Środa 24.05.2006 r. Dlaczego jestem przeciw?
środa, 24 maja 2006Spotykam się z zarzutami, że do rządów Leszka Millera i SLD, a także do prezydentury Aleksandra Kwaśniewskiego nie byłem tak bardzo krytycznym, jak jestem wobec Kaczyńskich i PiS. To prawda. Ja ten zarzut rozumiem, on pada ze strony tych, którzy uważają obecne rządy za lepsze od rządu Millera i wytykają mi niesprawiedliwość w ocenie, uważając widocznie, że ja też powinienem uważać rządy Kaczyńskich za lepsze od rządów SLD. Tymczasem ja, ze względu, który jest dla mnie w tym momencie najważniejszy, uważam je za gorsze. I dlatego jestem bardziej krytyczny, i dlatego też zarzuty pod moim adresem mijają się z celem. Krytycy i ja wychodzimy z dwu różnych punktów odniesienia. Oprócz obsesyjności obecnej ekipy, wierzącej w spiski, podziemne państwa i inne cuda, co samo w sobie jest niebezpieczne w skojarzeniu z władzą, tym co wywołuje mój stanowczy sprzeciw jest wizja państwa obecnego układu rządzącego, a szczególnie czołówki PiS z jego liderem na czele. Jest to wizja państwa ideologicznego, państwa, które ma mieć poglądy na sprawy, na które poglądów mieć nie powinno. Państwo, jeśli ma być dobrem wspólnym powinno mieć pogląd tylko na to co jest w sferze trwałej zgody między obywatelami państwa. Nie powinno, ja jako wolny obywatel odmawiam mu prawa do posiadania poglądów na to co obywateli dzieli, co jest przedmiotem sporu publicznego. Oczywiście każdy demokratycznie ustanowiony rząd wyraża, jakąś dominantę polityczną w danym czasie i w ramach uzyskanego mandatu ma prawo kierować krajem takim, czy innym kursem. Ale żaden nie ma prawa robić czegokolwiek, co by ten kurs instytucjonalizowało, jako stabilny element państwowej struktury. Otóż obecna władza ma takie zapędy. Chce państwa, które ma oficjalny pogląd na religię, historię, także najnowszą, na wychowanie, na prawa obywateli, na gejów, aborcję, eutanazję i tak dalej. Czyli na sprawy, które są przedmiotem sporów debat, które obywateli dzielą. Ja takiego państwa się boję, nie chcę go będę robił wszystko, żeby taki projekt się nie udał. I ani przez chwilę, nie czułem, by coś takiego groziło kiedy rządził Miller, którego byłem i jestem zdecydowanym przeciwnikiem, ale nie w tej najważniejszej obecnie sprawie. Wolę państwo neutralne w sprawach spornych społecznie, być może mniej sprawne w niektórych działaniach, od państwa ideologicznego, które prędzej czy poźniej staje się państwem opresyjnym wobec tej części obywateli, która odrzuca ideologię państwową.