Trybunale, szybciej!
LICZNIK PREZYDENCKI
Do końca kadencji “Prezydenta Swojego Brata”
zostało 556 dni (już poniżej dwu lat).
Kiedy Platforma Obywatelska kierowała do Trybunału Konstytucyjnego wniosek o rozstrzygnięcie sporu między rządem i prezydentem padały głosy, że Trybunał się tym nie zajmie, bo to spór polityczny, a nie kompetencyjny. To nieprawda. Spór polityczny dotyczy treści polityki, a nie tego kto, co ma w niej do powiedzenia. To jest spór o uprawnienia. Nie jestem prawnikiem, ale oprócz znajomości prawa jest też znajomość języka polskiego i nie wyobrażam sobie, by treść Konstytucji można było interpretować wbrew temu co mówi język. Nie sądzę więc, żeby sformułowanie, iż politykę wewnętrzną prowadzi rząd mogło oznaczać, że prowadzi ją także prezydent. Nie wydaje się też, by sformułowanie, iż prezydent jest najwyższym przedstawicielem Rzeczpospolitej mogło być odczytywane, tak, że jest głową państwa, czyli najwyższą władzą w Polsce. Władzą, której, jak niedawno powiedział Lech Kaczyński nie obowiązują instrukcje, poza może boskimi, ale one daleko i braterskimi. Te blisko i o ich wykonaniu – jak wiadomo od dawna – bratu się raportuje. Od kiedy to przedstawiciel kogokolwiek, jest głową tego kogokolwiek? Otóż w taki właśnie sposób prezydent, jego Kancelaria i jego dominujący brat czytają Konstytucję i w oparciu o takie jej czytanie postępują. To ta strona jest napastniczą częścią konfliktu między rządem i prezydentem. Nie było i nie ma symetrii w tym konflikcie.
Prezydent, mając silny mandat pochodzący z wyborów powszechnych, nie może być oczywiście traktowany przez premiera i rząd, jako figurant. Rząd ma nie tylko obowiązek respektować przypisane prezydentowi w Konstytucji konkretne uprawnienia, lecz także szczególną powagę urzędu, obsadzanego przez bezpośrednią decyzję obywateli, czyli suwerena Rzeczpospolitej. Prezydent musi być, nie dla pozoru, lecz na serio, informowany o najważniejszych poczynania i zamierzeniach rządu i konsultowany, to znaczy pytany, co o nich sądzi. Nie można powiedzieć, że premier i rząd wywiązują się dobrze z tego obowiązku. W ich zachowaniu widać często lekceważenie, złośliwości a nawet chęć kompromitowania prezydenta, być może, jako przyszłego konkurenta Donalda Tuska do tego urzędu. Tego nie powinno być, nawet jeśli prezydent im nie ułatwia dobrego odnoszenia się do niego. Ale tylko myśląc bardzo powierzchownie można wyciągać z tego wnioski, że wart pałac Paca i Pac pałaca. Jeśli się tak mówi, to albo się ma w tym interes polityczny, jak lewica, czy pozapisowska prawica, albo nie rozumie się sporu, jaki w Polsce trwa od kilku lat i którego konflikt na linii rząd – prezydent jest tylko fragmentem, najbardziej dziś widocznym i najszkodliwszym.
To jest ciąg dalszy sporu Czwartej RP, półzamordystowskiej idei wywiedzionej z umiłowanej przez Kaczyńskich przedwojennej sanacji, z Trzecią Rzeczpospolitą, której nienawidzą. Przeczytałem niedawno w tekście Katarzyny Kolendy Zalewskiej, że PiS nie ma dziś idei, bo IVRP się skompromitowała. Tak to prawda, ów Chwast, jak nazywałem polityczny projekt Kaczyńskich przeraził większość Polaków, sprawił, że w panicznej mobilizacji odrzucili PiS-owską władzę w roku 2007, a dziś trwają przy Platformie Obywatelskiej. To jest fenomen nad którym wydziwia wielu komentatorów, zamiast próbować go zrozumieć. Tak, IV RP się skompromitowała, ale to nie znaczy, że owa idea została przez kierownictwo PiS porzucona. Tu dziennikarka się myli i to głęboko. To nadal główny projekt polityczny tej partii. Sanacja BiS czeka na swój czas, a wszystko co robi partia Kaczyńskich, w tym jej destruktywny sposób uprawiania opozycyjnej roli, podporządkowane jest przybliżaniu tego czasu. Temu samemu, tylko temu, podporządkowane jest działanie PiS-owskiego szańca w Pałacu Prezydencki, bo Polska nie ma dziś prezydenta. Ma natomiast aktywnego działacza Prawa i Sprawiedliwości, który zdobyte dzięki największemu wyborczemu błędowi Polaków po roku 1989 stanowisko prezydenta głęboko wypaczył, robiąc z niego narzędzie realizacji polityki brata, którego jest politycznym cieniem.
Ten spór politycznie mogą rozstrzygnąć tylko obywatele w przyszłych wyborach, ale konstytucyjnie on może być przynajmniej poważnie ograniczony przez Trybunał Konstytucyjny, jeżeli zajmie wyraźne stanowisko w sporze, który mając u podstaw politkę, jest ewidentnie sporem o kompetencje. Trybunale Konstytucyjny, szybciej!
24 kwietnia 2009, o godzinie 05:54
No i popatrzcie. Oderwalam sie od zmywaka (spokojnie, spokojnie, ja nie z Jackowa; po prostu uporalam sie z obowiazkami domowymi) zeby Ewie odpowiedziec a tu Dyplomata mnie ubiegl. Odpowiedzial rowniez Ewie na jej ostatni problem dyplomatyczny. Pewnie z reszta lepiej ode mnie. Dziekuje, DP.
A posucha tematyczna rzeczywiscie chyba trwa. Dobrze chociaz, ze ludzie tacy jak Ewa-J po internecie barakuja (koniec z buszowaniem!) i tematy zastepcze wyszukuja. W mysl zasady naszego kochanego Gospodarza: robta co chceta. No to my i robim co wymyslim. Zeby tylko komus sie znowu nie narazic. Bo przyjdzie Zdzicho i bedzie licho! Papuga ze mnie.
24 kwietnia 2009, o godzinie 06:31
Dyplomato Przyuczony
Dziękuje za opinię o mnie.Warto wiedziec co inni o mnie myślą.Ci inni to w tym wypadku Ty.
Mowisz o wyważonych drzwiach bo to co pisze Palikot juz dawno wszyscy wiedza.Okazuje się ze nie wszyscy,więc dlatego Palikot to dobitniej zaznaczył.
I okazuje się ze spotyka sie u wielu ze zrozumieniem.Tylko nie u Ciebie ,ale na to nie ma rady,to Twoja opinia.
Ciekawe na tyle jest to ze Ty potrafisz mysleć i niektore Twe sformuowania sa ogólnie akceptowane ale starasz sie moze nie zawsze ale czesto ,nawet gdy w skrytosci przyznajesz rację pewnym spostrzeżeniom chyba przez przekorę wypowiadasz inne opinie.
Bo przecież mowisz (piszesz) o Fotydze jako niezbyt doskonały kandydat na ambasadora bo moze nie spełniać pokładanych nadziei przez Rzad.,ktory prowadzi polityke zagraniczną.
Więc takiego mamy mieć ambasadora?
Bedzie On szanowany przez innych ambasadorów?Mamy znów narażać sie na śmieszność?.Wygląda na to ze Tobie jest wszystko jedno ,bo przedcież Tubę mozna wyłączyc.Fajnie prawda?
Co do tego przypominania Palikota o przyczynach wystepowania przeciw braciom to widac ze jest celowe bo nie wszyscy jednak pamietaja i te drzwi trzeba ciagle „otwierać”
Co do mnie, pewnie z tym nudziarzem masz racje ale z tym kiepem to grubo przesadziłeś ( może to tylko moja opinia)
Ale z tym Twoja Dyplomacja i nawet przyuczoną to duża przesada.
Mimo to nie „zrywam z Toba stosunków dyplomatycznych” i mam nadzieje ze jeszcze nie raz będziemy do siebie pisać
ten wpis to odpowiedz na wczorajsza Twa wypowiedz do mnie i opinia bo dopiero dziś to przeczytalem
Pozdrawiam
24 kwietnia 2009, o godzinie 06:56
ALKOHOLIK WSTĘPUJE W BRAMĘ NIEBIOS
–
Jaki będę, Ty wiedziałeś od początku.
I od początku każdego żywego stworzenia.
–
To musi być okropne, mieć taką świadomość,
w której są równoczesne
jest, będzie i było.
–
Żyć zaczynałem ufny i szczęśliwy,
pewny, że dla mnie co dzień wschodzi słońce,
i dla mnie otwierają się poranne kwiaty.
Od rana do wieczora biegałem w zaczarowanym ogrodzie.
–
Nic a nic nie wiedząc, że Ty z Księgi Genów
wybierasz mnie na nowy eksperyment,
jakbyś nie dosyć miał na to dowodów,
że tak zwana wolna wola
nic nie poradzi wbrew przeznaczeniu.
–
Pod twoim ubawionym spojrzeniem cierpiałem
jak liszka żywcem wbita na kolec tarniny.
Otwierała się przede mną straszność tego świata.
–
Czyż mogłem nie uciekać od niej w urojenie?
w trunek, po którym ustaje szczękanie zębami,
topnieje gniotąca pierś rozpalona kula
i można myśleć, że jeszcze będę żyć jak inni?
Aż zrozumiałem, że tylko błądzę od nadziei do nadziei
i zapytałem Ciebie, Wszechwiedzący, czemu
udręczasz mnie. Czy to próba, jak u Hioba,
aż uznam moją wiarę za ułudę
i powiem: nie ma Ciebie ni twoich wyroków,
a rządzi tu na ziemi tylko przypadek?
Jak możesz patrzeć
na równoczesny, miliardokrotny ból?
–
Myślę, że ludzie, jeżeli z tego powodu nie mogą uwierzyć,
że jesteś, zasługują w Twoich oczach na pochwałę.
–
Ale może dlatego, że litowałeś się bez miary, zstąpiłeś na ziemię, żeby doznać tego, co czują śmiertelne istoty.
–
Znosząc ból ukrzyżowania za grzech, ale czyj?
–
Oto ja modlę się do Ciebie, ponieważ nie modlić się nie umiem.
–
Bo moje serce Ciebie pożąda, choć wiem, że nie uleczysz mnie.
–
I tak ma być, żeby ci, którzy cierpią, dalej cierpieli, wysławiając
Twoje Imię.
–
Czesław Miłosz.
–
Piła liryczna poetka Agnieszka Osiecka, pił wielki Konstanty Ildefons, którego ze smakiem cytowała tu nawet jasna Anielka, piła inna, dobrze w Polsce znana, choć raczej ze swego trudnego losu niż ze swych wierszy, poetka B.S. To właśnie picie sprawiło, że nie spotkałyśmy się w umówionym dniu, a wkrótce miało się okazać, że nie spotkamy się już nigdy więcej. Dziś to nie jej niełatwe wiersze dodają mi otuchy kiedy jest mi potrzebna, ale dedykacje nagryzmolone przez nią na tytułowych stronicach tomików.
Wczoraj z „wysokich obcasów” dowiedziałam się, że pił także Lengren – tak, ten od słynnego prof. Filutka…
Ile i co o piciu wiedział Miłosz pisząc taki wiersz?
Kiedy słyszę slogany w czambuł potępiające pijących, ja, zazwyczaj lagodna i opanowana, staję się nagle waleczna. Bo potępiać należy samo picie, alkoholizm a nie człowieka, o którym często się mówi jako o ofierze nałogu właśnie. Ludzie zaczynają pić z wielu powodów i niektóre z nich rzeczywiście są błahe, ale kiedy zaczynają walkę z uzależnieniem, kiedy przechodzą przez piekło (licentia poetica), kiedy zaczynają trzeźwieć, stają się ze wszech miar warci pomocy i godni szacunku. I nie mówię tu o ich rodzinach, bo te są warte naszego wsparcia zawsze.
Myślę, że możemy zakończyć ten temat.
24 kwietnia 2009, o godzinie 07:23
Znaczy wola boska. No tak, tym mozna wytlumaczyc wiele! :)
Ale na powaznie. Bars, czy ja zle rozumiem, czy w twoim wpisie pobrzmiewa jakby akceptacja dla picia, bo pil taki ktos, czy inny?
Problem w tym, ze Osieckich czy Miloszow malo, a Kowalskich lejacych zony po pijanemu duzo wiecej. Moge wyrazic ubolewanie Miloszowi, Osieckiej czy Lengrenowi, ale wspolczucie moje bedzie po stronie tych bitych zon czy zastraszonych dzieci.
Rzeczywiscie trzeba zakonczyc ten temat, bo coraz glupszy sie robi.
24 kwietnia 2009, o godzinie 07:38
Zdzislawie,
W pewnych kolach dyplomatycznych o ludziach takich jak ty mowia: you’re a gentleman and a scholar. I jeszcze dasz sie lubic na dodatek. 'Zrywanie stosunkow’ byloby naprawde wielkim nieporozumieniem.
.
Masz pelna racje z ta przesada. Przesadzilem i z kpem i z dyplomata. Nawet efektowne to nie bylo. Dobrze, zes mi to wypomnial.
.
Jesli zas o meritum sprawy chodzi, to tyle jeszcze dodam. Palikot naprawde nic juz nowego do sprawy nie wnosi, wierz mi. Bo on teraz, po zaprzestaniu zabawy z Przyjaznym Panstwem, nic konstruktywnego w RZADZACEJ partii nie robi. Procz dobijania i tak juz stlamszonej opozycji. A przeciez w demokracji piersza rola rzadzacej partii ma byc RZADZENIE krajem. Dopiero druga rola bedzie ODPOWIADANIE na krytyke opozycji. On zas i pierwsza i druga i kazda inna role jaka sobie narzucil to ATAKOWANIE opozycji. Czesto nawet bez wyraznej prowokacji z tamtej strony. To zas jest ordynarnym naduzywaniem wladzy, nadanej mu z racji przynaleznosci do partii rzadzacej.
.
Jesli zrozumiesz podstawe demokracji: rzad jest od rzadzenia a opozycja jest od krytykowania rzadu, to moze latwiej ci pojdzie ze zrozumieniem i innych spraw. Wlacznie z tym, ze ty jako obywatel odpowiedzialny jestes za ochrone opozycji. Bo nikt inny opozycji nie bedzie bronil przed jakze czesto wszechwadnym rzadem. A bez opozycji, jakakolwiek by ona nie byla, nawet PiS (a innej nie ma!), demokracja prysnie jak banka mydlana. Albo inaczej: bedzie to „demokracja” nie inna od tej slusznie przeminionej – ludowej.
.
Nauki pobierane tylko u EDD, a nawet i u naszego Gospodarza, do takiego zrozumienia nowej rzeczywistosci nikogo latwo nie doprowadza.
24 kwietnia 2009, o godzinie 07:43
Patrycjo
Przeciez nie piszesz serio z tym Zdzichem,mocno się nie przejmujesz i dobrze.
Tylko z tym „róbta co chceta”
to bylo kiedys chyba 2 czy trzy tematy temu. Teraz byl temat ścisłe określony przez gospodarza i dotyczył TK wiec tylko dla tego zwracalem uwagę ze zamulacie blog i główny temat stal sie niewidoczny.
A Ty Droda patrycjo pisz o czym chcesz jeęeli nie masz nic do powiedzenia na okreslony temat.
Pozdrawiam
24 kwietnia 2009, o godzinie 08:18
Zdzislawie drogi,
Rzeczywiscie mocno sie nie przejmuje i to wlasciwie w wiekszosci tematow i spraw. Taka juz mam nature.
Wspominajac mimochodem 'robta co chceta’ Gospodarzowe uogolnilam troche. Prawie ze metafora polecialam. Chodzilo mnie bowiem o to, ze nasz Gospodarz kochany tyle nam wolnosci daje, poprzez swoje rzadkie i raczej krotkie tematycznie wpisy, ze my caly czas robimy tu dokladnie co chcemy.
.
Przeciez prawie kazdy z nas juz dawno zapomnial o czym ostatni wpis byl. Pewnie i ty musiales wywijac do gory, zeby na nowo odczytac temat. I dlatego tylu wprowadza swoje tematy, ktore czasem potrafia byc podtrzymywane przez wiele dni. A temat niejednego wpisu zamiera po kilku wypowiedziach. A ze wychodzi z tego zamulanie to tyz piknie.
.
Hej, Zdzislawie, a co sie dzieje z twoim mentorem, Edwarem? Chyba nie bylo go juz kilka ladnych dni. Bo jego alter ego to chyba sie nie liczy?
24 kwietnia 2009, o godzinie 08:28
Ewo-Joanno,
w moim wpisie nic nie pobrzmiewa, a już szczególnie akceptacja dla picia w kontekście znanych ofiar nałogu. Napisałam wyraźnie, a przynajmniej tak mi się wydawało :
„Bo potępiać należy samo picie, alkoholizm a nie człowieka, o którym często się mówi jako o ofierze nałogu właśnie”, oraz :
„I nie mówię tu o ich rodzinach, bo te są warte naszego wsparcia zawsze”.
No cóż, to co dla mnie jasne, nie musi być zrozumiałe dla każdego. Udowodnił mi to Narciarz, ale on przynajmniej mnie przeprosił. Ludzie zdawałoby się inteligentni czytają całkiem zrozumiałe teksty tak jak chcą, albo tak jak im wygodnie. Każde słowo lub wpis mogą zostać tak zinterpretowane lub zmanipulowane, że w ostatecznym rachunku stają się swoim przeciwieństwem, a dobrą wolę autora wykorzystuje się przeciwko niemu.
Czy zauważyłaś nieobecność Edwara? Tak, tak, Edwar „wyszedł” i intuicja podpowiada mi, że być może znowu na dłużej. Jasna Anielka i Zdzisław zostali pozbawieni swojego czarującego rozmówcy, a blog jego dużej wiedzy, poczucia humoru i talentu literackiego. Pisałam niedawno w poście do Ciebie, że uważam, że blog się wypala. Dziś sądzę, że nawet kolejne nieszczęście o skali takiej, jak katastrofa w Kamieniu Pomorskim to być może za malo by go reanimować. Chociaż jest alternatywa – Wy „nowi” zastapicie nas „starych” i jakoś się to potoczy dalej, czemu nie? Pożyjemy, zobaczymy.
24 kwietnia 2009, o godzinie 09:00
Bars
To twoje slowa: „Piła liryczna poetka Agnieszka Osiecka, pił wielki Konstanty Ildefons, którego ze smakiem cytowała tu nawet jasna Anielka, piła inna, dobrze w Polsce znana, choć raczej ze swego trudnego losu niż ze swych wierszy, poetka B.S. […]pił także Lengren – tak, ten od słynnego prof. Filutka…
Ile i co o piciu wiedział Miłosz pisząc taki wiersz?”
A ja napisalam :”JAKBY akceptacja”
Wiec na litosc daruj sobie owa „zarozumialosc” („to co dla mnie jasne, nie musi być zrozumiałe dla każdego”), bo jest co najmniej nie na miejscu.
Czytajac Ludzie zdawałoby się inteligentni czytają całkiem zrozumiałe teksty tak jak chcą, albo tak jak im wygodnie. pozwole sobie zapytac – czy usilowalas kiedykolwiek zastosowac to do siebie? :)
Czy domagasz sie ode mnie przeprosin za posiadanie WLASNEJ opinii? Bo jezeli nie, to twoje No cóż, to co dla mnie jasne, nie musi być zrozumiałe dla każdego. Udowodnił mi to Narciarz, ale on przynajmniej mnie przeprosił.brzmi nieco nielogicznie.
’
Nieobecnosc Edwara zauwazylam z duza ulga. Nie brakuje mi ani jego Googlowej wiedzy, ani specyficznego poczucia humoru w jedna strone, ani wujaszkowego talentu literackiego, ani egocentryzmu i zarozumialstwa. Ot, jest to jest, dopust bozy, nie ma to i dobrze.
Blog nie umrze dlatego, ze kogos nie ma czy kogos nie bedzie, bo zawsze znajdzie sie ktos inny i cale szczescie. Przynajmniej nie jest nudno i tematy trafiaja sie rozne, a i polemiki czasem porywaja nawet najbardziej zrownowazonych.
Mnie jest milo, kiedy ludkowie tocza wojny na argumenty ( szykuje sie zeby powojowac z Mackiem) ale krzywie sie, kiedy do glosu dochodzi zarozumialosc i zamiast bitwy na argumenty mamy bitwe na inwektywy ktore, bez wzgledu na to jakie sa finezyjne sa inwektywami.
’
Mnie ciekawi zdanie innych, ciekawi mnie sytuacja polityczna Polski, mam „dziure” prawei 10-letnia w informacji, teraz sobie uzupelniam powoli, sluchajac co inni maja do powiedzenia. Czasem mnie cos dziwi, czasem cieszy, czasem zlosci – normalka.
A ciebie nie interesuje co inni mysla?
Wydajesz sie byc osoba bardzo powiedzialabym „humanistyczna”, piekne sa twoje opowiesci i lubie czytac to co piszesz, ale nie przyjmuj wszystkiego do siebie i nie traktuj tego osobiscie, to tylko czyjes zdanie na jakis temat.
W sumie przeciez zarowno Ty, Maciek, Narciarz lub ja mamy zdanie podobne, podejscie nieco inne i priorytety inaczej uszeregowane, ale glowne principium jest takie samo- trzeba pomagac.
24 kwietnia 2009, o godzinie 09:00
Bars,
I ty pytasz o Edwara, nie tylko Patrycja. No tak, pewnie trzeba bedzie poszukac winnego tego „wyjscia”. A reanimation team to kto zbuduje? Trudne to bedzie pod haslem 'robta co chceta’. 'Nowi’ czy nawet 'czarne perly’ chyba niewystarczajaco blagonadioznyje zeby odbudowac blog z rodowodem.
Z innej beczki: Czy mialabys moze jakies wiadomosci na temat tego tutaj blogu:
http://pytania.wordpress.com/
Czyms/kims mnie ten Telemach traci..
24 kwietnia 2009, o godzinie 09:07
Polecam przeczytanie w „Studiu Opinii” artykułu:
* Roma Przybyłowska o wstrząsającym występie prokuratora Engelkinga przed Komisją Śledczą
Nie wiem, czemu nie dał się zlinkować?
Bardzo ciekawe obserwacje z posiedzenia Komisji d/s nacisków.
;
Ewa-J. Nie bardzo rozumiem, czego nie zrozumiałaś z mojego opisu kontaktów pomiędzy obywatelem a policją szwedzką?
Jeśli dopuściłaś, że zdarzenie mogło mieć miejsce w Polsce!!!! :D
Tym bardziej nie rozumiem :D
Opisałam skrótowo to, co na własne oczy i uszy widziałam/słyszałam.
24 kwietnia 2009, o godzinie 09:14
Jasnaanielko,
Czy to o to chodzi:
http://alfaomega.webnode......upet-show/
24 kwietnia 2009, o godzinie 09:23
Patrycjo – o to chodzi!
Nie wiem, czemu u mnie pojawił się komunikat BLANK, więc zamiast dalej próbować, skopiowałam tytuł. Dzięki.
24 kwietnia 2009, o godzinie 09:32
Jasnaanielko,
no wlasnie czy w Polsce czy w Szwecji?
Bo troche sie poplatalo :) Jak w Polsce, to po co jej ten egzamin, a jak w Szwecji to jestes pewna tego „przyjecia” i tej reakcji policji?
Pytam, bo zwyczajnie nie wiem.
U mnie z policja sie nie dyskutuje, ale wziecie mandatu nie oznacza automatycznego przyznania sie do winy – mozna sie odwolywac, mozna leciec do sądu.
No tak sobie wiedze uscislam :)
24 kwietnia 2009, o godzinie 09:32
Ewo,
Edwar nie przezyje takiego afrontu. Tys mu sypnela takie good riddance na pozegnanie, ze ciebie teraz napewno juz awansuje do BEKARTA PRL.
A w temacie 'trzeba pomagac’ to narciarz w dzien swojego podwojnego swieta czyli wczoraj zaapelowal, zdaje sie dokladnie o to. Bo czy nie napisal: „Panu Januszowi trzeba pomagac.”? O Palikocie to bylo.
24 kwietnia 2009, o godzinie 09:40
Dyplomato
Dzięki za odpowiedz z tym wpisem po angielsku to nie bardzo wyszlo bo ja angielskiego to ni w ząb (nie Patrycja)
a tłumaczenia w internecie nie chce mi sie szukać.Przyjmuje na wiare że to cos ze szkołą.
Odnosnie tej demokracji i opozycji, to prawie tez rozumiem,ale jakos nie mogę zrozumieć że ta obecna opozycja to nie tyle krytykuje i stoi na straży demokracji tylko wręcz nazwę to delikatnie mocno mija sie z prawda jeżeli chodzi o przedstawienie faktów i komentarze.
I naprawdę nie potrzebuje interpretatora w osobie EDD. bo jakoś przez tyle lat dawałem sobie radę w interpretowaniu faktów.( tak dla Ciebie nie jestem zakochany w PO ani w Tusku,tylko szczerze nie odpowiada mi sposób uprawiania polityki i rządów przez PIS)
A że akurat sposób przedstawiania rzeczywistości przez EDD odpowiada mojemu zrozumieniu współczesnosci, to co mam mowić ze to tylko mój wymysł. Szukam czy inni tez tak rozumują i czy przypadkowa nie jestem jakiś dziwolągiem.( w towarzystwie zawsze
razniej i w dodatku na jakims poziomie)
A najbardziej ucieszyła mnie wiadomośc że stosunków dyplomatycznych nie zrywamy
Pozdrawiam
24 kwietnia 2009, o godzinie 09:48
Ewo-J – W Polsce takie wydarzenie nie miałoby miejsca, bo by sobie pani wynegocjowała z policją wysokość mandatu. Dogadaliby się. Była trzeźwa, szosa pusta, tylko ona i ten radiowóz.
A tam… na parkingu policjanci postawili ją w sytuacji ekstremalnej. Dziecko biegało z płaczem po parkingu, oni jej dawali do podpisania jakiś protokół, zdjęcie… podpisała.
Gdyby nie to – mogłaby się ewentualnie odwoływać, próbować kwestionować to, co na fotce, bo nie była ona wyraźna. Ale podpisała.
I tu się skończyły możliwości odwoławcze. W komendzie policji trafili na ścianę. Recytowano im odpowiednie formułki i przekonywano, że to dla ich dobra i bezpieczeństwa, że jeśli nie są dostatecznie przekonani, to oni znajdą czas na to, by im od początku wyrecytować wszystkie te formułki od początku. Tam są określone procedury, których się urzędnik trzyma i nie odstępuje na krok.
Nie ma prywatnej oceny, nie ma mowy o przekonaniu urzędnika. On jest od stosowania prawa i ma procedury. Albo nie ma pracy :)
;
I moim marzeniem jest, aby w Polsce urzędnik też miał takie wyraźne procedury. Aby nie od jego widzimisię zależało, czy obywatel za wykroczenie zapłaci 500 czy też – jako sąsiad – 300, albo i wcale.
Bo się przy okazji odwdzięczy w inny sposób.
Ale na to trzeba jeszcze paru pokoleń, bo jeśli dziś prawnicy prezentują takie poglądy, jakie serwuje nam głos zwykły… no to…
ciemność widzę… ciemność!
24 kwietnia 2009, o godzinie 09:51
Patrycjo Z.
Wyjaśniliśmy drobne nieporozumienia i fajno mamy jeszcze duzo życia ( to Ty,bo ja to juz głęboki schyłek) więc sobie popiszemy.
Niestety nie moge Ci odpowiedzięć co z”moim mentorem”ale stosunek do niego juz napisałem Dyplomacie tuz przed wpisem dla Ciebie ,więc jak bedziesz zainteresowana to zerknij na wpis do Dyplomaty P.
A tak na marginesie EDD. ma duzo wiedzy i przypuszczam ze Ty tez cos tam dla Siebie znajdziesz( z tej Jego wiedzy),
Patrycjo jezeli to nie wscipstwo to w jakiej częsci Kanady mieszkasz? w metropoliach?
Pozdrowienia
24 kwietnia 2009, o godzinie 09:52
Patrycjo,
ja sobie ow list Narciarza Ctrl+C i zamierzam tez wysylac do roznych, co mi szkodzi :)
Zobaczymy kto odpisze.
W „temacie” ulubienca – niech robi co chce :)
24 kwietnia 2009, o godzinie 10:01
To Jasnaanielko, sobie wyjasnilysmy.
Faktycznie glupio. Choc ja tez stoje jak ta durna w srodku nocy na czerwonym swietle jak ten palec sama jedna. No, jakos nie umiem :)
Juz pisalam – u nas tez sa procedury, z policjantem nie pogadasz (oni jednak troche tepe :)) bo dolozy stawianie oporu wladzy.
Kiedys jechalam po chlopa o 11 wieczorem i zatrzymali mnie gliniarze czort wie po co, podobno w okolicy byly kradzieze. Ogladneli mnie sobie i zyczliwie mi pan policjant powiedzial, ze mi sie LEWY kierunkowskaz nie pali. PRAWY chyba – mowie. LEWY! Onze policjant stal przodem do samochodu, jak zobaczylam, ze lekko sczerwienial i gdzie stoi, to mu predziutko przytaknelam. Niech mu bedzie lewy :)
Ale ogolnie, to w kontaktach z policja nie odczuwam tego dyskomfortu jak kiedys w Polsce, tu wiem, ze trzymaja sie procedur i robia to co do nich nalezy.
24 kwietnia 2009, o godzinie 10:28
Drogi Narciarzu, Wojtku
spóźniona ale bardzo serdeczne życzenia z okazji wszystkich świat, jako obchodzisz – wszystkiego najlepszego, a także z a ten list otwarty do Palikota – gór przyjaznych, wspaniałych stoków i świetnego ślizgu , także wiecznej nienaruszalności Twego układu kostnego w czasie ujarzmiania gór.
A nade wszystko słońca miłości w oczach najbliższych.
Zosia
24 kwietnia 2009, o godzinie 10:57
Wracając do uwag nt. picia z reklamówek alkoholi, nieśmialo przypominam, że:
1. Polska należy do krajów, które trapi choroba alkoholowa i kłopoty z wodecznoścą ma co 10 statystyczny Polak, wliczając w to staruszki i niemowlęta.
2. Wnosić na pokład samolotów alkoholi – nie wolno, to jest karalne i moówia o tym zasady bezpieczeństwa lotów w całej Europie i na świecie.
3. Kancelaria prezydenta RP nie jest od wyręczania firm cateringowych w dostawach wyżywienia pasażerskiego do samolotów, to nie należy do jej obowiązków.
4. Od serwowania alkoholi w wódeczki lub wina a komu nie wolno są stewardzi i stewardesy, przeszkolone w tym zakresie pod kątem bezpieczeństwa w transporcie lotniczym.
***
Tłumaczenie kancelarii Kaczyńskiego jest infantylne, by nie rzec – głupie. Ponadto – ministrowie i urzędnicy kancelarii jawnie przyznali się do naruszania zasad bezpieczeństwa w transporcie lotniczym i oczekuję, że stosowne służby lotnictwa, czy to wojskowego, czy to cywilnego wyciagną z tego faktu należyte wnioski i zaostrzą kontrole rzeczy dostarczanych na poklad. Wniesiony alkohol winien być zarekwirowany, opieczęntowany i oddany po zakończeniu loty lub po prostu zarekwirowany i zniszcony zgodnie z pzrepisami.
Osoba wnosząca go – pociągnięta do odpowiedzialności prawnej i karnej.
Tyle nt. alkoholu wnoszonego na pokład samolotu. Tu nie ma żadnych niedomówień, przepisy są jasne.
***
Kwestia druga – to kupowanie alkoholi przez urzędu i instytucje państwowe przez urzędników państwowych.
Moim zdaniem – przepisy powinny być jasne – kompletny zakaz.
Jeśli okoliczności tego wymagają – np. uroczystość z podaniem lampki szampana – to okoliczności te określone w przepisach – zlecenie na zewnątrz – kelner i szampan w dostawie wg umowy.
A umowa określa ile osób będzie na otwarciu i ile szampana w zwiazku z tym potrzeba.
To co zostaje, zabieranejest przez dostawcę, nic nie zostaje. rachunek opiewa na rzeczywistą ilość podanego szampana. l
Obiad, kolacja lub śniadanie – wydane przez premiera, prezydenta, szefa dyplomacji, ministra dla delegacji zagranicznej, itp – zlecenie zewnętrzęne -przygotowuje to zewnętrzna firma wg wskazania zleceniodawcy – jadłospis i dobrane trunki.
Tzw. reprezentacja
Każdy urzędas w Polsce na eksponowanym stanowisku ma przyznany limit na tzw. reprezentację, ale nie oznacza to, ze picie alkoholu ma być w miejscu pracy.
Moim zdaniem wydatki na tzw. „reprezentację”, w przypadku Polaków, mających niezdrowe skłonności ku alkoholom i nieuzasadnionym zakupom na koszt państwa, czyli nas podatników – powinny mieć ostre kryteria i byc skrupulatnie sparwdzane.
***
Awantura o „małpki” jest idiotyczna.
Prawo w Polsce w tej materii jest odpowiednie i jednoznaczne, wystarczy je przestrzegać.
Prezydent w Polsce nie stoi ponad prawem. A tym bardziej jego obsługa kancelaryjna.
24 kwietnia 2009, o godzinie 11:08
Przepraszam za ten angielski, Zdzislawie. „A gentleman and a scholar” jest wlasciwie nieprzetlumaczalnym, o ile wiem, idiomem. Google jednak tlumaczy na „dzentelman i uczony”. Chodzi o wyrazenie uznania komus (mezczyznie) w sposob wyszukany ale jednoczesnie zartobliwy. Zeby nie zabrzmialo zbyt pompatycznie.
.
Jesli zas chodzi o opozycje uzywajaca klamstw w swoich krytykach rzadu to mozna skorzystac z wieloletnich doswiadczen parlamentarnych demokracji zachodnich. Brytyjskiej glownie ale i amerykanskiej i innych tez. Doswiadczenia te ucza jednej prawdy generalnej: klamstwo ma krotkie nogi. Wraca bumerangiem i uderza w jego autorow prawie zawsze na czas. Czyli przed nastepnymi wyborami. Beda oczywiscie wyjatki. Takim zapewne bylo kaczorowe uderzenie Tuska „dziadkiem z Wehrmachtu”. Strateg-geniusz bowiem uderzyl ta bzdura (w wykonaniu Kurskiego) w koncowce kampanii wyborow prezydenckich i bumerang nie zdazyl wrocic na czas zeby zaszkodzic autorom przekretu. Mlodszy Mniejszy wybory niestety wygral.
.
Dlatego to nie tylko waznym jest jakimi kartami zagrywac w kampaniach wyborczych, ale i kiedy. Zagrywanie waznymi kartami na dwa lata przed wyborami z reguly jest bezpowrotnie zmarnowana amunicja. Palikot te amunicje wlasnie marnuje teraz.
24 kwietnia 2009, o godzinie 11:09
Uwaga końcowa
alkohol jest użyywka a nie niezbędnym składnikiem pożywienia dla człowieka.
W przypadku co 10-go Polaka – jest czynnikiem zagrażającym jego życiu i zdrowiu.
Dlatego jego dystrybucja w miejscach publicznych – a transport lotniczy władz państwa jest takim miejscem – winna być wybitnie ograniczona i pod ścisła kontrola.
W lotach krótkich do 2- 3 godzin – w ogóle nie powinien być podawany.
Żaden pasażer, w tym prezydent czy premier – nie ma prawa do wnoszenia alkoholi na pokład samolotu. Władza udająca się na ważne dla Polski spotkania, narady, szczyty czy wizyty ma być trzeźwa, zdrowa i w miarę swoich możliwości kompetentna.
Podatnik nie płaci na nałogi czy skłonności alkoholowe tej władzy.
Ciekawa jestem czy jakikolwiek dziennikarz wreszcie się odważy publicznie powiedzieć dupkowi z kancelarii prezydenta – kilka słów prawdy i spyta go od kiedy to podatnik ma płacić za zaspakajanie nałogów i kaprysów podniebienia prezydenta lub jego urzędasów oraz za naruszanie bezpieczeństwa lotu.
24 kwietnia 2009, o godzinie 11:19
Zofia na prezydenta!
Nawet ja zaglosuje za, choc w polskich wyborach nie biora udzialu. :)
24 kwietnia 2009, o godzinie 12:17
Droga Ewo-Joanno,
błagam, nie uszczęśliwiaj mnie ponad miarę! Nie chce tych posadek, urzędów itp.
Jestem człowiekiem na wskroś wolnym!
Dobrze mi z tym, co mam!!!
By być prezydentem w państwie Polaków trzeba być skrzyżowaniem Herkulesa z Bismarkiem i sercem Jezusa. Ja- cech i przymiotów tych osób nie posiadam.
Zakres władzy, którą dzierżę jako IV władza – w zupełności mi wystarczy.
Wprawdzie może to i kusząca propozycja zwłaszcza z Minerem siedzącym mi na ogonie, ale nawet z takimi atrakcjami – nie interesuje. Wybacz.
Najserdeczniej pozdrawiam
24 kwietnia 2009, o godzinie 12:45
Ewo-Joanno,
To ja w takim razie pójdę za radą Narciarza. Wyjaśniam :
1/ z mojej strony nie było ani akceptacji, ani jakby akceptacji picia,
2/ staram się nie być ani „zarozumiała” ani tez zarozumiała – znam swoje ograniczenia i przynajmniej usiłuję unikać wypowiadania się o sprawach, o których mało wiem,
3/ teksty trudne czytam dopóty, dopóki ich nie zrozumiem, jeśli coś jest dla mnie zbyt skomplikowane zwykłam pytać mądrzejszego,
4/ tak, zawsze stosuję tę zasadę do siebie – patrz punkt 3/
5/ nie domagam się od Ciebie przeprosin w żadnej kwestii, a już na pewno nie w sprawie posiadanych przez Ciebie przekonań
6/ „to co dla mnie jasne, nie musi być zrozumiałe dla każdego” – oznacz : pięć lat pracy i kontaktów z ludźmi dotkniętymi problemem alkoholowym dały mi sporo doświadczenia i wiedzy o przyczynach i skutkach alkoholizmu, więc wydaje mi się, że potrafię lepiej zrozumieć pewne związane z tym sprawy czy zjawiska, niż ktoś znający ją np. z prasy czy ze słyszenia.
7/ Narciarz wyłącznie na podstawie użytej przeze mnie banalnej i powszechnie używanej przenośni zdiagnozował u mnie koalkoholizm (współuzależnienie) – i za to mnie przeprosił, przy okazji udowadniając mi nieścisłe formułowanie myśli,
8/ czy punkt 7/ brzmi dostatecznie logicznie?
9/ wymieniłam kilka znanych, powszechnie lubianych i podziwianych osób, żeby przypomnieć, że alkoholizm dotyka nie tylko – tu wpisz sobie inwektywy Dark. Gałczyński najprawdopodobniej nie bił Srebrnej Natalii, choć pewności mieć nie można co do tego, co wielki poeta robił „po pijaku”, czyli wtedy, kiedy niektórzy alkoholicy robią się niebezpieczni, ale jakoś nie jestem pewna, czy Jasna Anielka wyrzuciłaby go do szałasu. Tym bardziej dotyczy to Agnieszki Osieckiej.
________________________
1/ Z Edwarem od początku nie przypadliście sobie do gustu, może dlatego, że Twoje wejście było mocno przebojowe, a blog od dawna nie zmieniał swego stanu osobowego,
2/ Nie musisz lubić Edwara, nie ma na blogu obowiązku lubienia wszystkich – jedni się lubią inni nie,
3/ Edwar ma dużą wiedzę – po prostu lubi googlować w poszukiwaniu argumentów i ciekawostek,
4/ rzeczywiście ma specyficzne poczucie humoru i bywa, że zachowuje sie jak śledziennik – mnie to nie przeszkadza,
5/ nie znasz jego twórczości, a wujaszek Wania to kreacja stworzona od niechcenia i mam wrażenie że z nudów, bo mam prawie pewność, że Edwar często się nudzi,
6/ egocentryzm i zarozumialstwo Edwara – myślę, że się mylisz; ja się w niego długo wsłuchiwałam z dużą uwagą i nie mogę się z Tobą zgodzić ; dla mnie Edwar to ktoś zupełnie inny, powiedzmy, że ja znam innego Edwara 7/ to oczywiste, że blog umrze kiedy zdecyduje o tym jego gospodarz
8/ nabawiłam się urazu blogowego – za dużo tu chwilami manipulacji, a za mało chęci porozumienia się i znalezienia konsensusu
_________________________
1/ owszem, zdanie innych mnie ciekawi, nawet bardzo
2/ tak, to prawda, że brakuje mi dystansu i że mocno, może nawet za mocno angażuję się emocjonalnie, ale już taką mam naturę; poza tym, jak już wcześniej pisałam, wszyscy na blogu są dla mnie ludźmi z krwi i kości, a ja po prostu ludzi lubię i to bardzo.
3/ dziękuję Ci za miłe słowa i cieszę się, że moja pisanina sprawiła Ci przyjemność
„W sumie przeciez zarowno Ty, Maciek, Narciarz lub ja mamy zdanie podobne, podejscie nieco inne i priorytety inaczej uszeregowane, ale glowne principium jest takie samo- trzeba pomagac.” Z tym twoim stwierdzeniem zgadzam się całkowicie. :-)
–
Narciarz zdaje się ma całkowitą rację. Śledząc tekst i z miejsca wyjaśniając sprawę, mogę prawie mieć gwarancję, że z rozpędu nie popełnię kolejnej gafy.
Pozdrawiam serdecznie
24 kwietnia 2009, o godzinie 12:49
Przepraszam kilkoro z Państwa, za przetrzymanie tekstów zablokowanych automatycznie. Nie było mnie kilka dni w Warszawie.
24 kwietnia 2009, o godzinie 13:40
Bars!!! Na litość boską!!! Jeśli TY nie odczytujesz tego, co ja napisałam, to chyba wypada mi się udać w ślad za EDD na wewnętrzną emigrację.
Z tego, co każdemu, zainteresowanemu wiadomo, Gałczyński zawsze na swoje życie zarabiał własną twórczością. Na alkohol też, choć nie wykluczam, że i wielbiciele jego talentu sporo na jego potrzeby w tym zakresie wydali. Przypomnij sobie jego cykl o Wojciechu Wolaku – kiedy brakowało pieniędzy, to pisał kolejny odcinek jego przygód do gazety rolniczej. Gałczyński nie domagał się zasiłków, ani nie czekał na mannę z nieba. Bardzo skrupulatnie wyciągał należności i – a jakże! – zaliczki.
Ja bym go do szałasu z pewnością nie wysłała.
Nie ten format.
Smutno mi, że właśnie do ciebie adresuję takie wyjaśnienie. :(
24 kwietnia 2009, o godzinie 13:55
Są, bo były!!!
http://kuczyn.com/2009/04.....ment-75104
moje wpisy zagubione w czarnej dziurze.
24 kwietnia 2009, o godzinie 14:42
Z satysfakcją odnotowuję, że polski MSZ ruszył głową i zadki i wysłał swego przedstawiciela (chyba w randze wiceministra) na Baltic Business Forum…wczoraj, na ostatni dzien obrad.
Trochę to musztarda po obiedzie, bo osoba, która miała najwięcej do powiedzenia – minister Oleksandr Szlapak z kancelarii prezydenta Juszczenki – w I-szy dzień forum, czyli w środę po południu wrócił na Ukrainę.
MSZ zaspało sprawę z innego punktu widzenia – w październiku są wybory prezydenckie na Ukrainie, z rozmów kuluarowych i nie tylko, bo z oficjalnych także – można było wiele wywnioskować na ten temat, np. jakie są preferencje ukraińskiego biznesu i sfer oligarchów, kogo będą obstawiać i jakie czynią już zabiegi związane z koncentracja wyprowadzonego za granice (np. na Cypr) kapitału, by wrócić po wyborach na Ukrainę z inwestycjami.
Może się MSZ dogada z Polsko-Ukrainska Izbą Gospodarczą i uzyska od niej zapis tej konferencji a zwłaszcza debat sesyjnych – to może sie połapie.
Polecam szczególnie debatę branżową dot. finansów pod kierunkiem prof. Witolda Orlowskiego, i wypowiedzi Jacka Austena z PZU Ukraina. Są warte przemyśleń.
24 kwietnia 2009, o godzinie 16:10
Przypomniał mi się w kontekście picia w samolocie – pewien incydent podczas podróży Lecha Kaczyńskiego na spotkanie z gruzińskim prezydentem podczas incydentów na Kaukazie.
Pilot ze względów bezpieczeństwa odmówił lądowania w Tbilisi i poleciał dalej do Azerbejdżanu.Na co prezydent urządził awanturę, kazał lądować w Tbilisi i groził wywaleniem pilota z roboty.
Pilot wykonywał swoje obowiązki sumiennie i w Tbilisi na żadanie Kaczynskiego nie wylądował.
Natomiast prezydent zachowywał się jak półgłupek lub facet pod wpływem alkoholu i to w większych ilościach.
Nie sądzę, by na trzeźwo mógł się tak zachowywać, dlatego przyjmuje nadużycie owych zawartości filigranowych buteleczek z koniakiem lub whisky.
Sam ten fakt wskazuje jak wielkim problemem jest pijany pasażer na pokładzie samolotu i czym to grozi.
A co dopiero – gdy jest, tak jak w tym wypadku – prezydentem kraju, który „wydaje” kretyńskie rozkazy w pijanym widzie.
W tym wypadku trzeźwość umysłu zachowała załoga samolotu, która nie uległa pijackiej fantazji I Obywatela RP oraz minister Klich, który zamiast zwolnić pilota z roboty, dał mu nagrodę.
Dlatego właśnie wprowadzone zostały ostre przepisy bezpieczeństwa w lotnictwie, by się żaden pasażer nie szarogęsił w samolocie, zwłaszcza pod wpływem alkoholu.
Głupota urzędników kancelarii prezydenta RP sięga zenitu, skoro tłumaczą publicznie kupno „małpeczek” – ….potrzebą dostarczenia ich do samolotu, gdy prezydent podróżuje podniebnie.
Zapomnieli o wyżej opisanej awanturze, czy też nie mają świadomości, jakie zagrożenie stwarza bezpieczeństwu pijany facet w samolocie?
Jak to drugie – to proszę komórki ds. bezpieczeństwa lotów Urząd Lotnictwa Cywilnego by z lotnictwem wojskowym obsługujacym flotę rzadowa – przygotowały obowiązkowe szkolenie pracowników kancelarii prezydenckiej oraz samego prezydenta RP w zakresie obowiązków pasażerów podróżujących samolotami.
24 kwietnia 2009, o godzinie 17:00
Wyglada mi na to, ze wszyscy pijaczkowie RP dowolnego numeru, z pierwszym obywatelem i przedstawicielem na czele, powinni juz byc bezpowrotnie wyleczeni z choroby zwanej alkoholizmem. Bo Polak (na blogu) potrafi!. Dzieki wam za to, oredowniczki trzezwosci. I to zarowno te od 'zrozumienia choroby’ jak i te od twardej reki. Przylaczam sie tylko do pogladu, ze Ildefonsa do szalasu nie lzia! But I digress, jak to mowia w niektorych kolach.
.
Zanim sie udam na zasluzony odpoczynek kilkudniowy, chce jedna rzecz dopowiedziec. To taka jakby kontynuacja rozhoworu ze Zdzislawem. I tylko na wypadek, jakbym znow w kompleks Pytii wpadl i Bars miala klopoty z jednoznacznoscia mojej wypowiedzi. Dodam tylko, ze czasem, a moze nawet i czesto, jesli nie za czesto, ta niejednoznacznosc jest zamierzona. Niekoniecznie zreszta z jakichs tam wielkich i szczytnych powodow. Ale ja znowu digress. Wiec ad rem.
.
Chodzi o relacje pomiedzy rzadem i opozycja. Rozumiem doskonale nasza wyjatkowosc obecna, zwiazana z Kaczynskimi. Posiadanie 'wlasnego’ prezydenta-blizniaka przez przywodce opozycji parlamentarnej nie jest za czesto spotykane. Ale to jeszcze zaden powod, zeby rzad ciagle musial sobie strzelac w kolano!
.
Niestety, takimi samobojami wlasnie sa nieprowokowane ataki strony rzadowej na opozycje. Bo rzadowi dany jest, konstytucyjnie i zwyczajowo, tylko obowiazek odpowiadania na krytyke opozycji. Ani prawa ani obowiazku atakowania opozycji nikt rzadowi nie dal. Zostalo to zywcem przeniesione z epoki slusznie minionej. I to jest dodatkowy powod, dla ktorego aroganckie naigrywanie sie z porazek opozycji – patrz obecny z 24go kwietnia wpis Palikota – jest po prostu obrzydliwe. Ten bumerang zdazy wrocic przed nastepnymi wyborami!
.
A teraz oddaje lamy blogowe w rece reanimatorow. Jesli tacy sie znajda.
24 kwietnia 2009, o godzinie 18:16
Dyplomato P.
Tylko ,że Palikot to nie Rząd. Więc co ztym strzalem w kolano?
Rząd nie atakuje opozycji tylko sie broni jezeli ktos atakuje to poseł
To tak na kilkodniowy odpoczynek
Baw sie dobrze
24 kwietnia 2009, o godzinie 20:08
Jeśli chodzi o alkohol to mamy jeszcze i taką sytuację, że jeśli zostawimy tych ludzi samym sobie, aby wyginęli, to należy więcej pieniędzy wyłożyć na straż miejską oraz policję i daleko lepiej niż dziś służby te zorganizować. Przypomnieć bowiem należy, iż w takim mieście jak Warszawa, czasy oczekiwania na zgłoszenie się operatora straży miejskiej lub policji w godzinach wieczornych wynoszą więcej niż 5 minut, a tyle wystarcza, aby człowieka w każdym miejscu na oczach przechodniów pobić ze skutkiem śmiertelnym lub też okraść i uciec. Podobnie też jeśli np. kobieta czuje się zagrożona gwałtem, to nawet jeśli ma tyle przytomności umysłu, aby wybrać odpowiedni numer może niezdążyć zawiadomić Policji o miejscu gdzie należy podjąć interwencję. Natomiast interwencji osobistej obywatelskiej nikomu nie doradzam z uwagi na fakt, że przeciwnik może być wyposażony w ostre przedmioty.
24 kwietnia 2009, o godzinie 20:18
Jeśli zaś chodzi o akcję pisania listów, to należy przypomnieć, iż PO wbrew obietnicom wyborczym dopuszcza do obsadzania spółek z udziałem skarbu państwa z klucza partyjnego. http://www.newsweek.pl/ar.....ow,38653,1
24 kwietnia 2009, o godzinie 22:12
Panie Waldemarze!
Marzymy o nowej Polanie, ta nam się znudziła.
24 kwietnia 2009, o godzinie 22:50
Ciekawa sonda na Onet.pl na temat: Kogo uważasz za najwybitniejszego polskiego przywódcę XX wieku?
To znaczy ciekawe sa wyniki :)
24 kwietnia 2009, o godzinie 22:51
Torlin, nie plakaj :)
Nowa powinna byc juz dzisiaj.
25 kwietnia 2009, o godzinie 02:53
Kaem,
pytasz mnie o blog Telemacha – tak znam ten blog. warto tam zaglądać bo teksty, które zamieszcza właściciel są ciekawe i wartościowe literacko. Niestety, nie wiem kto to taki, mogę tylko przypuszczać, ze być może jest to niejaki Telemach Pilitsidis, niezły malarz i poeta (wydał kilka tomików wierszy). Telemach pojawia się też jako komentator na blogach które mniej czy bardziej regularnie czytuję (ostatnio na przykład u Torlina, gdzie bywam zawsze, choć nie zawsze komentuję).
Podkreślam, to tylko przypuszczenie.
Pozdrawiam.
25 kwietnia 2009, o godzinie 05:26
Jasna Anielko,
mnie także jest smutno, że z kolei ja muszę Ci pewne rzeczy wyjaśniać, choć Twoja niewiedza jest w pełni zrozumiała, bo pochodzi jak sądzę wyłącznie z książek. Otóż Srebrna Natalia, która przeżyła męża o całe 23 lata, skrupulatnie wyczyściła wszystkie, wcale zresztą nie tak wielkie z punktu widzenia dzisiejszej obyczajowości, skazy na sylwetce poety, ustawiła jego postać na wysokim piedestale jako nieskazitelną doskonałość, po czym zaczęła sama i nakazała innym go czcić. Tak więc Wielki Konstanty kochał bezgranicznie i wiernie swoją muzę i małżonkę Natalię, a wokół pachniały bzy, świecił księżyc i skrzypiała zawieszona na łańcuchach meluzyna…:D Nie ma się czemu dziwić – sama pewnie bym tak postąpiła kierowana własną małostkowością (z którą walczę od zawsze) i mając całą schedę po genialnym mężu w swojej dyspozycji. :D No chyba żeby zwyciężyła ta część mojej natury, która bez względu na koszty nie odstępuje nawet na milimetr od prawdy i sprawiedliwości (zapewne górę wzięłaby opcja druga, bo ja przecież jestem znany frajer :D). Nie wiem na jakim etapie odkrywania kart aktualnie jesteśmy, bo tego nie śledzę, wolę poczytać sobie samego poetę, niemniej tak się złożyło, że pewne niewielu ludziom znane fragmenty jego biografii, mnie znane są niemalże z pierwszej ręki. Nie znaczy to broń Boże, że poeta był jakimś wyjątkowym draniem, ale moim zdaniem borykanie się latami z notorycznie podpitym czy pijanym człowiekiem jest wystarczająco deprymujące i upokarzające dla większości kobiet.
To, że mężczyzna, który pije zarabia na rodzinę, dom i swój nałóg, to jeszcze nie wszystko. Znałam takiego, który zapewniał rodzinie wszelkie luksusy, nie awanturował się, nie bijał, ba, nawet głosu nie podnosił, a żonę doprowadził prawie do samobójstwa, w psychicznym znęcaniu się nad nią osiągnął bowiem takie wyżyny, że jedyną drogę do wyzwolenia widziała w śmierci.
Reasumując, to że KIG zarabiał na swoją rodzinę i na swoją wódkę to jeszcze bardzo mało znaczy. Zaręczam Ci, że bełkocący od rzeczy, unurzany w wymiocinach, zasiusiany i ufajdany geniusz niczym się nie różni od menela w tym samym stanie. Przepraszam za ten mało apetyczny opis, ale takie są fakty. W pewnym sensie to jednak „był ten format”, ale i tak byś go do szałasu nie wysłała, bo lubisz poezję!
–
A poza tym nie martw się Jasna Anielko i nie „smuć się, że właśnie do mnie adresowałaś swoje wyjaśnienie”. Myślę, że z kolei moje wyjaśnienie także na coś Ci się przyda.
To co napisałam o Tobie i szałasie, to był tylko ironiczny wybryk, taki pół-żart, nic więcej…
Serdecznie Cię pozdrawiam z łoża boleści – za czwartkową wyprawę w wiatrem podszytym sweterku przyszło mi jednak zapłacić…a tu weekend właśnie.
25 kwietnia 2009, o godzinie 05:48
Dyplomatu Przyuczony,
zamiast robić rozbiór logiczny Twojej wypowiedzi, próbowałam przerobić ją na żart. Fakt, trochę Twoim kosztem, ale niewielkim. Nie miałeś wiele do stracenia, a ja zyskałam to czego chciałam – oszczędziłam miłość własną zainteresowanych.
Przypominam, że Pytia to w starożytnej Grecji szanowana postać a nie jakaś mityczna potwora typu Hydry Lernejskiej czy Meduzy
–
Naród nie zna się już na dowcipach – czas umierać…
25 kwietnia 2009, o godzinie 07:28
Drogi Głosie,
Jasna Anielka ma rację karcąc Cię za piromańskie wyczyny na Twojej łące. Nie dokonałeś może krwawej rzezi, ale jakieś myszki polne, jakieś żabki, o ile w pobliżu jest woda, oraz trochę owadów masz na sumieniu na pewno. Co do skowronków, to sądzę że mogłoby ich jeszcze nie być, bo to dość wczesna pora, ale kto wie? Skowronek tata zawsze tkwi i śpiewa wysoko nad swoim gniazdem – to taki sposób na odstraszanie konkurentów, tak że jeśli go słyszysz, to możesz mieć pewność, że gdzieś pod nim, na ziemi samiczka wysiaduje potomstwo.
Musisz koniecznie wymyślić jakiś inny sposób na tę łąkę. Jeżeli nie uda Ci się zintegrować i sprosić wyposażonych w kosy i grabie sąsiadów na happening pt. Sianokosy (ewentualnie połączone z grillem), w co nie wątpię, to proponuję, żebyś wykupił ten nieużytek, następnie zafundował sobie maleńki traktorek i maszynę do koszenia. Uzyskane tą metodą siano możesz ofiarować sąsiadce, od której bierzesz to wspaniałe mleko, przy okazji sugerując jej, żeby w związku z podarunkiem zaczęła Ci liczyć taniej. Możesz też zamiast traktorka i maszyny kupić kozy i elektrycznego pastucha – przemyśl to, kozy dają najzdrowsze mleko na świecie. Z takiego pomysłu mogą wyniknąć same korzyści, bo po pierwsze będziesz miał ziemię, która jest najlepszą lokatą, a po drugie kiedy skorumpowane sądy dadzą Ci się za bardzo we znaki, to rzucisz wszystko w diabły i przeniesiesz się na dobre na wieś, gdzie podwaliny serowarskiego biznesu (kozy) masz już gotowe.
Jeszcze jedno, chcę Ci przypomnieć, że zapewniałam Cię zawsze jedynie o moim podziwie dla Twojego wyczucia poezji i o mojej dla Ciebie sympatii, natomiast o niczym takim jak zapewnianie w kwestii mojego domniemanego anielstwa nigdy nie było mowy – musiałeś mnie z kimś pomylić, Kuzynie :D
–
A historyjka o pożarze łąki mimo wszystko prześmieszna i napisana z biglem…
Wracam chorować…
25 kwietnia 2009, o godzinie 07:32
Bars – ja to dobrze wiem, co o Gałczyńskim napisałaś. Też się nim interesowałam. Ale powiem szczerze, mnie do zachwytu nad jego poezją nie trzeba tych osobistych dramatów jego i jego rodziny.
Skoro kwiat jego poezji zakwitł na takim podłożu, to, jak dla mnie, to podłoże przykrył dostatecznie pięknie. Natalia i Kira to piękno doceniły własnym kosztem. I nie epatowały publiczności własnymi, niewątpliwie traumatycznymi przeżyciami. Przyjęły rolę opiekunek GENIUSZA i w tej roli wytrwały. Takie prywatne wolontariuszki, które nie zeszły z posterunku. Ja je za to podziwiam i uważam, że dobrze zrobiły, jak zrobiły. Nie jestem za totalną lustracją poetów. Mickiewicz i Słowacki też nie byli idealni i mnie to nie przeszkadza w odbiorze ich poezji.
Przyznaję, że za to, co napisał o Gałczyńskim Miłosz w „Umyśle zniewolonym” na samym starcie nabrałam do niego głębokiej niechęci. I mi nie przeszło do dziś. Takie moje, prywatne zbączenie :)
25 kwietnia 2009, o godzinie 07:37
Droga Bars,
…..Życzę szybkiej poprawy zdrowia.
…..Dziś jeszcze jadę do Leoncina zbadać możliwości integracji lokalnej społeczności polecanymi metodami.
25 kwietnia 2009, o godzinie 07:55
Jutro z przyjaciółką ubieramy się na celebrytki i udajemy się do odrestaurowanego domu handlowego – kiedyś PDT, dziś RENOMA, aby sobie pojeździć ruchomymi schodami, obejrzeć panoramę Wrocławia z górnego parkingu i zjeść lody w kawiarni też odrestaurowanego hotelu MONOPOL .
To tu!
http://miasta.gazeta.pl/w....._euro.html
25 kwietnia 2009, o godzinie 08:07
http://miasta.gazeta.pl/w....._nowy.html
A TU na lody!
Też odrestaurowany MONOPOL. To tu Zbigniew Cybulski podpalał lampki z alkoholem… Dziś bombonierka!
25 kwietnia 2009, o godzinie 11:51
W Monopolu byłem. I gorzałkę tam piłem. W Klubowej ( Klubowa mieściła się w takim wypalonym budynku, po lewej stronie Świdnickiej patrząc w kierunku Rynku. Od Monopolu nie było to daleko) też.
A do baru Centralnego ( na parterze PDT od strony Pl. Kosciuszki ) chadzałem na piwo. W Centralnym był chyba najdłuższy w PRL bufet – miał coś ok. 50 m. długości . A w nocy przesiadywałem w Bombonierce – takiej małej kawiarance, która mieściła się na Dworcu Głównym – po lewej stronie od wejścia. Czynna była całą dobę, z krótką przerwą na sprzątanie koło godz. 2 w nocy.
Kiedy spałem ? Nie pamiętam…
Oh ” te niegdysiejsze śniegi”….
25 kwietnia 2009, o godzinie 12:31
Licznik postów chyba się „zaciął”. Od kilku dni pokazuje 389.