Broniłem i będę bronił decyzji generała Jaruzelskiego o wprowadzeniu stanu wojennego w grudniu 1981 roku, choć byłem wtedy jego przeciwnikiem, internowanym w pamiętną noc 13 grudnia. Uważam, jestem najgłębiej przekonany, że tą decyzją uratował wiele ludzkich istnień. Mam nadzieję, że niezawisły sąd uwolni go od zarzutów stawianych przez Panią Koj i innych prokuratorów po fachu i nie po fachu. Ile razy ich widzę, jak zapowiadają swoje działania, tyle razy widzę naprzeciw nich tłumy ludzi, którzy żyją, a być może od dawna próchnieliby w ziemi, gdyby socjalizm w Polsce w roku 1981 obroniły wojska Układu Warszawskiego, czego nie wolno odrzucić, a moim zdaniem co było, jak w banku, gdyby „jak niepodległości” nie obronił go Jaruzelski i wojsko polskie.
Fakt, że generał Jaruzelski był zarejestrowany, jako informator Informacji Wojskowej nie ma żadnego wpływu na moją ocenę jego grudniowej decyzji.
Nie jestem obrońcą całego życiorysu Generała, ale inaczej niż wielu zapalczywych w antykomunizmie ludzi młodych, czy tym bardziej starych wiekiem „antykomunistów dni dzisiejszych” widzę historię Polski po drugiej wojnie światowej. Inaczej niż oni widzę dramatyzm wyborów ludzkich, to co było i nie było patriotyzmem, wreszcie nie tak prościutko oceniam samą Polskę Ludową, której – kiedy w niej żyłem – nienawidziłem i do dziś czuję szczęście, że odeszła, tak duże, że pewno mimo woli wybielam czasy po roku 1989. Ale nie mogę zaakceptować prostackich, fałszujących schematów na przykład niektórych historyków IPN.
Myślę, że Generał Jaruzelski się wobec historii obroni, w tym sensie, że zostanie postacią wywołującą i pozytywne i negatywne opinie, a nie tylko negatywne. Oczywiście, żałuję, że były Prezydent III RP sam nie ujawnił tego kawałka swego życia, które teraz wychodzi na jaw wraz z zapisem w rejestrze agentury. Może to najgorszy kawałek jego życia, a może bardziej prozaiczny, niż wielu ma nadzieję. Generał napisał kilka książek broniących swej decyzji z 1981 roku, czyli tego co wielkiej obrony nie wymaga, bo przynajmniej połowa narodu przyznaje mu rację. Szkoda, że nie napisał spowiedzi, właśnie spowiedzi, ze swego życia od chwili kiedy znalazł się w ZSRR i kiedy dostał od Sowietów broń do ręki. Jak widział wtedy świat, przyszłość kraju, jego dramaty, jak przeżył stalinizm, co myślał, czy nie wątpił, wiele możnaby powiedzieć.
Dla mnie generał Jaruzelski jest postacią z dramatu, podobną, gdy chodzi o sytuację w jakiej działał, do margrabiego Wielopolskiego. Jaruzelskiemu branka się udała, wskutek tego wielu żyje, ale wielu go dziś wyklina i stawia się go przed sądem. Tamtemu się branka nie udała i kraj przeżył największą tragedię w XIX wieku, jaką było Powstanie Styczniowe. Oba dramaty, dokonany w XIX wieku i przerwany w XX były skutkiem starcia dwu ważnych racji narodowych; pragnienia by być wolnymi i niepodległymi i konieczności zachowania narodowej materii do właściwego czasu. Wielopolski go nie doczekał, Jaruzelski doczekał i nawet poważnie przyłożył rękę do tego, że zyskaliśmy wolność i niepodległość bez jednego skaleczenia.
Informator „Wolski” niczego w istocie tu nie zmienia.