Środa 21.06.06 Uwaga na bzdurę!
Pojawiły się ostatnio w obiegu szacunki liczby osób, które miały wyjechać z Polski za pracą od czasu naszej akcesji do Unii Europejskiej przed dwoma laty. Słychać o milionie nowych emigrantów zarobkowych („Polityka”), a nawet o tym, że za pracą wyjechało z Polski od tamtego czasu 1,5 – 2,0 milionów osób. To z kolei „Gazeta Wyborcza”.
Bardzo proszę nie wierzyć w te liczby, bo są nieprawdziwe, powiem ostrzej to super bzdury. Wzięły się z błędnego zinterpretowania szacunków przez redaktorów. To są szacunki liczby osób, które – UWAGA! – „wyjeżdżały”, a nie „wyjechały” za pracą. Wśród nich część mogła wyjeżdżać kilkakrotnie. Ponadto w tym czasie pewna liczba osób, po zakończaniu pracy, przyjeżdżała do Polski. Mieliśmy więc dwa strumienie; wyjazdów i powrotów. Liczba osób, która pozostała za granicą w celach zarobkowych, czyli które wyjechały z kraju, choćby czasowo, powstaje z odjęcia od siebie tych strumieni. Redaktorzy popełnili typowy błąd studentów pierwszego roku ekonomii polegający na pomyleniu strumieni (cyrkulacja zarobkowa) z zasobem (emigracja zarobkowa). Nowych emigrantów, niekoniecznie definitywnych, może być 300- 400 tysięcy, a nie dwa miliony.
Gdyby w Polsce ubyło 2 miliony osób w ciągu dwu lat, jak to sugeruje „Gazeta” w swym dodatku o wyjazdach „Przystanek Europa”, to mielibyśmy katastrofę na rynku pracy; kryzys produkcji (a jest skok), gwałtowny wzrost liczby ofert pracy, spektakularny spadek bezrobocia. Dwa miliony to 12 % ludności aktywnej zawodowo (pracujących plus poszukujących pracy),a wyjeżdżają ludzie aktywni zawodowo. Gdyby tyle ich ubyło to skutek byłby, jak po przejściu krwawej wojny. Nie wierzcie w te liczby i nie powtarzajcie ich. A „Polityka” i „Gazeta” powinny co prędzej wyjaśnić, że chodzi wędrówkę zarobkową (strumień) a nie o emigrację (zasób). Inaczej te liczby będą zamulały świadomość społeczną i staną się, już się stają, politycznymi maczugami zwolenników i przeciwników III czy IV RP do wzajemnego łomotu.
Post scriptum:
Jestem maksymalnie wkurzony skandalicznym zmanipulowaniem w głównym dzienniku TVN (o 19.00) mojej wypowiedzi, której udzieliłem Katarzynie Kolendzie Zalewskiej. Bardzo ostro protestowałem przeciwko temu superidiotyzmowi o 2 milionach nowych emigrantów i powiedziałem, że GDYBY TO BYŁA PRAWDA to by oznaczało większe wykrwawienie w grupie aktywnych zawodowo niż się stało w wyniku II wojny światowej. Redaktor dziennika przytoczył to tak, jakbym potwierdzał, że coś takiego właśnie nastąpiło. Uważam to za skandal i nadużycie.
21 czerwca 2006, o godzinie 11:08
No to mnie Pan nieco uspokoił. Bo przypomniał mi się stary kawał – jeszcze z czasów Gierka:
– Jak w Polsce rozwiązać problem z zaopatrzeniem w mięso i problem z brakiem mieszkań – zapytał Gierek doradcę.
– To proste, żeby rozwiązać problem z zaopatrzeniem w mięso należy zamknąć granice na Wschód. Żeby rozwiązać problem z brakiem mieszkań – otworzyć granice na Zachód.
I dowcip się realizuje :)
Rosja z Ukrainą zamknęły granice – cena mięsa spadła, Zachód otwiera i 2 miliony chop, więc w tym tempie za dwa lata będzie -1mln bezrobotnych (minus 1). Zacząłem się modlić o przyjęcie Ukrainy do UE bo inaczej woj. lubelskie będzie wyglądało jak NRD.
21 czerwca 2006, o godzinie 13:24
a dlaczego takiego tekstu nie opublikowal pan w gw?
21 czerwca 2006, o godzinie 13:44
Panie Przemku,
był we wczorajszej „Gazecie”, w tym bloku „Przystanek Europa” pod tytułem „Nie powiekszajcie gorączki wyjazdowej”.
21 czerwca 2006, o godzinie 18:26
Ma Pan na pewno sporo racji, ale chyba nie docenia Pan skali fałszywego bezrobocia i „renciarstwa” w Polsce. Większość bezrobotnych i rencistów, którzy coś potrafią, nigdy w życiu nie pójdzie do normalnej pracy, tylko pracuje na czarno i pobiera zasiłki i inne dary naiwnego państwa, więc gdy wyjeżdżają to żadne statystyki bezrobocia tego nie wychwycą. A brak prawdziwych fachowców na rynku pracy jest coraz bardziej odczuwalny, bo ci którzy jeszcze zostali i nie pracują niczego nie potrafią i zwykle mają dwie lewe ręce
21 czerwca 2006, o godzinie 22:23
Czy Adam, proszą Adama wie, że aby dostać zasiłek w wysokości poniżej 500 zł na pół roku trzeba przedtem przepracować na etacie jeden rok bez przerwy? Twierdzenie że państwo pozwala sobie na żywienie darmozjadów jest tak samo prawdziwe jak te dwa miliony za granicą. Wyjazdy co bardziej ruchliwych pracobiorców to błogosławieństwo dla rynku pracy w Polsce, bo dają sporo do myślenia przede wszystkim pracodawcom.
21 czerwca 2006, o godzinie 22:40
Panie Waldemarze,
Ma Pan racje jezeli chodzi o metodologie, ale zdaje sie Pan dazyc do blednych wnioskow:
1) Emigracja ma takie defintywne i ostateczne konotacje. Wyjazdy do pracy oddaje lepiej co sie dzieje.
2) 2 mln to rzeczywiscie bzdura, wystarczy porownac do liczby Polakow w wieku produkcyjnym i z tym co widzimy w naszych miejscach pracy.
3) Ale tu sie konczy zgoda z Panem. Tak naprawde nie wiemy cos sie stanie z wyjezdajcymi do pracy. Czy wiekszosci z nich wroci, czy tez zostanie.
Zalezy to od ilosci miejsc pracy i fajnosci Polski. Jesli beda mogli tu zarobic na zycie i bede chciec mieszkac to wroca…. a to zalezy od naszych politykow (a moze od tego jakich politykow sobie wybierzemy).
4) Ma pan racje, ze nie wyjechaly 2 miliony. Ale wyjechalo bardzo duzo mlodych Polakow. Nie wiemy dokladnie ilu.
Sensowne (na oko) szacunki z prasy brytyjskiej i iralndzkiej mowia o 200-300 tysiacach Polakow w kazdym z krajow. Jak dodamy co najmniej drugie tyle w Niemczech to mozna sie pokusic o szacunek 600-900 tys Polakow wyjezdzajacych do pracy za granica.
Oczywiscie czesc z nich wraca, nowi wyjezdzaja wiec osoba bardziej ostrozna musi uznac, ze 500 tys Polakow w danym momencie przebywajacych za granica jest prawdopodobna.
Czy pol miliona Polakow za granica to wedlug Pana malo?
5) No i na koniec te dziwne obawy o polityczna maczuge i polityczny uzytek z cyfr. Czy fakt emigracji duzej ilosci osob nie moze byc przedmiotem politycznej dyskusji? Czy klotnia o to ile osob zostalo wypchniete z rodzimego rynku pracy i zmuszone do wyjazdu zarobkowego nie moze byc przedmiotem politycznej oceny?
Dobrowol
21 czerwca 2006, o godzinie 22:40
Zawsze podejrzewałem, że Kolenda-Zalewska to łże-dziennikarka.
Uczennica Maleszki, związana z UD, ojciec co prawda z Solidarności a nie z KPP ale reszta się zgadza…
21 czerwca 2006, o godzinie 22:54
Panie Mauser,
jeszcza parę takich inwektyw, jak łże-dziennikarka i uczennica Maleszki i się pożegnamy na tym forum. Niech Pan swoje bzdury wypisuje gdzie indziej i swoje kompleksy i urazy leczy tam gdzie trzeba.
22 czerwca 2006, o godzinie 02:46
Panie Waldemarze,
Jeśli chodzi o to, że bezrobocie powinno się zmniejszyć, gdyby liczba była prawdziwa, to chcę zwrócić uwagę na to, że:
1) wyjeżdżają również pracodawcy – zwłaszcza właściciele małych firm, zatrudniających do 10 osób, zarabiający dla siebie na czysto 1,5-3 tys. PLN miesięcznie kosztem wielu stresów, przepraw z urzędnikami, problemów z niepłacącymi kontrahentami, pracy po kilkanaście godzin dziennie itd. Niektórzy z nich uznają, że skoro podobny czy wyższy poziom życia można mieć bez tych stresów, to dla zdrowia się to opłaca. Sama znam dwie takie małe firmy, które się zwinęły, a właściciel pojechał na Wyspy.
2) Polski rynek ma wielki problem z niedopasowaniem kwalifikacji do zapotrzebowania. Jeśli wyjedzie lekarz, to w żaden sposób nie zmniejszy to bezrobocia tworzonego przez np. techników ekonomistów (duża grupa wśród bezrobotnych). Podobnie ma się rzecz z programistami, budowlańcami, architektami i wieloma zawodami, do których nie da się przyuczyć wziętego „z ulicy” bezrobotnego w rozsądnym czasie i rozsądnym kosztem. Sytuacja wygląda więc tak, że jest masa nieobsadzonych miejsc pracy i firm mających problemy ze znalezieniem pracownika i masa bezrobotnych, którzy nie są w stanie tych miejsc pracy zapełnić, ponieważ nijak nie przystają do nich kwalifikacjami i nie jest to w danym przypadku problem, który by można rozwiązać dwumiesięcznym szkoleniem.
Co się dzieje wskutek istnienia takiego niemożliwego do obsadzenia miejsca pracy? Otóż nie zmniejsza ono bezrobocia, ale za to opóźnia rozwój firmy, dla której taki pracownik wypracowywałby dodatkowy zysk (po to się przecież zatrudnia). A ponieważ taka firma się rozwija wolniej, minie więcej czasu, zanim stworzy ona kolejne miejsca pracy, odprowadzi ona mniejsze podatki do budżetu państwa, jednym słowem z takiego nieobsadzonego miejsca pracy, na które nie można znależć nikogo wśród puli dostępnych bezrobotnych, nie wynika nic dobrego dla nikogo i zjawisko jest jednoznacznie negatywne. To zjawisko występuje – proszę choćby porozmawiać z ludźmi z działów personalnych zagranicznych firm IT, które zainwestowały na Dolnym Śląsku.
3) wyjazdy zmniejszają popyt na niektóre dobra i usługi i firmy je oferujące stają w obliczu zmniejszenia zysków i co za tym idzie, zmniejszenia zatrudnienia. W małym miasteczku, z którego wyjechała większość młodych (są takie i to sporo) spadek popytu boleśnie odczują knajpa, siłownia, sklep sprzedający akcesoria komputerowe i płyty z muzyką itp.
Te zjawiska – szczególnie punkt 2 – sprawiają, że nawet duży odpływ siły roboczej z kraju nie musi spowodować drastycznego spadku bezrobocia, dlatego proszę, żeby akurat ten argument (że bezrobocie nie spadło) Pan przemyślał i ewentualnie się odniósł do powyższej krytyki.
Mam jeszcze jedną prośbę. Otóż nie udało mi się dogrzebać do opisu sposobu, w jaki szacowano te 2 mln. Może został on wyjaśniony podczas debat, których nie miałam okazji oglądać nie mając dostępu do polskich mediów poza Internetem. Byłoby wspaniale, gdyby zamiast epitetów typu „bzdura” Pan albo ktoś inny wykazał, gdzie według Pana popełniono błąd w założeniach lub wnioskowaniu, a autorzy badań postaraliby się swoją metodologię obronić. Byłaby to znacznie ciekawsza i bardziej satysfakcjonująca dyskusja niż w obecnej formie.
22 czerwca 2006, o godzinie 03:14
Panie Waldemarze dlaczego Pan sie tak sierdzi na Pana Mausera, przeciez te same glupoty sa w stopce Panskiej strony- blog. Dlaczego zaraz wyrzucac kogos.
22 czerwca 2006, o godzinie 06:21
Janku,
jak Pan Mauser napisze o sobie, że jest łże- dziennikarz i wychowanek Maleszki to nie będę o to miał najmniejszej pretensji, ale on obrzuca błotem ludzi.
22 czerwca 2006, o godzinie 08:06
Panie Waldemarze,
cieszę się, że pan nas nieco uspokoił, bo już zacząłem się bać o swa przyszłą emeryturę, choć przyzwyczajam się do tego, że będzie raczej mała niż duża…
W moim najbliższym otoczeniu statystyka jest przerażająca – na dwie córki – jedna wyemigrowała po skończeniu studiów – druga jest w kraju, ale tylko dlatego, że dopiero zaczęła studiowanie…
To jest POŁOWA ludności młodej a ĆWIERĆ całej familii!
22 czerwca 2006, o godzinie 16:47
Panie Waldemarze!
Ma Pan racje ucząc ludzi kulturalnego dyskutowania.Niech nie bio-
rą przykładu z p.Gosiewskiego,który na pytania o bilbordy Pana
Prezydenta Kaczyńskiego mówi że to nie zmartwienie PiS,tylko
PO.Gdyż wierzy że Pan Ziobro nie uruchomi sprawy.Wmyśl zasady kto ma władzę to ma rację.Pozdrawiam
22 czerwca 2006, o godzinie 17:24
Szanowna Pani Oleszkiewicz i Szanowny Panie Jotesz napisałem dziś spory tekst i posłałem do „Rzeczpospolitej” tłumaczący, jak ta bzdura o 2 mln. emigrantach powstała i co by było gdyby była prawdą. Mam nadzieję, że się wkrótce ukaże. Do Pani Oleszkiewicz, bzdura powstała przez błędne zinterpretowanie przez redaktorów szacunku naukowców mówiących o tym ile osób w ciągu ostatnich dwu lat „wyjeżdżało” za pracą, a nie wyjechało, czyli pozostało tam. Redaktorzy uznali to za równoznaczne z ilością osób które wyjechały, czyli osiadły za granicą, oczywiście niekoniecznie na stałe. Dyskusja w „Gazecie” jest dostępna w nagraniu audio pod adresem: http://praca.gazeta.pl/gazeta praca/1,73676,3432141.html Jest tam również moja ostra polemika
Do Szanownego Kombatanta
Panie Józefie serdecznie dziekuję za wsparcie.
22 czerwca 2006, o godzinie 19:37
Zdrowo się uśmiałem z kolejnych pogróżek pod moim adresem :-)))
Jeśli nie wie Pan co to ironia i żart to niech mnie Pan banuje! Każdy ma prawo do autokompromitacji :-)))
O tym, że łże-dziennikarka to wyczytałem z Pańskiej notki.
O tym, że jest uczennicą Maleszki wie każdy, kto zna choć trochę środowisko dziennikarskie. Maleszka uczył ją dziennikarstwa i był jej Mistrzem (cytat z wywiadu z K.K.-Z. sprzed wielu lat) – najpierw w NBS, potem w Gazecie Krakowskiej. Kolendówna należała do grupy młodych dziennikarek urzeczonych osobowością, mądrością i heroiczną postawą życiową Maleszki. Podobnie było np. z Katarzyną Janowską.
Uchodził za guru i kształtował postawy wielu młodych dziennikarzy (zwłaszcza dziennikarek – o zgrozo!). Postawy moralne, ideowe, polityczne…
Nim się Pan zabierze do banowania to może najpierw dowie się Pan czegoś o tych sprawach. Chyba, że Pan wie ale to wiedza niewygodna i należy wymazać to z pamięci, jako że Ketman to postać z Pańskiego środowiska.