13 grudnia 2006
Dochodzi północ, za chwilę będzie 13 grudnia. Dwadzieścia pięć lat temu mniej więcej o tej porze jedna z wielu ekip internujących schwytała mnie na klatce schodowej. Byłem dostatecznie wysoko w strukturze „Solidarności” (zastępca redaktora naczelnego głównego pisma Związku) by od razu nie mieć żadnych złudzeń, że rozpoczęto likwidację „Solidarności”. Stawało się to, czego byłem pewien zanim jeszcze podpisano porozumienia Sierpniowe. Wiedziałem, że uczestniczę w wielkim zrywie wolnościowym, że nie mógłbym w nim nie uczestniczyć, i że ten zryw jest skazany na porażkę. Byliśmy w sytuacji niezwykle dramatycznej, jak w greckich tragediach. I mimo upływu 25 lat od tamtego czasu nie ma prób zrozumienia tego dramatu wielkich racji zderzonych z murem niemożliwym wówczas do przebicia. Są ciągle stare sztance zaśniedziałe, nudne i powtarzane niemal machinalnie każdego 13 grudnia. A z drugiej strony znaczna większość ludzi w kraju, która uporczywie, trafnym instynktem, choć minęło już pokolenie, wyczuwa, że mogło się wtedy skończyć straszliwie, gdyby nie stan wojenny, i ja należę do niej, choć mnie schwytano tamtej nocy. Ta data ciągle czeka na to, by spojrzeć na nią bez wojennych emocji sprzed ćwierćwiecza, by dostrzec w niej to, co było w tamtych wydarzeniach najbardziej dramatyczne, ale i najbardziej fascynujące, intelektualnie nośne i płodne, zderzenie racji; woli wolności i konieczności trwania. Nic wartościowego intelektualnie i pożytecznego dla obywatelskiej edukacji nie pojawi się na temat 13 Grudnia, jeżeli będzie pisane ze starą wrogością w głowie, jak to jest prawie bez wyjątku do tej pory. Przykładem jest historiografia IPN-owska będąca w wiekszości przypadków intelektualnie jałowymi wypisami z dokumentów bezpieki sklejonymi starą „antyreżimową” śliną.
Powiedziano, że ma być msza za ofiary stanu wojennego. Słusznie, niech będzie. Ale główną mszą powinna być tego 13 grudnia msza za narodową zgodę i zrozumienie i taka msza jest obowiązkiem Kościoła w tym dniu. Tylko, że on na to na razie nie wpadł, jakby ulegając tym starym sztancom.
Sporo po północy, o tej porze chyba już nas rozprowadzano po celach na Białołęce. I wiedzieliśmy, że stan wojenny wprowadził Jaruzelski. Poczułem wtedy jednak pewną ulgę, że chyba nas nie rozwalą.
Przypominam, że w „Przeglądzie” jest rozmowa ze mną na temat PRL i stanu wojennego; http://www.przeglad-tygodnik.pl/
Także na tej stronie w „Publicystyka – wywiady”, jest wywiad „Panna „S” na falach przemian” z przed kilku lat, o tym samym.
PS. Postanowiłem wprowadzić tutaj komentarz, jaki dałem na blogu Skalskiego w Salonie 24:
“Erni,
Ten w tej chwili czołowy argument, że Ruscy w końcu 1981 roku by nie weszli oparty jest na zupełnie błędnej interpretacji dostępnych dokumentów. Na interpretacji w której chodzi z góry o to, żeby wywieść wnioski niszczące Jaruzelskiego. Problem podstawowy jest inny, nie to czy by weszli czy nie, bo oczywiście, że nie palili się aby wchodzić, tylko to, czy Rosja Breżniewa dopuściłaby do utraty Polski, najważniejszego dla niej kraju w Europie, kluczowego dla politycznej i militarnej dominacji aż po Łabę, kluczowego dla zachowania statusu supemocarstwa. Upadek komunizmu w Polsce musiał oznaczać początek kryzysu całego układu i rosyjskiego panowania nad polową kontynentu. Ja wykluczam, by na coś takiego przystali. Twierdzę, że trzeba być politycznym ignorantem, albo człowiekiem o intencjach dalekich od dojścia do prawdy, by coś takiego dopuszczać. O tym, czy Rosja była gotowa Polskę odpuścić nie wolno wnioskować na podstawie końca roku 1981, to błąd, albo zła intencja. Wtedy Oni wiedzieli, że Polacy przygotowali operację rozbicia “S” swoimi siłami, że ją odsuwają, ale są gotowi. Mówiąc wtedy Jaruzelskiemu, że nie wejdą mówili tyle tylko; Towarzyszu Jaruzelski musicie to zrobić sami i tylko sami, to Wasz obowiązek wobec wspolnoty socjalistycznej, bo jak nie zrobicie to…. Taki był sens tych gadek na kilka dni przed wprowadzeniem stanu wojennego. O ich rzeczywistej pełnej determinacji, by Polski nie stracić świadczył grudzien ale roku 1980! Ich wydarzenia sierpniowe przeraziły, sądzili, że proces zawałki systemu komunistycznego w Polsce będzie błyskawiczny, jak na Węgrzech. I już w końcu listopada była gotowa do akcji potężna struktura interwencyjna. I to nie Reagan, ani nie Papież odwiedli ich od wejścia, lecz Polacy, głównie Kania, który w znanej dramatycznej rozmowie z Breżniewem przekonał go, żeby poczekali, bo władze polskie trzymaja sytuacje pod kontrola i obiecał mu, że załatwią się z “S” własnymi siłami. Grudzień 1980 to jest test na gotowość do odpuszczenia Polski! Nie było żadnej gotowości, były wszelkie możliwości niedopuszczenia do tego. Gadanie o zaangazowaniu w Afganistanie, czy o sankcjach to jest coś co nawet na dyskusje nie zasluguje. Ta rocznica z punktu widzenia lepszego zrozumienia tamtych wydarzeń jest stracona. Sztampa i wzniosła nuda połączone z wymyślaniem Jaruzelskiemu. I oczywiście to nie była żadna wojna polsko-jaruzelska, bo ogromna część narodu stała po jego stronie i stoi do dziś. To też warto dostrzec po 25 latach.
Pozdrawiam
Waldemar Kuczyński
19 grudnia 2006, o godzinie 11:55
—-> Pan Waldemar Kuczyński
Szanowny Panie,
skoro już dokumentnie zadyskutowaliśmy się na tematy historyczne (chociaż trochę nieporuszonych spraw pozostało, np. dyskusja mediewistów wokół Dagome iudex), chciałbym zwrócić się do Pana jako do ekonomisty – o poradę.
Problem dotyczy zresztą wielu tu, na Pańskim blogu, obecnych.
:
Czy prawdziwe są sygnały, wyrażana tu i ówdzie (również w prasie), że pracownicy przechodzący za lat 15-30 na emerytury, będą mogli liczyć na świadczenia w wysokości maksymalnie 50 % dotychczasowych zarobków? Byłaby to katastrofa dla wielu moich znajomych, np. nauczyciel dostający obecnie (po 20 latach pracy) 1200 zł „na rękę” musiałby przeżyć za 500-600 zł, i to w optymistycznej wersji.
Czy problem ten stanie się przedmiotem debaty w stopniu równie dużym, jak stan wojenny czy lustracja biskupa Wielgusa i hr. Dzieduszyckiego?
19 grudnia 2006, o godzinie 11:57
Katarzyno,
No i nie spełniłaś mojej prośby. Znowu ogólniki: „wiele zaniedbań”, „wiele patologii”, „rozpoznać”, „zanalizować”. Prosiłem o KONKRETY! Co jest dla Ciebie tymi nierozpoznanymi jeszcze upiorami? I skąd wiadomo, że te upiory istnieją, skoro jeszcze ich nie rozpoznano?
Bo jeżeli chciałaś po prostu powiedzieć, że Polska ma różne problemy że trzeba je rozwiązywać, to jest to stwierdzenie banalne i nie zasługujące na dyskusję.
19 grudnia 2006, o godzinie 12:01
Arek
Wszystko ok. ale przez nieuwagę zapomniałeś napisać o tym sekretarzu-patriocie, później premierze-patriocie, który brał od KGB pieniądze (tzw. „moskiewska pożyczka”). No a patriota-Jaruzelski, który od Kremla domagał się interwencji sowieckiej w Polsce przeciw niepatriotycznej Solidarności, to co – gorszy? Zapewne przyznasz, że Jaruzelski największym patriotą był kiedy podbijał dla socjalizmu Czechosłowację w 1969 r. Prawie jak Chrobry ….
19 grudnia 2006, o godzinie 12:08
Mawar, nie zapomniałem bo wypowiadałem się na temat IV RP a nie PRL i III.
19 grudnia 2006, o godzinie 12:13
Malkontentom + leszek.sopot
http://gospodarka.gazeta......99560.html
19 grudnia 2006, o godzinie 12:14
Katarzyno, na stronie
http://www.big.bartimpex.com/pl/index.htm
masz spis firm wchodzących w skład Bartimpex Industrial Group. Informacji o tych firmach w tym o zatrudnieniu możesz sobie poszukać sama. Ja wziąłem pierwszą z brzegu firmę Computerland, która jak wynika z informacji w internecie zatrudnia 2 tys. osób co uprawnia mnie do pisania o tysiącach. To czy w ramach Bartimpex Industrial Group pracuje kilkanaście, czy też kilkadziesiąt tysięcy jest dla mnie bez znaczenia, bo nie usiłuję sobie nic udowadniać, tylko chciałem Ci pokazać, że nie wiesz o czym piszesz.
Jeśli chodzi o podatki płacone przez Gudzowatego to można je spokojnie oszacować. Skoro jego zysk za 2005 rok wynosi 120 mln zł
http://ludzie.wprost.pl/sylwetka/?O=33744
to logicznym jest, że musiał od tego zapłacić co najmniej 20-30 mln podatku dochodowego (a to jest równowartość zasiłku dla 2-3 tys. bezrobotnych). Liczba ta jest zresztą zbieżna z podaną w w/w informacji z Wprost, że w latach 1989-1999 Gudzowaty zapłacił 400 mln zł podatku. Dodać do tego należałoby jeszcze podatki pośrednie o których pisał wcześniej Bekas (takie ja np VAT) a wysokość płaconych podatków znacznie się zwiększy.
—
„Przepraszam cie, ale nie wierze, aby dobrego fachowca wyrzucono z publicznej posady, poniewaz jej matka pracUJE ( sic!) w policji ( i pracowala w milicji – nb. prawdopodobnie to ta matka moze uciec juz na emeryture bo akurat ten resort tak ma – znam ludzi, ktorzy nie maja takiej mozliwosci i bardzo sie o prace boja).”
Przykład wyrzucania na szczeblu centralnym
http://www.gazetawyborcza.pl/1,75968,3726384.html
Przykład wyrzucania na szczeblu lokalnym
http://www.eslupsk.pl/wia.....,4766.html
I znowu przykład na to, że Twoje wpisy są tyle samo warte co wiadomości Radia Erewań
19 grudnia 2006, o godzinie 13:56
Mily Bekasie
Mam poczucie deja wu bo juz raz ci wklejalam link do wolnego rynku,zebys sam mogl stwierdzic, ze w polsce go nie ma.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Wolny_rynek.
Zwracam twoja szczegolna uwage na ustep:”W istniejących w rzeczywistości systemach gospodarczych obecne są obydwa wymienione wyżej elementy koordynacji gospodarczej (wolny rynek i interwencjonizm panstwowy), możliwe są jednakże bardzo różne ich proporcje.”
Zwroc tez uwage na http://pl.wikipedia.org/wiki/Leseferyzm , bo zdaje mi sie, ze ten wlasnie poglad jest ci bliski.
Blog to nie sympozjum i scislosc pojec nie ma wielkiego znaczenia, ale w tym wypadku zeby sie porozumiec musimy uzywac spojnych definicji. Tym bardziej, ze ekonomia nie jest moja glowna dziedzina i bez tego moglabym pisac glupoty :))))
Ale ja nie o tym teraz chce tylko o gornikach, socjalach i dlaczego uwazam systemy socjalne za lepsze i tansze rozwiazanie. Zajmuje sie jak chyba ci pisalam rozwojem i rewitalizacja miast. Chcialabym podac dwa przyklady rozwiazywania problemu tzw. trudnych dzielnic z ktorymi mialam do czynienia. Nie wiem czy nie zanudze,z gory przepraszam, sprobuje krotko.Pierwszy przyklad europejski -dublin, dzielnica socjali 10 min od centrum miasta, zabudowa z pozoru przyjazna: niskie bloczki i domki szeregowe, zielen, ale struktura spoleczna to dramat. wyobrazcie sobie wielka dzielnice miasta zamieszkana wylacznie przez bezrobotnych, narkomanow, alkoholikow i ich rodziny wielodzietne (irlandia doplaca do dzieci, wiec dla niektorych to zrodlo utrzymania), dodam, ze to juz trzecie pokolenie ,bo socjal na ogol jest dziedziczny. Slowem irandczycy zafundowali sobie nikarague, dzielnice, utrzymujaca sie z zasilku, kradziezy i rozbojow, gdzie policja bala sie interweniowac, bo samochody byly podpalane. Co zrobiono: po pierwsze zmieniono prawo: koniec z izolacja ludzi na zasilku, koniec z zamknietymi dzielnicami dla bogatych i gettami dla ubogich. Postanowiono przesiedlic mieszkancow socjali, rozlozyc ich rownomiernie na terenie miasta. Dzis kazdy inwestor budujacy osiedle mieszkaniowe (nawet super luksusowe)musi okreslony procent mieszkan przeznaczyc dla miasta na mieszkania socjalne lub spoleczne (affordable), na kazde 4 budowane domy, piaty to socjal. W ten sposob lepsze sasiedztwo „ciagnie” tych ludzi w gore, pokazuje inny sposob zycia dzieciom, sklania do rozwoju. Akcja przesiedlania ludzi i wyburzania socjali jest rozlozona na kilka lat, sa wdrazane programy majace im pomoc zaaklimatyzowac sie w nowej sytuacji i godnie pozegnac stare miejsce zamieszkania. W miejsce wyburzonych blokow wstawia sie nowe apartamentowce i domki atrakcyjne dla ludzi o wyzszych dochodach, powstaja nowe sklepy, kawiarnie i zaklady fryzjerskie, dzielnica staje sie bezpieczna. Dodam, ze jestem pod wrazeniem rozwoju takich miast jak dublin i barcelona, kiedys pipiduwy, gdzie czlowiek bal sie wyjsc na ulice poza centrum (zwlaszcza dublin) dzis kwitnace kulturalnie , atrakcyjne miasta przyciagajace cudzoziemcow. Prawdziwe miasta sukcesu.
Drugi przyklad to Kuala Lumpur- azjatycki tygrys rozwijajacy sie lawinowo, zaludniany w tempie 2 mln. nowych mieszkancow rocznie i nie radzace sobie z tym tempem zaludnienia.Wszystko jest niewydolne: transport, sieci, dystrybucja zywnosci i wody,wywoz smieci, sluzby publiczne. Miasto w permanentnym stanie przedzawalowym, ktore jest uznawane za symbol prosperity i wciaz przyciaga miliony. Dla bogatych jest rajem, dla biedakow pieklem. Dodam, ze programy socjalne do niedawna nie istnialy (ideal leseferysty), kazdy sobie rzepke skrobal, nawet szkolnictwo publiczne nie istnialo jeszcze 20 lat temu, dlatego wiekszosc biednych jest niepismienna. Miasto rozbudowuje sie bardzo szybko, przy czym problemy przesiedlania ubogich rozwiazywane sa najczesciej tak, ze jednego dnia dostaja nakaz eksmisji, a nastepnego wkraczaja buldozery. Widzialam dantejskie sceny uciekajacych rodzin z dziecmi, ktorym burzono domy na terenie budowanej przez nas estakady. I nikt nie zadaje sobie trudu by ich informowac dlaczego to i po co .To miasto funduje sobie wlasnie nikarague, problem spoleczny, z ktorym nie beda w stanie sie uporac przez dziesieciolecia, podobnie jak miasta amerykanskie nie sa wciaz w stanie uporac sie z problemem biednych czarnych dzielnic mimo ogromnych nakladow.
Nie lubie socjali, nie jestem zwolenniczka utrzymywania przez panstwo niepracujacych a zdolnych do pracy, to zacheca donierobstwa (sa kompletnie bezuzyteczni, nawet puszek nie chce sie im zbierac),przestepczosci i narkomanii i co najgorsze do dziedziczenia tych patologii. Ale sytuacja odwrotna- pozostawienie biednych samym sobie to katastrofa, to stworzenie panstwa w panstwie. I to panstwa rzadzacego sie prawami dzungli, nad ktorym nikt i nic nie ma kontroli i niezmiernie trudne i kosztowne jest jej odzyskanie. Rozumiem argumenty, zale i pretensje drobnych przedsiebiorcow i innych placacych wysokie podatki, ale nie mozna tu przyjmowac ich punktu widzenia.
Troche dlugie mi wyszlo wiec o gornikach innym razem.
19 grudnia 2006, o godzinie 20:40
Andrzeju, i ja poguglowalam Bartimpex Industrial Group. Jest to zrzeszenie roznych firm i sugestia, jakoby Gudzowaty byl pracodawca np. Zakladow Cegielskiego jest chyba symptomem przerostu emocji nad inteligencja. Gudzowaty w owe firmy nie zainwestowal dokladnie NIC. Samo zrzeszenie, zreszta, m o z e byc poczatkiem kartelizacji, ale miejmy nadzieje, ze prawo odpowiednio szybko zapobiegnie takiemu scenariuszowi. O ile bedzie skuteczne, rzecz jasna.
Informacje o zwolnieniach w ministerstwach musze przestudiowac na nieco szerszym materiale niz jeden artykul z gazety. Nie znaczy to, ze wykluczam rozdawnictwo stolkow w SO, raczej wrecz przeciwnie. Niestety, obecne ustawodawstwo je umozliwia – a nie bylo tworzone przez PiS, prawda?
Kaska
19 grudnia 2006, o godzinie 21:07
Anxrzeju, potrafisz mi wyjasnic dlaczego Bartimpex, ktory dysponuje taaaakim wachlarzem uslug, i zatrudnia „tysiace” podpisuje smakowity kontrakt z zagraniczna firma?
„ABB, the leading power and automation technology group, signed
contracts worth US$190 million with the Polish investor Europol
Gaz and pipeline contractor Bartimpex for construction of two
compressor stations along the Yamal-Europe natural gas pipeline.
ABB will build two turnkey compressor stations near the Polish
cities of Ciechanow and Szamotuly, each incorporating three 25 MW
turbo compressor units. The contracts also include ABB products
for control, automation, and electro-technical systems, and full
project management services including design, procurement,
systems assembly and commissioning.”
Powtorze, na wypadek, jakbys przeoczyl:
The contracts also include ABB products
for control, automation, and electro-technical systems, and full
project management services including design, procurement,
systems assembly and commissioning.
To by bylo tyle w kwestii pozytkow plynacych z Bartimexu dla polskiej gospodarki. Oczywiscie, Gudzowaty moze sobie wybierac kogo chce i jak chce do swoich interesow, ale na milosc boska nie rob z niego potegi wnoszacej istotny wklad w stan zatrudnienia w Polsce.
Kaska
19 grudnia 2006, o godzinie 22:16
Andrzeju, chyba ci z calego serca podziekuje, zes nie zachecil do gluglowania o Bartimpexie. Dzieki niemu znalazlam taki oto, przeciekawy material:
http://eep.sagepub.com/cg.....9/1/40.pdf
Dlugie, ale warto uwaznie przeczytac
Luzne tlumaczenie malenkiej czesci fragmentu dotyczacego Bartimexu:
„W rzeczywistosci, Bartimpex wcale nie zajmowal sie kupowaniem i sprzedawaniem gazu z Gazpromu panstwu, ale po prostu dostawal 5% od kazdej transakcji za posrednictwo”.
No i mamy rozwiazanie zagadki wysokosci zatrudnienia u Gudzowatego.
Kaska
19 grudnia 2006, o godzinie 22:17
Katarzyno,
zajrzyj na
http://www.abb.pl/cawp/pl.....a6432.aspx?
i zobacz co zrealizował zakład ABB w Elblągu w latach 2004-2005
Jednoczesnie informuje, że Gospodarz rozpoczął nowy wątek
19 grudnia 2006, o godzinie 22:31
Mowilismy o zatrudnieniu generowanym przez Bartimpex. Twoj ostatni link nie wnosi do tematu absolutnie NIC.
Nowy watek, „przedwigilijny”, w ktorym Gospodarz wypatruje Centrolewu niczym Mesjasza, ktory rozwiaze wszelkie problemy i przyniesie pokoj – zauwazylam. Gdyby nie wkomponowanie w temat Wigilii, darowalabym sobie te mala zlosliwosc;););)
Kaska
19 grudnia 2006, o godzinie 22:38
KAtarzyno to był link dotyczący Twojej wypowiedzi (grudzień 19th, 2006 at 9:07 pm), w której zarzucałaś, że Bartimpex podpisuje kontrakt z zagraniczną firmą zamiast dać zarobić Polakom (przynajmniej tak to zrozumiałem)
19 grudnia 2006, o godzinie 23:02
Zgadza sie.
W ostatnim podanym przez ciebie linku nie ma ani slowa o zatrudnieniu.
Kaska
20 grudnia 2006, o godzinie 08:19
Urocza Ciemna Strono.
Jak jest interwencjonizm, to Wolnego Rynku nie ma. Są co najwyżej jego części, większe lub mniejsze. Wolny Rynek to brak interwencji. Tyle. Ale Ty to wiesz, przecież.
Ten przykład z wrzucaniem marginesu do dobrych dzielnic, jak dla mnie, „fajny”. Szczęka mi opadła!
Proponuję zasiąść w szkolnej ławie i popatrzeć: czy dobrzy uczniowie ciągną łobuza do góry, czy też jest na odwrót??? (w gimnazjum mojej córki jeden (słownie: JE-DEN) łobuz ROZMONTOWAŁ CAŁĄ KLASĘ. Dopiero jego wyrzucenie ze szkoły (znaczy: z uwagi na obowiązujące przepisy odszedł z klasy „sam”) przywróciło w klasie porządek.
A zadaniem państwa nie jest „niepozostawianie biednych samym sobie” tylko dbanie o dobro ogółu. Wielu biednych jest biednych właśnie w wyniku socjalistycznego podejścia do życia.
Przypominam. W Polsce 80% zarobków jest przez państwo ludziom zabierane.
Piszesz, że socjal produkuje margines, ale jakoś nie przyjdzie Ci do głowy, by wołac o jego likwidację. Dziwne to trochę.
To cało przesiedlanie, które Tobie tak się podoba, jest klasyczną socjalistyczną walką z problemami, które same się wytworzyło. Najpierw się margines tworzy, a potem się „walczy”, by nie był „wykluczony”. I tak do końca świata i jeszcze jeden dzień dłużej. To jest walka ze skutkami, a nie przyczyną, Ciemna Strono. Jak mawiał Kisiel: kryzys to skutek, nie przyczyna.
.
Idą Święta. Wszystkiego dobrego! I nie przejedz się frykasami egzotycznej kuchni! No i koniecznie zrób coś polskiego! No i prześlij mi coś egzotycznego na język!
20 grudnia 2006, o godzinie 09:34
Ciemna Strono.
Rzucam Ci cytat:
„Jeśli płacicie ludziom za to, że nie pracują a każecie im płacić podatki gdy pracują, nie dziwcie się, że macie bezrobocie.”
i drugi:
„Rządowe rozwiązanie problemów są zwykle równie złe jak sam problem”
i trzeci:
„Jednym z największych błędów jest sądzenie programów politycznych i rządowych na podstawie ich zamiarów a nie rezultatów.”
i czwarty:
„Nie istnieje coś takiego jak darmowe obiady.”
Pod rozwagę.
Aha. To słowa Friedmana Miltona.