Jestem z Układu


Europa na pasku Erdogana

To przykre i upokarzające, że Unia Europejska jest właściwie na łasce i niełasce dyktatora Erdogana, wyznającego i wcielającego w życie wartości odległe od unijnych. Cokolwiek zrobi u siebie, Unia będzie co najwyższej z cicha, półgębkiem popiskiwać z żalu i współczucia dla Turków. Paraliżuje ją ogromna liczba potencjalnych uchodźców, których Erdogan może zatrzymać u siebie lub rzucić ich na Europę, jak kiedyś sułtani swe armie.

Niestety państwa członkowskie Unii same do tego doprowadziły. Nie Bruksela, nie unijne organy, lecz państwa członkowskie. Te państwa przez wieki nie umiały obronić Europy przed samymi sobą i co pokolenie niemal wyrzynały swoją młodzież i mordowały cywilów we wzajemnych wojnach. Wszyscy toczyli je o godność i wielkość, wszyscy mieli Boga po swojej stronie, każde walczyło o coś co mu się należało i każde broniło tego samego. Wszystkie pchały kontynent w krwawy bezsens i ruiny.

Wreszcie przyszło opamiętanie, uświadomienie, że Europa, jako większe Bałkany nie ma przyszłości innej niż ta pełna krwi i zniszczeń. Zaczęto tworzyć Unię Europejską. Jej kamieniem węgielnym, który przesądził o tym, że nie stała się kolejną bezsilną efemerydą, jak Liga Narodów, czy Rada Europy była delegacja suwerenności, konstrukcja suwerenności wspólnej, wspólnie egzekwowanej w oparciu o dobrowolnie przyjęte reguły. Ta konstrukcja polegała na zastosowaniu zasady subsydiarności; to wszystko co może być z korzyścią dla wszystkich lepiej załatwione na szczeblu unijnym powinno być załatwiane tam a nie na szczeblu narodowym i decydowane z bardzo wyjątkowym tylko stosowaniem zasady jednomyślności i weta. Stosując te dwie konstrukcje jednoczenie Europy szło od Europejskiej Wspólnoty Węgla i Stali (1952), poprzez Europejską Wspólnotę Gospodarczą (1958), Wspólnotę Europejską (1992), aż do dzisiejszej Unii Europejskiej (2009). Szło poprzez pasjonującą epopeję pełną konfliktów i porozumień, animozji i przyjaźni, postępu i cofania się, ale ostatecznie ciągle do przodu, z ciągle rozbudowywanym zakresem kompetencji władz unijnych, Parlamentu Europejskiego, Rady Europejskiej, Europejskiej Rady Ministrów i Komisji Europejskiej, w stosunku do kompetencji państw członkowskich. To nie był spektakl zaplanowany, lecz w znacznej mierze żywiołowy. W niektórych dziedzinach mogło dojść nawet do zbyt dalekiej ingerencji „Brukseli” bez korzyści dla wszystkich, a w innych dziedzinach kluczowych dla sprawnego działania Unii do braku postępu wskutek kurczowej obrony prerogatyw państw członkowskich. Tak się stało w rozległej dziedzinie polityki bezpieczeństwa, spraw zagranicznych i obrony. Europejczycy potrafili stworzyć najbardziej komfortowe osiedle na globie, ale nie potrafili mu zapewnić bezpieczeństwa nie mając ani wspólnej polityki w tych dziedzinach, ani instrumentów by ją stosować. A nie mają, bo członkowie zazdrośnie strzegą swej suwerenności, szczególnie w tych właśnie dziedzinach, choć konieczność, największa siła sprawcza od dawna się domaga przesunięcia części uprawnień narodowych także i tu na szczebel unijny. Suwerenność narodowa, wielka kiedyś i ciągle jeszcze, idea i wartość to od dawna a szczególnie w ostatnich latach kamień u nogi Europy. Oby nie stała się jej przekleństwem.

11 komentarzy to “Europa na pasku Erdogana”

  1. Orteq napisał(a):

    Drogi Panie Ministrze,

    Jak ja sie ciesze ze zajrzalem na Panski blog. Bo inaczej przeciez bym sie nie dowiedzial, ze postanowil Pan wskrzesic swoj dawno zapomniany blog. Gratuluje najszczerzej. Oraz dziekuje

  2. Orteq napisał(a):

    Jesli zas o Pana wpis chodzi

    Napisal Pan:

    „To przykre i upokarzające, że Unia Europejska jest właściwie na łasce i niełasce dyktatora Erdogana, wyznającego i wcielającego w życie wartości odległe od unijnych. Cokolwiek zrobi u siebie, Unia będzie co najwyższej z cicha, półgębkiem popiskiwać z żalu i współczucia dla Turków. Paraliżuje ją ogromna liczba potencjalnych uchodźców, których Erdogan może zatrzymać u siebie lub rzucić ich na Europę, jak kiedyś sułtani swe armie.”

    Noo, mocne skojarzenie. Uchodzcy wojenni niczym armie sultanow. Mnie takie skojarzenie nie zaswitalo..

    „Niestety państwa członkowskie Unii same do tego doprowadziły.”

    Tu pelna zgoda. Dowodem na unijna sprawczosc fenomenu wychodztwa wojennego z krajow islamskich sa … wojny w tych krajach prowadzone. Wszystkie wywolane przez „Arabska Wiosne”. Te wyprodukowana przez NATO. Czyli przez Ameryke, tak naprawde.

    To nasz wlasny Donald Tusk, jako przewodniczacy Rady Europy, dobil targu z islamskim prezydentem Turcji Erdoganem. Wiec oni zawarli porozumienie, ze UE bedzie placila Turcji ogromne krocie dutkow za kazdego emigranta odeslanego z powrotem do Turcji przez kraj UE.

    Wie Pan co, Panie Ministrze? Jak ja takie pierdoly trawie, przeciez najzupelniej PRAWDZIWE, z tego co wiadomo, to mi siem znowu odechciewa

  3. Orteq napisał(a):

    Pierdolami ja nazywam sumy dutkow, wynegocjowane pomiedzy Erdoganem i Tuskiem, placone przez UE do kasy Turcji. Za kazdego emigranta do kraju UE, ktory, przeszedlszy przez Turcje, nie zalapal sie na status 'wychodzcy wojennego’.

    Tusk raczej nie przejdzie do historii jako zbawca Europy. Co to to nie

  4. Orteq napisał(a):

    Jak powiadomic Mawara, ze jego ulubiony blog „Jestem z Ukladu” odzyl?

  5. Torlin napisał(a):

    Drogi Panie Waldemarze!
    Dla mnie osobiście ta decyzja jest niezmiernie słuszna, bywałem u Pana na Fejsie, czytałem Pana wpisy, ale tam jakakolwiek dyskusja jest niemożliwa. Tamtejsza „dyskusja” jest jak spotkanie przed kamerami przedstawicieli dwóch zwalczających się partii, którzy wygłaszają komunały, a jeden nie słyszy argumentów drugiego. Dla mnie prawdziwą dyskusją jest blog, można wrócić do straconego wątku, nawiązać do innych, blog jest bardziej mobilny.
    Aż boję się napisać, czy Pan przypadkiem nie zagubił się w znaczeniu słowa „subsydiarność”? Zasada pomocniczości polega na tym, że wszelkie działania powinny być podjęte na jak najniższym szczeblu, i dopiero jak ten szczebel nie daje sobie rady, wykonanie przekazane jest szczebel wyżej.
    Co do meritum…
    Niestety, Europa zaczyna przypominać Rzym z IV wieku. Zgoda Walensa w 376 roku na zamieszkanie Wizygotów na terenie Republiki z jednoczesnym niedopełnieniem obietnic spowodowało najazd na Rzym.
    Niestety, Rzymianie sami sobie byli winni, nikt nie chciał służyć w armii, panowała beztroska, sybarytyzm, niedopuszczanie do głosu jakichkolwiek złych myśli o obowiązkach, wojnie, krwi, walce. Taka jest niestety Europa Zachodnia.
    Śmieję się, że najważniejszym przysłowiem polskim jest „nie ma tego złego, coby na dobre nie wyszło”. Nam przysłużył się komunizm, nam się jeszcze chce.
    Pozdrawiam serdecznie

  6. Torlin napisał(a):

    „Wina Tuska”, Orteq jest niezmienny w swojej obsesji.
    Tu tak w ogóle o Tuska ani o Unię nie chodzi, nastąpił w całym świecie bunt religijnych prowincji, niestety Polska, jak w 1968 roku, musi być też na pierwszej linii frontu (ognia). Bunt antyestablishmentowy religijnej prowincji wybuchł prawie równocześnie w Polsce, Stanach Zjednoczonych i w Wielkiej Brytanii, a teraz doszła do tego Anatolia. Następuje coraz dokładniejszy podział na laickie, liberalne, wolnościowe wielkie miasta, czego przedstawieniem są: Nowy Jork w Stanach, Londyn w Anglii, Warszawa w Polsce, a teraz Stambuł w Turcji, z religijnym, nieporadnym, bez pracy, zazdrosnym o sukcesy metropolii zapleczem terenowym, prowincją.
    I ci drudzy zaczynają powszechnie wygrywać wybory, i tak jak to robi Kaczyński, będą coraz bardziej ograniczane wolności poszczególnych ludzi pod pozorem teorii, że grupa, społeczeństwo, naród, jest najważniejsze, i o wiele ważniejsze od jednostkowego obywatela.
    Wina jest oczywiście po obydwu stronach, syty pracownik City nie drga na wieść, że w Walii w Port Talbot zamknięto ostatnią stalownię, i że w tym mieście nie ma już pracy. Wielkiemu koncernowi Tata trudno się dziwić, stalownie walijskie „dostarczały” nieprawdopodobne straty, spowodowane jednocześnie nadprodukcją stali, a z drugiej zadyszką Chin. Ale jeżeli to połączymy z zamknięciem ostatniej kopalni w Wielkiej Brytanii, to ten obraz zaczyna być coraz bardziej wyraźny.
    I sprawy religii, dla mnie to jest o tyle kłopotliwe, ponieważ jestem absolutnym ateistą, niewierzącym w nic (no może w potwora spaghetti tak odrobinę ;) ), ale potrafię zrozumieć przerażenie osób wierzących, których wszystkie prawdy są wyśmiewane, traktuje się ich jak półgłupków wierzących w rzeczy nieistniejące, zacofanych i nieidących z duchem czasu. Taka jest nasza prowincja, takie są stany południowe i pas biblijny w Stanach, i taka jest Anatolia.
    To wszystko nakłada się na siebie.

  7. Paweł Luboński napisał(a):

    „Potrafię zrozumieć przerażenie osób wierzących, których wszystkie prawdy są wyśmiewane, traktuje się ich jak półgłupków wierzących w rzeczy nieistniejące, zacofanych i nieidących z duchem czasu.”

    Wiesz, Torlinie, nie lubię tego uogólniającego trybu bezosobowego: „są wyśmiewane, się traktuje”. Owszem, są tacy ludzie – na ogół sami prymitywni umysłowo – którzy wyśmiewają religię i wierzących. Ale bodaj czy nie częściej wierzący wypowiadają się w tonie pogardliwym o ateistach.
    Moim zdaniem przyczyna zjawisk, o których piszesz, nie leży w tym, że owych wierzących prowincjuszy powszechnie się wyśmiewa i lekceważy. Nie wiem, jak w Turcji, ale nie w Polsce i nie w USA. To raczej tkwi w nich samych: kompleks niższości, nie do końca uświadomione uczucie, że nie nadążają, że są nie na czasie. Dlatego tak ich strasznie boli byle głupawy artykuł w prasie czy wypowiedź w telewizji.

  8. Orteq napisał(a):

    Torlin napisał(a): 18 lipca 2016, o godzinie 09:43

    ” 'Wina Tuska’, Orteq jest niezmienny w swojej obsesji.”

    Jakiej obsesji, Torlinie bejbi? Przeciez to Pan Minister, nie ja, najsampierw napisal tak:

    „To przykre i upokarzające, że Unia Europejska jest właściwie na łasce i niełasce dyktatora Erdogana, wyznającego i wcielającego w życie wartości odległe od unijnych. Cokolwiek zrobi u siebie, Unia będzie co najwyższej z cicha, półgębkiem popiskiwać z żalu i współczucia dla Turków. Paraliżuje ją ogromna liczba potencjalnych uchodźców, których Erdogan może zatrzymać u siebie lub rzucić ich na Europę, jak kiedyś sułtani swe armie. Niestety państwa członkowskie Unii same do tego doprowadziły.”

    Jesli Ty nie chcesz widziec w powyzszym pogladzie pana Kuczynskiego, iz on i do Tuska, jesli nie TYLKO do Tuska, pije, to Twoja sprawa.

    Nawet dziecko wie, ze nasilenie napiecia pomiedzy Zachodem i swiatem arabskim w ostatnich latach zostalo sprowokowane przez sam Zachod.Tusk sie wpisal w to nasilenie, negocjujac jakies pierdoly z Erdoganem. I to o tym, wydaje sie, pan minister Kuczynski napomyka w swoim wpisie.

  9. Orteq napisał(a):

    A pan Minister Kuczynski spi snem sprawiedliwego. Moze nie sprawiedliwego wsrod narodow swiata ale zawszec. Wiec On nie musi
    wyjasniac co mial na mysli piszac:

    „Niestety państwa członkowskie Unii same do tego doprowadziły”

    To, ze to Zachod wywolal obecny kryzys islamsko-chrzescijanski, nazwijmy tak ten kryzys umownie, to chyba nie za wielu wesolkow sie odwaza polemizowac z takim FAKTEM.

    Odpuskamy?

  10. Orteq napisał(a):

    Odpuskamy, znaczy. No i dobrze

  11. Orteq napisał(a):

    Ten Erdogan. Podczas gdy oni mowio 'Erdouan’. Jak tak mozno mowic?

    Zdarzylo mi sie ostatnio powiedziec 'Erdogan’. Bom czytal to com widzial czarno na bialym. Erdogan.

    Niestety, moi rozmowcy nie widzieli tego co slyszeli. Oni SLYSZELI jedno, z turecka zapewne wymawiane: 'Erdouan’

    Podejrzewam iz dyplomatyczne stosunki polsko-tureckie pozostano na poziomie wczesniej zafiksowanym. Blog Kuczyn.com, z jego tytulem wpisowym „Europa na pasku Erdogana”, nie dokona wielkiego przelomu dyplomatycznego w tej sprawie

Skomentuj