Zapraszam na Agorę!
LICZNIK PREZYDENCKI
Do końca kadencji “Prezydenta Swojego Brata”
zostało już tylko 413 dni.
Szanowni Bywalcy,
nie mam pomysłu na nowy wpis. Wobec czego proponuję Agorę.
Klony, którym udaje się tutaj przecisnąć na trochę wyrażają nadzieję, że w końcu ten blog zniknie. Ale daremny trud. Blog ciągle ma ponad tysiąc wizyt dziennie. To się utrzymuje mimo dużo mniejszej częstotliwości wpisów, co wynika z rozrzedzenia się trucizny wydzielanej przez politycznie niedobity CHWAST i wobec tego z mojego wycofania się na wieś. Ale idzie jesień i zbliżają się kampanie wyborcze. Blog z mojej strony ożyje i może trochę się zmieni, bo CHWAST musi być politycznie dobity przez wymówienie jego przedstawicielowi mieszkanka w Pałacu. Nie jestem megalomanem i wiem, że to oręż słaby, ale każdy się przyda. No i oczywiście wzmogę też moją obecność w mainstreamie. Tak, że Kochane Klony, „daremne żale, próżny trud, bezsilne złorzeczenia”.
Ale na razie zapraszam na Agorę! Także tych co mają na nią uczulenie. Za wyjątkiem klonów, które będą wywalane, jak tylko znajdę sie przy klawiaturze.
10 września 2009, o godzinie 08:25
Zofio,
Wojna to straszna „rzecz”. Niestety na wojnie zwykle wielu żołnierzy sie poddaje i coś z nimi trzeba zrobić. Żaden z krajów nie zwróci w czasie trwania wojny żołnierzy którzy się poddali bowiem działał by przeciw sobie i zmniejszał swą szansę pokonania przeciwnika. Ale jak są wzięci do niewoli to trzeba ich gdzieś umieścić i jednocześnie uniemożliwić im powrót do swego kraju. W czasie wojny gro środków idzie na działania wojenne więc na obozy jenieckie zwykle idzie mało i wykorzystuje się co się da by było jak najtaniej. Od rozsądku dowodzących zależy czy zabezpieczą minimum by nie szerzyły się choroby zakaźne w obozach. Niestety poziom higieny w latach o których piszemy w ZSRR i Polsce był bardzo niski i przywódcy nie przejmowali się że warunki higieny w zagęszczonych obozach są skandaliczne. ZSRR mając duże obszary umieszczał więźniów daleko od innych ludzi i ryzyko przenoszenia epidemii było niewielkie, Polacy też umieszczali jeńców na terenach o małym zaludnieniu z tych samych powodów. Nic dziwnego, że były tam takie epidemie. Po wojnie Polska i ZSRR wymieniła jeńców między sobą. To też normalna praktyka po wojnie. Ci Rosjanie co nie chcieli wrócić do ZSRR zostali w Polsce i tu się urządzili, a to tez przeczy temu, że celowo niszczono Rosjan. Niemcy w czasie II wojny światowej z epidemii z poprzedniej wojny wyciągnęli wnioski i bardzo dbali by one się nie pojawiały bo zagrażały również tym poza obozami. Stąd tak panicznie bali się tyfusu , bardzo częstej choroby w przeludnionych obozach. Dlatego też chorób zakaźnych w obozach niemieckich II wojny było zdecydowanie mniej i mniej też z tej przyczyny zginęło ludzi.
10 września 2009, o godzinie 08:38
Indoor,
Czy ja pisałem o zabijaniu? Nie nie pisałem. Natomiast jak mówimy o umieralności jeńców w obozach to musimy jakoś porównać ten fakt i tu lepszego narzędzia od statystyki nie ma. (Oczywiście trzeba ją stosować zgodnie za sztuką a nie w celu manipulacji). Statystycznie ilość zgonów w stosunku do ilości więzionych w ZSRR była nieco wyższa co nasuwa wnioski o zbliżonych warunkach bytowania ty i tam. Można postawić dwie tezy
Pierwsza tu i tam celowo mordowano więźniów i stąd tak duża liczba zgonów,
Druga tu i tam koszmarne warunki bytowania spowodowały tę dużą liczbę zgonów.
Gdy zapoznamy się z dokumentacją dotyczącą wyglądu i stanu obozów w Polsce gdzie wykorzystano istniejące zrujnowane obiekty z poprzednich działań wojennych narzuca się , że prawdziwą jest druga teza.
10 września 2009, o godzinie 08:45
Indoorze owszem korporacje prawnicze istnieją wszędzie, ale nie wszędzie tak samo działają!
Zbieranie chrustu jest natomiast zajęciem, które kształtuje charakter i sylwetkę, zwłaszcza gdy wykorzystuje się jedynie własne ręce, rower lub co najwyżej taczki. Polecam wszystkim, aczkolwiek nie namawiam, aby przesadzać. W czasie wędrówek po chrust można zaobserwować także ciekawe rzeczy. Niedalej jak przedwczoraj natrafiłem np. na szczątki obozu indiańskiego w pobliskim lasku. Był tam szałasik z patyków, przykryty liśćmi, małe ognisko, a placu plemiennego strzegł patyk z nasadzaną na wierzchołek czaszką psa (nie wykluczam, że jamnika).
10 września 2009, o godzinie 08:45
Indoor,
GW na czas mego pobytu czyta się w „moim” domu oraz u sąsiadów, bo mamy takie tam wieczorne gadułki z cyklu:”co tam panie w polityce”.
Fantastyczne opowieści.
Wczoraj wszyscy kibicowali …Lepperowi w sejmowej komisji.
Generalnie – sympatia po stronie Leppera a posłanka z PiS, pani Wróbel wg tutejszych – to „głupia baba”, do sprzątania kurnika też nie nadaje, choć z wyglądu swojaczka, ze wsi.
Jak się zbiorę, to opisze jak głosowała na Kaczyńskiego i PiS żona weterynarza i jak dzisiaj to on i ona komentują!
Ubóstwiam te wieczorne spotkania w gronie i te opowieści.
Weterynarzostwo pożyczyło mi do urlopowego poczytania Krzysztofa Daukszewicza „Pamiętnik IV Rzepy”. Książka na „mojej” na wsi to rarytas, bo księgarni tu żadnej niema, książki są tylko w bibliotece lub te, które są dodatkiem do gazet, ale w minimalnych ilościach, bo i tak nikt ich nie kupuje.
Politykę to tutaj odbiera się na podkładzie propagandy Fakto-telewizyjnej, a spostrzeżenia na jej temat są niesamowite.
10 września 2009, o godzinie 08:59
Ewo-Joanno,
nie czytałam.
W prasówce natknęłam się w dzisiejszej GW (wydanie papierowe) na reportaż zwalający z nóg -„Niewolnicy Kościoła”, o wykorzystywaniu do niewolniczej pracy kobiet i dzieci w Kościele rzymsko-katolickim w II połowie XX wiecznej Irlandii. Czyli rzec można …współcześnie.
Wstrząsający. Zwłaszcza to, co opowiadają naoczni świadkowie, ówczesne dzieci.
Polecam.
Jest też w dodatku do GW (Duży Format) w cyklu „Reportaż – obok Niemców”, materiał naszego Gospodarza, p. Kuczyńskiego – „Wojna, jaką pamiętam”, jeszcze nie zdążyłam przeczytać.
Ze zdjęciami i na rozkładówce.
10 września 2009, o godzinie 09:06
Zofia
Przesadziłaś pisząc
„Od dawna obserwuję pogardę wśród Polaków dla innych – wobec cudzego życia lub cudzej godności – jeśli są one nam obce, wrogie lub nieistotne.”
Nic takiego nie obserwuje. Ludziom nie tylko w Polsce zawsze bliższa koszula ciału i inaczej ustosunkowują się do spraw które ich bezpośrednio nie dotyczą inaczej to tych drugich.
Masz rację, że w Polsce nakazami religijnymi gros tzw wierzących się nie przejmuje i dekalog stosują jak im wygodnie, a głównie do innych gdy ich oceniają. Siebie łatwo usprawiedliwiać i to robią Polscy „katolicy” nagminnie. Nie można oceniać Polaków na podstawie trzódki Radia Maryja Ojca Rydzyka, ani na podstawie elit politycznych (one powinny być lepsze od przeciętności , a tymczasem na razie jest odwrotnie).
Za stan polskiego katolicyzmu w wielkiej mierze odpowiadają hierarchowie kościelni którzy w znacznej części poszli drogą która tak krytykują wygłaszając niektóre ewangelie, a mianowicie poszli droga biblijnych „uczonych w piśmie” troszczących się o swoje wygodne doczesne bytowanie i własny „rozum” ustawiając wyżej od zaleceń wiary.
Owszem są w Polsce księża rozumiejący swą wiarę i działający poprawnie , ale oni stanowią mniejszość.
10 września 2009, o godzinie 09:28
Indoor,
mnie zupełnie nie dziwi to co pisze Zofia na temat wsi w której przebywa. Obecnie wieś bardzo się zmieniła i nie jest tą która pamiętam z dzieciństwa. Obecnie w każdej chałupie jest telewizor , a większość mieszkańców ma samochody. W każdej wsi jest sklepik gdzie można oprócz chleba, bułek wędlin Piwa, wina i wódki kupić też gazety. Wieś już nie jest odcięta od reszty kraju. Chłopów zawsze cechował tzw „chłopski rozum” czyli praktyczne podchodzenie do życia i informacji. Są zwykle uparci pilnujący swego. Zawsze też mieli swe zdanie na temat polityki i często było to zdanie rozsądne.
10 września 2009, o godzinie 10:11
Zgadzam się z opinią Maćka dotyczącą wypowiedzi:
“Od dawna obserwuję pogardę wśród Polaków dla innych – wobec cudzego życia lub cudzej godności – jeśli są one nam obce, wrogie lub nieistotne.”
To samo można napisać o wszystkich innych nacjach. Nie dalej jak wczoraj rano oglądnęłam fragment ciekawie zrobionego cyklu dokumentalnego mającego przybliżyć przeciętnemu brytyjczykowi atmosferę 2 wojny światowej na wyspach (wrzesien to poczatek wojny, wiec kolejne odcinki nadawane sa codziennie)- Mozna dowiedziec sie wielu rzeczy jak np. ze popularne byly potancowki, jako formy spedzania wolnego czasu , gdy mecze i widowiska publiczne byly zakazane ze wzgledow bezpieczenstwa. Damy w podeszlym wieku ze łazami w oczach do dzis wspominaja te bale i szalenstwa, którym werwy i kolorytu dodawał fakt, ze jutro świat może się skończyć. Albo, ze produkowane wtedy masowo patriotyczne kubki i inne durnostoje w formie Churchilla lub Stalina glazurowanych na zielono tanią glazurą (śliczności) osiagaja dzis na aukcjach zastraszające ceny.
Obok tego wszystkiego był wywiad z byłym żydowskim chłopcem,- jednym z 20.000 zydowskich dzieci, którym rzad brytyjski zorganizowal transport z terenów Niemiec i Austrii do swojego kraju. Okazało się, ze krótko po umieszczeniu go u dalekich krewnych w Edenburgu zostal on aresztowany i osadzony w wiezieniu na wyspie-Isle of Man, podobnie jak tysiace innych przywiezionych wczesniej żydów, w tym dzieci. Jedynym powodem byly listy, ktore pisal do matki. Rzad brytyjski uznal to za dywersje. W wypadku innych dzieci wystarczylopodejrzenie, ze hitlerowcy moga wywierac na nie nacisk grożąc rodzinom pozostalym w kraju. Dyskutujący specjaliści bylizdania, ze byc może rzad odrobinę przesadził ze środkami ostrożności, ale po pierwsze byl stan wyjatkowy, po drugie taka byla atmosfera wsrod przywodców panstw sprzymierzonych. Nawet Kongres USA głosował w tym czasie przeciw przyjęciu na swoje terytorium statku z tysiącami zydowskich dzieci. Postepowanie racjonalne, choc obrzydliwe, kierowanie sie interesem wlasnej nacji. Jestem pewna, ze gdyby sytuacja miala sie powtorzyc podjeto by identyczne decyzje dzis.
To co mnie urzekło to fakt, że te tematy omawia sie spokojnie i profesjonalnie, bez zbednej ekscytacji i szachowania idiotycznym argumentem antysemityzmu. Zadem żyd nie rozdziera szat na łamach programu I BBC i nie domaga sie odszkodowań i przeprosin, żaden narodowiec nie wrzeszczy, ze po jego trupie i nie zapowiada otwarcia obozow koncentracyjnych na nowo. Nie ma nienawisci – poszkodowani żydzi w swych wypowiedziach z duzym zrozumieniem traktuja decyzje ówczesnego rzadu, a nawet próbuja je usprawiedliwiac.
10 września 2009, o godzinie 10:13
Maciek! Miasto też się zmienia. Na przykład coraz częstym zjawiskiem jest posiadane telewizora ale nie właczanie go. Ludzie stentacyjnie nie słuchająm nie oglądają. Nawet ostatnio meczy reprezentaci piłkę kopana. Co do poltyki to do dobrego tonu nalezy nie zajmować się polityka. Czasami wystarczy wymienić jakieś nazwisko i grzecznie Ci wytlumaczy ktoś z obecnych iż „Jeszcze raz wspomnisz o któruymś z tych sk.i.nów i Cię spuszczę po schodach”. Miasto też mądrzeje. Nieco po czasie obawiam się.
10 września 2009, o godzinie 10:24
Zofio,
znam. Fakty i Mity pisaly o tym dosc szczegolowo. Poczytaj tam, to ci sie wlos zjezy. To powszechne, w Australii bylo to samo, dobrze, ze wreszcie sie o tym mowi.
I dobrze, ze sa ludzie w kosciele, ktorzy nie unikali odpowiedzialnosci.
10 września 2009, o godzinie 10:25
Najbardzej mi się podoba ten zwrot „dodatni wzrost” i „ujemny wzrost’. Wałęsa był jakimś prorokiem. Należy mu się Nobel.
Głosie. W jednym ze swoich epokowych dzieł na temat Chin zawarłeś informację na temat wyżu demograficznego stanu wojennego. Tak przy okazji skojarzyło mi sę, że prawdopodobnie ten niesamowty „dodatni wzrost” gospodarczy na tle innych rajów wynika między innymi z tego, że ta generacja jest na etapie urządzenia się. Nic ich nie powtrzyma przed konsumpcja, a już najmniej to brak pieniędzy. Jest to eszcze jeden składnik oczywiście poza genuszem naszego ministra finansów niejakiego Vincenta.R. i fatem że chłopy nie dali się uzależnić od kredytu jak całe węgierskie rolnictwo (co okresliłem skrótem myślowym, że „polskie świnie nie żrą na kredyt”)
10 września 2009, o godzinie 10:31
Dark,
a tu inaczej. Jeden z dizennikarzy radiowych palnal glupawo na temat Magdy Szubanski, ktora dzielnie sie odchudzala, ze lepiej by sie odchudzila w obozie koncentracyjnym.
Ot, taka odzywka, jaka sie kazdemu choc raz w zyciu wyrwie, diabli wiedza czemu i potem wstyd do konca zycia. Magda machnela na to reka, Zydzi zazadali zwolnienia dziennikarza z pracy.
10 września 2009, o godzinie 11:05
Indoorze,
Jak dotąd nie zbierałem w nocy chrustu. Jednak przyznaje, że noce w pełni są kuszące. Złota poświata oświetla łąki nad którymi podnosi się tumanami mgła. Drzewa i krzaki rzucają cienie na wąską ścieżkę przez wyschnięty potok, a moje koty cicho szurają po pniakach. Wzbudza to mój instynkt wędrówkowy i łowny, a czasami tylko pobudza wrodzoną wrażliwość na piękno istnienia.
http://www.youtube.com/wa.....re=related
10 września 2009, o godzinie 11:12
głosie,
Co takiego złego zrobiłeś, ze musisz chodzić z chrustem na plecach śpiewajac „oj dana dana” (w moich stronach spiewaja cos co przypomina bardziej „danaż moja dana”) i płacząc oraz rozmyslajac o platońskim losie chinczyka-pedała? To brzmi dla mnie jak jakaś kara piekielna :)
Co do milosci, ktora ma byc funkcja wychowania, to zupelnie nie zgadzam sie z taka opinia. Milosc to siła natury, jest dzika i irracjonalna. Nie da się jej zaprogramować wychowaniem.
Z przyjaznia jest chyba inaczej- na ogół lubimy ludzi, ktorzy sa do nas podobni i z ktorymi sie rozumiemy.
Decyzja o rozstaniu z przyjacielem lub kochankiem, nawet jesli jest koniecznościa jest trochę jak decyzja o odcięciu sobie kończyny. Bolesna. Czlowiek robi to, żeby uniknąć gangreny, a potem juz nie oglada sie za siebie. mowi sobie patrzac na kikut- niczego nie brakuje, poniewaz tutaj sie konczy.
10 września 2009, o godzinie 11:16
http://www.youtube.com/wa.....re=related
JÓZEF VON EICHENDORFF
Wąwozy i kotliny, zielono-mgławy bór,
O, rdzawe jarzębiny, jak zamyślony chór!
Świat, wiecznie zadurzony, miele wśród wartkich kół.
Obym twój strop zielony nad senną skronią czuł.
Gdy szaro wokół dnieje, gleba paruje w krąg,
Ptak nuci poprzez knieję i rosa lśni wśród łąk:
Niech pierzcha w błędne kraje pradawny, ziemski żal,
Rusałka zmartwychwstaje, jak blask porannych fal!
Porzucę wkrótce ciebie, tam, gdzie się kończy jar,
Na obcym śledzić niebie widowisk mętnych czar.
O, żegnaj mi, dolino, twój liść i mrok i mech,
Samotne dni popłyną, gdy leśny zamrze dech.
10 września 2009, o godzinie 11:17
Maciek,
w szanującym się wiejskim domu „mojej” wsi, telewizor jest w …każdym pokoju! B. często są to odbiorniki z niemieckich wyprzedaży, ale są.
W moim domu, gdzie teraz mieszkam są 4 czynne odbiorniki.
Nie ma tylko w jadalnym i w kuchni oraz w łazienkach.
I chociaż na co dzień mieszkają tu tylko gospodarze, to każde z dzieciaków ma swój pokój, ja także swój i każdy rzecz jasna z telewizorem. Plus największy w pokoju gospodarza, bo on kocha sport i ma ekran jak kinowy bez mała.
Telewizor gospodarza chodzi od rana do wieczora i podaje non stop serwis informacyjny z TVN .
Gospodarz przełącza tylko na mecze.
Facet jest już na rolniczej rencie, czasem kosi trawniki w domu, wypuszcza kaczki i kury oraz oporządza dwa warchlaki. Reszta czasu to krzyżówki i telewizja. Oraz spotkanka z kolegami z różnych powodów, oczywiście przy wódeczce lub winie. Okazji wśród dnia oczywiście nie brakuje.
Natomiast jedyna biblioteczka w domu, jaka stała na korytarzu – została wywalona na spalenie, książki gdzieś pochowane albo też spalone. Były to lektury szkolne i nagrody z czasów, gdy, dzieciaki chodziły doi szkoły.
’
Samochód też jest w każdym obejściu, zachodnie marki i też kupowane z drugiej ręki zagranica albo na „allegro”, czasem bywa, ze dwa, jedno auto ojca, drugie syna.
W „moim” obejściu jest volvo zięcia, kupione z drugiej ręki w b. dobrym stanie i małym przebiegu. Zięć gospodarza, zawodowy kierowca dostawczy, mieszka w Szczecinie, ale samochód z reguły trzyma na wsi i używa go z żoną, (czyli córka gospodarza) na wypady po Polsce, jakie co roku robią w wakacje.
Modny kolor dla samochodu na wsi – to srebrny. Co drugie auto jest tutaj takie, wg wiejskiej społeczności – jest to kolor ludzi eleganckich i bogatych.
Natomiast nie ma tu tzw. terenówek, przydatnych w gospodarstwie. Widziałam tu od 1 września tylko jedną, nie wykluczone że ….turysty ze Szczecina albo Niemiec.
Nie spostrzegłam numeracji.
Kolejnym modnym wehikułem, zwłaszcza kobiet, jest tutaj rower. Wszelkie rodzaje, starocie też bywają. Kolorystyka, jaka wypadnie, panie są widać mniej wymagające.
10 września 2009, o godzinie 11:20
droga dark side,
Rozmyślam o wielu rzeczach, ale nie jednocześnie. Nosząc chrust mam przyjemność wtopienia się w wiejską rzeczywistość z jej barwą drzew, pól, łąk i własnego potu oraz poczuciem swoich rąk, które twardnieją jak konary.
10 września 2009, o godzinie 11:25
Czasami nie przeczę podśpiewuję i przytupuję wówczas sobie. Tutaj na wsi wprawdzie baba jest też uważana za gangrenę, ale miejscowe chłopy sobie z tym radzą. W każdym razie nie odcinają jej, lecz jak trzeba tęgim kijaszkiem przeczesują grzbiet. Proboszcz takie zachowanie chwali, gdyż ono cementuje rodzinę. Baba na jakiś czas traci swój chorobliwy wymiar osobowości.
10 września 2009, o godzinie 11:27
„czasem bywa, ze dwa, jedno auto ojca, drugie syna” aż się wstydzę zapytać na kogo by zarejestrowali ten trzeci.
Swoją drogą ja też chcę mieć trawnik w domu. Może i psy przestaną sikać na lodówkę.
10 września 2009, o godzinie 11:44
Ewo,
to sie niestety zdarza coraz częściej. Choc wsrod zydow nie ma na szczescie jednosci to tendencje nacjonalistyczne biorą górę. Antysemityzm to obecnie jedno z najbardziej wyświechtanych słów, oderwanych od pierwotnego znaczenia.
Problem w tym, ze my jesteśmy liberalni, a oni nie. Jedyna nadzieja, ze wladze nie beda sie poddawac takim naciskom. W przeciwnym wypadku pozostanie nam stawiac na wlasnych nacjonalistow rodzimego chowu jako przeciwwagę :))) Niewielka jest szansa racjonalnego rozwiazania kwestii spornych, gdy jedna ze stron konfliktu przyjmuje postawę irracjonalną, opartą na fobiach.
10 września 2009, o godzinie 12:00
glosie,
piszac o gangrenie nie myslalam o nikim konkretnym, a szczegolnie o Tobie. Mialam na mysli raczej szerzenie i powtarzanie plotek, bezmyslną paplaninę ludzi nieprzyjaznych badz zawistnych oraz fałyszywą obmowę, ktora mozna uczynic komus krzywde nawet w sposob niezamierzony. O jakosci tych plotek mialam przeciez okazje sie przekonac :) To od takiej atmosfery chcialam sie skutecznie odciac majac nadzieje, ze po tym fakcie temat samoczynnie wygasnie i towarzystwo zajmie sie inna ofiara niz moja skromna osoba.
Co do grubej lagi, ktora mi proponujesz jako alternatywe, to dziekuje, ale nie skorzystam z tego pomyslu. Pryncypialnie bowiem brzydze sie przemoca fizyczna i nie potrafilabym nikogo uderzyc :)
10 września 2009, o godzinie 12:48
Szanowni Bywalcy,
informuję, że w dzisiejszym Duzym Formacie Gazety Wyborczej sa moje wspomnienia wojenne. Polecam
10 września 2009, o godzinie 13:25
Klimaciki wiejskie:
http://picasaweb.google.p.....zesien2009
10 września 2009, o godzinie 13:35
Indoor,
trawnik w domu sobie podaruj, ale zrób im przed domem albo za domem.
Co do trzeciego auta w domu, to wszak rodzina wiejska jest bogata w teściowe, kuzynki itp. Potem jest szansa na długoletnie rodzinne dyskusje na temat – „czyje to je, co je moje”, można i przy użyciu sztachet lub kłonicy jeśli takowa zachowała się w stodole.
10 września 2009, o godzinie 15:06
Trawników mam mngo dookoła, z ta lodówą to tylko żartowałem. Swoją drogą wasze zachwity brzmią nieco dziwnie. Przecież ci ludzie mają i telewizory i samochody od dawna. Już nie mówiąc o dostępie do prasy. Inną sprawą jest dostepność różnych towarów i usług zdalne (przez Internet głównie) ale to jest nowe i na wsi i w mieście.
10 września 2009, o godzinie 17:46
głos zwykły
„Do tego jeszcze możemy dorzucić nietolerancję w stylu wiejskiego kołtuna, zaprezentowaną przez Mawara i już mamy nutkę zapachową polskiego kibla”.
.
Sympatyczny z ciebie gostek, ale przypominam ci, że jest i takie cuś jak liberalny kołtun. :)
10 września 2009, o godzinie 18:01
Dark napisala:
wywiad z byłym żydowskim chłopcem,- jednym z 20.000 zydowskich dzieci, którym rzad brytyjski zorganizowal transport z terenów Niemiec i Austrii do swojego kraju. Okazało się, ze krótko po umieszczeniu go u dalekich krewnych w Edenburgu zostal on aresztowany i osadzony w wiezieniu na wyspie-Isle of Man
.
Po wybuchu wojny z Japonia rzad amerykanski ewakuowal mieszkancow Wysp Pribilofa (Pribilov Islands) i osadzil ich w obozach. Nie wszyscy przezyli te obozy. Mieszkancy wysp byli obywatelami amerykanskimi. Ich jedyna wina bylo to, ze byli narazeni na atak Japonczykow, co jasno widac na mapie. Ich druga wina bylo to, ze byli Aleutami, czyli ludzmi jakby nieco nizszej rasy.
10 września 2009, o godzinie 18:04
głos zwykły
„Idea rad robotniczych, które zarządzają przedsiębiorstwami i stanowią podstawę ustroju państwa. Za czym stał I Zjazd Solidarności w 1980 r., to jest jedna z herezji marksizmu-leninizmu, autorstwa Antonio Gramsciego. Idea solidarności społecznej zaś została podbudowana dogmatami religii katolickiej”.
.
Zaczynam podejrzewać, że nie byłeś na I Zjeździe Solidarności w Oliwie. :) Lansowane były tam dwa programy reform: liberalny prof. S. Kurowskiego i socjalny R. Bugaja, oba mało realne w ówczesnej sytuacji. To o czym piszesz tłukło się w głowach niektórych ambitnych ludzi związanych z tzw. „Siecią” samorządową w zakładach pracy (struktura wewnątrz związku), związanych z PAN i np. z lewicującym pismem NTO wydawanym przez „S” w regionie Mazowsze. Później, w stanie wojennym, z mniejszym czy większym natężeniem pomysły te i podobne funkcjonowały na obrzeżach związku, w grupach trockizujących takich jak Piotra Ikonowicza. Gdyby w 1980-81 możliwe było przejście na system samorządowy (jak powiedzmy w Jugosławii), wyrzucenie z zakładów organizacji partyjnych PZPR, co by w praktyce oznaczało wyjście z bloku wschodniego, każdy by to kupił – w ciemno. Choć oczywiście samorządy w fabrykach to lipa i utopia, ale jako taktyka walki z komuną – całkiem niezły pomysł. Z tą „ideą solidarności społecznej podbudowaną dogmatami katolickimi” to trafiłeś kulą w płot. Bo jeśli Gramsci i samorządy robotnicze to źródeł musisz szukać w PAN, NTO i tego rodzaju środowiskach związanych z „S” – laickich i przeważnie ateistycznych. Osobną sprawą był związkowy solidaryzm inspirowany katolicką nauką społeczną, ale to wtedy nie Gramsci tylko encykliki papieskie jako źródło inspiracji i nie laicka inteligencja związana z PAN tylko np. R. Kukołowicz.
10 września 2009, o godzinie 18:09
Zofia
„Nie słyszałam głosu Kościoła rzymsko-katolickiego ani wobec obozów jenieckich dla żołnierzy Armii Czerwonej w 1920 roku, ani wobec obecnej znieczulicy służby zdrowia w Polsce”.
.
A jak tam z głosem kościoła luterańskiego w tych sprawach? Jako luteranka pewnie się orientujesz. A prawosławni co tym sadzą, może wiesz?
10 września 2009, o godzinie 18:13
Dark:
jest faktem, ze znikneliscie z blogu razem. Jest faktem, ze wrociliscie razem. Innych dowodow nie ma. Ale jak dobrze wiesz, brak dowodu jest najlepszym dowodem.
10 września 2009, o godzinie 18:16
No prosze, Mawar napisal wywazony i nienapastliwy komentarz. Gdyby wszystkie komentarze Mawara byly takie, to byloby co czytac i za co go szanowac.
10 września 2009, o godzinie 18:17
Chodzilo mi o komentarz na temat zjazdu „S”.
10 września 2009, o godzinie 19:08
Paweł Luboński
„… (to już raczej do Mawara) z treści tej strony wynika, że FRC to organizacja stawiająca sobie bardzo określone cele polityczne i ideologiczne, więc traktowanie jej publikacji jako źródła obiektywnej wiedzy jest nieporozumieniem”.
.
Niezależnie od tego jakie sobie „określone” cele stawia organizacja (lub jakie „nieokreślone”), albo coś jest prawdą albo nie jest. Proponuję, aby to było przedmiotem dyskusji.
10 września 2009, o godzinie 19:47
dark side
„.. nie musisz mi streszczać moich poglądów, znam je wolałabym, żebyś je skomentował”.
.
Rekapitulacja poglądów i uściślenie pojęć zwykle ułatwia dyskusję. Ale właściwie to niechętnie bym komentował twoje poglądy, bo to dla mnie i za łatwe i za trudne. Za trudne, bo według ciebie każdy ma swoją prawdę i własną definicję zjawisk. Jeśli piszesz „katofaszyści” to należałoby zacząć od tego co przez to rozumiesz, bo to neologizm spotykany na forach internetowych, gdzie ludzie jedynie obrzucają się wyzwiskami. To tak jak w filozofii, łatwiej rozmawia się „wewnątrz szkół”, gdzie każdy używa tego samego aparatu pojęciowego, niż „między szkołami”, gdzie co i rusz trzeba coś uściślać i definiować. W przypadku sporów światopoglądowych dochodzą jeszcze emocje wynikające z tego jak zostaliśmy ukształtowani w dzieciństwie, jakie kończyliśmy szkoły, jakie mieliśmy w życiu doświadczane. Czy jesteśmy na ścieżce wzrostu, w smudze cienia, czy już myślimy o swym nekrologu etc. W każdym razie za najgroźniejsze zjawisko uważam postmodernistyczną erozję prawdy. Niby takie irracjonalne mody intelektualno-filozoficzne zdarzały się co i rusz (jak po wojnie egzystencjalizm), ale teraz jest to zjawisko poważniejsze, wyraźnie wpływające na ideologizację nauk (na razie społecznych). :) Wbrew pozorom to nie skończyło się wraz z upadkiem faszyzmu i komunizmu. Przykład z polskiego podwórka, niby nic takiego, ale jak się temu przyjrzeć… Wszak pisze to opiniotwórcza gazeta. Zobacz z jakich przesłanek dochodzi się do jakich wniosków.
http://wiadomosci.gazeta......rwoni.html
Czy ta gazeta miała kiedyś na ciebie wpływ?
10 września 2009, o godzinie 19:59
W końcu aa studnia była wypełniona wazeliną czy nie?
10 września 2009, o godzinie 20:12
Mawar,
ani katolicyzm ani prawosławie nie były w Polsce religiami wiodącymi, uprawiającym politykę na poziomie państwa, jak czyni to obecnie i czynił w tamtych czasach – Kościól rzymsko-katolicki.
Poza tym wcinasz się w cudzą dyskusje bez sensu, możesz rzec, po co?
10 września 2009, o godzinie 20:30
Mawar,
No, to ja jestem ciekawy co ty rozumiesz poprzez prawdę, skoro piszesz o jej erozji? Kategoria religijna prawdy jest ufundowana najwyraźniej na micie będącym artykulacją tęsknoty za utraconym rajem i wiary w tego, który jest tym co jest, a który występuje wobec człowieka nie tylko jako byt samowystarczalny i nie tylko jako stwórca, ale także jako dobro najwyższe i głos wzywający ku sobie i miejsce gdzie prawdziwe powołanie człowieka się spełnia. Czy właśnie do tej tęsknoty za prawdą odwołujesz się. Do tej perspektywy absolutu, który jest otwarty dla każdego wierzącego. Tego rodzaju prawda jest ufundowana jednak na nagłym objawieniu, którego doznaje ludzki apostoł absolutu, a niestety dla owego apostoła i tych którzy mu zawierzyli rozważania o absolucie są możliwe i filozofowie sprawę ową pracowicie omawiali dochodząc do wniosku, że byt osobowy będący absolutem tchnie paradoksem i jest to raczej ostatnie tchnienie przed jego krytycznym zejściem w otchłań historiozoficznej śmieszności, które nastąpiło w XV stuleciu w pismach Mikołaja z Kuzy.
http://pl.wikipedia.org/w.....2aj_z_Kuzy
Jak wiadomo Mikołaj z Kuzy wytropił sprzeczność logiczną samego pojęcia boskiego absolutu. Skoro bowiem Bóg jest czystą aktualnością, a zarazem obejmuje całość bytu, to nie ma niczego w tym bycie, co w jedności boskiej nie musiałby być, w niepojęty sposób zrealizowane.
10 września 2009, o godzinie 22:06
Mawar,
albo coś jest prawdą albo nie jest. Proponuję, aby to było przedmiotem dyskusji.
To znaczy „prawda”, ze homoseksualisci sa w wiekszosci pedofilami?
W badaniach niewiele na to wskazuje, no chyba, ze bylyby robione w srodowisku ksiezy i zakonnikow, to wtedy mozna pewnie tak twierdzic.
Mnie smieszy ta cala historia o tyle, ze lesbijek wlasciwie owe ataki na homoseksualistow nie dotycza. A przeciez to to samo.
Ale jakos dwie lesbijki latwiej zaakceptowac niz dwoch pederastow. Dlaczego?