzej, na paleniu zwyczajnych papierochow. Zamiast przynajmniej trawki. Twarz mial jeszcze wzburzona, ale przyjazna. Dla mnie przyjazna, jak mi sie wydalo. Zaczalem znowu normalnie oddychac. Zapytalem przyjaznie:
– Otworzyc pilznera?
– Moze byc. Tyskie cale poszlo.
4 września 2012, o godzinie 10:03
’Te wspomnienia w mej pamieci pozostana’
http://www.youtube.com/wa.....iJtxwNrViA
Tomejtou nawijal dalej:
– Jak ty odbierasz tego Plebsopasa? On tam chyba cos pod ciebie u Passenta podjechal, nie? Cos probowal cie podgryzc o sileniu sie na warszawska gware. Ze niby podrabiasz i konczysz zalosnie?
Plebsopasa? Nie skumalem od razu.
– o Kleofasie mowisz?
– Jaki on tam Kleofas. Jak stalismy razem na zmywaku to go inaczej jak Plebsopas nikt nie nazywal. On sam sobie z tego Plebsopasa, Kleofasa ukrecil. Zeby ladniej bylo.
Musialem sobie przetlumaczyc, ze tego jeszcze nie grali w Belfry Theatre.
– Ty powaznie? To on w Jackowie na zmywaku kibluje, a nie na zadnej Florydzie bryluje?
– Na Florydzie!? Na Florydzie to Wacek Cilulko bryluje. Tez oryginalnie z Jackowa, ale sie dorobil na czyszczeniu scian oraz myciu okien wiezowcow. W rezultacie sobie dacze w cieplym kraju nie tak dawno temu zafundowal. Ale z Wacka to juz naprawde nawet najmniejszy Warsiawiak nie moze byc. Bo on jest ze wsi podbialostockiej. Tak samo jak Potejto byl. Wacek do dzisiaj sledzikiem bialostockim tak jedzie, ze Kononowiczowi uszy wiedna. No i oczywiscie z racji tego sledzikowania nikt nie robi zadnych smiechow z jego imienia. Bo w innych czesciach Polski Wacek jesli jest imieniem to tylko tym nadawanym smiesznej czesci anatomii meskiej.
– A Kleo.., przepraszam, Plebsopas, to chyba warsiawska gware praktykuje, nie?
– A dajze ty sobie spokoj. On moze i pochodzi ze wsi podwarszawskiej, choc za wiele i na to bym nie postawil. Podczas gdy ja jestem ze wsi podprzedmiejskiej samego miasta Targowka.
– Cos przypominam o jego przygodach wroclawskich..
– O to, to. Plebsopas we Wroclawiu warsiawiaka udawal po knajpach. Powiem ci tyle. Ani on ani ja Grzeskowiakami juz nigdy nie bedziemy. Ta warsiawska gwara to tylko istnieje w plebsopasowej imaginacji. Na jego blogu to jest stuprocentowy erzac. Na dodatek, z Jackowa nadawany. Prawdziwy jak banknot 3-dolarowy.
Orteq
11 stycznia o godz. 10:34
Dopiero teraz przypomnialem, ze Tomejtou zaczal rozmowe od podjazdu Kleofasa pode mnie. Cos o moim podrabianiu warszawskiej gwary tam bylo. Otworzywszy dwa nastepne pilznery, zapytalem go o to.
– To bylo to, co mnie ruszylo, Ortequ. On pod ciebie, niewinnego jak lelija, podjezdza i pieprzy, trzy na krzyz, dyrdymaly prawdziwe. O tym, jak to porzadny polski wyszedl z polskiej klasyki i jezyka warszawskiej przedwojennej inteligencji. Podczas gdy warszawska gwara wyszla z jezyka warszawskiego plebsu, rozwinela sie wzbogacana jidish, niemieckim i rosyjskim. O to mi chodzilo.
Dopiero zaskoczylem.
– Plebsu? Plebsopas!
– Jestem z ciebie dumny, Ortequ. Wzbogacanie warszawskiej gwary obcymi jezykami przerobimy na nastepnych kursach nocnych.
4 września 2012, o godzinie 12:34
W lipcu br Pan Premier indagowany przez dziennikarzy czy uprzedzając w czerwcu syna przed nawiązywaniem współpracy z Amber Gold miał informacje od służb na temat „szemranej” działalności tej spółki zarzekał sie że „w życiu i wcale ” a wiedzę na ten temat miał jakby potoczną bo w Trójmieście wszyscy wiedzieli……
Teraz okazuje się, że taką informacje od ABW datowaną 24 maja miał . Padają tłumaczenia w rodzaju: miał ale nie czytał ….. ;)
Czyżby Pan Premier powinien zacząć pomiar długości własnego nosa ?
4 września 2012, o godzinie 20:58
Jasnaanielko,
wydaje mi się, że znalazłem coś, co rozjaśni ci problem spółdzielczośći. Poszukuję cię w całej blogosferze i załączam link z nadzieją, że zajrzysz na blog, na którym wyrosłaś na giganta blogowej publicystyki.
Ten link niech będzie hołdem dla twojego kunsztu publicystycznego za pomocą ktorego, na oczach publiczności blogowej, zamordowalaś
w biały dzień niejakiego Bernarda.
Życzę dalszych sukcesów.
Z szatni, Stan
Ryba
4 września o godz. 20:48
Anca_Nela,
nie przestałem myśleć o nurtującym ciebie problemie. Sęk tylko w tym, że problem jest bardzo złożony i dla jego oświetlenia wymagany jest spory nakład pracy, co u mnie jest sporym problemem, z uwagi na domagające się okazywania ciągłej miłości przez moje czworonogi.
Myślę jednak, że byłbym właściwą osobą do rzucenia nieco światła na praktyki panujące w spóldzielczośći, bowiem stykałem się z tym światem zawodowo przez szereg lat.
W dużym stopniu moje zdanie zbiega się ze zdaniem autora załączonego linka, więc
poczułem ulgę na myśl, że ktoś zdjął mi ten ciężar z głowy. Jest to szczególnie ważne w przededniu mojego wyjazdu do Zakopanego, gdzie nie przystoi ceprowi zajmować się sprawami tak przyziemnymi.
http://www.polityka.pl/kr.....obrze.read
4 września 2012, o godzinie 21:37
ORTEQ! Mam nadzieje, ze bez picia tzw. „brudzia” bedziemy sobie mogli „pyskowac na TY”…TAK?!…TAK!!!…Czytajac Twoje ostatnie 3 wypowiedzi przypomnialo mi sie nagle takie BAAARDZO STARE: „Antos!…Ciepnij no egi do frydza!”…Czy rzeczywiscie jest az tak zle z naszym polskim jezykiem za granica?!…O, ZGROZO!!!
4 września 2012, o godzinie 22:08
Ach, ten Putin!
https://picasaweb.google.com/103861030853992217593/KociarniaJesiennaWrzesien2012?authkey=Gv1sRgCLutopDQguyxLg#5784409113824607650
4 września 2012, o godzinie 22:10
Orteg,
zdradzam Ci na ucho, ze Jolka, mimo, ze od dziesięcioleci w Danii z duńskim mężem i synem – po polsku mówi przepiękna polszczyzną. I chomikuje polskie książki.
5 września 2012, o godzinie 01:52
Do Torlina, wbrew pozorom. Welcome back, bejbi!
Pan minister W. Kuczynski popelnil byl kiedys jeden z kilku artykulow w Rzepie. On juz tam musial natenczas na etacie byc! To pewnie w ramach przywracania Rzepie ludzkiej twarzy on na tym etacie tam byl. Szkoda ze wiecej, jak sie wydaje, juz nie jest. Czy moze ktos wie kto po Nim przejal ten etat? Bo ja nie znaju
http://www.rp.pl/artykul/.....ityka.html
Zanim ustosunkuje sie do istnej rewelacji w tym artykule zawartej – a jest tam taka, moze nawet i dwie – taki cytacik przytocze, na zachecenie:
„Te 0,6 promila alkoholu we krwi to rzecz bez znaczenia. Podczas lotu w większości samolotów podają alkohol i generał jako pasażer nie był objęty zakazem wypicia kieliszka czy dwóch wina albo i czegoś mocniejszego. Podanie na cały świat tej nieistotnej wiadomości przez Rosjan to świństwo z ich strony świadczące o nie całkiem czystych intencjach MAK.”
Jak ja to lubie. Swinstwa popelniane w tematach okolo alkoholowych sa najgorszymi swinstwami jakie zna ludzkosc. Szczegolnie ohydnie wygladaja one w wykonaniu Rosjan. Tego zapijaczonego narodu. Wypijanie do sniadania kilku mocnych jest tak naturalna sprawa, ze tylko najgorsza swinia moze robic z tego jakies halo.
Wystarczy tylko pomyslec: jak mozna komus zalowac kieliszka chleba czy dwoch na rozpoczecie dnia? Przeciez one, te kieliszki chleba, akurat sie przydaly do podjecia decyzji o ladowaniu! Czyli decyzji o grupowej wspinaczce do nieba 96 ludzi.
Torlin sie wspinal ale tylko w Alpach. Do nieba stamtad wciaz jeszcze spory kawalek. Czekamy na Torlinowa ekspertyze w temacie
PS. Do tandemu Jonanta/Zofia tez bedzie odniesienie
5 września 2012, o godzinie 08:14
Nie będzie Ortequ odniesienia. Nudzi mnie polityka w sposób bezbrzeżny, te dyskusje są dla mnie jak z XX wieku, a mamy XXI. Nic nie interesuje mnie Smoleńsk, Amber Gold czy Tusk. Nie czytam gazet, nie oglądam telewizji, nastąpił chyba przesyt tematem.
A tak przy okazji dla Zosi, PolskiBus (jakim jechałem do Wiednia i z powrotem) – do Berlina na październik 10 zł w tę i 20 zł z powrotem.
5 września 2012, o godzinie 08:30
Torlin: „PolskiBus (jakim jechałem do Wiednia i z powrotem) – do Berlina na październik 10 zł w tę i 20 zł z powrotem.”
.
Ale pewnie po dwa lub trzy miejsca tak tanie w każdym kursie? Bo to na pewno poniżej kosztów.
Nie lubię tych praktyk. Bo oznacza to tyle, że na tanie bilety dla niektórych składają się ci, którzy nie mieli możliwości ich sobie załatwić.
5 września 2012, o godzinie 09:25
Torlini
z tym busem to jakiś przekręt, taksa dla wszelakich turystycznych busów ze Szczecina do Berlina taksa wynosi obecnie 40-45 zł. Mamy tu linie prywatne i specjalne obsługujące lotniska w berlinie (prywatne i kompanii lotniczych)
W obie strony – 80-90 zł i jest porównywalna z biletem kolejowym (regionalnym Kolei niemieckich – DB).
Innych cen biletów nie ma.
Chyba korzystałeś jakiejś „okazji”….
Za 5 euro (20 zł) nie ma u nas biletów w tej relacji, ani na kolei ani w pasażerskim transporcie busami.
Za 5 euro to możesz sobie pojechać autobusem (polskim albo niemieckim) ze Szczecina kilkanaście km do przygranicznego niemieckiego Pasewalk na zakupy.
5 września 2012, o godzinie 11:55
Ludzie, jaki przekręt. Wszystko zależy, jak szybko kupujesz bilet i kiedy. Ja do Wiednia płaciłem 60 i 70 złotych, ale dlatego tak drogo, bo go kupowałem na dwa tygodnie przed wyjazdem. Autokar pełen ludzi, mający swoje przystanki, pojedźcie na Dworzec Południowy w Warszawie, zobaczcie, ile ludzi jeździ tym PolskimBusem. Z Austrii startował pełniusieńki. Jak będę kupował bilety, to na pewno tyle samo zapłacę, jak do Wiednia. Liczy się szybkość zakupu i sezon. Ponieważ naprawdę interesuje mnie wyjazd do Indii lub Nepalu w przyszłym roku w październiku (w listopadzie i w grudniu u nas nie ma urlopów), więc śledzę bilety lotnicze. I też można złapać okazje za bardzo śmieszną cenę. A z PolskimBusem jest to samo co z tanimi liniami lotniczymi, też tłumaczono, że niemożliwe jest wożenie ludzi po 30 złotych. I co?
Pawle!
Zajrzyj do mnie – proszę.
5 września 2012, o godzinie 13:29
Tym razem, zdecydowanie do Torlina kieruje swoja pisaninie. Bo mi jeszcze wezmie i znowu wsiadzie do busa za dyche. I odjedzie do siebie razem z Pawlem. A ja pozostane z reka w kaczce.
Pisanie do Torlina czynie celem ustawicznego przypominania Najnowszej Historii naszego umeczonego Narodu. Koniecznie duze N w tym Narodzie naszym. A Historia kolo ma zatoczyc juz 22 pazdziernika
http://www.teologiapolity.....ernik-2012
„CEL KONFERENCJI : Stworzenie forum dla przedstawienia
interdyscyplinarnych badań dotyczących mechaniki lotu i mechaniki zniszczenia samolotu TU-154M w „katastrofie smoleńskiej”.”
Uoj bedzie wysyp, bedzie!
5 września 2012, o godzinie 13:39
Nawiaze raz jeszcze do 'te 0,6 promila alkoholu we krwi to rzecz bez znaczenia’ Pana Ministra Kuczynskiego. Bo on tak byl sobie pouwazal w Rzepie. Nie sadze, by konferencja smolenska 22 pazdziernika w Warszawie tym aspektem by sie raptem zaczela zajmowac. Nie widac tego w szczegolach programu
http://www.teologiapolity.....ncyjny.pdf
Chociaz, bo ja wiem? Moze na przekor przekonaniom pana Kuczynskiego, znanego z pewnej asertywnosci – och, ta slynna rekomendacja L. Kaczynskiego na ministra, ktora zrodzila kaczyzm! – fachowcy przywiaza jakas wage do alkoholu we krwi w czasie podejmowania decyzji? Nigdy nic nie wiadomo..
Podochocenie, tak to po polsku nazwijmy, generala B. nie mialo zadnego znaczenia w kontekscie PRAWDZIWEJ przyczyny katastrofy. To tylko w mojej obecnej jurysdykcji jest tak, ze 0,6 we krwi to natychmiastowe zabranie i prawka i samochodu. Oba do odzyskania po odbebnieniu, i uiszczeniu, odpowiednich, raczej wysokich, kar sadowych.
5 września 2012, o godzinie 13:53
Prawdziwa przyczyna katastrofy był nieubłagany prikaz Genialnego Stratega. Potwierdzony jeszcze przez telefon satelitarny do brata prezydenta: „Lądować! Ruskie łżą jak psy. Oni chcą uwalic NASZA uroczystość. Trzy dni temu mieli ICHNIA i dlatego łżą dzisiaj o mgle. Lądować bez słuchania tych łgarstw o mgle!”
To ze kaczy przydupas sie napral, za darmo, juz przy kazionnym śniadaniu, nie miało żadnego znaczenia. On i tak by pozostal przydupasem konusów, pijany czy trzeźwy. I by wykonywal polecenia swojego politycznego guru. Bez znaczenia jest to, ze osobnicy w randze generałów maja za służbowy OBOWIĄZEK używanie własnej asertywności. Przydupasy bowiem tak maja, ze własnej asertywności nie posiadają. I ślepo poleceń słuchają. Włącznie z tymi o nurkowaniu w przepaść.
Jeszcze Wolska nie zgineela
pok. plus możemy
co nam obca mac wcisneela
z siłą oplujemy.
Marsz marsz Kaczorze
Tusk ci w tym dopomoże
POPiSu wołaniem
Zwyciężymy, Panie.
5 września 2012, o godzinie 14:06
Miało być:
Jeszcze Wolska nie zginę-ęła
póki pluć możemy
co nam obca mać wcisnę-ęła
z siłą odplujemy.
Marsz marsz Kaczorze
Tusk ci w tym dopomoże
POPiSu wołaniem
Zwyciężymy, Panie.
Marsz marsz Kaczorze…
i tak w kolko
PS. Na odniesienie sie do tandemu Jolanta/Zofia przyjdzie jeszcze, wygląda na to, poczekać. To konferencja smoleńska w październiku tak mi poprzestawiala priorytety wszelkie
5 września 2012, o godzinie 14:26
Wroc!!
Odwoluje wszystko co do tej pory napisalem w sprawie katastrofy smolenskiej. Raptem doznalem olsnienia dzieki blogowi p. W. Kuczynskiego. Taki komentarz, przez nikogo nie zauwazony, wczesniej padl:
Grzegorz Zabinski napisał (14 stycznia 2011, o godzinie 08:18):
„Stery samolotu trzyma pilot, nie kontroler i pilot decyduje, czy podejmie próbę lądowania czy nie. Skoro bez zgody na lądowanie wylądował JAK z dziennikarzami, to obawiam się, że nawet stwierdzenie „zakazuję lądowania” nie powstrzymałoby pilota TU.”
Kliniczna smierc kapitana Sergiusza Protasiuka nastapila w momencie uslyszenia od zalogi Jaka: „Nam sie udalo. Mozecie probowac”. Od tego momentu byl on dead meat. On probowac MUSIAL!
Ze ja sam na to nie wpadlem. Dzieki ci, Grzegorzu Zabinski.
5 września 2012, o godzinie 14:34
Ale to wszystko ma wspolnego z konferencja smolenska 22 pazdziernika? Ta z mottem:
„Motto Konferencji:
„Nie trzeba kłaniać się Okolicznościom, a Prawdom kazać, by za progiem stały” – Cyprian Kamil Norwid”
Konferencja z mottem czy bez, nie zmieni faktu, ze skazanie na smierc 96 ludzi mialo miejsce o wiele wczesniej. Nastapilo ono podczas podejmowania decyzji o pchaniu gxwna przez szpare. Tj. o ‘koniecznosci” prezydenckiej imprezy w Katyniu. Otwierajacej prezydencka kampanie wyborcza.
Ta „konieczna” impreza byla zamierzona jako kontr-impreza uroczystosci katynskich sprzed trzech dni. Jako takowa, musiala byc zresetowana. A znaki zapowiadajace reset byly i na ziemi i w niebie w pelnej okazalosci. Dlatego sp. Szmaja-Szmajdzinski wypowiedzial znamienne slowa, opuszczajac biuro SLD 9 kwietnia: „Zegnam was”.
On lecial na impreze kampanii wyborczej. Byl jednym z kandydatow na prezydenta. Komorowski nie byl jeszcze wtedy jednym z kandydatow. Dzieki temu przezyl
5 września 2012, o godzinie 19:11
Zanim sobie pojde, podtopie jeszcze. Nie pierwszy zreszta raz
KACZOR RATUNKIEM NA GOJOWSKIE KRACHY
==============================
Maly Icek znowu wraca ze szkoly z placzem. Tato Tewje czuje odwieczny smrod.
– Co ONI teraz na NAS zwalaja?
– ONI mowia, ze ten krach finansowy to NASZA robota.
– Niekoszerne swinie. Ale racja w tym jakas jest.
– Tato, jak to?
– To jest za trudne do wytlumaczenia. Nie zrozumiesz, synku.
– Zrozumiem! Powiedz, tato.
Tewje mysli, z brody siwiejace juz wlosy rwie.
– No dobrze. Widzisz, z inwestowaniem na gieldach jest podobnie jak z inwestowaniem w kurach. Ty jestes gielda i jakis goj pozyczy ci pieniadze. Ty kupujesz kure, kupujesz koguta. Niedlugo potem kura znosi jajko, drugie, duzo jajek. Po jakims czasie z tych jajek wylegaja sie piskleta. I tak z jednej kury i z jednego koguta dorobiles sie stada kur. Teraz wszystkie te twoje kury zaczynaja znosic jajka. Z tych wszystkich jajek wylegaja sie nowe piskleta. Cala masa pisklat. Nie obejrzysz sie, a juz masz kurnik pelen kur. Wszedzie gdzie nie spojrzysz, same kury!
Tu Tewje zamilkl. Maly Icek, lzy dawno wyschniete, zaciekawiony pyta
– No i co dalej?
– A no widzisz. Kiedy juz ci tak dobrze szlo, miales zatrzesienie kur i jajek, przyszla powodz. I wszystkie twoje kury potopila. Nic nie zostalo z tej gojowej inwestycji.
Tewje znowu zamilkl. Icek siedzi z otwarta japa.
– To na tym polegal krach finansowy? Ale tam nie bylo mojej winy! Powodz przyszla i wszystkie kury utonely.
– Tak synku, to prawda, ze powodz przyszla i kury sie potopily. Ale tam byla i twoja wina.
– Jaka?
– Twoja wina polegala na tym, ze ty za te gojowe pieniadze nie powinienes byl kupowac kury i koguta. Ty powinienies byl kupic kaczke i kaczora
5 września 2012, o godzinie 20:03
Ortequ,
jestem tak podniecony ostatnimi wydarzeniami na blogu, że ręce mi się trzęsą i mam problemy z trafieniem we wląściwy klawisz. Więc jak coś w moim wpisie wyjdzie nie tak, to przynajmniej wiadomo będzie, że powinienem liczyć na tzw. okoliczności łagodzące.
Po pierwsze, wróciłeś i to naładowany niezwykłą inwencją twórczą, a przecież twoje ostatnie markotne wypowiedzi niezbyt dobrze wróżyły temu blogowi.
Po drugie, (jeszcze większe sensacyjne wydarzenie blogowe), to wspięcie się Torlina na wysokość prawie 3 tyś. metrów nad poziom położenia Sopotu, i wypięcie się na politykę. Jest to dla mnie szok. Też jadę w góry, ale moj pobyt można porównać do zakopiańskich gór. Piersza, to Giewont, który można porównać wysokością do wyczynu Torlina, a druga to górlaska kupa młodzego bacy (po solidnym obiedzie), gdy porówna się wysokość mojego zamieszkania na Kalatówkach (około 1200 mnpm).
Inny aspekt wyczynu Torlina, to jego głęboka przemiana psychiczna, którą można porównać z nawróceniem religijnym (porzucenie D. Tuska). Zauważ dobrze,że gdy Torlin się zaczął wypinać, to Tuskowi zaczeło galopująco wszystko się sypać.
I co teraz będzie?
Sam proces oczyszczenia Torlina wydasię zrozumiały, bo w Tyrolu na tej wysokości jest czyste i zdrowe powietrze, ale żeby tak od razu, i to tak radykalnie?
Aż strach pomyśleć, co będzie się ze mną działo po powrocie do ceprowa.
Po cichu liczę, że przejście przez kupę młodszego bacy, to jednak nie to samo, co wejście na Giewont.
Z szatni
5 września 2012, o godzinie 21:20
Łupki godzą też w interesy rosyjskich kopalni węgla. W zeszłym tygodniu poskarżył się na to w rosyjskiej telewizji szef kombinatu z Kuzbasu. Tani gaz wypiera węgiel z amerykańskich elektrowni – w tym roku zużyją go najmniej od 1995 r. Niepotrzebny już węgiel Amerykanie eksportują, konkurując z Rosją na światowych rynkach. W zeszłym roku przyniosło im to 15,9 mld. dol – dwa razy więcej niż w 2009 r.
Więcej… http://wyborcza.biz/bizne.....z25cnA0oKc
=================
Interesujące……
6 września 2012, o godzinie 01:19
Panu Waldemarowi Kuczyńskiemu najwyraźniej chodzi o wolność w znaczeniu możliwości swobodnej wypowiedzi i działania oraz ubiegania się o władzę. Jarosław Kaczyński i Kościół w tym kontekście jawią się mu jako nowa PZPR. Czym jest demokracja? Demokracja jest możliwością ubiegania się o władzę zupełnie przeciwstawnym nurtom politycznym na drodze swobodnego wyrażania swoich poglądów, podejmowania działań oraz walki o władzę. Jarosław Kaczyński i Kościół katolicki jest więc jednocześnie wrogiem wolności i demokracji. Konstytucyjnie reprezentuje więc ten podmiot polityki, który zasługuje na delegalizację. Artykuł 13. Konstytucji RP zakazuje istnienia partii odwołujących się w swoich programach do totalitarnych metod i praktyk działania nazizmu, faszyzmu i komunizmu, a także tych, których program lub działalność zakłada lub dopuszcza nienawiść rasową i narodowościową, stosowanie przemocy w celu zdobycia władzy lub wpływu na politykę państwa albo przewiduje utajnienie struktur lub członkostwa. Delegalizacja partii politycznych należy do kompetencji Trybunału Konstytucyjnego. Dlaczego Trybunał Konstytucyjny więc nie delegalizuje PiS. A kto ma zdelegalizować Kościół Katolicki w imię obrony wolności i demokracji? Dramatyczne pytanie!
A najlepsze jest to że Panu Waldemarowi Kuczyńskiemu już o nic zupełnie nie chodzi tylko o wolność! Wszystko inne to dobre jest dla juniora, a dla seniora niczym stary ser rokfor zostaje rozkoszowanie się samym zapachem wolności. Niektórzy starcy zaś są zdania, że w tym wieku jedynym zapachem godnym uwagi samego źródła umysłowego takiego zbutwienia cielesnego jest zapach świeżej cipki oraz smak dobrego wina. Tak więc może kościół i Jarosław Kaczyński są przeciwnikami nie tylko demokracji ale i takiej wolności. Niewątpliwie jakieś ziarno prawdy w tym jest. Nie wiadomo tylko jednego – jak duże jest pole. I ile na nim jest innych ziaren. Czy są to aby ziarna pszenicy? Pszenica jak wiadomo jest fundamentem hegemonii zachodniej cywilizacji, nad wschodnimi despotiami, które żywiły się ryżem. Ryż bowiem uprawia się cały rok, a pszenice się raz zasieje, trochę się porobi, a potem ona sama rośnie. A co chłop robi kiedy pszenica sama rośnie? Różnie a to babę w dupę klepnie i jest potomstwo, a to książkę poczyta, a to cóś skonstruuje np. cepa i dalej tym wynalazkiem więcej wymłóci, ale najczęściej to chlupnie sobie ćwiartkę i z sąsiadem pogada i na grillu cóś podjara… I na to wszystko zasadza mu się teraz znów Kaczyński i Kościół Katolicki, a przedtem był L. Wałęsa, a przedtem W. Gomułka. Uff… a BIeRUt BYŁ DOBRY? Wtedy jakość gospodarz nie szukał wolności w opozycji. Dlaczego? Że w czapę można było łatwo dostać? Ale nauka jest oczywista dziś Kaczyński równa się B. Bierut. A Kościół Katolicki to sam Józef Stalin!
6 września 2012, o godzinie 01:33
Jak jest jednak rozumiana wolność przez osobę wierzącą, nacjonalistę i prawnika? No, cóż. W rozumieniu tych trojga podmiotów degeneratów wolność jest kategorią wymuszoną przez przymus religijny, narodowy i państwowy. Przymus religijny jest wyznaczony prawem Bożym, zwanym także niekiedy prawem naturalnym. Przymus narodowy jest wyznaczony imperatywem moralnym dbania o dobro własnego narodu. Przymus państwowy zaś stoi za normami prawnymi. Dla osoby religijnej nie ma więc wolności bez Biblii i zawartych w niej nakazów i zakazów oraz objawień. Dla osoby o skłonnościach nacjonalistycznych nie ma wolności bez narodu i norm, które służą jego dobru, zaś dla prawnika nie ma wolności bez prawa.
Prawnik więc nie widzi wolności tam, gdzie prawo zakazuje pewnego zachowania, a podmiot prawa chce wbrew niemu tak się zachowywać, lecz widzi ją tam gdzie prawo gwarantuje swobodę pewnych zachowań i można je za pośrednictwem norm moralnych, obyczajowych lub w ostateczności przymusu państwa poszanowanie dla takiej swobody wymusić.
6 września 2012, o godzinie 01:36
Prawnik więc nie widzi wolności tam, gdzie prawo zakazuje pewnego zachowania, a podmiot prawa chce wbrew niemu tak się zachowywać, lecz widzi ją tam gdzie prawo gwarantuje swobodę pewnych zachowań i można ją za pośrednictwem norm moralnych, obyczajowych lub w ostateczności przymusu państwa wymusić.
7 września 2012, o godzinie 17:54
Wszyscy już na weekendzie?
U mnie w regionie i przygranicznych landach przelotne opady i zimnawo…
Ale za to dobry czas na wojaże służbowe do przygranicznych sąsiadów zza Odrę. Miałam dzisiaj okazje poznać jak pracuje sortownia śmieci komunalnych w Schwedt łącznie z recyklingiem.
I przy okazji dowiedzieć się, ze w Polsce są gminy w których żaden lokalny wieśniak ani przyjezdny turysta nie odważy się wywieść do lasu nawet nogi od krzesła, a wszyscy sortują po wsiach śmieci i składują w wyznaczonych miejscach.
W Polsce, jak ktoś chce to może, i żadne propagandowe media nie są mu do tego potrzebne.
7 września 2012, o godzinie 18:13
Jakiś czas temu tutaj, na łamach bloga odbywała się namiętna dyskusja o gazie z łupków. Ja oczywiście byłam przeciw, twierdząc, ze jest jego wydobycie wymaga szkodzącej środowisku technologii i z Polski żadnego gazowego el Dorado nie będzie.
Jako „pro-Putinówka” dostałam w łeb oraz wiadro pomyj na głowę, bo ” my Ruskim pokażemy gdzie raki gazowe zimują”.
Nie pomogły raporty fachowców i ekspertyzy speców od geologii.
Na blogu była przewaga proamerykańska, no bo wszak USA to Kuwejt łupkowego gazu i Amerykanie lepiej wiedza niż ja.
Minęło nieco tygodni, potem miesięcy i co się okazało?
Ano, że racja była i jest po mojej stronie:
http://finanse.wp.pl/kat,.....-stwarzac-
Miłej lekturki.
7 września 2012, o godzinie 22:07
Zofijo
Jeszcze jakbyś się nauczyła linki wklejać :D
http://finanse.wp.pl/kat,.....omosc.html
Tylko jedno słówko mi w tym nie pasuje… Może…
Ale jako”pro-Putinówka” nie zwracasz uwagi na takie detale:D