Piątek 23.06.06. Prawda was zamorduje!
piątek, 23 czerwca 2006Będą lustrowali Gilowską! O rany, czego się dowiemy – już widzę tłum wyciągniętych z ciekawstwa jęzorów! Nawet mój mi się chciałby wysunąć, ale trzymam go gnoja za zębami, bom też człek niedoskonały.
W dyskusjach o lustracji, machinalnie, powiedziałbym nawet bezmyślnie klepie się slogan świętego Pawła „prawda was wyzwoli”. To znaczy, że jak będę wiedział, że ten, czy ta, to byli agenci, i jak oni będą wiedzieli, że wszyscy o nich to wiedzą, to wszyscy będziemy wolniejsi, mniej zniewoleni. Powiedziałbym tak; że czasami to może jest i prawda, a czasami to nie jest prawda. Mojemu ojczymowi obmacywała wątrobę lekarka i tak oto mu powiedziała; „O! twarda wątroba! Pan na to umrze”. Faktycznie powiedziała mu prawdę, umarł na to… 15 lat później. I przez te 15 lat umierał na wątrobę każdego dnia. Jego prawda powaliła. O Błogosławiona Niewiedzy, chroniąca nas przed prawdą, która morduje! Nie jestem pewien, czy ten hutnik, którego szantażem zawleczono przed kamery czuje się dziś bardziej wyzwolony, pomimo achów i ochów, jakimi przez chwilę obdarzano go w mediach, od tego byłego TW, o którym nikt nie wie. Nie wykluczam, że czuje się jednak bardziej napiętnowany, choć grzeszył tak dawno. I czy Mieczysław Gil i jego koledzy z Huty czują się dziś bardziej wyzwoleni, że po kilkunastu latach, kiedy w sensie sądowym przestępstwo tego hutnika byłoby już dawno przedawnione i wymazane, zawlekli go przed te kamery?
Jakie tu dobro powstało? Nie wiem, nie czuję go, a chyba nie jestem moralnym drewniakiem? Ja niczego tu nie rozstrzygam, tylko wątpię w przekonanie, że jak się ujawni ciemne strony ludzi, które zapisane zostały w dawnej już przeszłości, ludzi, którzy dziś mogą być inni, to wszyscy będziemy lepsi, a atmosfera w kraju się oczyści. Ja wątpię w dogmat o tym, że lustracja jest moralna. Myślę, że z moralnością nie ma związku, czasami może się z nią zgadzać, a czasami kłócić. Nie będziemy lepsi i atmosfera nie będzie czystsza. Przecież, jeżeli „prawdą było, że (X) był agentem, to papiery są już napewno zniszczone”. Największym agentem jest zaś ten, na kogo w ogóle nie ma papierów.
Lustracja osób obejmujących pewną, niewielką liczbę stanowisk jest konieczna, ze względów nader praktycznych, lustracja obejmująca nie tylko to, czy ktoś był agentem dawnych służb, ale i to, a może bardziej to, czy nie jest pijakiem, narkomanem, albo malwersantem. Lustracja idąca dalej to operacja bardziej niż moralnością pobudzana ciekawstwem, jak tych tłumów walących pod gilotynę, hakomanią, moralnym świerzbem, co jest przejawem choroby, którą możnaby nazwać robesspieryzmem.