„Solidarność w opozycji – dziennik 1993-1997”
Zapowiedź wydawnicza II tomu mojego dziennika z lat 1989-2001. Obejmuje okres 1993-1997;http://www.bookmaster.pl/solidarnosc,w,opozycji,dziennik,1993,1997,tom,2/waldemar,kuczynski/ksiazka/657145.xhtmlTom pierwszy obejmujący okres 1989-1993 ukazał się w roku 2010; http://www.ecs.gda.pl/newss/news/2047/archive/33
Tom trzeci obejmujący okres 1999-2001 ukaże się za jakiś czas.
Bez fałszywej skromności mogę powiedziec, że to są żródła historyczne nie do obejścia. I ciekawe zarazem. Polecam wszystkie trzy tomy.
14 sierpnia 2012, o godzinie 11:10
Powinienem się za to zabrać, chociaż za pierwszy tom – może po wakacjach.
Ps. Dobrze, że mnie nie ma na płycie nagrobnej, wolę nie wiedzieć, jaki tekst nagryzmoliłby Mawar na mój temat.
14 sierpnia 2012, o godzinie 14:08
Pół roku później armie amerykańska i iracka w sile 10 tysięcy żołnierzy przystąpiły do drugiego ataku. W dziewięć dni obróciły miasto w pył: 26 tysięcy domów zostało częściowo zniszczonych, a trzy kolejne tysiące oraz 50 szkół, 70 meczetów i szereg budynków użyteczności publicznej – zrównane z ziemią. W drugiej bitwie o Falludże zginęło od 800 do sześciu tysięcy cywili, a zdecydowana większość z 350 tysięcy mieszkańców, którzy przeżyli bombardowania, musieli porzucić swoje domy i salwować się ucieczką.
http://konflikty.wp.pl/ka.....omosc.html
============
Z czym Wam się kojarzy ten obrazek?
Mnie z pacyfikacją Warszawy po Powstaniu…..
Tylko że wtedy nie używano rdzeni uranowych w pociskach.
No i naziści byli źli, Amerykanie są dobrzy….
14 sierpnia 2012, o godzinie 19:24
Wiesiek59
„No i naziści byli źli, Amerykanie są dobrzy”.
Nie no, przecież Amerykanie są źli, a Saddam Hussein był dobry, począwszy od przymierza z ojczyzną proletariatu i wojny z Iranem, poprzez terror w kraju i uzywanie broni chemicznej do pacyfikacji Kurdów aż po napaść na Kuwejt.
Przecież uczyli takiej dialektyki na WUML-u, musiałeś wagarować.
14 sierpnia 2012, o godzinie 19:59
Waldemar Kuczyński: „Zapowiedź wydawnicza II tomu mojego dziennika z lat 1989-2001”.
Publikacja dzienników ma sens jeśli nie wydaje ich sam autor, tylko biograf lub historyk. Dobrym zwyczajem jest publikacja dzienników po śmierci ich autora, wówczas mogą ukazać się in extenso – bez skrótów i interpolacji, jedynie po niezbędnej obróbce stylistycznej. Natomiast autor jako redaktor i wydawca zwykle traktuje dzienniki jako okazję do oczyszczenia własnego życiorysu i poprawienia wizerunku swego środowiska politycznego. Na szczęście poważni historycy nie nabierają się na takie proste sztuczki, w końcu metoda pucowania własnej biografii politycznej znana jest od czasów Juliusza Cezara. Nie mówiąc o tym, że Waldemar Kuczyński słynie z nadgorliwości, fobii, braku obiektywizmu i interesowności politycznej.
W przypadku W. Kuczyńskiego najciekawsze byłoby oczywiście to czego nie zamieścił w pisanym na gorąco dzienniku, zwłaszcza z lat 1989-91. Na to, rzecz jasna, nie ma co liczyć, dlatego merytoryczna wartość tych dzienników jest bliska zeru.
14 sierpnia 2012, o godzinie 23:09
Mimo cmentarnej atmosfery, po wygłoszeniu przez Gospodarza mowy pogrzebowej przy pochówku blogu (Torlin został zmiksowany, bo kaliber ceremonii jest znacznie wyższy niż planowano), zdarzają się także elementy humorystyczne.
Mawar z właściwą sobie dozą publicystycznego luzu, doszukuje się w publikacjach W. Kuczyńskiego aspiracji na miarę Wincentego Kadłubaka, ale z tendencją do politycznego serwilizmu w stosunku do błęknokrwistych z legendarnej Unii.
Przed pójściem pod kocyk, uśmiałem się jak norka.
Z szatni
15 sierpnia 2012, o godzinie 08:10
Stanie,
Napisałeś, o nieszczęśniku, o cmentarnej atmosferze. Usmiawszy sie jak norka, na dodatek. I po cos to uczynił? Czy aby nie na zmartwienie Torlinowi? On zawsze sie zamartwia gdy poziom blogu przerasta poziom blogowiczow.
Popatrz co sie porobiło
1 stycznia 2010 roku Pan Minister dał na tym blogu wpis zatytułowany „Rok wyprowadzki z Pałacu! ”
http://Kuczyn.co/2010/01/.....i-z-placu/
Odczekawszy ponad trzy miesiące, Beata napisała pod tym wpisem 18 kwietnia 2010, o godzinie 01:07:
„No i jak teraz – po 10 kwietnia 2010 – Pan się czuje, po napisaniu tego??????????
„Zaczął się rok w którym głównym zadaniem do wykonania w imię, nie waham sie tak powiedzieć, racji stanu jest wyprowadzenie obecnego lokatora z Pałacu Prezydenckiego. Obyśmy wprowadzili tam osobę, o której będzie można powiedzieć, że jest rzeczywiście prezydentem Rzeczpospolitej, a nie takiej czy innej partii, czy swego brata. Ktokolwiek inny będzie wybrany z mających szansę choćby maleńką, będzie bez porównania lepszym prezydentem od Lecha Kaczyńskiego, który do tego wysokiego urzędu nie dorastał kiedy go wybierano i nie dorósł podczas jego sprawowania. On ten urząd, swoim niewolniczym związkiem z bratem i jego polityką, wypaczył, sponiewierał i ośmieszył. ” Beata
Takim to sposobem dotarliśmy do zrodła katastrofy smoleńskiej. Tym zrodlem okazal sie noworoczny wpis Pana Ministra z 2010 roku. Problem w tym tylko, ze – nikt absolutnie nic o tym dotarciu nie wie! Postu Beaty nikomu nie danym było przeczytac. Gospodarz 'spalił’ bowiem swój wpis, oraz komentarz Beaty, swoim nowym wpisem.
Piętnastego stycznia 2010 roku o godzinie 15:34, pojawił sie nowy wpis zatytułowany „Nowe otwarcie”. Po tej dacie, pies bez nogi nie zajrzał pod wpis „Rok wyprowadzki z Pałacu!”. Ja zajrzałem pewnie dlatego, ze te noge wciaz miałem. Innego powodu zajrzenia pod ten stary wpis nie potrafie podac.
Niezbadane są losy niektórych komentarzy. Ani tez losy niektórych interwencji Najwyższych Sił Sprawczych. Wpis pana Kuczyńskiego pt. „Rok wyprowadzki z pałacu” potrafil zaowocować ponurą, cmentarną atmosferą. Odkrytą dopiero dzisiaj przez ciebie, Stanie
15 sierpnia 2012, o godzinie 09:34
Stan, Kadłubkiem w świecie informacyjnego zalewu nikt dziś być nie może, ale moje ksiażki trochę się w ten sam trop układają. Wszystkie sześć, a za chwilę siedem, a za niedługi czas osiem, nie chwaląc się, od „Po wielkim skoku”, do „Solidarność w rozpadzie”, taki będzie tytuł trzeciego tomu, są źródłami zawsze cytowanymi w powaznych publikacjach i to obficie. Do tej pory nie spotkałem się w tych publikacjach z zarzutem, że coś koloryzuję, czy ukrywam, przeciwnie raczej podkreśla sie, że to są źródła o wysokiej wiarygodności i często przykre dla ludzi z którymi bylo mi i jest blisko. To nie są wspomnienia po latach, lecz dzienniki pisane wtedy i nie podretuszowywane po czasie.
Mawar, którego zapał i zawziętość do walki ze mną tutaj podziwiam (musi mieć cholernie dużo czasu) pisze bzdury. Jest za słaby, żeby wpłynąć na odbiór moich ksiażek.
15 sierpnia 2012, o godzinie 09:35
Mawar (19:24)
„Saddam Hussein był dobry, począwszy od przymierza z ojczyzną proletariatu i wojny z Iranem”
Rozumiem, Mawarku, ze Saddam Hussein był dobry dlatego, ze począl od odpowiedniego przymierza. Pytanie tylko powstaje: gdzie sie miesci, do diaska, ta twoja 'ojczyzna proletariatu’ z ktora ten Hussein sie sprzymierzyl? To juz nie tam co zawsze?
No bo poczytaj ci mamo:
„Saddam Husajn był agentem CIA…w lutym 1963 r., „komanda śmierci” BAAS, na których czele znalazł się Saddam po powrocie z azylu, dokonały masakry setek członków partii komunistycznej na podstawie listy otrzymanej od CIA… w 1968 r., w ostatecznym, podwójnym zamachu stanu, który doprowadził BAAS do władzy absolutnej, wywiady amerykański i angielski odegrały istotną rolę.”
http://www.bezgranic.net......#038;id=51
„Dojście do władzy prawicowego skrzydła partii BAAS kosztowało życie 50 tys. ludzi – większość to opozycja komunistyczna. Stany Zjednoczone pomogły też Saddamowi w 1988 r., kiedy był bliski przegrania wojny z Iranem.”
Ty nawet nie kojarzysz, Mawarze, o co to chodzilo w wojnie Iraku z Iranem! No to o czym my tu mozemy rozmawiac? Tylko o tym o ile za trudny jest ten blog dla Torlinka-bejbi?
Okazuje sie, ze ten blog za trudny i dla ciebie tez jest. Mawarku, bejbi. Niebogo.
15 sierpnia 2012, o godzinie 10:38
Drogi Panie Ministrze!
Pytanie z gatunku prostych: ta ostatnia chimera Panskiego blogu, autokorekta na jezyk angielski a nie na polski, jak bylo dotychczas, czy to nastepna interwencja Wujaszka Wani, drogi Panie Ministrze? Bo to wyglada zle!
To temu osobnikowi dal Pan dowolny wstep na swoj blog kilka lat temu. I do dzisiaj to widac, slychac i czuc. Asertywnosc, Panska, na mysl przychodzi. Panska asertywnosc, panie ministrze, nie kogokolwiekm innego mam tu na mysli.
Nie obwiniam Pana o cokolwiek, co to to nie. Albowiem nie wszystkie skurwiele od razu dadza sie zidentyfikowac jako tacy. EDD nie byl najlatwiejszy do zidentyfikowania. Wszyscy blogowicze, procz Torlina, chyba jednak sie zorientowali. Jak Panu sie zdarzylo wpuscic takie g..wno na swoj blog, ja nie znaju.
PS. Autokorekte pozostawiam taka jaka ona obecnie na blogu jest. Zadnej polskiej litery autokorekta nie uznaje. I nikt tego nie raportuje na blogu? Czyzby Wujaszek Wania tylko mnie namierzyl? Porabane to wszystko jest do cna.
15 sierpnia 2012, o godzinie 11:54
Panie Waldemarze,
nie było moim zamiarem urażenia Pana, zwłaszcza na tak drażliwym polu aktywności społecznej jaką jest pisarstwo/publicystyka.
Rozśmieszył mnie stan relacji panujący na blogu między Panem, a jednym z najaktywniejszych (ponadato dobrze grających na klawiaturze komputerowej) blogowiczów.
Osobiście żałuję, że nie podchwycił Pan przed laty mojego pomysłu skierowanego do Pana, 'tajnym kanałem,’ o utworzeniu gazety internetowej. Zważywszy na fakt, że zrobił to półanalfabeta internetowy (mimo cztreletnich szkoleń), to rozwinięcie tego pomysłu miałoby spore znaczenie w oddziaływaniu na nowoczesną opinię publiczną, także w sensie jej wrażliwości politycznej.
Ale tak to już jest, że władzy nie otrzymuje się z nadania, lecz się ją bierze. Są to słowa często krytykowanego przeze mnie Donalda Tuska, który najlepiej opanował pijar wśród polskich elitach rządzących, co mogliśmy docenic ostatnio po stylu w jakim bronił się na konferencji prasowej.
Wartość poznawczą tego spostrzeżenia można porównać do spostrzeżenia innego mistrza władzy, Mao Tse Tunga, który wypowiedział taką oto sentencję: 'kto ma włdzę, ten ma wszystko’.
Pozdrawiam
15 sierpnia 2012, o godzinie 12:24
Orteq,
jeśli idze o Wujaszka Wanię, to był on (na blogu) bardzo inteligentnym interlekutorem. Był przecież jednym z laureatów mojego blogowego wyróżnienia i należy mu się z tego tytułu ochrona, ale on ciąglę beznadziejnie kroczy do samounicestwienia. Jednak Wania we władaniu klawiaturą ustępował wyraźnie Mawarowi, dlatego został 'jedynie’ wspólwyróżnienie, właśnie z Mawarem.
Jego kompleksy przejawiały się w tym, że robił z siebie wielkiego ekonomistę i biznesmena, który ma ochotę cały ten posocjalistyczny szmelc wywieźć z kraju. Przez wiele tygodni starał się zaimponować maluczkim na blogu gruntowną znajomością rumuńskiego pisarza Ciorana. Sukces na tym polu odniósł umiarkowany, bo na pochwały twórczości Ciorana załapała się tylko Jasnaanielka, którą później z hukiem wyrzucił ze swego blogu.
Taki on już był, a na jego humory niewątpliwy wplyw miały wieczorne zabawy z proszkami.
Mnie nie lubił, bo ostro przeciwstawiłem się mu na blogu Passenta, gdy organizował nagonkę na jednego z blogowiczów w celu zbanowania go z blogu.
Po nieszczęsliwej dla Wujaszka wymianie zdań, blogowicz pozostał, Wania przestał pisać, a jego złotousty przyjaciel na tym blogu całkowicie mnie zignorował.
Cierpię z tego powodu okropnie, ale także i z innego, a mianowicie, że z inteligentnego blogowicza (ten od Passenta) przeistoczył się w faceta, który przy każdej okazji, gdy poza naszymi granicami coś złego mówi się o Polsce, to on także dorzuca swoje dziesięć groszy, a w sprawach o nachyleniu antysemickim, to już volumen jego zarzutów niepomiernie wzrsta.
Pozdrawiam z szatni
15 sierpnia 2012, o godzinie 15:46
na pochwały twórczości Ciorana załapała się tylko Jasnaanielka, którą później z hukiem wyrzucił ze swego blogu.
#
Stan!
Jeśli już przywołujesz moje imię długo po moim wycofaniu się z tego blogu, to chociaż nie kłam. Bowiem kłamiesz jak najęty i to bez powodu. Jak ci nie wstyd?
EDD zatrudniał u siebie panią Ludmiłę, która znała twórczość Ciorana i napisał o tym w swoim blogu. Ja zajrzawszy do Wiki stwierdziłam, że Cioran jest przystojny i podobny do Klossa – może warto by coś z jego dzieł poczytać? EDD odpisał krótko; „nie warto” i na tym się
wymiana zdań na temat Ciorana zakończyła.
Z blogu EDD odeszłam po przykrym incydencie z Zofią, która została przez niego potraktowana w sposób dalece odbiegający od wszelkich standardów gościnności, brutalnie i prostacko wyrzucona z blogu.
Uznałam, że w blogu na ten temat dyskutować nie będę – gospodarz korzysta ze swego prawa i gości kogo chce. Jednak sama zrezygnowałam z dalszego uczestnictwa, o czym poinformowałam EDD na jego adres mailowy, nie wyłuszczając powodu. Z pewnością zrozumiał przyczynę, bo odpisał, że miło mu było gościć mnie na swoim blogu. Dostałam jeszcze życzenia noworoczne i sama również życzyłam. Noworocznie.
I tyle.
Zofii sugerowałam wówczas założenie własnego bloga, co wkrótce uczyniła. Pewnie nosiła się z takim zamiarem i bez mojej namowy, ale fakty się zbiegły, więc po cichutku myślę, że być może troszkę się przyczyniłam. Ale nie aspiruję ;)
;
Z pisania u pana Waldemara Kuczyńskiego zrezygnowałam, kiedy nie zareagował na moją prośbę o zajęcie stanowiska w sprawie powstającej ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych – dla mnie bardzo istotnej. Liczyłam na jakikolwiek odzew.
Z piszącymi tu blogowiczami nie czuję jakiejkolwiek więzi, wymiana myśli piszących tu jakoś mnie przestała interesować.
Gospodarz też sobie poszedł.
Nikt mnie znikąd nie wyrzucał a już z hukiem to na pewno nie.
Ogarnij się Stan.
15 sierpnia 2012, o godzinie 16:51
Jasnaanielka,
gołym okiem widać było, że łaczył ciebie i Wujaszka Wanię głęboki związek intelektualny i emocjonalny (dlaczego ciebie to tak porusza właśnie teraz?).
Wszyskie pomysły Wani były entuzjastycznie akceptowane przez ciebie (co w tym dziwnego i uwłaczającego z perspektywy waszego blogowego rozwodu?).
Myślę, że mojej aktywnośći na tym blogu nie daje się zmierzyć wprost ilością wpisów (jak na długość zajmowania pasma blogowego, to pewnie jestem poniżej średniej blogowej). Więc zrozumiale jest, że po pewnej przerwie zapytałem co dzieje się z nieobecnymi, zwłaszcza tak związanymi ze sobą jak ty i Wujaszek Wania.
Chyba głos ponformował mnie, że ta bliskość już nie jest taka oczywista i na blogu Wani już nie zagrzewasz miejsca, co głęboko przeżywam do dzisiaj.
Zdumiewa mnie, gdy osoba afirmująca się swoim wyciszeniem na blogu odzywa się nagle jak przekupaka na arabskim targowisku.
Nie jest moją sprawą co pchnęło cię do desperackiej decyzji odejścia z tego blogu, ale pozwolę sobie zwrócić ci uwagę, że przyczyna na którą się powołujesz jest niewłaściwa. Blog nie jest miejscem do udzielania porad prawnych.
Ponieważ twoje wyciszenie i umiar (od czasu do czasu był gwałcony przez twoją agresję, patrz konflikt z Bernardem), więc mogłaś zwrócić się o pomoc prawną do kolegów świetnych prawników jak Lex, głos czy moja skromna osoba. To świetni prawnicy i na dodatek dżentelmeni (proszę wyłączyć mnie z tych ostatnich komplementów), kórzy znając twój pozytywny stosunek do wszyskich blogowiczów (oprócz Bernarda) pomogli by ci na zasadzie bezpośredniego kontaku.
Trzymaj się i spoko.
15 sierpnia 2012, o godzinie 16:51
Orteq
„Pytanie tylko powstaje: gdzie sie miesci, do diaska, ta twoja ‚ojczyzna proletariatu’ z ktora ten Hussein sie sprzymierzył”?
Saddam miał w 80 proc. broń radziecką i to jest odpowiedź na twoje wątpliwści. To przypadek Syrii tylko na znacznie większą skalę.
15 sierpnia 2012, o godzinie 17:13
Orteq
Podany przez ciebie link
(cytuję w wersji uproszczonej)
kuczyn.co/2010/01/01/rok-wyprowadzki-z-placu/
… nie działa.
Należałoby szukac na piechotę, czego nikomu się nie chce. Ale to nie znaczy, że treści (których Minister Kuczyński stara się nie eksponować) nie da łatwo znaleźć się w sieci. Owszem, da się, oto link:
http://www.google.pl/sear.....8;ie=UTF-8
15 sierpnia 2012, o godzinie 17:32
Oto ta ukryta i odnaleziona treść: „Zaczął się rok w którym głównym zadaniem do wykonania w imię, nie waham sie tak powiedzieć, racji stanu jest wyprowadzenie obecnego lokatora z Pałacu Prezydenckiego. Obyśmy wprowadzili tam osobę, o której będzie można powiedzieć … „.
.. no, że będzie kimś takim jak Komorowski.
Radzę zwrócić uwagę na słowa W. Kuczyńskiego: „Obyśmy wprowadzili tam osobę”, czyli nie wybrali w wyborach powszechnych, tylko WPROWADZILI. To typowy język sitwy, która w tymże styczniu 2010 po łokcie zaangażowana już była w operację wprowadzania swojego prezydenta. Nie chodziło więc o państwową „rację stanu” tylko rację stanu sitwy. Sitwa wprowadziła Komorowskiego do pałacu już 10 kwietnia 2010 w południe, zanim jeszcze wystawiony został akt zgonu L. Kaczyńskiego, tak się sitwie śpieszyło. W krajach pozornie demokratycznych właśnie tak wygląda zamach stanu.
15 sierpnia 2012, o godzinie 17:42
Stan!
Trzymam się.
Ale coś nakłamał toś nakłamał.
15 sierpnia 2012, o godzinie 17:58
Mawar napisał(a):
15 sierpnia 2012, o godzinie 16:51
Ojczyzna Proletariatu znaczy tyle samo co Komunizm Chiński…..
Puste hasła.
Istotą jest WŁADZA i jej sprawowanie przez mniej lub bardziej udanych dyktatorów.
Co do broni, to bym uważał.
Ostatnio największym importerem są Indie, Indonezja i Peru.
Czyżbyś sugerował, że bomby amerykańskie zmierzą się z rosyjską obroną p-lot w tych krajach?
Kolejny poligonik?
15 sierpnia 2012, o godzinie 18:04
Gospodarzu.
Jest Pan osobą historyczną, więc memuary takich postaci są źródłem dla wielu historyków.
Zawierają pewnie wiele subiektywnych ocen i ustosunkowań.
Jak każde świadectwo epoki.
Za jakieś 50 lat, przyszli historycy ocenią czasy w których żyjemy.
Być może nawet- obiektywnie……
Do tego czasu, dziennikarze i politycy zrobią z Pana tekstów materiał propagandowy. Amunicję do dalszej nawalanki na cepy.
Cóż, przynajmniej krew się w dzisiejszych czasach nie leje i trup nie pada zbyt gęsto…..
15 sierpnia 2012, o godzinie 18:17
Oszuści z Amber Gold finansowali zakłamany film A. Wajdy i J. Głowackiego o „Wałęsie”. Pisze o tym K. Kłopotowski.
„Czy to nie przecudne, że za pieniądze z oszustwa Mistrz nakręcił skłamany film o Wałęsie? Już myślał, że mu ujdzie ta hucpa bezkarnie, a tu proszę – cud i … smród. Oczywiście nie wolno nam pominąć wkładu scenarzysty Janusza Głowackiego. Scenariusz jest mózgiem filmu, jak reżyseria sercem.
Widzę w tym palec Boży. Nawet na dnie największych zwątpień zawsze wierzę w ukryty porządek świata. Ujawnia się naszym oczom aw okolicznościach, które można nazwać interwencją nadprzyrodzoną. W tym wypadku dostaliśmy metaforę III RP podaną nam do ust w złotej pigułce z czcią, jak komunię kłamstwa”.
http://wpolityce.pl/artyk.....-o-walesie
15 sierpnia 2012, o godzinie 18:28
Jasnaanielka,
to nie było kłamstwo tylko zkamuflowane stwierdzenie faktu, że Wujaszek Wania nie interesuje się kobietami i już.
Język użyty do tej informacji to afirmacją języka wspólczesnej polszczyzny.
15 sierpnia 2012, o godzinie 18:29
Miały Stany „swoją” aferę Bernarda Madoffa my mamy aferę Marcina Plichty, takiego polskiego Madoffa lub „madoffka” jak kto woli – uwzględniając skalę i róznice.
Różnica w tym,że Madoff siedzi i posiedzi a M. Plichta ma się dobrze i póki co jest przestrzegającym prawa biznesmenem – przynajmniej w opinich polskiej prokuratury i sądów.
Dlaczego mnie to nie zaskakuje ….. ? Sam nie wiem. ;)
15 sierpnia 2012, o godzinie 19:17
Mawar (17:13)
Twoje linkowanie tez jakies takie chwiejne. A jakby tak sprobowac tego tutaj
http://kuczyn.com/2010/01.....ment-93995
Podniecanie sie starymi pierdolami nie jest jednakze zalecane
15 sierpnia 2012, o godzinie 20:00
Strasznie się Pani łatwo obraża jasnaanielko. Nie pamietam sprawy, ale chyba miałem dobre zdanie o otwarciu wiekszego pola dla Wspólnot Mieszkaniowych w stosunku do spółdzielczych molochów.
15 sierpnia 2012, o godzinie 22:09
Szanowny Gospodarzu!
Ja się nie obraziłam! Skąd takie mniemanie? Po prostu interesuję się żywo rozwojem likwidacji spółdzielczości mieszkaniowej, jako mieszkanka własnościowego mieszkania spółdzielczego, bardzo zadowolona z takiego stanu. Perspektywa założenia wspólnoty w miejsce dotychczasowego zarządu wcale mi nie odpowiada. Chciałabym znać motywy takiego zaangażowania posłów w zniszczeniu czegoś, co bardzo dobrze od lat funkcjonuje i ma się dobrze.
Z moich doświadczeń i wieloletniej obserwacji płyną pesymistyczne wnioski. Ustawa miała być głosowana wybory za pasem, chciałam znać pańską opinię na ten temat. Egzekucję odłożono, temat powróci po wakacjach. Nie mam dobrych przeczuć. Głosu spółdzielców nie chcą wysłuchać ani posłowie, ani też nie są tematem zainteresowani dziennikarze. Dla mnie to dziwne, ale z rzeczywistością walczyć nie będę. Czekam na wyrok i pocieszam się, że mi wiele na tym świecie nie pozostało a mój blok jest ocieplony, instalacje wewnętrzne – piony i instalacje wymienione. Kłopoty czekają moich spadkobierców. Niech oni się z sąsiadami ścierają.
Pozdrawiam z całą życzliwością. Nie dziwię się, że nie chce się Panu wchodzić na własny blog.
15 sierpnia 2012, o godzinie 22:48
Ja też nie jestem tym faktem wcale zdziwiony.
15 sierpnia 2012, o godzinie 23:09
Kłopotowski? Ten będący blisko Marka Jurka w poglądach? Toż to jest dno i pięć metrów mułu.
Ortequ!
15 sierpnia 2012, o godzinie 23:13
Rozumiem, że jesteś zakompleksiony wobec niego, wychodzi to z każdego twojego poru. Nie wiem, czy nawet mógłbyś mu buty czyścić. Intelektualnie jest to przepaść – tylko z rozpaczy nie zrób sobie czegoś złego, nie wszystkim Bozia dała po równo, niektórym dała więcej, ale o to już miej pretensję do Bozi i własnego genomu.
15 sierpnia 2012, o godzinie 23:33
Torlinie,
ty do mnie o jakims Klopotowskim? Something poj..los szanownemu? Bo ja nie pamietam zadnego Klopotowskiego. Zas z twojego czyszczenia butow sloma wystaje, ot co
+++++++
Jest! Powrocil! Oto on
http://szkolafotografii.e.....fb9294.jpg
Otwartym tekstem sam kilkakrotnie juz napisal, ze
edwarddana=llais anhygoel=glos zwykly=Jurand z Kaczogrodu. Byly wicedyrektor czegos tam w Minsku. A prywatnie, blogowy rozpruwacz.
Jesli wlascicielom rozwalonych blogow to zwisa, to i mnie to fuk. Jak to powiadal znajomy Czech mowiacy po polsku.
15 sierpnia 2012, o godzinie 23:48
Orteq z Torlinem w jednym stali grodzie. Kaczogrodzie
http://kuczyn.com/2011/10.....ent-114289
„Panie Orteq. Tutaj nie chodzi o niepoczytalność, ile o „nieudaność”. Pan jest po prostu niewydarzony i w żadnym przypadku, nie może Pan należeć do „towarzystwa”, oczywiście poza panem Torlinem, który jest nie udany wielopokoleniowo i na dodatek z rodowodem niewydarzoności. Wszyscy jego poprzednicy nic od początku Polski aż do 1989 r. Nic nie zrobili godnego uwagi. A kiedy nadszedł rok 1989r. na scenę historii wszedł Pan Torlin i też nic nie zrobił. Tym nie mniej podobnie jak jego poprzednicy zachował pogodę ducha i jest z siebie zadowolony, czego i Panu życzę. A zamiast kwiatów mam dla Pana żółciutkiego banana!”
edwarddana=llais anhygoel=glos zwykly=Jurand z Kaczogrodu. Byly wicedyrektor czegos tam w Minsku. A prywatnie, blogowy rozpruwacz.
Przypomnijmy:
edwarddana=llais anhygoel=glos zwykly=Jurand z Kaczogrodu. I kilka innych wujkow. Byly wicedyrektor czegos tam w Minsku. A prywatnie, blogowy rozpruwacz.
Jesli jestem zakompleksiony wobec takiego szambonurka, to, well, niech mnie Najwyzsza Sila Sprawcza wspomaga!
16 sierpnia 2012, o godzinie 00:00
Mawar (16:51)
„Saddam miał w 80 proc. broń radziecką i to jest odpowiedź na twoje wątpliwści. To przypadek Syrii tylko na znacznie większą skalę.”
Czy to nie za te 80% broni radzieckiej zesmy go pukneli? No wiesz, za te ukryta bron masowego razenia, oraz chemiczna. I jeszcze za inna. Grozniejsza niz sto mefistofili. No bo tak dobrze byla ona ukryta, ta bron, ze jej do dzisiaj jeszcze nie odaleziono!
Taa. Dobrze zesmy temu Saddamowi dali czape. On tak jakos smiesznie mowil. O BMR, i o wszystkim innym, tak smiesznie mowil.
16 sierpnia 2012, o godzinie 00:48
Torlin
„Kłopotowski? Ten będący blisko Marka Jurka w poglądach”?
Kłopotowski jest liberałem (nawet się rozwiódł), ale nie pozbawionym uczuć patriotycznych. Mieszka w kosmopolitycznym Nowym Jorku, co zresztą sobie chwali. Marka Jurka nie za bardzo można okreslić mianem liberała, mówiąc oględnie, ale łączy ich to, że obaj są intelektualistami.
16 sierpnia 2012, o godzinie 01:45
Różnica w tym,że Madoff siedzi i posiedzi a M. Plichta ma się dobrze i póki co jest przestrzegającym prawa biznesmenem – przynajmniej w opinich polskiej prokuratury i sądów.
______________
Donald Tusk stwierdził, że istnieją oszuści, którzy wykonują swój proceder w świetle prawa na tyle dobrze w Polsce iż nie można ich osądzić.
Zaskakuje po pierwsze to, że Donald Tusk, reprezentant władzy wykonawczej z góry osądził proceder M. Plichty, wskazując społeczeństwu, że wprawdzie zostało oszukane, ale na pewno w świetle prawa była to dobra robota. Uważam to za większą wpadkę niż ostrzeganie swojego syna Michała, jeśli faktycznie miało miejsce. A może po prostu premier jest szczery i dobrze wie że oszuści w Polsce działają z reguły w ramach i zgodnie z porządkiem prawnym?
W sumie dlaczego to takie niezwykłe skoro państwo też jest takim oszustem?
W poprzednim roku w Leoncinie Starosta Nowodworski przeprowadził modernizację ewidencji gruntów w trybie art. 24a ustawy o geodezji i kartografii najwyraźniej w celu podreperowania budżetu gminnego, który wykazuje w kryzysie deficyt. Modernizacja się udała bowiem obciążenia podatkowe miejscowej ludności wzrosły w sposób znaczący. Niewiele osób władających nieruchomościami po modernizacji pozostawało przy dotychczasowym niższym opodatkowaniu, a większość płaciła zdecydowanie większe kwoty, zaś niektórzy dowiadywali się nawet, że posiadali opodatkowane nieruchomości np. w postaci budynków, tyle że ich gruncie faktycznie nie było :D)
Rzecz jednak w tym, że zgodnie z Ordynacją podatkową podatek od nieruchomości jest deklarowany przez podatnika. Wynika stąd, że i jego podstawa musi być zadeklarowana przez podatnika. Natomiast zgodnie z ustawą o ewidencji gruntów i budynków postępowanie postępowanie ujawniające zmiany w ewidencji w ogólności, a w szczególności w trybie modernizacji ma charakter materialno-techniczny, co oznacza, że źródłem danych ewidencyjnych, które podlegają rejestracji mogą być tylko dokumenty urzędowe sporządzone w innym trybie niż wynikający z przepisów ustawy o ewidencji gruntów i budynków oraz ustawa prawo geodezyjne i kartograficzne poza przypadkami, gdy wpis w ewidencji jest dokonywany na wniosek władającego nieruchomością, ale i wówczas oświadczenia woli w postaci wniosków o zmiany powinny znajdywać wsparcie w dokumentach urzędowych dot. takich zmian.
Wynika więc z tego, ze skoro starosta sam stwierdził zmiany w trybie modernizacji ewidencji to narusza w skandaliczny sposób prawo tak dalece, że sam jest oszustem i łotrem, który powinien ponieść zasłużoną karę z rąk sądu a może i prokuratury.
No, ale czy poniesie? Czy nie jest to także przypadek artis legis oszustwa?
No, bo imaginujmy sobie taką oto sytuację, że trzeba się odwołać, a Wojewódzki Inspektor Nadzoru Geodezyjnego i Kartograficznego co do zasady i litery prawa wesprze każdą chwalebną decyzję Starosty w Nowym Dworze Mazowieckim, aby wspomóc budżet gminy? No i cóż wtedy, trzeba iść do sądu. A aby iść do sądu, trzeba mieć na adwokata lub radcę prawnego. A co jeśli adwokat lub radca prawny bierze za taką sprawę zwyczajowo tyle co podatek należny za pięć lat od takiej nieruchomości i jeszcze na dodatek nie rozumie w ząb o co w sprawie chodzi, bowiem zajmuje się generalnie prawem polskim?
Czy w takiej sytuacji jest realizowane prawo konstytucyjne do sądu, skoro obywatel wie, że do sądu iść się nie opłaca, bo po drodze obywatel jeszcze bardziej okradziony zostanie? A jeśli takie prawo się nie opłaca obywatelowi egzekwować to i czy oszustwo nie może z góry zostać uznane z prawnie niemożliwe w praktyce do osądzenia.
No, widać, że premier zna dobrze swoje państwo, skoro sam je pracowicie budował przez 20 lat.
Nie dziw także że dla Pana Waldemara opisanie procesu politycznej budowy takiego państwa powinien się odleżeć. W tej sytuacji to ja bym tutaj jak Jasnaanielka raczej postępował i publikację pamiętników politycznych generalnie powierzył następcom prawnym, a grób na Powązkach kazał w testamencie podwójnie zabezpieczyć nakazał, coby mnie jacyś lokalni aktywiści z dawnego stowarzyszenia Grunwald nie chcieli wykopać, jako przedstawiciela obcej czosnkiem i śledziem z dawnych Nalewek pachnącej nacjonalistom polskim rasy.
16 sierpnia 2012, o godzinie 08:27
Jak miło!
Pojawiła się Jasna Anielka, którą najserdeczniej pozdrawiam (przyznaję, że jesteś matką chrzestna mego blogu politycznego i za dobre podpowiedzi serdecznie dziękuje).
Odezwał się także Głos Zwykły i to z dłuższą, ciekawa wypowiedzią.
Dlatego mniemam, że nasi Goście, tak całkiem nie odeszli, co bardziej zostali biernymi czytelnikami.
Co do pogrzebu i stypy blogu – to, w moim odczuciu – były to zdecydowanie przedwczesne działania.
Co do dzienników Naszego Gospodarza, Pana Waldemara – to ich znaczenie historyczne jest bezkonkurencyjne. Tak jak każdych innych dziennji9ków z czasów dla naszego kraju istotnych i które potem zostają uczciwie wydane, bez „retuszów”.
Tym bardziej podziwiam Pana Kuczyńskiego, bo akurat z autopsji wiem, jak trudno jest zachować dystans i obiektywizm do sytuacji i zjawiska w których się osobiście uczestniczyło, lub uczestniczyli najbliżsi.
16 sierpnia 2012, o godzinie 09:39
Zofio,
Odkąd zniknąłem nie czytałem blogu Pana Waldemara. Natomiast wystąpienie Donalda Tuska w sprawie jego syna z wizerunkowego punktu widzenia jest głupkowate. Na szczęście dla niego takie wypowiedzi działają, bo publika nadal ten styl akceptuje. Czytałem inne pozycje Pana Waldemara i z chęcią poczytam nowości, bo autor jest interesującym źródłem informacji. Jako ekonomista jednak wciąż nie rozumie, że np. walcząc i słusznie z polityczną pozycją związków zawodowych, należy jednocześnie dbać o to, aby członek związku jak i zwykły obywatel miał szansę swoje prawa podmiotowe skutecznie egzekwować. Tymczasem po ponad 20 latach transformacji ustrojowej obywatel jest często bezradny tak wobec podmiotów prawa prywatnego, jak i prawa publicznego tj. samej administracji państwowej. Głupota urzędnicza nie maleje. Urzędnicy państwowi są niesłychanie aroganccy. Właśnie owi urzędnicy odpowiadają za powiedzmy ostrożnie setki ustaw, które są sprzeczne z konstytucją i za stosowanie prawa, które ma ba luźny związek z jego istotą, a często jest po prostu wyrazem niczym nieograniczonej woli urzędnika. Poszukiwanie pieniędzy w kieszeni podatnika drogą wykrzywionego do absurdu stosowania prawa ewidencjonującego zmiany w charakterze przedmiotowym nieruchomości nie jest przykładem najbardziej jaskrawym i najmniej zauważonym przez prasę, media i koła opiniotwórcze. Wcześniej bowiem cały nasz system ubezpieczeń społecznych i zdrowotnych przeszedł drogę na końcu której w sposób skrajnie asymetryczny ustawodawca określił prawa i obowiązki państwa i korzystających z tego systemu, doprowadzając do tego, że beneficjent systemu ma jeden bezwzględny obowiązek – płacenia składek, a nie ma faktycznie zagwarantowanych praw do korzystania z tego systemu. I znowuż ograniczenie emerytur kapitałowych w celu zatkania dziury budżetowej nie jest tutaj największym przejawem przedmiotowego traktowania beneficjentów, bo największym jest sama koncepcja ustaw, które co niezwykłe zostały w swoim czasie przez TK uznane za niekonstytucyjne. Niezwykłe bo TK nie wypowiedział się w sprawie rozdziału w ustawach przyznającego obywatelom prawa do świadczeń, a następne ustawy prawa owe w jeszcze drastyczniejszy sposób ograniczyły.
Tak więc przewaga państwa rozumianego jako administracja, ale i producenta czy pracodawcy nad beneficjentem, konsumentem i pracownikiem jest w praktyce ogromna. Nie dość bowiem na tym, że pewna część prawa jest w sposób sprzeczny z konstytucją zbudowana, ale i praktyka jego stosowania jest sprzeczna z prawem, a zgodna z doraźnymi interesami osób które go stosują, ale i zasada prawa do sądu od początku ma charakter dla wielu jedynie nominalny a nie realny, czemu także służy złe usytuowanie organów ochrony prawnej w systemie prawa. Ostatnio korzystałem z trzech radców prawnych i mogę śmiało powiedzieć, że wszyscy mieli wspólną cechę – nie wiedzieli zbyt dokładnie jak stosować prawo materialne i proceduralne, nie zależało im na tym, abym był zadowolony z ich usług, ale za to mieli wybujałe ambicje dot. honorarium za swoją pracę. Typowy syndrom przedsiębiorstwa państwowego i jego pracowników. Choroba śmiertelna PRL wciąż żyje w wymiarze sprawiedliwości III RP i ma się bardzo dobrze, bowiem się nawet dalej rozwija. A granice prostego wzrostu gospodarczego osiągalnego metodą walenia bo kościach obywateli czyli umiejętnością posługiwania się ekonomiczną pałką i jednocześnie małej aktywności intelektualnej organów włądzy, istnieją.
16 sierpnia 2012, o godzinie 10:37
Po prawdzie to jest jeszcze jedna poważniejsza choroba nasza, a jest nią głupota społeczna i żerujące na niej różne postaci. Tutaj sprawa interchange od transakcji kartami płatniczymi nie jest wcale sztandarowa, bowiem w interesie kraju jest wzmacnianie systemu bankowego, gwarantując mu solidne zyski za ostrożną i mało wizjonerską politykę bankową. Na głupocie kierując się własnymi doraźnymi interesami żerują zarówno prawnicy, politycy jak i publicyści, hierarchia kościelna i przedsiębiorcy – wszyscy których stać na jazdę do Hurhady, domek na wsi, albo w ogóle wakacje. Wydawałoby się także i że nasz obywatel tak zgrabnie obchodzący praw do beneficjentów głupoty należy. Jednak tak nie jest głupota bogaci się i wzrasta we władzę na masie ludzkiej, a nie na jednostce nawet jeśli ją mówiąc językiem poetyckim Iwaszkiewicza chce i może wychędożyć. Głupota potrzebuje więc nędzy bo w niej dobrze żyje. Być to może nędze intelektualna ale i materialną nie można pogardzić. W niej to bowiem jak mawiał Roman Dmowski działają faktorzy, czyli drobni pośrednicy, handlujący poślednim towarem. Owi faktorzy to część masy ludzkiej i rezerwuar bogactwa. No, cóż nie ma już owych sztetli, skąd Roman Dmowski zaczerpnął swoje obserwacje analizując zacofanie cywilizacyjne Polskie i grupy społeczne, które z tego żyły, wegetując, ale sam mechanizm został instalując się wciąż uporczywie niczym złośliwe oprogramowanie w systemie operacyjnym naszego społeczeństwa i państwa. I cóż z tego że niektóry aplikacje narzędziowe w nim dobrze działają i wykonują swe funkcje dając zysk środowisku, kiedy całe środowisko jest do dupy i do dupy podobni są owi faktorzy. A wzbogaceni na nim coraz bardziej nieliczni i to wciąż tradycyjnie nieskomplikowanymi metodami działania, wyniesionymi z praktyki owych faktorów.