Prawdę kochają, czy kastet?
LICZNIK PREZYDENCKI
Do końca kadencji “Prezydenta Swojego Brata”
zostało już tylko 354 dni.
Powołana w środę komisja śledcza ma dwie nazwy obiegowe; hazardowa, od tego czym ma się zająć formalnie i anty-Tuskowa, od tego czym powinna się zająć wedle PiS, a także wtórującego mu SLD. Ta komisja jest jedyną zdobyczą Kaczyńskich i Kamińskiego, wyniesioną z ataku na rząd i PO, przyczółkiem do dalszego siania zamętu i awantury w nadziei, że w końcu Polacy zgłupieją i mimo doświadczenia dwu lat państwa prokuratorskiego uznają PiS, za godne władzy. Prawda nie ma z powołaniem Komisji hazardowej nic wspólnego, chodzi o zniszczenie wizerunku Donalda Tuska, jako potencjalnego pogromcy Lecha Kaczyńskiego i o osłabienie wyborczych pozycji Platformy. A SLD chce przy okazji uszczknąć sondażowy kęsek dla siebie. Ten pożądany efekt można osiągnąć niekoniecznie odkrywając kolejne grzechy polityków Platformy. Ich istnienie lub nieistnienie nie jest najważniejsze. Komisje śledcze, jak pokazały dotąd te wcześniejsze, to najlepsze narzędzia do publicznego siania podejrzeń, oskarżeń bez dowodu oraz szkalujących wroga fantazji na jego temat. To perły, ale nie demokracji, jak to napisał kiedyś jeden z PiS-owskich wielbicieli, tylko insynuacji. A perłą spośród pereł była komisja orlenowska, jeden z największych trucicieli ludzkich głów 20-lecia. I do dziś śladu afery orlenowskiej nie znaleziono, a wątpię, czy jest ktoś, kto potrafi zdefiniować, czym ta afera była. Ale jad sączył się na cały kraj miesiącami zatruwając klimat publiczny i przygotowując glebę dla IV RP, PiS-owskiego Chwasta. Wiadomo, że insynuacja niszczy ludzi nie gorzej niż zła prawda o nich, a o ile łatwiejsza jest do wytworzenia. Więc w krzyku obu partii, by komisje powołać, nie chodzi o dojście do prawdy, lecz o utworzenie instrumentu łatwego dyskredytowania przeciwnika.
Zarzuca się Platformie, że nie zgadza się by szefem komisji był ktoś z opozycji, że ustala termin zakończenia jej prac, że rozciąga temat objęty dociekaniami na rządy PiS i SLD. Powiada się, i mówią to nie tylko polityczni wrogowie PO, lecz także część dziennikarzy nie zawsze jej przeciwnych, że w ten sposób partia Tuska, chce ukryć prawdę o swoich grzechach. Te zarzuty byłyby uzasadnione tylko wtedy, gdyby obu partiom opozycyjnym chodziło rzeczywiście o prawdę, samą prawdę i nic innego, jak prawdę. Wtedy można by mieć do Platformy pretensję, że chce do niej utrudnić dostęp. Tyle tylko, że takie założenie świadczyłoby o niezwykłej naiwności, o ślepocie i głuchocie na słowa i fakty, tego kto by je robił i w nie wierzył. Nie wiem, czy Platforma chce ukryć prawdę o kulisach prac nad ustawą hazardową, a nawet czy tę prawdę zna. Wiem natomiast jedno, robiąc to co robi, chroni się w pierwszym rzędzie przed napastnikami, a nie przed tropicielami prawdy. Posłowie Wasserman i Arłukowicz, oraz posłanka Kempa, jako zakochani w cnocie prawdy i tylko jej pragnący?! To dopiero żart! Platforma broni się przed napastnikami, bo komisja hazardowa, jest dla opozycji narzędziem napaści, pokoikiem w którym będzie można ją dowolnie walić politycznymi kastetami. Jak ktoś wchodzi do pokoiku z taką intencją, łatwą do odczytania z góry, to strona ustawiana w roli ofiary napaści ma prawo się przed tym tak zabezpieczyć, jak może. Postępowanie PO to „obrona konieczna”, racjonalna z punktu widzenia samej Platformy, ale także słuszna z punktu widzenia interesu publicznego. Przewodnictwo w rękach PO i określenie czasu pracy stwarza pewną przeciwwagę dla wolnejamerykanki PiS i SLD, ziejących wręcz – wnosząc po tym co i jak głoszą – pragnieniem zagryzienia partii Tuska i jego samego. To jest filtr, przeszkoda, niedoskonała, ale jakaś, że jadu z tej komisji wpłynie do życia publicznego trochę mniej.
10 listopada 2009, o godzinie 06:11
Mawarze!
Usiłuję Wam pokazać, że PiS i jego apologeci postępują wg sławetnej zasady Kalego. Co to jest zły uczynek? itd.
Jak Kaczyńscy byli w Kancelarii, to im przeszłość szefa nie przeszkadzała, jak ich wylał, to zaczęła przeszkadzać.
Jak tak, to SLD było najgorsze, a PO o współpracę z nimi ciągle podejrzewane. Teraz wspaniali sojusznicy medialni i przyjaciele.
Jak tak, to Farfał był najukochańszym człowiekiem najukochańszej partii, teraz jest człowiekiem PO i GW
I tak możnaby ciągnąć. Wieczne pomieszanie pojęć, zasad, logiki.
10 listopada 2009, o godzinie 06:14
Proponuję wprowadzić poza średnią arytmetyczną, geometryczną, ważoną, harmoniczną, median itd. pojęcie średniej medialną polegałoby to na tym, że pyta się urzędnika „ile wynosi średnia” a urzędnik mówi ” a ile Pan dziennikarz sobie zyczy?”.
10 listopada 2009, o godzinie 06:32
Indoor,
No a modalna? Pominąłeś modalnę. MOdalna jest bliżej POdalnej. A od POdalnej do saMOdajki już tylko jeden (w) krok.
10 listopada 2009, o godzinie 06:38
Dark Side napisala jezykiem Prezesa, tu mozna sobie przeczytac:
http://kuczyn.com/2009/11.....ment-85878
.
Ja nie porownuje Dark z Prezesem, bo sa roznice widoczne golym okiem, jesli ktos ma link do zdjec obu osob. Niemniej jednak, to Prezesa ciagle spotykaja ataki na „moja osobe”. Zamiast powiedziec „mnie atakuja”, albo lepiej „ze mna sie nie zgadzaja”, przyjelo sie mowic „atakuja moja osobe”. Jest to rownie zgrabne, jak „powziecie wiedzy”. Przynajmniej dla mnie, wyksztalconego w PRLu.
.
Zaznaczam, ze nie mam pojecia, za co mianowicie atakowana jest osoba. Nie mam czasu sie doszukiwac w ponad 400 wpisach. Przyjmuje na wiare, ze osoba atakowana jest nie bez przyczyny. Ale nie powzialem wiedzy, jakiej przyczyny mianowicie.
10 listopada 2009, o godzinie 06:54
A jesli idzie o niekonczace sie dyskusje. Jak sie domyslam, chodzi o to, jak poprawic Polske, zeby w niej bylo lepiej. A w kazdym razie, nie tak fatalnie, jak teraz. Majac na uwadze poprawe, chcialbym zadac Panstwu pytanie. Chodzi o rozwiazanie jednego problemu. Z gory przepraszam, jesli problem zostal juz rozwiazany. Gdy bylem w Polsce ostatni raz, to jeszcze nie zostal. Dlatego proponuje Panstwu male cwiczenie.
.
Pytanie brzmi: jak spowodowac, aby Polacy nie palili w budynkach uzytecznosci publicznej, a konkretnie w miejscach pracy, sklepach, etc? Z przykroscia przypominam sobie moja ostatnia wizyte na Uniwersytecie Warszawskim, na ktorym palic nie wolno. (W tym przypadku raczej „w ktorym”.) Jednakze moj kolega w mojej obecnosci zapalil, czym spowodowal przykrosc oraz kaszel. Nie on jeden, jak o tym swiadczyl zapach na korytarzach. Na tej podstawie podejrzewam, ze gdzie indziej Polacy tez pala, choc zabrania tego prawo oraz chec unikniecia nowotworow.
.
Natomiast w USA nikt tego nie robi. Jak tu jestem od roku 1991, nigdy nie widzialem nikogo, kto zapalilby w miejscu pracy, ani nie czulem dymu. Nikt nie pali na zapleczu w sklepach. Nawet wiecej, ludzie raczej nie pala w swoich domach. Tak sadze na podstawie widoku sasiadow, ktorzy z papierosem wychodza do ogrodka. I dobrze, po co truc rodzine?
.
Tak wiec pytanie brzmi: w jaki sposob osiagnac w Polsce to, co udalo sie osiagnac gdzie indziej? Co zmienic, jakich metod uzyc, jak przekonywac, czym i jak zmuszac, jak karac, jesli karac?
.
Nie ukrywam, ze traktuje to pytanie jako test na wiedze, inteligencje, oraz zrozumienie podstawowych zasad obywatelskich. Dlatego prosze o odpowiedzi jasne, krotkie, rzeczowe, i bez zbednego bicia piany.
.
Z gory przepraszam, jesli od mojej wizyty na UW nastapil przelom i w Polsce nikt juz nie lamie przepisow.
10 listopada 2009, o godzinie 07:10
N2,
twoje pytania powalają. Jak karać, pytasz. Oto jest pytanie. Może pad stienku? Nikt nie zrozumie. Ale Bars by zrozumiała gdyby wyzdrowiała!
Inni mogli pytać, a co to jest modalna? Glad you asked.
:
„Modalna wartość, moda, dominanta, wartość najczęstsza statystycznie, parametr charakteryzujący rozmieszczenie (położenie) populacji. Dla rozkładu umiarkowanie asymetrycznego wartość modalną Mo oblicza się z przybliżonego wzoru Mo≈3Me-2m, gdzie: Me – mediana, m – wartość średnia badanej populacji.”
:
Krotko mowiąc, MOdalna to Moja Obywatelska. Ale teraz zapytacie, a co to POdalna? Aaa, tu sa te pieski pogrzebane. No to je sami odgrzebcie.
10 listopada 2009, o godzinie 07:47
Narciarzu! Ja wiem jak mozna rozwiązać kwestię niepalenia powszechnego zaś na uczelniach szczególnie.
Trzeba ogłosić Wojnę Południa Polski (PP) z Pólnocą (PP). Południe byłoby sponsorowane przez producentów tytoniu, Kopalnię Bogdanka i producenta Wódki Wyborpwej. Pólnoc z kolei przez producentów kosmetyków, Gieldę Papierów Wartościowych i producenta Wódki Gorzkiej Zolądkowej. Po 200 latach, gdy już wszyscy wytrzeżwieją w zależności od tego kto wygra albo wszyscy będziemy smierdzieć (i pić) albo pachnieć (i pić).
10 listopada 2009, o godzinie 08:01
Indoor,
Ty może byś przestał tą historią amerykańską narciarzowi nos ucierać? No, chyba że tak już masz.
:
narciarz
zalinkowal dark side
:
„co do okrągłego stołu, to nie mam nic przeciwko samemu meblowi ani porozumieniu, które przy nim osiągnięto. Martwią mnie tylko efekty uboczne Sukcesu. Czyli brzemienny w skutki podział władzy między uczestnikami tego doniosłego wydarzenia, który utrzymuje się z grubsza do dziś. Żadna inna siła polityczna nie ma na przykład dostępu do mediów.”
:
No to ja to czytam i o Farfale mysle. Oraz o TVP. I o innym IPN. Oraz o tylko 27% poparcia dla „żadnej innej siły politycznej (co) nie ma na przykład dostępu do mediów.” I zapytuje: to znowu ta nasza wyjątkowość? Bo tylko 27% poparcia i aż tyle do powiedzenia w polityce?
:
Dark side! Ja też, podobnie jak nieznany mi Dyplomata Przyuczony, o powrót rozumu do głowy naszego Gospodarza apeluję. Opanowanego przecież bez reszty przez jego obsesję antychwastowa. Ale dajże ty może sobie spokój z tym wołaniem o więcej władzy dla opozycji, co?
:
Opozycja w ogóle na żadna władze nie zaslużyla. I żadna jej się nie należy przed wyborami. Co jej się należy to swoboda krytyki rzadu. Nie skrępowana żadnymi misjami porąbanych byłych ministrów od siedmiu bolesci. Oraz poparcie w tej krytyce, wyrażane przez wyborcow.
:
A że niech żyje rozwalony Mur Berliński to ja za i nic przeciw!
10 listopada 2009, o godzinie 08:41
Pani Kasiu,
Owszem jako idea na pewno ludzie myślą, iż chcieliby być biedni w bogatym kraju. Dlatego też np. dzieci ludzi establishmentu, źle zorganizowanego, zanarchizowanego, ale nie totalitarnego kraju, godząc się na „biedę” wyjeżdżają do lepiej zorganizowanych i bogatszych krajów.
Nie słyszałem jednak o przypadku, aby ci którzy pozostali chcieli coś w takim kraju zmienić. Oni bowiem rozumieją, co jest racjonalnym postępowaniem w danym środowisku, a co nim nie jest. Poza tym, gdyby chcieli siać ferment, to pierwsi znajdą się wykluczeni, i to bez możliwości uzyskania wsparcia, gdziekolwiek, a oni zazwyczaj dysydentami, ani tym bardziej wariatami nie są.
W moim przekonaniu jest pewien paradoks w tym, że w krajach totalitarnych nawet drobne nieprawidłowości są drobiazgowo opisywane i nagłaśniane, a dysydenci mogą liczyć na większe lub mniejsze wsparcie środowisk opozycyjnych, czy też w innych krajach.
W krajach natomiast zdezorganizowanych, gdzie opozycja idzie i dzieli się władzą z beneficjentami danego systemu, na dodatek zmieniając sojusze. Niknie jakby potrzeba bycia drobiazgowym. Pojawiają się nawet często głosy, że osoby dostrzegające problemy to malkontenci. I jako tacy jeśli na skutek ich „smędzenia” spotyka ich krzywda środowiskowa. To dobrze. Sami na siebie to ściągnęli. A przecież, czy źle im było? Cymbały będąc zupełnie do tego nie przygotowane przecie szły w ambasadory, ministry, obejmowały posady w zarządach spółek etc.
10 listopada 2009, o godzinie 08:43
Zosieńko i ani słowa o tym, że to błędne informacje?
Przecież Ty jako autorytet blogowy w sprawach transportu (bez ironii) nie możesz sobie pozwolić na brak sprostowań merytorycznych.
.
Uważaj, bo jeszcze ktoś z braci blogowej pojedzie na Słowację na narty, nie będzie miał w planie jazdy po Dialnicach i Rychlostnych Cestach a i tak za twoją radą wykupi winietę i ze skargą na blog przyjdzie. Oczywiście jeśli nie pojedzie DAFem XF105.
10 listopada 2009, o godzinie 08:45
Bardzo ciekawy ten wywiad z Krzemińskim. Profesor ładnie wypada i dobrze się broni, mimo usilnych podchodów Mazurka, żeby wyciągnąć z niego coś „kompromitującego” z punktu widzenia Salonu.
Mam wrażenie, że tzw. prawicowcy nie są w stanie zrozumieć pewnej rzeczy: w szeroko rozumianym Salonie ludzie potrafią się zgadzać w jednych sprawach, nie zgadzać w innych i zachować dla siebie wzajemnie szacunek. Dziennikarz „Rzeczpospolitej” triumfuje, tak jakby fakt, że Krzemińskiemu coś się nie podoba w „Wyborczej” i coś się podoba w Radiu Maryja, przenosił go automatycznie na drugą stronę barykady. Ale to jest tylko optyka „prawicowa”: naszych zawsze trzeba bronić, tamci nigdy nie mają racji, albo jesteś z nami, albo z nimi. To widać również na naszym blogu.
Symptomatyczne, nawiasem mówiąc, że Mawara z całego obszernego wywiadu zainteresowały dwie czy trzy niepochlebne wypowiedzi o „Gazecie Wyborczej”.
10 listopada 2009, o godzinie 08:50
Ewo-J
Tak napisalaś
Ewa-Joanna Says:
Listopad 9th, 2009 at 22:46
Zdzislawie,
w zwiazku z twoja wypowiedzia
http://kuczyn.com/2009/11/05/p…..ment-85828
pragne zauwazyc, ze to nasza sprawa o czym sobie rozmawiamy a tobie guzik do tego. Nie ty nam bedziesz tematy wybieral do rozmowy ani tez ustalal zajecia na najblizsze godziny. Zajmij sie soba jak juz nie masz nic innego do roboty.
To wykluczasz mnie z blogu? Tylko dlatego że uważam że zajmujecie sie duperelami? a gdzie tu ta chwalona demokracja?
10 listopada 2009, o godzinie 09:08
Mawar
mnie naprawdę nie interesuje, co Ty b>słyszałeś nt. bp. Jaguckiego. A zwłaszcza jego przeprosin kogokolwiek.
Czy sądzisz, iż powtarzając jak mantrę pomówienie nt. Niemca pod adresem bp. Jaguckiego, zmienię zdanie o nim, to się mylisz.
Jeśli tak kochasz publiczne kajanie się, to ja oczekuję od Ciebie przeprosin za ewidentne i noto0ryczne naruszanie mojej i nie tylko mojej godności tutaj na blogu.
Jako rzymskiemu katolikowi przypominam, ze jest to zaliczane przez Twój Kościół w pocz
Jak masz problemy ze zrozumieniem treści tego przykazania, skorzystaj z rady swego spowiednika.
Nim zaczniesz kogokolwiek osądzać i zadać publicvznej rehabilitacji poszkodowanych – zacznij tę procedurę od siebie.
Stań przede mną czysty jak łza i wtedy udawaj Boga i Pierwszego Sprawiedliwego w IV RP.
Nie masz prawa kogokolwiek osądzać, skora sam nie potrafisz żałować własnych grzechów.
Szmatławy z Ciebie człowiek Mawar i ubogi duchem.
Chcesz ludzi traktować jak ścierki, a sam nie jesteś lepszy od tych ścierek.
10 listopada 2009, o godzinie 09:11
Ścięło mi zdanie:
…Jako rzymskiemu katolikowi przypominam, że jest to zaliczane przez Twój Kościół w poczet ciężkiego grzechu, patrz V przykazanie Dekalogu – nie zabijaj..
Twój Kościół wychodzi z założenia, że godność człowieka jest tak samo istotna jak jego życie i słowem też można zabijać.
10 listopada 2009, o godzinie 09:19
EJ,
Masz pretensje do Zdzisława_1, a sama arbitralnie chcesz go zmusić by „zajął się sobą”, a nie podrzucaniem tematów. Pytam się czy podrzucanie tematów do rozmowy jest złe? Przecież to nie zmusza do dyskusji. Jak ktoś uzna temat za ciekawy to dyskusję podejmie. Co do mnie to niech podrzucają jak najwięcej.
Mnie się wydaje, że cię ubodło stwierdzenie Zdzisława „zajmujecie się dyrdymałami” i stąd ta twoja reakcja.
10 listopada 2009, o godzinie 09:26
Narciarzu,
Problem palenia w miejscach publicznych w Polsce z roku na rok się zmniejsza i mam nadzieję, że za parę /może paręnaście/ lat będzie tak jak w Ameryce. Pamiętam krzyk jak zabronili palić w pociągach podmiejskich , a teraz już nikt tam nie pali. Kiedyś pierwszą rzeczą po wejściu do pociągu był wyciągany papieros i zapałki teraz gaszą papierosy jak nadjeżdża ich pociąg. A więc wszysko idzie ku lepszemu – powoli ale idzie. Jeśli nie popsujemy demokracji sądzę że i w innych dziedzinach powoli , ale będzie się poprawiać
10 listopada 2009, o godzinie 09:43
E-J
co do oszczedzania wody moze zainteresowac cie rozwiazanie polegajace na zbieraniu deszczowki w zbiorniku, filtrowaniu jej i wpuszczaniu tam, gdzie jest potrzebna. Dziala to jak na rysunku ponize. Zbiornik nie musi byc wkopany, choc wolnostojace sa dosc brzydkie na ogół.
http://foto.ojej.pl/ojej/.....arowa1.jpg
Niektore kraje w ramach polityki ekologicznej maja system doplat lub kredytow preferencyjnych dla takich rozwiazan.
.
Narciarzu,
co do „mojej osoby”, to nastepnym razem zastosuje liczbe mnoga (nasza osoba), zeby zwiekszyc efekt zadęcia i odroznic sie od Prezesa.
Jesli chodzi o palenie w budynkach publicznych, to preferuje irlandzkie rozwiazanie przeciwpożarowe, którego efektem ubocznym było szybkie pozbycie sie palaczy z budynków – czujniki dymu połączone z alarmem ppoż w każdym pomieszczeniu . Zwykle montowane sa w suficie i bardzo trudno wyłączyć syrenę, czasem też łączą sie z ststemem tryskaczy, co zwiększa efekt:)
Tolerancja dla palacza maleje gwałtownie i KAŻDY zwróci mu uwagę, zeby tu nie palił.
10 listopada 2009, o godzinie 09:44
Okrągły stół ,
to jedno z najważniejszych i do tego jedno z najbardziej pozytywnych wydarzeń w dziejach Polski. Oczywiście wielu ludzi jest sfrustrowanych politykami i demokracją jaką mamy w wyniku tego wydarzenia. Jest już tak że ludzie zwykle liczą na dużo więcej i jak tego nie otrzymują są niezadowoleni. Mimo wielu nieciekawych działań polityków po przemianie najważniejszy jest fakt, że demokracja jednak została utrzymana i powoli dojrzewa. Demokracja zawsze nie podobała się wielu ludziom i denerwowały ich kłótnie i głupoty robione i wygadywane przez posłów w sejmie. Piłsudskiego też poparło wielu ludzi i to nie tylko wojskowych bo trafiał do nich swymi wulgarnymi wypowiedziami na temat demokracji i posłów w Polsce. Zmienił ustrój i niczego istotnego nie dokonał , bo problemy z którymi demokracja Polska sobie nie radziła – pozostały , a na dodatek doszły nowe. Ten okres powinien być nauczką dla tych którzy tak bardzo chcą tę młodą Polską demokrację rozwalić bo mogą potem gorzko tego żałować.
10 listopada 2009, o godzinie 10:06
Nie dziwię się Zdzisławowi, że chce dyskusji także nt. aktualnych wydarzeń w kraju i na świecie, ja też bym chciała.
Może forma była mało grzeczna, na co zwrócił uwagę maciek.g, ale grzeczność innych blogowiczów zostawia czasem też b. wiele do zyczenia.
Nie chciałabym, aby mój wpis inspirował znowu Mawara do porównań mnie do kogokolwiek.
Czy ktoś z blogowiczów wie, co z wpisami(dyskusja) na blogach „Polityki”?
Miłego dnia, Margit
10 listopada 2009, o godzinie 10:35
„fakt, że demokracja jednak została utrzymana i powoli dojrzewa” Aha. A czy najpierw spadnie czy najpierw zgnije?
10 listopada 2009, o godzinie 10:38
Kasia Says: Twój komentarz oczekuje na zatwierdzenie.
Listopad 10th, 2009 at 10:36
.
Oho coś się schrzaniło.
10 listopada 2009, o godzinie 10:41
Wklejam jeszcze raz.
.
Jeszcze o impertynencjach i bezzasadności:
napisałam:
“A mapka w twoim linku do skionline (sic!) jest po Słowacku a ty, wszystko na to wskazuje, go nie znasz. Podpowiem, że na zielono oznaczone są drogi płatne, ale dla aut powyżej 3,5 t. Proszę Zosiu, ten link na pewno przyda Ci się na przyszłość. Tylko proszę nie używaj go do wymądrzania się.
http://ndsas.sk/map-of-charged…..ork/13282s”
.
Pragnę zwrócić twą uwagę na te pierwsze parę słów. Napiszę dużymi literami:
A MAPKA W TWOIM LINKU DO SKIONLINE (SIC!) JEST PO SŁOWACKU … .
.
K’przypomnieniu ten twój link
http://www.skionline.pl/stacje…..d_newsa=56
10 listopada 2009, o godzinie 10:42
Kurczę znowu.
Kasia Says: Twój komentarz oczekuje na zatwierdzenie.
Listopad 10th, 2009 at 10:41
.
Czy jeśli są dwa linki w poście to blokuje?
10 listopada 2009, o godzinie 10:58
tak
10 listopada 2009, o godzinie 11:01
Ok,
Wklejam jeszcze raz.
.
Jeszcze o impertynencjach i bezzasadności:
napisałam:
“A mapka w twoim linku do skionline (sic!) jest po Słowacku a ty, wszystko na to wskazuje, go nie znasz. Podpowiem, że na zielono oznaczone są drogi płatne, ale dla aut powyżej 3,5 t. Proszę Zosiu, ten link na pewno przyda Ci się na przyszłość. Tylko proszę nie używaj go do wymądrzania się.”
.
Pragnę zwrócić twą uwagę na te pierwsze pare słów. Napiszę dużymi literami:
A MAPKA w twoim linku do skionline (sic!) JEST PO SŁOWACKU … .
.
K’przypomnieniu ten twój link
http://www.skionline.pl/stacje…..d_newsa=56
10 listopada 2009, o godzinie 11:02
Indoor, skąd u ciebie tyle zjadliwości i skrajności? Przecież jesteś człowiekiem wrażliwym (opiekujesz się psami, innymi istotami na pewno też).
Nie można przecież do wszystkiego być nastawionym na nie, bo to zupełnie nie pasuje do wrażliwości.
Dobrze sprawę (jedno mi się podoba, drugie nie) ujął Paweł L., godz 08:45.
Pozdrawiam, Margit (dziękuje za imię, które przez wiele lat było moją zmorą, sic!).
10 listopada 2009, o godzinie 11:11
Demokracja i okrągły stół jest wartością, której nie neguje, jednak zawsze uważałem główne siły polityczne i społeczne, które siadły za tym stołem, jak i tworzyły demokrację za anachroniczne. Nie ma w tym nic dziwnego dla państwa i społeczeństwa, które tkwiło w stanie wyznaczonym sztywnymi warunkami zewnętrznymi i ustrojowymi przez wiele lat.
Ostra rywalizacja, nawet wojna polityczna. Myślę, że zdarza się także i w starych demokracjach. Myślę jednak, że takie stany rzeczy jak demagogia i czarno-białość widzenia stron uwikłanych w konflikt, niejako utrzymuje owe anachroniczne struktury przy władzy. Tak to jest kiedy wojna nie myśli się o budowie, bo na to jest czas pokoju, tyle że w historii bywały już wojny 100 letnie. Nie łudźmy się. Kiedy umrą z naturalnych przyczyn Kaczyńscy ich wychowankowie będą kontynuować ich zbożne dzieło… a potomstwo kto wie jakie będzie niedobre i jadowite oraz pazerne. Ową hydrę jeszcze wnuki i prawnuki p. Waldemara Kuczyńskiego, przekazanym w spadku kijem bejsbolowym będą tłukły w szyje, serce, nogi, japę, a jak będzie podła, tak jak to pradziadek Waldemar wspominał o Kaczyńskich, to trzeba będzie i po jajach, po jajach.
10 listopada 2009, o godzinie 11:56
głosie,
Za okrągłym stołem akurat siadły dwie siły z których ta solidarnościowa , była zdecydowanie słaba /i na dodatek mocno wystraszona/, ale miała olbrzymi atut za sobą , poparcie większości obywateli. Druga strona rządu PRL zdecydowanie silniejsza , ale praktycznie nie mająca poparcia i w związku z tym żadnych możliwości przeprowadzenia generalnej reformy państwa. Na szczęście w stronie silniejszej przeważyli zwolennicy zmian i ekonomicznej przebudowy ustroju. Jako strona silniejsza dyktowali warunki i wszystko przemawiało za tym, że uda im sie przebudowa i utrzymanie władzy. W praktyce wyszło inaczej. Niestety nowa demokratyczna już władza jak tylko nieco obrosła w piórka szybko pokazała jak ludziom władza i związane z nią możliwości uderzają do głowy. Z roku na rok ludzie coraz gorzej oceniają swych rządzących, a na tym tle coraz lepsza wychodzi ocena ostatnich rządzących w PRL’u i niektórzy wręcz uważają, że nie byli oni wcale gorsi od obecnych. Politycy wiodących partii powinni z tego wyciągnąć wnioski. Ci co ciągle będą bić w zgniły już bęben Komuchów, Sbeków, TW i sługusów ZSRR będą wbrew swym intencjom napędzać sobie przeciwników , a jednocześnie poprawiać ocenę właśnie tych ludzi. Nie da się bowiem wskazywać nieistniejącego już wroga jako zagrożenia na dodatek samemu postępując moralnie nie lepiej /a nawet znacznie gorzej/ niż ci których tak w czambuł krytykują.
10 listopada 2009, o godzinie 12:18
Margit! Zauwaz, że ja agresję przejawiam tylko w stosunku do polityków i dziennikarzy. Poza psami z istotek mam pod swoją opiekę jednego rododendrona (nieco zanedbanego, ale nie chce się sam podlewać ta cholera) ale żadnego dzienikarza a tym bardziej polityka. Nie widzę więc sprzeczności pomiędzy wrazliwością w stosunku do istotek (i ludzi z mojego otoczenia) a brakiem jakichkolwiek pozytywnych uczuć we stosunku do dziennikarzy i polityków.
10 listopada 2009, o godzinie 12:24
Wczoraj całe popołudnie pławiłam się w niemieckich obchodach Dnia Wolności.
Dla mnie jest rzeczą nader oczywistą, że symbolem nowego ładu w Europie jest dzień zburzenia muru berlińskiego.
To fakt, że poprzedziło go wiele działań krajów sąsiednich i że ten dzień ma swoje korzenie w działaniach wielu ludzi w Polsce, Rosji, na Węgrzech, w Czechosłowacji.
Ale ani Czesi, ani Polacy, ani Węgrzy nie mieli swojej ojczyzny i swego narodu, swoich najbliższych podzielonych najrealniejszym pod słońcem murem i systemami politycznymi.
Natomiast podobną sytuację przeżywają nadal Rosjanie, którzy niejako z dnia na dzień, po rozpadzie ZSRR znaleźli się w innym państwie, najczęściej wrogiemu ich dawnej ojczyzny i przeżywają podobne osobiste dramaty, jak ongiś Niemcy, chociaż nie w tamtej skali.
Bowiem Europa swoich murów, zwłaszcza mentalnych, tak do końca jeszcze nie obaliła.
Zaimponował mi Berlin sposobem uczczenia ważnej dla Niemiec i całej Europy rocznicy.
Przede wszystkim zaangażowaniem młodzieży w polityczny performance, jakim było ponowne symboliczne burzenie muru. Owe tysiąc kostek „muru” ustawionego jak domino malowali uczniowie szkół, studenci, ale także inne grupy społeczne w Niemczech, w tym także polska młodzież ucząca się w Berlinie.
Zaimponował mi Berlin tym, że potrafił 20-tą rocznicę obalenia muru zamienić w radosne święto tysięcy ludzi, oprawionego godnie w znakomity koncert (szkoda, ze żadna telewizja go nie transmitowała w Polsce) muzyki klasycznej i współczesnej, gdzie nie zabrakło też akcentów polskich. Pod Bramą Brandenburską słuchały go tysiące.
Zaimponował mi Berlin tym, że zaproszono opozycjonistów i bojowników o wolność w Europie z wielu krajów, że uhonorowano bardzo godnie zasługi Polski i zadbano o stosowną symbolikę tych zasług.
Polacy z obu stron barykady, przez swój Okrągły Stół pokazali Europie, że umiejętność rozmowy i kompromis są o wiele skuteczniejsze w walce o wolność, niż działania z bronią w ręku. I o tym w obchodach berlińskich pamiętano.
Oczywiście duże wrażenie robiły wystąpienia przywódców dawnych okupantów Niemiec Miedwiediewa, Sarkozy’ ego czy Browna. Wystąpienie Hilary Clinton było bardzo emocjonalne i powierzchowne, choć z miłymi dla polskiego ucha akcentami. Znacznie bardziej podobało mi się to, co powiedział berlińczykom i Europie jej szef, prezydent USA.
Bardzo symboliczny był dla mnie przemarsz przez most na Bornholmer Strasse Michaiła Gorbaczowa, Lecha Wałęsy i Angeli Merkel, ludzi, którzy do 9 listopada 1989r. żyli za murem berlińskim, oddzieleni od reszty Europy. Ludzi, którzy, każdy na swoją miarę, mają wielki udział w dziele jednoczenia Europy.
Świat się zmienia, na co zwracał uwagę w swoim przesłaniu Barack Obama, wskazując na to, że kanclerzem Niemiec jest obecnie kobieta z NRD, a prezydentem USA – Murzyn, mający korzenie w Afryce. Że to, co niemożliwe zdawałoby być jeszcze wczoraj, może być zrealizowane z powodzeniem dzisiaj i że te oba zdarzenia są wektorami zwycięstwa wolności, największej wartości w życiu człowieka.
To, co widziałam w Berlinie było olbrzymią fetą, nie tylko Berlina, Niemiec, ale także całej Europy.
I tak to odebrałam.
10 listopada 2009, o godzinie 12:28
„kanclerzem Niemiec jest obecnie kobieta z NRD, a prezydentem USA – Murzyn, mający korzenie w Afryce. Że to, co niemożliwe zdawałoby być jeszcze wczoraj, może być zrealizowane z powodzeniem dzisiaj „. To co? Może wybierzemy na Prezydenta jakiegoś UFOludka lub rośline doniczkową? Mój rododendron na przykład. Na pewno nie będzie wetować, tanie w utrzymaniu.
10 listopada 2009, o godzinie 12:44
Indoor,
Twój rododendron wolałby byś lepiej o niego dbał niż widział w nim prezydenta lub kanclerza.
Spytaj się go, niechybnie Ci to potwierdzi.
Poza tym nie za wcześnie na trunki?….
10 listopada 2009, o godzinie 14:15
Zdzislaw, Maciek,
pragne zauwazyc, ze to Zdzislaw wysylal nas ( rozmawiajace ty panie) do sprzatania chalupy.
No to mu poradzilam, zeby zajal sie soba, jak mu sie nasza dyskusja o autostradach nie podoba. Ja mu nie bronie zabierania glosu na blogu, nawet czasem go czytam, ale nie widze powodu do rezygnowania z rozmowy z kimkolwiek, bo to sie Zdzislawowi nie podoba. No way! :)
10 listopada 2009, o godzinie 14:23
Margit,
ja Zdzislawowi nie zabraniam dyskutowania na jakikolwiek temat. Problem w tym, ze Zdzislaw nie dyskutuje tylko podsuwa link i zyczy sobie dyskusji z naszej strony nie bardzo liczac sie z tym, ze moze to nie wszystkich interesuje. A jezeli to ciebie interesuje, to przeciez dyskusje ze Zdzislawem mozesz podjac, jaki problem?
10 listopada 2009, o godzinie 14:24
Zofio,
Indoor nie jeden raz tu pisal, ze on nie bardzo trunkowy, skad wiec to pytanie?
10 listopada 2009, o godzinie 14:30
Dark,
u mnie baniak juz stoi od 2 lat, elegancko i sprytnie podlaczony do basenu. A poniewaz zbiera on wode tylko z polowy dachu, to planujemy druga polowe skierowac bezposrednio do basenu w razie koniecznosci. Juz nawet zakupilismy odpowiednie przyrzady i jak tylko wrocimy z wakacji – podlaczymy.
Dodatkowo do podlewania ogrodu wykorzystujemy wode z prania i to przy tym sie tak nalatam jak ta glupia, bo przeciez nie moge tego wylac w jedno miejsce. To ten El Ninio tak nam tu bruzdzi!
10 listopada 2009, o godzinie 14:38
Ewa-Joanno! Mój komentarz do opisu uroczystości obalania był nieco bylejaki, więc podejrzenie, że napisałem pod natchnieniem mogło się nasuwać. Mi się kojarzyło, że Obama też ma korzenie, bowiem mój rododendron tez ma. Może krewni jacyś?
Co do obalania to mi się z kolei kojarzyło coś takiego, że kiedyś dawno dawno, w połowie lat 60ych ubiegłego stulecia moja matka z jej drugim mężem jakoś kupili taką mał działkę nad Balatonem, w niezbyt atrakcyjnej miejscowości za półwyspem Tihany na północnym (stromym) brzegu. Wybudowali też taką małą chałupę, co zresztą po rozwodzie przypadło mężowi, ale nie o tym. Budowali długo i przez kilka lat spędziliśmy urlop wynajmując pokój we wsi. Babka wynajmowała chyba z 5 czy 6 pokoi we tej chałupie, we wsi było ze sto chałup i poza nami wszystkie inne były zajete przez Niemców. Na plazy byli sami Niemcy, w kinie wyświetlano filmy w wersji niemeckojęzycznej, w sklepie mimochodem po niemecku witano wchodzącego, ale po węgiersku też mozna yło kupować, no i walutą obowiązującą był cały czas foriny wegierski. Okazało się, że jest to ulubione miejsce spotkań rodzin rozdzielonego murem narodu niemeckiego. Tak trwało przez dziesiatki lat.
10 listopada 2009, o godzinie 14:39
To jest prawie obieg zamkniety. Powinniście jeszcze pić z tego basenu.
10 listopada 2009, o godzinie 14:53
Zofio
Też oglądałem obchody niemieckie,ale twój wpis nie oddaje odczuć w pełni ,a szczególnie ten kawałek tu cytat:
„Ale ani Czesi, ani Polacy, ani Węgrzy nie mieli swojej ojczyzny i swego narodu, swoich najbliższych podzielonych najrealniejszym pod słońcem murem i systemami politycznymi.”
To chyba nie jest prawda bo Polacy byli podzieleni (tereny wschodnie, i to bardzo Węgrzy podobnie ale to juz po I wojnie ale byli podzieleni o Czechach nie powiem ale jak znam życie pewnie coś stracili.
A już użalanie sie że Rosjanie nagle sie znalezli po rozpadzie ZSRR nagle w e wrogich krajach to olbrzymia przesada. Jakie to bidulki nikt sie za nimi nie ujmuje,nie mogą wyjechać ,nie mogą robić to co obywatele tego wrogiego kraju?
Tak ktos nie znając warunków mógłby zapłakać na losem Rosjan, w takij np Gruzji ,Kazachstanie czy Litwie Łotwie itp.
pozdrawiam
10 listopada 2009, o godzinie 15:06
Ewo-J
Ciesze sie ze czasami czytasz to co tam napiszę ale ja podsyłam linki i czekam na odzew bo dany link to jest zaproszenie do dyskusji.
Jak niema odzewu to z kim dyskutować?
A dyskusja o cenach na autostradach czy miała jakikolwiek znaczenie do cen w Polsce?
I to z takim zaangażowaniem? a ten blog akurat nie jest poświęcony tym zagadnieniom (na blogu Zofii tak całkowicie na miejscu).
I wracając do dyskusji i tym linkom moim jak napisałem to bylo hasło do dyskusji ale jak nikt sie nie zainteresował to miałem sam ze soba dyskutować?
A jak napisałem krytycznie o Waszej dyskusji od razu otrzymałem odpowiedz
Więc wyjaśnilismy swoje stanowiska i co, znów zgoda?
Pozdrawiam
10 listopada 2009, o godzinie 15:21
Drogi Zdzisławie,
zważ, ze po 1945 r w Europie były dwa państwa niemieckie, ze stolicą dawnego państwa, Berlinem rozdzielonym na pół murem. NRD powstało z rosyjskiej strefy okupacyjnej.
Po wojnie wiele krajów zmieniło granice, odbywały się przesiedlenia. Ale to inna historia.
Natomiast rozpad ZSRR, to wyodrębnienie się nowych państw, jak Litwa, Łotwa, Estonia, Białoruś, Ukraina. Na obszarach tych państw mieszka i ludność od wieków tubylcza i napływowa. W tym znaczące grupy Rosjan.
Nagle przestali mieszkać w ZSRR ale w obcym państwie. Z obcym prawem, językiem, którego do tej pory nie musieli znać, administracją państwa wrogą wobec mieszkającej na ich obszarze enklawą Rosjan. A oni sami nie wiedzą kim są – Rosjanami, jako grupa narodowa w Estonii lub innym postradzieckim kraju czy Estończykami, pełnoprawnymi obywatelami tego kraju.
Kiedy część b. republik radzieckich, jako nowe, samodzielne państwa wstąpiły do UE – sytuacja Rosjan jeszcze bardziej się skomplikowała.
Ci ludzie ponoszą konsekwencje politycznych decyzji b. władz ZSRR i aktualnych władz nowych państw.
Ich status nie zawsze jest uregulowany do końca i nie zawsze mogą korzystać z pełni praw obywatelskich.
Nie użalam się, ale stwierdzam pewne fakty.
Każdy człowiek powinien mieć zagwarantowane podstawowe prawa, które dokładnie precyzuje Europejska Karta Praw Podstawowych.
A tak nie jest.
Ludność cywilna nie powinna ponosić tak drastycznych konsekwencji polityki w Europie.
Zobacz co się dzieje obecnie na Litwie i jakie kłopoty mają tam mieszkający Polacy ze swoimi polsko brzmiącymi nazwiskami. Podobne represje spotykają Rosjan w b. republikach ZSRR.
Użalać się nad Polakami trzeba, a nad Rosjanami już wg Ciebie – nie należy?
Możesz mi wyjaśnić – dlaczego?
Dlaczego preferujesz wybiórczość wobec praw obywatelskich, segregując ludzi wg narodowości na tych gorszych (Rosjan) i tych lepszych (Polaków)?
Piszesz, ze Rosjanie mogli wyjechać, a ja się pytam dlaczego nie sugerujesz tego np. Polakom z Litwy czy Białorusi?
Też przecież mogli wyjechać, nieprawdaż?
10 listopada 2009, o godzinie 15:59
EJ,
teraz wiem co cię uraziło, ale odpowiedź twoja wyglądała tak jakby ci się nie podobało podrzucanie tematów do dyskusji.
10 listopada 2009, o godzinie 16:14
W sprawie palenia. Temat niestety nie wywolal zainteresowania. Zgodnie z oczekiwaniem, krajowcy zdobyli sie jedynie na bicie piany. Nawet ci uznajacy siebie samych za inteligentnych i postepowych. Natomiast osoba bywala w swiecie wskazala wlasciwe rozwiazanie.
.
Szczerze mowiac, mialen nadzieje na jeszcze wiecej bezsensownego gledzenia ze strony krajowcow. Nie mialem watpliwosci, ze nikt z kraju nie wpadnie na rozwiazanie. Choc oczywiste, gdy sie je raz zobaczy, to trudno na nie wpasc siedzac przy klawiaturze komputera. Natomist bylem ciekaw, czy padnie druga wlasciwa odpowiedz: „narciarzu, powiedz”. Nie padla. Kto nie wie, ten pyta. Kto pyta, nie bladzi. Ale tylko w przyslowiu. W zyciu ten, kto nie wie, zaczyna pyszalkowato dowcipkowac. Co tez sie zdarzylo, prosze sobie przewinac i sprawdzic u gory. Przez grzecznosc nie wspomne, kto mianowicie.
.
W sumie demonstracja nie wypadla tak przekonywujaco, jak na to mialem nadzieje. Mimo to, ci z Panstwa, ktorzy mysla, powinni sie gleboko zastanowic nad znaczeniem frazy „zaproponowac rozwiazanie problemu”. Powinniscie sie zastanowic nie nad Polska, bo Polska da sobie rade bez Was. Powinniscie sie zastanowic nad samymi soba oraz nad Waszym sposobem rozumowania.
.
Obawiam sie, ze nikt z tych, ktorzy zastanowienia potrzebuja najbardziej, sie nad soba nie zastanowi. Dalej bedziecie bili piane, przechodzili obok sprawdzonych rozwiazan, i nie przyjdzie Wam do glowy, ze gdzies na swiecie mozna sie czegos nauczyc.
10 listopada 2009, o godzinie 17:54
n2,
No, no, dawaj, dawaj. Nie mogę się doczekać tej nadchodzącej iluminacji o paleniu. Czyli o rozwiązaniu problemu. Tylko bez bicia piany, proszę!
:
Nieśmiało wtrącę, że jakieś tam echa twojej akcji nt. palenia-niepalenia w Pomrocznej były na blogu. Nikłe bo nikłe ale były. Stosownie do wagi tematu. Zauważyliśmy jednak, że w twoich umiłowanych US of A problem został rozwiązany. No i dobrze wam tak. Nam też robi się coraz od tego lepiej. Jako że uczymy się od was bez ustanku, uoj uczymy. Może nawet niepalenia kiedyś się nauczymy. Albo – nie.
:
Gdyby ktoś pytał to moje palące pytanie na dzień dzisiejszy i nie tylko jest następujące
:
Jeśli na tym blogu wyrażane są, w zdecydowanej masie, poglądy byłego ministra od PIERWOTNYCH przekształceń własnościowych, to czy to jest blog postępowy czy też „postępowy inaczej”?
No ale my tak już mamy, że o głupoty pytamy. Dismissed!