Sojuszowi na Nowy Rok.
LICZNIK PREZYDENCKI
Do końca kadencji “Prezydenta Swojego Brata”
zostało 664 dni (mniej niż dwa lata).
Po decyzji SLD by odrzucić weto Kaczyńskiego w sprawie emerytur pomostowych notowania Sojuszu podskoczyły o kilka punktów, do wysokiego, jak na ostatnie sondaże tej partii, poziomu 11 %. „Po” nie zawsze oznacza „z powodu”, ale od razu odezwały się głosy zwolenników socjalistycznej linii Napieralskiego, że to nie ma nic wspólnego z decyzją Sojuszu. On sam też taki pogląd, choć nie wprost, wyraził, co jest zrozumiałe. Gdyby bowiem miało być inaczej to mielibyśmy w tym sondażu bolesne uderzenie w agresywną strategię Napieralskiego wobec Platformy. Za wcześnie by wyrokować ostatecznie, ale nie można wykluczyć, że wyborcy nagrodzili awansem sondażowym zdecydowanie anty PiS-owskie zachowanie. I to powinno dać SLD do myślenia. Ponieważ Blog jest przedrukowywany przez lewicowy „Przegląd” dedykuję ten wpis Sojuszowi Lewicy Demokratycznej na Nowy Rok.
Moim zdaniem strategia dzielenia sceny politycznej na prawicę, w której jest PO i PiS oraz na lewicę, w której kierownicza rola przypada SLD nic Sojuszowi nie da, bo nie da się tak podzielić Polski. To jest linia anchroniczna. Podział w Polsce przebiega inaczej, a mianowice pomiędzy Polską, która nie boi się Unii Europejskiej, która nie uważa, że Polsce wszyscy i wszystko zagraża, która chce państwa sprawnego, ale nie wścibskiego, która nie będzie rozpaczała z powodu porzucenia złotego na rzecz euro, a Polską, dla której Unia to groźba, podobnie, jak wszyscy obcy, która chce, by na czele państwa stał tata surowy, ale pomocny, taki białoruski baćko, a nad wszystkim flaga białoczerwona i orzeł w koronie w towarzystwie Królowej Korony Polskiej. To jest podział główny, który objawił się spektakularnie rok temu i zaowocował odegnaniem Jarosława Kaczyńskiego od władzy. I jeśli SLD chce wrócić na czoło sceny to musi się umieścić w tym podziale.
A w tym podziale w tej chwili czołową siłą obdarzoną zaufaniem wyborców jest Platforma Obywatelska. Jej bardzo wysokie notowania,mimo ponad roku u władzy, biorą się stąd, że wyborcy w niej tylko widzą orędowniczkę tej Polski, która jest im bliska. Prawie na pewno jest wśród nich niemało ludzi o społecznej wrażliwości, do której mógłby dotrzeć Sojusz, gdyby zrozumiał, że dotrzeć do niej może tylko wtedy jeżeli ludzie ci uznają, że przerzucenie poparcia z PO nie przyczyni się w najmniejszym stopniu do zwiększenia szansy wyborczej PiS, partii, która dla nowoczesnej wizji i drogi Polski jest największym zagrożeniem. Otóż strategia polegająca na konfrontacji z Platformą, na wrzucaniu jej do jednego worka z PiS, na zamazywaniu fundamentalnych różnic między tymi partiami jest strategią, która wyborców bojących się powrotu PiS-owskich szaleństw musi zniechęcać do zaufania Sojuszowi. Nikt rozsądnie myślący nie może bowiem dostrzec w tej strategii widoków na zdobycie władzy przez SLD, a zatem jest ona postrzegana wyłącznie jako strategia osłabiania PO, jedynej bariery zagradzającej drogę do recydywy IVRP. SLD stosując ją staje coraz to w jednym szeregu frontowym z PiS i słusznie zyskuje markę „najlepszego sojusznika Kaczyńskich”.
Słychać opinie, że jak lewica pójdzie ręka w rękę z Platformą to skończy jak przystawki w poprzedniej koalicji. To jest straszak mocny, ale moim zdaniem chybiony. Wyborcy PiS, LPR i Samoobrony, to był mniej więcej ten sam elektorat, który się rozbił na trzy partie mniej więcej jednakowo ważące przed rokiem 2005. Po czym okazało się, że partią wiodącą zostało PiS, które ten homogeniczny elektorat siłą swej wagi z dwu słabszych partii wyssało. Otóż wyborcy PO nie są homogeniczni, bo w dużej mierze składają się z ludzi, którzy postawili na Platformę, jako partię, która nie jest im najbliższa, ale dlatego, że tylko ona mogła odegnać Kaczyńskiego od władzy i tylko ona przed nim chroni. W SLD pozostał elektorat twardy i jego PO nie wyssie, nie grozi więc Sojuszowi los przystawki. Odpłynął elektorat chwiejny, raczej do Platformy. I część tych wyborców Sojusz może PO odessać, ale nigdy ich nie zyska pokazując agresywną antyplatformianą twarz. Zyska ich współdziałając z PO tam gdzie to możliwe. Musi być jasne, że obie te partie, choć się różnią, należą do tej samej nowoczesnej mentalnie zachodniej, a nie wschodniej Polski a ich wspólnym przeciwnikiem jest konserwatywna, zaściankowa, nacjonalistyczna prawica, PiS, jako jej partia i prezydent, jako PiS-owska ekspozytura. Na razie, ze względu na język i zachowania SLD takiej jasności nie ma.
8 stycznia 2009, o godzinie 23:05
głosie – zgoda. Tylko że akurat mnie wiatr historii i czysty przypadek usadowił w takim przedziale wiekowym, że mnie już żadna zmiana na lepsze nie grozi. Owszem, może być gorzej i tego się trochę boję, ale tylko trochę. Żyję sobie w miarę rozsądnie i w miarę lekkomyślnie, dbając o siebie, jak o dobro największe w czasie zastanym, nie robiąc planów na przyszłość. Wolę sobie nie psuć nastroju. Na razie nie jest źle, obserwuję sobie rzeczywistość z należnym dystansem, nie zanadto się przejmując. Stąd moje czasem żartobliwe, czasem złośliwe uwagi, ale w gruncie rzeczy nie czuję w sobie żadnej misji do zmieniania tego świata. Obserwuję natomiast, jak młodzi próbują go na nowo urządzać i wyobrażam sobie, jak to może za lat kilka – kilkanaście wyglądać.
Sporo się przy tym nowego dowiaduję i bardzo jestem tego nowego świata i Polski w świecie ciekawa.
;
Dobranoc wszystkim.
8 stycznia 2009, o godzinie 23:14
Maciek
—
„Mawar, Najpierw postudiuj temat , a potem pisz. Nie ma lepszej alternatywy dla Polski jak projekt Guzowatego”.
—
W niemal każdym postkomunistycznym kraju (od Litwy po Polskę, Węgry i Bułgarię) pojawil się taki gość jak Gudzowaty, który zadziwiająco szybko dorobił się dużych pieniędzy na handlu z Rosją. Oczywiście, analiza takich zjawisk to według Pana Ministra wstęp do spiskowej teorii. A samo zjawisko jest oczywiście czystym przypadkiem. :)
—
Jak postudiujesz temat ze zrozumieniem to szybko będziesz wiedział dlaczego. Zybertowicz jest politologiem i na gazie i ekonomi nie zna się, a więc podawać go jako eksperta to po prostu wstyd.
—
Podążając tropem twoich studiów i myśli, nie wstyd ci przypadkiem i za Kuczyńskiego, który na gazie zna się jak my obaj na balecie? A już poważnie, odpowiadając na nurtujący cie problem: według mnie wstydem byłoby gdyby, powiedzmy, specjalista-inżynier, zajmujący się (na przykład) zapyleniem gazu na liniach przesyłowych wypowiadał się na temat bezpieczeństwa energetycznego w perspektywie strategicznej. To byłoby kuriozum.
8 stycznia 2009, o godzinie 23:23
głos zwykły
–
„A co do Buzka to on miał ten problem, że nie był decyzyjny. Akurat w roli Ministra Pan Waldemar Kuczyński nie miał tego problemu, natomiast w roli doradcy nie miał kompetencji, aby samodzielnie podejmować decyzje”.
–
Ale dlaczego tak głupio radził Buzkowi? To zastanawiające. Dziś widać, że i wówczas nie miał o tym zielonego pojęcia. Kiedy Kuczyński był ministrem to oczywiście ten problem jeszce nie istniał. Pojawił się za Suchockiej. Buzek wypowiadał się wczorej w TV na temat gazu mówil całkiem sensownie, widać, że on rozumie o co chodzi w tym biznesie.
8 stycznia 2009, o godzinie 23:31
Wiesz Mawar. mnie sie wydaje, ze nie bardzo jest wazne co kto mowi, ale wazne co robi. I za to powinno sie oceniac, nie za gadanie.
No i jeszcze nalezy pamietac, ze w biznesie nie ma emocji tylko kalkulacja strat i zyskow, tak samo jak w polityce zreszta. Kto ulega emocjom – przegrywa.
8 stycznia 2009, o godzinie 23:45
Mawar
styczeń 8th, 2009 at 10:22 po południu
Jakiś pokręcony ten wpis. Poglądy Gospodarza w tej kwestii znam z
http://kuczyn.com/papers/publicystyka/maczuga_20050908.pdf
i jakoś nie mogę dopatrzeć się w tym artykule braku logiki. W całym tym wpisie nie mogę się też doczytać co takiego genialnego powiedział Zybertowicz, że aż zmasakrował Kuczyńskiego. Że w przypadku kryzysu na linii UE – Rosja i tego gazu mogłoby zabraknąć w Niemczech. Nie widzę w tym nic odkrywczego. Zabrakłoby w Niemczech w równym stopniu co w całej Europie, a skoro gaz dostarczany jest do europejskiej sieci gazociągowej z różnych źródeł – norweskich, algierskich i innych to nie widzę powodu dla którego jego ciśnienie w Niemczech miałoby by niższe niż w reszcie Europy. Wystarczy zresztą spojrzeć na mapkę
http://www.rynekgazu.pl/i/gazeur.gif
Nie rozumiem też dlaczego budowy gazociągu Bernau – Szczecin nie mielibyśmy traktować w kategoriach dywersyfikacji. To czymże w końcu jest więc uzyskanie możliwości pozyskiwania gazu z europejskiej sieci gazociągów?
A posługiwanie się argumentami o niejasnej strukturze i roli w rosyjskich interesach firm pośredniczących w handlu gazem między Rosją a krajami, które odbierają jej gaz w tego typu dyskusji można rzeczywiście traktować tylko w kategorii jakiejś obsesji dyskutanta.
I jeszcze na końcu to stwierdzenie:
Jeśli tacy ludzie jak Kuczyńscy byli mnistrami w III RP to ja wysiadam z tego tramwaju.
Przecież Mawar już dawno wysiadł z tego tramwaju, a być może nawet do niego nie wsiadł. W każdym razie od dawna porusza się wozem drabiniastym zaprzężonym w stare, dychawiczne szkapy.
8 stycznia 2009, o godzinie 23:46
Z dedykacją dla głosa, jako załącznik do naszej rozmowy o poczuciu humoru i ogólnie o dowcipie :)
http://wyborcza.pl/1,8138.....szkla.html
I tym razem to już definitywnie dobranoc!
8 stycznia 2009, o godzinie 23:51
Maciek
—
„Poczytaj jaki gaz dopływa do Emden, /żebys się nie męczył szukaniem informuje norweski/ , a więc do Birkenau …” …
—
Chyba jednak mowimy o Bernau pod Berlinem …
” … płynąć może mieszanka gazów rosyjskiego i norweskiego, o czym mówił Guzowaty. Z Birkenau oczywiście do Szczecina ten sam gaz”.
…
Problem w tym, że nie powinismy być sponorami bogatszych od nas Niemiec i kupować bezpośrednio, bez dodatkowych opłat tranzytowych. A poza tym prawdziwa dywersyfikacja polega jednak na tym – co przypomniał Kuczyńskiemu Zybertowicz – że ma się dostęp bezpośrednio do żródła.
—
„Jedyny problem, że jesteśmy koncowym odbiorcą”.
—
W sumie drobiazg, prawda?
—
„Rosjanie przykręcą, to Norwedzy odkręcą …”
—
Ty zakładasz optymistycznie, że jeśli Rosjanie zakręcą gaz to oczywiście w lipcu. Ale oni tacy uprzejmi nie bywają. W ostatnich 5 latach zakręcali gaz trzykrotnie (2004, 2006, 2008/9), zawsze w styczniu lub lutym (2004), kiedy w Polsce dzienna konsumpcja gazu skacze z 40 mln metrów sześciennych do 60 milionów i bilans staje się mocno napięty.
–
„… a więc zobacz jakie durnoty mówi Zybertowicz”.
—
Patrzę i słyszę co kto mówi.
—
A poza tym, jesli Rosjanie zakręcą to konsumpcja norweskiego gazu sieciach europejskich wzrośnie i kto będzie ostatnim w kolejce do tego gazu jak nie polski końcowy odbiorca? Coś źle Polsce radzisz drogi Maćku. Chyba nas nie lubisz. :)
9 stycznia 2009, o godzinie 00:11
Ewa-Joana
–
„No i jeszcze nalezy pamietac, ze w biznesie nie ma emocji tylko kalkulacja strat i zyskow, tak samo jak w polityce zreszta. Kto ulega emocjom – przegrywa”.
–
Ogólnie słuszna myśl, tyle że cokolwiek abstrakcyjna. Problemem Kuczyńskiego jest i to, że on zupełnie ignoruje co na temat kwestii energetycznych, w tym gazu, od lat pisze choćby Gazeta Wyborcza. Gdyby W. Kuczyński chociaż czytał to miałby jakie takie pojęcie. A. Kublk, specjalista Gazety od tych spraw, jest osobą kompetentną i samodzielną, może dlatego tak nielubianą przez Gudzowatego, który donosił na niego do Michnika – w słynnej podsłuchanej rozmowie, która została ujawniona. Gudzowaty radził Michnkwi aby opier…. ł Kubika, za niesłuszne poglądy. Michnik, jak wynika z nagrania, przyrzekł, że to zrobi, ale nie wiem jak to się zakończyło.
9 stycznia 2009, o godzinie 00:18
Problem w tym, że nie powinismy być sponorami bogatszych od nas Niemiec i kupować bezpośrednio, bez dodatkowych opłat tranzytowych.
Od kogo?
—
A poza tym prawdziwa dywersyfikacja polega jednak na tym – co przypomniał Kuczyńskiemu Zybertowicz – że ma się dostęp bezpośrednio do żródła.
Czyli mamy zdobywać kolonie?
9 stycznia 2009, o godzinie 01:18
No, dziewczynki i chlopcy, nakukalyscie juz ponad 400 postow Gospodarzowi na liczniku to powinno wystarczyc. Za wypowiedzi nie na temat kiedys stawiano pale i bylo po ptokach po jednym bezceremonialnie ucietym 'poscie’ u byle belfra w byle jakiej klasie w najmniejszej szkole w najciemniejszej Kaczej Wolce. Az dziw bierze, ze jakos temat Bliskiego Wschodu z Gaza w roli glownej nie zostal podlaczony pod dyskusje o, pozal sie Boze, lewicy polskiej. A moze sie gaz wymieszal z Gaza i nikt nie skumal ta raza? Niczym te gazy ruski i norweski w rurociagu. Nie do odroznienia, jak Gospodarz objasnil. Dwa gazy, jedna chwala. Bo Gudzowatemu i tak fortuna cala.
Czy moze ktos pamieta co sie stalo z tematem pompowanych lal? Wibratorami podpartych? Byl to temat bardzo przy tym wpisie na temat. Wbrew pozorom, mniej nadety. Nawet EDD nie wydal swego socjopsychoanalytycznego glosu wtornego. Zazwyczaj obowiazkowo nadetego.
9 stycznia 2009, o godzinie 09:11
Andrzej
Zamieszczenie 2 linków grozi tym ze tekst się „zawiesi”.Twój chyba wisial.
Jest ważny dlatego umieszczam:
http://kuczyn.com/2008/12.....ment-66880
9 stycznia 2009, o godzinie 10:32
Niemalże z lubością czytam dyrdymały Mawara nt. dywersyfikacji dostaw gazu do Polski.
Teraz kilka uwag merytorycznych:
* Gazociąg lądowy, dwukierunkowy, z Niemiec do Polski (z Bernau lub Greifswaldu) jest jedynym racjonalnym rozwiązaniem, bowiem pozwala na wejście w strefę bezpieczeństwa poprzez integrację z europejską siecią gazową.
* Jest sprawą nader istotna by gazociąg bałtycki (Nord Stream) został jak najszybciej zbudowany, czy to się Polsce podoba czy nie, bo patrząc sią na problem bezstronnie – jest on gwarantem dostaw mix’u gazowego (mieszanki np. norwesko-rosyjskiej) m.in. dla Polski z kierunku zachodniego-europejskiego.
* Ukraina jest państwem tranzytowym nadzwyczaj niepewnym i partnerem wysoce nieodpowiedzialnym i nieuczciwym. Aleksander Kwaśniewski, którego trudno posądzać o niechęć wobec Ukrainy, stwierdził, chyba dwa dni temu – że Ukraina odmówiła, jak jej rok czy dwa lata temu sugerowano – zamontowania liczników przepływu gazu na swoich gazociągach, tak by wiedziano ile gazu wtłoczyła Rosja a ile przekroczyło granice Ukrainy w kierunku zachodnim. tranzytowych. Mimo wskazywania, ze taki manewr uwiarygodni Ukrainę jako uczciwe państwo tranzytowe. Niestety, Ukraina takiego rozwiązania nie przyjęła.
Nie ukrywał też, ze gaz na Ukrainie jest kradziony i sprzedawany w szarej strefie. Czyli problem kradzieży rosyjskiego gazu na Ukrainie jest znany politykom.
Dlatego więc gazociąg Rosja-Niemcy pozwala na ominięcie nieuczciwego kontrahenta.
Branie Ukrainę w obronę w sporze gazowym – jest idiotyczne. Powinna być napiętnowana za te kradzieże.
* W tych dniach urządziła Ukraina kolejną szopkę z obserwatorami rosyjskimi – nie chce ich przyjąć u siebie w gronie obserwatorów UE.
Takie zachowanie tylko potwierdza, ze gaz tłoczony z Rosji do Europy przez Ukrainę gdzieś po drodze ginie.
Trudno się dziwić Rosji, ze ma Ukrainy po dziurki w nosie. Nie płaci za gaz w terminach i z oporami, trzeba awantur, by pokrywała swoje zobowiązania finansowe, kradnie gaz po drodze i zachowuje się jak gospodarczy prymityw.
9 stycznia 2009, o godzinie 11:04
I wszystko jasne – za problemy z gazem odpowiada Ukraina. Koniec i kropka :)
Jak wyeliminuje się Ukrainę z tranzytu – to problem zniknie :)
9 stycznia 2009, o godzinie 22:48
Zofio, zapewne nie oglądała pani filmu fabularnego na TVP1 zakończonego przed chwilą?