4. 6.1989 – Witaj jutrzenko swobody!
Dwa dni po 24 rocznicy wyborów przełomowych. Główny temat w mediach – śmieci. Niespełna 48 godzin starczyło, by śmieci wyparły „solidarycę”. I dobrze! Bo gdyby było źle, to byśmy tę datę szczęśliwą i radosną święcili dłużej i z nostalgią. Ale ja do niej wrócę. To dopiero dwa dni po rocznicy. Czwarty czerwca 1989 roku to był Big Bang! Czuję promieniowanie tamtego dnia przez wszystkie dni 24 lat! Najpiękniejszy dla mnie dzień, jako obywatela! Dzień w którym zabłysła jutrzenka swobody!
Mieszkałem od 8 lat w Paryżu, przyczepiony do Polski okiem, uchem, piórem i głosem (co tydzień miałem 10 minut w RWE). Widziałem od połowy 1986 roku, że ogromne koło zamachowe zmian ruszyło na wschodzie i pisałem o tym. Nie miałem wątpliwości, że to wielkie i pozytywne, że Okrągły Stół to majstersztyk i dobro, jakie może spotkać Polskę w czasie nadchodzącej burzy. Gdy ogłoszono wynik wyborów było dla mnie jasne, że wyjściem logicznym powinien być rząd z premierem „Solidarności”. Mówiłem o tym z Wolnej Europy osiem dni później (patrz poprzedni wpis) wątpiąc, czy to będzie możliwe. Sześć tygodni później pisałem w Warszawie fragment deklaracji premiera Mazowieckiego, wygłoszonej 24 sierpnia 1989 r. I uczestniczyłem w układaniu rządu. Czułem się w pełni kompetentny i na miejscu.
Gdy wracam do tamtego czasu i błysku jutrzenki odkrywam, że pierwotne źródło mojej radości kryło się w czymś dotyczącym każdego człowieka, jednostki. A mianowicie, że idą zmiany które usuną, oby na zawsze, z życia ludzi zgeneralizowany strach przed państwem, jako takim. Przed państwem tak pomyślanym, by się go bać. Pierwsze pięć lat żyłem w hitlerowskim państwie strachu i poczułem go, następne kilkanaście w strachu stalinowskim. Potem on słabł, ale do końca z PRL nie zniknął, bo istota tego państwa na instytucjonalizacji strachu polegała. W mojej publicystyce z czasów PRL i o PRL strach, jako czynnik konstytuujący system grał kluczową rolę. I kiedy zaczęła się pierestrojka w ZSRR kwestia wielkiego, trwającego trzy czwarte stulecia strachu była nicią przewodnią debaty. I oto szła nadzieja, że kończy się czas politycznego strachu. Że nie będzie państwa patrzącego na obywatela, jak na potencjalnego przestępcę i wroga, choćby nic nie mogło mu zarzucić. To była moja największa nadzieja, a wielkie wartości i słowa w tle. Bo ja i wszyscy co się PRL-owi stawiali, myśmy żyli w towarzystwie strachu. Robiłem co uważałem, że trzeba, ale bałem się. I inni też. Młodzi, urodzeni w okolicach i po 1989 roku nie mogą tego odczuć i zrozumieć, a dla mnie ten fakt jest niezmiernie ważny w postrzeganiu i ocenianiu III Rzeczpospolitej oraz różnych politycznych projektów.
Pisałem nie raz, że mam wykształcone czujniki ostrzegające przed zamordyzmem, już w embrionalnych fazach, jeszcze słabo widocznych i mało odczuwalnych. Właśnie przez takie doświadczenie. I gdy wydawało mi się, że one nigdy nie zadźwięczą, zawyły! W 2005 roku i wyły, aż do wyborów roku 2007. Stary strach, kiedyś brunatny, potem czerwony, teraz owinięty we naszą flagę wylazł z kąta. Nie byłem w tym alarmie osamotniony. Kartek do głosowania w punktach wyborczych brakowało. Kartek właściwie do odpędzenia od władzy tych co strach obudzili. Niestety to nie jest czas przeszły dokonany. Nie obsesje więc, czy osobiste niechęci do Kaczyńskiego są powodem, dla którego ostrzegam przed oddaniem temu politykowi i tej partii władzy nad Rzeczpospolitą. Powodem jest strach przed strachem. Teraz już nie przed moim. Głównie przed tym tych młodych, bo go nie posmakowali. By jutrzenka swobody, świeciła.
Waldemar Kuczyński specjalnie dla WP.PL
Tytuł i lead pochodzi od redakcji
20 sierpnia 2013, o godzinie 01:18
Nasz tforca filmowy Przystanka Woodstock 2013 w pelnej krasie
http://www.youtube.com/wa.....T0W9_F-IwM
Emerytowany urzednik z Minska jedzie do Woodstock, Pl. i robi falę dla A Andrusa. Mozg staje i nie ustaje. Naprawde
20 sierpnia 2013, o godzinie 10:21
Prof. Andrzej Zybertowicz o prof. Zygmuncie Baumanie.
„Komuś, kto nie umie się rozliczyć ze swoim uwikłaniem w zbrodniczy system, a było to zaangażowanie nie tylko ideologiczne, lecz także w aparat terroru, można ewentualnie przyznawać nagrody czysto naukowe za jego publikacje. (…) Doktorat honoris causa jest czymś więcej niż normalnym stopniem naukowym – mówi socjolog.”
__________________
Ja uważam, że prof. Zygmunt Bauman powinien publicznie przyznać że to był system zbrodniczy lub wyjaśnić jako publicysta lub naukowiec dlaczego uważa że system ten w jego ocenie nie był zbrodniczy. Natomiast kwestię rozliczenia się z uwikłaniem w taki system zamknąłbym poglądem Wisławy Szymborskiej, że na to nie ma dobrej odpowiedzi. Obecnie, rozliczanie się należy do sfery walki politycznej, a nie moralności i dlatego wezwanie do rozliczenia się przeciwnika ideowego jest tylko i wyłącznie elementem walki politycznej, w tym przypadku grą zero jedynkową.
20 sierpnia 2013, o godzinie 11:34
Gra zero jedynkowa byla wlasnie gra po Teheranie, Jalcie i Poczdamie. Albo tak albo nie. Tzw. Zolnierze Wykleci sie znalezli po stronie NIE. Ot i cala to tajemnica tzw. rozliczen POwojennych.
PiS wciaz probuje innych rozliczen. Tym neptkom wszystko wolno. Wiec niech probojom. Czemu nie. Wojna sie zakonczyla w 1945 roku
20 sierpnia 2013, o godzinie 16:15
Strach się bać.
http://www.youtube.com/wa.....DyXzg_1Xe4
„Tusk chce wpływać na sądy”
20 sierpnia 2013, o godzinie 18:27
Strach to będzie dopiero jak Wojciech Smarzowski zrobi film o prokuraturze, rządzie i sądzie walczącymi z kibolami…
20 sierpnia 2013, o godzinie 23:57
głos zwykły
„Obecnie, rozliczanie się należy do sfery walki politycznej, a nie moralności”
Stało się tak dlatego że nie było rozliczeń, a jedna strona konfliktu ma sporo za uszami i tych rozliczeń nie chce. Nie chce również dlatego, iż jest życiorysowo powiązana z dawnym systemem. Tak się składa, że ta strona (nazwijmy ją uwikłana) jest obecnie dużo bardziej wpływowa niż strona przeciwna, która chce rozliczeń, uznając, że moralności jest ważna w życiu publicznym. Na razie uwikłani są dużo bardziej wpływowi, ale przecież nic nie trwa wiecznie.
21 sierpnia 2013, o godzinie 00:03
Widać że – wbrew intencjom W. Kuczyńskiego – życie blogowe zaczyna odżywać na nowo, Za chwilę wrócą nagrzani tuskiści, palikotoidzi, postkomuchy czerwonych i liberalnych odcieni oraz osobiści nieprzyjaciele Pana Boga. I znów będzie wesoło – jak dawniej, tylko Paweł Luboński już się nie pojawi.
21 sierpnia 2013, o godzinie 05:39
Mawar (00:03)
„życie blogowe zaczyna odżywać na nowo…tylko Paweł Luboński już się nie pojawi.”
Co ty pieprzysz? PL sie pojawi, pojawi, nie boj zaby. Ale miejze ty cierpliwosc, oki? Bez PL nie moze byc odzywania blogu na nowo. Nie moze i juz. Czy ty cos z tego kojarzysz, Antosiu? Jesli nie kojarzysz to wracaj na blogi smolenskie. Tam twoje zasluzone miejsce
21 sierpnia 2013, o godzinie 10:55
Mawar,
Ja napisałem o osobistym rozliczeniu się tj. o tłumaczeniu się, usprawiedliwianiu. Natomiast Ty masz na myśli rozliczenie tych osób. Taka ewentualność w państwie demokratycznym nie wchodzi w grę poza jednym przypadkiem, gdy po prostu publicznie ujawnia się informację zgromadzone w archiwach na temat takiej osoby, co w zasadzie ma miejsce. Ostatnio przeczytałem Romana Graczyka: „Cenę przetrwania Tygodnik Powszechny wobec SB”, gdzie właśnie takie informacje godzące w autorytet są ujawniane. Tak więc akcja odbrązawiania obecnych autorytetów toczy się i nie można jej zatrzymać. Co więcej ma ona szeroki charakter. Odbrązawia się nie tylko w oparciu o archiwa IPN, ale także własne notatki. Dobrym przykładem takiego kronikarskiego zacięcia jest pan Waldemar Kuczyński, którego kiedyś bardzo mocno broniłem przed twoimi atakami do momentu, gdy uznałem, że przejął i propaguję ideę zarzucaną przez niego samego Janie Marii Rokicie tj. politycznego oparcia się o motłoch – i nawet Boga ducha winnych ludzi w taki emocjonalnie pobudzony, a intelektualnie zdezorientowany tłum sam swoimi wypowiedziami zmienia (jeśli ktoś chce go słuchać). W każdym razie jego książka „Solidarność w Opozycji Dziennik 1993-97” jest przykładem odbrązawiania. Książa owa ma wiele wad. Moim zdaniem jest źle napisana, ale ona przebija się do świadomości bardziej wykształconych warstw, bo jest właśnie świadectwem czasów. Myślę, że wbrew zamierzeniom autora książka ta już szkodzi i będzie szkodzić autorytetowi wszystkich głównych postaci (włącznie z autorem) oraz instytucjom tam opisanym (głównie partiom), ale na tym polega jej siła. No, więc moim zdaniem tak rozumiana lustracja jest normalnym elementem życia w demokratycznym państwie i dobrze że się toczy, ale wszystko co jest dobre ma swoje granice, poza którymi dobro przeistacza się we zło. Złem byłoby więc rozliczanie w tym sensie w jakim ty nieopatrznie napisałeś. Do takiego rozliczenia potrzebna by była instytucja niedemokratyczna, a na to nie ma zgody i nie będzie, bowiem większość Polaków rozumie jak dotąd jaka jest granica pomiędzy dobrem i złem w demokracji. W tym zakresie było nadto wiele lekcji poglądowych, które m. in. napisał adwokat prezydenta: Lech Falandysz. Uważam, że trafnie zauważył jako sprawca kuglowania prawem, że są granice. Nie można naginać prawa przeciw demokracji jeśli robi się to dla nie wiadomo kogo, bo on w końcu nie wiedział komu i czemu służy. Mieczysławowi Wachowskiemu czy też Lechowi Wałęsie, który niczym się nie różni od Mieczysława Wachowskiego. I to jest właśnie bardzo dobra refleksja. Aby zgodzić się na bycie motłochem czy też kierowanie motłochem trzeba najpierw zadać sobie pytanie: czy wiem komu i czemu ma to służyć?
21 sierpnia 2013, o godzinie 14:00
Orteq
„Co ty pieprzysz? PL sie pojawi, pojawi, nie boj zaby”.
Chcesz się założyć?
21 sierpnia 2013, o godzinie 20:18
Mawar,
Takis cwaniak. Ja sie zaloze a ty mi wtedy zameldujesz ze PL zostal dotkniety przypadkiem Kleofasa. Az takich glupich to tu nie bedzie, o nie.
A moze juz robia piwo „Zimny Pawel”?
21 sierpnia 2013, o godzinie 23:30
Orteq
Zmarł ktoś noszący tu od lat nick PL. To w końcu nic wstydliwego, każdemu się przydarzy.
Nadal chcesz się zakładać?
21 sierpnia 2013, o godzinie 23:45
W każdym razie, jeśli nie wróci z gór to nie żyje. Góry są niebezpieczne.
22 sierpnia 2013, o godzinie 00:15
Mawar,
Z jakich tam gor, niebezpiecznych na dodatek. Wielkie mi gory, Bieszczady.
Jesli PL zmarl, to nie ma zakladu. Nie moge sobie pozwolic na to, ze oni obaj, Kleofas z Pawelkiem, sie zarykiwali ze mnie w swoim ateistyczno-agnostycznym niebie/piekle. Niepotrzebne skreslic
22 sierpnia 2013, o godzinie 20:37
Mawar,
ten blog zaczyna mnie wręcz fascynować. Niby nie żyje, a rusza się i straszy ludzi.
Powiedz mi kto wreszcie ostatni zgasi na nim światło.
Moje przewidywania, że Torlin (za sowitą zapłatą) przejmie tego bankruta i sprbóje go reanimować wywołały u niego depresję i zejście z tego dogasającego paleniska.
Raz nawet mi się zwidziało. że EDD krązył wokół blogu niczym sęp, ostrząc swój dziób na pożarcie tej padliny, w której spędził najlepsze dni w swoim nieszczęsnym życiu.
Jeżeli Torlin nie przejmie tego truchła, to kto?
głos jest zbyt oświecony w biznesie aby zajmować się tak „romantyczną” jego odmianą.
W szatni padło mi na Ciebie (Fidel z Rosą przytakneli), bo na pieniądze nie zwracasz uwagi, a pióro (klawiaturę) masz, ze hej.
Poza tym jaka sława za wyciągnięcie (wbrew prawom fizyki i biologii oraz żelaznym regułom pijaru) takiego martwego ciała z przepastnej otchłani, w której nawet w niej trudno zejść spokojnie.
Z szatni, przed spacerem i relaksującą rozmową z czworonogami przed snem.
23 sierpnia 2013, o godzinie 09:24
Stanie, mam swój blog, oprócz tego mam pracę zawodową i swoje pasje.
A jeżeli chodzi o blog Kuczyna! Nostalgia. Ale to nie Gospodarz zniszczył ten blog, zrobili to ludzie pokroju Madzi.
27 sierpnia 2013, o godzinie 22:47
Torlinie,
tys dzidzius prawdziwy. Czy Ty naprawde wierzysz w to, ze pierdoly LINKOWANE przez roznych wesolkow pokroju Madzi-klona cos stanowia o danym blogu? Ty naprawde w to wierzysz?
Pierdoly WYPISYWANE przez roznych wesolkow (takich jak np. Orteq, czy Torlin) cos tam moga stanowic. Ale tylko 'cos’. Czyli, nie za wiele. Reszta spoczywa w spracowanych rencach wlasciciela blogu. A ten sika na to wszystko z gory. I ma przy tym racje!
Daj se czego