Jestem z Układu


Czas piękny, groźny i beznadziejny.

LICZNIK PREZYDENCKI:
Do końca kadencji “Prezydenta Swojego Brata”
zostało 785 dni.

Rocznicowe wspominki są najczęściej napuszone, nudne i pokolorowane. Tak  jest też każdego 31 sierpnia, kiedy puszy się, nudzi i wiedzie bajania o „Solidarności”. Jest więc obowiązkowo karnawał solidarności i „niemożliwe, które stało się możliwe”, jak powiedział w sobotę w „Sygnałach Dnia” Bogdan Borusewicz. Od tego też zacznę.

Powiedział nieprawdę. 31 sierpnia 1981 roku nie jest dowodem potwierdzającym mickiewiczowską dyrektywę „mierz siły na zamiary”, która zwykle prowadzi do nieszczęścia, a ostatnio do śmieszności. I lepiej – gdy idzie o los społeczeństwa, narodu i państwa – się nią nie kierować. 31-go Sierpnia 1980 roku niemożliwe pozostało niemożliwym, tak jak w czerwcu 1953 roku w Berlinie, w październiku 1956 roku w Budapeszcie i Warszawie, oraz w sierpniu 1968 roku w Pradze. Różnica była tylko w czasie trwania owego niemożliwego, który po sierpniu 1980 roku był najdłuższy. Różne przyczyny złożyły się na to, że w niemożliwym trwaliśmy tak długo. Jedną z najważniejszych i warto to powiedzieć, była niechęć odłamu (nie całości) władzy PRL, który wtedy decydował, do kolejnej ostrej bitwy z ludźmi. Słyszałem w tę sobotę 30 – go w Sygnałach, że Gierek bał się rozwiązania siłowego. To uproszczenie, on go nie chciał, on miał przed oczami grudzień 1970 roku, los Gomułki, a w sobie robotniczą tożsamość silniejszą, niż jego poprzednik. Gdyby nie stracił władzy musiałby zrobić to co zrobił generał Jaruzelski, też po długich wahaniach. To była jedna z ważnych przyczyn tak długiego trwania niemożliwego. Człowiek, jak Gomułka nienawidzący Niemców i Ruskich, ale opętany przez widmo rosyjsko-niemieckiego porozumienia wokół kolejnego rozbioru Polski uderzył by w ruch strajkowy od razu i krwawo, jak w roku 1970. Widmo podziału Europy Wschodniej, w tym Polski – w razie niezdolności ZSRR do utrzymania wyłączności na tym terenie – sprawiło, że był jednym z głównych prących do interwencji w Czechosłowacji. Wiele w tych dramatach motywów, których nie można jednoznacznie zakwalifikować, te białe a te czarne, ci mieli 100 % racji, a ci żadnej.

Sporo fałszu o tamtym czasie ma powtarzane mechanicznie, wręcz bezmyślnie określenie „karnawał Solidarności”. W tych 16 miesiącach była radość z  wolności, czyli uczucie bliskie karnawałowemu. Ale nie było jedynym, ani przeważającym. Drugim był lęk, a co kilka tygodni trwoga, sytuacje zbiorowego zawału serca przy kolejnym starciu ruchu i władzy. Narastał strach przed głodem i chłodem, bo kryzys polityczny nałożywszy się na gospodarczy załamał system zaopatrzenia i do południa przed sklepami stały kolejki, jakich w PRL nigdy nie było, a były zawsze, zaś po południu sklepy były puste. Był też lęk przed groźnym nieznanym przy każdym starciu. Pamiętam, jak bardzo bali się ludzie, gdy zmierzaliśmy niemal do powstania narodowego w czasie  kryzysu bydgoskiego i jak wielka była ulga kiedy Wałęsa i doradcy wynegocjowali nędzne, ale zbawienne porozumienie. To przez 16 – miesięczny lęk, wystawiający na próbę instynkt zachowawczy ludzi, po 13 grudnia faktycznie nie było oporu, a przeciwnie wiele niewypowiadanej głośno, ale odczuwalnej ulgi, że przynajmniej się wyjaśniło i będzie spokojniej. To nie był karnawał, to była burza, piękna gdy się na nią patrzy, ale zarazem bardzo groźna, kiedy się w niej jest.

I jeszcze jedno mnie irytuje, mit anielskości związku; motywów wzniosłych, ludzi bez skaz i całkowitej winy we wszystkim po stronie ówczesnej władzy. To nieprawda. Wina za 13 grudnia nie rozkłada się równo, ale się rozkłada, także na związek, na wielu jego działaczy nie rozumiejących gospodarki, ani świata w którym żyliśmy i nie chcących zozumieć. „Solidarność była jak naród, a naród był ten sam co w roku 1989 i ten sam co dziś. W „Solidarności” było wszystko to co obserwujemy dzisiaj, także to co nas mierzi i wścieka, tyle, że przesłonięte wzniosłym, ochronnym puklerzem, którym ruch zwracał się do swego wroga – do władzy. Dlatego za jedną z największym pomyłek publicystycznych uważam – pokutującą do dziś – tezę wypowiedzianą dawno temu, przez, że po roku 1989 „Coś w nas pękło, coś się skończyło”. Ta pomyłka dopomogła czarnej propagandzie wymierzonej w III Rzeczpospolitą, bo wiele zła, które się w niej objawiło uznano błędnie, za zło które dopiero powstało przez to, że z jakiegoś powodu coś w nas pękło i coś się skończyło. A pękł tylko obronny puklerz, bo znikł wróg. Wyszła prawda, która była i wcześniej. Widoczna, jak się chciało patrzeć. To był czas piękny, groźny i beznadziejny. Czas wielki przyszedł osiem lat później.            

317 komentarzy to “Czas piękny, groźny i beznadziejny.”

  1. dark side napisał(a):

    glosie,
    Twoj pozytywny stosunek do otaczajacej Cie polskiej rzeczywistosci nie jest na tym blogu tajemnica :)) Dziwie sie, ze przy takim podejsciu jestes przeciwnikiem rozpuszczania sie w” wielkiej rodzinie narodow europejskich” :))
    wzrusza mnie Twoja troska o moj los tulaczy, zamiast dajmy na to cieplej posadki w miejscowym urzedzie od 9 do 17 z godzinna przerwa na lunch brrr :)

  2. głos zwykły napisał(a):

    dark side,
    Jeśli krytykuje system korporacyjny nie mogąc pracować poza nim, to dlaczego uważasz iż jest to obłudne? A nie bierzesz pod uwagę, że system ten nie przynosi korzyści wszystkim członkom korporacji. A często wiąże się z wyzyskiem i pozbawieniem podstawowych praw pracowniczych? Tak samo jest przecież w korporacji architektów w Polsce. Część zawodów prawniczych jest z kolei opłacana z budżetu i choć są ważniejsze niż skomercjalizowane, osoby które podejmują zdecydowanie poważniejsze decyzje są gorzej opłacani. Taki system, gdzie budżet niedostatecznie wynagradza, a system prawny pozwala dorobić gdzie indziej stwarza nie tylko Pokusę, ale wręcz warunki do tego aby państwo niewłaściwie funkcjonowało. Czy w Polsce pracownik generalnie jest kształcony, aby był efektywnym pracownikiem i dużo zarabiał czy też odwrotnie jest ograniczany przez układ zależności i stosunków, które premiują klientelizm kosztem kompetencji. Przecież tutaj się tak naprawdę w wielu zawodach nie pracuje! Tylko obija. Dobrze zarabiający prawnik w Polsce wcale dużo nie pracuje, ani nie nierzadko nie posiada jakieś wybitnej wiedzy czy umiejętności, nie on często korzysta z swojego miejsca z bezwładu, braku konkurencji, słowem jest często zwykłym nierobem. Sądzę, że podobnie jest w wielu innych zawodach co znajduje odzwierciedlenie w produktywności Polskiego pracownika. Polski pracownik pracujący w Polsce jest mało produktywny, nawet jak dużo zarabia. Jeśli zaś chodzi o markery Polskości które chciałbym chronić przed rozpuszczeniem to są to markery wyznaczające cenzus społeczny i zawodowy, czyli własność i kompetencję do zarządzania. Ho, ho w Europie nie jest tak, że w jakimkolwiek kraju Polak może stać się poważnym właścicielem lub zarządzać czymś większym, albo roztapiając się stać jako Polak częścią obcego establishmentu. Zresztą to nonsens. Tutaj wcale się nic nie miesza, nie zrównuje, nie demokratyzuje. Wręcz przeciwnie. Podobnie jest w USA. Najlepiej sytuowani Polacy z reguły w ogóle nie przyznają się do bycia Polakiem, bo to stygmatyzuje w tym społeczeństwie. A bycie Żydem np. nie. Panowie i Panie nie wiem dlaczego wam tak spieszno na tym blogu do roztapiania się. Popatrzmy właśnie na diasporę żydowską. Czy oni się poroztapiali w innych krajach, a przecież żyli tam w dość trudnych warunkach przez 2 tys. lat. I właśnie w tym jest rzecz, że kraje przyjmujące mogą sobie nie bardzo życzyć kandydatów do zupełnego roztopienia się. Kraje Europejskie, które otworzyły rynki pracy przecież postawiły sprawę prosto, proszę bardzo chętnie przyjmiemy młodych i zdolnych ludzi do gorszych prac, ale jak jest bezrobocie czy też nadmiar, to nie bardzo walczymy z przejawami nacjonalizmu. Który w wydaniu ichnich warstw niższych z pewnością może być bardzo dolegliwy. Tak więc jak zaczniemy rozpatrywać proces roztapiania się poprzez pryzmat nie jednostek, lecz dziesiątków tysięcy a nawet milionów osób, to im więcej tego będzie tym większy dramat dostrzegać tego procesu będziemy. Poza tym ja nie jestem żaden MIX ABSOLUTNY. Ja bym umarł z nudów, gdybym miał się poddać miksacji nawet w własnym krajów. Miksowanie jest dla idiotów, powiedzmy sobie prawdę.

  3. głos zwykły napisał(a):

    Troszczę się o ciebie dark.side, bo Wielka Brytania, to kraj b. elitarny. Pracownik jak piesek albo suczka traktuje swojego managera, który jest jego panem. Tak, tak, tak. Mimikra i konformizm święcą tam triumfy. Z czasem znudzi ci się brak stabilizacji. Nie można cały czas iść przez życie zawodowe na fali rynkowej popytu i podaży oraz kompetencji. Fala ta jest bowiem b. zmienna, a przez to frustrująca. Środowisko owszem powinno być konkurencyjne, ale z drugiej strony pracownik powinien mieć gwarancje stabilnego zatrudnienia. Stabilne środowisko, tylko takie środowisko sprzyja bowiem egzystencji zarówno pierwotniaka, małży jak dark.side.

  4. głos zwykły napisał(a):

    Dobranoc, bo muszę wstać o trzeciej. Za nic nie pozwolę, bowiem leniuchom spać do południa. Poza tym ma się pewne obowiązki względem gdaczącej płci znoszącej jajeczka. Kukuryku!!!

  5. głos zwykły napisał(a):

    Bezrobocie a produktywność to są dwa związane ze sobą terminy. Im większe bezrobocie tym mniejsza produktywność. A wszystko z tego powodu, że właściciel i zarządzający jest słaby materialnie i intelektualnie. W takim kraju właściciel i zarządzający pracowników wyzyskuje, gdyż nie stwarza im bazy materialnej ani nie zarządza tak, aby mogli oni dostatecznie dużo produkować ergo efektywnie pracować. Proste jak drut.

  6. dark side napisał(a):

    glosie,
    nie zrozumiales- nie krytykuje Ciebie, krytykuje Twoja wypowiedz dotyczaca narciarza. Krytykuje uzywajac analogii, zeby pokazac na zywym przykladzie jak krzywdzace moga byc takie opinie. Twoje uwagi dotyczace systemu korporacyjnego uwazam za cenne i nie zabieram Ci prawa do ich wyglaszania z pozycji czlonka korporacji.
    Miksowanie kultur nie jest rzecza negatywna. Wrecz przeciwnie- jest tworcze i inspirujace. Gdyby nie ono do dzis jadalbys brukiew i proso, bo ziemniaki czy pomidory to bylby zgubny wplyw dekadenckiej italii. Nie przypuszczam bys byl sklonny do tak heroicznej obrony wartosci narodowych.
    Twoja opinia na temat brytyjskiego rynku pracy;
    „Pracownik jak piesek albo suczka traktuje swojego managera, który jest jego panem. Tak, tak, tak. Mimikra i konformizm święcą tam triumfy.”
    wydaje mi sie delikatnie mowiac wyssana z palca i smieszna zwlaszcza w porownaniu z polskim rynkiem pracy. Kultura pracy na wyspach jest znacznie wyzsza, nie lamie sie praw pracowniczych, mamy wieksza swobode gospodarowania czasem, firmy inwestuja w ksztalcenie, wiekszosc moich znajomych z polski studiuje drugi lub i trzeci kierunek. Chcialabym bardzo, by w Polsce tez tak to kiedys wygladalo. Jesli chodzi o dyskryminacje, to przy takiej mieszance narodowosciowej rdzenni brytyjczycy stanowia mniejszosc irzeczywiscie maja prawo czuc sie dyskryminowani.

  7. Edwar D.Dana napisał(a):

    Glos

    „Proste jak drut.”
    Drut bywa prosty kiedy sie go rozciagnie i naciagnie.
    Czy mozesz rozwinac swoja mysl Glosie?

  8. Edwar D.Dana napisał(a):

    Glosie

    „Nie można cały czas iść przez życie zawodowe na fali rynkowej popytu i podaży oraz kompetencji.”
    Ty byles juz bardzo senny,

  9. Edwar D.Dana napisał(a):

    Glos
    „dark side zgodnie z anglosaską tradycją (?!!!) jest wysyłana za granicę na trudne odcinki podczas gdy autochtoni chyba mają lepszą(?!!!) pracę u siebie w kraju, gdzie mogą dobrze zjeść, wypić i wypocząć po pracy. ”

    Czy ty byles kiedykolwiek dalej od Nowego Swiatu niz Kaczynscy kiedy byli w twoim wieku?
    Wiem ze cie brzydko teraz porownuje, ale chyba miales slaby dzien. Wybacz te moje korekty ale sa ci potrzebne.

  10. Edwar D.Dana napisał(a):

    Jasnaanielka
    Ile czasu mozna siedziec u wod!!!
    Na blog !!! Baki zbijac.

  11. Torlin napisał(a):

    Podobają mi się komentarze Dark Side i Andrzeja, z Zofią zaprzestałem dyskusji, gdyż to jest polemika z Bernardem a rebours. Sytuacja na Ukrainie wcale nie jest taka, jak to przedstawia Zofia, ani Partia Regionów nie chce połączenia z Rosją, ani tego nie chcą oligarchowie, ani ludność rosyjskojęzyczna. Już oni świetnie wiedzą, na czym polega wolność, demokracja i swobody w Rosji. W życiu na to nie pójdą.
    Ale ja cały czas powtarzam, Gruzja to jest typowy zastępczy konflikt XX – wieczny, tak jak dawniej z Jemenie, Angoli, Nigerii itp. Głównym polem jest Ukraina i są ludzie podkreślający znaczenie następnego konfliktu
    http://wiadomosci.onet.pl.....,item.html
    I tu jest problem, w Naddniestrzu stacjonuje XV Armia, Rosja nie ma bezpośredniej granicy z Republiką Naddniestrzańską i nie ma narodu naddnieprzańskiego. I dam sobie rękę uciąć, że Rosja załatwi to w charakterystyczny dla siebie bandycki sposób i powstanie niepodległe państwo – Republika Naddnieprzańska, które następnie połączy się z Rosją.

  12. głos zwykły napisał(a):

    Edwardzie,
    A co tutaj rozciągać. Jeśli w stosunkowo mało licznym kraju jest bezrobocie a płace są niewielkie. Oznacza to jedno, że jego infrastruktura instytucjonalna jest słaba, innowacyjność niewielka, bariery wzrostu b. duże, kraj jest zapóźniony przedsiębiorca nie ma warunków aby się w nim rozwijać, przedsiębiorca jest niekonkurencyjny. On sam i pracownik nie innowacyjny. Do kategorii kapitału należy też praca. W związku z tym jej dawcy pracownicy odpływają do lepiej zorganizowanych rynków. Jeśli chodzi o podaż i popyt, to chciałem zauważyć, że właśnie stosunek pracy, wynikające z ustaw dot. pracy prawa pracownicze, oraz z innych aktów prawa uprawnienia do zrzeszania się chronią pracownika przed wystawieniem się na podaż i popyt oraz kompetencję i konkurencję, która jest środowiskiem w którym powinien żyć przedsiębiorca, a nie pracownik! Przedsiębiorca dysponuje zupełnie innymi narzędziami. W Polsce tymczasem jest tendencja, aby pracowników pracujących w tym charakterze transferować w sferę praw przedsiebiorców, zatrudniając ich na umowy zlecenia, czy też wymagając założenia działalności gospodarczej i rozliczania się fakturami VAT za wykonaną pracę wg. stawek pracowniczych. Bzdura! To jest właśnie wyzysk. Takiego pracownika nawet nie trzeba zwalniać. Nie ma on żadnych praw. Taki pracownik faktycznie pracuje w pokrewnej sytuacji do zatrudnionych na czarno. Edwardzie jeśli myślisz, że kapitalistyczne stosunki polegają na tym, że pracodawca powinien móc tylko płacić za wykonaną pracę i zatrudniać kogo chce i zwalniać kogo chce, to masz b. uproszczony obraz cywilizacji. W podobnej sytuacji znajduje się też wielu emigrantów, pracujących w innych krajach. Tak życie zawodowe można wieść ciekawie, bo wiele jest zmian, ale kiedyś przyjdzie fundamentalny kryzys zawodowy i osiądzie się na mieliźnie. Zupełnie co innego, gdybym miał tak żyć jako przedsiębiorca, zatrudniający inne osoby.

  13. Edwar D.Dana napisał(a):

    Torlin
    http://kuczyn.com/2008/08.....ment-56861

  14. głos zwykły napisał(a):

    Kaczynscy kiedy byli w twoim wieku.
    Edwardzie rozumiem twoją niechęć do Kaczyńskich jest z pewnością uzasadniona, sam ją podzielam. Ale powinniśmy zostawić sprawę propagandy gospodarzowi blogu. On jest doskonałym specjalistą od kreowania wizerunku. My natomiast jako niezależni dyskutanci powinniśmy natomiast rozmawiać o koncepcjach, kierunkach, rozwiązaniach, które proponuje. Wolę np. dyskutować w kwestiach alternatywy Polska Solidarna, a Polska Liberalna, bo to ma jakiś sens, niż w kategoriach Ubekistanu lub układu kierowanego przez elity postokrągłostołowe w uzgodnieniu z Kremlem, bo to akurat żadnego sensu nie ma.

  15. W.Kuczyński napisał(a):

    Szanowni Państwo,
    jest w internecie pełny tekst mojego artykułu z Tygodnika Powszechnego. Oto on:
    http://tygodnik.onet.pl/3.....tykul.html

  16. Edwar D.Dana napisał(a):

    Glosie
    Duren i len musza zostac jakos wykonkurowani. W nowoczesnym swiecie trzeba byc przygotowanym do koniecznosci zmiany pracy ba nawet zawodu. Modernizacja, zmiany nastepuja bardzo szybko.
    Jednoczesnie coraz latwiejszy dostep do informacji i rozwoj ksztalcenia permanentnego stawia pod znakiem zapytania wartosc wielu kierunkow studiow wyzszych. Rozbudowane prawa pracownicze dzialaja tak sam jak znienawidzone przez ciebie korporacje.
    Opieka spoleczna jest w nowoczecnych spoleczenstwach rozwinieta. Jesli ktos nie nadaza ta opieka powiena sie nim zajac.
    Przedsiebiorstwo to nie przytulek. Przedsiebiostwo i przedsiebiorca przez podatki finasuje „przytulek”. Wszystko jest na swoim miejscu.

  17. Mawar napisał(a):

    Po przeczytaniu tekstu Gospodarza w TP przechodzę od razu do konkretu:

    „Nord Stream, przyszły operator Gazociągu Północnego, który przez Morze Bałtyckie ma bezpośrednio połączyć Rosję z Niemcami, znów skorygował trasę tej magistrali w rejonie wyspy Bornholm.
    Ta kontrolowana przez Gazprom spółka poinformowała, że bałtycka rura jednak będzie przebiegała na południe od duńskiej wyspy.

    (…) W sierpniu 2007 roku spółka przesunęła trasę gazociągu na północ od Bornholmu. Argumentowała wówczas, że nowa trasa jest bardziej oddalona od broni chemicznej zatopionej w Bałtyku po II wojnie światowej.

    (…)

    Polska – podobnie jak większość państw regionu Morza Bałtyckiego – sprzeciwia się temu przedsięwzięciu z powodów ekologicznych, ekonomicznych i politycznych.

    Nord Stream utrzymuje, że nowa trasa jest bezpieczna z ekologicznego punktu widzenia – omija miejsca zatopienia amunicji i rezerwaty przyrody, przebiega także poza szlakami żeglugowymi i strefami rybołówstwa.

    Spółka planuje, że pierwsza nitka magistrali zostanie oddana do użytku w 2010 roku”.
    http://wiadomosci.onet.pl.....,item.html

    Skoro ma to być to tak szybko (2010) to Rosjanie majwyraźniej zamierzają pompować bałtycką rurą słoną wodę zmieszaną z poniemieckim iperytem. :) Z tym, że wszystko to ma się dziać bliżej polskiego wybrzeża niż Shroeder z Putniem planowali poprzednio. Teraz będa utrzymywać, że podali alternatywne przebiegi – na północ i na południe od Borholmu w nadziei, że Europa (w tym przypadku Szwecja) to kupi. Bardzo wątpię.

Skomentuj