Jestem z Układu

Pośle Bielan, byle nie za nisko!

poniedziałek, 9 marca 2009

LICZNIK PREZYDENCKI
Do końca kadencji “Prezydenta Swojego Brata”
zostało 594 dni (już poniżej dwu lat).

W czwartek wieczorem Polska zachwiała się w fundamentach, bo premier zamiast być na służbie Rzeczpospolitej, czyli w Sejmie, gdzie odbywała się debata o stanie finansów na żądanie PiS i głosowania, grał w piłkę. Dzisiaj (poniedziałek) TVN24 cały dzień rozdziera z tego powodu szaty, prosząc o komentarze do tego wydarzenia kogo się da, jakby w czwartek kometa spadła nad Wisłą za sprawą nieobecności premiera na Wiejskiej. Poseł Wenderlich z SLD rwie włosy wespół z posłanką Kempą z PiS, niczym jej najlepszy sojusznik, a z kolei w Polsat News posłanka Senyszyn z SLD znowu w sojuszu z posłem Cymańskim z PiS tropią wpadki premiera.  Najlepszy sojusz antyplatformiany w całej krasie.  W programie TVN24 „Teraz My” ma być wyemitowane nagranie z tego feralnego treningu. Wydarzenie musiało być rzeczywiście dramatyczne, bo nawet prezydent Lech Kaczyński odniósł się do niego, a posłowi Bielanowi, aż opadły ręce.

Byle nie za nisko Panie pośle, byle nie za nisko! (więcej…)

Zadeptać sukces Tuska.

czwartek, 5 marca 2009

LICZNIK PREZYDENCKI
Do końca kadencji “Prezydenta Swojego Brata”
zostało 598 dni (już poniżej dwu lat).

W kilku artykułach, na podstawie moich obserwacji, ale także powołując się na opinie Ludwika Dorna, dobrze znającego PiS pisałem, że dla braci Kaczyńskich (bo niekoniecznie dla ich partii) Polska jest krajem podbitym przez antynarodową siłę – Platformę Obywatelską, która – jak napisał to jeszcze przy starym wizerunku (nowy to kiepski kant) Jarosław Kaczyńskich – chce zdezintegrować społeczeństwo, naród i państwo. Będąc taką, Platforma, w pojęciu braci Kaczyńskich, nie może niczego dobrego dla Polski zrobić, bo z definicji robi tylko złe rzeczy. W tej sytuacji jedynym zadaniem partii życzliwej narodowi, społeczeństwu i państwu, jaką jest PiS musi być odbicie Polski z rąk jej wrogów. (więcej…)

Zapraszam na polanę.

wtorek, 3 marca 2009

LICZNIK PREZYDENCKI
Do końca kadencji “Prezydenta Swojego Brata”
zostało 600 dni (mniej niż dwa lata).

 Pod poprzednim wpisem już sporo komentarzy więc dla ułatwienia zapraszam do dyskusji tutaj.

O wilku, liczbie i SB-ku

czwartek, 26 lutego 2009

LICZNIK PREZYDENCKI
Do końca kadencji “Prezydenta Swojego Brata”
zostało 605 dni (mniej niż dwa lata).

Chciałem uwagi o kilku sprawach zacząć szerzej od czwartkowej telewizyjnej mowy prezydenta (to nie orędzie, orędzie jest tylko w Sejmie), ale po wysłuchaniu uznałem, że nie ma o czym pisać. Poza może jednym fragmentem, który pewno umknie uwadze, choć w intencji tych co mowę pisali prezydentowi na prompterze, powinien być zapamiętany. Prezydent w ramach polityki pokoju i jednoczenia narodu wobec kryzysu nie omieszkał wspomnieć, że spowolnienie po rajskim okresie rządów PiS zaczęło się przed kryzysem. Czytaj wywołał je rząd Platformy i PSL, z Tuskiem na czele. Z przebranych PiS-owskich owieczek coraz to wyłazi; a to wilczy pazur, a to wilczy kieł, a to wilcze warknięcie PiS, tego prawdziwego, nie umakijowanego, nie uanielonego przez komputerowo podszykowane damy. Tego, który był jest i będzie, a prezydent to PiS, tylko PiS i nic więcej jak PiS, a dokładniej brat, tylko brat i nic więcej jak brat. Taka jest prawda proszę Obywateli i innej być nie może i nie wolno jej zapomnieć, bo inaczej krewa i powrót chwasta, czyli IV RP. (więcej…)

Na potrójnej polanie!

środa, 25 lutego 2009

LICZNIK PREZYDENCKI
Do końca kadencji “Prezydenta Swojego Brata”
zostało 607 dni (mniej niż dwa lata).

Wyjaśniam tytuł. Moja wnuczka nr.1 – Zosia, jakieś 5 lat temu wciągnęła mnie w gry fabularne z nią. Fabułę wymyślała Zosia, czasem z moim wsparciem. Odgrywałem różne role. Lisa, leśniczego, kłusownika, kierowniczki domu dziecka, dinozaura, czerwonego smoka (Zosia zawsze była złotym), a nawet meteora, spadającego na ziemię i siadającego na drzewie (bo „w zabawie wszystko jest możliwe”, to była Zosina dewiza). Były też gry, w których Ona i ja manipulowaliśmy pewną częścią sceny i aktorów, jak kultowa, ale stopniowo odchodząca w niebyt, gra w „Głoducha”, czy nadal aktualny „Lot na Boginię” – kosmiczna wyprawa i eksploracja planety Boginia . W miarę, jak rosła (teraz ma 11-ty rok) gry ewoluowały w stronę coraz bardziej dojrzałych i złożonych. I rozbudowywała się „Lista gier” wisząca w moim pokoju do pracy, którą najpierw ja, pod jej dyktando, pisałem, a potem już Ona i służyła Zosi do wyboru gry na dany dzień. Górna część stopniowo była wykreślana z komentarzem, że „gry skreślone już nie istnieją”. Jedną z dawniejszych była „Dziewczynka Leśna”, o dziecku rodziców mieszkających w niedostępnym leśnym mateczniku, obdarzonym zdolnością rozmawiania ze zwierzętami, równie jak one zwinną i z nimi zaprzyjaźnioną. Dziewczynka Leśna lubiła igrać z przyjaciółmi właśnie na „potrójnej polanie”, ale dlaczego Zosia tak polanę nazwała tego nie wiem.

Więc idzcie tam, może odkryjecie tajemnicę i gadajcie do woli o czym ochota, a ja nadal będę szukał, jakiegoś „poważnego” tematu, będę ssał problematykę z palca, jak mawiał wiele lat temu mój szef w „Ursusie”, mówiąc by mu nie przeszkadzano, bo ssie problematykę z palca na posiedzenie Zjednoczenia Przemysłu Ciągnikowego .

W tym samolocie jest pilot!

czwartek, 19 lutego 2009

LICZNIK PREZYDENCKI
Do końca kadencji “Prezydenta Swojego Brata”
zostało 613 dni (mniej niż dwa lata).

W czwartek bank inwestycyjny Goldman Sachs oświadczył, że zakończył spekulacje na spadek walut w regionie Europy Wschodniej i zrealizował z niej prawie 8 % zysków. Muszę powiedzieć, że czytając ten komunikat; bezczelny, tchnący radością ze spekulacyjnego skoku na kasę niemal wpadłem we wściekłość. Rynek to jeden z największych wynalazków ludzkości, którego niczym zastąpić się nie da. Ma on ogromny wkład w postęp, jakiego ludzie dokonali odkąd dwie gromady spotkały się na polanie, żeby wymienić skóry na krzemienie. (więcej…)

Bogatsi doświadczeniem!

piątek, 13 lutego 2009

LICZNIK PREZYDENCKI
Do końca kadencji “Prezydenta Swojego Brata”
zostało 619 dni (mniej niż dwa lata).

Szanowni Bywalcy,

gościłem wczoraj, pierwszy raz od dość dawna, Tadeusza Mazowieckiego mojego szefa i przyjaciela, a także kilka osób z dawnego powiedzmy tak gabinetu politycznego. Bardzo dobrze się nam gawędziło do północy wspominając stare czasy i komentując najnowsze wydarzenia – także okrzyki, że ruszamy na Krzyżaka, bo nam Rokitę spostponował. Nie stroniliśmy od trunków, bo choć wiekowi to jeszcze wątroby mamy sprawne i za kołnierz nigdy nie wylewaliśmy. Więc nie mam w ten piątek rano specjalnej ochoty do dłuższego pisania. Zostawiam Wam wolną rękę.

Dwie tylko uwagi.

1.) W „odnowieńczym” spocie PiS, odnowiony Prezes oświadcza, że po dwu latach rządów są „bogatsi doświadczeniem”.

Powtarzam za Stefanem Bratkowskim, ze Studia Opinii

MY TAKŻE!  

2.) Wczoraj w niewłaściwym miejscu próbował wpisać się bloger z nastepującą wiadomością:   

Jak wynika z nieoficjalnych informacji, Telewizja Polska niespodziewanie wstrzymała emisję dalszych odcinków filmu dokumentalnego “System 09″. Cykl Andrzeja Horubały i Wojciecha Klaty, którego ideę już wcześniej na stronach ”Teologii Politycznej” krytykował Marek Cichocki w tekście pt. “Nieustraszeni pogromcy systemu”, zarzucając autorom przyjmowanie perspektywy “antysystemowego rewolucyjnego mesjanizmu” i “ultra-moralistykę rodem z katakumb”, wczoraj stał się celem ataku Waldemara Kuczyńskiego. W radiowym Klubie Trójki, poświęconym 20. rocznicy obrad okrągłego stołu, oskarżył on twórców “Systemu 09″ o rozsiewanie “wirusów prawicowego nacjonalistycznego mesjanizmu”, a  tekst Michała Łuczewskiego “Zabilismy Mesjasza” określił jako “strrraszny! strrraszny!” (audycji można posłuchać na stronie podcastingu Klubu Trójki)”.

Dałem na portalu z którego przyszedł post nastepujące wyjaśnienie:

„Mam prawo zaatakować cokolwiek uważam za zasługujące na atak. Dyskusję w Trójce (brałem udział w godzinnej, wieczornej dyskusji z Panami Maciejem Gdulą z „Krytyki Politycznej”, oraz Wojciechem Klatą, współautorem programu telewizyjnego) uważam za dobrą i bardzo mi się moi interlokutorzy podobali, choć się z nimi w wielu miejscach nie zgadzam. Nie mam nic wspólnego z ewentualnym wstrzymaniem programu Klaty. Nie sądzę by było w nim coś co by nakazywało wstrzymanie emisji”.

 Artykuł Michała  Łuczewskiego jest tutaj:

http://www.rp.pl/artykul/259870,259912_System_09__Zabilismy_Mesjasza_.html
Pojęcie o środowisku z którego przedstawicielami dyskutowałem można sobie wyrobić na podstawie tego tekstu:

http://www.rp.pl/artykul/259870,256128_Zapiski_o_skandalu.html

Być może napiszę jakąś z nimi polemikę.

Miłej dyskusji na tematy dowolne.

Cud wokół mebla z Henrykowa.

piątek, 6 lutego 2009

Dziś, w piątek, 6 lutego mija 20 rocznica początku roku cudów, o którym można powtórzyć za Mickiewiczem – „O roku ów, kto ciebie wiedział w naszym kraju!”. 20 lat temu byłem od ośmiu lat we Francji i z rosnącym zachwytem, połączonym z wielkim niepokojem, obserwowałem to co przyspieszało w kraju i komentowałem przez radio Wolna Europa. Z zachwytem, bo jak rzadko kiedy byłem pewien, że jeśli dynamika procesu politycznego, uruchomionego trzy lata wcześniej spektakularną amnestią ogłoszoną przez generała Kiszczaka nie zostanie zakłócona, to zbliżamy się do końca komunizmu, jeszcze niedawno niewyobrażalnego. (więcej…)

Nie wierzcie!!

niedziela, 1 lutego 2009

LICZNIK PREZYDENCKI
Do końca kadencji “Prezydenta Swojego Brata”
zostało 631 dni (mniej niż dwa lata).

„Dziennik” zwrócił się do mnie godzinę temu o wypowiedź w sondzie czy przejąłem się przeprosinami J.Kaczyńskiego wobec inteligencji. Oto moja wypowiedź: 

Waldemar Kuczyński, ekonomista, publicysta „Gazety Wyborczej”

Mylą się ci, którzy uważają, że Jarosław Kaczyński przeprosił inteligencję. (Wytłuszczenia „Dziennika”) Pan prezes wyraźnie powiedział, że przeprasza tylko „prawdziwą, etosową inteligencję”, bo bardzo wiele osób z „prawdziwej, etosowej inteligencji” popiera PiS, więc jeśli poczuli się urażeni, to on przeprasza.Czyli w nomenklaturze PiS wciąż obowiązuje podział na inteligencję prawdziwie etosową, nieprawdziwie etosową i nieetosową. Przeproszono tę prawdziwą. Ja chyba – w klasyfikacji PiS – się do niej nie zaliczam. Ale też przyznam, że nigdy nie czułem się przez pana Kaczyńskiego obrażony. Ja się czułem zagrożony. W nosie więc mam przeprosiny. Ja chcę, żeby poważna prawicowa partia nie była zagrożeniem dla mojej wolności – a w dalszym ciągu jest.

Nie czuję się przez prezesa PiS przeproszony również dlatego, że ani trochę nie wierzę w jego operację zmiany wizerunku. Wizerunek zmienić można każdemu. Istotą rzeczy jest natura partii, a ona się nie zmienia. Zamysł polityczny pozostaje ten sam od kilku lat: IV Rzeczpospolita. Zamierzone przez PiS zmiany ustrojowe idą w kierunku prezydenckiej półdyktatury. Makijaż tego nie przykryje. Tylko naiwni mogą się nań nabrać.

Trzeba przyznać, że PR stał się jednym z najbardziej nieetycznych zawodów, bo ma na celu zwyczajne oszukiwanie ludzi: czy przy kupnie proszku do prania, czy przy wyborze polityków. Nie zmienię opinii o PiS tylko dlatego, że PR-owcy kazali panu prezesowi otoczyć się trzema gracjami. To czysta maskarada. Na koniec więc tylko dwa słowa: NIE WIERZCIE!

Inne głosy są tu:

http://www.dziennik.pl/opinie/article309119/Kogo_wzrusza_skrucha_Kaczynskiego.html

PS. Dostosowując się do zmiany wizerunku PiS dostosowałem też nagłówek blogu, zbliżając go do aktualnego patrzenia prezesa PiS na Polskę. Nie ma już nagłówka „Jestem z Układu”. Zastępuje go od dziś: „Jestem z Brudnych Sieci”

Nie ma lepszej ekipy na kryzys.

piątek, 30 stycznia 2009

LICZNIK PREZYDENCKI
Do końca kadencji “Prezydenta Swojego Brata”
zostało 633 dni (mniej niż dwa lata).

Obecny kryzys to skutek sztucznie wykreowanego bogactwa, czyli takiej sytuacji w której ludzie zaczynają się czuć bardziej bogatymi, niż są na prawdę. Jeśli komuś się mówi, że mając nędzne dochody i niepewną pozycję zawodową może sobie kupić dom, to marne dochody i pozycja przez to samo urastają w jego oczach. Jeśli ktoś ma oszczędności na giełdzie lub w funduszach giełdowych i notowania śmigają w górę to wydaje mu się, że bogacieje z dnia na dzień. Takie zjawisko na gigantyczną skalę zachodziło w Stanach Zjednoczonych, w wiodącej gospodarce świata i pociagało za sobą podobne narastanie wyimaginowanego bogactwa we wszystkich innych krajach, z różnym nasileniem. W ślad za tym wirtualnym bogactwem podążało tworzenie nadmiernego, sztucznego popytu. Tym razem także na dobra i usługi ze sfery gospodarki realnej. Bo gdy ktoś patrząc, jak mu rośnie wartość portfela uważał, że może zmieniać samochód na lepszy co dwa, a nie trzy lata, albo budować bardziej luksusowy dom, albo spędzać więcej czasu w ciepłych krajach to tworzył popyt na dobra realne. Dzieki temu wzrost gospodarczy przyspieszał, zatrudnienie i płace wzrastały, było coraz optymistyczniej. Im jednak odczuwalne bogactwo było większe tym bardziej dla niektórych zaczynało być podejrzane. I w pewnym momencie, o którym nigdy nie da się powiedzieć z góry gdzie jest, ale jest, gigantyczna światowa fikcja ekonomiczna przetoczyła się przez szczyt i runęła w dół wraz z wszystkimi rynkami finansowymi. (więcej…)