Jestem z Układu


Apokalipsa Warszawy: ropa, głód, rozpacz i śmierć!

Z wielkim trudem wysłuchałem wczorajszej rocznicowej sztampy przy pomniku Powstania Warszawskiego. I bardzo mnie oburzyła rocznicowa uloteczka IPN włożona do gazet. Uśmiechnięty chłopiec, na tle nietkniętych pięknych kamienic secesyjnej Warszawy ze stenem na ramieniu. Z bronią, której było mniej niż odrobinę. To fałsz, bo prawda o paru pierwszych, entuzjastycznych dniach Powstania, bez prawdy o trzecim października jest ogromnym oszustwem, szkodliwą pedagogią. Zresztę pierwsze dni ta ulotka też fałszuje, bo chłopiec powinien mieć raczej pałkę na ramieniu, no może pistolet, albo karabin z kilkoma nabojami, albo wręcz gołe ręce, zamiast stena i w pierwszych dniach, było nie tylko święto, ale i jatka tej młodzieży słanej pokotem ogniem niemieckich karabinów maszynowych.
Wtedy gdy odbywał się ten nadęty wiec pod pomnikiem Powstania, w Polsacie szła migawka o różnych miejscach, gdzie jest Ono upamiętnione, aż dziennikarka doszła na Wolę. Zbudowano tam, jeszcze za PRL, wstrząsający pomnik wojownika stylizowanego na czasy bitwy pod Termopilami, a wokół kamienie, a pod nimi przerobione na glebę zwłoki dziesiątków tysięcy anonimowych cywili, którzy mieli szansę doczekać końca wojny i żyć. A wśród nich noworodki, niemowlęta i dzieci wepchnięte w tę glebę oczywiście ręką niemieckiego barbarzyństwa i barbarzyńcy, do którego jednak okazję stworzyło kilku patriotycznych głupców, ostrzeganych, że mogą sprowokować niewyobrażalną tragedię. Zasługują na złą pamięć i rolę straszydeł, a nie wzorców, którym stawia się pomniki i nazywa ulice. I wokół tego pomnika, być może największej prawdy o Powstaniu, a przynajmniej nie mniejszej, niż pomnik Powstania, czy Muzeum Powstania, pustka, cisza, śladu upamiętnienia. Jedyną monografię o losie ludności cywilnej w Powstaniu napisała Angielka. To wymowne. Monografię wstrząsającą i pokazującą, jak szybko parodniowa atmosfera święta wolności ustąpiła mrocznej atmosferze piwnic, ropy lejącej się z ran, much, rozpaczy, głodu i śmierci, śmierci, śmierci!
Nie będzie prawdy o Powstaniu, i nie będzie wyciągnięcia z niego tych wniosków, które powinny być wyciągnięte, dopóki w naszym myśleniu o tych 63 dniach nie powstanie wyobrażenie o górze stukilkudziesięciu tysięcy trupów, wśród ruin stolicy i nie zajmie ono przynajmniej równie ważnego miejsca, jak widoczek owego uśmiechniętego chłopca z bronią, której nie było. A należy się temu wyobrażeniu miejsce najważniejsze. Powstanie warszawskie to największa polska góra trupów w XX wieku, a może i największa od kilku wieków. Jak można tę jego stronę spychać w niebyt, albo sprowadzać do bąkania o losie ludności!? I jak można przechodząc niemal obojętnie obok tej góry – bo przecież czcimy bohaterów, którzy polegli w walce, a nie tych co zginęli umierając wcześniej tygodniami ze strachu – stawiać pomniki ludziom, którzy zdecydowali o rozpoczęciu tej walki!
Tyle na dzień godziny „W”, od osoby z rocznika, który nie mógł stawać z bronią w ręku, albo tchórzyć przed stanięciem i od osoby, która miała szczęście żyć wystarczająco daleko, choć w Reichu, by nie dosięgnął jej ostatni już na naszej ziemi wybuch barbarzyństwa hitlerowskiego, ale wzbudzony przez polskich szaleńców.
Podaję linki do moich wcześniejszych wypowiedzi z 1 sierpnia:

http://kuczyn.com/2008/08/01/chwala-bohaterom-zal-ludzi/

111 komentarzy to “Apokalipsa Warszawy: ropa, głód, rozpacz i śmierć!”

  1. głos zwykły napisał(a):

    Mawar,
    Do czegoś historycznie trzeba nawiązać
    ale niekoniecznie do idei politycznych, które są sprzeczne z demokracją.
    Zarówno Piłsudczycy jak i Narodowi Demokraci posługiwali się ideą służby państwu czy też narodowi, rozumianemu, jako etno naród.
    Musiał być jeszcze w tej konstrukcji myślowej apostoł wykładający co jest w interesie państwa czy też narodu. To są pewne oczywiste słabości tej myśli z punktu wiedzenia sytuacji współczesnej Polski.
    Mamy dzisiaj rozwiniętą także konstytucyjną doktytrynę praw człowieka, państwa prawa, państwa demokratycznego, suwerenności narodowej. Dalej funkcjonujemy w obrębie międzynarodowej organizacji jaką jest UE, która także kieruje się pewną materialną konstytucją. Wreszcie mamy umowy międzynarodowe określające cywilizacyjny standard pozycji jednostki w społeczeństwie.
    Nie jest także prawdą, że współczesna polska inteligencja jest dziurą moralną czy też intelektualną, względnie odpadami poubeckimi. Wprost przeciwnie Polska dysponuje w każdej dziedzinie większym potencjałem niż II RP.
    Brak jednak konsensusu politycznego i społecznego, który pozwoliłby przełamać słabość państwa i jego ustroju, którego stan dozwala na anarchię mającą wiele postaci, godzącą dotliwie w prawa człowieka. W fundamentalne wolności i prawa obywateli RP.

  2. głos zwykły napisał(a):

    Mawar,
    II RP zdołała wskrzesić państwo po ponad wieku zaborów więc jakoś się do tego nadaje
    Moim zdaniem nadaje się owa konstrukcja, tak jak konny dyliżans do przewozu pasażerów. Nie ta epoka. Minęło 70 lat. W tym czasie inne państwa przeszły ogromną ustrojową ewolucję, gdzie każda dekada to była niemal rewolucja.
    Polska ma problemy, głównie wewnętrzne, które musi rozwiązać, i które można enumeratywnie wymienić jako konkretne zadania do realizacji np. budowanie dróg różnego rodzaju, których realizacja wymaga stosowania także różnych narzędzi prawnych, ustrojowych. Nie jest prawdą, że znajdzie się jakaś grupa menedżerów na tyle uzdolnionych, że z dnia na dzień, wdroży strategię i problem ten rozwiąże. Rządzenie państwem, to jest zupełnie inna para kaloszy niż zarządzanie przedsiebiorstwem. Dmowski ani Piłsudski ich nie rozwiąże. Nie musimy się scalać, bronić, okopywać, zbroić, nawoływać, należy się dobrze zorganizować przyjąć pewne określone i wypracowane, gdzie indziej standardy, adaptując je do naszych warunków. Nie musimy tworzyć pokoleń, które będą chciały koniecznie zginąć za ojczyznę, a raczej, które zdolne byłyby do takich zwykłych ludzkich społecznych, cywilizowanych zachowań i postaw.

  3. głos zwykły napisał(a):

    Mawar,
    Ja nie postuluje likwidację niezależności Ukrainy i Gruzji, sądzę jednak, iż nie można tolerować budowania tożsamości, czy państwowości w oparciu o wzorce w oczywisty sposób antydemokratyczne.
    Nasi drodze przyjaciele zza Buga chcą tutaj nam zrobić wyścig kolarski śladami Bulbowców, a co to są za ślady?
    Propozycje są takie
    1) faszystowskie,
    2) nazistowskie,
    3) ustaszowskie,
    4) Rumuńskiej Żelaznej Gwardii,
    5) hlinkowców,
    lub ewentualnie
    6) ONR-u
    _________
    Rzeczywistość zaś w tych krajach jest taka jak sławna maksyma konia z czasów saskich, że jest taki jaki każdy widzi, zwłaszcza ten, kto pojedzie tam zainwestować pieniądze :)
    Ja rozumiem, że w interesie Polski jest przyciągnięcie Ukrainy do NATO i UE, ale nie możemy przecież ciągnąć za sobą małpy na postronku.

  4. maciek.g napisał(a):

    Gospodarzu jakoś przeoczył Pan raport Vormanna który dotyczył tylko dowodzonego przez niego zgrupowania i i opisujący sytuację z połowy września. Straty tego ugrupowania podane są w przybliżeniu takie jak Bach podawał Himlerowi jako globalne dotyczące całości walk z powstaniem. A przecież Vormann nie dowodził nawet połowa wszystkich wojsk walczących z powstańcami. Informacja o problemach swego ugrupowania z powodu strat wykazuję, że to były jednak ciężkie walki. Porównując raport Vormanna z tym co podaje Profesor C. wyglądało by na to, że walczyło tylko zgrupowanie Vormana. Jak czytałem praktycznie nie sposób określić z dokładnością do dziesiątek liczby zabitych żołnierzy Niemieckich w Powstaniu, wciąż ktoś wydobywa jakieś nowe dokumenty i znów okazuje się że zmieniają one ocenę.
    W miarę upływu czasu uzbrojenie powstańców systematycznie się poprawiało, a też zdecydowanie rosła ich umiejętność walki w mieście i umiejętność celnego strzelania. mimo poukrywanie znacznych ilości broni widać było jak wiele mieli jej powstańcy w czasie kapitulacji. Nie można cały czas opierać się na tym czym dysponowali w chwili rozpoczęcia działań.

  5. miner napisał(a):

    http://www.dziennik.pl/po.....kiego.html

    „Jestem zaskoczony, oburzony i wstrząśnięty. Po prostu szlag mnie trafia…jakieś bydlaki z SB, bo inaczej nie mogę powiedzieć, śledziły człowieka stojącego blisko mnie i blisko Rakowskiego” – powiedział DZIENNIKOWI gen. Wojciech Jaruzelski.
    .
    No to już jest … skandal!!! Czy ten … uważa nas wszystkich z kompletnych idiotów? … naczelnik … państwa policyjnego denerwuje się, że to państwo rekami jego … urzędników robiło to do czego je powołał i utrzymywał na bagnetach swoich … żołnierzy
    .
    W miejsce kropek mozna sobie wpisać dowolne obelgi.

  6. Ewa-Joanna napisał(a):

    Miner,
    a czy jest to wypowiedz autoryzowana?
    Bo wiesz, tyle sie ten facet od twoich kropek nagadal na rozne tematy a jakos takiego jezyka nie uzywal. Jakby mu 50 lat ubylo…

  7. miner napisał(a):

    E-J…
    Jest tak samo prawdziwa jak wszystkie wypowiedzi osób publicznych w gazetach.

  8. Ewa-Joanna napisał(a):

    Czyli nieprawdziwa ;)

  9. Lex napisał(a):

    Faktycznie.
    Pełne oburzenia słowa Jaruzelskiego w kontekście rozpracowywania Kwaśniewskiego przez SB brzmią dziwnie.
    Jeżeli są prawdziwe to wniosek jest jedyny: nie PZPR sprawowała kierowniczą rolę w PRL tylko SB i SB „ustawiało władzę”, a nie odwrotnie.
    Ogon kręcił psem możnaby powiedzieć.

  10. W.Kuczyński napisał(a):

    Lex,
    mam pewne doświadczenie z pracy premiera, bo ja obserwowałem. Jest absolutnie nie do pomyslenia, żeby szef rządu znał wszystkie sprawy, ktorymi zajmuja sie ministrowie i urzędy centralne. Także jego najbliższe otoczenie pełnej wiedzy nie ma. I to jest normalne. Więc wcale nie jest wykluczone, że jacyś urzędnicy w SB z jakiegos powodu mogli zacząć sprawdzać Kwaśniewskiego bez wiedzy premiera.
    Na pewno z tego faktu nie można wyciągnąć tak daleko idącego wniosku, jaki wyciągnąłeś. Generalnie sklonny jestem uwierzyć generałoowi Jaruzelskiemu.

  11. JUR. napisał(a):

    Maciek.
    pozwól, że zacytuję fragment z Twoich wpisów ( maleńka kompilacja )
    „Wniosek z mego poprzedniego postu – znowu uwierzyliśmy w propagandę ZSRR o tym, że nie mogli atakować W-wy w pierwszych dniach sierpnia”.
    Otóż nie mogli.
    Zaglądaj więcej do uczonych ksiąg, a nie będziemy wywarzać otwartych drzwi. W tych księgach napisano, że w pierwszych dniach sierpnia była bitwa pancerna, że Sowieci ją przegrali, że to ona w świetle badań ( przed pełny otwarcie rosyjskich archiwów ) przesądziła o zatrzymaniu sowieckiej ofensywy u bram Warszawy. Taki jest stan wiedzy na dzień dzisiejszy.
    Znaczenie tej bitwy tak skwitował gen. „Grzegorz” : „Moskale mieli zająć Warszawę wstępnym bojem w pierwszych dniach sierpnia. To się nie stało. Mieli trudności w dziedzinie wojskowej”.
    „Bór”: ” Niemcy osiągnęli cel zamierzony, uderzenie Rosjan na stolicę zostało powstrzymane”.
    Heinz Guderian: ” My Niemcy mieliśmy wrażenie, że nie zamiar Rosjan sabotowania polskiego powstania, lecz nasz obrona zatrzymała rosyjskie natarcie”. Wszystkie cytaty za J.M. Ciechanowskim.
    Wina Stalina nie polega na tym, że nie zdobył Warszawy z marszu ( sądzę, że chętnie by to uczynił i zbrodniczo załatwił warszawskie AK, tak jak wcześniej załatwił wileńskie, lwowskie, lubelskie ), ale na tym, że bez żadnych skrupułów pozwolił umierać Miastu. Zakazał samolotom alianckim, niosącym pomoc Warszawie lądować na swoich lotniskach. Dopiero pod koniec powstania pozwolił na sowieckie zrzuty nad Warszawą. Nie dał osłony lotniczej walczącym. Nie nękał ostrzałem artyleryjskim niemieckich celów na przedpolach Warszawy. Nie pozwolił na wszczęcie proponowanej przez Rokossowskiego ofensywy pod koniec sierpnia.
    Pozwolił, by sojusznik jego sojuszników wykrwawił się w beznadziejnej walce.
    To mało?
    Pamiętasz wiersz Rosjanina Włodzimierza Wysockiego?
    fragment
    „wzywali pomocy,
    błagali o broń,
    a nasi sztabowcy
    zatrzymali front.
    Chcieliśmy przez Wisłę
    z marszu, jak się da…
    I płakali wszyscy
    słysząc wciąż
    Nielzia!
    Było – minęło, lecz do dzisiaj w sercu
    niczym odłamek tamte sprawy tkwią:
    bezsilny szloch naszych krasnoarmiejców
    i ten haniebnie zatrzymany front…
    Czemu stały armie
    sześćdziesiąt trzy dni,
    patrząc jak Powstanie
    nurza się we krwi?…”
    Ja wiem, że zbrodniarzowi jeszcze jedno przestępstwo nie zaszkodzi. Ale trzymajmy się faktów. Ofensywę armii czerwonej w początkach sierpnia na Warszawę zatrzymały hitlerowskie dywizje pancerne.

Skomentuj