Poseł Palikot strzelił w dziesiątkę!
LICZNIK PREZYDENCKI
Do końca kadencji “Prezydenta Swojego Brata”
zostało 651 dni (mniej niż dwa lata).
Tak jest, posłanka Gęsicka na konferencji prasowej PiS dała powód, by mianem prostytucji nazwać jej zachowanie. W poniedziałkowej odpowiedzi na krytyki poszła w zaparte i znowu przyłapano ją na manipulacjach.
Prostytucja w języku polskim to nie tylko nierząd, lecz także, cytuję za słownikiem języka polskiego Michała Arcta „frymarczenie haniebne tym, co powinno być szanowane”. Także w polskiej Wikipedii czytamy, że „słowo prostytucja ma też znaczenie przenośne i oznacza działania sprzeczne z moralnością lub przyjętymi zasadami postępowania, wykonywane z pełną świadomością za pieniądze lub inne korzyści materialne”.
Prostytucja polityczna to epitet brutalny, używany publicznie w języku polityki na określenie zachowań drastycznie hańbiących to, co powinno być szanowane. I w takich przypadkach jest on celny. W kuluarach i prywatnie mówi się nawet po prostu o politycznym kurewstwie. Ci zaś politycy oraz dziennikarze i dziennikarki, którzy dzisiaj świętoszkowato piętnują posła Palikota nie jeden raz, gotów jestem się założyć, tym określeniem i to na ogół w wersji „hard” się posługiwali i posługują. Janusz Palikot często, słowem i wpisem blogowym, wydobywa na światło dzienne, to co piętnujący go powszechnie mamroczą po kątach, nie odczuwając wobec siebie żadnego oburzenia, czy wstrętu. Zaganianie posła Palikota pod pręgierz to raczej hipokryzja, zakłamanie i odruch, by skoro gonią to się dołączyć, a nie nagła eksplozja cnót i troski o dobro publiczne.
Pani poseł Gęsicka na swojej stronie internetowej pod imieniem i nazwiskiem ma credo „uczciwość, fachowość i rozwój”. Otóż powinna się poważnie zastanowić, czy aby nie oddała na przechowanie politycznej uczciwości i profesjonalnej rzetelności „Prawu i Sprawiedliwości” przechodząc z Platformy Obywatelskiej do rządu PiS-owskiego, a potem zyskując mandat z listy PiS. Trudno sobie bowiem wyobrazić, że manipulacje, którymi ociekały jej słowa wypowiadała w dobrej wierze. Hitem był kartonik z liczbą 0,3 % wykorzystanych środków. Pani poseł niechcący, czy celowo przeoczyła, że tylko jeden z 14 nowych krajów Unii uzyskał lepszy niż my wynik, bo drugi prawie tyle co my? Nie będę tutaj wymieniał innych manipulacji, bo dobrze pokazał je Konrad Niklewicz z „Gazety Wyborczej” od dawna śledzący los środków unijnych. Podsumował swoje uwagi stwierdzeniem, że posłanka „na potrzeby politycznej gry (bo chyba o to chodziło?), nagina cyfry pod z góry założoną tezę”.
Słuchałem w poniedziałek „Poranka w toku” w wydaniu Janiny Paradowskiej. Na ogół jej opinie są mi bliskie, ale tym razem nie zgadzam się z nią, że „prostytucja polityczna” przysłoniła stronę merytoryczną wydarzenia. Przeciwnie, gdyby poseł Palikot powiedział równie prawdziwie, ale grzecznie o jej zachowaniu, że „za stanowiska oddała PiS-owi swoją polityczną uczciwość i fachową rzetelność”, to pies z kulawą nogą nie zwróciłby uwagi na jej żonglerkęliczbami. Artykuł Niklewicza przeszedłby bez większego echa. To strzał Palikota nadał głośność także temu co pani poseł z partyjną dyspozycyjnością – w przytomności wodza o minie marsowej – opowiadała i dzięki Paliktowi za to. I żadnych kar wobec niego ze strony PO!
21 stycznia 2009, o godzinie 10:07
Edwardzie,
Nie wiem czy uważasz Azraela za paranoika, bo jeśli tak, to ja mogę tym razem poprzeć twoją ocenę, bowiem w sprawie awansu „chłopo-robotników” z AWS, to się zgodzę z Indoorem. AWS na niższym szczeblu będąc u władzy odtwarzał skutecznie poziom aktywu partyjnego z PRL. Nie mogę przy tym powstrzymać się przed złośliwością adresowaną do Kazimierza Marcinkiewicza, który w wywiadzie rzece prezentuje się jako osoba, która „ogarniała wszystko” i miała w zanadrzu rozwiązania większości problemów Polski. W jego ocenie wystarczy usiąść i spokojnie napisać następne 4000 ustaw, aby wszystko naprawić. W świetle takich wynurzeń można uznać J. Palikota jako niegroźnego błazna, stojącego na czele komisji przyjaznej państwa, który z kolei 4000 ustaw przegląda pod kontem absurdów prawnych, marząc że dzięki temu usprawni gospodarkę i państwo, a nawet je zliberalizuje. Przykład nowelizacji wprowadzającej obowiązek zatrudniania BHP-owca przez każdego przedsiębiorcę, powinien go otrzeźwić, niestety tak się nie stało. Może wiec dobrze, że został odsunięty na boczny tor, gdzie ciągłe pajacowanie będzie bardziej prywatnym występem, niż wizytówką bezkompromisowej polityki wobec PiS. Polityki nie bardzo użytecznej, i niejako będącej wyrazem wyprawy z armatą na muchę, gdyż PiS-owi i tak niewiele życia zostało, bowiem jest to partia od poczęcia borykająca się syndromem Downa :D (Idioci zazwyczaj żyją krócej, także ich życie polityczne jest krótsze, niestety jest to w Polsce średnio 21 lat)
21 stycznia 2009, o godzinie 10:23
Torlinie
Mysle ze w Europie zaczelo sie „odliczanie od 100 do 0” jesli idzie o sympatie dla Obamy.
Dlaczego?
Bo zostal prezydentem USA.
21 stycznia 2009, o godzinie 10:38
U Azraela objawow paranoi nie dostrzegam, dlatego ze jego pytania ograniczaja sie do najblzszego zbrodni „srodowiska”.
Dopiero w miare pelna wiedza o tym srodowisku i jego dzialaniach moze prowadzic gdzies dalej o ile jest jakies dalej.
U Indoor takze nie widze paranoi. Indoor opisuje jak widzi.
„Paranoja” jest ostrzezeniem by z „dziwnej 3 smierci” nie wyciagac zbyt przedwczesnych wnioskow.
21 stycznia 2009, o godzinie 10:40
Edwarze!
Natrafi na to samo co Bush. Musi skończyć z Irakiem, ma Afganistan, że o Pakistanie, Chinach, Indonezji i tak dalej – nie wspomnę. Będzie potrzebował pomocy, a nasi europejscy sojusznicy z wyjątkiem Wlk Brytanii są dobrzy w gadaniu, a nie w czynach. Sympatia ludzi myślących „pokój i miłość bez względu na konsekwencje” zacznie się cofać i Obama pójdzie torem wytyczonym przez Busha z pewnymi oczywiście korektami. Bo nie ma innej drogi.
21 stycznia 2009, o godzinie 10:47
Edwardzie,
Ja u Azraela widzę lewicową wrażliwość, która w czasie, gdy Krzysztof Olewnik był uwięziony i jeszcze żył, nakazywała dociekać policji i prokuratorom, czy sam się nie porwał z tego powodu, że w jego firmie były jakieś przekręty ze stalą. Na dzień dzisiejszy wiemy, że nie to było powodem porwania Krzysztofa Olewnika. Tym bardziej dziwi pomysł aby: „{prokuratorzy} zajęli się też interesami ojca Olewnika, jego koneksjami w środowisku lokalnym, tym, z kim robił interesy”. Jaki to ma wpływ na samo śledztwo. Czy to miałoby być postępowanie dowodowe w ramach śledztwa dotyczącego śmierci Krzysztofa Olewnika, czy domniemanych przekrętów jego ojca i w ogóle całej jego rodziny. Tutaj Azrael nie jest precyzyjny. Jakie jednak by nie było to śledztwo z pewnością komisja sejmowa jest lepszym miejscem do wywlekania tego rodzaju wątków niż prokuratura, która musi działać w ramach przepisów prawa i a to wymagałoby postawienie Olewnika w stan oskarżenia, aby tego rodzaju rzeczy dociekać. To zaś sugeruje, że w tej sprawie albo Azrael pomawia Olewnika, albo ma dowody. Oczywistą rzeczą jest że nie ma dowodów, a więc pomawia Olewnika, ergo jest zwykłą świnią.
21 stycznia 2009, o godzinie 11:04
Cytuje:
Olewnik zapewne padł ofiarą mordu, sprokurowanego przez mały, lokalny układ władzy, coś pomiędzy panem, wójtem i gangsterem.
Małe lokalne układziki działały, działają i będą działać, wyjaśnienie mechanizmu śmierci Krzysztofa Olewnika jest bardzo ważne. Wygląda to na zemstę, za niedopełnienie zobowiązań. Czyich? Jest to zadanie nie tylko dla policji i prokuratury. Również dla dziennikarzy
I to wydaje mi sie najbardziej prawdopodobne. Powtarzam PRAWDOPODOBNE.
To chyba cos takiego jak afera starachowicka tyle ze rozkrecona do mordow.
21 stycznia 2009, o godzinie 11:18
„do mordu lub mordow” mielo byc.
21 stycznia 2009, o godzinie 12:21
Do poczytania
21 stycznia 2009, o godzinie 12:27
Wracajac do sprawy wieszania się skazanych na prześcieradle stwierdzam, ze żaden minister sprawiedliwości nie jest od pilnowania więźnia w celi, od tego są służby więzienne.
Robienie publicznie politycznej awantury z powodu powiedzenia sie jednego z wielu morderców, jacy są osadzeni w polskich więzieniach – jest żałosna komedią i nie pochwalam decyzji premiera o przyjęciu dymisji ministra. Pośpiech jest wyłącznie korzystny w ratowaniu chorego na zawał i łapaniu pcheł.
Jeśli w danym wiezieniu wieszają się skazani zamieszani w to samo uprowadzenie i morderstwo – to jest to sprawa dla prokuratora i służb więziennych a nie polityków.
Robienie przez media ofiary z mordercy-samobójcy – kolejnym żałosnym przedstawieniem.
A już powoływaniem specjalnej komisji sejmowej z powodu samobójstwa mordercy w więzieniu – – polityczną paranoją i piramidalna bzdurą ośmieszająca polski parlament.
To już, kurde felek – nie ma się czym to stado darmozjadów z ul Wiejskiej zajmować?
Najpierw trzeba poczekać na wyniki postępowania prokuratury a potem podejmować polityczne decyzje.
21 stycznia 2009, o godzinie 12:45
I jeszcze jedno.
Jak były czy są – realne podstawy sądzić, że powieszony więzień został ku temu skłoniony a w sprawę są zamieszane jakieś siły polityczne – to tym bardziej nie robi się z jego śmierci widowiska politycznego, ale ucisza sprawę i włącza się wszystkie służby i prokuraturę do wyjaśnienia sprawy.
Emocje premiera utrudnią zbadanie tego przypadku, dały niewątpliwie wielką satysfakcję – jeśli było to samobójstwo sprowokowane – inspiratorowi tego czynu.
On osiągnął swój cel i to w dwójnasób – usunął niewygodnego świadka i zagrał Temidzie na nosie, a na dodatek wyprowadził premiera z równowagi.
I po co było Panie Premierze reagować zbyt pochopnie?
Nic Pan nie uzyskał a stracił pewnie wiele.
A tak na marginesie – jak matka skazanego mówi, że syn zapewniał iż nie popełni samobójstwa w wiezieniu – to znaczy, że o samobójstwie była mowa między skazanym a jego matką.
I to już powinno być alarmem dla służb więziennych, by skazanego lepiej pilnować.
A to nie leży w gestii ministra, ale dyrektora zakładu karnego i ew. szefa służb więziennych w Polsce.
21 stycznia 2009, o godzinie 13:10
Przeciez Ćwiakalski nie wyleciał za niedopilnowanie więźnia tylko za bagatelizowanie samobójstwa. Pewnie zrobili szybkie badanie telefoniczne i im wyszło, ze Ćwiakalski się za bardzo stawia i udaje, że nie ma sprawy. To poleciał w imie słupków w pałerpoincie…
21 stycznia 2009, o godzinie 17:07
Indoor, odnośnie twego wpisu
styczeń 21st, 2009 at 5:02 przed południem
Popełniasz ten sam błąd co wielu internautów, nie sprawdzasz u źródeł przyczyn . Nie zadałeś sobie nawet pytania dlaczego prawie wszyscy posłowie poparli ustawę /dwóch było przeciw, ale nie z powodu art. 209/
Jednak jak przeczytamy, że 17 października 2008 r. Sejm, przyjął nowelizację kodeksu pracy, która nakłada na pracodawcę obowiązek wyznaczenia pracowników do – cytuję wiernie fragment art. 209 – „wykonywania czynności w zakresie ochrony przeciwpożarowej i ewakuacji pracowników zgodnie z przepisami o ochronie przeciwpożarowej”.
To przestaje dziwić, że nikt z posłów nie zwrócił uwagi, że to niewinne zdanie spowoduje kataklizm, bowiem funkcjonujące od lat przepisy sprawiają, że firmy będą musiały przeszkolić pracowników w zakresie ochrony ppoż. Szkolenie muszą wykonać uprawnione organa i kosztuje to 1250 złotych. Na dodatek osoba szkolona musi mieć minimum średnie wykształcenie!!! Firm, które zatrudniają co najmniej jedną osobę, jest w Polsce ponad 1,9 miliona…
Pierwsi o skutkach tej zmiany zorientowali się prawnicy z „Gazety Prawnej” i posłali list do właściwego ministerstwa z pytaniem czy dobrze interpretują wymagania związane ze zmianą.
W odpowiedzi na pytanie „Gazety Prawnej” Departament Prawa Pracy Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej potwierdził, że art. 2091par. 1 pkt 2 znowelizowanego kodeksu pracy zobowiązuje wszystkich pracodawców do wyznaczenia pracowników m.in. do wykonywania czynności w zakresie ochrony przeciwpożarowej i ewakuacji pracowników, zgodnie z przepisami o ochronie przeciwpożarowej. (…) Zdaniem resortu pracy pracownik musi również posiadać kwalifikacje określone w ustawie z 24 sierpnia 1991 r. o ochronie przeciwpożarowej(…). Zgodnie z nią czynności z zakresu ochrony przeciwpożarowej może wykonywać wyłącznie osoba z wykształceniem co najmniej średnim, która ukończyła szkolenie z zakresu ochrony przeciwpożarowej. Przeprowadza je Szkoła Główna Służby Pożarniczej, pozostałe szkoły Państwowe Straży Pożarnej lub ośrodki szkolenia w komendach wojewódzkich PSP.”
Palikot dowiedział się o liście i jego treści /nie wiem czy z ministerstwa , czy od redaktorów gazety/ i natychmiast ogłosił że jego komisja zajmie się tym w trybie pilnym. Na swym blogu wyjaśnił dlaczego on i inni posłowie przegłosowali ustawę.
Konglomerat przywołanych tu przepisów jest źródłem absurdu. I jak widać nawet prawnicy sejmowi nie wyłapali tej głupoty.
Mnie dziwi tylko jedno – skoro ministerstwo dostało informację o błędzie legislacyjnym mogącym wiele kosztować Polską gospodarkę, to dlaczego nie podjęło żadnego przeciwdziałania? Wiadomo, że przepisów nie naprawia się natychmiast, więc powinno ogłosić w mediach, że z powodu błędu przepisy wynikające z art. 209 nie będą egzekwowane do czasu poprawienia i wydania nowelizacji prawa w tym zakresie. /lub coś w podobnego/ Bo to, że zaklepano ewidentny błąd nie oznacza, że trzeba dalej brnąc w głupotę.
21 stycznia 2009, o godzinie 17:12
Zosiu,
Tusk to jest taki premier, który powinien jak najmniej mówić. Ta metoda mu się sprawdza, bo wtedy elektorat kobiecy i młodzieżowy
ocenia jego wygląd zewnętrzny i nie interesując się tym co zostało w jego głowie po młodzieńczej przygodzie z marychą.
Czasem pod wplywem jakiegoś impulsu chwyta brzytwę w zęby i gania za mężczyznami strasząc ich pozbawieniem męskiego autorytetu.
Na wszelki wypadek wyciszyłem krytykę Pana Premiera i zaszyłem się w głąb swojej Pakamery.
Gdy jestem sam, to zdarza mi się (zwłaszcza po jego ostrych konferencjach prasowych) sprawdzać przed lustrem jak bym wyglądał (bądź co bądź legenda Ściany Wschodniej) po skutecznej akcji Pana Premiera.
21 stycznia 2009, o godzinie 17:36
Zofia:
(Zofia Says:
styczeń 21st, 2009 at 8:53 przed południem)
„… mnie dziwi, że ten trzeci porywacz, przewieziony do więzienia w Płocku wiesza się na dzień czy dwa przed wezwaniem ex-ministra Ziobro do sądu też w Płocku, do wysłuchania zarzutów jakie mu postawiła też płocka prokuratura.
Mogę jak Ty powiedzieć – przypadek?!….”
.
To znaczy że Pazika wykończyło komando śmierci PiSu, aby zamaskować niewygodny dla kaczofaszysterii fakt zdemaskowania kolejnej zbrodni kaczofaszoziobryzmu :-).
.
P.S.
Ziobro nie został wezwany do sądu, a do prokuratury. „Też w Płocku”.
Do sądu wzywa się oskarżonego.
.
Podejrzany staje się oskarżonym dopiero wtedy, gdy prokuratura wniesie do sądu akt oskarżenia.
.
Do prokuratury wzywa się podejrzanego w celu przedstawienia mu zarzutów. Jeżeli są już postawione.
.
Od przedstawienia zarzutów do wniesienia aktu oskarżenia bywa nieraz daleka droga. Niejednokrotnie też prokuratura wycofuje się i umarza sprawę.
.
Wiedzą o tym ci, którym zdarza się od przedstawienia zarzutów lata całe czekać na sformułowanie oskarżenia i proces , ponieważ prokuratura wiedząc, że zarzuty są zbyt słabe do sformułowania aktu oskarżenia – zwleka z nim, zbierając dowody.
.
To praktyka charakterystyczna w przypadku politycznego podłoża sprawy: stawia się zarzuty, żeby można kogoś określać mianem „podejrzanego” i szykanować kolejnymi przesłuchaniami, zaś zwleka sę ze złożeniem aktu oskarżenia, ponieważ zarzuty są nic nie warte.
Jak w przypadku Ziobry.
.
Niektórzy z podejrzanych lata tego oczekiwania spędzają w areszcie.
Stąd pojęcie „aresztu wydobywczego”, jako że on w rzeczy samej nieraz służy do wydobycia z podejrzanego mogących go obciążyć zeznań.
Aczkolwiek teoretycznie nie temu ma służyć :-).
21 stycznia 2009, o godzinie 17:56
maciek.g.! Poza dosłownym brzmieniem zapisu sprawę znałem z kilku doniesień, rzeczywiście brzmi zupełnie niewinnie nawet sensowne (jak większość ustaw). Rzeczywiście nie ma co Janusz Palikot z tego powodu mieć wyrzuty sumienia. Podejrzewam, że wiele ustaw nie nadąża za życiem. Ja mam na przykład firmę zatrudniającą zero pracowników, firma w ogóle nie ma siedziby (to znaczy coś tam jest wpisany do KRS, ale tam jest tylko korespondencja i księgi), swoje produkty sprzedaje przez Internet, głównie w Stanach Zjednoczonych. Podejrzewam, że mimo swoich najlepszych intencji mogę tylko dlatego działać, że nikt nie pracuje. Inaczej bym musiał zapewne jakiś wirtualny pokój do wypoczynku urządzać, wysłać kogoś na kurs ewakuacji z nieistniejącej siedziby i nie wiadomo ile jeszcze rzeczy dokonać a i tak PIP by mnie ujajił.
Za komunę też było bez sensu. Pamiętam miałem na przykład takie zezwolenie z Urzędu Skarbowego: „Zezwolenie na prowadzenie działalności bez zezwoleń”. Poważnie.
21 stycznia 2009, o godzinie 19:35
Torlin
(Torlin Says:
styczeń 21st, 2009 at 10:03 przed południem)
.
„2. Uchachany! Ja mam do Gęsickiej o coś innego pretensję, dyskusja na temat tych procentów jest żałosna. Powtórzę – zarzucanie niewykorzystania środków, które są do wykorzystania w latach 2007 – 2013, na przełomie 2008 i 2009 jest maksymalną hipokryzją i świadczy albo o bardzo złej woli, albo że Pani Minister po prostu nie zna się na własnej robocie i nie zna procedur.”
.
Torlinie!
Jako znawcę roboty Gęsickiej i procedur tej roboty, które to znawstwo właśnie jak domniemywam umożliwia Ci formułowanie tak kategorycznych osądów :),
INFORMUJĘ CIĘ uprzejmie,
.
że proces wydawania środków unijnych jest zarówno planowany, jak i sprawdzany przez państwo.
Na stronach, do których linki podałem już ponad tydzień temu, są publikowane co tydzień aktualizowane dane o stanie wydatkowania.
(Aczkolwiek na przełomie roku nastąpiło w tym pewne zacięcie, i dlatego Gęsicka na konferencji w dn. 09.01.2009 używała jedynych wtedy dostępnych danych obrazujących stan na 14.12.2008.
Zacięcie to zostało pospiesznie usunięte przez MRR zaraz po konferencji.)
.
Proces monitorowania bieżącego stanu wydatkowania jest wymagany przez UE i stanowi normalną procedurę administracyjną, mającą na celu bieżącą cząstkową ocenę jakości procesu tak planistycznego, jak i realizacyjnego używania środków pomocowych UE.
Dane do tego monitorowania pobierane są z Krajowego Systemu Informatycznego SIMIK 07-13
(patrz *.funduszestrukturalne.gov.pl/NSS/KSI/
za * podstaw http://www )
CYTUJĘ:
„INFORMACJE OGÓLNE
Celem Krajowego Systemu Informatycznego SIMIK 07-13 jest zapewnienie zdolności zbierania i agregacji na wyższych poziomach podstawowych danych dotyczących programów operacyjnych współfinansowanych ze środków UE w zakresie i formacie wymaganym przez Komisję Europejską na mocy regulacji wspólnotowych na lata 2007-2013 (art. 58 lit. d rozporządzenia ogólnego Rady (WE) nr 1083/2006) oraz wsparcie bieżącego procesu zarządzania i monitorowania w zakresie programów współfinansowanych z funduszy strukturalnych i Funduszu Spójności.
.
Krajowy System Informatyczny na lata 2007-2013 jest oparty na sieci Internet oraz gromadzi minimalny zakres danych niezbędnych z punktu widzenia regulacji unijnych oraz doświadczeń okresu programowania 2004-2006 w zakresie monitorowania wykorzystania środków na poziomie krajowym.”
KONIEC CYTATU.
.
.
Tak więc Twoje twierdzenie jest dowodem doskonałej ignorancji, zaś konkluzje pod adresem Gęsickiej także i bufonady.
Po to stworzono ten system, by na bieżąco kontrolować stan korzystania z unijnej pomocy.
Rząd korzysta z niej fatalnie, ponieważ już na początku swojej działalności powywracał do góry nogami prawie wszystkie już dokonane i uzgodnione ustalenia poprzedników.
PiS przed konsekwencjami tego ostrzegał już od początku 2008.
Obowiązkiem opozycji jest recenzować pracę rządu i alarmować opinię publiczną.
21 stycznia 2009, o godzinie 20:14
Uchachany,
na temat funduszy europejskich cytujesz mechanicznie fragmenty różnych informacji nic z nich nie rozumiejąc.
Takie czytanie bez zrozumienia.
Moje konkuzję pod adresem s a oceną występu jej w Sejmie i na konferencji prasowej a nie żadna bufonada.
O funduszach wiem wystarczająco dużo, by w normalnej dyskusji twarzą w twarz zapędzić p. Gęsicka w kozi róg.
Rozumiem, ze każda pliszka swój ogon chwali – ale wykorzystanie funduszy unijnych to nie tylko ich wydanie, a pieniądze z tych funduszy nie są głównym celem gospodarki narodowej.
Fakt, ze dostajesz orgazmu czy polucji (płci Twej nie znam) z powodu SYSTEMu zbierania danych – wprawia mnie w spazmy śmiechu.
Zebranie danych i ich poszeregowanie – nie daje w pełni obrazu żadnej rzeczywistości, a tym bardziej związanej wykorzystaniem funduszy unijnych.
Zechciej zrozumieć – że wydawanie pieniędzy nie jest równoznaczne z wykorzystaniem tych pieniędzy. Doświadczenie w Polsce uczy – ze wydane pieniądze nie zawsze zostały należycie wykorzystane i praktycznie wywalone w błoto.
Istotą funduszy europejskich nie jest uch WYDAWANIE – ale ich racjonalne wykorzystanie do osiągnięcia określonego CELU.
I efekt finalny, osiągnięty m.in. przy pomocy unijnych pieniędzy jest ISTOTA istnienia tego całego systemy wsparcia finansowego.
Zarówno Ty, jak i p. Gęsicka – jak na razie tej prostej rzeczy ni w ząb nie rozumiecie.
W przypadku p. Gęsickiej – mam do czynienia z mentalnością księgowej, która liczy rachunki i je podsumowuje. Na tym się kończy rozumowanie p. Gęsickiej. A do liczenia ma SYSTEM, którym się egzaltuje.
Mogę Cie pocieszyć, taka mentalność jest domena parweniuszy, czyli mniej więcej całej urzędniczej Polski – jest szmal i trzeba go wydać. Czy rozsądnie – nie ma znaczenia.
Dlatego raporty NIK w tej materii zwalają z nóg.
Powtarzam – CELEM – ustanowienia i wydzielania ich państwom UE funduszy europejskich – jest stworzenie MECHANIZMU (pomocy) potrzebnego do zrealizowania konkretnego projektu – budowlanego w infrastrukturze transportowej, związanego z badaniami naukowymi, z podnoszeniem kwalifikacji, świadomości, walki z bezrobociem itp. rzeczy.
CELEM jest zbudowany kawał autostrady, efektywne przeszkolenie bezrobotnych w nowym zawodzie, nauczenie ludzi segregacji śmieci, zbudowanie wiejskiego wodociągu, badanie ruchu na drogach transgranicznych i określenie jaka musi być ich przepustowość, by zachować płynność ruchu itp. Fundusze mają pomoc to zrobić. Bo naszego kraju nie stać na wiele rzeczy.
Rozumiesz?
LICZY się osiągnięty efekt, nb społecznie konieczny – a nie ilość wydanych pieniędzy, bo są do wydania.
21 stycznia 2009, o godzinie 22:12
Zofio
Nie dostaję orgazmu z powodu systemu.
Wspomniałem o nim tylko po to, by wyjaśnić Torlinowi, że istnieje mechanizm bieżącej kontroli wykorzystania środków.
Stworzony po to, by je kontrolować nie pod koniec okresu rozliczeń, ale w trakcie jego trwania.
.
Ponieważ on, zarzucając, że to hipokryzja oceniać wydatkowanie środków na lata 2007-2013 pod koniec roku 2008 – najwyraźniej zupełnie nie rozumie, że z oceną wydatkowania nie czeka się do końca okresu rozliczeń (w przypadku tych środków ustalonego na koniec 2015),
ALE PRZEPROWADZA SIĘ JĄ NA BIEŻĄCO.
.
Wymagają tego zarówno ustalenia wspólnotowe, jak i zwykła logika: jak niby inaczej można byłoby wychwycić zaniedbania w tej kwestii, oraz na bieżąco na nie reagować, gdyby z tą oceną czekaż aż do końca okresu rozliczeń…?
.
Jeżeli więc naprawdę nie rozumiesz PO CO i w jakim kotekście wspomniałem Torlinowi o systemie bieżącej kontroli i jego roli, to wystawiasz sobie wyjątkowo niechlubne świadectwo.
.
.
Reszta Twojego postu to czysta demagogia, z której wynikałoby, że raport z wykonania budżetu to nie sprawozdania finansowe, określające ile pieniędzy i na co wydano, ale np. kawałki autostrad za nie zbudowane :).
Albo ich zdjęcia i zeznania świadków, klnących się, że są i świetnie funkcjonują :-).
Albo zeznania bezrobotnych, które za nie przeszkolono :-).
.
Wtedy na pewno możnaby rzec, że nie jest to w duchu „mentalności księgowej” i „parweniuszy” :-).
.
Zaproponuj rządowi tak rewolucyjny sposób rozliczania wydatków :)
.
Bardzo mi się podoba, kiedy Ty, osoba trudniąca się pisaniem na tematy gospodarcze daje do zrozumienia, że nie rozróżnia sfery sprawozdawczości finansowej od sfery audytu i kontroli rzeczowej :-).
.
I jak gdyby demonstruje niewiedzę, że do oceny efektów używa się zarówno jednego, jak i drugiego mechanizmu, ale są to mechanizmy różne :-).
.
Mam nadzieję, ze Twoi zleceniodawcy też to czytają :-).
.
P.S.
Skoro zobowiązujesz się „w normalnej dyskusji twarzą w twarz zapędzić p. Gęsicka w kozi róg.” TO ŚMIAŁO: zaoferuja swoje usługi TVN i wyzwij Gęsicką na ubitą ziemię pod okiem kamer; Donald Tusk Cię ozłoci :-)!
21 stycznia 2009, o godzinie 23:09
Zofia i Torlin,
…. po przeczytaniu waszych infantylnych i ignoranckich wpisów i cierpliwych, kompetentnych wyjasnień Uchachanego na temat funduszy europejskich sądzę, że powiniście się spalić ze wstydu.
22 stycznia 2009, o godzinie 00:36
Mawar,
nie licz na to :-)!
22 stycznia 2009, o godzinie 11:34
Mawar,
zmień okulary – bo wyjaśnienia Uchachanego nie sa żadnymi wyjaśnieniami, ale wklejonymi fragmentami informacji MRR, na dodatek których nie rozumie ani w ząb,
Nie mam się czego wstydzić, a zwłaszcza twierdzenia, że nie kieszeń wykonawcy drogi i przepływ do niej pieniędzy z funduszy unijnych jest ważna, ale wybudowana droga.
Współfinansowanie jej przez UE ma ułatwić jej powstanie, a nie jest celem samym w sobie.
Jak tego nie rozumiesz, nie rozumiesz istoty utworzenia w UE systemu funduszy pomocowych i zasad ich wykorzystywania.
Taki sam zarzut stawiała i stawia nadal KE – Polakom.
Nie jesteś akurat wyjątkiem, jak i p. Gęsicka także – w tym parweniuszowskim pojmowaniu pomocy finansowej ze strony UE.