Kłopoty rydzykowego dzierżawcy.
LICZNIK PREZYDENCKI:
Do końca kadencji “Prezydenta Swojego Brata”
zostało 857 dni.
Nie wierzyłem i nie wierzę w to, że Jarosław Kaczyński jest bliski ojcu Rydzykowi. Jestem prawie pewien, że pogardza, nawet dla niego zbyt wielkim, wstecznictwem „mocherowego świata” i stojącej na jego czele rozgłośni. Pod tym względem jest bliżej Donalda Tuska i Platformy, niż to może wydawać się słuchaczom telewizji „Trwam”, gdy się w niej wypowiada. Kaczyński publicznie tego nie przyzna, ale sądzę, że ojcu dyrektorowi wcale to nie jest potrzebne, by wiedział jakie jest rzeczywiste przywiązanie byłego premiera do jego osoby i tego co on głosi. Jest to przykład związku transakcyjnego, przejaw owej polityki transakcyjnej, o którą Kaczyński oskarża swoich przeciwników. Transakcja polegała na tym, że szef Radia Maryja wydzierżawił PiS-owi swój polityczny folwark, czyli wyborców gotowych głosować wedle wskazań z Torunia. Zrobił to, bo folwark nie został uformowany bezpośrednio w partię Radia, a wybrał PiS, jako dzierżawcę, uznając, że to co prawda kanciarz, którego nie można spuszczać z oka, ale dzierżawca najsilniejszy dający szansę wyciśnięcia największych korzyści. Kaczyński dzierżawę przyjął z radością, w nadziei że w praktyce pohamuje zachłanność właściciela, o którym miał swoje zdanie czasowo głęboko skryte dla dobra owego transakcyjnego aliansu.
W 2005 roku porozumienie z Rydzykiem pomogło Kaczyńskim wygrać jedne i drugie wybory, ale nie ze względu na wielką siłę tego odwróconego od teraźniejszości świata, lecz ze względu na uśpienie elektoratu bardziej nowoczesnego, zwróconego w przyszłość i zajętego własnymi sprawami, a nie polityką. Ale dwa lata kosztowania IVRP wyrwały ten elektorat ze śpiączki i poparcie zastępów Rydzyka nie pomogło wygrać w roku ubiegłym, a jedynie utrzymało przy PiS sporą część wyborców. Umowa dzierżawna nadal trwa, ale pozycja dzierżawcy po przegranych wyborach nie jest już taka silna, także w elektoracie PiS (patrz sondażowy awans Ziobry), jak wewnątrz samej partii. A Jarosław Kaczyński robi wiele, by tę pozycję jeszcze osłabiać przez wypowiedzi, które przypominają „miniony okres” IVRP.
Na tle tego kontraktu dzierżawnego i osłabienia dzierżawcy trzeba widzieć obecną woltę Kaczyńskiego w sprawie ratyfikacji Traktatu Lizbońskiego. Niezadowolony z pracy braci Kaczyńskich w stolicy Portugalii Rydzyk postanowił wykorzystać swoje prawa własnościowe wobec radiomaryjnego elektoratu i wezwał do głosowania przeciwko ratyfikacji. Wystarczyło. Nie musiał nawet grozić, że wycofa poparcie, że zabierze własnych wyborców i PiS zrobił woltę. Okazało się też, co gorsza, że wraz z powyborczym osłabieniem szefa partii osłabione zostały szwy łączące różne jej kawałki i duża grupa posłów wybrała lojalność wobec Torunia. Choć za mała by zapobiec odrzuceniu traktatu, to dostatecznie duża by postawić partię wobec perspektywy ostrego konfliktu wewnątrznego, a może rozpadu. Właśnie ta groźba ostatecznie sprawiła, że PiS nie wprowadził dyscypliny podczas głosowania nad trybem ratyfikacji i, że zdecydował walczyć o preambułę do ustawy ratyfikacyjnej, stawiając pod znakiem zapytania sejmowy tryb przyjęcia Traktatu Lizbońskiego.
Ale to też nie takie proste, bo oprócz PiS-owców radiomaryjnych są i inni, dla których możliwość odrzucenia traktatu przez polski sejm nie wchodzi w grę, a nie tak wielu z PiS trzeba, żeby traktat przeszedł. Jarosław Kaczyński znalazł się więc w trudnej sytuacji, bo cokolwiek zrobi może pogłębić kryzys we własnej partii. Musi też mieć świadomość, że dla guru z Torunia nie jest partnerem raz na zawsze. Myślę, że sporo do myślenia powinna mu dawać owa „pielgrzymka” Jerzego Roberta Nowaka po Polsce, który – będąc bardzo dobrym demagogiem – budzi wielki entuzjazm radiomaryjnej publiczności i pomału, z mimo wszystko niszowego świata, przebija się do świadomości powszechnej. Nie sądzę, żeby chodziło tu tylko o zrobienie serii pogadanek, i żeby to była prywatna wojna Nowaka z Grossem. Podejrzewam za tym zamysł polityczny, być może jest to fragment przygotowywania jakiejś alternatywy na wypadek pogłębienia się kryzysu w Prawie i Sprawiedliwości, który pociągnąłby za sobą wypowiedzenie dzierżawy wyborców przez ojca dyrektora.
15 marca 2008, o godzinie 23:02
Bernard
–
„Były takie kultury, które składały ofiary z ludzi, by zapewnić to, że słońce wschodzi. Bardzo się troszczyli i dmuchali na zimne, bali się, że jeśłi nie złożą ofiar z ludzi słońce po prostu przestanie wschodzić. Dmuchali na zimne”.
–
Aż przyszła katoendecja, ochrzciła wszytkich kanibalów i „dmuchanie na zimne” się skonczyło. Przejściowo. W następnych wiekach nastąpił najazad dzikich hord ekolewaków, którzy powrócili do dawnych obyczajów „dmuchania na zimne”. I stojąc podnosili oczy ku górze patrząc błagalnym wzrokiem w niebo. Na razie słońce wschodzi – dzięki dmuchaniu. :)
15 marca 2008, o godzinie 23:12
No i Jasna Anielko,
znowu mi się udało.
Weszłam do Empiku zerknęłam na półkę z nagraniami muzyki klasycznej i mam „Mesjasza” Haendla. W dobrym nagraniu (niemiecka produkcja) i tanio, za 30 zł. Chór i orkiestra radiowa z Berlina, Regina Werner – sopran, Heidi Riess – alt, i dwa wspaniale męskie glosy: Peter Schreier (tenor) i genialny Teo Adam (bas). Dyryguje Helmut Koch. Ponad godzinę wspaniałej muzyki i ten słynny chór „Halleluja!”.
Będzie co słuchać.
Szukałam „Mesjasza” od jakiegoś czasu i trafił mi się.
Mam szczęście.
Jednocześnie odebrałam świąteczną przesyłkę od przyjaciela naszej rodziny z Rotterdamu. To serdeczny przyjaciel nieżyjącego mego brata, który dwa razy do roku sprawia mi zawsze niesamowite niespodzianki, bo uważa, że teraz ma mnie jako siostrę.
Tym razem przysłał mi CD z najpiękniejszymi francuskimi piosenkami „J’adore la Chanson Francaise” .
Boże kogo na niej nie ma! Jest i Brassens i Piaff, Montand i Aznavour, i Tino Rossi, Chevalier, Felix Leclerc. i Patachou i Josephina Beker i Rey Ventura i inni, w sumie 25 szlagierów na jednej CD. Jakieś holenderskie wydanie.
Sama radość.
No to wieczór zapowiada mi się znakomicie – odświeżająca kąpiel z dodatkiem Tesori d’Oriente (muschio bianco), dobra lektura (amerykańskie laurki nt Putina podsumowujące jego prezydenturę, których w Polsce nikt nie miałby odwagi napisać), dobre francuskie wino (białe bordeaux z winnic Kressmanna) i doskonała muzyka.
Wystarcz, żeby cieszyć się życiem i byciem w Europie!
15 marca 2008, o godzinie 23:17
Paweł Luboński
„Jak rozumiem, opinia oceanologa przytoczona przez Głosa, to lewicowy jazgot ideologa.”
–
Nie wydaje mi się aby warto było zajmować się opinią pojedynczego oceanologa, nawet jedynie słusznego. A poważnie, skoro oceanolodzy nie mogą dojść po porozumienia, to sprawa staje się kwestią światopoglądową.
–
„Ale gdyby tak prezes Kaczyński opowiedział się za…”.
–
– A to co innego. :) Chociaż, skoro to kwestia światopoglądowa to może poczekajmy na ostateczne głosy Watykanu, Dalaj Lamy, Kremla, Pekinu, kościołów aukokefalicznych, polityków, artystów, autorytetów moralnych (ogólnych i środowiskowych), etc. Można też decyzję podjąć w referendum lub ostatecznie rzucić monetą. Na jdno wyjdzie. :)
15 marca 2008, o godzinie 23:32
Pawle,
Bernard przyjmuje nie wiadomo dlaczego iż Komisja Europejska, to ot tak sobie przyjęła, bez żadnych badań naukowych, iż należy ograniczać CO2 i naraża na wielomiliardowe wydatki poszczególne kraje EU, ot tak sobie bez powodu. Wiadomo biurokracja brukselska. Tymczasem bohaterska prawica, jak nam tutaj tłumaczy Bernard i Mawar, broni Polskę przed głupią komisją. Intencja jest jasna po co się pchaliśmy do tej durnej unii. Czy rozgłośnia Radio Ma ryja by nam nie mogła wystarczyć?
15 marca 2008, o godzinie 23:38
I dopóki mnie za to nie przeprosisz, a własciwie nie odszczekaszinsynuacji i pomówień skierowanych pod adresem mego Ojca i Męża, dopóki nie mam zamiaru na Ciebie reagować.
Proponuje jeszcze jeden warunek, żeby odszczekanie miało miejsce w „tu katolicki głos w twoim domu, a teraz głos zabierze Ojciec dyrektor i wygłosi kilka słów miłości…”, oraz na łamach Nowego Dziennika.
16 marca 2008, o godzinie 00:40
Głosie,
nigdy w życiu, ma odszczekać w najbardziej znienawidzonych przez siebie mediach np. w michnikowskiej GW.
***
Mam tu coś z tzw. perfumowanej sowietyzacji (światowej zresztą), czyli słów kilka o Putinie made in USA, GB i RFN oraz z Ukrainy.
Sm miód.
* W grudniu amerykański tygodnik „Times” uznał Władimira Putina – Człowiekiem Roku. W uzasadnieniu napisano, że: „ zademonstrował mistrzostwo przywództwa, przynosząc stabilizację narodowi, który jest nią mało zaznajomiony, i przywracając Rosję do światowej władzy.” „Times” uważa, że „ ostatni rok prezydentury Putina był dla niego najpomyślniejszy. W polityce wewnętrznej zagwarantował sobie polityczną przyszłość, a w zagranicznej rozszerzył wpływ na arenie międzynarodowej, chociaż nie zawsze owocny”.
* Teraz ukraiński dziennikarz Aleksandr Rutkowski o Putinie i jego konferencjach prasowych (w tygodniku kijowskim „2000” z 23 lutego ub. roku):
Polityczą TV miesiąca otworzył 1 lutego prezydent FR. Jego 6. coroczna konferencja prasowa dla dziennikarzy krajowych i zagranicznych środków przekazu była wprost hiperboliczna, gromadząc 1200 uczestników i najdłuższa z dotychczasowych, trwała ponad cztery godziny.(…)Formuła: sam jeden, twarzą w twarz z tysięczną salą dziennikarzy ze wszystkich stron i wszystkich „kalibrów”, rozmowa na dowolny temat bez konspektów i notebooków, kompetentnie, rzeczowo, wspaniała ruszczyzną, ze spontanicznymi dowcipami, przy wyraźniej znajomości konkretnych problemów i „do końca”, czyli dopóki starczy sił i zdrowego rozsądku.. Co pomyśli ukraiński telewidz, który przypadkiem trafi na bezpośredni przekaz tego Putin-show? Pierwsza myśl sceptyczna: „ Doskonały przekaz PR”, później ( po wyraźnych oznakach, ze program nadawany jest na żywo): „A jednak jest to kompetentny wykonawca swoich obowiązków, prawdziwy gospodarz swego gospodarstwa” Dobrze byłoby i u nas mieć takiego przywódcę-gwiazdora telewizyjnego”. Trzecia myśl jest patriotyczna: „Czy nasz lider mógłby tak…?:” Czwarta zaś, to smutna refleksja: Gdzie mamy szukać takiego -.inteligentnego, wykształconego i rzeczowego, pracowitego i niezawodnego? U nas takich nie ma…”
* Brytyjski dziennikarz John Lofland, po spotkaniu z Putnnem w podmoskiewskiej rezydencji Putina Nowe Ogariewo członków klubu dyskusyjnego „Wałdaj”, do którego należy ok. 60 naukowców i dziennikarzy, przede wszystkim z USA i Zachodniej Europy, którzy znają język rosyjski i specjalizują się w tematyce rosyjskiej we wrześniu 2007 r. – napisał w „Daily Mail” 24.09.2007::
”Spodziewałem się zobaczyć człowieka chłodnego, złowieszczego i agresywnego. Miałem przed sobą niegustowne portrety Władimira Putina i opublikowane tego lata fotografie z Syberii, dokąd pojechał na ryby. Przedstawiony jest na nich do pasa obnażony, ze złotym łańcuszkiem na szyi; sprawiał wrażenie potężnego i bezlitosnego przywódcy, który rządzi coraz bardziej wojowniczym i uzbrojonym państwem. Jednak, gdy tylko wszedł do pokoju, pojawiło się wrażenie, ze mam przed sobą diametralne przeciwieństwo jego karykaturalnego obrazu. Dużo się uśmiechał, zachowywał się naturalnie, (co można ocenić po mimice i gestykulacji) i bezpośrednio. Mówił spokojnie. Przez trzy godziny, bo tyle trwały jego odpowiedzi na nasze pytania, ani razu z jego strony nie wystąpiły oznaki gniewu czy wręcz agresji. W zdumiewający sposób przekazuje informacje. Podczas spotkania mówił nie korzystając z konspektu, ani z podpowiedzi. Swoimi żartami wywołał nawet ogólny śmiech. Zachowywał się profesjonalnie i bezkonfliktowo. Byłem oczarowany jego jasnym i zwięzłym wykładem swoich poglądów. Oczywiście, były momenty, kiedy nie owijał w bawełnę. Jednemu z Amerykanów powiedział, ze Rosja nie miesza się do polityki jego kraju, zatem Stany Zjednoczone niech nie mieszają się do rosyjskiej. Putin powiedział nam, ze uważa się za socjaldemokratę i jest za połączeniem zdrowej polityki ekonomicznej z polityką socjalną, nastawiona na obronę słabych warstw społeczeństwa. Ale ma również cechę romantyka i głęboko czuje rosyjska historie. Powiedział nam: „jest wioska, w której moi przodkowie żyli od 1600 r. i wszyscy oni, przez te wszystkie stulecia, chodzili do tej samej cerkwi. Sprawdziłem to w archiwach. Było to dla mnie wstrząsające, nie wiedziałem o tym.” Jego droga do polityki przypomina wątek westernu w stylu Sergo Leone’a – nieznajomy przyjeżdża do miasteczka na Dzikim zachodzie, zaprowadza porządek i zrobiwszy swoje, siada na konia i odjeżdża. Z tym, ze Putin nie odjeżdża, zostaje, by wzmocnćc wprowadzany przez siebie porządek (…)’
* Gerhard Schroeder o Putinie w swoim pamiętniku:
Oczywiście moje kontakty z Putinem ułatwiał fakt, że bardzo dobrze mówił po niemiecku. Na ogół miał nadzwyczaj bogatą wiedzę o Niemczech. Czyta niemieckie gazety, ogląda w telewizji niemieckiej wiadomości i programy o tematyce politycznej (…)Moja ocena Putina kształtowała się w toku wielu długich rozmów, w których żaden nie unikał poruszania jakiś tematów czy bolesnych konfliktów.Za swoje zadanie uważa odbudowę Rosji jako światowego mocarstwa, które prowadzi pertraktacje, rozmowy i działania na równi z USA. Ma świadomość, ze dla osiągnięcia tego strategicznego celu Rosja musi budować coraz ściślejsze stosunki z Europą. Putin zdecydowany jest zapoczątkować ruch w tym kierunku, i jeśli się uda, uczynić go procesem nieodwracalnym. Liczy tu na poparcie i pomoc Europy, a przede wszystkim na poparcie ze strony Niemiec. (Wremia, 21.08.2007).
***
Więcej w miesięczniku DZIŚ nr 3/08, str. 40 -52
16 marca 2008, o godzinie 00:42
jak znam życie – za te poglądy o Putinie – Mawara i innych – przepraszać na pewno nie będą!
16 marca 2008, o godzinie 00:50
Zofio,
Twoja akcja reklamująca tą matrioszkę rosyjskiej imperialnej polityki nie odniesie sukcesu. Po co się męczyć.
16 marca 2008, o godzinie 01:05
Głosie,
ale mnie wcale nie zależy na jakimkolwiek sukcesie propagandowym. Putin wcale tego nie potrzebuje.
Pokazuję tylko, że Putin bywa inaczej odbierany na świecie niż przez pewne grupy w Polsce i ze nie tylko ja mam o nim opinię, jako o człowieku niezwykle inteligentnym, kompetentnym, rzeczowym i dobrym przywódcy Rosji, przy czym o bogatej osobowości, nieustająco uczącym się i niewątpliwie ciekawym.
Mało takich wśród przywódców państw na świecie.
Niewielu jest mu w stanie dorównać, a Bush (junior) przy nim to zwyczajny prostak.
16 marca 2008, o godzinie 02:02
http://youtube.com/watch?.....re=related
16 marca 2008, o godzinie 02:16
Z.
Tak, ja też zupełnie inaczej odbieram Busha i Putina.
http://www.youtube.com/watch?v=Dii3mzMQ3SQ&feature=related
http://www.youtube.com/watch?v=6E_KBBonefQ
–
„ when I looked at Putin’s eyes I saw 3 letters: K G B”
http://www.youtube.com/watch?v=lAVlaIJWP-Q&feature=related
http://www.youtube.com/wa.....&NR=1
16 marca 2008, o godzinie 02:27
W sprawie globalnego ocieplania jako „najgłośniejszej, najbardziej zajadłej i najbardziej niebezpiecznej ekoideologii”
http://www.rp.pl/artykul/107055.html
„Niedźwiedzie polarne mają się dobrze”
–
„W zeszłym roku protest przeciwko decyzji rządu brytyjskiego, by film Gore’a rozprowadzić po szkołach, trafił do sądu. Po wysłuchaniu ekspertów sąd uznał, że zawarte w nim twierdzenia są bezpodstawne albo zgoła fałszywe. Zarządził ponadto, że film można pokazywać w szkołach tylko, jeśli nauczyciele wyjaśnią, iż jest to dzieło polityczne.”
16 marca 2008, o godzinie 03:22
JKM masakruje Wolskiego w TVN24 – Traktat Reformujący
http://www.youtube.com/watch?v=e55R2Kc7Lcc
http://www.youtube.com/watch?v=C6z7vRVK6TE
„Faszyzm to mało powiedziane. Jest gorzej, tam jest socjalizm, tak czy nie?”
–
Ktoś się w komentarzach zastanawia, czy Korwina zaproszą jeszcze do TVN’u : )))))
–
http://www.tvn24.pl/12690.....omosc.html
Tutaj też można poczytać. Ale po oczyszczeniu ze smakowitego, korwinowego sosiku to już nie to. :(
No i brak paru niezłych kawałków.
–
Przychylam się do wniosku dark side w sprawie referendum. Będę przeciw!
16 marca 2008, o godzinie 04:04
Madziu
JKM ma jedną ideologię – o wszystkim ma decydować tylko forsa i siła. Jak jesteś słąba i bez forsy to możesz sobie iść do lasu chrust zbierać i szukać ziół jak ciebie coś zaboli. Każdego robola co by podskoczył, że mu się jakieś prawa człowieka gwałci JKM najchętniej by rozstrzelał. Stąd jego zachwyty nad Hitlerem czy Pinochetem, a Stalina czy Lenina to tylko dlatego nie znosi, że tam choć silna władza była, to nie pieniądz decydował lecz ideologia. Czy rządzi pieniądz czy ideologia to dla takich szaraków jak my wszystko jedno – po prostu nie podskoczysz. Chwal sobie JKM i módl się o wygranie na loterii, bo jakby się stało, że będzie rządził to dopiero poczujesz co jest rajem a co piekłem.
16 marca 2008, o godzinie 04:19
Czytam sobie te ostatnie wpisy i moja refleksja przywołuje słowa prezesa JK z Kongresu Intelektualistów, gdy wezwał myślicieli do bicia głową w mur. Tu już wyraźnie widać, że nasi blogowi intelektualiści od słów przeszli do czynów i biją w ten mur…
Z bezpośrednich obserwacji przyrody wiem, że do takiej czynności najlepiej nadają się głowy zdobne dorodnymi rogami.
Moje gratulacje!!!
16 marca 2008, o godzinie 04:23
Madziu! Leszek ma rację. Jako kobieta pod rządami JKM miałabyś przechlapane! Mogłabyś co najwyżej prowadzić dom takiemu herosowi, jak JKM i byłby to szczyt twojej kariery. Gdyby to od niego zależało, to ani ty, ani Zofia, ani ja nie mądrzyłybyśmy się tu i gdzie indziej.
16 marca 2008, o godzinie 13:10
Bernardzie jak zwykle dokonujesz zamieszania intelektualnego.
Proponuję ci rozwinięcie metra krawieckiego w którym 1 milimetr będzie wyznacznikiem 1 roku w dziejach ziemi. W tej skali:
1 mm – rok
1 metr – 1000 lat
1 km – milion lat
KABMBR – a więc poczatek jakichś zorganizowanych form życia rozpoczął się ok 540 milionów lat temu a więc przed 540 km metra krawieckiego.
KARBON w którym dzięki roślinom wychwycony został węgiel z atmosfery trwał od 360 do 290 kilometra.
KREDA zakończona wymieraniem dinozurów zakończyła się na 66 km
W okolicy 6 kilometra pojawiły sie dwunożne małpy.
Gdzieś koło 0,5 km pojawia sie człowiek (500 metrów)
30 m – jeszcze mozna spotkać neandertalczyka
10 m – po raz ostatni znika z naszego trytorium lodowiec
4 m – ludzie budują piramidy
2 m – można spotkać żywego Chrystusa
1 m – Mieszko przyjmuje chrzest (100 cm)
0,2 m (20 cm) rozpoczyna się epoka przemysłowa
0,03 m rodzi się Brnard
W okresie życia Bernarda konczą się zasoby kopalnego węgla który wiązany był prze rośliny przez okres 200 kilometrów i uwolniony do atmosfery przez okres 20 centymetrów.
16 marca 2008, o godzinie 14:00
Piotrusiu! ty chyba jesteś PIEKIELNY PIOTRUŚ!
16 marca 2008, o godzinie 14:02
Madziu,
Jako lewicowe oszolomstwo (jak uroczo pisza Mawar z Bernardem)jestem tu po to, by Ci ta mozliwosc sprzeciwu zagwarantowac. Choc koledzy zgodnym chorem ofukneli mnie za brak rozsadku :)
Jesli chodzi o konserwatywny liberalizm – to jest to doktryna, ktora juz przerobilismy w 19 wieku. skutkiem byla walka klas, dziela Marksa i Engelsa, rewolucje (rowniez obyczajowa).Swiat zmienil sie zupelnie.
Gdy dzis patrze na program tej partii http://www.upr.org.pl/mai.....38;aid=390 czuje sie jakby czas sie cofna o stulecie w niektorych kwestiach. dla jasnosci: punkty od 3 do 7 popieram z euforia. Jednak punkt 1 i 2 niszcza caly efekt. Zwlaszcza ten stek bzdur:
” Dążyć będziemy do odbudowy podstawowych wartości naszej kultury i cywilizacji łacińskiej: praw i zasad moralnych, godności, honoru, prawdy, wolności, własności prywatnej i odpowiedzialności.”
gdy wladza probuje dbac o moja moralnosc, godnosc i honor zwykle nabieram podejrzen. Zwlaszcza gdy w tym samym zdaniu pojawia sie wolnosc i prawda. Gdzie tu miejsce na wolnosc , w tym wolnosc popelniania bledow? gdzie miejsce na tworcza interpretacje i rozwoj, jesli „prawda” ma byc zapisana w ustawie i broniona z mocy urzedu? Jak sie do tego wszystkiego ma wlasnosc prywatna?
Mawar
16 marca 2008, o godzinie 14:08
Dla Bernarda i innych
nt kłopotów z klimatem na Ziemi (dla znaaacych jęz. angielski), do wyboru, a jest tego mnóstwo:
http://ec.europa.eu/commi.....dex_en.htm
16 marca 2008, o godzinie 14:09
Ucielo mi dobre pol tekstu,
Mawar,
odpowiem Ci innym razem na Twoje zarzuty, dzis musze uciekac zanim sprawa sie wyda i zostane ukarana srogo:) za lamanie zasady nieuzywania komputera podczas weekendu :))) buziaki
16 marca 2008, o godzinie 14:29
Masz rację Dark,
nie ma czegoś takiego jak „zasady moralne kultury i cywilizacji łacińskiej”.
Są zasady etyczne wypracowane przez ludzi w postaci różnych kanonów, jak np. Dekalog Mojżeszowy, ale on nie jest w zadnej mierze dorobkiem kultury łacińskiej, ale starosemickiej przejęty przez chrześcijaństwo. Albo jak …Europejska Karta Praw Podstawowych, którą nb. PiS w całości odrzuca!
PiS, z prezesem Kaczyńskim, jak zwykle zresztą, nie odróżnia moralności od zasad etycznych.
Klepie slogany bez wnikania w ich sens.
Władze państwa mają dbać o przestrzeganie prawa, a nie stać na straży mojej czy Twojej moralności!
W sprawach wyboru zasad etycznych, jakie mam zamiar przestrzegać w życiu – pozostawiam sobie absolutne prawo wyboru, łącznie z ponoszeniem za ten wybór i wcielanie tych zasad w moje życie – konsekwencji.
Za swoją moralność odpowiadam wyłącznie przed własnym sumieniem, a nie przed administracją państwa.
W Polsce próbowano już wprowadzić coś takiego jak ….moralność socjalistyczną, na wzór „moralności katolickiej”, umieszczając zapis o jej przestrzeganiu bodajże w ślubowaniach partyjnych, wojskowych, organizacyjnych itp.
PiS jak zwykle sięga po wzory z ancien regime.
To upodobanie do wzorców socjalistyczno-komunistycznych, czy to kościelnych – jest zadziwiające.
16 marca 2008, o godzinie 14:40
Ja mam cięgiem skłonność do generalizowania. W naszej dyskusji też widzę rzeczy ogólniejsze, które charakteryzują interlokutorów.
1. jeżeli chodzi o CO2 to dla mnie nie jest może i najważniejsze, czy my mamy wpływ na ocieplenie się klimatu, czy on się zmienia w sposób naturalny. Ja jestem pełen podziwu dla Unii, że podejmuje wyzwania, że usiłuje coś zmienić. Nikt mi nie powie, że wyrzucanie takiej ilości substancji w powietrze, do oceanów, nie powoduje żadnych skutków. I Polska jest tego najlepszym dowodem. Przepraszam, że reklamuję bezwstydnie swój własny blog, ale żeby się nie rozpisywać:
http://torlin.wordpress.c.....-w-polsce/
Program naprawczy ustawiony jest na wiele lat (i znany od wielu lat). Jak już pisałem, Unia promieniuje swoimi pomysłami na wiele krajów, to wszystko może być zaczynem rewolucji ekologicznej i ochrony środowiska, i to bez ekoszantażu, ekodemagogii i ekolewicowości. Planetę mamy jedną.
2. Ja przyjaźniłem się z wieloma chłopakami z UPR. Nie powiem, bardzo wiele rzeczy (i tez) bardzo mi odpowiadało. Odrzucało mnie tylko jedno, i zawsze się o to kłóciliśmy. Pytałem się stale, jak oni mogą pogodzić liberalizm i umysłowy i gospodarczy z narzucaniem całemu społeczeństwu wiary katolickiej (czy ogólnie chrześcijańskiej). Ja się pytałem, jak to można pogodzić?
16 marca 2008, o godzinie 14:45
Leszku, Jasnaanielko i Dark Side
W moim wpisie nie chodziło o dyskusję o Korwinie ale o tym co powiedział.
Nie można mu odmówić posługiwania się logiką i oryginalnego spojrzenia na oczywistą oczywistość.
Leszku,
Hitler był (poza wszystkim) socjalistą (narodowym) więc nie sądzę by JKM się nim zachwycał.
Dark Side
„jestem tu po to, by Ci ta mozliwosc sprzeciwu zagwarantowac.” Wow. Dzięki Ci o Wielka Tolerancjo!
Piotrusiu
Całe szczęście, że na 66 km nie było Kaczorów. Ani chybi posądzeni by zostali o spisek mający na celu wyeliminowanie konkurencyjnych dinozaurów (wszak ptaszyska się jakoś ostały).
16 marca 2008, o godzinie 14:52
Torlinie:
.
„Odrzucało mnie tylko jedno, i zawsze się o to kłóciliśmy. Pytałem się stale, jak oni mogą pogodzić liberalizm i umysłowy i gospodarczy z narzucaniem całemu społeczeństwu wiary katolickiej.”
.
Na miły Bóg, TYLKO TO cię odrzucało w UPRze? A nie zauważyłeś na przykład, że oni są przeciwnikami demokracji? (które to słowo w „Najwyższym Czasie” jest zwykle wykropkowywane, jakby było obscenizmem?) Nie zauważyłeś ich stosunku do kobiet, do innych ras, innych kultur?
Mnie zaś, szczerze mówiąc, najbardziej zawsze odrzucała w tej partii sekciarska mentalność – to święte przekonanie, że sąjedynymi sprawiedliwymi, ten pogardliwy sposób wypowiadania się o myślących inaczej niż oni. Nie potrafię traktować poważnie partii, u której liderów słowo „socjalista” stoi z reguły koło słowa „złodziej”.
16 marca 2008, o godzinie 14:55
No i już wiadomo o co chodzi w tej awanturze z traktatem lizbońskim, pan prezydent RP wyjaśnił:
http://wiadomosci.gazeta......27358.html, jak zwykle myląc wiarę z wyznaniem, bez pojęcia, że w Europie nie żyją wylącznie katolicy i ze polska konstytucja zabrania mu na traktowanie jakiegoś wyznania w sposób szczególny.
Ten człowiek zupełnie nie nadaje sie na prezydenta, pomylił profesje.
Może by jednak poczytał gł. teologa rzymsko-katolickiego, kard. Józefa Ratzingera (dzisiaj papieża Benedykta XVI) nt. współczesnej Europy i Wspólnoty Europejskiej, bo widzi mi się, ze nie zna aktualnych poglądów Watykanu na UE.
16 marca 2008, o godzinie 14:58
UPR to dziwadlo, a jego lider, ktorego znam od ponad 40 lat, to inteligentny dziwak, modelowy przykład na potwierdzenie tezy, że inteligencja i madrość nie mają z sobą niczego wspólnego.
Dziwię się jak można podchodzic do tej partii i jej lidera inaczej, jak do politycznego kuriozum, do czegoś w rodzaju owcy o dwu łbach etc.
16 marca 2008, o godzinie 15:03
Jestem pewien, że u podstaw tej PiSowskiej draki o Traktat – a także prezydenckiej troski o wiarę katolicką – leży paniczny lęk, że Ojciec Dyrektor zabiera swoje owieczki, żeby je oddać Ruchowi Przełomu Narodowego i Jerzemu Robertowi Nowakowi, być może w duecie z Markiem Jurkiem.
16 marca 2008, o godzinie 15:13
Wracając do poglądów pana prezydent RP nt. polskich katolików w kontekście traktatu lizbońskiego, nasuwa mi się nieuchronne stwierdzenie, że pan prezydent musi mieć tę swoją katolicką wiarę w Boga szalenie płytką, powierzchowną, byle jaką, skoro jako katolik, będący prezydentem kraju – domaga się jej „zabezpieczenia” na mocy sejmowej ustawy!!!
Przy czym zupełnie zapomina, że jego wyznanie i problemy ideologiczne są absolutnie jego prywatną sprawą, a nie sprawą polskiego parlamentu, całego państwa i narodu.
16 marca 2008, o godzinie 15:49
Panie Waldemarze,
Pana opinię o JKM w pełni podzielam, natomiast co do tego, że „nie można podchodzic do tej partii i jej lidera inaczej, jak do politycznego kuriozum, do czegoś w rodzaju owcy o dwu łbach etc.” to nie jest tak pięknie. Wśród bliskich znajomych mam kilka osób, o których kwalifikacjach umysłowych jestem generalnie dobrego mniemania, a które są przekonanymi zwolennikami UPR lub przynajmniej w dużej mierze podzielają poglądy tej partii. Ja, szczerze mówiąc, tego nie pojmuję, ale tak jest.
16 marca 2008, o godzinie 16:43
Z kompletnym osłupieniem oglądam w TV3 jak prezydent Polski od ołtarza w kościełe rzymsko-katolickiego wygłasza mowę do społeczeństwa, że należy, na ile się da w prawie świeckim, „zabezpieczyć” wiarę rzymską!!!
Przecież to jawne i publiczne łamanie polskiej konstytucji!
Mnie g…o obchodzą przepychanki z elektoratem PiS, za to bardzo mnie obchodzi, jak państwo widzi polski prezydent. Z tego co można zobaczyć w tv – widzi Polskę jako państwo wyznaniowe!
A ja z takim wizerunkiem państwa absolutnie się nie zgadzam.
Używanie kościoła do celów politycznych jest zabronione przez Watykan.
Skoro prezydent łamie konstytucję RP, to ja wysyłam e-maila pod adres Benedykta XVI z pytaniem, co papiez sądzi na ten temat i jakie konsekwencje wyciągnie wobec polskich biskupów za takie wykorzystywanie kościołów w Polsce. Z pełnym nagraniem bełkotów prezydenckich, jakie dzisiaj z ambony serwuje do narodu.
16 marca 2008, o godzinie 17:24
Czy ktokolwiek z Was obejrzał podlinkowany tutaj filmik z Saryuszem i Korwinem?
Bo jak widzę po komentarzach to wszyscy skupili się na osobie JKM a nie na tym O CZYM była TA rozmowa. Zupełnie zresztą jak Saryusz, który w trakcie ponad 15 minut nie użył w rozmowie żadnego konkretu.
Warto obejrzeć choćby dla przepraszającego tonu wypowiedzi pani dziennikarki na koniec – gdy wyniki zmajstrowanej na szybko sondy nie były odpowiednie :)
Steku bzdur o poglądach JKM, które tu wypisujecie a które nie mają niczego wspólnego z rzeczywistością nie skomentuję.
Zapytam tylko Torlina: skąd wziąłeś to ultradebilne przekonanie że w UPR jest jakikolwiek wymóg narzucania wiary?
16 marca 2008, o godzinie 17:38
Gospodarzu (2:58) pański wpis jest potwierdzeniem anegdotki:
– inżynierowie śmieją się z logiki humanistów.
– matematycy śmieją sie z inżynierów
– logicy śmieją się ,z matematyków
– z logików śmieją się wszyscy
16 marca 2008, o godzinie 17:45
A tutaj linka (na drugą nogę, po odrobieniu lekcji p.t. „Inconvinient truth” i przyswojeniu informacji, że w Polsce dzieci wywozi sie do kopalń bo tylko tam jest jeszcze świeże powietrze) o zmianach klimatycznych i ich potencjalnych przyczynach
http://longrangeweather.c.....GTEMPS.gif
do tego dołożyłbym jeszcze film „The great global Warming Swindle”.
To tak by wpisać się w konwencję popularnego tutaj patrzenia na problemy z różnych perspektyw. :)
16 marca 2008, o godzinie 18:46
O matko! Janusz Piechociński przesłał na mój adres e-mail raport o stanie przygotowań do Euro 2012. Mnie to prawdę mówiąc przerasta, ale spróbuję poczytać o rozwoju sieci dróg i autostrad, modernizacji linii kolejowych a także budowie stadionów. JESTEM POD WRAŻENIEM!
16 marca 2008, o godzinie 18:47
Minerze!
Ja Ciebie debilem dotąd nie nazwałem. Czuję się zwolniony z przyzwoitych określeń wobec Ciebie.
A ja wiem, co ja mówię. Byłem na wielu zebraniach i spotkaniach UPRu (a nie na wiecach), bo mnie chłopaki ciągnęli. Bardzo mi odpowiadały ich poglądy gospodarcze, wolności człowieka, decydowania o sobie. Tutaj Paweł ma rację, JKM opowiadający o brzuchu kobiety jako o garbie (sam słyszałem), ale na tych spotkaniach mało było o kobietach.
Pan Najmiłościwiej nam Panujący Prezydent powiedział: „To oczywiście nie oznacza, że każdy Polak jest rzymskim katolikiem, że nie ma bardzo dobrych Polaków, którzy są innego wyznania albo, że nie ma bardzo dobrych Polaków, którym łaska wiary nie jest dana”. Jak na niego, to i tak niesamowity postęp. Ale oczywiście nie przeszły mu przez gardło słowa „niewierzący”, „ateista”, tylko „łaska wiary nie jest dana”.
Oj, dana, dana
16 marca 2008, o godzinie 18:49
Nelka!
Wyślij mi jak możesz, b. Cię proszę.
torla.at.interia.pl
16 marca 2008, o godzinie 18:55
Torlinie,
Tak się zastanawiam, co by się w Polsce działo, gdyby jakaś ważna osoba publiczna oświadczyła: „To oczywiście nie oznacza, że nie ma przyzwoitych ludzi, którzy są katolikami”…
16 marca 2008, o godzinie 19:41
Anielko,
p. Piechociński chciał przesłać do mnie i przesłał przy okazji pocztą zwrotna do wszystkich, którym składałam życzenia wielkanocne!!!
Po prostu nie kliknął ,że ma być to „zwrotka” z załącznikiem tylko dla mnie i poszło do wszystkich wg listy osób, którym składałam życzenia!!!
W imieniu pana Janusza Piechocińskiego – przepraszam.
Ale raport jest interesujący i obala mit, że sie nic nie robi w tym naszym kraju.
***
Torlinie
– o raport poproś pana Piechocińskiego, (www.piechocinski.pl) lub skieruj prośbę pod adres sejmowy
Nie wypada posługiwać się cudzym materiałem, który trafił w czyjeś ręce przypadkiem!
16 marca 2008, o godzinie 19:49
Pawle,
panu prezydentowi jest niesamowicie trudno przyznać, że w Polsce bywają Polacy-niekatolicy, a dobrzy Polacy niekatolicy szczególnie.
Dla niego to i tak margines polskiego społeczeństwa, bo jądro polskości dl;a Lecha Kaczyńskiego – to wyłącznie Polak-katolik i basta. I najlepiej, by miał korzenie, prawdziwe, czy sfałszowane, nie ważne – gdzieś spod z Lwów albo Polesia czy innej Odessy. Bo dla Pana prezydenta Polska ciągnie się od morza do morza, wliczając w to Ukrainę, fragmenty Litwy, Rosji itp.
16 marca 2008, o godzinie 19:49
Madziu i Zosiu,
Kocham Wasze lekko uszczypliwe dialogi. Smakuję je nawet, gdy idę z Rosą i Fidelem przez moją Dolinę Rospudy, rozciągającą się obok Lisiego Wzgórza i Doliny Deglezji.
Przyznaję Wam Małego Pulitzera od Stana.
Jako załącznik materialny macie u mnie (jak w banku) butelkę pilznera.
16 marca 2008, o godzinie 20:03
Zofio! Nie ma za co przepraszać. Materiały nie mają charakteru osobistego i nie widzę niczego zdrożnego w tym, że je Torlinowi przesłałam. Tylko nie wiem, czy zrobiłam to na tyle prawidłowo, że je dostał. Uważam, że poseł Piechociński nie będzie miał nic przeciw temu, że ten tekst trafił nie tylko tam, gdzie go posłał. Jeżeli poseł Piechociński będzie urażony, to ja go z góry przepraszam.
16 marca 2008, o godzinie 20:18
ze nadchodza „ciekawe czasy”.pozdrowienia dla rscz@poczta.onet.
ciemny
Wracam do dyskusji (mimo, że rscz wnikliwie się wypowiedział i zamknął fragment tematu), bo ciemny poruszył problem, który mnie bardzo nurtuje, chociaż nie jest aż tak emocjonalny. Odchodząc od bieżących wydażeń na rzecz historii ciągnącej się przez całe tysiąclecie naszej państwowośći, co mnie nie historykowi sprawia spore trudności, kieruję pod adresem Profesora nurtujący mnie pytania. Dlaczego nikt z poważnych historyków nie penetrował (a jeżeli już to w aspekcie martyrologicznym) negatywnego oddziaływania hierarchii kośćielnej na sprawność funkcjonowania państwa? Z prawnego punktu widzenia struktury kościelne są strukturami innego państwa. Fakt, że księża (często znakomici wywodzą się z kraju w którym pełnią posługę) nie zmienia ich statusu. Doświadczenie życiowe pokazuje, że każda organizacja (także osoby fizyczne), gdy okrzepną w wykonywaniu swojej roli, sięgają po nowe wpływy. Nasuwa się proste pytanie. Czy rozrastające się wpływy kośćioła w Polsce nie krzyżowały się z interesami państwa, które ponosi odpowiedzialność za obywateli zamieszkałych na jego terytorium? Czy, w związku z tym, kosztem posługi religijnej hierarchia kościelna nie wkroczyła na obszar przeznaczony dla państwa, osłabiając go z uszczerbkiem dla bezpieczęństwa kraju w którym funkcjonowała? Jak się ma jedno z przykazań (nie kradnij) skoro Prymas bez zahamowań bierze, z naruszeniem prawa, kilkanaście milionów złotych na budowę Świątyni Opatrznośći Bożej? Czy zwykły wierny nie potraktuje tego jako przyzwolenie? Pod czyimi „skrzydłami” wychował się ojciec Rydzyk i prałat Jankowski? I wreszcie warto odnieść się do błyskotliwej konstatacji niezbyt mądrego prawicowego polityka, który powiedział, że jeżeli kogoś potrzebujesz (w polityce), to musisz więcej za niego zapłacic niż on waży. Nawiązuję tu do pomysłu (chyba A. Michnika) z lat siedemdziesiątych ubw. kiedy to ówczesna opozycja zaprosiła do walki ze „złem”, po swojej stronie hierarchię kościelną. Do tej pory (co widać po pielgrzymkach do Torunia i Krakowa) wpływy kośćioła wzrosły tak, że to Państwo jest na jego usługach. Nie wydaje mi się żeby nawet taka osobowość jak J. Piłsudzki była w stanie przywrócic normalne relacje w tej swerze. Profesorowi Nałeczowi pragnę przypomnieć, że to jego były szef polityczny (najmądrzejszy polityk Solidarnośći) cicho i bez rozgłosu rozświetlił białe plamy z okresu średniowiecza w dziele „Barbarzyńska Europa”. Możliwości wyjaśnienia, kto okaleczył ten naród, to fascynujący problem. P.S. Przyznaję się do nieuctwa. Nie rozumię problemu lustracji, poza tym, że donoszenie jest plugawe. Sam chyba nie donosiłem i złożyłem takie oświadczenie. Nie widzę sensu z tego powodu stawianie całego narodu do raportu. I znowu nieoceniony Prof. K. Modzelewski wyjaśnił, że wynika to z urazów ludzi działających w podziemu. Więc może wystarczył by ostracyzm towarzyski w środowisku opozycji demokratycznej? Po co takie emocje i czystki. Przecierz obecnie jest większa inwigilacja (ułatwienia techniczne) niż za czasów PRL – u (w moim komputerze znalazłem 79 programów szpiegujących). Prawdziwy problem związany z inwigilacją
ma kośćiół, którego 15% duchowieństwa donosiło na wiernych i swoich braci.
16 marca 2008, o godzinie 20:20
Załączony wyżej tekst pochodzi z Przeglądu Tygodniowego.
16 marca 2008, o godzinie 20:21
Stan,
mam piwny problem. Mule pod piwo trapistów (ciemne) jadłam w Brukseli, było to pyszności żarełko. Ale jak wróciłam mam problem z piwem, bo małże są obecnie ogólnie dostępne, zresztą jadam je od lat i wiem gdzie bywają albo ska je sprowadzić.
Z piw typu porter – znalazłam tylko polskiego Żywca, b. dobre. Kupiłam, sprobowałam i nawet mam w lodówce do kompletu z mulami. Pasuje.
Ale w sprawach piwnych to ja jestem rzadki neptek, potrzebuję małego przewodnika po ciemnych piwach made in Poland, czyli takich, które bez trudu, lub z małym trudem dostanę w Polsce. No i będzie pasowało pod te moje tutti frutti di mare. Możesz też o niemieckich, bo do Niemiec to mam podmiejski autobus i też mogę wpaść poszukać co nieco w tamtejszych sklepach.
Tak na marginesie – to tych ciemnych piw typu porter jakoś nie mogę spotkać. Sam jasny „browarek”, nawet zza Buga, dla pań różne carmin beer’y, ale porządnego portera nie ma, poza żywcem i to nie zawsze.
16 marca 2008, o godzinie 21:21
Droga Zosiu,
ja oczywiście nie jestem takim znawcą piw i wszelkiego rodzaju trunków jak Mawar, ale z piw radzę Ci jednak pilznera. Po paru próbach będziesz się oddawać bez większych zahamowań czarowi tego niezwyklego trunku (Madzi mógłby on z powodzeniem leczyć kanadyjską chandrę).
Ponieważ w młodości odbywałem krótki urzędniczy staż bankowy (czasy PRL-u), więc moja solidność bankowa ogranicza się jedynie do pamiętania swoich zobowiązań wobec znajomych. Z tej przyczyny nie mogę, oczywiście, zapomnieć, że od ubr. mam wobec Ciebie dług piwny (zamieniony na winny) za toruńskiego Rasputina.
16 marca 2008, o godzinie 21:30
Torlin:
bądź konsekwentny i uznaj, że nazwałem Cię „ultradebilem” albo po prostu przestań histeryzować i przyjmij do wiadomości, że Twoje stwierdzenie nazwałem ultradebilnym i nadal to podtrzymuje. To tyle na temat określenia.
Wracając natomiast do „narzucania całemu społeczeństwu wiary katolickiej” to polecam lekturę programu UPR dostępnego na stronach www. Ja sobie zadałem ten trud.
Jestem jednak pełen obaw czy ktoś taki jak Ty, dla którego ateizm=antykatolizm zrozumie intencje punktu drugiego tegoż programu.
Wszak Twój świat to pojmowany oczyma 16 latka dylemat: „Ja ciągle zachodzę w głowę i nie mogę tego zrozumieć, jak tak bogaty w wiedzę człowiek może wierzyć w Boga. Dla mnie to jest niepojęte.”
Generujesz tekst którego przekaz można interpretować jako obelgę rzuconą każdemu wierzącemu człowiekowi, sugerując że wiara jest funkcją wiedzy, że wiedza musi wykluczać wiarę.
A jednocześnie oburzasz się, że ktoś nazywa niewierzącego człowiekiem, któremu “łaska wiary nie jest dana” zamiast „ateistą”.
I to by było na tyle… widzę, że na temat tego co wydarzyło się na antenie TVN24 nikt nie ma ochoty rozmawiać.
16 marca 2008, o godzinie 21:50
To tak jest, jak człowieczek czyta tylko programy, a nie ma do czynienia z żywym ruchem.
16 marca 2008, o godzinie 22:51
Najdziwniejsze jest założenie, że jakikolwiek traktat może chronić wiarę katolicką. W PRL było tak, że właśnie brak jakichkolwiek preferencji dla kościoła katolickiego – w rozumieniu instytucji, powodował wzmocnienie wiary katolickiej. Od 1989 r. kościół jako instytucja otrzymał wiele przywilejów, a jednocześnie można zauważyć, że wiara osłabła – na co wskazuje choćby frekwencja w kościołach i u spowiedzi (a i wystarczy rozejrzeć się dookoła by zobaczyć jak niereligijny tłum nas otacza).
Prezydent Kaczyński chcąc mieć poparcie instytucji kościelnych może wetować każdą ustawę sejmową w której nie będzie inwokacji do Boga i głoszenia, że wyznanie katolickie jest panujące. Im więcej takich kwiatków by było tym będzie mniej tzw. wiary. Do ludzi przemawiają czyny a nie gesty. Katolik kierujący się w życiu wiarą katolicką powinien czynić samo dobro a złu podawać rękę – bo za zło trzeba dobrem odpłacać. O takiej wierze prezydent na pewno nie myśli.