Oto moje postulaty wobec roku 2013;
http://wiadomosci.wp.pl/kat,135314,title,Waldemar-Kuczynski-ja-leming-mam-kilka-postulatow,wid,15208283,wiadomosc.html
Ten wpis został opublikowany
czwartek, 27 grudnia, 2012 at
20:12 .
Możesz śledzić komentarze do tego wpisu za pomocą linku
RSS 2.0 .
Możesz zostawić komentarz, lub śledzić je z własnej strony.
27 grudnia 2012, o godzinie 20:44
Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku.
Zdrowia, szczęścia, pomyślności.
P.S. Proszę mi zdradzić czy to aby Pan nie dopisuje komentarzy pod własnymi tekstami. Tylu czytelników, że az trudno uwierzyć w rozentuzjazmowany tłum.
27 grudnia 2012, o godzinie 22:38
A Ty się wyindywidualizowałeś Piotrusiu z rozentuzjazmowanego tłumu? :D
28 grudnia 2012, o godzinie 13:21
Mój komentarz dotyczy ilości i jakości wpisów pod tekstem w WP
28 grudnia 2012, o godzinie 21:37
– Te zarzuty kierują głównie przedstawiciele świata zachodniego, który ma inne wartości. W naszej cywilizacji ceni się kreatywność i indywidualizm, w Azji zaś, nie tylko w Chinach, ale także w Korei, czy Japonii, współpracę, kolektywizm i podporządkowanie. Zobaczymy, który model zwycięży. Jak na razie świat zachodni ma ogromną przewagę, ale jest pogrążony w kryzysie, za to Azja, a szczególnie Chiny, są dziś w natarciu. Jeśli ich model okaże się skuteczniejszy, to w przyszłości będziemy musieli wysłuchiwać krytyki, iż nasze szkoły nie uczą działania grupowego, koncentrują się na indywidualnych potrzebach uczniów, są szkołami bezstresowymi i jak – nieraz słyszałem – produkują megalomanów i indywidualistów-egoistów.
http://wiadomosci.onet.pl.....omosc.html
===========
Sprawdzianem skuteczności modelu jest test praktyczny.
My tego nie ocenimy.
Ale za jakieś 100 lat……
29 grudnia 2012, o godzinie 06:05
Wiesku,
„Oni” zaparli sie. Moze nawet na 100 lat, jak niewiecej. Na dzisiaj, chyba jednak o wykonczenie blogu idzie. Dokladnie tak jak EDD zaplanowal jakis czas temu. Ale ze Zofia tez tej akcji ulegla, mimowolnie? Nic nie rozumiem.
Bo ze Torlin nic z tego nie rozumie to na mur asfalt mamy. Jak u Gorskiego to niezrozumienie wynika. Artura zreszta. PiS, no less.
Demokracja to jest to. Jak coca.. Uoj, chyba znowu sie powtarzam
29 grudnia 2012, o godzinie 12:42
w Azji zaś, nie tylko w Chinach, ale także w Korei, czy Japonii, współpracę, kolektywizm i podporządkowanie.
W Polsce i innych demoludach jakoś się to nie sprawdziło. W azjatyckiej Korei Płn. gdzie te te przymioty są najbardziej rozwinięte – również.
29 grudnia 2012, o godzinie 16:23
Andrzej napisał(a):
29 grudnia 2012, o godzinie 12:42
Wydaje mi się, że głównym czynnikiem zastoju w Korei PN i Kubie jest IZOLACJA od światowego handlu i kredytowania…..
O cechach osobowości przywódców nie wspominając.
Chiny zostały otwarte na świat dopiero w latach 70- „ping- pongowa dyplomacja” . Po dostarczeniu kapitałów i technologii ruszyły do przodu.
I niedługo staną się numerem JEDEN w gospodarce…
Gdyby obłożyć je sankcjami, embargiem- tak jak Iran- zwiędłyby szybko…
29 grudnia 2012, o godzinie 19:01
Wydaje mi się, że głównym czynnikiem zastoju w Korei PN i Kubie jest IZOLACJA od światowego handlu i kredytowania…..
Kapitalna obserwacja. M.in. znakomicie wyjaśnia sytuację gospodarczą Polski w minionej epoce. W latach 70-tych gdy nie byliśmy izolowani, Polska rosła w siłę, aż stała się 10-tą potęgą gospodarczą świata, co oczywiście nie mogło spodobać się światowemu imperializmowi i zaowocowało izolacją Polski w latach 80-tych, co szybko doprowadziło gospodarkę Polski do upadku. :D
Chiny zostały otwarte na świat dopiero w latach 70- „ping- pongowa dyplomacja” . Po dostarczeniu kapitałów i technologii ruszyły do przodu.
I niedługo staną się numerem JEDEN w gospodarce…
Rozumie, ze Twoim marzeniem jest zamieszkać w tej przodującej gospodarce świata. :D
29 grudnia 2012, o godzinie 21:29
„Twoim marzeniem jest zamieszkać w tej przodującej gospodarce świata.”
Zaraz tam zamieszkać. A po co tam zamieszkiwać jeśli absolutnie wszystko czego potrzebujesz Chińczycy wyprodukują w Chinach i dostarcza ci do twojego bogatego domu w twoim bogatym i ucywilizowanym jak sto mefistofili kraju? Na dodatek, wezmą i powykopują jeszcze twoje długi. Razem zresztą z bankami, które przez lata pożyczki ci dawały aż wzięły i pobankrutowały.
No a na koniec bardzo chętnie uzupełnią ci raptownie zmniejszającą się, z racji braku in vitro, populacje twojego ucywilizowanego oraz bogatego kraju.
29 grudnia 2012, o godzinie 21:36
Chiny to kraj bardzo kulturalny i aż za dobrze dba o swój przyrost naturalny. Szczególnie poprzez skrzętne przestrzeganie pewnego prawa. Prawo to zwie się: jedna rodzina, jedno dziecko. Dzięki chińskiej polityce jednego dziecka na jedna rodzinę, może wreszcie odbudowany zostanie w RP handel wewnętrzny w postaci narożnych sklepików. Tych nieznanych od czasów zlikwidowania takowych przez naszych dwóch poprzednich okupantów.
Ostatni, nowi okupanci w postaci Biedronki, Tesco czy innego Lidla, gwarantują podtrzymywanie polityki niedopuszczania do odrodzenia się narożnych sklepików. Ale tylko do czasu dopuszczenia w Polsce do handlu Chińczyków! Tych nad Wisłę przesiedlonych w ramach rozwiązywania chińskiego problemu nadwyżek przyrostu naturalnego. Tego to przyrostu, który sobie zafundowali polityką 'jedna rodzina, jedno dziecko’.
W krajach takich jak USA, Kanada, a nawet i w jeszcze biedniejszych niz te dwa, chińskie narożne sklepiki (convenience stores) wciąż trzymają się jakoś. Pomimo parcia nań gigantów takich jak Costco, Wal-Mart, Kroger czy Target.
29 grudnia 2012, o godzinie 22:14
Convenience store to po naszemu by bylo, wygodny sklep. Umiejscowiony w pobliżu miejsc, do których często przychodzą klienci. Przykładem convenience store jest sklep na stacji benzynowej, sklepik osiedlowy czy na rogu ruchliwych ulic. Z definicji 'wygodnego sklepiku’ generalnie wiadomo, ze za wygodę, jaką jest bliskość sklepu, klienci muszą zapłacić. Ceny w tego typu sklepach są zwykle nieco wyższe.
Ale! Tu wkraczają Chińczycy. Tylko ta grupa narodowościowa radzi sobie, z powodzeniem, z konkurencją cenową. Bo żeby ktoś zechciał zapłacić w chińskim sklepiku więcej niż w Biedronce, musi być do tego silny powód. Taki jak niemożność dotarcia do Biedronki z racji odległości, braku transportu czy z innego powodu. Wtedy rzeczywiście nawet centuś wysupła ekstra groszaki.
Częściej jednak przeciętny klient będzie staral sie unikać przepłacania. Co zostawiłoby Chińczyka z garstka tylko klientów. A na to on sobie pozwolić nie może. Wiec obniża te ceny do absolutnego minimum. Zysk, jeśli będzie jakiś, przyjdzie dzięki większej ilości sprzedanych towarów. A nie dzięki wyższej cenie.
A wiec, chińskie narożne 'wygodne sklepiki’ to również konkurenci cenowi. One potrafią nawet wpływać na poziom cen na niektóre artykuły i w sklepach wielkich. Uważam, ze prezes Kaczyński mniej by mógł narzekać na Tuska i na Biedronkę, jakby Chińczycy zaczęli rządzić, w narożnych sklepikach siedząc, polityką cenową nad Wisłą.
Bo ze Tusk tą polityką nie rządzi, i rządzić nie chce, to tylko prezes Kaczyński wydaje się o tym nie wiedzieć.
29 grudnia 2012, o godzinie 22:33
Przecież to ewidentna bzdura cytuję
„głównym czynnikiem zastoju w Korei PN i Kubie jest IZOLACJA od światowego handlu i kredytowania…”
Czy naprawdę tak trudno się zorientować w faktycznych przyczynach fatalnego stanu gospodarczego tych krajów? Czy piszący tu nie pamiętają już systemu PRL’owskiego. Przecie z właśnie tzw sterowanie centralne i pełna własność państwowa była kulą u nogi rozwoju gospodarczego. Chiny dopóki utrzymywały podobny ustrój jak w Polsce klepały biedę. Zmiana nastąpiła po zmianie systemu gospodarowania na zasady znane z kapitalizmu z tym, że tam pozwolono dorabiać się członkom partii i robić gigantyczne majątki. ( nie partyjni byli praktycznie wykluczeni, co spowodowało prawdziwy wysyp kandydatów do partii)
W chinach utrzymano przywództwo jednej partii (czyli pewien rodzaj totalitarnego systemu), ale zmieniono radykalnie system gospodarowania i przestano dzielić biedę po równo (oczywiście tym będącym poza ścisłym przywództwem
29 grudnia 2012, o godzinie 23:03
Z prześwietlonych przez Bloomberga 103 osób 26 stało lub nadal stoi na czele państwowych koncernów, których budżet jest nierzadko równy lub wyższy od budżetu niejednego kraju. Tylko troje z nich – Wang Jun, syn gen. Wanga, He Ping, zięć Deng Xiaopinga, i Chen Yuan, syn ekonomisty Chen Yuna – kierowało w 2011 r. korporacjami o wartości 1,6 bln dol., czyli o równowartości jednej piątej chińskiej gospodarki.
Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,7547.....z2GTsJZVmB
=================
Przestano dzielić biedę po równo- FAKT……
Jedni pracują za dolara dziennie, inni za 100 000$…..
Te wszystkie demokratyzujące się po utopii komunistycznej kraje mają jedną wspólną cechę= przywódcy stają się ich właścicielami…
30 grudnia 2012, o godzinie 09:43
Co sie dzieje? Spanko do poludnia w niedziele?
+++++++++++++++++++
Wiesiek59
„przywódcy stają się ich właścicielami…”
To twoje celne spostrzezenie wynika z Mackowej kontastacji: „pełna własność państwowa była kulą u nogi rozwoju gospodarczego”
Jesli trzeba bylo sie pozbyc tej kuli u nogi rozwoju gospodarczego, panstwowej wlasnosci, to jak mozna bylo dokonac takowego przeobrazenia gospodarczego? Na moj rozum biorac, prostszej drogi nie bylo. Przywodcy, czyli nomenklatura, byli NATURALNYMI kandydatami. I praktycznie, nie za wielu innych kwalifikujacych sie kandydatow mozna bylo wtedy odnalezc. Poza nomenklatura poszukujac, nie bylo wlasciwie nikogo..
Jedyny Michnik co sie odnalazl poza nomenklatura owczesna. No ale on, to wiadomo..
PS. Jesli MY sie niczego od dzisiejszych Chin nie nauczymy, to dzisiejsze Chiny NAS czegos naucza. I nie bedzie to wcale nauczanie zadnymi tam bagnetami. Co najwyzej, czapkami. Ale, przede wszystkim, WYNIKAMI.
30 grudnia 2012, o godzinie 11:13
Jak pokazuje doświadczenie i jak twierdzili mądrzy ludzie, ludziom w krajach bogatych ogólnie żyje się lepiej i mniej jest skrajnej biedy. Zmiany w Chinach spowodowały że Chińczykom zaczęło się znacznie lepiej powodzić i w większości chwalą sobie zmiany jakie się dokonały. Poparcie dla obecnie rządzących jest ogromne.
Konfucjusz stwierdził
„W państwie rządzonym dobrze – wstyd być biednym; w państwie rządzonym źle – jest hańbą być bogatym.”
i sprawdzało to się w całej rozciągłości w PRL gdzie bogatych w latach 50 tych oskarżano o całe zło świata , a kułacy i badylarze byli oceniani jako wredne kreatury.
Tak już jest że przy bogatym biedny się wyżywi, a przy biedakach o to trudno, bo oni sami mają za mało tej żywności.
30 grudnia 2012, o godzinie 11:36
Do ludzi jakoś trudno dociera, że wynik gospodarowania zależy w ogromnym stopniu od właściwego zarządzania pieniędzmi i wiedzy o skutkach działań. Dziadek pisał, że przed wojna jego znajomy sprzedał kamienicę w Radomiu i nabył folwark. Ponieważ nie znał się na rolnictwie , szybko zbankrutował i powrócił do Radomia gdzie za resztę swych pieniędzy kupił maleńkie mieszkanko w domu którego kiedyś był posiadaczem.
Dlatego mając nawet duże pieniądze można wchodząc w działalność gospodarczą szybko je stracić jeśli się gospodarować nie umie. Pożyczki więc i kredytowania mogą być właśnie kamieniem topiącym kraje posiadające złe systemy gospodarcze.
Tym sposobem dobito tzw kraje demokracji ludowej i ZSRR wymuszając zmiany ustrojowe.
Korea trzyma się tylko dzięki izolacji. Kuba tez dzięki temu trzymała się długo, ale teraz już to padło.
30 grudnia 2012, o godzinie 17:47
maciek.g napisał(a):
30 grudnia 2012, o godzinie 11:36
Co w takim razie sądzisz o tym?
Wzrost jest tylko z inwestycji?
http://www.monde-diplomat.....php?id=1_4
30 grudnia 2012, o godzinie 18:52
Wieśku59,
Myślenie autorów w tym artykule dziwne, bowiem inwestuje się zwykle dlatego, że liczy się na zysk w przyszłości. W czasach kryzysu sprzedaż zaczyna być trudna i rośnie ryzyko braku zwrotu nakładów. Dlatego w okresach kryzysowych inwestycje zdecydowanie się zmniejszają. Gdyby było to takie proste, że wystarczy inwestować i będzie wzrost to wszyscy by to robili. Niestety tak nie jest i w czasach kryzysu rośnie gwałtownie groźba przeinwestowania i związanej z tym katastrofy dla przedsiębiorstwa.
Nawet w czasach kryzysu z różnych przyczyn udaje się rozwijać produkcję bowiem kraj krajowi nie równy i są produkty na które jest popyt.
Kryzys też ma różne oblicz i ten obecny wynikł z zupełnie innych przyczyn niż ten go poprzedzający. Wiele działań ratowniczych obecnie odbija się czkawka u ratujących i wydłuża trwanie kryzysu.
Inwestycje są rzeczą wtórna, reakcją na rynek i one (inwestycje) zaczną wzrastać gdy kryzys zacznie ustępować.
30 grudnia 2012, o godzinie 21:33
Ortequ,
zawsze uważałem cię za faceta, który może nie zna się na gospodarce, ale klepki w glowie ma tak poustawiane, że dopuszczają one informacje do komputera, a nawet nie przeszkadzają zeby pecet zrobił z nich użytek na rzecz dobra blogowego.
Twoją mocną stroną jest literatura, ale boisz się przyjąć tą straszną wiadomość do akceptującej wiadomośći i piszesz różne koszałki na blogu z których można wyłowić rzeczy pachnące oryginalnością (inaczej nie przynano by ci nagrody blogowej, której ze strachu nie odebrałeś).
Tak więc marnujesz się siedząc z komputerem nad północno-zachodnim Pacyfikiem (z przerwami na gaduły z jastrzębiem w czasie pobytu na Hawajach, gdzie trudno nie być spoconym).
Odwagi życzę w '2013.
Jeśli idzie o rozszabrownie dóbr (o czym piszesz w wymianie myśli z maćkiem p.), które także ja z pasionarią Solidarności tworzyłem, to informuję, że przeczytałem ostatnio bardzo wyważoną wypowiedż o tym kto to rozszabrował (autora oraz tekstu nie jestem w stanie przytoczyć, bo prześlizneło mi się to przez psujący się już mój komputer i, pewnie, zostało ulokowane w koszu).
Więc parę uwag na temat tych nielicznych, którzy zbili interes na pracy takich jak ja (dostałem od Waldemara Kuczyńskiego otrzymałem cztery świadectwa udziałowe o wartości 84 zł).
Jak wiadomo prawie cała szpica solidarnościowa nie była przygotowana do przejęcia i efektywnego zarządzania zakladami pracy czy przejmowania wartościowych nieruchomości, a także uprawy gruntów rolnych.
Próbowała robić to, owszem, także nomenklatura partyjna różnego szczebla, ale były opory polityczne ze strony mowej siły politycznej.
Jednak takie opory były obchodzone, lecz braku umiejętności w zarządzaniu organizmami gospodarczymi brakowało także byłym kacykom partyjnym. Te przejęte przez nich dobra kończyły się szybko ich klęską z powodu braku czucia praw rynkowych.
Facet pisał, że spotykał dygnitarzy różnego szczebal, którzy (w tym b. kierowników wydziałów KC PZPR, którzy szybo kończyli jako kioskarze, właściciele antykwariatów, a nawet kelnerzy). To była totalna klęska, bo jedynie na dobrą pracę można było liczyć u Zasady, Krauzego, Kulczyka i im podobnych. Idzie o znajomości w róznych urzędach potrzebne do biznesu). To przypomina trochę rozpierduchę jaką zrobili bolszewicy, tyle, że to było w drugą stronę. Jednak obiektywne prawa rozwoju i upadku społeczeństw o okresie rewolucji zadziałały zgodnie z teoriami Marksa-:).
Interes na mojej krwawicy zrobili (nie tylko) tzw. badylarze, rzemielśnicy, a więc ci co czuli jak się poruszać na skomplikowanym posocjalistycznym runku, a poza tym mieli ciąg do forsy (bardzo ważne, bo np. brak ciągu do wygrywania przez Kowalczyk zrobiłby z niej nieszczęśliwą męczennicę, której nawet wiatr nogę podstawia:-).
Obecni krezusi mieli grosze na sam początek, przykładowo, gdyby ojcowie Kulczyka i Krauzego nie pracowali wiadomo gdzie, to oni by nie mieli kontaktów, a także możliwości zarobienia kilkudziesięciu tysięcy marek na dobry początek w kraju pracy ich rodzicieli.
Potem, jak państwo rozluźniło rygory prawne, wszystko przyspieszyło, niemal jak z obecnymi inwestycjami drogowymi miłościwie nam panującego Premiera Tuska.
To co zasygnalizowałem powyżej jest oczywiście wycinkiem skomplikowanego procederu nazywanego szabrem na dobrach narodu.
Uff, ale to już koniec.
Z szatni
31 grudnia 2012, o godzinie 00:29
Stanie, Rybenko (ty moja) (21:33)
Nabazgrales. Z szatni donoszac:
„To co zasygnalizowałem powyżej jest oczywiście wycinkiem skomplikowanego procederu nazywanego szabrem na dobrach narodu. Uff, ale to już koniec. Z szatni”
Zanim sie ustosunkuje, MERYTORYCZNIE, do tego cos nam tu zaserwowal, o jedno ja ciebie zapytam niewinnie. Oraz niesmialo:
A ILE WYSZABROWANO TAM TOBIE, Z TWOJEGO OSOBISTEGO PORTFELA? OBYWATELA PRZEMINIONEJ, BEZPOWROTNIE, PRL?
O innych szczegolach, czy moze nawety ogolach, bedzie jak wody przybedzie
31 grudnia 2012, o godzinie 12:28
Ortegu,
wyznaję, że twoje 'niewinne i nieśmiałe’ pytanie było przyczną mojego nadmiernego nocnego pocenia.
Pytanie twoje jest jak uścisk pytona.
Daje się zauważyć u ciebie niezwykłą odwagę, która odrzuca wszystkie hamulce wynikające z braku znajomości gospodarki zarówno nakazowo-rozdzielczej, jak i posocjalistycznej, a także wczesnokapitalistycznej na ziemiach polskich, z ktorymi od czterdziestu lat łączy cię jedynie nostalgia emigranta.
Nie chcę być brutalny, ale i ty skorzystałeś z mojej pracy w procesie edukacyjnym, co z pewnością pozwoliło ci, na gosćinnej ziemi, stanąć na nogi (i chwała Bogu).
Twoj wybór wynikał z wnikliwej oceny, że na tej ziemi wspaniale nadającej się, z racji jej nizninnej konfiguracji, do przemieszczania się wojskowych pojazdów opancerzonych z zachodu na wschód (i w odwrotnym kierunku) wszystko jest be.
Poglądu tego u ciebie nie zmienił nawet fakt zmniany ustroju, bo przecież twoja stara ojczyzna (będąca w potrzebie) chętnie by teraz z zachodnich doświadczeń takiego eksperta jak ty chętnie skorzystała.
Piszę te słowa jako człowiek o poglądach centrowwych zezujący na lewo w kwestach spolecznych.
Na tym blogu o sprawach gospodarczych sensownie mówić mogą (i to w ograniczonym zakresie) jedynie gospodarz, głos zwykły, Zosia, a EDD jest zdolny jedynie do wzniecenia burzy mózgów.
Większość (zwłaszcza ta opozycyjna w stosunku do Gospodarza) często
wybiórczo krytykowała niektóre zjawiska gospodarcze.
Ty jednak wogóle nie czujesz już tego kraju, ale masz potrzebę utrzymywania z nim kontaktu. Stąd to szczególne podgrzewanie tragedii smoleńskiej.
Dyskusja toczona na blogu o tej katastrofie nic nie wyjaśniała, ale skutecznie doprowadziła do zmulenia blogu i katastrofalnego spadku jego notowań.
Nie piszę się na podjęcie podobnej dyskusji gospodarczej z kimś, kto odnióśł
taki sukces w sporach o prawdę smoleńską.
Do tematu możemy powrócić (za parę miesięcy), gdy zapoznaśz się z problematyką przeobrażeń społecznych i gospodarczych, a także ich skutkami dla obywateli, ktore zafundowało nam państwo zabierając się beztrosko za trwonienie dorobku paru pokoleń (patrz wypowiedź red. Żakowskiego w GW).
P.s.
Tak między nami mówiąc, pytanie postawione przez ciebie jest cokolwiek infantylne.
Myślę, ze po studiach nad przemianami w Polsce potrafisz to zrozumieć.
Z szatni
31 grudnia 2012, o godzinie 12:39
P.s. (dot. wpisu z 12.28),
tylko nie rób głupstwa i pod wplywem mojego wpisu nie wrwcaj do kraju. Tu mimo, że wszystko jest ładniejsze niż było, wcale nie jest tak zabawnie.
Dzisiaj przeczytałem, że Krauze, ktory w Gdyni skupił z bezcen akcje jakiejś przedwojennej spólki chce wielomilionowych odszkodowań za grunty w tym mieście (centrum) na których m.in. przebiega linia kolejowa oraz zlokalizowanych jest szereg obiektów użyteczności publicznej.
Była sekretarz urzędu miasta, ktora teraz pracuje u 'pokrzywdzonego’ miliardera, nazywa to 'gdyńskim patriotyzmem’
31 grudnia 2012, o godzinie 14:31
Szanowny Panie Gospodarzu!
Juz tylko kilka godzin dzieli nas od Noworocznego Wieczoru.
…od powitania gosci…lub gospodarzy…od szampana i toastow, od serpentyny i fajerwerkow, confetti ktore przyozdobi nasze nosy i twarze kolorowymi piegami.
Czas radosci, ze wszyscy zdrowi…czas zadumy…a moze tez tesknoty za tymi co odeszli.
Zycze Panu, calej Pana Rodzinie i wszystkim blogowiczom fantastycznego Sylwestra – gdziekolwiek Panstwo jestescie.
APEL DO WSZYSTKICH!!! PAMIETAJCIE O OKULARACH „PRZECIWFAJERWERKOWYCH”!!!…I ZWIERZAKACH!!!
…Oby wszystkim nam bylo dane obudzic sie nazajutrz – z lekkim katzykiem co prawda – ale ze wszystkimi czesciami ciala na im przeznaczonych miejscach.
…”Oby ten nastepny – anno domini – 2013 – byl lepszy niz 2012, a gorszy niz 2014″…czego wszystkim Panstwu i sobie zycze…
Z jaknajserdeczniejszymi pozdrowieniami.
Jolka zza Baltyku.
31 grudnia 2012, o godzinie 20:53
„Spróbujmy w nadchodzącym roku zdefiniować bez niedomówień, przedmiot sporu i poszukać sposobów rozmawiania, co w państwie trzeba zmienić”.
_______________
Bardziej w społeczeństwie niż w państwie należy coś zmienić, choć w państwie też. Nie da się tego ukryć. Nie zgadzam się z punktem widzenia Stana na temat jego „krwawicy”, czy też krwawicy związkowej lub ludowej. Polsce i Polakom są potrzebne pewne wzorce zachowań, dokładnie opisane, ba nawet uchwalone i wydrukowane, a zupełnie lekceważone. Utrwalił się we współczesnej Polsce na dobre świniowaty podział na warstwę kierowniczą i całą resztę. Warstwa kierownicza jest kierownicza ze swej istoty i niewiele więcej reprezentuje, niż kierowanie. Znamy to z PRL. Tego się po prostu nie da zmienić dyskutując w tym ramach, które kiedyś nazywano polityką błędów i wypaczeń, ale ogólnie najlepszym możliwym ustrojem. Demokracja to ustrój gdzie sprawujący władzę odpowiedzialni są na forum publicznym, przed obywatelami. Obywatele sprawują władzę przez swoich przedstawicieli. A owi przedstawiciele powinni nie prowadzić wojny, lecz współzawodniczyć, ale i współpracować. Wiele treści jest zawartych w odpowiedzialności władzy w szerokim tego słowa znaczeniu na forum publicznym. I im więcej będzie wolności w dążeniu do i treści w słowie „odpowiedzialność” tym lepiej dla nas i dla Polski.
31 grudnia 2012, o godzinie 21:24
ORTEQ!
…tak po mojemu…”jolkowemu”…
Slowa to taki bardzo dziwny wynalazek. Widzac je na papierze – trudno jest czasami uwierzyc, ze te male, czarne znaki i wykretasy moga miec az tak wielkie znaczenie i moc. Czasami parza jak pokrzywa, zmieniaja wyraz naszej twarzy i zmuszaja do uniesiecia brwi…Wiem, wiem…”Ameryki nie odkrylam”. Puszczone w eter moga nas rabnoc prosto pod kolano z taka sila, ze wyladujemy z nosem w kaluzy…mozna nimi tez gruchnac komus w kark.Sa jednak rowniez slowa, ktore – jak sam napisales – sa wysylane „z serca”…i te daja jnnym skrzydla…ORTEQ…nie Ty pierwszy gruchnoles mnie „sympatycznie” w plechy. Przed Toba zrobila to Zofia…Obudwojgu Wam – serdeczne, noworoczne dzieki za…”pierze na lopatkach”!!!…Jolka zza Baltyku.
1 stycznia 2013, o godzinie 01:24
Przepraszam tych, ktorzy mnie wyroznili. Stan, Jolanta, glos zwykly. Acz ten ostatni, poniekad jedynie. Zwroce sie do nich jak tylko otrzezwieje co nieco. Moje celebracje „Sssss” (syczenie „ssss” to nie 'Solidarnosc’ tylko 'Sylwester’; orzezwiajaca odskocznia taka) rozpoczynaja sie za niedlugo. Za godzine, wlasciwie. Zdaze wytrzezwiec? Opinie sa podzielone..
U was, lemingow krajowych, juz po ptokach jest. Te roznice czasowe.. I dunno. Czy absolwenci geografii rozumieja te cuda roznico-czasowe doglebnie? Wnoszac z odpowiedzi mojej latorosli, absolwenta „honors” geografii z renomowanej uczelni, to chyba niekoniecznie. Kiedy dzwonie do rodziny w POmrocznej, to mnie zawsze pytaja: co, spac nie mozesz? Choc u nich jest 9 rano..
Geografie w POmrocznej studiowalo sie tak jakby nieco dokladniej niz na renomowanych uczelniach Zachodu..
Te dziewiec godzin roznicy czasowej powali kazdego. Kiedys zesmy tylko znali dwie godziny roznicy czasowej. W Warszawie 6 rano, w Smolensku juz osma.. Teraz nawet 9 godzin trzeba przetrawic.
Ludzie!! Jak my dojdziemy do pojednania polsko-rosyjskiego?
1 stycznia 2013, o godzinie 09:32
Odnotowalem, na WIADOMYM blogu, takich passusow kilka:
„Za Rzeczpospolitą: 'rodzinne więzy z ZSRR miał też inny (obok Siwickiego) członek WRON, gen. Eugeniusz Molczyk. Za ówczesnym korespondentem BBC w Polsce Timem Sebastianem „James” przytacza opinię sugerującą, że gen. ma ścisłe powiązania z Moskwą i że Jaruzelski musi się z nim liczyć..Brakuje tylko anegdoty o tym jak to Molczyk wspólnie z Jaruzelskim grali przy dużym stole (o kształcie się nie mówiło) w wojnę… Instrukcję uwzględniono w czasie gry. Zarówno Jaruzelski jak i Molczyk pogratulowali Baryle wprowadzenia tego elementu do gry wojennej.”
Molczyk, Molczyk. Probuje sobie przypomniec. O, juz mam. Momentalnie wykrecam numer do Honzy. On na Morawach, ale co tam. Dla wiekszych spraw nie takie pieniadze ludzie wyrzucaja w bloto. Odzywa sie zachrypniety glos:
– Noo?
– Bardzo przepraszam, Honza, moglem ciebie obudzic..
– Obudziles. Czego tym razem?
– Pamietasz Malczyka? Tego za ktorego ciebie brano na laczach?
– Myslalem, ze Malczyk to mial byc ty, nie ja. Jest co nowego?
– Inna pisownia. Nie Malczyk tylko Molczyk. General, na dodatek. Wiesz cos na ten temat?
– Nie znam ani jednego ani drugiego. General czy nie, mnie to fuk.
– Tak, Honza, mnie tez fuk. Ja tez nie znam ani jednego ani drugiego. Rzecz w tym tylko, ze to wszystko jakby nas, poniekad, dotyczylo. Rozumiesz cos z tego?
– Kiedys rozumialem, teraz przestalem. Jaki on general byl, ten Molczyk?
– No wlasnie w tym rzecz, Honza. On, ten Molczyk to podobno byl taki general, co to mial bezposrednie podlaczenia pod Moskwe i Jaruzelski musial go sluchac. Rozumiesz co mowie? Tu idzie o to, ze gen. Molczyk mogl wyzej stac niz Jaruzelski! I ze za Stan Wojenny sadzono nie te co trzeba osobe. Kapewu?
– Jak sadzono? To ktos beknal za Stan Wojenny? Nic nie slyszalem. Na Morawach troche filtruja, you know. Skazali Jaruzelskiego czy jak?
– Idzie o to, Honza, ze nie skazali. To znaczy, niby skazali, ale tylko Kiszczaka i tylko w zawiasach, o ile pamietam. Jaruzela zupelnie odpuscili. Za stary i za chory na skazywanie. Czyli, oni dalej szukaja tych, kogo mozna by bylo skazac. Gen. Molczyk zostal wciagniety na ekran radaru.
– Ty tu zamulasz trochu, Orteq, nie? Nawet ja wiem, ze gen. Molczyk umarl juz kilka porzadnych lat temu temu..
-Nic nie zamulam. To w ogole nie wazne jest, ze Molczyk zmarl ponad piec lat temu. Tu rozchodzi sie o to, zeby wine za SW przerzucic z Jaruzelskiego na kogo innego! Kapewu?
– Ty, Orteq, wyhamuj přibližně. Te twoje skroty przekraczaja moja znajomosc jezyka polskiego. Jak mozna przerzucic wine na kogos kto pomarl na smierc? Molczyk nie zyje, nie?
– Honza, widze, ze czegos nie zrozumiales. Tu idzie o to, zeby znalezc SPADKOBIERCOW gen. Eugeniusza Molczyka. Dokladniej mowiac, spadkobiercow WINY. Czy teraz rozumiesz?
– Co to wszystko ma wspolnego ze mna?
– Ty jestes utozsamiany, podobnie jak ja, z Malczykiem. Vel Molczykiem. Jestes brany za zdrajce Ojczyzny, jakim gen Eugeniusz Molczyk podobno byl. Za winowajce jestem uwazany. Pomimo zem ja, a nawet i gem Molczyk, to mlodziaki my som. . Rozumiesz cos z tego?
– Rozumiem výborně. A teraz ty sie ode mnie fuk, okej?
Zanosi sie na to, ze jak narazie naszej przeprowadzki do Pragi nie przewiduje sie. Co absolutnie nic nie oznacza jesli o plany JUTRZEJSZE idzie
1 stycznia 2013, o godzinie 11:16
Kochani, Wszyscy – wspaniałego Nowego Roku 2013, który właśnie nam nastał i ma kilka godzin zaledwie! Oby nie był gorszy niż miniony!
Dla mnie 2012 r był rokiem spełnienia marzeń, nie wystkich, ale tych najważniejszych, po kilkunastu latach pracy i wydawniczej harówki w całym 2011, ostatniego dnia grudnia 2012 r,. moja książka zeszła z maszyn drukarskich. W 2012 – mogłam zobaczyć ją na własne oczy i uwierzyć, że mi się udało.Poznawałam jej czytelników, ich opinie, egzemplarze książki wysyłałam jeszcze wczoraj, w Sylwestra do czytelników, m.,in., w Krakowie. Od ludzi morza, marynarzy, którzy ongiś przed laty pływali na statkach szczecińskiego armatora i do których trafiła ta książka, dostawałam listy, a nawet szalenie mile życzenia świąteczno-noworoczne praktycznie z całego świata.Dla mnie była to i jest nadal wspaniała przygoda pisarska. Cudowne doświadczenie, którego nie znałam do tej pory w takim zakresie.W końcu opisałam najlepiej, jak to potrafię świat typowo męski, w scenerii szalenie egzotycznej, w okresie szalonych napięć politycznych na świecie.Handel bronią, rejsy w tropiku – to n ie jest tematyką, która na ogół zajmują się kobiety….
Udało mi się w tym roku uczestniczyć w szalenie interesujących spotkaniach, seminariach i konferencjach zagranicznych, zdobyć wiedzę, tak bardzo mi potrzebna w wykonywanym zawodzie dziennikarza.To też istotne dla mnie doświadczenie minionego roku.
Dobrze owocuje opublikowanymi artykułami.
Po śmierci ukochanego owczarka i ponad rocznej przerwie, do domu zawitały kolejne futrzaki – dwa kocie bliźniaki-rozrabiaki. Radości co niemiara, „młodzieńcy” są z tegorocznego wiosennego miotu, szalenie udane.
Zdrowie też dopisuje, jest adekwatne do wieku i daj Boże by było tak dalej.
gronie najbliższych też dobre nastroje, święta spędziliśmy wspólnie ciesząc się swoją obecnością, odwiedzając krewnych i wyjazdem na nasza ukochaną wieś. Mały Krzyś nam zdrowo rośnie, zaczął chodzić przedterminowo do przedszkola, intelektualnie rozwija się ponad wiek.
Tata Krzysia awansował i więcej pieniędzy w portfelu, ale i też solidnie podnosił swoje kwalifikacje cały rok. Co raz bardziej lubi swoja pracę.
Mama Krzysia w drugim podejściu zdobyła prawo jazdy pod koniec minionego roku. Pierwszego dnia Bożego Narodzenia bez kłopotów zawiozła nas wszystkich na wieś, ok. 100 km od Szczecina. następnego dnia drogę powrotną do domu też pokonała samodzielnie.
Rodzina się jeszcze bardziej scementowała. Cudowne i dla mnie doświadczenie w roli babci.
To są zwykłe ludzie sukcesy dnia codziennego, osiągane z dala od wielkiej, medialnej polityki Ważne, że potrafimy się z nich cieszyć.
Taki był u mnie i moich najbliższych miniony rok.
Nowy 2013 Rok powitał mnie rano sms z banku, że moje konto powiększyło się przyzwoitą sumką honorarium. To efekt nawiązanej współpracy medialnej pod koniec minionego roku. Mam nadzieję, że owa współpraca rozwinie się ku zadowoleniu obu stron. Miniony rok był udany, nowy rozpoczął się miłymi akcentami .
Wszystkim z całego serca życzę – by ich przełom 2012/2013 był równie owocny jak mój.
DO SIEGO ROKU
1 stycznia 2013, o godzinie 11:16
http://www.rmf24.pl/news-.....nId,765543
To się nazywa pamięć: „Media przypominały nawet, w 1295 roku Francuzi splądrowali Dover”.
1 stycznia 2013, o godzinie 16:22
Chińsko – białoruski „park przemysłowy” w pobliżu Mińska wybuduje 650 tysięcy Chińczyków, którym przyznano wizy pracownicze. Do niewielkiego miasteczka Smolewicze, przesiedlone zostanie całe prowincjonalne chińskie miasto. Jeśli do tego dojdzie, to według statystyk, jeden Chińczyk będzie przypadał na 14 obywateli Białorusi.
http://www.psz.pl/tekst-4.....-Bialorusi
=============
Granica Polsko- Chińska coraz bliżej?
1 stycznia 2013, o godzinie 19:57
Przed Torlinem schylam głowę pokornie za to, że nie zaliczyłem go do grona blogowych ekspertów gospodarczych (to z powody jego nadmiernej pokory, ktorą okazywał po powrocie z Alp).
Oczywiście figurowanie na liście ekspertów nie oznacza, że pod wszystkim co wyprawiał na blogach mogę się podpisać.
Po tym gdy, w Alpach wspiął się na niebotyczną dla polskiego łazika górskiego wysokość na 2900 m, jego cały dotychczasowy (uporządkowany) system ekonomiczno-filozoficzny na to co się w Polsce dzieje, runął jak domek z kart.
Oto dlaczego warto wspinać się w górach.
Z szatni