Blichtr pałacu, czy realna władza.
Od zwycięstwa Platformy pojawia się często opinia – zarzut, że jej rządy i działania Premiera będą podporządkowane temu, by wygrał w wyborach prezydenckich. W skutek tego – głosi owa opinia-zarzut- dobre rządzenie krajem, które powinno być celem rządu i jego szefa zostanie siłą rzeczy zastąpione przez użyteczne rządzenie krajem. To znaczy takie, które będzie się podobało ludziom do grudnia 2010 roku, a potem mało ważne. Będzie to więc rządzenie z dominacją podlizywania się wyborcom i pajacowania medialnego. Ta opinia zyska sporo sensu, jeżeli rzeczywiście na szczytach PO zapadnie, czy już zapadła decyzja, że najbliższym celem ma być wygranie prezydentury i to jeszcze przez obecnego premiera. Czy taka decyzja zapadła niewiadomo, ale, że są pokusy, aby zapadła widać wyraźnie, szczególnie w najbliższym kręgu Tuska. On co prawda, nie tak dawno powiedział, że nie przesądza czy będzie kandydował, ale to było zdystansowanie się bardzo łagodne. Ono miałoby znaczenie dla przyciszenia zarzutów, że zdobyliście władzę nie po to, żeby w kraju było lepiej, tylko żeby szef partii wylądował w Pałacu, gdyby nie ostatnie wypowiedzi ważnych członków partii i rządu. Nie pozostawili oni wątpliwości, że Tusk będzie kandydował. Mam na myśli wypowiedzi posła Chlebowskiego i ministra Schetyny. Zaś poseł Gowin poszedł jeszcze dalej mówiąc, że nikt z Tuskiem nie będzie miał szansy.
Uważam te wypowiedzi za niepotrzebne, wręcz głupie, zaś wypowiedź Gowina, odzwierciedlająca, jak przypuszczam, szerszy nastrój w czołówce PO świadczy o zawrocie głowy od sukcesu wyborczego i notowań sondażowych oraz o ukąszeniu przez pychę. Pycha zaś to pierwszy stopień do piekła, na który łatwo się wchodzi i trudno wycofuje. Nie ma wroga gorszego dla polityka, jak pycha. Czuj duch na nią państwo z Platformy! Deklaracje wymienionych działaczy potwierdzają wspomniany na początku zarzut, a ponieważ pochodzi on głównie od politycznych przeciwników PO, głównie od jej wroga jakim jest PiS, to dostarczają amunicji dla propagandowego podgryzania rządu i premiera. „Wiadomo, robicie to, albo nie robicie tego, bo Tusk ma wykopać Kaczyńskiego i zająć jego miejsce” – aż się prosi, by taką dyrektywę wpisać do PiS-owskiego „Poradnika Agitatora”. Deklarowanie prezydenckich zamiarów osłabia premiera i rząd, podważa jego wiarygodność, jego rzetelność. Ułatwia przekonywanie ludzi, że to tylko ambitny schowman, który chce dodatkowo spędzić 5, a może 10 lat na posadzie błyszczącej, nie wymagającej trudu rzeczywistego rządzenia.
Platforma ma ogromne zobowiązania wobec wszystkich wyborców. Jej celem ma być do roku 2011 poprawienie i rozwinięcie Polski, tak, żeby „żyło się lepiej wszystkim” nie tylko do roku 2011. Na tym powinna być skupiona i o tym, że jest na tym skupiona powinna przekonywać czynem, ale także słowem. Nie po to ludzie pędzili do wyborów 21 października, by postawić szefa PO na trampolinie do Pałacu. Takie deklaracje, jak te które przedstawiłem i które mnie oburzyły, jako wyborcę głosującego na Platformę, są też niemądre z jej partyjnego punktu widzenia. Wszystko co dziś PO osłabia będzie sprzyjało jej niekorzystnym notowaniom u schyłku kadencji i wtedy Tusk może sobie startować. Tylko po co, żeby znów przegrać? Natomiast, jeżeli w roku 2010 notowania PO będą wskazywały, że ma szansę na zwycięstwo w wyborach parlamentarnych roku 2011, to jaki interes będzie miała ona ryzykując zaprzepaszczenie szansy na realną władzę przez kolejne cztery lata? Bo mimo dobrych notowań, będzie ryzykowała. Jeżeli Tusk porzuci dobrze notowany rząd, by walczyć o prezydenturę, to zostanie oskarżony o dezercję w imię prywaty. I to na pewno wpłynie na notowania rządu oraz Platformy. Na dodatek jego wygrana w wyborach prezydenckich uruchomi myślenie wśród wyborców, by jednej partii nie dawać za dużo. Tak więc start w wyborach prezydenckich z dobrej pozycji rządu i PO podważy jej szansę na wykorzystanie tej pozycji w ubieganiu się o przedłużenie realnej władzy. Zamiast niej może pozostać wtedy blichtr pałacu, realna władza w innych rękach i głęboki zawód wyborców Platformy.
9 stycznia 2008, o godzinie 23:43
Maciek,
chyba nie wiesz co wypisujesz!
Uniwersytet Princeton w USA, na którym wykłada Gross i gdzie jest profesorem to jeden z najbardziej prestiżowych uniwersytetów w Stanach Zjednoczonych i na świecie, działający w mieście Princeton w stanie New Jersey. Jest uczelnią prywatną i należy to tzw. Ligi Bluszczowej.
Chyba Ci totalnie się pomieszało!
Założony w 1746 jako College of New Jersey w mieście Elizabeth, w 1756 przeniósł się do miasteczka Princeton. Przez pierwszy okres swojego istnienia działał jako seminarium duchowne dla pastorów kościoła prezbiteriańskiego. W 1812 rola szkolenia przyszłych duchownych została przejęta przez nowo utworzone, osobne Princeton Theological Seminary.
W 1868 jego prezydentem został James McCosh który przez dwadzieścia lat urzędowania gruntownie zreformował program nauczania uniwersytetu. W 1896, by odzwierciedlić te daleko idące zmiany i uświetnić 150 rocznicę założenia uczelni, College of New Jersey otrzymał obecnie używaną nazwę, Uniwersytet Princeton. W latach 1902-1910 prezydentem uniwersytetu był Woodrow Wilson, przyszły prezydent Stanów Zjednoczonych (1913-1921).
W 1930 w sąsiedztwie uniwersytetu utworzono Institute for Advanced Study, który szybko przyciągnął wielu najlepszych naukowców z całego świata, między innymi Alberta Einsteina który pracował tam od 1933 do swojej śmierci w 1955.
Pomimo że instytucja ta nie jest formalnie powiązana z uniwersytetem, w praktyce zakres współpracy między nimi jest bardzo szeroki.
Pierwsze kobiety zostały przyjęte przez uniwersytet dopiero w 1969.
A to link do uniwersytetu:
http://www.princeton.edu/main
strona rektora:
http://www.princeton.edu/~provost
Kierunki i wydziały, programy nauczania, kadra itp:
http://www.princeton.edu/.....epartments
9 stycznia 2008, o godzinie 23:48
Wypowiedź D. Tuska w sprawie M. Kamińskiego słyszałem w dzisiejszych wiadomościach TVP 1. Była to wypowiedź autentyczna – nie relacjonowana. Gdzie tu zatem insynuacja ?
Wypowiedź Kamińskiego w czasie kampanii wyborczej była relacjonowana w swoim czasie bezpośrednio w telewizjach . Zaangażowanie Kamińskiego w kampanię wyborczą PiS to przesłanka – zgoda. Ale nagranie z tej konferencji prasowej to nie przesłanka tego zaangażowania ani wątpliwość, – to dowód.
Nie wiem co J. Pitera na Kamińskiego znalazła, słyszałem natomiast jak swój raport, a raczej jego wyniki komentowała. Co jest w jej raporcie nie wiadomo, bo tajny. Więc zgoda – na jego zawartość i moc dowodową za wcześnie się powoływać, ale fałszowanie i posługiwanie się dokumentami, które bynajmniej legalizacyjnymi nie były ( sprawa Min. Rolnictwa) to nie wątpliwość i nie poszlaka, a fakty notoryjne (powszechnie znane). Sprawy kreowania sytuacji korupcyjnych i namawiania ludzi do korupcji to też fakty, a nie insynuacje. O kryminalności tych faktów mówi nie tylko jakiś Lex ale też znane i uznane autorytety prawnicze, – ich wypowiedzi były przez media przytaczane.
Oczywiście, jak się nie chce ( albo bardzo chce ) to wszelkie dowody można uznać za nie wystarczające. Z tego np. żyją adwokaci.
*
Dla wyjaśnienia. Moje „wkurzenie” bierze się stąd, że nie jest to pierwsza sprawa, z której D. Tusk zdaje się wycofywać rakiem.
D. Tusk nie chciał wojny z Prezydentem o Kartę. Nie chce wojny z biskupami o „in vitro”, teraz zdaje się nie chcieć wojny z PiSem o
M. Kamińskiego (sprawę CBA już odpuścił przecież wcześniej).
Zaiste, mamy pokój miłującego Premiera.
PS. Chociaż nie głosowałem na Platformę to bardzo, bardzo bym chciał, żeby to Torlin miał rację zakładając i przypuszczając , że jest to z premedytacją realizowany plan kompromitacji PiS.
Jeśli zaś chodzi o komisję sejmową d/s CBA, to mam silne przypuszczenia, że TK ją zakwestionuje z powodu zbyt szeroko i ogólnie określonego zakresu działania. Powołanie tej komisji może więc długo, długo trwać. Jeżeli losy M. Kamińskiego miałyby zależeć od ustaleń tej komisji, ….. to może zabraknąć kadencji.
*
Jeśli chodzi o przysłowia. O łapaniu pcheł znam. Znam też inne: kuj żelazo póki gorące. (Anielko! Nie bierz tego do siebie).
9 stycznia 2008, o godzinie 23:54
Maćku,
Twoje wywody na temat Talmudu przypominają mi wywody co niektórych na temat „Protokołów mędrców Syjonu”. W sposób analogiczny do Twojego, żydowscy fundamentaliści tłumaczą pewnie antysemityzm zapisami w Nowym Testamencie.
W sprawie broni maszynowej nie dostrzegłeś widać ironii w moim wpisie. Gross napomina bowiem wielokrotnie o świadkach mówiących o grupie 68 gestapowców przybyłych do Jedwabnego na dzień pogromu. Nie wydaje mi się, aby byli uzbrojeni w pałki, a Gross też tego nie sugeruje. Ich uzbrojenie w broń maszynową wydaje się być chyba oczywistością.
Co do liczby ofiar w Jedwabnym, to IPN stwierdził, że było ich nie mniej niż 340. Nie jest to więc o rząd wielkości mniej. Jeśli chodzi o Grossa, to ja nie znalazłem nigdzie kategorycznego jego stwierdzenia, że akurat było 1600 ofiar. On podaje źródła, które wskazują, że taka ich liczba mogła mieć miejsce.
Różnica między publikacją Grossa, a badaniami IPN jest taka, że Gross napisał po prostu publikację historyczną, czy quasi historyczną, a IPN prowadził śledztwo, które mogło się zakończyć postawieniem zarzutów. Dlatego IPN nie mógł sobie pozwolić na jakiekolwiek nieścisłości i domysły. Wszystko musiało być precyzyjnie, co do nazwiska udokumentowane. Ostateczna konkluzja brzmiała – śledztwo umorzone z braku możliwości wykrycia sprawców. Jednocześnie ustalono – podaną przez mnie wcześniej – liczbę ofiar (co do nazwiska). Uwzględniając to uważam, że liczby podane przez Grossa jeśli nawet, to nie są zbytnio przesadzone. A to czy było 1000 czy 1600 ofiar (ale na pewno nie było rozbieżności o rząd wielkości) nie robi wielkiej różnicy wobec faktu, że pogrom i to przez duże „P” miał miejsce.
Jeśli chodzi o końcówkę Twojego wpisu, to wybacz, ale ma ona charakter stwierdzenia „a u was biją Murzynów”
10 stycznia 2008, o godzinie 00:00
Lex,
Twoje insynuacje polegają nie na tym, że przytoczyłeś określona wypowiedź Tuska, którą zresztą znałem dużo wcześniej lecz na tym, ze wciąż zarzucasz Tuskowi krętactwa, ze niby obiecywał co innego, a teraz ze wszystkiego sie wycofuje i tylko czekać jak uznasz, że Tusk wykonał zadanie Prezesa.
10 stycznia 2008, o godzinie 00:16
I jeszcze jedno wyjaśnienie.
Proszę mnie nie posądzać, że w hunwejbinowym zapale domagam się natychmiastowej, błyskawicznej dymisji M. Kamińskiego.
Nie chciałbym tylko, żeby jej rozstrzygnięcie odłożone zostało ad calendas grecas. A słowa D. Tuska mówiącego, że są ważniejsze sprawy ( a rzeczywiście są i będą ) i oczekiwanie na dowody mogą to właśnie oznaczać.
10 stycznia 2008, o godzinie 00:42
Lex,
dla poprawy swojego samopoczucia przypomnij sobie jakie katastroficzne wizje snułeś przed wyborami, również zarzucając Tuskowi wszystko co najgorsze. Wtedy się nie sprawdziło, możesz mieć zatem nadzieję, że również teraz sie mylisz.
10 stycznia 2008, o godzinie 00:50
No, tak ale przyznacie, że zarzuty, iż polskie podziemie nie wystąpiło w obronie ludności żydowskiej lub że za mało Polacy się poświęcali, aby ratować żydów są nie na poziomie Princeton, a jak już to Prince-Polo. Nie bardzo rozumiem w jaki sposób pokonane państwo, na terenie którego stacjonują obce wojska, może w sytuacji, gdy nie ma żadnych wsparcia wojskowego sojusznika występować przeciwko władzy okupacyjnej oraz jej wojskom. T. Gross chyba przeoczył, iż Polacy nie występowali także przeciwko łapankom, nie rozbijali więzień i obozów, gdzie siedzieli Polacy. Jedyna akcja, którą skutecznie przeprowadzono dotyczyła wysiedleń z Zamojszczyzny. Inna sprawa to handel z żydami, którzy byli w gettach, czy też pomoc Polaków w zamian za pieniądze. Ceny były b. wysokie za ten handel i tą pomoc. Intelektualista może poczuć niesmak, ale czyż nie dzięki takim ludziom, jednak udawało się żydom zdobywać żywność, a nawet chronić życie? W tych relacjach związanych z masową eksterminacją na ziemiach polskich jest dużo elementów, które mogą być różnie naświetlane w zależności od dobrej i złej woli dyskutantów. Inna rzecz to kwestia ewentualnych roszczeń majątkowych, czy też prawa do odzyskania obywatelstwa polskiego. Obie sprawy są realizowane przez rząd polski. Ja osobiście uważam, że nam otwarcie się na żydowska imigrację by nie zaszkodziło, a wręcz przeciwnie wzbogaciło. My także mamy swoje dziedzictwo kulturalne poza granicami Polski. Uważam, że powinniśmy pomimo emocjonalnych wystąpień być jednak otwarci i powstrzymać się od spiskowych wizji świata na poziomie mędrców Syjonu. Zresztą dzisiaj sytuacja jest o tyle inna, że Izrael walczy o napływ żydów na swoje terytorium, tak więc jakiś zalew milionów imigrantów nam nie grozi.
10 stycznia 2008, o godzinie 01:05
A teraz coś w stylu chińskim, a propos deklaracji i obietnic składanych przez D. Tuska w czasie kampanii wyborczej:
*
Trzy razy pomyśl, potem mów,
A słowa będą ważyć.
Nie będzie wtedy wietrznych słów*
Trzy razy pomyśl, potem mów…
*wietrzne słowa= słowa rzucane na wiatr, ot tak sobie.
PS. Złośliwiec ze mnie ale nie przypuszczacie, jak chciałbym się mylić w swojej złośliwości.
Dobranoc wszystkim.
10 stycznia 2008, o godzinie 01:13
Zofio! Owszem, jest to chińska mądrość, ale ja nie o to pytałam… Miałam kiedyś tomik trioletów, opartych właśnie o chińskie mądrości. Tytuł brzmiał „Pokój to ryż; wojna, to głód”. Wierszyki były w formie trioletów, było tego sporo. Niestety nazwisko autora skutecznie wyparowało z mojej pamięci i o to nazwisko właśnie pytałam. Może Torlin wie? Zapamiętałam parę tych wierszyków – oto jeden z nich:
„Nie udawaj mandaryna, gdyś nie zdobył gałki.
Zawiodły cię egzamina, nie udawaj mandaryna.
Na nic twoja dumna mina i próżne przechwałki.
Nie udawaj mandaryna, gdyś nie zdobył gałki”
No i kto jest autorem???
10 stycznia 2008, o godzinie 01:40
Głosie,
masz dużo racji. W ogóle, uważam, że w kwestii stosunków polsko-żydowskich mamy do czynienia z samonakręcającą się sprężyna. Akcja jednej strony wzbudza niewspółmierna reakcję drugiej. Należy przyznać, ze w kwestii antysemityzmu mamy sobie sporo do zarzucenia, ale z drugiej należy też pamiętać, że ten nasz rzekomo strasznie antysemicki kraj ma największą na świecie liczbę uhonorowanych medalem Sprawiedliwy wśród Narodów Świata. To w końcu też o czymś świadczy. Sam nie wiem, jak można wyrwać się z tego zaklętego kręgu.
10 stycznia 2008, o godzinie 01:45
Święte słowa Lex. Jeśli coś zarzucać teraz Tuskowi to właśnie to, że zbyt pochopnie szermował wcześniej słowami, nie pomyślawszy jakie to przyniesie konsekwencje. Dotyczy to w szczególności nieszczęsnych wypowiedzi w sprawie Karty Praw Podstawowych. W końcu nikt od niego nie domagał się żadnych deklaracji w tej kwestii.
10 stycznia 2008, o godzinie 02:21
Stan, możesz jaśniej?
10 stycznia 2008, o godzinie 04:05
jasna anielka 1.13
Zapomniałem imienia, ale nazwisko autora to Kwiatkowski.
Kiedy rikszę gnębi bieda,
rodzi mu się dziecko.
Wciąz pomnaża mu się scheda,
podstępnie, zdradziecko,
Kiedy rikszę gnębi bieda,
rodzi mu sie dziecko.
Pozdrowienia
10 stycznia 2008, o godzinie 05:09
Dobrze obrazuje ten wiersz gwałt i lincz na mnie, ale to może ja zyskuję po żydowsku? Kwintesencja naukowego zastosowania metod opierających się również na logice talmudycznej. Kwintesencja podstawowej zasłony cyberzomowca.
Właściwie wszystko co jest w jakimkolwiek sensie na moją kożyść jest główną cechą rzeczywistości. Można mnie zgnoić, opluć i jeszcze wyrzucać, że jakiś efekt tego może być na moją kożyść. Ale można to wyrzucać w sposób nie „wyrzucający”, ale spokojny i homeopatyczny. Na tej relatywizacji oparta jest główna myśl, która skupia wszystkich w różny sposób uczestniczących w zabawie. I tych, którzy tą logikę wprowadzają i tych, którzy postrzegają nieświadomi tego. To jest właśnie naukowy talmud. Na moją kożyść jest moje upodlenie i dlatego gnojący mnie muszą być oceniani zawsze przez dwoisty pryzmat – co praktycznie uwalnia ich obawę konsekwencji i pozwala na kontynuację. Tylko w kraju, w którym można tak hipnotycznie rozpropagować hipnozę talmudyczną można bezkarnie publicznie tyle razy opluć i tak długo publicznie gnoić. Każdy kto powinien podjąć kroki wobec też tutejszej Żydo -Komuny niestety jest pod wpływem tego relatywizmu. Cały lincz na mnie jest propagacją tego uzasadnienia gnojenia przez cyberzomowca i dalej wspierającego tą filozofię Michnika. W Polsce jest to rodzaj legalizacji upodlenia.
10 stycznia 2008, o godzinie 08:16
jednorazowy 4;05 – Tak! Ja wiedziałam, że to ktoś na R! Wyjąłeś mi kamyk z buta. Oczywiście. Remigiusz Kwiatkowski!!!
10 stycznia 2008, o godzinie 10:10
Nie zdążyłem. On się nazywa Remigiusz Kwiatkowski i właśnie stworzył „Pokój to ryż, a wojna – głód” z aforyzmami nie tylko chińskimi, ale i – jak pamiętam – arabskimi. Ale to było wieki temu, musiałem zajrzeć do swoich starych notatek.
Lexie!
A dokąd mu się śpieszy? CBA jest absolutnie ubezwłasnowolniona, pod pełną kontrolą ABW, Kamiński robi w gacie. Moim zdaniem ma Tusk rację, siedzi sobie, CBA mu w niczym nie zagraża, jej kompetencje faktyczne przejęły: ABW i CBŚ, a on spokojnie odpowiada, że czeka na wyniki prokuratorskie i komisji sejmowej. Tak można doczekać nawet końca kadencji, tylko dlaczego Pan K. ma dostawać pensję (jak się domyślam sześciocyfrową)?
Lexie, to samo jest z in vitro. Robić burzę z kościołem jest warto wtedy, gdy chcemy coś koniecznie przeprowadzić. Ale iść na wojnę, a następnie odstępować od zwycięstwa – jest bez sensu. Nie stać nas na in vitro, nie mamy mocy przerobowych w lecznicach, laboratoriach, ludzkich. Znów mi się wydaje, że kolejność rozsądna – najpierw konwencja.
Karta Praw Podstawowych – znowu to samo. Cała Polska wie, że taki był warunek Prezydenta. Tusk słusznie zrobił, najpierw wziął, na czym mu najbardziej zależało, bo wiedział, że w wyniku wojny może Lizbona nie zostać podpisana. Ale to było pyrrusowe zwycięstwo Prezydenta, bo Tusk ma to, na czym mu najbardziej zależało, a Kaczyński musi szukać następnego szantażu.
To samo z Kopacz, słuchałem jej prawie przemówienia do dziennikarzy w Trójce. Już dawno nie słyszałem tak kompetentnych uwag, co należy zrobić, jakie są zaniedbania. Wyobraź sobie, że ona z największym rozgoryczeniem mówiła na temat … braku informacji. Okazuje się, że w dobie Internetu i powszechnego skomputeryzowania, nie można na szczeblu rządowym dostać zglobalizowanych informacji na temat wydatków na poszczególnych lekarzy (mówię o specjalnościach), leków, refundacji, zasiłków. Co ten Profesor Od Przeszczepów Serca robił w tym Ministerstwie?
I piszę to wszystko ja – człowiek niegłosujący na Tuska.
10 stycznia 2008, o godzinie 10:39
Torlinie,
moje „pretensje” do Tuska odnoszą się do zauważalnego nie tylko przeze mnie rozziewu pomiędzy deklaracjami i obietnicami składanymi przez D. Tuska w czasie kampanii wyborczej i obecnie. Rzecz dotyczy właśnie słów, nie czynów – gdyż rząd Tuska działa niespełna (chyba) 2 miesiące, na dokonania więc za wcześnie. Chodzi mi o odpowiedzialność za słowa i poważne traktowanie wyborców, nie tylko tych, którzy na PO głosowali, ale i tych, którzy na PO nie głosowali, ale z wygraną PO – poważnie traktując składane deklaracje – wiązali jakieś nadzieje na zmiany.
10 stycznia 2008, o godzinie 10:47
Zofio,
wcale mnie się nie pomieszało
Na amerykańskich uczelniach jakość nauczania inna jest w dziedzinie nauk przyrodniczo – technicznych, inna w pozostałych. Te pierwsze stoją na najwyższym stopniu w świecie i tu panuje zgodne przekonanie, tu te uczelnie są najlepsze na świecie. Ale diametralnie inna jest sytuacja np. w dziedzinie nauk historycznych , tu od dłuższego już czasu jakość ciągle spada. I stąd moje stwierdzenie. Dlatego Zofio wcale nie pomyliłem się pisząc o poziomie historii na uniwersytecie Princeton. W tej dziedzinie nie jest on ceniony. Uniwersytety amerykańskie są ukierunkowane na sukces finansowy, a ten w dziedzinie techniczno-przyrodniczej zależy od „produkcji” możliwie dobrych absolwentów , bo takich przemysł bardzo potrzebuje. Inaczej ma się sprawa z historią – tu liczą się sponsorzy.
A do Andrzeja,
Z tymi murzynami to znów ci nie wyszło. To co napisałem miało na celu wykazanie jak tendencyjnie przedstawiana jest historia żydów przez niektórych ich profesorów. Oni z wielkim zapałem wyolbrzymiają krzywdy swego narodu i jak ognia unikają tematu przeciwnego. Natomiast sądzę, że nie wiesz co to jest Talmud skoro piszesz o żydowskich fundamentalistach w taki sposób.
10 stycznia 2008, o godzinie 11:44
Do tej pory jedynie miałem przypuszczenia, że księża donosili na wiernych. Dzisiejszy Dziennik ujawnił fragment zeznań byłego minstra MSWiA Janusza Kaczmarka w sprawie śmierci Barbary Blidy.
Wynika z nich, że księża donosili służbom specjalnym na wiernych. Mamy więc kolejną super służbę.
http://www.dziennik.pl/po.....turze.html
10 stycznia 2008, o godzinie 12:41
Stan,
Słyszałem nie raz negatywne wypowiedzi o księżach i przedtem mnie to szokowało. Jednak po osobistych kontaktach i od czasu jak żona bardzo zaangażowała się w działalność kościelną przestało mnie to nawet dziwić. Niestety hierarchów mamy takich jakich mamy i czarno widzę przyszłość Polskiego kościoła gdy większość ich się nie zmieni. Uważam że wielu z nich bardziej szkodzi kościołowi niż ci, którzy otwarcie go atakują ze względów ideowych
10 stycznia 2008, o godzinie 16:02
Informuję, ze otwarłem nowo stronę pod tytułem „Poeta liryczny w stanie wojennym”. Sa na niej pierwsze trzy z serii satyrycznych opowiadań mojej Żony, ktore były nadawane przez Radio Wolna Europa w roku 1985. Polecam je bo sa bardzo dowcipne i mówią wiele o klimacie i realiach tamtego czasu.
10 stycznia 2008, o godzinie 16:46
„soulgarden Says:
styczeń 10th, 2008 at 4:31 am
ponowna blokada
Styl nawracających komunikatów “będzie ci ………” – “tymczasem rób ………” nasuwa pytanie – co ma być ……… skoro tyle wkładają w te ……… esencje? Wkładają mało gdyż:
1. To najmocniej działa.
2. Wyrobili sobie możliwość.
soulgarden Says:
styczeń 10th, 2008 at 5:07 am
Dobrze obrazuje ten wiersz gwałt i lincz na mnie, ale to może ja zyskuję po żydowsku? Kwintesencja naukowego zastosowania metod opierających się również na logice talmudycznej. Kwintesencja podstawowej zasłony cyberzomowca.
Właściwie wszystko co jest w jakimkolwiek sensie na moją kożyść jest główną cechą rzeczywistości. Można mnie zgoić, opluć i jeszcze wyrzucać, że jakiś efekt tego może być na moją kożyść. Ale można to wyrzucać w sposób nie “wyrzucający”, ale spokojny i homeopatyczny. Na tej relatywizacji oparta jest główna myśl, która skupia wszystkich w różny sposób uczestniczących w zabawie{…}”
Spodziewałem się, że pan to razem akurat usunie. Mam nadzieję, że gdy zdecyduje się pan jeszcze raz tak odkryć jak z usunięciem dialogu zastanowi się pan czy warto. Dziś jest pan w standardzie.
PS Proszę ustalić obiektywne kryteria z profilem pasującym do strategii Gazety Wyborczej karalucha Szechterowego i Ubicji by uszanować szacunek do siebie. Wciąganie mnie w fałszywą przestrzeń by znowu zaatakować z boku nie godzi się mr Kuczyński. pzdr
10 stycznia 2008, o godzinie 16:50
Soulgarden,
juz cie ostrzegalem, ze bede wyrzucal wpisy i komunikaty o blokadach twojego komputera. I takie wyrzucilem. Nie masz żadnych blokad tylko zly, moze zawirusowany komputer.
10 stycznia 2008, o godzinie 17:00
W.Kuczyński, nie pisałem tu o postach o blokadzie. Pisanie o zawirusowaniu komputera jest tak samo bezczelnym dowcipem jak usuwanie czasem innych postów niedowcipem. W każdym razie odsłania tą samą postawę, która skłania pana do barbażyństwa.
10 stycznia 2008, o godzinie 18:20
Jakoś dziwnie Waldi Kuczyński kojarzy mi się osobowościowo z tym znanym obrazem inspirowanym Katyniem chyba (bo nie Srebrenicą raczej): http://bsd.miki.eu.org/ga.....s46?full=1
10 stycznia 2008, o godzinie 19:41
Leciutkim skandalem międzynarodowym jest sposób ustalania terminarza turnieju kwalifikacyjnego do Igrzysk. Poza przekupstwem umożliwia to też rzeczy nieuniknione jak to, że ktokolwiek mający zapewniony awans gra z mniejszym zaangażowaniem. No i w naszym przypadku mamy jeszcze mecz między krajami które łączy miłóść futbolowa w postaci Barcelony. W tej chwili Holendrzy prowadzą 2:1, oczywiście wygrali pierwszego seta i potem hiszpanie zdobyli jednego zapewniającego im pierwsze miejsce. Ale samo nie muszenie grać na 100 % mobilizacji jest stawianiem różnych warunków dla dróżyn z różnych krajów i to wystarcza do oprotestowania. Żałosna wszechwładza meksykańskiego cara siatkówki pozwala na takie kurioza.
10 stycznia 2008, o godzinie 19:48
Dróżyna mająca awans może też kalkulować z kim nie chce zagrać w finale. Kwestia pełnej mobilizacji jest niezależna w 100 % od woli jeśli okoliczności są inne. Właśnie Holendrzy wygrali 3:1. To jest kpina, a nie sport, fair – play itd. Działacze zgadzając się na te warunki popisali się genialnie. Powinni pospadać ze stołków za to.
10 stycznia 2008, o godzinie 21:15
Torlin! dobrze wiedziałam, że ty będziesz w stanie wynaleźć gdzieś w starej szufladzie informację o Remigiuszu Kwiatkowskim. Właściwie sama nie wiem, skąd mi się przyplątał ten triolet. A już to, że nie mogę sobie przypomnieć nazwiska autora gniotło mnie, jak ciasny but. Bo niby wiedziałam, że coś tak na R… ale wtedy przyplątywał mi się ten od żubrzego tyłka – Rymkiewicz i złość mnie ogarniała, że chyba się jednak starzeję. Pal licho zmarszczki, ale żeby pamięć zawodziła? Jednak imię do nazwiska już samodzielnie dopasowałam, więc nie jest aż tak źle, jakby sobie moi wrogowie życzyli. Dzięki!!!
10 stycznia 2008, o godzinie 21:37
http://paradowska.blog.po.....ment-42508
Pewnie większość czytała wpis lestata, ale jeśli ktoś nie przeczytał, to gorąco polecam. Jak zawsze wnikliwie i z dowcipem.
10 stycznia 2008, o godzinie 22:04
Warto nie przegapić!
http://www.gazetawyborcza.....27008.html
11 stycznia 2008, o godzinie 00:46
Ogrodniku,
całe życie jest przesiąknięte podobnymi świnstewkami jak ten, niby mecz siatkarski, w którym hiszpanie podłożyli się holendrom. W innych dziedzinach kanty są tylko lepiej lepiej zamarkowane.
Hiszpanie powinni zostać ukarani. Tak czy inaczej polacy wyszli na dutków.
Prze laty w Pekinie w tenisowym turnieju Masters, hiszpanie tak się spieli między sobą (w półfinałach było ich czterech), że od wyniku rostrzygnięć między nimi zależało czy australijczyk awansuje do następnej rundy. Moya dołożył rodakowi, a australijczyk pokonał w finale.
Widać, że w sporcie można także uczciwie.
11 stycznia 2008, o godzinie 00:52
W tekście wyżej popełniłem gafy. Przepraszam.
W półfinale było , oczywiście trzech hiszpanów.
W przedostanim wierszu powinnio być „… australijczyk pokonał go w finale”
11 stycznia 2008, o godzinie 00:54
A ja uważam, że dyskusja jest o niczym. Samiśmy sobie winni. Trzeba było pokonać Hiszpanów i Holendrów.
11 stycznia 2008, o godzinie 01:16
Lex 1.05
Nie dam głowy, ale pamiętam inną wersję:
Trzy razy pomyśl, potem zrób
a wyda czyn owoce,
Nie będzie jeno próbą prób,
Trzy razy pomyśl potem zrób.
Która wersja jest pióra Remigiusza Kwiatkowskiego ?
11 stycznia 2008, o godzinie 05:34
Stan, zawsze tak długo i z szacunkiem myślisz zanim nie odpowiesz? Mam też pytanie czy nie mógłbyś być podobniejszy do DrWARSA? Jest mi to obojętne, ale jeśli się powstrzymujesz dobrze byłoby wiedzieć co tobą kieruje, prawda? I jak myślisz czemu nie występuje główna pacynka kolegi – kabongo? Może masz jakiś pomysł na przyczyny tak różnych kreacji.
pzdr
11 stycznia 2008, o godzinie 08:40
jednorazowy ma rację. Ostatnie trzy wiersze brzmiały;
„Zbierz myśli swe i moce.
Trzy razy pomyśl, potem zrób
A wyda czyn owoce”
To z pamięci, sprzed wielu lat, bo tomik był wydany chyba w pięćdziesiątych latach ubiegłego stulecia.
Jednak myśl jest słuszna w każdym czasie.
Mógłby ten wierszyk wisieć na głównej ścianie sejmu i w paru jeszcze miejscach. Ale pewnie i tak nie byłby czytany i na nic nie wpłynął.
Bo te krzyże w każdym widocznym miejscu jakoś nie przysporzyły ogólnie dostrzegalnego dobra i miłości.
11 stycznia 2008, o godzinie 10:36
Zamiast zczytywać wczoraj wywiad, jaki przeprowadziłam i przygotować go do redakcji, weszłam na stronęłmlodych ludzi, którzy są w spisie linków naszego Gospodarza – Natalii i Tomka (z Kornikiem).
Przyznam się be z bicia – zamurowało mnie!
Najpierw przeczytałam wzruszające i szczere słowa o Glumie, szczurku, który był prawie 3 lata członkiem rodziny. Ale bez zdumienia, bowiem znam wielu młodych ludzi, którzy czule opiekują się futrzastymi domownikami i szalenie są do nich przywiązani.
Potem zaglądnęłam w świat …Kornika. I tutaj moje zdumienie sięgnęło szczytu. Kornik, to córeczka Młodych, dopiero co narodzona.Rodzice postanowili ujawnić swoje przeżycia związane przyjściem jej na świat. każde swoje. Są nieprawdopodobnie szczere i uczciwe. tata Kornika asystował przy jej narodzeniu przez cały czas.
Podziwiam przede wszystkim Tomka, który opisał budzące się w nim ojcostwo i swój stosunek do nowo narodzonego członka rodziny.
Nie wiem czy jest wielu mężczyzn, którzy potrafiliby tak szczerze opisać to, co wtedy czuli.
Ja w każdym razie z takim wyznaniem spotkałam sie po raz pierwszy.
Również Natalia jest w swojej relacji do bólu precyzyjna i choć jej opis jest z pozoru chłodną relacją, to ujawnia wspaniałą, bardzo wrażliwą dziewczynę, szalenie uczciwą wobec siebie samej.
Kornik ma niesamowitych rodziców, tylko maleństwu pogratulować.
Ma Pan, Panie Waldemarze wspaniale dzieciaki!
Proszę Je serdecznie ode mnie pozdrowić i życzyć im, by się nie zmieniali a Kornika rzecz jasna ucałować!
11 stycznia 2008, o godzinie 10:41
Zofio,
dziekuję za te uwagi. Sprawiłaś mi wielka przyjemność i parze o ktorej piszesz zapewne tez, jesli to przeczytali. Powiadomie ich, bo na strone ojca zagladaja od czasu do czasu.
11 stycznia 2008, o godzinie 12:26
W moim mieszkaniu mieszkam 50 lat, od 1958 r. najbardziej cenię sobie pejzaże zaokienne, zwłaszcza w gabinecie.
Na pierwszym planie – uroczy i bardzo zabytkowy kościółek Piotra i Pawła, przyziomie gotyckie, reszta to renesans i barok.
W głębi prezentuje się pyszna katedra Jakuba Apostoła, zbudowana w XII w i dalszych latach w autentycznym pomorskim gotyku.
Dywanowe naloty na Szczecin dokonały znacznych dewastacji, ale szczecinianie odbudowali swój najcenniejszy obok zamku książąt pomorskich, zabytek. Ale nie udało nam się odbudować w takim stanie, jakim była- wieży. Dzisiaj odbywa się ostatni etap, posadowienie iglicy nowej, wieży, którą udało się w końcu odtworzyć, dzięki m.in. unijnym dotacjom.
I mój zaokienny pejzażyk po pół wieku się zmieni.
Od godziny trwają pierwsze próby wywindowania iglicy przy pomocy specjalnie sprowadzonego dźwigu – na szczyt wieży.
Na razie świeżo odbudowana wieża ma już 78 m, z iglica będzie miała 110,18 m.
Do tej pory, zachowany trzon wierzy wystajacy kilka metrów ponad dach katedr, był zwieńczony niezbyt wysokim zadaszeniem w formie czworokątnego ostrosłupa.
Trzymam kciuki by się udało.
Nieco wcześniej w katedrze zrobiono nowoczesne ogrzewanie podłogowe, w ramach obecnego remontu katedra dostanie też 65-głosowe, nowe organy (koszt 2,6 mln zł, wykonawca niemiecki) z 4 tys. piszczałek. Nowa wieża i organy to inwestycja za ok.12 mln zł.
Za czasów Reformacji i niemieckich – katedra poza funkcjami sakralnymi , pełniła rolę znanego w Niemczech i Europie salonu muzycznego, kantorem był tutaj znany kompozytor Carl Loewe. Powoli wraca także i ta funkcja tej unikatowej budowli sakralnej na Pomorzu Zachodnim.
Zdarza się, że jest tu inaugurowany sezon tzw. Koncertów Berlińskich, z udziałem władz Berlina i Brandenburgii z premierem włącznie i berlińskich melomanów oraz takim programem, w którym są prawykonania światowe lub europejskie muzyki poważnej a za pulpitem dyrygenckim światowe sławy.
11 stycznia 2008, o godzinie 12:34
Ta wersja: „Trzy razy pomyśl, potem mów… ” to takie moje, swobodne zapożyczenie na temat przywołanego przez Anielkę trioletu: Trzy razy pomyśl, potem zrób…
Bez przesady. Kudy mi tam do Kwiatkowskiego.
11 stycznia 2008, o godzinie 13:07
Ach,
zapomniałam dodać, iż Szczecin był przez pół tysiąclecia tj przez 500 lat) nieprzerwanie stolicą samodzielnego państwa – Księstwa Zachodniopomorskiego i w katedrze spoczywają szczątki ostatnich Gryfiów, panujących na Pomorzu władców. Ponownego pochowku dokonano władców Pomorza Zachodniego Bogusława XIV.
Przy odbudowie zamku książąt pomorskich we szczecinie, odnaleziono sarkofagi książąt, były splądrowane, w niektórych zachowały sie szczątki, sarkofagi zaś eksponowane do dzisiaj są w salach zamkowych. Szczecńnscy naukowcy z akademii medycznej w większej części zidentyfikowali kości książęce.
Po przełomie w Polsce, w końcu władze państwowe i kościelne dorosły wreszcie do tego, by szczątki władców tej ziemi pochować z szacunkiem w godnym im miejscu – tj w bazylice archikatedralnej.
Wolę nie opisywać jakie cyrki były z tym pogrzebem, bo Kościół rzymsko-katolicki postanowił …ewangelizować poczerniałe kości protestanckich książąt i pochować ich ponownie w obrządku katolickim.
Gdyby nie upór władz Kościoła ewangelicko-augsburskiego, który upomniał się o poszanowanie godności władców Pomorza Zachodniego i ich wyznania, polscy purpuraci katoliccy nie uszanowaliby wiary chowanych Gryfitów.
To były wysoce żenujące przepychanki.
11 stycznia 2008, o godzinie 13:11
No jak zwykle, kompek „wcina”
ma być (I akapit)
zapomniałam dodać, iż Szczecin był przez pół tysiąclecia tj przez 500 lat) nieprzerwanie stolicą samodzielnego państwa – Księstwa Zachodniopomorskiego i w katedrze spoczywają szczątki ostatnich Gryfiów, panujących na Pomorzu władców. Ponownego pochowku dokonano 25 marca 1995 roku), m.,in ostatniego z władców Pomorza Zachodniego Bogusława XIV.
11 stycznia 2008, o godzinie 13:17
Dodam jeszcze, że od momentu odnalezienia w rozszabrowanych srakofagach, do pochowku w katedrze – szczątki książąt latami spoczywały…w pudlach kartonowych na półkach magazynów zamkowych.
Taki był szacunek do przeszłości Pomorza Zachodniego i jego książąt. Bo zniemczeni i protestanci.
Można rzec – stosunek prymitywny, prostacki.
11 stycznia 2008, o godzinie 14:09
Zofio,
do „kolekcji” dodam jeszcze inna historię pomorską z 1307r. znaną jako „zdrada Święców”. Żeby tu sie nie rozpisywać daję do niej link:
http://www.gp24.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20070626/MAGAZYN/70625006
Jako ciekawostkę dodam, że w sierpniu 2007r. w Ustce zorganizowano symboliczny „proces” Święców w trakcie którego został on przez turystów uniewinniony.
http://www.wiadomosci24.p.....362df2800f
11 stycznia 2008, o godzinie 16:27
Andrzej,
pazerny biskup i efekty!
Czy się coś po wiekach zmieniło? Śmiem twierdzić, ze niewiele….