Jestem z Układu

Wyniesienie na kredyt

środa, 15 lipca 2009

LICZNIK PREZYDENCKI
Do końca kadencji “Prezydenta Swojego Brata”
zostało 467 dni (już poniżej pięćset).

Kiedy Jerzy Buzek został premierem przez wszystkie media toczyła się długo rzeka oblizujących go komentarzy. Nie dawało się tego słuchać, ani oglądać. Wiadomo, jaki był finał. Coś podobnego powtarza się od kilku dni, może nie na tak wielka skalę, ale także już trudne do zniesienia. To bardzo dobrze, że Polak został przewodniczącym Parlamentu Europejskiego, bo sam ten fakt Polskę wynosi bardziej niż mogłoby to zrobić przyznanie nam nawet bardzo ważnego komisarza. Tu akurat siła symbolu ma znaczenie praktyczne w postaci ogólnego zwiększenia pozycji naszego kraju. Ale to jest na razie awans na kredyt. Stało się coś co bardzo mocno zobowiązuje i to zobowiązanie, brzemienne w skutki, pozytywne lub negatywne zależnie, jak zostanie spełnione, nałożone jest na Jerzego Buzka. Miał dobre pierwsze wejścia i został bardzo ciepło przyjęty. Teraz wszystko zależy od tego, jakim będzie przewodniczącym, jaką o sobie zgromadzi opinię podczas praktycznego pełnienia tego trudnego stanowiska. Z nim nie wiąże się wiele władzy w Unii Europejskiej, ale znacznie więcej w parlamencie. I od tego, jak Jerzy Buzek będzie tę władzę sprawował zależało będzie w dużym stopniu to, co parlament dokona, a także to jaka będzie jego realna pozycja w stosunku do wykonawczych władz Unii i na końcu to, czy powiedzą, że warto było powierzyć Polakowi, a więc Polsce tę rolę, czy nie.

Na tym stanowisku można być miłym figurantem, który się do wszystkich uśmiecha, wszystkim potakuje, którego niosą wydarzenia, a on stara się do do nich dopasować, tak, by możliwie ładnie zaistnieć, ale można byc też szefem, który wie dokładnie po co o to stanowisko zabiegał, co i w jakiej sekwencji chce zmienić w działaniu instytucji i zrobić razem z nią dla Unii. I zabiegać o to wiedząc, że nie zawsze się to spotka z uśmiechami i przytakiwaniem, często z niechęcią, czy wrogością, ale zawsze w takim wypadku z respektem i szacunkiem. Mam nadzieję, że mój były szef, którego poznałem przez dwa i pół roku codziennej współpracy okaże się przewodniczącym Parlamentu Europejskiego w tym drugim wydaniu. I jeśli tak się stanie to dopiero wtedy będziemy mogli sobie pogratulować nie na kredyt. A gdyby tak się nie stało, czego nie chcę dopuszczać, to doznamy porażki, która wartość tego ważnego wydarzenia, jakim było wybranie Polaka na szefa parlamentu Europy przekreśli.

Eletroencefalogram Trupa.

Słuchałem debaty budżetowej, a potem wieczorem dyskusji, czy raczej kłótni polityków na ten temat w TVN24. Moim zdaniem opozycja nie dorosła intelektualnie, by zmierzyć się z meritum i z retoryką ministra finansów. Jego wystapienie, było klarowne, konkretne i merytorycznie od strony ekonomicznej przekonujące, zarazem mocne, lecz nie kłótliwe i dobrze wygłoszone. Nie podobalo mi się jego poprzednie długie wystąpienie sejmowe, ale to było doskonałe.

Ze strony opozycji natomiast było jedno, kłótliwe, przesycone do niemożliwości przymiotnikami i epitetami ble, ble, ble brzmiące tak samo. Z prawa PiS-owski powiedzmy puzon posłanki Natali Świat, z lewa towarzysząca jej SLD-owska fujarka posła Napieralskiego. Od dłuższego czasu, gdy słucham obecnego przewodniczącego Sojuszu, a potem kogoś od Kaczyńskich to za każdym razem nasuwa mi się na określenie strategii SLD parafraza tytułu znanej ksiażki – „SLD najlepszy sojusznik PiS”. I dokładnie tak samo było wieczorem w TVN24, gdy wspomniane wyżej dwie osoby waliły zgodnie w posłankę Skowrońską z Platformy niczym kowalka i jej pomocnik, wiadomo, kto tu górą, w podkowę. Pan Napieralski tkwił w fałszu mówiąc, że skoro siedzi w środku między paniami to siedzi między młotem i kowadłem. Nie! Po lewej miał wroga, a po prawej dominującego alianta w udowadnianiu przy pomocy przymiotników i epitetów, a nie argumentów mających wagę, że PO to szkodnicy i nieucy. Ta strategia Sojuszowi nic nie dała, nie daje i nie da. Jak się patrzy na sondaże tej partii od długiego czasu to po statystycznym wyrównaniu drgawek zamieniają się w linię płaską, w wykres elektroencefalogramu trupa.  Aż dziw, że w SLD tego nie widzą?

Wilczyca i samce.

czwartek, 9 lipca 2009

LICZNIK PREZYDENCKI
Do końca kadencji “Prezydenta Swojego Brata”
zostało 473 dni (już poniżej pięćset).

Z rozbawieniem, ale i z irytacją słucham wydziwiania licznych komentatorów nad sondażem w którym Jolanta Kwaśniewska bije na głowę wszystkich kandydatów na prezydenta łącznie z Donaldem Tuskiem. Pani prezydentowa oczywiście nie stanie do walki, czego osobiście żałuję, ale rozumiem jej argumenty. Gdyby jednak – wchodzę na grunt fikcji – stanęła, to tak łatwo dziś wróżący jej porażkę mogliby się bardzo rozczarować. (więcej…)

O religii, Polakach, Niemcach i Federacji.

środa, 1 lipca 2009

LICZNIK PREZYDENCKI
Do końca kadencji “Prezydenta Swojego Brata”
zostało 481 dni (już poniżej pięćset).

Panie i Panowie,

nie mam dobrego pomysłu na wpis jednotematyczny. Piękno lata i to tropikalne ciepło, które kocham i w którym dobrze się czuję, odwodzi mnie od blogu. Zdaję sobie sprawę, że jestem coraz gorszym rodzicem, więc, jako zastępstwo podzielę się kilku opiniami, które wypowiedziałem w „Poranku w toku” TOK-FM, jak zwykle u Dominiki Wielowieyskiej i w kompanii z Piotrem Semką oraz Michałem Karnowskim.  (więcej…)

Niech żyje dąb w Jaśle!

czwartek, 18 czerwca 2009

LICZNIK PREZYDENCKI
Do końca kadencji “Prezydenta Swojego Brata”
zostało 494 dni (już poniżej pięćset).

Wysłuchałem w czwartek w TVN24 dwu wiadomości, które chcę skomentować. Najpierw słowa Silvio Berlusconiego. Uzasadniając dlaczego Włoch powinien zostać szefem Parlamentu Europejskiego powoływał się na to, że we Włoszech frekwencja w wyborach wyniosła dwie trzecie, a w Polsce jedną czwartą uprawnionych, że jego partia dostała największą w Unii liczbę głosów, a mianowicie 12 milionów podczas, gdy Platforma Obywatelska tylko 3 miliony. Warto, by te słowa premiera Włoch usłyszeli polscy wyborcy, bez względu na to, jaki będzie wynik zabiegów o obsadzenie tego ważnego stanoiska. Słowa Berlusconiego potwierdzają prawdę, że ważne jest nie tylko kogo wybieramy, ale także ilu z nas go wybiera. (więcej…)

Ciąg dalszy debaty!

piątek, 12 czerwca 2009

LICZNIK PREZYDENCKI
Do końca kadencji “Prezydenta Swojego Brata”
zostało 500 dni (już poniżej dwu lat).

Drodzy Bywalcy,

sytuacja normalnieje. Do Brukseli jedzie lepsza reprezentacja niż poprzednio. Mam na mysli także posłów z PiS. PiS dostał tam gdzie powinien dostać i gdzie mu się należało. Słychać narastające trzaski w PGR Kaczory, co budzi radość. Na dodatek lato, czuję się jak ten Jasio, który rósł a nic nie mówił ku zmartwieniu rodziców, aż pewnego dnia całkiem poprawnie zagadał – „no to kiedy będzie ten soczek!”. A na wyrzuty rodziców, że tak ich zmartwił nic nie mówiąc odparł; Nie mówiłem bo było jak trzeba! 

Zaiste jakoś nie widzę potrzeby żeby dociekać, czy Pani Kotek była pobita, i w jakim oddziale AK walczył Jarosław Kaczyński, a także to czy Jerzy Buzek będzie kandydatem na prezydenta i czy PSL wyjdzie z koalicji. Nie twierdzę, że to nieważne, ale nie mam nic odkrywczego do powiedzenia. Przynajmniej na razie. Więc zostawiam Wam wolne pole!

DAJMY JESZCZE RAZ KACZOROM W KUPER!!!!!

piątek, 5 czerwca 2009

LICZNIK PREZYDENCKI
Do końca kadencji “Prezydenta Swojego Brata”
zostało 506 dni (już poniżej dwu lat).

Porażka PiS to być może szansa na pozytywne zmiany w tej partii z odesłaniem Kaczorów do sadzawki!

Zmiana dyskutowiska.

piątek, 5 czerwca 2009

LICZNIK PREZYDENCKI
Do końca kadencji “Prezydenta Swojego Brata”
zostało 506 dni (już poniżej dwu lat).

Panie i Panowie Bywalczynie i Bywalcy,

otwieram nowy biwak, bo na poprzednim już bardzo ciasno. Na razie nie mam pomysłu na nowy komentarz w tym miejscu. Natomiast polecam jutrzejszą Gazetę. Będzie w niej mój tekst sprzed 25 lat o  wyborach do parlamentu europejskiego. Będzie tak, jak w kinie „Retrospekcja”, przez co i „Dziś” widać wyraziściej.

Anonimowość bez gwarancji.

wtorek, 26 maja 2009

LICZNIK PREZYDENCKI
Do końca kadencji “Prezydenta Swojego Brata”
zostało 516 dni (już poniżej dwu lat).

W blogosferze trwa awantura po zerwaniu maski z Pani Katarzyny Sadło znanej w sieci, jako kataryna, zdolnej, pracowitej i bardzo tendencyjnej, propisowskiej, antyplatformianej i mającej alergię na Trzecią Rzeczpospolitą, blogerki. Lekką ręką rozdawała łatki i oskarżenia, głównie na lewo od PiS podpierając je tendencyjnymi interpretacjami faktów i cudzych słów. Sam tego doświadczyłem. Ale nie o niej chcę pisać. (więcej…)

Nowe Pole.

środa, 20 maja 2009

LICZNIK PREZYDENCKI
Do końca kadencji “Prezydenta Swojego Brata”
zostało 522 dni (już poniżej dwu lat).

Szanowni Państwo,

nie mam pomysłu na nowy wpis więc zapraszam na nowe pole, bo na tamtym już sporo komentarzy. Proszę mi wybaczyć lenistwo, ale maj taki piękny „i słowiki spać nie dają”.

Rząd „w sam raz”.

czwartek, 14 maja 2009

LICZNIK PREZYDENCKI
Do końca kadencji “Prezydenta Swojego Brata”
zostało 528 dni (już poniżej dwu lat).

Dwa i pół miesiąca temu opublikowałem w „Gazecie Wyborczej” artykuł „Kryzys musi się wyszumieć”. Postawiłem w nim tezę, że prawdopodobnie będzie o wiele mniejszy deszcz z ogromnej chmury zwanej „największy kryzys, porównywalny do tego z lat 30-tych”, napęczniałej także przez lawinę panikarskich doniesień mediów i komentarzy analityków. Po upływie czasu od wydrukowania tego artykułu jestem  bardziej spokojny, że nie wystawiłem na duże ryzyko zawodowej pozycji pisząc coś takiego. Wydaje mi się, że potencjał kryzysu światowego się wyczerpał, lub wyczerpuje, to znaczy, że siły pchające gospodarkę w dół wyrównały się lub wyrównują z siłami odbicia. To nie znaczy, że gospodarka światowa już za chwilę zacznie rosnąć. Ona może się jeszcze obsunąć przez siłę bezwładu i efekty wtórne, ale główne uderzenie mamy za sobą. (więcej…)