Poniedziałek 27.03.2006 r. „Nożyk” Czwartej RP.
W PRL i za sanacji symbolem cenzury były nożyczki. Wygląda na to, że twórczy wkład w tę symbolikę ma już IV RP, choć istnieje dopiero kilka miesięcy. Oto dziś TVN24 doniósł (to słowo też chyba w Czwartej doczeka się wskrzeszenia, jeśli dalej pójdzie tak dobrze jak dotąd), że wydawca magazynu „Sukces”, zdecydował by z wydrukowanego już numeru (nr. 3/2006) wynajęta firma, nocną porą, wycięła, egzemplarz po egzemplarzu, felieton Manueli Gretkowskiej (miał być na stronie 18 i jeszcze w internecie jest w spisie treści). Wycinano go podobno specjalnym „nożykiem”, stąd ten nowy symbol. W felietonie prostowała ona jakieś literówki ze swego wcześniejszego lutowego tekstu i jeden błąd, a mianowicie rzekomą śmierć ojca Kaczyńskich w czasie okupacji. W reakcji na jej felieton, jakaś urzędniczka z Kancelarii Prezydenta, ewidentnie na polecenie przynajmniej szefa Kancelarii, a może i samego Kaczyńskiego napisała, jak mówiła Gretkowska, obelżywy list. Ten list tak przeraził wydawców „Sukcesu”, że zdecydowali nocną porą wyrzynać felieton pisarki. Wydawcą magazynu jest „Multico – Press sp. z o.o”, której prezesuje Pan Zbigniew Jakubas, a dyrektorem wydawnictwa jest Pani Mariola Wiercińska. Warto te dwa nazwiska zapamiętać, jako przykłady godnej pożałowania uległości wobec władzy i zaprzeczenia najbardziej elementarnemu etosowi wolnych mediów. Ich decyzje „nożykowe” to także groźny sygnał pokazujący, jak łatwo ta część mediów, która ma na oku wyłącznie pieniądze położy uszy po sobie, jak tylko dostrzeże w pobliżu, albo choćby wyobrazi sobie, że dostrzegła bat władzy. Moja żona czasami kupowała ten magazyn, ale już nigdy w naszym domu on nie zagości. Nie warto opłacać własnymi pieniędzmi cudzego serwilizmu.
Ale to wydarzenie jest też, groteskowym co prawda, lecz znamiennym papierkiem lakmusowym zapaszku, który rozprzestrzenia się na nasze życie publiczne, zapaszku którego nie było od roku 1989 i wydawało się, że już nie będzie. To jest odór lęku przed rządzącymi. Jeszcze tak bardzo go nie czujemy, ale już jest. Jest na przykład w nieoczekiwanym odrodzeniu się złośliwego dowcipu politycznego wymierzonego w PiS i Kaczyńskich. Satyra polityczna odradza się zawsze, gdy pojawia się lęk przed rządzącymi. Nie było jej w Trzeciej RP, bo nie było politycznie uwarunkwanego lęku. Ten lęk jest także w głośnej decyzji dyrektorki szkoły zakazującej uczniom debaty na nieprawomyślny (to słowo również wróci do języka, jak dobrze pójdzie) temat. Bardzo dobrze, że TVN24 nagłośnił to osłupiające 17 lat po PRL wydarzenie. Jeżeli nie będzie zdecydowanego piętnowania i sprzeciwu wobec wszelkich działań rozprzestrzeniających ten smród strachu, także takich, jak rugające pisma z Kancelarii Prezydenta, to poczujemy go coraz bardziej i bardziej. A pewna część komentatorów będzie nadal gadała, że nic się nie dzieje, poza anty PiS-owską histerią.
A skoro napisałem o satyrze politycznej, to zakończę dowcipem, który usłyszałem w radio. Otóż wystarczy, by Kaczyński wszedł do pustej sali, a krzesła zaczynają się kłócić.
28 marca 2006, o godzinie 18:25
Leszek Miller we Wprost: „W 1999 r. brałem udział w operacji ratunkowej związanej z „golenią” prezydenta Kwaśniewskiego. Po przylocie z Katynia i Charkowa w mroku alejek Ogrodu Saskiego przekonywałem Zygmunta Solorza i Piotra Nurowskiego, aby POlsat nie emitował zdjęć zataczającego się prezydenta. (…) W końcu uzyskałem deklarację, że jeśli ine telewizje nie podejmą tematu, Polsat też tego nie uczyni. Inni wysłannicy prezydenta przynieśli podobne ustalenia”
Rozumiem, że wtedy to Panu nie przeszkadzało bo tamtego prezia Pan lubił.
28 marca 2006, o godzinie 22:39
Szanowna Pani,
Miller i inni wysłannicy Kwaśniewskiego rozmawiali i prosili o wyciszenie sprawy, a nie pisali obelżywych listów, za pośrednictwem urzędników Kancelarii, nie upominali i nie nakładali kar za pomocą posłusznej szefowej KRRiT, nie wysyłali zastraszających listów do szkół w sprawie pacyfistów, klubu Gaja i Owsiaka. I to wszystko w ciągu kilku zaledwie tygodni. Więc chodzenie Millera do Polsatu by mi nie przeszkadzało, gdybym o tym wiedział.
Ja nie jestem osamotniony w lęku przed tym, że PiS pod tym kierownictwem, bo mnie PiS aż tak bardzo nie parzy, ja się boję czołówki opętanej obsesjami, więc, że PiS pod tym kierownictwem zamachnie się na moją wolność. Nie mam zamiaru czekać, aż się coś stanie nieodwracalnego. I nie jestem w tym osamotniony, mam znakomite towarzystwo wielu, bardzo wybitnych i zasłużonych ludzi – te łżeelity – a ostatnio bardzo szybko rosnącą rzeszę Polaków. Już 50 % pytanych widzi zagrożenie demokracji w Polsce przez obecną władzę i szybko ich przybywa. Nie mam najmniejszego zaufania do demokratycznego etosu czołówki PiS -owskiej.
I jeszcze jedno Proszę Pani, Kwaśniewski był dla mnie prezydentem, a nie preziem. I Kaczyński jest dla mnie też prezydentem, a nie preziem. Lubienie nie ma nic do rzeczy, liczy się czynienie.
Pozdrwaiam
Waldlemar Kuczyński
28 marca 2006, o godzinie 22:47
Szanowny Panie,
„Miller i inni wysłannicy Kwaśniewskiego rozmawiali i prosili o wyciszenie sprawy, a nie pisali obelżywych listów, za pośrednictwem urzędników Kancelarii, nie upominali i nie nakładali kar za pomocą posłusznej szefowej KRRiT”
Nie, oni po prostu odbierali koncesje :)))
O tym też Pan nie wiedział?
A czytał Pan w książce Lisa jak ten ralacjonuje co się stało z taśmą z Charkowa? „Mariusz Walter „z wściekłą miną wparował do newsroomu. 'Chcecie mi stację wypier…lić w powietrze?” Proszę powiedzieć, Panie Waldemarze, czego się tak bał Mariusz Walter?
Nie martwi Pana, że wysłannicy Kwaśniewskiego byli tak skuteczni? Czy to nie było zagrożenie wolności słowa? Nie wie Pan też czy nie czynili to obelżywymi słowy bo do dzisiaj Pan nawet nie wiedział, że chodzili i namawiali.
„Więc chodzenie Millera do Polsatu by mi nie przeszkadzało, gdybym o tym wiedział.”
Ale Pan o tym nie wiedział i to jest dopiero zagrożenie wolności słowa. Pan i nikt nie wiedział o tych podchodach!
28 marca 2006, o godzinie 22:51
Prezio to taka ksywa, jak Baranina, Dziad, Popelina itd. Kulczyk tak Kwaśniewskiego nazywał. Ałganow pewnie też.
28 marca 2006, o godzinie 23:55
No coz jest pan po prostu czlowiekiem „ukladu” tej sfery ktora jest w „Michtrixie” sila napedowa :-)
29 marca 2006, o godzinie 08:37
Szanowny Panie giorgio. Oczywiście, że jestem z”układu” „geny patriotyzmu” mam wyłącznie niepolskie, można się domysleć jakie, współpracę z UB rozpocząłem w roku 1945, do paki wsadzano mnie dla lepszej konspiracji, a po roku 1989 w ramach dzielenia przejętego korupcyjnie przez „stolik” narodowego PKB przypadły mi dwie fabryki, kupione za bezcen, i udział w ośrodku rządowym w Łańsku, jako dodatkowa nagroda za krytykowanie Kaczyńskich.
Waldemar Kuczyński – „Z układu”
29 marca 2006, o godzinie 14:37
Panie szanowny,
jakoś nie przypominam sobie aby pałał Pan świętym oburzeniem,gdy felieton Kazika krytykujący Kwaśniewskiego został zdjęty przez redakcję Gazety.Obawiam się,że w tym przypadku nikt z kancelarii prezydenta nie musiał nawet protestować-ocenzurowaliście się sami.Gratuluję rozumienia wolności mediów.Fakt nie ukazania się na łamach Gazety informacji o wyczynach prezydenta w Charkowie pani Siedlecka ostatnio uzasadniała tym,że to wszak głowa państwa i należy się jej szacunek.Sądząc po tym z jakim szacunkiem traktuje Gazeta Kaczyńskiego dając na czołówkę najdrobniejsze nawet gafy wnoszę,że nie jest on dla Gazety głową państwa.Czy tak według Pana wygląda uczciwe dziennikarstwo?A swoją drogą to Kwaśniewski już nie jest prezydentem i Gazeta już nie musi się bać opisania jak to w ostatnich dniach swego urzędowania wynajął swojej i swojej małżonki fundacjom pałacyk za bezcen.No ale to przecież drobiazg że wyremontowany za grube pieniądze podatników nadal będzie przynosił straty skarbowi państwa,wszak ważniejsze jest,że Kaczyński kilka sekund za późno podał rękę pani Merkel.To bardziej zasługuję na pierwszą stronę w poważnej gazecie,prawda?Rozumiem też,że od czasu gdy serwilizm Polityki objawił się drastycznie gdy Adam Michnik zabronił Janinie Paradowskiej pytać premiera Millera o sprawę Rywina nie wydaje Pan wraz z małżonką pieniędzy na ten wstrętnie cenzurowany tygodnik.I już kończac to nazywanie obelżywym listu,którego najwyraźniej Pan nie czytał(a opiera się na opinii Gretkowskiej)a niedostrzeganie obelg w felietonach autorki Tarota paryskiego rodzi pytanie czy jest pan w stanie trafnie rozpoznawać rzeczywistość.A może po prostu nie rozumie już Pan znaczenia tego przymiotnika.
Z poważaniem Bandol.
29 marca 2006, o godzinie 18:18
Szkoda, że rosomak nie pamięta również tego, co się działo w TVP za Kwiatkowskiego (nie tylko, wcześniej często też :-)). Z nielicznych przecieków dowiadywaliśmy się kogo odsunięto od pracy, komu zdjęto program, kogo nie pasującego do eseldowskiej propagandy wywalono czy zabroniono mu współpracy.
A jak się ten „nożyk” ma do zdjęcia Ziemkiewicza z anteny Tok FM za krytykę Michnika, zatuszowania sprawy innego poza Charkowem pijaństwa Prezia (ujawniła to Maria Przełomiec z BBC), zwolnienia z Przekroju dziennikarza za napisanie książki nieprzychylnej Preziowi, zdjęcia z anteny TVN materiału o Tusku, czy też do wywalenia na bruk z Wybiórczej Romana Graczyka, który po latach wiernej służby Michnikowi przejrzał na oczy i publicznie poparł lustrację (tego to nie darują :-))).
„Nożyk” to symbol PiSowskiej cenzury (to samo w sobie jest paranoją) a tamte przypadki to co? Eliminowanie z mediów szkodliwych osób i treści? :-)))
Przy rosomaku poczciwy Kali to mały Pikuś…
10 kwietnia 2006, o godzinie 19:57
Cytat:
„Gość: nieżyt , astropc16.ulb.ac.be
2006/03/29 01:28:41
List Kaminskiej do „Sukcesu” jest ostry, ale nie obelzywy. Trzeba tez pamietac, ze znamy tylko najostrzejsze fragmenty, zacytowane przez Gretkowska. Pierwsza obelga pojawia sie dopiero w odpowiedzi Gretkowskiej: „szczytujace niziolki”. Ale to jakos nie wywolalo u Pana Kuczynskiego reakcji obrzydzenia czy bojkotu.”
K. Rokossowski
10 kwietnia 2006, o godzinie 22:22
Panie Konstanty, ma Pan rację. Określenie „pseudointelektualny bełkot” o ile pochodzi z Kancelarii Prezydenta Kaczyńskiego w żadnym wypadku nie może być uważane za obelgę, tylko za typowy dla IV RP komplement pod adresem autorki. „Szczytujące niziołki” natomiast to chorobliwy wykwit, choć dość fantazyjny, zdegenerowanej pisarki, napewno należącej do „Układu”, aż się dziwię, że tego nie dostrzegłem. Dziekuję więc za zwrócenie mi uwagi i już się brzydzę, jak cholera! Brrr! Ale Gretkowskiej, Pan wybaczy nie będę bojkotował, bo..mi się podba.
10 kwietnia 2006, o godzinie 23:21
Skoro ta dama się Panu podoba, to pozwolę sobie przesłać maleńki prezencik zamiast pisanki z życzeniami spokojnych świąt i przyjemnego oglądania.
Manuela Gretkowska:
„Świat jest do dupy, więc mój stosunek do świata jest analny.”
mjr.celebs.pl/gretko/page_01.htm
kr
11 kwietnia 2006, o godzinie 00:25
Nie wiem czy niewyparzony słowniczek tej nieszczęsnej (tak, tragiczne jest to, że ona nie uświadamia sobie, że jest nieszczęsna) kobiety nie urazi Pańskich szlachetnych oczu, nie mówiąc o anorektycznej sylwetce, ale cóż: Degustibus non desputandum est.
mjr.celebs.pl/gretko/page_01.htm
PS.
Zaleca się użycia nożyka elektronicznego w przypadku fotek Izabelli Łukomskiej.
Do zobaczenia na Rezurekcji
kr
11 kwietnia 2006, o godzinie 01:23
http://mjr.celebs.pl/gretko/page_01.htm
Sorry:
wkradł się chochlik drukarski (tfu… elektroniczny). Powinno być: De gustibus non est disputandum.
kr
10 maja 2006, o godzinie 20:55
A to, że Wojciech Cejrowski został skazany przez sąd za satyrę na Prezia to już na pewno Panu nie przeszkadza. Pewnie nie jest ani fantazyjny, ani nie należy do jedynych słusznych, prawda?
10 maja 2006, o godzinie 21:36
Szanowna Seniorita,
jeżeli sąd osądzi Gretkowską to będziemy dyskutować ewentualnie o tym, jak się ma skazanie jej za obrażenie, używając Pani języka obecnego Prezia do skazania Cejrowskiego za obrażenie poprzedniego Prezia.
Ja wypowiadałem się wyłącznie o strachu, tchórzostwie i serwilizmie, którego objawy sa zawsze, ale od paru miesięcy, przy tej właśnie władzy mnożą się wyjątkowo obficie.
Używa Pani też określenia „jedynie słuszni”, w takiej dyskredytującej intencji. Mam nadzieję iż nie oznacza to, że na prawdziwe uznanie zasługują u Pani tylko „jedynie niesłuszni”. To jest okreslenie z tej samej konwencji, która ze słowa „salon” robi obelgę. To sprawia i to widać, że w życiu publicznym, a nawet w koalicyjnym na coraz większe wyżyny wznosi dziś „budka z piwem”, jako zmiennik salonu.
12 maja 2006, o godzinie 09:37
Zakładając, że Pana wywody o rzekomym serwilizmie, tchórzostwie i strachu są prawdziwe to i tak ośmieszył się Pan (bo jak inaczej to nazwać?) twierdząc, że odór lęku przed władzą pojawił się po raz pierwszy od 1989 roku.
Czy zablokowanie przez Polsat materiału z Charkowa o pijanym Prezydencie Aleksandrze Kwaśniewskim (co niedawno otwarcie opisywał Leszek Miller) nie uważa Pan za przejaw serwilizmu, czy tu nie czuje Pan odoru lęku przed władzą?
Hm… z drugiej strony, skoro dopiero teraz poczuł Pan zapach, to sam Pan dowiódł, że tamta blokada nie była wynikiem strachu, ale współdziałania(?) w układzie, salonie, interesie, budce z piwem, czy jakby tego nie nazwać…
Teraz Pana wywód ma sens! Ciesze się, że choć podświadomie szuka Pan prawdy :-))) Brawo!