Kirow, Kirow, Kirow!
W książce Anatolija Rybakowa – jako chłopiec zaczytywałem się w „Kordziku” – znalazłem taką oto próbę odtworzenia myśli Stalina po zabójstwie Kirowa w roku 1935:
”Kirow, Kirow, Kirow! Naród nie może zapomniec o tej stracie, o tej stracie naród musi stale pamiętać i mścić się za nią, mścić się bezustannie. Trzeba wpoić narodowi miłość do Kirowa, naród nie powinien zapominać o nim nawet na chwilę.
Trzeba wydawać książki o Kirowie, kręcić filmy o Kirowie, nadawać jego imię miastom, wsiom, fabrykom, muzeom, teatrom… Wszystko musi przypominać narodowi o Kirowie, Kirow musi się stać relikwią, wiecznym bólem, wiecznie otwartą raną. Tę ranę trzeba jątrzyć, stale jątrzyć, powinna bez przerwy przypominać narodowi o wrogach, których należy tępić, tępić i jeszcze raz tępić.”
(Anatolij Rybakow „Trzydziesty piąty i później”. Iskry 1990 s.118)
20 września 2010, o godzinie 13:15
Głosie,
Polska jest od maja 2004 r. w zespole, zwanym Unią Europejską i jej siła, jest uzależniona jak sobie w tej drużynowej grze europejskiej poradzi.
UE już bardzo dawno, mnóstwa lat wcześniej niż Polska wstąpiła do UE, wyznaczyła główną oś swoich pryncypialnych celów ekonomicznych, a co za tym idzie politycznych (taka jest kolejność, nie odwrotna – najpierw ekonomiczne, potem polityczne) – jest nią oś Paryż – Berlin – Moskwa.
Po to zaproponowano Polsce swego czasu uczestnictwo w tzw. Trójkącie Weimarskim, by się nauczyła swojej roli na tej osi, bowiem między Berlinem a Moskwa leży Warszawa.
Prezydent Lech Kaczyński solidnie pracował, jako prezydent Polski by rolę tej osi zmarginalizować i Unię do Rosji zniechęcić.
Jak sam stwierdzał, w opublikowanym pośmiertnie wywiadzie – ten cel w realizacji mu się nie powiódł. Unia okazała się silniejsza, wszelkie prowokacje antyrosyjskie robione na spółkę z USA , a było ich co nieco i to dużego kalibru – na niewiele się zdały.
Gdyby UE Polska nie byłaby potrzebna do realizacji swego pryncypialnego ekonomicznego celu – zabiegi o akcesję byłyby nierealne.
Polska jest położona w Europie tam, gdzie leży i tego nie zmieni. Dlatego racjonalnym zachowaniem Polski, jako państwa jest wykorzystać, to co może w UE osiągnąć – a więc pozycję jednego z trzech liderów tej osi.
Gospodarka UE jest głęboko powiązana z rosyjską. Zwłaszcza niemiecka, teraz wchodzi w to silniej francuska, powiązania mają i to silne przemysły skandynawskie, gospodarka włoska, słabiej brytyjska.
I zwłaszcza w takich strategicznych segmentach jak energetyka, transport, przemysł, nauka i badania i przede wszystkim – innowacyjność.
Rosjanie nie chcą korzystać z przestarzałych technologii – współpracują z Zachodem nad najnowszymi i je wprowadzają. Bywa, że wyprzedzają UE, jak np. w systemie Glonass.
W przemyśle stoczniowym – kooperują z najlepszymi stoczniami Dalekiego Wschodu – Koreą, Chinami czy Singapurem. Często tworząc spółki jointy venture. Podobne zaangażawaanie np. w przemyśle transportu kolejowego, czy energetyki jądrowej – jest z koncernami zachodnimi. W przetwórstwie rolniczym – z firmami duńskimi ect.
My chyba w Polsce mamy mizerne o tym wszystkim wyobrażenie.
Rosja i UE wzajemnie siebie potrzebują, mają szerokie i głębokie koneksje ekonomiczne i żadna Polska nie jest w stanie tego procesu odwrócić.
Możemy się tylko przystosować do tego układu i grać tymi samymi kartami co UE, wg tych samych zasad i kryteriów.
Innej drogi Polska nie ma.
20 września 2010, o godzinie 15:11
Mawar,
to co zastosowałeś to się nazywa wyższą szkołą jazdy na drzwiach o ile pamiętam.
Ale co to ma wspólnego z lista Macierewicza?
Tamtego jakiegoś pozdrowię jak spotkam, choć nie wiem czy go w nasze szpiegi przyjmą.
20 września 2010, o godzinie 15:20
Zofio,
UE leży w strefie wpływów USA, a nie Rosji. I USA jest dla EU partnerem strategicznym. Rosja natomiast swoje strefy wpływów straciła. Nawet jeśli je odzyskuje, to w każdym razie nie jest to stara Europa, a w niej Francja i Niemcy oraz Włochy.
Natomiast nie ulega wątpliwości, że Francja i Niemcy chcą inwestować w Rosji i to robią, ale nie są to takie interesy jak, to się robi w Chinach, bo i rynek nie ten.
Nawiązanie ściślejszych kontaków z Rosją na zasadzie partnerstwa oznaczałoby zgodę na praktyki korupcyjne, które rozsadziłyby zarówno ramy demokracji jak i wywróciło zasady gospodarki rynkowej. Urynkowić natomiast i zdemokratyzować Rosji żadna siła polityczna nie zdołała.
Partnerstwu przeszkadza jeszcze jeden element. Dysproporcja gospodarek zachodnich i gospodarki rosyjskiej, która jest jak jeden do 24, oraz sytuacja demograficzna Rosji, która może jej sytuację gospodarczą pogorszyć w przyszłości.
Nadto Rosja jest wystawiona na szereg potencjalnych konfliktów zbrojnych, zarówno o charakterze wewnętrznym jak i zewnętrznym.
Uważam katastrofę smoleńską za co najmniej szczęśliwy zbieg okoliczności w polityce rosyjskiej, który pokazuje Polsce, jak łatwo można nam sprawić duże kuku.
Reakcje społeczeństwa naszego też sprzyjające polityce rosyjskiej. Okazuje się, że wystarczy puścić małego, acz dość śmierdzącego bąka, aby w nasze społeczeństwo i polityków śmiertelnie przerazić.
Można żyć z dawania dupy, Polska robiła to przez ostatnie wieki, tą lekcję mamy dobrze wyuczoną i nie jest to żadna nowość, jeśli nasi politycy tylko uznają, a społeczeństwo im przyklaśnie, że po to nas przyjęto do UE, to niewykluczone, iż wyjdziemy jej na przeciw temu wyzwaniu real polityki z rozluźnionymi pośladkami i wesołą miną.
20 września 2010, o godzinie 15:20
Myślisz EJ, że z Panem Bonim sobie jeszcze ręki nie podali?
20 września 2010, o godzinie 15:33
Z dzisiejszej konferencji prezesów PGNiG wynika, że gazu nie ma
( to pewne) i nie wiadomo czy będzie (chodzi o te 1,5mldm3). Rosjanie gazociągów „odpuścić” nie chcą, Unia nie chce odpuścić Rosji. W d… gazowo rzecz biorąc dostajemy my. Przy okazji wychodzi, że tak naprawdę, to nie mamy wiele do powiedzenia.
Nie jest to konstatacja budująca.
A najgorsze w tym całym bajzlu jest to, że – o ile dobrze panów Prezesów zrozumiałem- nie ma gdzie tego brakujacego gazu ad hoc kupić.
Zapewniają nas, że w domowych kuchenkach gazu nie zabraknie.
Wczesniej zapewniano nas, że gazu mamu zakontraktowanego skolko ugodno.
Czy warto już rozejrzeć się za elektrycznymi maszynkami kuchennymi ?
20 września 2010, o godzinie 15:56
Lex, bez paniki.
Przy okazji informuję, że późniejszym wieczorem na stronach opinii „Rzeczpospolitej” będzie mój jutrzejszy artykuł „Lider ciemnej strony mocy”.
20 września 2010, o godzinie 16:43
Panie Waldemarze,
nie panikuję. Słucham i staram się cokolwiek zrozumieć.
Z tymi kchenkami elektrycznymi to faktycznie … żadne wyjście. Szykują się nam przecież podwyżki cen energii elektrycznej.
A to nie wszystko przecież – od nowego roku wzrośnie podatek VAT i akcyza na paliwo ( przełoży się na ceny niemal wszystkiego). Na obniżkę cen na artykuły nisko przetworzone nie liczę. U mnie, w Zagłebiu od czerwca np. bochenek chleba zdrożał z 3,60 zł na 4,20. Warzywa i owoce zdrożały niemal o 100 %. Ziemniaki – choć to na nie sezon – są droższe o 30 – 40 %. W różnicach cen mięsa i wędlin już dawno przestałem się orientować bo niemal codziennie są inne – wątpię, że niższe.
I nie wszystko to jest konsekwencją zimy, opadów czy powodzi. Wiele artykułów drożeje już teraz „na konto” przyszłorocznych podwyżek vatowskich i akcyzowych. Po Nowym Roku – a jakże – zdrożeją znowu, tyle, że od poziomu uwzględniającego podwyżki obecne.
Nie panikuję, pani Waldemarze. Mam obawy. ( I liczę, liczę, liczę….).
PS. A na waloryzacji emerytur i rent od przyszłego roku też dostanę w d…, podobnie jak parę, milionów mi podobnych. A dorobić nie mam jak. Kto zatrudni niemego 70-cio latka ?
20 września 2010, o godzinie 17:55
Andrzeju!
Ja właściwie powinienem wycofać się ze wszystkich swoich stwierdzeń. Tak sobie pomyślałem, że żyję mrzonką, ułudną nadzieją. Jestem po prostu niereformowalnym wielbicielem Unii Demokratycznej.
Cały czas mam wrażenie, że najważniejsi ludzie w państwie razem z opozycją powinni usiąść razem i przedyskutować coś, co pospolicie się nazywa „mapą drogową”, a co doprowadza do szału językoznawców (A przyszło ono z języka angielskiego, w którym „road map” to nie tylko tradycyjna, dosłownie rozumiana „mapa drogowa”, ale także „a detailed plan to guide progress toward a goal”, to jest „szczegółowy plan działania”. ). Ale wróćmy do naszych baranów.
Ja ciągle daję przykład gminy, która raptem dostała 300 milionów na drogi, wszyscy siadają i tak długo dyskutują i się spierają sStaropolskie „ucieranie”), aż uzgodnią, którą drogę się buduje, a którą remontuje. I to samo w Państwie. Każdy wyjazd, każda rozmowa, udzielony wywiad czy zakulisowe rozmowy powinny mieć na celu dalekosiężny plan rozwoju Polski i jej wzmocnienia.
Ja wiem, że to bajka, nie musicie mi tego mówić.
20 września 2010, o godzinie 18:10
Lex, spoko spoko. (*comfort)
Pan Gospodarz to się nawet na reformach w żłobkach zna, których to PO od trzech lat nie wprowadziło a na pewno wprowadzi. A sam wiesz zapewne, że gazociąg czy paradoks Tuska-Rostowskiego to przy tym pikuś.
A porpos pożogi wygląda na to, że rozniesie (nosi) go wiatr ze wschodu Panie Gospodarzu. We are fucked.
PS. Czy to prawda, że Pan Wiktor Bater nie żyje?
20 września 2010, o godzinie 19:14
A kto to jest Pan Wiktor Bater i dlaczego to jest ważne, czy żyje, czy nie?
20 września 2010, o godzinie 19:26
EWO-J
Dostałem od kolegi na pocztę kilkanaście zdjęć z Australia,
To naprawdę piękny kraj,szkoda że taki duży bo by zobaczyć te widoki to trzeba by chyba z rok wędrować by zobaczyć w naturze.
Ale czy byłyby tak kolorowe jak zdjęcia? wątpię.
I nie jest dobrze znać ze zdjęć to co się chce widzieć bo oryginał często rozczarowuje.
Ale zdjęcia super.Nie umiem przesłać tych zdjęć na blog szkoda.
20 września 2010, o godzinie 19:46
Głosie,
w w jakiej to dziedzinie gospodarczej USA jest partnerem strategicznym dla gospodarek UE, możesz mnie oświecić?
Ty chyba UE nie rozumiesz.
Unia – to przede wszystkim – ekonomia, gospodarka
A nie sojusze polityczne.
Polityka unijna jest podporządkowana tej ekonomii, wspólnemu rynkowi europejskiemu ect. A nie gospodarka – polityce.
Taka była istota powstawania Wspólnot Europejskich i tak jest nadal.
Tym się UE zajmuje.
Ja pisze o głębokich i rozległych powiązaniach ekonomicznych – wspólnych przedsiębiorstwach, fabrykach, instytucjach naukowo-badawczych, wielkich wieloletnich wspólnych kontraktach infrastrukturalnych, ect.
Całe gałęzie gospodarki w Rosji mają takie powiązania.
Tak rozwija się transport kolejowy (niemiecki koncern Siemensa), przemysł energetyczny, zwłaszcza atomowy i to nie tylko wojskowości, ale i odbiorcy cywilnego.
Urządzenia, platformy wydobywcze – to najnowsza aparatura niemiecka, skandynawska i rosyjska.
Gazociągi – kooperacja, jakiej sobie nawet nie wyobrażasz.
Sektor bankowy – wspomagany specjalistami z Zachodu.
Gospodarka morska – wyłącznie wzorce zachodnie, łącznie z prawodawstwem. Przeładunki w europejskich portach Rosji – we współpracy ze światowym logistykiem i operatorem żeglugowym Maerskiem (Dania). Duńczycy otwierają na potrzeby Rosji specjalne linie żeglugowe między Sankt Petersburgiem a Ameryka łacińską , obsługuje to flota Maerska, ale budowana w Rosji i z rosyjskim systemem łączności satelitarnej. I tak dalej.
Tego jest mnóstwo.
Takich powiązań gospodarczych UE z USA – nie ma i nie będzie.
20 września 2010, o godzinie 21:05
Zofio,
Napisałem wyraźnie, że Europa Zachodnia leży w strefie wpływów USA. Wpływy ukształtowała II wojna światowa. Tam gdzie stanęły wojska radzieckie były kraje socjalistyczne, a tam gdzie amerykańskie były kraje kapitalistyczne.
Twój wywód dlaczego Polskę przyjęto do UE jest pierwszym poglądem tego rodzaju z jakim się zetknąłem.
Lubię osoby o orginalnych poglądach dlatego przyjąłem go jako jeden z możliwych poglądów na te sprawy.
Ja mam jednak inne zdanie, co do genezy przyjęcia Polski do UE oraz do NATO.
Nie sądzę, aby system bankowy, finansowy, przemysły poszczególne w tym zbrojeniowy, nauka krajów UE były bardziej zależne od współpracy z rynkiem rosyjskim, niż z amerykańskim.
Z tego co wiem Rosja jest przede wszystkim krajem, który dostarcza surowce, a za pieniądze otrzymane z ich sprzedaży może sobie kupić jakąś fabrykę, wyposażyć port etc., oraz kupić inne towary. Nie jest to kraj taki jak Chiny, który rośnie głównie z pracy.
Zresztą znane są dane na temat tego jaka część eksportu/importu poszczególnych krajów UE przypada na Rosję, a jaka na Chiny. Z nich prędzej wynika, że partnerem UE są Chiny. Dla Polski też. Podobno nasz zespół full Bayer, reprezentujący nurt disco polo podpisał już kontrakt na 57 mln płyt w języku. mandaryńskim.
Tak więc może trójkąt Wejmarski faktycznie służy nawiązaniu lepszej współpracy z Chinami niż Rosją. Warto przy tym pamiętać, że Chiny prowadziły zawsze politykę przyjazną nam, a obecnie Chińskie banki należą do największych na świecie (HSBC).
20 września 2010, o godzinie 21:20
Tak jest Lex take it easy :D).
Mnie też to zastanawia, kto zatrudni nawet w miarę zdrowych 50. latków w przypadku przesunięcia wieku emerytalnego na 75 lat w przyszłości.
20 września 2010, o godzinie 21:25
W kontekście dyskusji o podwyżkach i braku perspektyw, chcę podkreślić, że ostatnio oglądałem Antygonę w Nowym Yorku. I odbieram to jako sztukę proroczą dotyczącą emerytów mojego pokolenia.
Wysokie C w tej sztuce to był dialog finałowy głównego bohatera Saszy rosyjskiego żyda z Anitą Portorykanką w Central Parku. Sasza po spożyciu dużej dawki lizolu bełkoce niezrozumiale, a Anita nawet tego nie słyszy, bo jest w szoku, gdyż właśnie dopiero co ją zgwałcili dwaj inni bezdomni.
Założę się, że za dwadzieścia lat tą sztukę będą grali nie w Central Parku, a w Łazienkach. I będzie tam nie czterech głównych bohaterów, ale tysiące takich w wieku przedemerytalnym po 50.
21 września 2010, o godzinie 03:27
Kasiu,
ja naprawde mam gleboko w odwloku kto z kim jak i za ile, tak samo jak wszelkie kombatanctwa i zaslugi. Sek w tym, ze dobrze pamietam tamte czasy i raczej trudno mi we lbie zamotac gadaniem jak to bylo wtedy, bo dobrze to wiem.
Czas zrozumiec, ze sie to skonczylo!
Mnie interesuje DZIS i JUTRO – interesuje mnie nie kto lepiej sie ukrywal w konspiracji za PRLu, tylko kto lepiej dla tego kraju pracuje dzic i teraz, kto buduje, tworzy i ma wizje rozwoju dla tego kraju.
Bo to jest wazne a tamto smieszne.
21 września 2010, o godzinie 03:29
Zdzislawie,
w naturze Australia jest jeszcze piekniejsza. Sama klepie mnostwo zdjec i niestety wiele z nich nie oddaje tych kolorow i odcieni jakie sa rzeczywiscie. Pewnie fotograf ze mnie do niczego :(
21 września 2010, o godzinie 08:28
Głosie,
najpierw polecałabym zaglądnąć w statystyki dot. handlu zagranicznego.
Po drugie też zalecałabym – nie mylić sojuszy wojskowo-politycznych z Unią Europejską.
Po trzecie wreszcie – sięgnąć po materiały związane z konferencjami bezpieczeństwa oraz NATO i zorientować się jak od lat unijna Europa „odamerykanizuje” Sojusz Północnoatlantycki, a do dokumentów Komisji Europejskiej i Parlamentu Europejskiego by zobaczyć, jakimi sposobami ogranicza handel państw UE z chińskim podróbkami i innym produkcyjnym kiczem.